Skocz do zawartości

Shey

Brony
  • Zawartość

    682
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Shey

  1. [Fire] - Heh... - Uśmiechnęła się - To ja jak zwykle zostawię brudną robotę innym... - powiedziała wygodnie kładąc się na fotelu, nie była leniwa ale ten rodzaj pracy szczerze mówiąc jej nie kręcił ani trochę. Mogła z nimi polecieć do celu ale niezbyt miała chęć pomóc im w poszukiwaniach. Tymczasem grupa na ziemi walczyła z trudnymi warunkami atmosferycznymi takimi jak silny wiatr i względnie obfite opady śniegu jednak dzięki kucykowej wersji kolców na buty śmiałkowie dzielnie trzymali się lodu po którym stąpali nie spadając w żadną przepaść. [Baza] Pozostałe dwa duże samoloty zniknęły z rejonu bazy, tak samo jak pięć pojazdów i część kucyków. Reszta, która nie była zajęta przenoszeniem nieprzydatnego sprzętu który i tak w razie oblężenia byłby kompletnie nieprzydatny zaczęła zajmować się sprawą zatytułowaną jako obrona.
  2. [A-10] - Reszty nie złapiemy nawet jakbyśmy chcieli więc nie ma sensu się za to zabierać - Stwierdził pilot jednocześnie zwiększając pułap lotu. Zanim jednak zniknął gwardii z oczu na wysokości około kilometra zatoczył parę kółek wypuszczając palące się jasnożółtym płomieniem flary. Były widoczne z daleka, jakby specjalnie informował gdzie się znajduję i szukał tak zwanego guza. Buntownik wiedział jednak że gwardia nie zdecyduje się na walkę i po około minucie zmierzał w kierunku zachodu. [Baza] W hangarze jak i z terenu przed nim zaczęło się robić pusto, samoloty i tak nie są użyteczne na ziemi a gwardia na pewno nie dała by im wystartować. Nikt do końca nie był pewny czego się spodziewać po przeciwniku, czy zamierzają ostrzeliwać bunkier buntowników dzień i noc z dział krążowników czy po prostu spróbować zaatakować szturmem z zaskoczenia. [Fire] Po paru godzinach doleciała w okolice kryształowych gór, wyglądały na jedne z większych i wydobycie z nich tego czego potrzebują może nie być takie proste. Na szczęście brak tlenu którego jest coraz mniej wraz z wysokością nie będzie im przeszkadzać, może nie byli na to specjalnie przygotowani ale na rozszczelnienie poszycia samolotu ponad troposferą już tak. Po chwili grupa sześciu kucyków teleportowała się na szczyt jednej z gór, mieli przeprowadzić wstępny rekonesans za jakąś jaskinią gdzie byłoby łatwiej zdobyć kryształ niż przekopywać się przez parę metrów śniegu.
  3. [A-10] - Mam cie - powiedział pilot samolotu widząc że trafił gwardzistę. Teraz przerzucił się na inny cel jednak nie widział gdzie udała się pozostała dwójka - A reszta to zwiała? - spytał trochę zły że zabił tylko jednego. - Ta, jeden na przykład do tej rozpadliny w ziemi na lewo od nas. Trochę głupio z jego strony a przynajmniej tak mi się wydaje - odpowiedział drugi kucyk w kokpicie. - Możesz mieć racje... - Po tych słowach, cały czas znajdując się w locie nurkowym zrzucił w dziurę cztery bomby o łącznej wadzie 200 kg. Trzy z nich trafiły tylko w okolice za to ostatnia wpadła idealnie do środka. Po tym ataku pilot ledwo zdążył poderwać maszynę i uniknąć zderzenia z ziemią, było blisko ponieważ aktualnie znajdował się trzy metry nad ziemią. [Baza] Po paru minutach na korytarzach panował większy ruch niż zwykle, częściowa ewakuacja nie musiała przebiec błyskawiczne ale dosyć sprawnie. Chodziło o przeniesienie części uzbrojenia i pojazdów w inne miejsce na wypadek gdyby gwardia zamierzała oblegać bazę jakby była twierdzą. Według części buntowników był to dosyć prawdopodobny wariant wydarzeń.
  4. [A-10] - Czyli to że mamy do czynienia z gwardią potwierdzone... - Nie przejął się tym że pegazy się rozdzieliły, wiedział że i tam wszystkich sam nie zabije dlatego bez zastanowienia zaczął strzelać do najbliższego nie szczędząc amunicji do działek 23 mm. Gdy uda mu się go posiatkować miał zamiar wziąć się za drugiego o ile nie odleci za daleko. Teraz głównie ich straszył, swoje zadanie które polegało na rozpoznaniu z czym mają do czynienia już wykonał. [Baza] Informacja o gwardii jako pierwsza dotarła do Rudej, skoro w bazie nie było Shattera ani Fire do jej obowiązków należało poinformować o tym wszystkich w bazie i rozpocząć przygotowania do obrony. Wiedziała co robić, zostało to określone parę dni po pierwszym spotkaniu wrogich dla buntowników pegazów. Nie miała jednak pomysłu jak to powiedzieć, wiedziała że raczej sprawy zmierzają do walki na własnym terenie a nie w Equestrii. Te drugie miały ten komfort że w prawie każdej chwili można było uciec, do w pełni bezpiecznego "domu". Teraz trzeba było go bronić, najprawdopodobniej skończy się luźna atmosfera i żarty. - Jak by to zrobiła Fire? - spytała na głos sama siebie, to nie było trudne pytanie ponieważ odpowiedz pojawiła się od razu dlatego włączyła radio by każdy kucyk gdziekolwiek by był ją usłyszał. - Nie jestem w tym dobra ale spróbuje to przekazać tak jakby to zrobiła osoba gdyby tu była. Tutaj drobna podpowiedz, każdy ją zna i jest czasami wredna ale jednak na swój sposób da się ją lubić. - Po tych słowach przeszła z luźniejszego tonu w poważniejszy - Musimy przygotować się do obrony, gwardia jest dosyć blisko i wygląda że jakimś sposobem nas znajdą. Próbujemy coś na to poradzić ale raczej każdy lubi dmuchać na zimne niż niespodziewanie się poparzyć zimnym wrzątkiem... - W tym miejscu nastąpiła chwila ciszy - Zara co? - Strzeliła facehoofa gdy zrozumiała co powiedziała - W każdym razie wiecie co robić.
  5. [Baza] Jednorożec po kolejnych dwóch godzinach upił się do nieprzytomności, czuł że na trzeźwo nie wpadnie na żaden pomysł odnośnie zablokowania działania nowej broni gwardii jednak jak to czasami bywa trochę przesadził z ilością tego napoju. Z resztą i tak nic by nie zrobił jak nie wiedział jak dokładnie działa ten promień, przynajmniej tak myślał ale bywa że rozwiązanie przychodzi dosyć niespodziewanie, w najmniej oczekiwanym momencie. [A-10] Pojedynczy samolot leciał od strony południowego-zachodu na wysokości celu czyli jakiejś 2300 metrów nad ziemią, aktualnie przebywał w chmurze ale pilot nie chciał w nią wlatywać by sprawdzić z czym ma do czynienia. Wystrzelił jedną rakietę która skierowała się w stronę wykrytego obiektu, zawierała kamerę dla lepszego celowania która również mogła posłużyć by zidentyfikować potencjalnego przeciwnika.
  6. [Baza] - Oczekują ode mnie cudów... - powiedział na głos jednorożec nadal myśląc nad problemem, jak na razie był sam w pokoju - Jak mam wymyślić ochronę na kompletnie nową broń która opiera się na magii? Z resztą jeśli srebro nie działa to wiele w tej sprawie nie zrobię, te pancerze miały być przygotowane na podobne uzbrojenie ale coś nie wyszło - Po tych słowach sięgnął po butelkę i nalał do szklanki alkoholu - I przez to jeszcze popadnę w nałóg, no kurna same problemy przez tą gwardię! - Praktycznie to wykrzyczał ale nie bał się o to że ktoś go usłyszy, ściany doskonale tłumiły dźwięk. - Ale nic na to nie poradzę... Na zdrowie - powiedział już spokojnym głosem opróżniając szklankę. [Rudy pegaz na fotelu] - Mamy powtórkę z wczoraj... - Głos pochodził z radia i obudził pegaza rdzawego koloru który prawie zasnął - Punktu o tej samej wielkości, taka sama ilość i ten sam kierunek. - Mam was cały czas za rękę prowadzić i ciągle mówić co macie robić? - spytała trochę zła że bez niej nie podejmą żadnej decyzji, zrozumiałą by gdyby to była nowa sytuacja ale była identyczna z wczorajszą. - Wyślijcie samoloty i niech sprawdzą co to jest... Może teraz się uda. [Fire] - Tak w ogóle to mamy czym wykopać ten kryształ? Zakładając że nie będzie łatwo dostępny... - spytała Fire resztę załogi. - Coś tam mamy... A jeśli nie wystarczy zawsze możemy w tą górę wpakować z dwie rakiety i jakieś odłamki się znajdą - odpowiedział drugi pilot - Może nie jest to cichy sposób ale załatwi się to szybko.
  7. [Baza, następny dzień] - A jak niby mam to zrobić? - odpowiedział kucyk zajmujący się opancerzeniem czołgów na pytanie odnośnie tego czy coś wymyślił - Nie mamy praktycznie żadnej informacji o działaniu tej broni, nie mówiąc nic o tym że żadna tarcza na miecz w jeden dzień jeszcze nie powstała... - Wiemy że przenika przez takie materiały jak tytan, kevlar, aluminium i śladowe ilości innych - westchnął kucyk który go o to zapytał - Sugerujesz że potrzebowałbyś chociażby jednej sztuki tego promienia? - Przydałoby się... To musi być magia ponieważ gwardia technologią nie była by wstanie czegoś takiego zrobić, my jesteśmy na tym polu lepsi od nich a czegoś takiego nie posiadamy - powiedział jednorożec patrząc się na szkic obrazujący załogę czołgu, jego opancerzenie i nową broń która pojawiła się w grze, zwykle pomagało mu to znaleźć odpowiedz. To właśnie on wymyślił że jeśli bełt nie dotrze do pancerza nie będzie miał szans przebić się przez stal i w związku z tym nie wyrządzi żadnych szkód. Akurat nie musiał wymyślać nic nowego, odpowiedzą był zwykły pancerz reaktywny - Tylko czemu srebro nie działa? Z resztą może osłabiać tylko nie tak skutecznie jak sądziliśmy, nic nie wiemy tak naprawdę... No w sumie nie zabija ale może za mało razy oberwali by tak się stało... [Fire] - Skoro mamy chwilę czasu możemy polecieć po kolejny składnik tego eliksiru... Teraz kryształ z kryształowych gór? - spytała mnie Fire. - Ta, potem łuska smoka i woda Yanley czyli dwa przedmioty na które nie mamy pomysłu. Łuskę smoka to jeszcze jeszcze bo można spróbować jakiegoś ubić ale czy ja wiem czy tego chcemy... - powiedziałem będąc nie do końca przekonanym że to dobry pomysł. - Najpierw kryształ, potem się będziemy martwić co potem - Zadecydowała pewna siebie - Lecisz z nami? - W sumie to nie mam nic lepszego do roboty, polecę - odpowiedziałem idąc za nią w kierunku samolotu.
  8. [Baza] Czy broń gwardii mogła ignorować pancerz? Musiała to być sprawka magii ale nadal nie pojmował że tak się da. To rodziło parę komplikacji skoro stal przestała ich chronić. Czyżby wreszcie poszli po rozum do głowy i zamiast przebijać pancerz czołgu eliminują jeden z jego delikatniejszych elementów w postaci załogi? Musiał poczekać aż sparaliżowani się obudzą a potem poinformować o zaistniałym problemie osoby które może coś na to wymyślą. Naglę drzwi znajdujące się na drugim końcu pomieszczenia się otworzyły, stał w nich dowódca tego oddziału. - I co z nimi? Wyjdą z tego? - spytał z głosem niezawierającym wiele troski, bardziej martwiło go to że zbroje nie zatrzymały strzałów gwardii chociaż materiał z którego były zrobione wytrzymywał nawet trafienie z pocisku 20 mm. - Chyba ta, nic im nie jest więc w końcu powinni się obudzić - odpowiedział patrząc na swojego rozmówcę - Trzeba dać im czas, nic więcej nie zrobimy - Trochę zaczęło go to denerwować że musi to powtarzać drugi raz a kucyków w bazie zostało jeszcze wiele... Delikatnie martwił go ten stan rzeczy. - Jak? Jak oni przebili ten pancerz? - Powiedział z odrobiną pretensji, te zbroje miały ich chronić przed prawie wszystkim. - Właśnie... Problem w tym że oni tego nie zrobili - Wzruszył ramionami - Sam nie wiem ale innego wyjścia nie ma, po prostu magia... - A mnie zastanawiało że nie używają kusz ani bełtów... Więc to ich nowa broń? - Wszystko na to wskazywało, to trochę zmienia rolę ciężkich maszyn na polu bitwy skoro stal nie chroni już załogi chyba że nowe uzbrojenie gwardii ma jakiś limit a tego nie wiedzieli. [A-10] - Zawracajcie - powiedział do pilotów żeński głos należący do rudego pegaza - Cokolwiek to było zniknęło, jutro spróbujemy jeszcze raz jeśli będzie trzeba. - Szkoda... To wracamy do nudy - stwierdził jednorożec będący w samolocie, właśnie wlatywali w obszar gdzie zmieniała się pogoda - Nasi specjaliści od zmiany pogody chyba nie do końca się znają na tym... Miało być bez żadnych opadów śniegu a właśnie takowe napotkaliśmy...
  9. [Baza] - Teraz muszę się zająć kimś innym... - powiedział i poszedł w kierunku dwóch kucyków które nie miały żadnych widocznych obrażeń ale były nieprzytomne - A co jest z wami? - spytał zaciekawiony, niestety wyglądało na to że również w tym wypadku mógł tylko czekać - Dlaczego się nie budzicie? - Nie liczył na odpowiedz chociaż gdyby ją otrzymał nie obraził by się - Tętno i oddech w porządku... Jakby spali ale nie mogli się obudzić - Opuścił ich i poszedł obejrzeć zbroje które nosili. Na pancerzu nie było żadnych uszkodzeń oprócz paru rys ale one pochodziły od broni buntowników. W takim razie gdzie przebicie spowodowane uzbrojeniem gwardii? Nie było tego widać... Więc co oni wykombinowali? Dowódcy oddziału który przeprowadzał akcję w Canterlot nareszcie udało się ściągnąć zbroje. Dobrze go chroniła, na jego skórze nie było nawet zadrapania ale jeden z odłamków mocno utrudnił zdjęcie pancerza. Gdy się z tym problemem uporał chciał podzielić się ze swoimi spostrzeżeniami z innymi jego ludźmi... Dlaczego gwardia nie używała kusz ani włóczni a czegoś na wzór ludzkiej broni? Z hangaru wystartowały trzy A-10 by przeprowadzić zwiad gdzie zarejestrowano podejrzane obiekty, z racji małego zasięgu własnego radaru były naprowadzane na właściwy kurs silniejszym radarem który znajdował się w innym miejscu.
  10. [Baza] - I co z nim? - spytał kolega kucyka który ucierpiał na skutek eksplozji materiałów wybuchowych, teraz stał nad nim martwiąc się nad jego losem. - Nie do końca jestem pewny co robić - odpowiedział jednorożec który próbował pomóc rannemu - Jeśli ma tylko złamane żebra to wyjdzie z tego, jeśli nie i pojawią się dodatkowe obrażenia nie pomożemy mu. Nie mamy do tego odpowiedniego sprzętu a użycie magii nie jest do końca bezpieczne. Zaklęcie może nie wyjść i pogorszy sprawę - Wzruszył ramionami, był trochę bezradny. - Może zabierzemy go to szpitala w Equestrii? - Zadawał kolejne pytanie z nadzieją w głosie. Dosyć mocno się z nim zaprzyjaźnił mimo to że spotkał tego rannego kucyka dopiero po upadku świata którego dało się jeszcze nazywać ludzkim. - To nie wchodzi w grę, co my tam powiemy? Że spadł ze schodów i połamał żebra? To się raczej nie nadaje - odpowiedział jednorożec - To niezbyt wygląda na jakiś nieszczęśliwy wypadek, jeszcze jakby był pegazem to tak. Złamać mu skrzydło i skłamać że się rozbił podczas lotu a to że został sponyfikowany dodaje temu wiarygodności - Wiedział co mówi, to było tylko dodatkowe ryzyko. - Wybacz że jestem taki... - Brakowało mu słowa na wyrażenie tego dlatego skończył tylko na nieudanej próbie - Ale tu chodzi o dobro wszystkich, nie chcemy by go przesłuchali i by gwardia wiedziała gdzie są wszyscy. Niestety na razie musimy czekać. Tymczasem w innym pomieszczeniu bazy buntowników wygodnie leżał rdzawy pegaz oświetlany słabym światłem które pochodziło z monitorów. Czasami zastanawiało ją czemu jej to nie nudziło i nie miała takiego naturalnego "adhd" jak inne normalne kucyki obdarzone skrzydłami. Przecież powinna lubić aktywność fizyczną a nie godzinami gapić się przez kamery, niestety mimo prób nie umiała odpowiedzieć na to pytanie. Z zamyślenia wyrwał ją głos ogiera który dobiegał z radia. - Wykryliśmy grupę... czegoś, za małe na wiwerny a za duże na ptaki. Możemy to sprawdzić? - powiedział kucyk który aktualnie znajdował się na pobliskim szczycie góry - Są jakieś 400 km od nas. Tak możecie, nie widzie przeciwwskazań - Musiała wydać pozwolenie ponieważ należało to do jej obowiązków. Akurat w tym czasie nie było Fire ani Shattera a ona rządziła bazą podczas ich nieobecności. Miała nadzieje że to nie były pegazy gwardii jednak raczej było pewne że to oni. Zastanawiała się jak ich znaleźli, może taka zmiana klimatu nie była takim dobrym pomysłem i taka anomalia zdradziła ich pozycje? Z drugiej strony co jeśli te małe kolorowe kulki żrące metal dotarły aż tutaj? Też by nie było za wesoło. - Uważajcie na siebie i jeśli to oni zróbcie z nimi to co należy.
  11. [Fire] - Poza tym ten atak chyba zaczął trwać za długo, mieli za dużo czasu by przygotować coś więcej. Nie podobały mi się te światła z ziemi zgniatające rakiety - powiedziała Fire - Po za tym co to za pomysł by mnie wysyłać samą? Kto to wymyślił? - spytała podejrzliwie. - Przecież wiedzieliśmy że sama sobie poradzisz, z resztą tak się stało więc po co dociekać w czyjej głowie się to zrodziło? - odpowiedział drugi pilot patrząc na mapę - Skręć o jakieś 15 stopni w lewo. - No ale gdybyśmy zaatakowali razem zniszczylibyśmy miasto... Tak doszczętnie - Stwierdziła jednocześnie skręcając odrobinę w lewą stronę. - To miasto i tak jest skończone... - dodał pegaz - Opad promieniotwórczy nie pozwoli tam normalnie mieszkać. [A-10] Z racji z tego że wcześniej zaczął manewr zawracania złapał wrogi samolot podczas skrętu który był w odległości około 300 metrów. Nie zwlekając zaczął do niego strzelać z dwóch działek 23 mm, wystrzeliwując rój pocisków przeciwpancerno-zapalających i odłamkowych. Nie zastanawiał się dlaczego zaczęli się wycofywać co według niego było niezbyt istotne, bardziej obchodziło go to że może posłać jeden wrogi samolot na ziemie.
  12. [Fire] Kierowała się na południowy-wschód zamiast wracać bezpośrednio do bazy, jak zwykle wolała zachować ostrożność. - Ale z drugiej strony mogliśmy ich kompletnie zniszczyć - Odezwał się drugi pilot - Mieli pięciokrotną przewagę liczebną a nam zaczęło brakować amunicji ale z pomocą dało by radę dokończyć to co zostało. - Niby ta... - odpowiedziała Fire - jednak nikt nie wie ile tych krążowników jeszcze mieli w zapasie. [A-10] Gdy wrogie myśliwce zaczęły strzelać pilot zaczął robić uniki, tak dużą maszyną która była prawie dwa razy dłuższa i 2,5 raza szersza od odrzutowców gwardii może nie były najskuteczniejsze jednak pomagały. Zmniejszył wysokość do 20 metrów nad ziemią i zrzucił bombę która nie eksplodowała gdy dotknęła ziemi. Miała to dopiero zrobić samoloty które leciały za nim znajdą się w zasięgu, sam natomiast po chwili zaczął skręcać wykorzystując doskonałą zwrotność swojej maszyny przy niskich wysokościach i prędkościach. Można było zauważyć w poszyciu parę dziur po pociskach, głównie na skrzydłach.
  13. [Fire] - Myślisz że chce mi się oglądać twój pysk? - powiedziała do dowódcy - Ta, skończyła się ale nic nie szkodzi - Mogłaby jeszcze tą tarczę zniszczyć ale po co? Miasto i tak jest skończone przez opad promieniotwórczy a wolała nie wykorzystywać wszystkiego. Zaczęła odlatywać z tych terenów, walkę uznała za zakończoną. - Nie ma sensu ciągnąć tego dalej - odezwała się Fire - Z resztą i tak wygraliśmy, rozwaliłam trzy krążowniki za... nic. Wracamy do bazy. - Ta, to raczej dobry wynik - stwierdził drugi pilot - Ten dowódca jest jakiś dziwny... Mimo to że ponosi straty nie przejmuje się tym a tylko pozwala nam działać. [A-10] Leciał dalej prosto na wysokości 300 metrów, uciekał przed wrogiem. Spitfire były wolniejsze od niego ale nowe samoloty gwardii od Chrome już były w stanie go dogonić.
  14. [Fire] - Samą obroną to raczej nie wygrasz. - stwierdziła Fire mówiąc do dowódcy okrętu jednocześnie obserwując jak pociski przyciągnięte przez promień również eksplodują, nie miała już więcej atomówek a nie wiedziała czy zwykłe rakiety dokończą dzieła. Wyłączyła radio i odezwała się do załogi. - Jakieś pomysły lub sugestie? Broń masowego rażenia się kończy - powiedziała Fire z lekkim zawiedzeniem, myślała że to wystarczy. - Niech ktoś skoczy do bazy po parę atomówek... Zamieni się głowice - Drugi pilot rzucił swoim pomysłem. - Zawsze to jakaś metoda - odpowiedziała wystrzeliwując 20 rakiet, znowu podzieliły się na dwie grupy. Jedna atakowała od wschodu druga od zachodu, po tym zmieniła kierunek lotu. [Bomba, Canterlot] Miejsca otoczone polem siłowym przygasały, była do skuteczna metoda jednak ognisk pożaru było za dużo jak na ich możliwości. Po paru chwilach nad całym Canterlotem i jego okolicach zaczął padać dosyć ulewny deszcz. Był dziwny... Miał bardziej konsystencje i kolor błota niż normalnej wody. [A-10] Najpierw zauważyły przed sobą duże tornado, oprócz tego podejrzaną gołą ziemie o średnicy dwudziestu kilometrów. Gdy się zbliżali spostrzegli dwie ścierające się ze sobą armie, jedna strona to byli gwardziści a druga to buntownicy. Po paru minutach lotu jeden samolot przypuścił atak na okopy gwardii lecąc wzdłuż nich, za pomocą działka 30 mm zamontowanego tak by lufa skierowana była o 3 stopnie w dół co umożliwiało skuteczniejsze ostrzeliwanie celów naziemnych. Po tym zaatakował katapultę dwoma rakietami namierzając jej pozycje za pomocą radaru, było można określić skąd mniej więcej strzela tymi metalowymi kulami.
  15. [Fire] To oni tą tarczą mogą poruszać? Hmm Ciekawe. Do tego to światło z ziemi zgniata przelatujące przez nie przedmioty, to pewnie dlatego ją prowokuje by podleciała. Jeśli chce by wpadła w tą pułapkę musi się bardziej postarać. Nie zamierzała już mu odpowiadać, nie miała już na to ochoty. Ponownie wystrzeliła 10 rakiet, leciały w dwóch grupach w odstępie 500 metrów i omijały światło wydobywające się z ziemi. Siła eksplozji pięciu pocisków była równa 100 ton trotylu. Z wyglądu były bardzo podobne do tych wcześniejszych tylko te leciały na wysokości 20 km i miały uderzyć w Canterlot od góry. [Baza] Okazało się że dwóch było tylko nieprzytomnych a trzeci miał złamane żebra i obrażenia wewnętrzne, natychmiast potrzebował pomocy. [Wybuch w Canterlot] Promieniowanie cieplne podpaliło większość budynków znajdujących się w promieniu do 5 km, ogień szybko się rozprzestrzeniał i niegaszony miał szansę spowodować burzę ogniową.
  16. [Fire] Fire zwlekała z odpowiedzą na słowa dowódcy wrogiego okrętu z dwie, trzy minuty. - Co? - spytała z udawanym zdziwieniem - Twoja samcza dominacja nie sięga na taką odległość by podporządkować prawu pewną buntowniczkę? - W jej głosie dało się usłyszeć zarówno rozbawienie jaki ironię. - Jesteś ciapą a nie ogierem skoro marudzisz że klacz jest za daleko jak na twoje możliwości - Zbliżyła się na 180 km od Canterlot i zrzuciła 20 rakiet które nie zawierały ładunku atomowego tylko głowicę zrobioną z ciężkiego metalu a w dalszej części korpusu konwencjonalny materiał wybuchowy. Zastanawiała się co to za dziwna fioletowa chmura i te słupy światła, to wszystko bardzo śmierdziało jej magią. Po chwili zauważyła na horyzoncie błysk światła który wydawał jej się nawet znajomy. - To wybuch bomby atomowej? - Spytała Fire drugiego pilota, nie była pewna - Te nasze rakiety mają mniejszą siłę niż to... - Tak słabsze... - Krótko stwierdził - To raczej nie my. - Na pewno nie my bo nie mamy tak mocniej atomówki na pokładzie - powiedziała Fire wypuszczając 20 rakiet które leciały w stronę miasta, po paru minutach dwie odłączyły się od grupy celując w dwa różne źródła światła. Może da się je zniszczyć? [Baza] Osiem kucyków teleportowało się z powrotem do bazy, czterech leżało na ziemi a piąty chodził jakby był pod lekkim wpływie alkoholu. Martwym ogierem już się nie przejmowano tak samo jak tym lekko zamroczonym. Zaczęto zdejmować zbroje pozostałych trzech kucyków co do zbyt szybkich nie należało, spełniała wiele funkcji przez co miała dość duży stopień skomplikowania jak na pancerz dla żołnierza.
  17. [Fire] Rakiety faktycznie zboczyły z kursu ale nadal wybuchły niedaleko miasta. - A jednak jednego trafiłam - powiedziała z mieszanymi uczuciami Fire ponieważ chciała chociaż trochę uszkodzić Canterlot - Przypadkiem bo chciał ratować miasto ale liczy się jako zestrzelony. [Grupa 7 buntowników w Canterlot] - Nie żyje - krótko stwierdził jeden z buntowników stan kolegi który znalazł się blisko wybuchu materiałów wybuchowych. Chwilę potem na ziemie padł kolejny kucyk, to był ten ledwo przytomny z karabinem maszynowym. Wszyscy przykleili się do podłogi ponieważ widzieli że im niżej tym mniejsza szansa na otrzymanie trafienia. - Musimy się z stąd zwijać - powiedział dowódca - Nie ma sensu się dłużej bronić, nie jesteśmy już wstanie. Kolejna taka grupa już nas pokona - Nie posiadali już szans by wygrać, jeden martwy, dwóch nieprzytomnych. Praktycznie nie mają już granatów a amunicja do karabinów maszynowych była na wykończeniu a następny taki atak prawie na pewno będzie silniejszy. - Zbieramy się, za cztery sekundy po tym budynku zostanie tylko goła ziemia - poinformował innych i uzbroił bombę przy okazji dostając strzał z promienia. Chwilę potem grupa 5 kucyków w łazience się teleportowała wraz z martwym towarzyszem. 3 Buntowników w kuchni uczyniło to samo zaraz po nich. Najpierw rozległ się oślepiający błysk który przyćmił słońce który był początkiem wybuchu. Pierwszym czynnikiem rażenia był impuls cieplny przemieszczający się z prędkością światła. W promieniu do 5,3 kilometrów mógł wzniecać liczne pożary oraz powodować poparzenia 3 stopnia. Drugą przyczyną zniszczeń była fala uderzeniowa będąca w stanie praktycznie zburzyć każdy budynek który znajdował się do 1,7 km od miejsca wybuchu. W promieniu do 2,37 km domy otrzymały lekkie i średnie uszkodzenia jednak nie zostały zrównane z ziemią.
  18. [Grupa ośmiu buntowników w Canterlot] - Jak mnie głowa boli... Trochę jakbym miał kaca... - powiedział do dowódcy kucyk z karabinem maszynowym który otrzymał dwa trafienia z promienia. Odwracając się spostrzegł że ktoś się czołga po ziemi, chwilę mu to zajęło zanim skontaktował że to gwardzista który zdążył już zerwać niezbyt przyjaźnie wyglądające coś. Z lewej! - próbował odepchnąć obiekt zaklęciem ale niestety nie udało mu się. Dowódca zauważył jednak co się dzieje i zły że kolejny raz mu przerywają teleportował się na drugi koniec łazienki i został tylko rzucony o ścianę, podniósł się i jak gdyby nic wrócił do poprzedniego zajęcia. Był zdeterminowany to zrobić a gwardia cały czas mu przerywała, nie przejmował się kucykiem który uratował mu życie chociaż wiedział że z nim raczej nie jest najlepiej. Ktoś się nim powinien zająć jeśli żyje. Torba którą rzucił gwardzista nie dotarła do celu, przeszkodziła jej w tym ściana działowa budynku która została odepchnięta przez falę uderzeniową pocisku zdetonowanego w sąsiednim pomieszczeniu. Do buntowników dotarły tylko odłamki gipsu i kartonu które nie były w stanie przebić się przez zbroję zrobionych ze znacznie wytrzymalszych materiałów. - To chyba mamy teraz tylko dwa pokoje... - Jeden z nich postanowił trochę rozluźnić atmosferę. Mina mu zrzedła gdy zobaczył wylatującego kucyka z łazienki wraz z karabinem maszynowym. Do niego dotarła jednak fala uderzeniowa z ładunku gwardii i widocznie wgniotła zbroję na brzuchu, poruszał się jakby nie był do końca zdrów ale starał się to ukryć. W sypialni kucyki które spowodowany tą dużą eksplozję przetrwały, zbroję wytrzymały chociaż w wielu miejscach było widać pęknięcia a jeden z buntowników miałby w gałce ocznej masę odłamków szkła gdyby go nie zamknął. Chwilę potem przed oczami przeleciał im jakiś czworonożny obiekt a gdy upadł na ziemie nie ruszał się. Postanowiono mu pomóc jeśli żył, przetransportowano go do łazienki i próbowano ocenić rany jednak przez zbroję było to trudne do wykonania. Jeden z nich przeładował swoją broń i ubezpieczał resztę gdyby okazało się że gwardii jest więcej. Buntowników zdolnych do walki było coraz mniej, tylko dwóch w ogóle nie oberwało promieniami, jeden był martwy, drugi był sparaliżowany a kolejny niezbyt szybko ogarniał co się dzieje. [Fire] Krążownik który pojawił się na drodze rakiet oberwał dwiema a dwie zdołały go wyminąć i polecieć w stronę Canterlot. - Da się jakoś powiększyć zasięg tych pocisków? - spytała Fire przez radio kucyka który zajmował się ewentualnymi naprawami po otrzymanych trafieniach. - A niby jak chcesz to zrobić? Cudotwórcą nie jestem - stwierdził jednorożec - Chociaż gdybyś wzleciała jeszcze wyżej to by poleciały dalej. - Właśnie nie mogę, jestem na maksymalnej wysokości - powiedziała zła Fire, wiedziała że im dalej od krążowników tym bezpieczniej - Z drugiej strony... Czego ja się tak boję?
  19. [Fire] Po paru minutach rakietom skończyło się paliwo i zaczęły opadać w kierunku Canterlot. - Mówiłem? - spytał drugi pilot. - Nie wymądrzaj się, przynajmniej rozwalimy trochę miasta. [Grupa 8 buntowników w Canterlot] Dowódca odruchowo padł na ziemie gdy wyskoczył gwardzista zza szafki i o mały włos nie oberwał promieniem, wystrzelił jeszcze trzy razy w jego kierunku by go dobić a potem wrócił do uzbrajania bomby. Ciecz która wypływała z siedmiu dziur po odłamkach spływała mu po brzuchu i kapała na ziemie. Gwardziści już nie mieli osłon, żadnych. Jedyna szafka w tym pomieszczeniu została rozwalona. Jednorożec który oberwał tylko jednym promieniem przejął karabin maszynowy już sparaliżowanemu przyjacielowi i ciągłą serią przeciągnął po całym pomieszczeniu, od prawej strony do lewej lufę broni. Nie mieli gdzie się ukryć lub uciekać, chyba że wykazali się dużym refleksem i zdążyli paść na ziemie. Tym miał się zająć drugi buntownik który oberwał drugim promieniem rzucił w ich kierunku trzy pozostałe granaty w tym dwa burzące i korzystając ze strzelby starał się dobijać tych co mieli okazję przeżyć. Sytuacja buntowników nie była najlepsza, kucyk z karabinem maszynowym był bliski utraty przytomności jednak jego tarcza się trzymała, ledwo ale jednak. Buntownik uzbrojony w działo bezodrzutowe zdecydował się go użyć, nie celował w gwardię bo nie musiał... Żarty się skończyły. Próbował tak trafić by samemu nie oberwać. Pocisk kalibru 84 mm uderzył w ścianę i praktycznie po całym pomieszczeniu rozpylił materiał wybuchowy, ułamki sekund potem została zdetonowana. Nie było gdzie uciekać, dało się przeżyć tylko w rogu który zajmowali buntownicy ale nie było pewne że oni też wyjdą z tego w pełni zdrów.
  20. [Fire] Gdy była 250 km na południe od Canterlot zwiększyła wysokość i prędkość do maksymalnej, chwilę potem odpaliła cztery rakiety. - Może jeszcze ze dwa ustrzelę... - powiedziała zawracając, nie była tego pewna ponieważ byli na granicy zasięgu. Zerknęła na poziom paliwa, jeszcze nie było z nim tak źle. - Nie wydaje mi się, są za daleko. Musiałabyś się zbliżyć do nich - odpowiedział drugi pilot co o tym myślał. - Możesz mieć racje... - Jej głos był lekko zawiedziony - Ale na zmianę decyzji za późno, za moment się przekonamy czy się uda. [Grupa 8 buntowników w Canterlot] Paru gwardzistów padło jednak nie tak wiele jak buntownicy sobie życzyli zamiast tego pochowali za meblami i ścianami i po chwili zaczęli do nich strzelać jednak z powodu panującej ciemności w pomieszczeniach nie widzieli gdzie dokładnie jest ich cel. Dowódca który był w zasięgu działania miny oberwał ośmioma odłamkami, siedem z nich trafiło w zbroję z której zaczęła wypływać dosyć gęsta ciecz a ostatni trafił w strzelbę niszcząc ją. Widząc że jeden z gwardzistów schował się do wanny a drugi za szafką poczęstował ich dwoma granatami zawierającymi 1 kg heksogenu z zapalnikiem uderzeniowym więc nie było szans by go odrzucić. Był gotowy w razie czego dobić przeciwnika używając do tego celu strzelby. Buntownik obsługujący karabin maszynowy otrzymał dwa trafienia z promienia jednak nie przeszkadzało mu to by strzelać do wroga znajdującego się w sypialni. Sytuacja w kuchni wyglądała podobnie, w kierunku wroga zostało rzuconych cztery takie same granaty. Wszyscy otrzymali po jednym trafieniu z promienia, kucyk który obsługiwał 25 kilogramowy karabin skierowany w stronę największego z pokoi próbował posiatkować gwardię przez co oberwał dwa dodatkowe strzały z jej broni. W sypialni gdzie było najwięcej gwardzistów sytuacja wyglądała najgorzej, buntownik z karabinem maszynowym dostał cztery strzały ale był na tyle przytomny by otoczyć się słabą tarczą magiczną. Ostrzał z ckm jednak nie ustał i rozsypywał meble oraz ściany na kawałki. Drugi żołnierz rzucił w nich dwa granaty z ładunkiem wybuchowym i trzeci z którego wydobywał się gęsty trujący dym. Kucyk znajdujący się obok niego otrzymał trzy trafienia z broni gwardii i próbował zabić kogoś ze strzelby. [Baza] Rozpoczęto pracę nad nowym źródłem energii elektrycznej w bazie, oprócz tego starano się ulepszyć jedną z broni. [Shatter] Przekrzywiłem głowę i spytałem samego siebie - Ale jak to sprawdzić samemu?
  21. [Fire] Teraz skierowała samolot na południowy-zachód. Miała już pewien pomysł jak wrócić do gry, zdziwili ją z tym wycofaniem się ale jaki był tego cel? W ten sposób jej raczej nie zestrzelą więc to się raczej mija z celem. - Ciekawe czy stwierdzą że odleciałam... - zastanawiała się Fire - Chyba dali sobie spokój z gonieniem mnie bo byli za wolni. - Możesz mieć racje, nie wydaje mi się żeby to mogło być jakoś szczególnie szybkie - stwierdził drugi pilot - Nieaerodynamiczny kształt i duża waga nie sprzyja w osiąganiu dużych prędkości. [Grupa 8 buntowników w Canterlot] Buntownicy szybko zobaczyli że ich atak jest bezskuteczny, na szczęście nie dysponowali tylko strzelbami i ciężkimi karabinami maszynowymi. Wcześniej po pokojach zostały ustawione miny z zapalnikiem kontaktowym które zawierały 3 kg heksogenu w cienkiej stalowej obudowie. Pech chciał że jeden z gwardzistów w sypialni teleportował się dokładnie na jedną z nich detonując ją, bariera która miała ich chronić tylko wzmocniła siłę eksplozji ponieważ fala uderzeniowa nie miała miejsca by się rozprężyć. Atakujący co znaleźli się w kuchni i sypialni napotkali na podobny problem tylko z tą różnicą że ich nie miało zabić tylko ciśnienie, otrzymali bonusowe 160 wolframowych kulek zatopionych w miękkim metalu rozpędzanych do 1 km/s za pomocą 1 kilograma ładunku wybuchowego. Odłamki miały podobne możliwości przebijania pancerza do ciężkich karabinów maszynowych które co prawda posiadały większą energię kinetyczną ale mniejszy kaliber rekompensował to. Mieli szczęście że ich kopyta akurat nie napotkały na żaden zapalnik ale buntownicy szybko mogli to naprawić. Dowódca który w tym momencie uzbrajał przesyłkę zdecydował się na detonację min drogą radiową, niestety nie mógł wybrać pojedynczych sztuk jednak i tak to zrobił, nie obchodziło go że jedna z nich znajduje się niecałe dwa metry od niego.
  22. [Fire] - To że mnie olejesz nie znaczy że jak głupia polecę za tobą i się pokażę - westchneła Fire widząc że zawracają, sama skręciła na południowy-wschód nadal trzymając odległość. - Ciekawe co zrobią dalej, na pewno chcą mnie dorwać więc co zrobią jak to im nie wyjdzie? - W dalszym ciągu myślała na głos jednak ktoś jej przerwał. - Tak jakoś nie przejmują się stratami... Nawet tarczy magicznej nie używają - zauważył drugi pilot - Chcą żebyśmy myśleli że wygrywamy? To widać że chyba dają nam fory... - Coś mi tu śmierdzi, chcą żebym wykonała nierozważny ruch. Tak w sumie może się tego spodziewać przez moją rozmowę z nim podczas pierwszego starcia... - uśmiechnęła się - Nie dzięki ale nigdzie się nie wybieram. [Grupa ośmiu buntowników w Canterlot] - Nie, wiesz co jeszcze musimy zrobić - odpowiedział dowódca grupy spoglądając na niego, reszta tymczasem rozstawiła się po pomieszczeniach by w razie czego móc bronić przesyłki jeśli ktoś się dowie o ich obecności. O ochronę hotelu się nie bali jeśli istniała ponieważ nie mieli dobrego uzbrojenia ale mogli zawołać gwardię która już mogła walczyć. Karabiny maszynowe kalibru 12,7 mm zostały rozstawione w łazience i w kuchni tak by mieć widok na sypialnie i wejście do niej. Trzeci swoje miejsce znalazł na prawo od drzwi wejściowych do apartamentu. To nie była jedyna broń jaką dysponowali jednak mogła łatwo posiatkować tego kto znajdzie się przed lufą. W mieszkaniu było ciemno jednak buntownikom to nie przeszkadzało z powodu prymitywnych noktowizorów wykonanych z kamer o dużej czułości na promieniowanie podczerwone. Rozmieścili to co trzeba i czekali, spokój nie był im dany długo gdy naglę w błysku światła pojawiła się gwardia. Natychmiast otworzono do niej ogień, ci co znajdowali się w sypialni powinni zostać obsypani z trzech ciężkich karabinów maszynowych. Wróg również pojawił się w kuchni i w łazience co trochę zaskoczyło buntowników, pozostała czwórka po bardzo krótkiej chwili ogarniania co się właśnie stało zaczęła strzelać do nich ze strzelb samopowtarzalnych używając amunicji wykonanej ze stali. [A-10] Jeden z pilotów z grupy odebrał zniekształconą wiadomość która nie pochodziła od Fire ani od żadnego innego ich samolotu, skąd mieli taką pewność? Nikt kto chciał się z nimi skontaktować nie robił by tego ze skraju zasięgu radia, postanowili zwiększyć wysokość i przyśpieszyć by szybciej móc odpowiedzieć.
  23. [Fire] - Dobra, mamy jednego prawdziwego! - krzyknął jeden z jednorożców i szybko nakierował rakietę na chwilę wcześniej trafiony krążownik, widział że się do czegoś przygotowywał ponieważ zaczął świecić na fioletowo i dodatkowo próbował robić uniki chociaż nadal był dużym celem. Postanowił nie dać mu tej szansy i zdetonował obydwa pociski trzydzieści metrów przed okrętem. Fala uderzeniowa spowodowana wybuchem jednej głowicy była w stanie kompletnie zrównać z ziemią betonowy budynek w promieniu 60 metrów. Czy pancerz krążownika był w stanie wytrzymać takie obciążenie nie jeden a dwa razy? Pewności nie mieli ale wydawało im się że dalej nie poleci a jeśli już to tylko w dół. Fire tymczasem zmniejszyła wysokość lotu i wyłączyła nadajnik, skoro nie otrzymała odpowiedzi nie wiedziała powodu by ciągle był włączony a wolała by gwardia nie słyszała ich rozmowy. - Ciekawe co kombinują? Próbują się teleportować? - Zastanawiała się jednak myślała że to raczej nie to... Przecież ta odległość była chyba za duża. - Nie wiem, tak naprawdę mogą chyba robić cokolwiek - odpowiedział drugi pilot - Wygląda na to że oni też wprowadzili ulepszenia skoro potrafili zrobić takie kopie. [Baza/Shatter] - Trochę kijowo że Fire nic nie wie - powiedziałem do kucyka który pchał wózek z owalnym przedmiotem o średnicy 40 centymetrów. - To było raczej konieczne, nie zgodziła by się na taki plan a teraz go wykonuje nieświadoma tego. Odciągnęła część krążowników i samolotów od Canterlot - odpowiedział mi trochę zmęczonym głosem - Teraz będzie chyba łatwiej - Wzruszył ramionami. - Może masz racje, gorzej jeśli ma problemy. Walczy sama na paru przeciwników, nie wiem czy to na pewno był dobry pomysł - Niezbyt dobrze się z tym czułem że Fire mogła zginąć. - Z tym uzbrojeniem co dostała? Nie wydaje mi się chyba żeby miała pecha - Stwierdził ogier cały czas pchając wózek, w pewnym momencie się zatrzymał gdy dotarł do grupy innych siedmiu kucyków razem ze zbrojami i bronią. - Niby tak ale teraz jest na terenie Equestrii, nie na granicy - powiedziałem z niepokojem. - To może zobacz co z nią. My musimy już się zwijać, dłużej czekać nie warto - Ogier po tych słowach teleportował się wraz z reszta ekipą i z wózkiem. Teraz najpewniej byli w jednej z łazienek w mniejszych mieszkaniach służących do wynajęcia. [Grupa ośmiu buntowników w Canterlot] - Mam głupi pomysł... - Odezwał się jeden z nich a chwilę potem wysypał wszystko z kosza na pranie, włożył przesyłkę i zamaskował brudnymi ubraniami - Zadziała? - Nie wiem ale poszło nawet prosto - Wzruszył ramionami kucyk ziemny - To co, zwijamy się? [A-10] Leciały w pewnej odległości od granicy, zostały wysłane na wszelki wypadek gdyby Fire miała problemy w drodze powrotnej.
  24. [Fire] - Skończ już z tym - powiedziała jakby była w złym humorze, drugi pilot natomiast był w doskonałym nastroju. To znaczy uśmiechnięty i pogodny jakby był z czegoś zadowolony. - Po prostu pokaż że tak właśnie jest - Ten gościu już stawał się trochę nudny z tym panowaniem i dominacją. Jeśli uważają że ją dogonią to się mylą, na ten moment leciała w stronę wschodu z dość dużą prędkością. Odległość to była dosyć dobra ochrona, musiała ją wykorzystywać ponieważ samolot nie był tak wytrzymały jak krążownik. Naglę na radarze pojawiło się 13 nowych obiektów i najwyraźniej radar przestawał sobie radzić z tak dużą ilością celów ponieważ pojawiły się dwa echa większe niż myśliwce a mniejsze niż latający statek. Musiała w takim razie szybko zmniejszyć ilość przeciwników, mogły to być iluzje jednak na pewno były bardziej zaawansowane skoro odbijały falę elektromagnetyczne. A co jeśli były prawdziwe? Czyżby się teleportowały? Tylko dlaczego dołączyły do nich? To dla niej było dosyć bez sensu. Spostrzegła również że się oddala od Canterlot co dodatkowo popsuło jej humor, już nie miała zasięgu by go zaatakować dlatego musiała się pozbyć problemu który za nią leciał. Rakiety przeciwpancerne rozdzieliły się i zaczęły lecieć w osiem różnych celów, pozostałe dwa pociski służące do zgniatania takich puszek znajdowały się za nimi by trafić te które okażą się prawdziwe. Dla gwardii to miała być niespodzianka ponieważ te radziły sobie lepiej niż poprzednie dwie, to był tylko test ile potrafią wytrzymać. Gdy grupa gwardii która bawiła się w saperów podnosząc głowicę okazało się że ta również nie była w najlepszym wstanie, do środka nalała się woda a gdy jej zabrakło uszkodzone kable zaczęły iskrzyć powodując zapłon reszty nafty które wypłynęła z rozszczelnionego zbiornika paliwa. Czy ruszanie potencjalnego niewybuchu to był na pewno dobry ruch z ich strony? Mocniejsze szarpnięcie może sprawić że eksploduje a trzymanie materiału wybuchowego nad ogniem też nie było całkiem bezpieczne.
  25. [Fire] Rakieta który minęła krążownik o zaledwie parę metrów po chwili eksplodowała, kucyk który nią spudłował wykazał się refleksem i przycisnął przycisk odpowiedzialny za autodestrukcje. Fala uderzeniowa miała dosyć duży promień rażenia dlatego raczej bez problemu powinna go jeszcze dosięgnąć. - To jednak oberwali tymi co eksplodują - powiedziała Fire obserwując jak na radarze znika jeden cel, w takim razie zostało jeszcze siedem - 10 ton trotylu jednak wystarcza by rozwalić takie coś - Zrobiła zwrot w stronę krążowników by przypuścić kolejny atak w postaci dziesięciu pocisków, tym razem silniki odrzutowe zostały uruchomione gdy rakiety znalazły się na wysokości szesnastu kilometrów. Osiem z nich było mniejszych niż poprzednie. - Popełniłaś... - powiedziała Fire przez radio tym samym zniekształconym głosem co podczas pierwszego starcia - Jeśli już - Zwróciła mu uwagę co do swojej płci. Z radaru wynikało że lecą w stronę północy... Wyglądało na to że chcą ją znaleźć, postanowiła nie ułatwiać im tego zadania dlatego ponownie zmieniła kierunek by nie lecieć prosto na nich - A ja zapewniam że na cmentarz się nie wybieram, przynajmniej nie dzisiaj. Rakieta która przebiła się przez ulicę i spadła do kanałów nie wytrzymała tego uderzenia, przynajmniej nie cała. Głowica ważąca 60 kilogramów oddzieliła się od korpusu i zaczęła się toczyć niesiona prądem płynących ścieków.
×
×
  • Utwórz nowe...