Skocz do zawartości

Shey

Brony
  • Zawartość

    682
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Shey

  1. [Fire] Właśnie przelatywała nad Manehattanem jednak to nie był cel jej lotu, skierowała się w kierunku Saddle Arabii. [CV-30-4 i CV-80] Zatrzymali się w odległości około pięciu kilometrów od gniazda. Po chwili ustawili się w linii zachowując przerwy między pojazdami wynoszącymi trzy metry. Następnie wszystkie pięć czołgów odpaliło rakiety kalibru 70 mm z wyrzutni zamontowanych na boku wieży. Po sześciu sekundach pociski doleciały do swojego celu wybuchając w gnieździe i w jego okolicach. Wiwerny które nie otrzymały żadnego trafienia momentalnie poderwały się do lotu w kierunku pojazdów. Jednak gdy znalazły się w odległości trzech i pół kilometra napotkały dosyć dużą ilość pocisków pochodzących z działek 30 mm które bez problemu przebijały się przez ich łuski. [shatter] Po wysłaniu listu postanowiłem zapytać gdzie znajdę tego ogiera od staroequestriańskiego, podobno strażnik bramy wiedział. - Przepraszam, gdzie znajdę Prew Tenebraisa? Sprawę mam...
  2. [shatter 390-30=360] Przypomniałem sobie że mam wysłać list, dobrze by było to zrobić przed tym jak zacznę się uczyć staroequestriańskiego. Wyczarowałem długopis i kartkę, po chwili napisałem formuły i postawę potrzebną do poprawnego rzucenia zaklęcia które też opisałem. Szybko dotarłem do poczty i wysłałem list bez dodawania nadawcy. Nie chciałem żeby mnie potem złapali gdy ten podmieniec wpadnie. Zapłaciłem trzydzieści bitów i miałem to z głowy. [Fire] Przygotowano samolot do startu, plan zakłada dotarcie do kontenerowca jeszcze gdy będzie jasno. Po paru minutach Fire była gotowa i wystartowała, poleciała w kierunku Manehattanu na dużej wysokości, tak by jej nie zauważyli. [20 km na wschód od bazy] - Zajechaliśmy już dwadzieścia kilometrów i nic - odezwał się dowódca pierwszego pojazdu. - Ty chciałbyś wszystko od razu, jedziemy dopiero 15 minut. Jak po dwóch godzinach nic nie znajdziemy to będziemy wracać - powiedział kierowca ostatniego czołgu - Przyjrzyjcie się górze na północy-wschód, wydaje mi się że coś tam jest na wzór gniazda... - A no faktycznie, jedziemy tam.
  3. [baza] Z hangaru wyjechało pięć maszyn, cztery CV-30-4 i jeden CV-80-2 który jechał przedostatni. Pojazdy przemieszczały się z prędkością 80 km/h na wschód. Reszta kucyków zajęła się montowaniem 20 tonowego czołgu ze skrzydłami w luku bombowym samolotu odrzutowego. Na szczęście okazało że się mieści jednak nie zostało miejsca na żadną bombę czy rakietę. Niestety wszystkiego zabrać się nie da. [shatter] Czyli jednak nie zapomnieli. - Dobrze, nie ma problemu - powiedziałem i poszedłem dalej, musiałem znaleźć Prew Tenebraisa co uczy staroeqtesriańskiego. Skierowałem się w kierunku bramy pałacu, trzeba będzie się zapytać któregoś gwardzistę czy wie gdzie go znajdę.
  4. Fire] Pochodziła do lądowania gdy zauważyła pięć kilometrów przed sobą smokopodobne stworzenie które kierowało się na wschód. Nigdy jakoś nie zastanawiała się czy chciała by mieć jakieś zwierzątko którym mogłaby się opiekować aż do teraz. Po prostu nigdy nie natrafiła na odpowiednie dla niej. Po paru chwilach wylądowała i była pewna swojej decyzji, szybko wysiadła z samolotu i przekazała reszcie grupy co chce zrobić. Część nie uwierzyła i uznała to za żart ale koniec końców wygrała. Jednorożce które konstruowały pancerze wiedziały że łuska wiwern może być bardzo odporna na trafienia pocisków i bez większych problemów można ją wykorzystać. Najpierw trzeba było znaleźć gniazdo i ubić parę sztuk, rozpoczęto przygotowania by wcielić ten plan w życie. Uzgodniono że najlepszą bronią na te stworzenia powinien być CV-30-4 jednak jako wsparcie na wszelki wypadek jakby napotkali coś cięższego będzie im towarzyszyć CV-80-2 [shatter] ​Po parunastu minutach dotarłem do kontroli, nie byłem daleko od Canterlot jednak nie śpieszyłem się. Nie miałem żadnego powodu. Wyłożyłem swoje rzeczy na stolik czyli bity, eliksir i pelerynkę. Byłem ciekawy czy znowu każą mi to zostawić.
  5. [shatter] - Tak właściwie to gdzie założyliście bazę? Daleko czy raczej blisko? - spytałem Fire ponieważ było uzgodnione tyle że poza granicami Equestrii. - Ani daleko ani blisko, tak pomiędzy. Nawet ci powiem że dobrze znasz to miejsce. - Ilu was tam jest? I jak tam ze zwierzątkami? Gdzieś czytałem że na niezamieszkanych terenach są niezbyt miłe - Sześćdziesiąt kucyków, udało mi się z rekrutować jeszcze jedną grupę. Jakie niemiłe zwierzątka? Jeszcze nic nas nie zaatakowało a nawet jeśli mamy już porządny samolot i parę czołgów. - To dobrze, myślę że ja się będę zbierał. Postaram się z tą nauką pośpieszyć, do zobaczenia znowu - powiedziałem i rzuciłem zaklęcie teleportacji. [Fire] Przekazała to co miała, nic teraz jej tu nie trzymało. Uruchomiła silniki a po dłuższej chwili wystartowała. Szybko osiągnęła 200 km/h i wysokość 25 metrów. Cieszyła się spokojnym lotem gdy z lewej strony usłyszała dość głośny wybuch. - Co jest... - spojrzała w lewo i zauważyła że silnik się nieco dymi - Znowu? Przecież ostatnio były wymieniane. Trudno mam to gdzieś, nadal śmigło się kręci więc lecimy dalej - Fire ale ten silnik się pali - powiedział drugi pilot patrząc jak Fire odwraca głowę w lewo. - Jeszcze jeden taki żart i będziesz leciał za samolotem - po chwili przerwy odezwała się znowu - Ale serio, zastanawiam się co jest nie tak. Silniki odrzutowe się jakoś trzymają bez żadnego ale a te jakoś nie są wstanie.
  6. [shatter] - Oczywiście, jeszcze tu wrócę - powiedziałem odbierając swoje rzeczy - Dziękuje. - Fire prowadziła mnie teraz do jej samolotu, Po chwili się rozejrzała czy nie ma nikogo w pobliżu i się odezwała. - Są dwie rzeczy które musisz zrobić. Po pierwsze wysłać list z informacją jak nauczyć się czwartego i piątego poziomu magii na ten adres - podała mi małą prostokątną kartkę. - Po drugie zacząć się uczyć staroequestriańskiego, to akurat wyjaśnię w samolocie. Będzie prościej. - A może ty się tego nauczysz? - spytałem chociaż wiedziałem że ona do tego się nie nadaje. - Ja? Nie mam czasu... Niby kiedy miałabym to zrobić. *Po dotarciu do samolotu* - Ta kartka dotyczy eliksiru ponyfikacyjnego i jest napisana w staroequestriańskim - powiedziała pokazując mi kartkę - Tak mi powiedział jeden z podmieńców które ostatnio uratowałam, właśnie do nich masz wysłać ten list. Nie powiodła im się ucieczka gdy zwinęli Cadence książkę o czarnej magii. - Eliksir? To faktycznie brzmi jakby nauka tego języka była warta zachodu. Szkoda tylko że nie masz kopii tej książki. - Wybacz, o tym akurat nie pomyślałam ale nie było czasu. Dwójka podmieńców była nieprzytomna a trzeci nie wiedział o tej książce nic. Gdy odzyskali przytomność już prawie mieli wysiadać. - W sumie nic się nie stało, nie wiem czy zdecydowałbym się nawet na naukę. To nie jest raczej zupełnie obojętne dla umysłu.
  7. [Fire i Shatter] Dotarliśmy do kontroli, musiałem odzyskać swoje rzeczy. Nie chciałem by przepadły. - Dzień dobry. Wchodząc do Canterlot zostawiłam tutaj dwie rzeczy, chciałabym je otrzymać z powrotem. - Fire w tym czasie wyłożyła swoje rzeczy czyli kartkę i butelkę. Sądząc po zawartości pojemnika już się tam nieźle zadomowili skoro mają czas na robienie tego. [baza] Skończono wymieniać uzbrojenie pojazdów. Wszystkie kucyki w bazie zaczęły rozbudowywać dotychczasowe środki ochrony bazy jak i dodawać parę nowych.
  8. [Fire i Shatter] Przeszła przez kontrolę bez problemu, skierowała się w stronę akademii i po chwili spotkała wychodzącego Shattera z akademii. - Cześć, dawno się nie widzieliśmy - powiedziała mówiąc do jasnoszarego jednorożca - Czemu tak nagle zniknąłeś? - A natrafiłem na drobne komplikacje, siedziałem trochę w więzieniu za to że byłem w nieodpowiednim miejscu podczas zamachu ale otrzymałem odszkodowanie. Całe 400 bitów. Jak tu trafiłaś? - Przyleciałam samolotem, wylądowałam niedaleko Canterlot. To ten składak z drewna co budowaliśmy w starym magazynie. Mam parę spraw do powiedzenia jednak najpierw dotrzyjmy do samolotu. - Dobrze, jestem ciekawy co tam u ciebie się działo - powiedziałem i skierowaliśmy się do kontroli, musiałem odebrać swoje rzeczy.
  9. [Fire] - No to jesteśmy na miejscu - powiedziała wychodząc z samolotu zabierając ze sobą butelkę. Poleciała w kierunku Canterlot który był naprawdę niedaleko. Po chwili lotu i czekania w kolejce przyszła jej pora na kontrolę. Wyłożyła na stół kartkę z adresem i alkohol, czekała aż ją sprawdzą i przepuszczą. [shatter, 420-30=390] Wygląda na to że wszystkie zaklęcia opanowałem, wyszedłem z pustej klasy i poszedłem by zdać egzamin. Najbardziej byłem niepewny tego zaklęcia dekoncentrującego jednak miałem nadzieje ze wszystko było dobrze. Po paru chwilach było po wszystkim, zdałem i otrzymałem certyfikat.
  10. [Fire, okolice Canterlot] Pilot podchodził do lądowania a Fire wyjrzała przez okno z lewej. Gryf gwardzista lejący buntowników. - Można było by im jakoś pomóc ale limit dobroci wyczerpałam ratując te trzy podmieńce. Trudno, to nie moja sprawa - powiedziała na głos co o tym myśli. Pegaz pilotujący samolot po chwili wylądował na łące znajdującej się w pobliżu. [shatter] Przyszła pora na zaklęcie wiążące. Tu z kolei miałem pomysł jak przetestować ten czar nie mając do dyspozycji żywego celu. Róg wycelowałem w najbliższe krzesło jednocześnie pochylając róg i naprężając ciało. Po chwili powiedziałem na głos Ligabis i obserwowałem jak znikąd pojawiła się lina która związała nogi przedmiotu. Co z tego że to nie żyje... Liczba kończyn się zgadza i to mi do szczęścia wystarcza. [baza] Wywiercono nowy otwór i dwa dodatkowe generatory prądu zaczęły działać. Z powodzeniem przetestowano nowe uzbrojenie prototypowego pojazdu, teraz zaczęto zmieniać resztę maszyn.
  11. [Fire] Samolot leciał na wysokości dwóch kilometrów i od Canterlot dzieliło go 20 km. Pilot postanowił wylądować koło pobliskiej wioski poza jej terenem, nie może przeprowadzić tego manewru na zboczu góry. Fire w tym czasie poszła do pewnej skrzynki z alkoholem przy wejściu i wyciągnęła szklaną butelkę cydru o zawartości etanolu sięgającym 35 % procent. Z zadowoleniem wróciła na miejsce pilota i wzięła parę łyków napoju. Tak naprawdę nie chodziło o to by był smaczny, miał zawierać procenty i to było najważniejsze. [shatter] Przerwałem działanie czaru, następne zaklęcie służy do dekoncentracji przeciwnika. Przybrałem odpowiednią pozę i wypowiedziałem w myślach Dazer. Naglę coś do mnie dotarło. Jak mam sprawdzić czy zadziałało jak nie mam na kim? Jednak z mojego rogu wyleciał jakiegoś rodzaju pocisk i po paru metrach zniknął, postanowiłem uznać że się udało
  12. [Fire] Po paru następnych godzinach wylądowała w bazie, zaparkowała w odpowiednim miejscu i wysiadła z samolotu. Szybko wzięła dwie przepisane kartki i je obejrzała, będzie musiała znaleźć w końcu Shattera. Już zbyt długo nic o nim nie wiadomo. Szybko zlokalizowała innego pegaza co w miarę ogarnia pilotowanie, od dłuższego czasu nie spała więc będzie musiała się wyspać w trakcie lotu. Wsiedli do zatankowanego składaka i polecieli w kierunki Equestrii. [shatter] Jedna z pań odprowadziła mnie do pustej klasy gdzie spokojnie będę mógł się uczyć rzucania nowych zaklęć. Postanowiłem zacząć od średniej tarczy obronnej, ustawiłem się w odpowiedniej pozycji z głową pochyloną w dół po czym krzyknąłem Semper Vires. Byłem ciekawy jak bardzo te sale są dźwiękoszczelne. Po chwili wokół mnie pojawiła się bariera, z zadowoleniem uznałem że to zaklęcie się udało. [baza] Wymieniono uzbrojenie w jednym pojeździe testowym, teraz wykonywano drobne zmiany konstrukcyjne w jego środku i w pancerzu. Zakończono również budowę silników jednak wiercenie nowego otworu nadal trwało.
  13. [Fire] Właśnie przelatywała czterdzieści kilometrów od Canterlot na wysokości dwudziestu tysięcy metrów. Nie bała się że ją zauważą czy usłyszą, w tym warunkach nie wchodzi to w grę. Tymczasem jednorożec który otrzymał kartkę i adres przepisał je na zwykły papier, rzeczy stworzone za pomocą magii raczej nie mogą być wieczne. Rozsypują się jak tylko skończy się wlana w nie energia. Fire chętnie zrzuciła rakiety na to miasto jednak najpewniej nie przebiły by się nawet przez pole siłowe więc mija się to z celem, po prostu powiadomiłaby ich o swojej obecności. Wolała wrócić do bazy, załadować pełny ładunek i dopiero wtedy spróbować. [baza] Skończono wszystkie dotychczasowe prace. Nowy materiał okazał się przydatny bardziej niż z początku sądzono. Trzydziestka kucyków zaczęło adoptować wybudowane pojazdy, dwudziestka zaczęła w bazie budować dwa duże silniki turbowałowe a reszta wiercić drugi szerszy szyb naftowy.
  14. [Fire/Samolot] - Oczywiście, tylko może trochę potrwać zanim z nim się skontaktujemy. Przez dłuższy czas nie wiemy co się z nim dzieje - powiedział jednorożec przyglądając się kartkom, to był niezły pomysł by stworzyć coś z niczego jednak będzie musiał to przepisać na zwykły papier. Nie wiadomo jak długo ta magia się utrzyma - Eliksir ponyfikacyjny brzmi ciekawie jednak nie wiem skąd go wzięłaś, pewnie zakosiłaś Celestii? W sumie innego sposobu... - Gotowi? - Fire przerwała mu w pół zdania - Jesteśmy na czterech kilometrach, możecie lecieć. Lepszej okazji nie będzie - Drugi jednorożec tymczasem otworzył drzwi by podmieńcie mogły wylecieć. Silniki ucichły zupełnie a samolot miał bardzo niską prędkość.
  15. [Fire/Tył samolotu] - Okradliście Cadence? Nieźle - powiedział głos dobiegający z radia - Tylko z ucieczką wam trochę nie wyszło. Na miejscu będziemy dosłownie za chwilę, powoli możecie się zacząć przygotowywać - Fire zaczęła zmniejszać wysokość i prędkość, było to trochę odczuwalne dla załogi. - To nasz pilot - dodał jeden z jednorożców mając świadomość że mogą nie wiedzieć kto mówi - To ona wtedy wylądowała i dała nam na tyle czasu by was zabrać. [baza] Nowy metal okazał się trochę mniej wytrzymały od stali i dodatkowo był od niej nieco lżejszy. Niestety tytan nadal miał lepszy współczynnik wytrzymałości do wagi więc ten nowy materiał nie znajdzie zastosowania w budowie pojazdów. Postanowił się jeszcze nie poddawać i z ciekawości sprawdzić pozostałe jego parametry.
  16. [shatter, akademia] Wszedłem do środka budynku, nie powinni być już zajęci. Przynajmniej tak mi się wydawało. - Dzień dobry, mogę zdać certyfikat na 5 poziom magii? [Tył samolotu] - To wy możecie zmieniać kolor? - spytał drugi jednorożec. - Z tego co się orientuje mogą się zmieniać do woli, może wyglądać dokładnie tak jak ty - odpowiedział mu pierwszy - To dobrze że się budzą, dowiemy się co przeskrobali że tak bardzo chcieli ich złapać. [Gdzieś poza Equestrią] Podczas spaceru natknął się na odłamek metalu który go zainteresował, nie wydawało by mu się że zna ten pierwiastek. Był ciemnoszary, tak samo jak wolfram jednak o wiele lżejszy. Postanowił wrócić do bazy by przebadać próbkę.
  17. [shatter] Dzień po tym jak zabawa się skończyła postanowił nie marnować więcej czasu i pójść nauczyć się piątego poziomu magii. Teraz dysponował już niezłą sumą bitów więc nie zamierzał już wracać do pracy. Wystarczy by nauczyć się do 7 poziomu zaklęć i jeszcze wiele zostanie. Skierował się w kierunku Akademii. [Fire] - Jestem ciekawa jakim typem bełtu do nas strzelali... Zwykły by nas tylko zarysował, idź poszukaj go, powinien gdzieś utkwić - powiedziała Fire do drugiego pilota. Sama zwiększyła wysokość do 16 km i leciała z maksymalną prędkością. Słuchała tego co się dzieje z tyłu samolotu i zmieniła kierunek tak by lecieć w kierunku Manehattanu. Tam z reguły radio zawsze było włączone jednak to nie działało w drugą stronę. Po chwili wrócił drugi pilot i przyniósł bełt. Po chwili się odezwał. - Zatrzymał się dopiero po przebiciu jeszcze jednych drzwi i ośmiu pociskach przeciwpancernych 40 mm. - To chyba jakiś beznadziejny żart że to tyle przebiło - wiedziała jednak że to prawda - Chyba potrzebujemy lepszego pancerza albo jakiegoś cwanego sposobu by go zatrzymać pocisk zanim w niego uderzy. [Tył samolotu] - Manehattan? Możemy tam być za mniej więcej godzinkę. Moim zdaniem dwa kilometry to za mało, bardziej dziesięć razy tyle. Ta maszyna to pięciosilnikowy bombowiec, przystosowany do atakowania z dużej wysokości więc nie jest mały ani nie jest za cichy. Dlatego raczej nie jest możliwe potajemne lądowanie na ziemi, szybciej nam się uda jeśli wylecicie z samolotu na wysokości czterech kilometrów. Oczywiście zredukujemy prędkość do 180 km/h i wyłączymy silniki, wolniej lecieć nie możemy z naszym aktualnym ładunkiem. Mam nadzieje że to nie będzie dla was problemem. [baza] Główny metalurg bazy postanowił odpocząć i się przejść.
  18. [shatter] Siedział na jednej z ulicznych ławek, patrzył zabawa się kończy. Dla niego to była dobra wiadomość bo za parę godzin będzie mógł pójść do akademii by nauczyć się kolejnego poziomu. Przez to że siedział tyle w więzieniu to wszystko powoli zaczęło mu zajmować zbyt dużo czasu. [Fire. W sumie to nie jest istotne to co ona teraz robi ale mi się chyba nudzi że to napisałem...] Teraz nie interesowała się gośćmi ponieważ bełt przedziurawił szybę co było przyczyną dehermetyzacji. Jeśli chciała się wznieść wyżej, musiała to czymś załatać. Była tylko jedna możliwość by to zrobić, poszła po zestaw do łatania poszycia samolotu. Wyciągnęła z niego arkusz wykonany z aluminium w formię kwadratu o boku długości dziesięciu centymetrów i grubości 2,5 mm. Przy okazji wzięła palnik wytwarzający temperaturę 700 stopni Celsjusza. Metal zwinęła w rulonik o średnicy takiej samej jak dziura którą spowodował bełt po czym wcisnęła go w miejsce uszkodzenia i stopiła palnikiem. To była tylko improwizowana naprawa i nie wiedziała czy jest skuteczna jednak postanowiła to sprawdzić. Zaczęła się wznosić na wysokość 10 km. [Tył samolotu] - Tak szczerze buntownicy też nie są jakoś szczególnie uwielbiani przez kucyki. - Powiedział pierwszy jednorożec a drugi w tym czasie poszedł po jabłka. - Coś tam słyszałem jednak wiele tego nie było a mnie to nie interesowało. Za ile ta dwójka odzyska przytomność? Musimy wiedzieć gdzie was podrzucić ponieważ nie możemy utrzymywać się w powietrzu w nieskończoność. - W tej chwili wrócił drugi jednorożec z czterema jabłkami - Proszę, jednak nie wiem dlaczego to jest głupie pytanie. Każdy może być głodny - powiedział podając jej to co przyniósł. (Pierwszy jednorożec ma minimalną wiedzie o podmieńcach, drugi nie ogarnia totalnie xD) [baza] Skończono budować pojazdy opancerzone i karabiny. Teraz dziesiątka kucyków zaczęła pracę nad czymś innym, kolejna dziesiątka pomagała z budową samolotu a reszta zajęła się produkcją kolejnych pięciu maszyn.
  19. [Fire] Gdy uznała że robi się gorąco i dała tym podmieńcom wystarczająco dużo czasu by wsiedli zwiększyła ciąg silników do maksimum, chciała jak najszybciej wystartować by jej samolot zbytnio nie został podziurawiony. Wiedziała że gwardia korzysta głównie z bełtów i włóczni więc odrzut stworzony spalaniem paliwa w sprężonym powietrzu może spowodować że w ogóle ich broń nie doleci do celu. Miała rację, nic w ich nie trafiło a maszyna już się oderwała od ziemi. [Tylna cześć samolotu, Sandy i jej ekipa] - My? Nie mamy jakieś szczególnej nazwy, jesteśmy po prostu buntownikami jak to nas cała Equestria nazywa. - Znalazła się w dość niskim pomieszczeniu o kształcie prostokąta o wymiarach trzy metry na osiem, jednorożec trochę wyższy od przeciętnego kucyka rysowałby rogiem sufit. W środku było dosyć cicho mimo to że nad sobą mieli pięć silników turboodrzutowych. Ten efekt został osiągnięty dzięki zastosowaniu prostego materiału dobrze tłumiącego dźwięki i drgania. Dwójka nieprzytomnych podmieńców leżała dosyć blisko wejścia które drugi jednorożec właśnie zamykał. - Co im się tak w ogóle stało? - spytał drugi jednorożec patrząc na dwa nieporuszające się osobniki z czego jeden krwawił płynem który bardziej wyglądał na krew obcej formy życia niż kucyka - Wy nie jesteście zwykłymi kucykami?
  20. [Fire] Gdy do księżniczki zostało do pokonania trzysta metrów zaczęła hamować hamulcami aerodynamicznymi. Gwardziści zaczęli strzelać na ślepo. - Huh, to oni się uczą strzelać z zawiązanymi oczami czy co? - powiedziała Fire gdy jeden z bełtów przeleciał koło jej głowy, parę sztuk również przedziurawiło zbiorniki paliwa. Jakoś specjalnie się tym nie przejęła, nadal jechała w ich kierunku z prędkością 55 km/h. Po chwili ominęła ich i dogoniła biegnącego podmieńca. Dwójka jednorożców obsługujących działka otworzyło wejście z dołu samolotu i zabrało lewitacją dwa nieprzytomne... kucyki? Nie widzieli takich stworzeń ale skoro potrzebują pomocy to wypadało by im jej udzielić. W końcu prawdopodobnie są po tej samej stronie barykady. Jeden z jednorożców wysunął drabinę by trzeci uciekinier mógł wsiąść jednak wejście było na tyle duże że mógłby również wlecieć.
  21. [shatter] - A to wrócę później. Nie będę wam przeszkadzała - powiedziałem i odwróciłem się w kierunku drzwi zamierzając wyjść. [Fire] Byli już na ziemi gdy zobaczyli jakieś światło dwa kilometry od nich, Fire szybko wyjęła lornetkę i zobaczyła księżniczkę Cadence w obecności podmieńca. Gwardziści już ich otaczali. Musieli przeskrobać coś ważnego jeśli ona ich goni i nie odpuściła nawet gdy uciekli z miasta. - Trzymaj się mam wrażenie że to co teraz zrobimy będziemy dosyć długo wspominać. - A co zamierzasz? - Spytał pegaz. - Jak to co, pomóc im. - Włączyła radio by poinformować strzelców żeby w razie czego byli gotowi. Następnie chciała oddać parę strzałów ostrzegawczych z nowego działka 40 mm jednak wpadła na lepszy, bardziej widowiskowy pomysł. Szybko otworzyła luk bombowy i wyrzuciła dwie rakiety które razem posiadały 600 kg mocnego materiału wybuchowego, zapalnik miał czterosekundowe opóźnienie dlatego spowodował oślepiający wybuch dopiero gdy maszyna znalazła się poza zasięgiem rażenia. Samolot teraz sunął w stronę prawdopodobnie oślepionej gwardii z prędkością 50 m/s
  22. [shatter] [Czeka w akademii] [Fire] - Ostatnie lądowanie nie wyszło ci najgorzej tylko było trochę za twarde i zbyt długo hamowałeś. U nas już by ci się miejsce skończyło - powiedziała Fire oceniając wzrost umiejętności drugiego pilota. - Jeszcze ze dwa razy i będzie dobrze - powiedział patrząc na oświetlone miasto po jego prawej stronie, coś mu nie pasowało. - Tak w ogóle to gdzie my jesteśmy? - Tak w sumie to sama nie wiem, na jakimś pustkowiu gdzie jest dużo śniegu a co? Wiem w którą stronę trzeba lecieć by trafić z powrotem do siebie i to mi teraz do szczęścia wystarcza - powiedziała ziewając, nudziła się trochę jednak po chwili również zauważyła miasto. - Zmieniam zdanie, po dłuższym przemyśleniach obstawiam Crystal Empire. - Nikt nas nie zauważył? Jest dosyć jasno jak na noc a my wcale nie jesteśmy tacy mali by doskonale się maskować, zwłaszcza gdy lecimy na wysokości jednego kilometra. - Przejmujesz się tym? Nie gadaj tylko ląduj. - Na tej stacji kolejowej? - powiedział trochę zaniepokojony pegaz widząc że dzieli ich tylko 3/4 kilometry od niej. - Musisz od razu na niej a nie koło niej? Nie chcemy chyba by nas przejechał pociąg? - No nie - powiedział i opuścił podwozie, zmniejszył również prędkość do 220km/h
  23. [shatter] Po dłuższej chwili doszedłem do wniosku że tutaj raczej będę się nudził, postanowiłem spróbować bardziej pożytecznie spędzić ten czas. Poszedłem w kierunku akademii by nauczyć się kolejnego poziomu magii, miałem nadzieje że będzie otwarte. Po chwili byłem na miejscu i spróbowałem otworzyć drzwi, na szczęście nie były zamknięte na klucz. - Dzień dobry, otwarte? Chciałabym się nauczyć piątego poziomu magii. [Fire] Część prac została skończona jednak nadal składano nowe pojazdy opancerzone i samolot. 10 kucyków zaczęła teraz pracować nad karabinami maszynowymi kalibru 12,7 mm. Pozostała piątka budowała skrzydła dla czołgu, takie by mógł szybować. Fire wybrała jednego pegaza który wcześniej, gdy był jeszcze człowiekiem pilotował cywilne jednosilnikowe awionetki. Planowała go nauczyć więcej.
  24. [shatter 20+400+20=440] Wyszedłem z gabinetu Ameline Feather, z łatwością otrzymałem odszkodowanie. Starczy na naukę magii do 7 poziomu i jeszcze wiele zostanie, skierowałem się w kierunku sceny. Było tutaj dosyć wiele kucyków, z resztą się nie dziwie. To chyba kolejne ważniejsze święto. [Fire] Skończono budowę nowych pomieszczeń w bazie i dwóch pojazdów. Teraz dziesięć kucyków zaczęło montować systemy obronne, kolejna dziesiątka pracowała nad zbrojami które zapewniały by ochronę przed możliwie jak największą ilością czynników. Dwudziestka zajęła się składaniem nowego samolotu a następna dwudziestka kolejnych trzech pojazdów opartych na tych które już zbudowali z tą różnicą że posiadałyby inne uzbrojenie.
  25. [shatter] - Naprawdę mi pomogliście, dziękuje - powiedziałem do gwardzistów a potem zwróciłem się do małej przybłędy. Była smutna prawie płakała ale naprawdę nie miałem jak się nią zaopiekować, a nawet jeśli ja po prostu nie mam ochoty by odgrywać rolę matki - Oni się tobą zajmą, ja muszę załatwić swoje sprawy. Przepraszam - Następnie poszedłem w stronę zamku, był już dosyć blisko więc potrzebowałem tylko paru chwil by znaleźć się na dziedzińcu. Wszedłem na parter i odnalazłem drzwi z napisem Ameline Feather. Zapukałem dwa razy i czekałem na odpowiedz że mogę wejść. [Fire] Wszyscy skończyli robotę przy samolocie. Teraz 20 osób wzieło się za wykonanie dwóch pojazdów wzorowanych na bojowych wozach piechoty, reszta wzięła się za rozbudowę bazy.
×
×
  • Utwórz nowe...