Skocz do zawartości

Shey

Brony
  • Zawartość

    682
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Shey

  1. [shatter] Była sama trzy dni? To ona nie jest w sierocińcu a gwardia nią się nie zainteresowała? To nie mój problem że nie ma rodziców, ja się nią zaopiekować nie mogę. Trudno, podeszłem do najbliższego gwardzisty. Obróciłem się za siebie by się upewnić czy ta przybłęda nadal za mną idzie. - Przepraszam, ten źrebak mówi że nie ma rodziców i jest sam trzy dni. Chce żebym się nią zaopiekowała ale niestety nie mam jak. Mógłby pan ją zaprowadzić do sierocińca? Ja nie wiem gdzie się znajduje i zależy mi na czasie. [Fire/samolot/Baza] Po paru godzinach samolot dotarł do celu, pilot wysunął podwozie i wysunął klapy o 30 stopni by zwiększyć opór stawiany przez maszynę. Po paru dłuższych chwilach koła dotknęły ziemi a po chwili się zatrzymała przed bazą. Wszyscy wysiedli i wyprostowali nogi, Fire poleciała w kierunku jej samoloty by sprawdzić jak idą naprawy. Działko było już zamontowane, wyprodukowano również trochę cięższej broni. Miedzy innymi 0,6 tonowe rakiety z głowicą o wadzie 300 kilogramów. Jedna sztuka zrówna z ziemią wielopiętrowy budynek lub zatopi duży statek.
  2. [Fire/Samolot] Drugi pilot zaczął startować, już wszyscy byli na pokładzie. Nie chciał budzić Fire ponieważ był przekonany że da radę wystartować, włączył silniki i otworzył klapy o całe 16 stopni by zwiększyć siłę nośną którą generuje skrzydło. Po paru chwilach oderwał się od ziemi i poleciał w kierunku z powrotem do bazy. Cieszył się że mu się udało, Fire by go chyba zabiła gdyby coś poszło nie tak, przykładowo zahaczyłby skrzydłem o drzewo. [baza-Shatterolot] Ukończono produkcję nowego działka, dwójka kucyków zaczęła montować je w odpowiednim miejscu w środku samolotu. Reszta zajęła się pomaganiem przy tworzeniu drugiej broni.
  3. [shatter] - To nie jest takie proste... Nie mieszkam w Canterlot, tak naprawdę nie mam stałego domu i nie nadaję się by zająć się tobą. Na pewno jest tysiące innych kucyków które zrobią to o wiele lepiej niż ja - powiedziałem i dalej szedłem w kierunku zamku, jedna myśl nie dawała mi spokoju. - Słuchaj... Dlaczego akurat ja? A nie ktoś inny? To dziwne że widzisz losowego kucyka i decydujesz się zostać z nim. [Fire] Zasnęła w fotelu pilota, był już późny wieczór a ostatnio wiele nie spała.
  4. [shatter] - To dobrze, dziękuje za informacje - powiedziałem i uśmiechnąłem się. Chciałem już iść dalej jednak zorientowałem że ta mała przybłęda ciągnie mnie za ogon. To że za mną łazi jestem w stanie zignorować ale to że próbuje w ten sposób zwrócić na siebie uwagę to co innego. - Ej, nie wiem czego chcesz ale masz się odczepić ode mnie - skierowałem te słowa w kierunki źrebaka i ruszyłem w stronę zamku - Jak na razie jestem miła ale to może się zmienić. [baza-Shatterot] Ukończono 70% nowego działka, po za tym przygotowano pierwsze komponenty do drugiej broni.
  5. [shatter] - Skoro muszę je zostawić to nie mam wyboru, z resztą i tak nie są mi w tym momencie potrzebne. - Powiedziałem i ruszyłem dalej zostawiając swoje rzeczy. Nagle zobaczyłem małą klaczkę, wyglądała na sierotę. Z początku nie zwróciłem na nią uwagi, w końcu to nie mój problem jednak cały czas szła za mną. Nie chciała się odczepić, miałem wrażenie że chce żebym się nią zaopiekował. Dlaczego akurat ja? Szczerze mówiąc tylko tego brakowało, nie nadawałem się do tego a po za tym nawet nie mam domu w którym mogłaby zamieszkać. Była niepełnoletnia a ja nie byłem jej ojcem... W sumie teraz bardziej pasuje matką ale to nie o to chodzi. Nie jestem nawet z jej rodziny więc nie mam żadnych praw do opieki nad nią, spójrzmy na to logicznie. Nawet jeśli się ja przygarnę to potem mogę mieć przez to problemy. Jak coś się jej stanie lub znajdzie się ktoś kto ją zna i oskarży mnie o uprowadzenie źrebaka? Nie... Ja się na to nie pisze, gwardia już mnie obserwuje i nie chce znowu trafić do więzienia. Postanowiłem pójść przed siebie nie zwracając na nią większej uwagi. Wkrótce potem napotkałem strażnika koło bramy, postanowiłem się dowiedzieć gdzie jest ta urzędniczka od odszkodowań. - Przepraszam, gdzie znajdę Ameline Feather? [Fire] Po kontroli wróciła do samolotu, teraz musieli trochę poczekać. [baza-Shatterolot] Ukończono już naprawę wgniecenia i silników. Zbudowano jakieś 50% nowego działka, reszta wzięła się za konstruowanie bardziej zaawansowanej broni.
  6. [shatter] Właściwie po co mam iść do swojej pracy i tam zarabiać? Nie lepiej się zgłosić po odszkodowanie za to że przesiedziałem w więzieniu 1/4 roku a miały być to tylko dwa dni? Teleportowałem się znów, tym razem przed głównym wejściem do Canterlot, strażnicy mnie obserwują więc lepiej się nie narażać nagłym pojawieniem się w środku miasta bez kontroli. Wszedłem do budki i czekałem aż mnie sprawdzą. Przy sobie miałem ten eliksir teleportacji i pelerynę niewidzialności daną mi przez Jinx. Tak szczerze znałem ją tylko z widzenia, uznała że mi się to bardziej przyda. Ten zestaw chyba teraz wygląda jakbym planował jakiś cichy zamach. [Fire] Była przy wyjściu z Manehattanu, nie miała co robić w tym mieście. Ustawiła się w kolejce do sprawdzenia a po chwili przyszła jej kolej na kontrolę. Wszedła do środka i czekała aż jednorożec rzuci to zaklęcie sprawdzające czy nie ma czegoś niebezpiecznego. [baza-Shatterolot] Do usunięcia zostało 2/5 wgniecenia, skończono montować nowy silnik i rozpoczęto składanie nowych wlotów powietrza. Skontrowano jakieś 20% nowego działka.
  7. [shatter] - Dziękuje, do widzenia - powiedziałem i odebrałem kolejny papierek. Po chwili wyszedłem z akademii i znalazłem się na ulicy. Szybko przeliczyłem jaką ilością bitów dysponuje i okazało się że brakuje mi dziesięciu by zapłacić za naukę kolejnego poziomu magii. Zamknąłem oczy i rzuciłem zaklęcie teleportacji, gdy je otworzyłem zobaczyłem że jestem na rynku w Ponyville. Tu raczej zarobię trochę pieniędzy. [shatterolot] Około 1/5 wgniecenia po bliskim spotkaniu z wrogim myśliwcem zostało usunięte, ukończono rozpierać silnik strumieniowy i wloty powietrza. Na jego miejsce zostanie dodany taki sam jak pozostałe cztery, produkcja nowego działka powoli posuwała się do przodu. [Fire] Usiadła z brązowym ogierem na samotnej ławce, dookoła nie było dużej ilości drzew czy krzaków w których można było się schować. - To co tam robicie? - spytał chociaż powinien to wiedzieć. - Tak naprawdę dopiero się rozgościliśmy się, brakuje nam kopyt do pracy - powiedziała Fire, trzydziesta kucy to jednak mało. - A jak wam idzie? - Kijowo - krótko stwierdził - Konkurencja jest dla nas za czujna... - To może was przygarniemy? Nam nikt nie przeszkadza, pod tym względem to raj. - Teraz to chyba nie taki głupi pomysł jaki wydawał się na początku. Wam wyszło nam nie za bardzo. - Nic nie szkodzi. - Uśmiechnęła się. - I tak nie było fizycznych możliwości by wszystkich zabrać od razu. Dużo ci potrzeba czasu? - Myślę że dwa czy trzy dni wystarczą. Gdzie ciebie szukać gdy będę gotowy? - Na łące na wschód od nas, niezbyt daleko ale z drugiej strony nie jakoś blisko. Będę na was czekała. - Po tych słowach wstała i skierowała się do najbliższego wyjścia z miasta. - Do zobaczenia za parę dni.
  8. [Ronon Largh] Chwilę się zastanawiałem się co miałbym powiedzieć na koniec, nic nie przychodziło mi do głowy ale lepiej powiedzieć cokolwiek niż nic. - Chciałbym tylko zapewnić że postaram się dać wszystkim wspaniałe widowisko na tych igrzyskach - wiedziałem że ich raczej nie zachwyciłem tak bardzo jak Katarina ale nie przejmowałem się tym, raczej nigdy nie byłem w tym dobry. Po prostu są lepsi i gorsi, raczej nie ma innego podziału a to że byłem w tej drugiej kategorii nie było powodem do zmartwień. - Do widzenia - Popatrzyłem przez chwilę w kierunku widowni i zszedłem ze sceny. Najchętniej w ogóle bym się na niej nie pojawiał.
  9. [Fire] - Nie strasz mnie nieprzyjemnymi widokami, nie jesteś jedynym kogo one nie ruszają - pewnie nie zorientował się że jestem sponyfikowana, jego strata. - Jak sobie chcesz... Do zobaczenia - powiedziała i ruszyła dalej z brązowym ogierem w kierunku ławki która była jakieś 500 metrów przed nimi. Musiała z nim trochę pogadać i najlepiej by nie było w pobliżu gwardzisty, tak było najbezpieczniej. Teoretycznie mogli rozmawiać tak by się nie zorientował o co chodzi ale to trwało by dłużej i byłoby bardziej ryzykowne. Nie chciała zostać złapana gdy już wybudowali samolot i mogą robić naloty.
  10. [Fire] - Kochaniutki... To i tak nie powód by go tak okaleczać. Jesteś gwardzistą i nie możesz się na nim wyżywać dlatego że dźgnął kogoś nożem. Skoro go złapałeś i masz dowody to dostanie swoja karę. Moim zdaniem nie jesteś teraz lepszy od buntownika - czyli ten kucyk i ona byli raczej po tej samej stronie barykady. Niestety skoro tak wpadł nie mogła mu pomóc. Ten gryf jednak dostarczył pożyteczną informację że w Manehattanie nadal są buntownicy i gwardii nie dało się wszystkich wyłapać więc będzie trochę chętnych. [baza. Shatterolot. Powoli zaczęto naprawiać wgniecenie które zrobił pilot-kamikaze
  11. [Fire. Park. Manehattan.] Właśnie przechodzili koło gryfa niosącego kucyka. - Gwardzista psychopata? Coś nowego... - powiedziała Fire i spojrzała jeszcze raz na kucyka, uświadomiła sobie że może być buntownikiem. - Ja rozumiem że jesteś gryfem ale... Pogięło cie czy co? A co jeśli jest niewinny? Pomyślałeś o tym czy nie masz czym tego robić? Nie nadajesz się na gwardzistę jeśli chcesz się bawić w psychopatę. Może ja ci powyrywam piórka i ugotuje z ciebie rosół? Byłoby ci miło? Nie ważne co ten kucyk zrobił to i tak nie usprawiedliwia twojego nagannego zachowania o którym się dowie twój dowódca. Masz być wzorem dla innych a nie zbirem.
  12. - Każdy przeciwnik stanowi zagrożenie dopóki żyje, zlekceważenie nawet potencjalnie najsłabszej osoby może się źle skończyć. Wróg jest tym bardziej niebezpieczny jeśli pozwala mu się działać czyli wykorzystywać jego mocne strony. Nie ważne czy to jest robienie pułapek, ukrywanie się, walka wręcz czy na dystans. Wszystko może zabić jeśli zostanie zbagatelizowane - powiedziałem z lekkim uśmiechem chociaż tak naprawdę według mnie to nie było śmieszne.
  13. [Fire] Skierowała się w stronę parku, była w tym rejonie koło mostu. Przez chwilę popatrzyła się na niego gdy usłyszała czyjś głos. - Fire? Przecież miałaś tutaj nie wracać - znała ten głos i nie spodziewała się że tak łatwo się z nim spotka. - Witaj - powiedziała do brązowego kuca. - Tak miało być jednak los chciał że wróciłam. Przejdziemy się? - spytała i wskazała kopytem dalszy rejon parku. - Pewnie, nie mam nic przeciwko. Jak się wam układa? - spytał. - Tak szczerze nie najgorzej... - powiedziała idąc dalej oddalając się od mostu. [baza. Shatterolot] Bez zmian. [shatter]
  14. [Fire. Manehattan, kontrola gwardii] Dotarła do wejścia do miasta i ustawiła się w małej kolejce do kontroli, myślała w jaki sposób będzie szukać buntowników. Przecież nikt jej tutaj prawie nie zna, oprócz trzech czy czterech kucyków ale nie wiadomo czy nadal są w Manehattanie i czy się do niej przyłączą. Teraz bardziej będą uważać bo gwardia jest czujna. Po paru chwilach nadeszła jej kolej na kontrolę, wszedła do środka budki i czekała aż użyją tego zaklęcia sprawdzającego czy nie ma czegoś niebezpiecznego. Nie miała nic przy sobie więc była pewna że ją przepuszczą. [baza. Shaterolot] Usunięto już powierzchowne uszkodzenia w postaci zadrapania lakieru pociskami 12,7 mm i rozmontowano jeden silnik z pozostałymi czterema wlotami powietrza. Usunięto działko 40 mm i rozpoczęto produkcje nowego.
  15. [Fire. Manehattan] Po paru godzinach lotu się obudziła, właśnie mieli lądować a wolała by nie robił tego ten pegaz. Pierwszy raz leciał samolotem i potrafił utrzymać go w powietrzu jednak bezpieczniej byłoby gdyby ona się zajęła posadzeniem go na ziemi. Zmniejszyła moc silników do 20%, wysunęła podwozie i wychyliła klapy o 30 stopni. Upatrzyła sobie dosyć równy teren, to był ten sam na którym lądowała wcześniej. Jej prędkość wynosiła 200 km/h a po paru chwilach koła dotknęły ziemi, samolot zatrzymał się na skraju polany. - Zostań tu i pilnuj samolotu. Ja spróbuję znaleźć i przekonać nowych buntowników by dołączyli się do nas. - Dobrze, tylko uważaj. Gwardia nie śpi - odpowiedział pegaz. Fire skierowała się do najbliższego wejścia do miasta.
  16. [Fire] Zdecydowano się wymienić działo Boforsa 40 mm na nowe, działające na innej zasadzie dzięki czemu szybkostrzelność wzrośnie. Dodatkowo przedłużą długość luf by zwiększyć celność i skuteczny zasięg broni. Zmieniono także mocowanie broni na bardziej stabilne by ograniczyć rozrzut spowodowane odrzutem podczas wystrzału. Również silnik strumieniowy zostanie przebudowany na zwykły turboodrzutowy, ich wloty powietrza również zostaną poddane modyfikacją. Aktualne poszycie samolotu pozostanie bez zmian, na razie jest wystarczające. Fire w tym czasie spała przez dwie godziny i postanowiła polecieć do Manehattanu. Wsiadła do drewnianego samolotu razem z innym pegazem. Ona tylko wystartuje a on potem będzie kierował, nadal była zmęczona. Po chwili uruchomiła silniki i poleciała w kierunku Equestrii. Gdy maszyna znalazła się w powietrzu przekazała stery koledze a sama poszła spać. [shatter] Po krótkiej chwili zdałem sobie sprawę że akurat tego zaklęcia nie pamiętam. Już chciałem się poddać gdy nagle mnie olśniło. - Sanavit wymawiane lekkim szeptem z rogiem pochylonym do dołu.
  17. [Fire] Z oddali widziała już bazę, dla kogoś kto nigdy nie widział jej z bliska wcale nie było takie oczywiste że coś tam jest. Powoli jej oczy się zamykały, była zmęczona jednak najpierw musiała wylądować a potem dopiero mogła zasnąć. Strona samolotu która oberwała myśliwcem stawiała większy opór więc zrekompensowała to mniejszym otworzeniem hamulców aerodynamicznych, w tym samym czasie zmniejszyła moc silników i zaczęła wytracać prędkość. Wysunęła podwozie a po paru chwilach koła dotknęły podłoża i zaczęła hamować, zatrzymała się bardzo blisko bazy. Cała załoga czyli dwójka pilotów i siódemka jednorożców wysiadła z samolotu i poszła odpoczywać. Reszta, ci co nie byli na misji zaczęła naprawiać i przy okazji modernizować tą maszynę. [shatter] Cieszyłem się że zaklęcie się powiodło. Następne było zaklęcie pomnażające a moim celem był kamień. Ciekawe czy da się pomnożyć wszystko i ile ten efekt się utrzymuje. Znowu podeszłem do klaczy i rzuciłem zaklęcie. - Chyba się udało... - powiedziałem sceptycznie przyglądając się dwóm kamieniom. (Jeśli się nie uda po prostu napisz że się rozpadł i zniknął ^^)
  18. [Ronon Largh] - Nie powiedziałbym, prawdziwym niezwykłym wydarzeniem będzie sam udział w igrzyskach podczas walki a nie sam czas przed nimi - powiedziałem jednak wcale tak nie sądziłem, to nie będzie wspaniałe. - Uwielbiam rywalizować z innymi i nie znam lepszej imprezy na którą trafił mi się bilet.- To akurat była prawda jednak nie o ten typ rywalizacji mi chodziło. - Takie zawody z pewnością zmieniają człowieka na resztę życia. Na pewno odczuwa się dumę z powodu ich wygrania, to nie jest łatwe. Moim zdaniem oprócz umiejętność potrzeba pewnej ilości szczęścia a mi go zwykle nie brakuje.
  19. [Fire] Chwilę pomyślała nim odpowiedzią, tak naprawdę nie miała interesu w zrzucanie bomb na Warszawę. - Wiem że jest żałosne jednak ta bomba nie była przeznaczona dla was. Zresztą nie ma sensu wam tego tłumaczyć i tak nam nie uwierzycie. Do zobaczenia - powiedziała i wyłączyła radio. Przestawiła silniki na normalną pracę, dopalacz zwiększa ciąg nawet o 50% jednak wtedy silnik zużywa 3-5 razy więcej paliwa. Teraz chciała dowiedzieć się jakie uszkodzenia otrzymali. - Co nam zniszczyli? - spytała Fire odwracając głowę do tyłu. - Głównie poszycie, uderzenie myśliwca zdeformowało poszycie a co za tym idzie pusty zbiornik paliwa który znajdował blisko niego. Ramjet oberwał serią z karabinów które uszkodziły stabilizatory płomienia, co chwila paliwo się w nim zapala i gaśnie jednak nadal pracuje. - Czyli w sumie nie wiele jednak to były tylko dwa myśliwce - powiedziała i wyłączyła dopływ paliwa do silnika strumieniowego. - Odcięłam dopływ paliwa, wrócimy na pozostałych czterech. - W bazie dokonamy niezbędnych napraw i trochę go ulepszymy, mamy parę pomysłów. Głównie zmieniły działka 40 mm, trochę kokpit i silniki. Dodamy również coś kompletnie nowego. - Brzmi nieźle - odpowiedziała Fire i skierowała samolot na południe. [shatter] Trochę podeszłem do klaczy i po chwili się odezwałem. - Formuła to Impetum Vobis wymawiane w myślach, postawa niezbudzająca podejrzeń z głową wyciągniętą do przodu.
  20. [Ronon Largh] Nagle Ira wypchnęła mnie na scenę i zobaczyłem tych wszystkich ludzi zmieniłem zdanie na temat mojego stroju. Niektórzy a nawet zdecydowana większość miała dziwniejsze rzeczy na sobie. Spojrzałem na tego pajaca z niebieskimi włosami, skąd wpadł na pomysł by farbować je na taki kolor? No cóż, może jest z nim coś nie tak. Tak samo jak z resztą ludzi na widowni skoro uwielbiają patrzeć jak trybuci zabijają się nawzajem. - Witam - powiedziałem i skierowałem się na przygotowane dla mnie miejsce jakim był biały fotel. Dopiero gdy się wygodnie oparłem kontynuowałem to co chciałem powiedzieć. - Myślę że po igrzyskach jeszcze się zobaczymy.
  21. [Fire] Spojrzała na maszynę która zaraz ją miała staranować, przecież to już nie mogło latać jednak to robiło. Nie myśląc dalej pociągnęła ster do siebie podrywając samolot i skierowała go trochę w lewo, tak by wrogi pilot uderzył w bok a nie w kokpit. Mimo to że leciała sporym kawałkiem metalu jego sterowność nie należała do najgorszych, w końcu nie wychyla sterów własnymi siłami tylko robią to za nią specjalne siłowniki które są w stanie zmienić ich położenie praktycznie od razu. Wrogi samolot uderzył skrzydłem w bok tylko trochę mijając kokpit by potem ryć tytanowe poszycie swoim kadłubem. Po krótkiej chwili spadł z tyłu koło steru kierunku a tarcza magiczna zgasła chroniąc silniki przed ostatnimi odłamkami. Na całej długości maszyny było widać wgłębienie głębokie na pięć centymetrów o szerokości czterdziestu centymetrów. Wiedziała że drugi pilot przeleciał nad nią i pewnie w tej chwili wykonuje skręt, teraz silniki pozostały bez ochrony więc łatwiej będzie je zniszczyć jednak nadal może nie być to prostym zadaniem. Szybko wyrównała lot po czym zaczęła delikatnie nurkować. Nadal leciała na pełnej mocy silników więc dosyć szybko nabierze prędkości. Była wkurzona, zarysowali jej nowy samolot. Nie chciała spuszczać kolejnych dwóch bomb na Warszawę jednak teraz miała na to ochotę. - Nie chciałam zrzucać pozostałych dwóch bomb na Warszawę - powiedziała przez radio - Jednak mnie wkurzyliście i to zrobię. [shatter. Bity odjąłem wcześniej. Trochę mało ale nie wiedziałem co więcej napisać, teraz lecę pisać na igrzyskach] - Dzień dobry, chce zdawać na czwarty poziom - powiedziałem i zapłaciłem trzydziestoma bitami za lekcję. Miałem nadzieje że pójdzie równie łatwo jak w poprzednich dwóch.
  22. [shatterolot ^^] Pilot He 112 się przeliczył. Ta szyba miała wytrzymać trafienie z działka 20 mm pod kątem prostym więc nic nie stało na przeszkodzie by wytrzymała parę trafień pod dużym kątem. Ogień wroga z początku był niecelny z powodu dużej odległości i dymu który zasłaniał pilotowi cel. Jednocześnie Mc.200 zaczął strzelać w silniki jednak tarcza się trzymała. Ramjet który pozostał bez ochrony oberwał paroma pociskami które uszkodziły stabilizatory płomienia. Fire się tym nie przejmowała, mogła pozwolić sobie na jego stratę. Pociski He 112 zaczęły trafiać w szybę przebijając kolejne warstwy szkła jednak było ich za dużo, zdecydowała się na szybkie wysłanie paru kolejnych pocisków w prawie zniszczony samolot a swój poderwała do góry by wlecieć między nich. Było tam sporo miejsca, jednocześnie zdawała sobie sprawę że drugi samolot może próbować ją staranować. Miała dwie opcje by przetrwać. Edit. [shatter 50-30=20] - Dobrze - powiedziałem i skierowałem się na górę. Po chwili szybko znalazłem salę z numerem jeden, otworzyłem drzwi i wszedłem do środka.
  23. [Ronon Largh] Gdy ta kobieta pociągnęła mnie za dłoń zdałem sobie sprawę że nadeszła moja chwila bym pokazał się przed publicznością. Nie chciałem tego robić a już na pewno nie w takim stroju. Zawsze preferowałem zwykły niczym nie wyróżniający się ubiór a nie taki ze złotymi bransoletami na rękach i żółtymi liściami na głowię. Nie miałem jednak wyboru i musiałem dobrze wypaść. W przeszłości rzadko byłem w centrum uwagi dużej grupy ludzi, nie dlatego że się wstydziłem czy bałem. Po prostu uznawałem to za zbędne i raczej trzymałem się z boku. Chwilę się zastanowiłem jak mam się zachować. Być bardziej pewnym siebie czy lepiej wyluzowanym i zabawnym? Nie miałem pojęcia, wszedłem na scenę bez konkretnego planu. Po prostu będę sobą, mam nadzieje że mnie nie znienawidzą.
  24. [Fire. Dlaczego niby niecelne? Ja twierdze inaczej] Fire ucieszyła się gdy zauważyła jak lecą prosto na nią, byli około 500 metrów wyżej od niej. W tej sytuacji bezpośrednie trafienie z działka 40 mm będzie dziecinnie łatwe, wystarczy celować prosto w nich prawie bez żadnych poprawek. Nie wiedziała po co kierują się prosto na nią, chcieli ja staranować? Przecież to jest śmieszne by próbować to robić tak małym samolotem. Nie myślała nad tym dalej, przekona się za chwilę co planują. Teraz musi jednego z nich posłać na ziemie, wybrała uszkodzonego He 112. Nie powinien wiele przetrwać. Gdy była 2,5 km od niego wycelowała i nacisnęła spust, tym razem pociski odłamkowo-burzące nie miały smugacza więc nie było ich widać a działko miało zamontowany tłumik płomieni by ograniczyć błysk wystrzału. Wiele razy strzelała z broni o praktycznie takich samych parametrach więc wiedziała że nie chybi, była również przygotowana na ewentualne uniki ze strony przeciwnika.
  25. [Fire] Gdy oddaliła się na bezpieczną odległość wyłączyła dopalacz i zmniejszyła moc silników, nie było sensu marnować paliwa. Zerknęła na jego poziom, mają jeszcze dużo czasu na zabawę. - Kto powiedział że skończyłam? Nie będę walczyła z wami w walce kołowej, to bez sensu skoro mogę strzelać do was z odległości dwóch tysięcy metrów. Wykorzystuje możliwości mojego samolotu, to nie moja wina że macie gorszy sprzęt - odpowiedziała lekko urażona że oskarżają ją o tchórzostwo - Gdybym nie chciała z wami walczyć dawno już by mnie tu nie było - powiedziała nawracając, gdy to zrobiła radar wykrył że są 7 km od niej i zauważyła że mają większą wysokość. Zwiększyła moc silników by dawały z siebie 130 procent ciągu, również zaczęła się wznosić jednak robiła to trochę wolniej niż jej przeciwnicy, duża masa samolotu tego nie ułatwiała. Utrzymywała prędkość 700 km/h. Tymczasem jednorożec odpowiedzialny za działka 40 mm naprawił je i załadował nową porcje demokracji.
×
×
  • Utwórz nowe...