Skocz do zawartości

Shey

Brony
  • Zawartość

    682
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Shey

  1. [shatter] Po wyjściu zamknąłem za sobą drzwi, byłem trochę podekscytowany. Osiągnąłem najwyższy poziom magii, przynajmniej ten dostępny dla mnie. Pobiegłem w stronę wyjścia z miasta i odebrałem swoje rzeczy, odeszłem drobny kawałek od Ponyville po czym się teleportowałem. Nie do Canterlotu czy do innego miasta, zamiast tego stałem na mroźnym szczycie góry gdzie trochę skuliłem się przez dotkliwy chłód. Rozejrzałem się dookoła, za mną dostrzegłem dwa pokaźnych rozmiarów samoloty przykryte cienką warstwą śniegu w towarzystwie jednego czołgu. Dzieliło mnie od nich parę ładnych kilometrów jednak zauważyłem dwa kucyki zajmujące się odśnieżaniem maszyn, jeśli nie chciałem odbyć dosyć długiego spaceru musiałem jakoś zwrócić ich uwagę. Miałem pewny pomysł, powinien zadziałać chociaż nie byłem pewny że tak się stanie ponieważ było jeszcze dosyć jasno. Szybko użyłem zaklęcia ogromu światła i skierowałem oślepiające, przynajmniej z bliskiej odległości światło. Po kilkunastu sekundach zauważyli mnie, wywnioskowałem to z tego że zaczęli jechać w moim kierunku. Chcąc się trochę ogrzać wyczarowałem słabą tarczę ochronną, miała tylko utrzymać ciepło pochodzące z zaklęcia ogrzewającego by nie uciekało od razu z dala ode mnie i nie mieszało się z zimnym powietrzem z zewnątrz. Tak przesiedziałem około dziesięć minut zanim pojawił się mój transport, miałem nadzieje że najpierw będą pytać a potem strzelać ponieważ ja nie znałem ich a oni mnie. Tutaj raczej rządziła Fire której raczej na sto procent z nimi nie było, nie chciało jej by się zapewnię siedzieć w tak ciasnym miejscu jakim jest czołg. Podjechali na odległość pięciu metrów ode mnie czyli tam gdzie kończyła się moja bariera a po chwili zobaczyłem jak głowa jednego z członka załogi wyłania się z włazu znajdującego się na wieży pojazdu. - Shatter? - spytał ciemnoniebieski pegaz. - Ta... - byłem lekko zaskoczony że mnie rozpoznał. - A skąd wiesz? - Po prostu Fire opisała twój wygląd i mówiła by do ciebie nie strzelać - powiedział a potem kontynuował. - Wsiadaj, w środku jeszcze jest miejsce. Nie mamy ze sobą maksymalnej ilości amunicji. - W środku faktycznie było jeszcze trochę wolnej przestrzeni, po chwili zaczęliśmy jechać, ten pojazd rozwijał chyba jakieś sześćdziesiąt czy osiemdziesiąt kilometrów na godzinę a w ogóle nie słyszałem dźwięku silnika. Postanowiłem się dopytać kierowcy, on powinien to wiedzieć czemu tak właśnie jest - Czym ten czołg jest napędzany? Nie słyszę w ogóle by coś pracowało z tyłu czołgu. - Po prostu zwykły silnik elektryczny, w tych rejonach odkryliśmy nowy metal... Chyba to był metal, jakoś szczególnie się tym nie interesowałem ale idealnie wykonuje swoją rolę jako bateria. - Odpowiedz jaką uzyskałem raczej w pełni mnie zadowalała, akurat na tego typu rzeczach się nie znałem. Droga minęła mi raczej szybko, po niespełna dziesięciu minutach byliśmy przy budynku wbudowanego w zbocze góry. Wysiadłem z pojazdu i skierowałem się do wejścia gdzie drzwi chyba wykonane ze stali miały dosyć pokaźna grubość, za nimi był korytarz który dopiero potem prowadził do reszty pomieszczeń. Jeden z kucyków który mieszkał już tutaj dosyć długo zaprowadził mnie do łóżka, po teleportacji na taką odległość byłem jednak trochę zmęczony ale było warto. Nie chciałem kolejnej nocy spać na ławce w parku. [Fire] Trochę ją to rozbawiło, takie dumne stworzenia jak smoki nie mogły przecież pochodzić od jakiś bezrozumnych Corcodów. To chyba byłoby na granicy obrazy ich gatunku, przynajmniej tak jej się wydawało. Słowo którymi określiła ten odpowiednik dinozaurów kojarzył jej się z nazwą ponaddźwiękowego samolotu pasażerskiego Concorde. To było raczej oczywiste że większość smoków uzna tą drugą teorię bo brzmi po prostu lepiej. Z jej słów wynikało że każdy ten przerośnięty gad należy do jednej rodziny, czyli ta matka musiała dosyć często to robić... i to chyba z własnym synem. Czy to nie jest przypadkiem kazirodztwo? [Okręt] Gdy góry lodowe znajdujące się w odległości siedmiu kilometrów zaczęły znikać jedna po drugiej podniesiono poziom trudności zwiększając odległość do 12,5 km. Mimo to że strzelali do celów bardziej odległych nie szło im to dużo gorzej.
  2. [shatter] - Dziękuje - powiedziałem uśmiechając się i odebrałem swój certyfikat, moja nauka magii w sumie dobiegła końca. Cieszyłem się z tego, zajęło mi to dosyć długo jednak raczej było warto. Dopiłem resztę soku i odstawiłem szklankę na stoliku, to był chyba ten moment by się stąd zbierać. - To ja już nie będę zajmował księżniczce więcej czasu, do widzenia. Dziękuje za naukę - powiedziałem i powoli zacząłem zmierzać w kierunku wyjścia. ] [Fire] - To już brzmi lepiej - Powiedziała z uśmiechem - To zobaczymy się jutro po śniadaniu. - Ciekawiło ją to co usłyszy jutro, nadal jednak miała pewne wątpliwości ale po śniadaniu powinny się rozwiać a jeśli tak się nie stanie to po prostu odmówi. Ciągle ryzykowała że ta klacz dowie się o niej za dużo. Niby sprawiała wrażenie że nie współpracuje z gwardią ale nie wiedziała co się stało podczas tej dziury w pamięci. Co jeśli gwardia odkryła że jest buntownikiem, wymazali jej mały fragment pamięci i wypuścili by nieświadomie zbierała informacje dla nich? Potem tylko wystarczyło ją znaleźć i odczytać jej pamięć i usunąć kolejny dzień z jej życia. [Okręt] Jako miejsce do ćwiczeń wybrano rejon Arktyki ze względu na licznie występujące cele w postaci gór lodowych. Podróż z prędkością 30 węzłów nie zajęła jakoś przesadnie długo. Jako pierwszy obiekt do ćwiczenia celność wybrano dosyć dużą podłużną sztukę odległą o siedem kilometrów która z powodzeniem mogła by symulować wrogi okręt. Obrócono się do niej bokiem i wycelowano wszystkimi trzema wieżyczkami, gdy przelicznik artyleryjski obliczył kąt celowana dział, wystrzelono dwa pociski. Po paru sekundach okazało się że przeleciały minimalnie nad celem. Nie przejmowano się tym, to dopiero pierwsza próba, nanieśli odpowiednie poprawki i spróbowano ponownie z tą różnicą że teraz poleciały trzy pociski. Te trafiły w połowę wysokości wystające cześć góry lodowej i spowodowały uszkodzenia większe niż wskazywałby na to kaliber.
  3. [Fire] - W hotelu? To znaczy w twoim pokoju? - Trochę ją to zaniepokoiło nie chciała zostać z nią sama gdzie nikt nie będzie mógł jej pomóc. Po za tym mówiła o wspomnieniach jak taśmę z jakiegoś filmu... nie podobało jej się takie przedmiotowe traktowanie. - Skoro możesz odzyskać zapomniany przez mnie mój fragment pamięci skąd mam pewność że nie zerkniesz na inne kawałki wspomnień? Wiesz... Mam trochę prywatnych spraw którymi nie chce się dzielić a dla mnie słowo to trochę mało. Jak zapewne wiesz każdy może skłamać, nie ma w tym jakiegoś większego problemu, trzeba tylko robić to dobrze i to wszystko. - Powiedziała tak jak uważała. Po chwili zerknęła na jej znaczek który nic jej nie mówił, to był jakiś prosty symbol o ukrytym znaczeniu. Przynajmniej dla niej.
  4. [Fire] - Kim ty jesteś? - Spytała wyraźnie zdziwiona - Skąd mam pewność że mówisz prawdę? Jak chcesz mi przywrócić wspomnienia które mi wymazano? Gdzie się tego nauczyłaś? - Zadawała kolejne pytania - Co ci da ten pełny obraz, co widziałaś w wspomnieniach innych? - Zrobiła małą przerwę - Wybacz że cie zasypuje pytaniami ale wolę nie dawać jakiemuś przypadkowemu kucykowi gmerać mi w głowie za pomocą magii - Ostatnie trzy słowa powiedziała trochę niepewnie, nie była do końca przekonana że to zostanie wykonane zaklęciami. To nie ona była jednorożcem by to wiedzieć. - Nie jestem pewna czy chce to pamiętać.
  5. [Fire] - A skąd wiesz że mam dziurę w pamięci? - To akurat ją trochę zaskoczyło, nie wiedziała skąd mogła to wiedzieć. Ten brak pamięci tłumaczyła sobie że po prostu za dużo wypiła, wiedziała jednak że nie jest to pełna odpowiedz i najpewniej mija się z prawdą. Skąd by wzięli tyle alkoholu? - Może zastanawiało, może nie. Co cie to w ogóle obchodzi? - Była raczej pewna że raczej nie pomaga jej bezinteresownie, musiała mieć z tego jakiś profit. [shatter] Opisanie jednej sytuacji nie powinno być trudne jednak wolałbym wymienić przykłady, poszło by chyba szybciej chociaż czy nie jest to jedno i to samo? - Na przykład gdy podczas pożaru budynku kucyk dozna oparzeń trzeciego lub czwartego stopnia gdzie poparzone zostaną głębiej położone tkanki - Odpowiedziałem tak jak umiałem, miałem wrażenie że nauka chyba powoli dobiega do końca.
  6. [Fire] - Witam - odpowiedziała trochę znudzonym głosem, zastanawiała się dlaczego ta klacz do niej podeszła. Nie rozmyślała skąd zna jej imię, w końcu jakoś szczególnie go nie ukrywała. Mogła się dowiedzieć w hotelu lub gdy podawała swoje dane przy rozmowie z tym smokiem. - Tak zgadza się - powiedziała i również postanowiła przejść do konkretów. - Czego pani ode mnie chce? - spytała podając swoje kopytko.
  7. [shatter] Wiedziałem że coś z tą brzozą jest nie tak, z kaktusem poszło bez problemu. Zobaczyłem jak zamienia roślinę z powrotem w paprotkę, chciałbym by mi też tak gładko mi to wychodziło jednak by osiągnąć taki efekt chyba muszę jeszcze poćwiczyć. Słuchałem dalej tego co mówi, z tego co mi się wydaje że to zaklęcie mi się nie przyda więc nie musiałem umieć go w praktyce. Transmutacja jest raczej o wiele bardziej ciekawa. - Przy rzucaniu pojawia się błysk dlatego warto zamknąć oczy, dodatkowo trzeba być skupionym przez cały czas trwania zaklęcia by nie utracić kontroli nad rojem. Formuła zaklęcia to Infestibus Natarcue, podczas rzucania przyjmujemy pozycję do ataku. [Fire] Siedziała na krześle i rozglądała się dookoła siebie, czekała aż zacznie się ta cała gadanina na temat smoków. Paplanie historyków mogło być ciekawsze niż nic nie robienie.
  8. [shatter] - Dobrze... - powiedziałem z ulgą że nic nie wybuchło. Postanowiłem zmienić paprotkę na coś innego, brzoza chyba mnie za bardzo rozpraszała. Uznałem że kaktus będzie odpowiedni, jest mniejszy więc powinno pójść lepiej. Ponownie pochyliłem się, wyciągnąłem głowę do przodu i zacząłem gromadzić moc w rogu zachowując pełnie skupienie. Teraz powinno się udać. - Vivendi Mutatio - powiedziałem i obserwowałem efekty zaklęcia.
  9. [Fire] Lecąc dalej zauważyła miasto otoczone górami, wyglądało na to że jest dosyć blisko celu swojej podróży. Ucieszyło ją to, ten lot oprócz tego że okazał się męczący był monotonny a przez to nudny. Około pół kilometra przed miastem wylądowała na ścieżce i spokojnym krokiem zmierzała dalej. Postanowiła trochę odpocząć. [shatter] Uważnie jej słucham, cieszyłem się że zacznę od biednej niewinnej roślinki a nie od jakiegoś zwierzątka. Ze mną to nie wiadomo co wyjdzie. Nie zwlekając dłużej pochyliłem się i wyciągnąłem głowę do przodu tak jak kazała. Po chwili zacząłem zbierać moc w rogu, miałem nadzieje że to nie doprowadzi do jakiegoś wybuchu. - Vivendi Mutatio - powiedziałem z zamiarem zmiany paprotki w małą brzozę.
  10. [Fire] Leciała dalej podziwiając krajobraz, było tu całkiem ładnie jednak klimat nie był najlepszy. Zapewne da radę się do niego przyzwyczaić jednak na to potrzeba czasu, dodatkowo ostatnio była przyzwyczajona do chłodniejszego powietrza. Jej oddech był przyśpieszony jednak nie zwalniała lotu, postanowiła że odpocznie na ziemi gdy doleci do celu. [shatter] Obserwowałem jak księżniczka sama idzie po sok, zdziwiło mnie to. Myślałem że wyślę tego małego smoka co otworzył mi drzwi, zdałem sobie sprawę że ona różni się pod tym względem od Celestii czy Luny. W takim razie brak jakiegoś stosownego zachowania nie powinienem mieć problemów, chyba że zacznę jej demolować bibliotekę i książki. W tym wypadku byłoby dosyć prawdopodobne że się wkurzy. Gdy postawiła szklankę na stolę wziąłem dwa łyki soku i odpowiedziałem na jej pytanie. - Myślę że tak, zobaczymy jak mi będzie szło
  11. [Fire] - Długa nie długa... Hajs w kieszeni został, dziękuje za informację. Do widzenia - pożegnała się tymi słowami ze smokiem i po chwili wystartowała lecąc jakieś dwa metry nad drogą, może nie latała najszybciej i ustępowała pod tym względem wielu pegazom ale nie przejmowała się tym. Po prostu nie musiała, wiedziała w czym jest najlepsza i to jej wystarczało. [shatter] - Dziękuje - powiedziałem wchodząc do środka - Może być sok, jakoś specjalnie nie pije dużo herbaty - zacząłem się rozglądać po pomieszczeniu, widziałem książki, więcej książek i jeszcze trochę więcej książek. Ja jakoś szczególnie dużo nie czytałem, trochę dla przyjemności i gdy potrzebowałem wiedzy na jakiś temat. Więcej raczej nie.
  12. [Fire] - Moje imię to Fire i mam 31 lat - powiedziała z lekkim uśmiechem i po chwili kontynuowała - Za przewodnika chyba trzeba dodatkowo zapłacić? - Gdy pytała brzmiało to bardziej jak stwierdzenie niż pytanie - Nie jestem raczej zainteresowana, nie mam nieograniczonej ilości pieniędzy i wydaje mi się że poradzę sobie sama - powiedziała dosyć pewna siebie z większym uśmiechem niż poprzednio - Nie jestem już źrebakiem. Niech mi tylko pan powie w którą stronę do tego spotkania dotyczącego historii smoków. [shatter] - Dzień dobry, mam nadzieje że nie przeszkadzam - powiedziałem w trakcje zastanawiania się jak powinienem się zachować ale z drugiej strony dlaczego mam to robić? Nie czuje się jej poddanym więc mam nadzieje że wystarczy jej tyle że będę miły - Słyszałam że księżniczka udziela lekcji magii, umiem już szósty poziom i chciałabym by siódmego nauczył mnie ktoś wyjątkowy. Oczywiście jeśli księżniczka ma czas, bez problemu mogę przyjść później.
  13. [Fire] Po chwili w jej zasięgu widzenia pojawił się czarny kamienny mur wraz z bramą do której zmierzała, pilnowało jej dwóch strażników w towarzystwie innego smoka. Prawdopodobnie on prowadził zapisy. Pamiętała że mają się zwracać do nich z szacunkiem co u niej jest rzadkością, nie dlatego że jest niemiła tylko po prostu taka jest. - Dzień dobry - najpierw się przywitała, jak na jej gust odpowiednio - Ja chciałam się zapisać czy zarejestrować, to chyba jedno i to samo. [shatter] Drzwi otworzyła mi mała smokopodobna jaszczurka, to był jednak dobry wybór że nie wszedłem od razu. Miałem nadzieje że nie jest sam w tej bibliotece i nie będę musiał czekać na księżniczkę, niezbyt lubiłem marnować czas. -Dzień dobry, nazywam się Shatter. Słyszałam że księżniczka Twilight udziela lekcji magii i właśnie w tej sprawie tutaj jestem. Nie chce przeszkadzać więc jeśli jest zajęta przyjdę później.
  14. [Fire] Obudziła się i odruchowo spojrzała na zegarek. była już dziesiąta więc spała dosyć długo. Podniosła się z łóżka i skierowała się do łazienki, wzięła szybki prysznic i wyszła z pokoju wcześniej zamykając go na klucz. To był drugi dzień wycieczki i nie chciała się spóźnić na spotkanie dotyczące historii smoków, co prawda interesowało ją to tak bardzo że aż wcale ale musiała coś robić. Skierowała się do oficjalnej bramy z zamiarem zapisania się. [shatter] Po kontroli gdzie ponownie zostawiłem swoje rzeczy udałem się do biblioteki gdzie z tego co wiem mieszkała księżniczka Twilight. Po paru minutach drogi stanąłem przed drzwiami sporego drzewa i zapukałem dwa razy. Nie wiedziałem czy mogę wejść ponieważ z jednej strony to biblioteka a z drugiej czyjeś mieszkanie, w dodatku należące do księżniczki. Postanowiłem zaczekać, wydawało mi się to lepszym wyjściem.
  15. [shatter] - Dziękuje, miłego dnia - powiedziałem i wyszedłem z tego pomieszczenia. Zastanawiałem się co zrobić z bukietem przecież nie będę tak z nim chodzić. Na szczęście dosyć szybko wpadłem na pewien pomysł, gdy przeszedłem około dwieście metrów od miasta użyłem na tych kwiatkach jednego prostego czaru. Było to zaklęcie ogrzewające, z początku bukiet nie wykazywał żadnych zmian jednak po dłuższej chwili zaczął wysychać by następnie stanąć w ogniu. Jak na mój gust sprawa była załatwiona, teraz teleportowałem się do Ponyville i wylądowałem przed jednym z wejść. Musiałem znowu przejść kontrolę co powoli zaczynało mnie męczyć jednak nie mogłem zwracać na siebie uwagi. Po prostu nie chciałem trafić znowu do więzienia, już się przekonałem że tutaj mogą cie zamknąć za byle co. [Fire] W środku było dosyć ładnie, ściany były ciemne co było miłą odmianą od wszechobecnego koloru metalu w jej pokoju i ogólnie w całej bazie. Niby można byłoby to pomalować na inną barwę ale nikt nie miał czasu, zwłaszcza że niektórym a raczej większości to nie przeszkadzało. Może dlatego że jest prawie jedyną klaczą? Być może ale w tej chwili była zbyt zmęczona by się nad tym zastanawiać. Przeleciała dosyć duży kawałek Ziemi i teraz chciała się tylko położyć i zasnąć. Zamknęła za sobą drzwi i trzy razy machnęła skrzydłami by wylądować w wygodnym łóżku a po chwili przykryła się cienką kołdrą [Kontenerowiec] Okręt zbudowany przez buntowników doczekał się ukończenia budowy, co prawda nie miał jeszcze swojego "serca" które stanowiłby reaktor atomowy niestety nie można jego zbudować nie mając uranu. Mimo tego istotnego braku jednostka mogła pływać i częściowo walczyć. Załoga potrzebowała jeszcze ćwiczeń które mają rozpocząć się za niedługo, teraz wszyscy chcieli odpocząć od pracy która nie trwała krótko.
  16. [shatter] Niestety bukiet nie zawierał żadnej pomocnej informacji od kogo dostałem ten bukiet. Liczyłem na to że ten ktoś nie będzie taki tajemniczy i zostawi jakąkolwiek karteczkę jednak się przeliczyłem. Postanowiłem się tym nie przejmować, może jest to jakiś żart lub ktoś miał dobry humor i postanowił się nim w taki sposób nią podzielić. Jeśli liczy na coś więcej musi się ujawnić, ja go szukać nie będę. Po tej myśli skierowałem się do wyjścia z miasta by wrócić do Ponyville, ostatnią lekcję magii chciałem żeby mnie nauczyła właśnie Twilight Sparkle. Ona powinna zrobić to najlepiej. Gdy upłynęło parę minut znalazłem się przy gwardzistach którzy przeprowadzali kontrolę dlatego grzecznie ustawiłem się w kolejce i czekałem. Nie planowałem sprawiania żadnych dodatkowych problemów. Po upływie paru chwil przyszła moja kolej więc wszedłem do środka i wyłożyłem swoje rzeczy na stół. Przy okazji postanowiłem odebrać swoje przedmioty które zostawiłem u nich wcześniej. - Dzień dobry, mają panowie moje rzeczy? [Fire] - Ta jasne - zabrała klucz kopytem i poszła na górę do pokoju. Dość szybko odnalazła ten z numerem 7 a po chwili już była w środku. Tak szczerze nie wiedziała czego ma się spodziewać po wyglądzie swojego tymczasowego miejsca zamieszkania. [baza] Postanowiono poprawić obronę przeciwlotniczą okrętu uzupełniając istniejącą o dodatkowe sześć wieżyczek podobnych do tych poprzednich jednak nieco większe i uzbrojone w działka kalibru 57 mm.
  17. [Ronon] Zaczęło się, mam teraz dziesięć minut, by zaprezentować swoje umiejętności, jednak nie wiedziałem jaki jest tego cel. Nie lepiej oglądać na co stać trybuta, gdy walczy o swoje życie? Podobno ludzi stać na więcej, gdy grozi im śmierć, ten pokaz umiejętności, jest jak dosyć istotny spoiler przed obejrzeniem na przykład pełnego napięcia filmu. Niby wiadomo co się stanie, jednak ta informacja nigdy do końca, nie oddaje tego co nastąpi. W mojej opinii, lepsze jest całkowite zaskoczenie, a nie nieśmiałe próbowanie i sprawdzianie po trochu. Nie będę jednak dalej tego rozważać, to nie ma najmniejszego sensu. Lepiej wziąć się do roboty, by ten występ nie był totalnym dnem, nie muszę być najlepszy, ale nie pozwolę, by być jednym z tych gorszych. - No to zaczynamy - powiedziałem cicho, miałem już mniej więcej pomysł na to co zrobię. Było to trochę ryzykowne, ponieważ już kiedyś to robiłem i perfekcyjnie udało się dopiero po czwartym razie, oczywiście nie licząc prób z poprzednich dni, jednak wtedy nie zależało mi na tym, tak jak teraz. Szybko i sprawnie ustawiłem trzy manekiny zachowując miedzy nimi odległość dziesięciu metrów, po tym wróciłem na drugi koniec sali gdzie stały stanowiska z bronią. Wziąłem do ręki jeden z noży, posiadał dosyć sporą masę, co ułatwiało rzucanie na większy dystans, a środek ciężkości przypadał na mniej więcej połowę broni. Ujmując to jednym zdaniem nie różni się niczym poza wyglądem od tych noży co zwykle używam, było to o tyle komfortowe że powinien mieć prawie identyczny tor lotu jednak wolałem to sprawdzić, by zyskać pewność. Chwyciłem za rękojeść, a po chwili obserwowałem jak ozdobnie wykonany nóż leci w stronę ściany. Zastanawiało mnie jeszcze jedno, dlaczego ludzie tak projektują broń, by była ładna? Ona ma zabijać, a nie wyglądać, może ma to upiększyć igrzyska? W końcu lepiej ogląda się przedstawienie, gdy aktorzy mają rekwizyty z górnej półki, a nie takie rozpadające się w rękach. Z zamyślenia wyrwał mnie odgłos wbijanego w ścianę ostrza, ucieszyło mnie to. Oznaczało to, że nie muszę zapoznawać się z nową bronią, ponieważ nie każdy nóż rzuca się tak samo, szczególnie te które mają przesunięty środek ciężkości. Przyszłą pora na właściwą część występu, na przygotowania minęła już jedna trzecia dostępnego czasu i zacząłem się trochę denerwować, jednak stres zwykle działa na mnie raczej w pozytywny sposób. Wziąłem trzy noże czyli dokładnie tyle ile mam celi, tymczasowo schowałem je do kieszeni. Najpierw muszę podnieść poprzeczkę nieco wyżej dlatego rozglądałem się za kawałkiem jakieś tkaniny. Na szczęście dosyć szybko znalazłem pasek czarnego materiału, ostatni raz rzuciłem okiem na salę by wiedzieć gdzie znajdują się moje cele. Po chwili zawiązałem swoje oczy i będąc zwrócony w stronę manekina znajdującego się pośrodku zbliżyłem się do niego o trzy kroki, teraz nóż powinien wykonać pełną liczbę obrotów. Wziąłem głęboki oddech, by się trochę uspokoić i sięgnąłem do kieszeni po noże, jeden trzymałem w lewej ręce a dwa w prawej, następnie zacząłem nimi żonglować. To była łatwiejsza część mojego występu jednak nie znaczyło to że nie mogę tego schrzanić, bałem się że nóż może mi się wyślizgnąć z ręki i spaść na ziemie, brak jednego palca nie pozostaje jednak obojętny. dlatego nie zamierzałem tego przedłużać. Jeśli to co prezentuje ma się nie udać, niech się to stanie przy tej trudniejszej części, to już nie będzie takim wstydem. Jeden z noży rzuciłem w kierunku manekina znajdującego się na środku, był najłatwiejszy do trafienia, ponieważ znajdował się naprzeciwko mnie. Usłyszałem dźwięk stali wbijającej się w cel, miałem nadzieje że dostał w głowę albo w szyje, a nie na przykład w nogę, niestety okażę się to dopiero gdy zdejmę opaskę. Drugi nóż poleciał w manekina znajdującego się po mojej prawej, ten moment był najtrudniejszy, teraz nie rzucałem prosto przed siebie, ale trochę na bok. To była kwestia wyczucia, dlatego zwykle potrzebuje parę prób zanim to mi się uda. Na szczęście usłyszałem ten sam dźwięk co wcześniej, następnie ostatni z noży rzuciłem w kierunku trzeciego celu. Byłem pewny że wszystkie trzy trafiły w manekiny, jednak nie wiedziałem w jakie miejsca. Po chwili zdjąłem opaskę i na spojrzałem na sekundę w kierunku manekinów. Pierwszy trafił w głowę, drugi w klatkę piersiową, a trzeci w szyje czyli było całkiem dobrze. Dwa dosyć pewnie zgony i trzeci z niezbyt dobrze wyglądającą raną. Teraz odwróciłem się w stronę widowni i lekko się ukłoniłem, może nie był to najlepszy pokaz ale krótki, treściwy i na temat. - Dziękuje za chwilę uwagi - powiedziałem i czekałem na ich reakcje.
  18. [Ronon] Przerwałem swój trening gdy usłyszałem swoje imię i nazwisko, szczerze mówiąc nie cieszyłem się z tego że nastąpiła moja kolej by zaprezentować swoje umiejętności. Nigdy nie uważałem by zabijanie wyglądało ładnie czy efektownie a zapewne dla nich coś co nie posiada chociażby jednej z tych dwóch cech jest po prostu niewarte oglądania. Dlatego musiałem się postarać i wymyślić coś na szybko, żałowałem że w tej chwili nie ma koło mnie mojego przyjaciela. On by umiał w ciągu minuty opracować całkiem godny uwagi występ niestety teraz nie mogłem liczyć na jego pomoc. Ciekawiło mnie czy będzie oglądał mnie jak będę walczył z innymi trybutami, nie chciałbym by widział jak zabijam chociażby jednego z nich. Z resztą nie chodziło nawet o odebranie życia a o samą próbę, nie wiem czy jeśli przeżyje igrzyska i spotkamy się jeszcze raz będę wstanie spojrzeć mu prosto w oczy. Od tej strony nigdy mnie nie znał i wolałbym by zapamiętał mnie taką osobą jaką byłem zanim mnie wybrano bym brał udział w tej chorej grze. - Już idę - odpowiedziałem dosyć głośno idąc w kierunku tych drzwi, uznałem że nie mam innego wyboru. Nie poddam się jeszcze przed startem.
  19. [shatter] - Niby na co? - spytałem jednak zanim to zrobiłem była raczej za daleko by to usłyszeć, nie wiem dlaczego ale ta rozmowa trochę mnie zaniepokoiła. Szczególnie to pożegnanie, nie mogła powiedzieć żegnaj lub czegoś w tym stylu? Nie wiem, nie znam jej więc nie wykluczam że to u niej tylko typowe zachowanie. Postanowiłem się tym dalej nie przejmować i skierowałem się do wyjścia na ulicę po drodze oglądając bukiet czy nie zawiera jakieś kartki czy informacji kto mi go wysłał. [Fire 340-45=295] - Tak - odpowiedziała uśmiechając się, może faktycznie na początku przesadziła ale skąd mogła wiedzieć że ten ogier tak zareaguje? Po prostu trafiła na złego kucyka - Poproszę luksusowy - powiedziała podając 45 bitów by zapłacić za pokój.
  20. [shatter] - Ja tam nigdy nie rozumiałem tego dawania bukietów, teraz też nie - powiedziałem i chwilę się zastanowiłem - No trudno, nie muszę wszystkiego rozumieć. - Wydawało mi się że wiadomość o mojej nauce staroequestriańskiego mogła jej się nie spodobać ale jak sama powiedziała nie ma w tym nic co byłoby zabronione. Na razie nie może mi nic zrobić, chyba że przyłapie mnie na czymś niedozwolonym. Jej problem polega jednak na tym że cały czas robię wszystko zgodnie z prawem. [Fire] Chyba przesadziłam, pomyślała widząc jego minę. Najpewniej ma problem z rozumieniem potoku słów więc postanowiła zacząć ponownie jednak dużo prośnej i bardziej zwięźle. Powinien zrozumieć jeśli nie użyje do tego celu zbyt wiele zdań, konkretnie planowała się zmieścić w jednym. To był jej cel który sobie wyznaczyła. - Proszę pana... - zaczęła swoją wypowiedz zbierając potrzebne myśli i słowa - Ile dokładnie kosztuje pokój luksusowy a ile zwykły, chodzi o liczbę bo "kosztuje więcej" nic mi nie mówi. Co mnie obchodzi że luksusowy kosztuje więcej niż zwy... - przerwała gdy zorientowała się że postanowienie którego się podjęła niestety przerosło ją.
  21. [shatter] - Miłego dnia - odpowiedziałem listonoszowi jednocześnie przejmując bukiet lewitacją, przy okazji zastanawiałem się co z nim zrobić. Miałem pewien pomysł jednak nie wiedziałem czy wyjdzie - Mówiłam że wróciłam do starych zainteresowań, historia była jednym z nich - odpowiedziałem Lunie a po krótkiej przerwie odezwałem się znowu - Obchodzi księżniczka jakieś święto lub uroczystość w najbliższym czasie gdzie podarunek w postaci bukietu byłby odpowiedni? Tak się składa że mam jeden na zbyciu... [Fire] - Oczywiście że zwykły dla jednej osoby - powiedziała z dużą pewnością w głosie jednak po chwili zmieniła zdanie - Chociaż nie... Jaka jest różnica w cenie między zwykłym a luksusowym i czym się różnią? - spytała wiedząc że jest klientem i oczekiwała profesjonalnej obsługi - Można zrobić tak że w parzyste dni śpię w zwykłych a w nieparzyste w luksusowym? Oczywiście jeśli to nie problem, nie chce być uciążliwa więc jeśli się nie da wystarczy powiedzieć nie i sprawa załatwiona. Lubię spać w różnych pokojach ponieważ lubię zmiany, pan to chyba rozumie. Mam rację? - Zadała kolejne pytanie jednak nie dała czasu na odpowiedz i mówiła dalej - W kwestii zmian, pokoje mają różne warianty kolorystyczne czy wszystkie są identyczne? To niby nie ma znaczenia jednak dla mnie to bardzo ważne. Chciałabym taki z niebieskimi ścianami, uwielbiam ten kolor. Wie pan że niebieski kolor uspokaja? Niech pan sobie wyobrazi że wraca pan po ciężkim dniu pracy, taki zdenerwowany przez uciążliwego klienta i wchodzi pan do takiego pokoju z niebieskimi ścianami. Od razu czuć jakby ten ciężar po prostu znikał i to jest po prostu wspaniałe uczucie. Osobiście polecam - powiedziała z uśmiechem, wyglądało na to że skończyła.
  22. [shatter] - Nagłe za... - Właśnie chciałem odpowiedzieć na słowa księżniczki gdy zobaczyłem że listonosz wręcza mi bukiet róż - K...a, znowu? - przekląłem cicho przy Lunie mając nadzieje że tego nie usłyszy, a nawet jeśli miałem nadzieje że przymknie na to oko. - Zabieraj ten bukiet i oddaj temu kto go wysłał. Albo zachowaj go sobie lub daj innej klaczy. [Fire] Lecąc w kierunku budynku rozglądała się wokół siebie, kraina smoków była inna niż cokolwiek co widziała do tej pory. Była taka nieprzyjazna, miała swój urok jednak nie chciała zostać tutaj sama na dłużej. Wleciała do środka pomieszczenia które prezentowało się o wiele lepiej niż zewnętrzna strona budynku. Rzuciła okiem na zielony ogień w kominku i podeszła do biurka by załatwić sobie nocleg. - Dzień dobry, ja chciałam pokój. [baza] Po zakończeniu prac przetransportowano silniki i inne urządzenia do okrętu, teraz zajęto się budową turbin parowych mające zamienić energię pary wodnej na energię mechaniczną, wzorowano się na tych stosowanych w pancerników typu Iowa.
  23. [Ronon Largh] Stałem na środku sali treningowej, pewnie by mnie tu jeszcze nie było gdyby nie ten z dwunastki którego rozmowa skończyła się nieco szybciej niż planowano. Z jednej strony teoretycznie miał rację jednak z drugiej strony mógł zachować to dla siebie. Słowa jednego trybuta nic nie zmienią a tym zachowaniem pozbawił się większości sponsorów, zdecydowanie lepiej dla niego by było gdyby po prostu kłamał przed tą widownią i mówił to co chcą usłyszeć. Mój występ może nie wyszedł najlepiej jednak jestem przekonany że zagwarantowało mi to lepszy start niż jemu. Skończyłem nad tym rozmyślać prawie tak szybko jak zacząłem, nie byłem tutaj po to by przejmować się innymi tylko ćwiczyć. Spojrzałem na stanowisko z bronią krótką, akurat tej umiejętności nie musiałem poprawiać ponieważ według mnie opanowałem ją do perfekcji. Bardziej przydałby się trening walki wręcz z czymś dłuższym, teoretycznie nie powinienem mieć problemów z tą czynnością ponieważ nóż to taki krótszy miecz. Nie zwlekając dłużej wziąłem do ręki kij, miał wagę prawdziwej broni jednak nie posiadał ostrych krawędzi by trudniej było tym kogoś zabić.
  24. [shatter] - Tak księżniczko - powiedziałem z lekko zaskoczonym wyrazem twarzy, to prawda że się jej nie spodziewałem jednak nie warto byłoby kłamać przy odpowiedzi na jej pytanie. Nie można było powiedzieć że robię coś złego - O ile mi wiadomo nie jest to zabronione - Trochę się bałem jednak nie dałem tego po sobie poznać. Strach wynikał z obawy że mogłem po raz drugi zniknąć w lochach na miesiąc lub dwa za to że znowu byłem w niewłaściwym miejscu w nieodpowiednim czasie. [Fire] Nie widziała żadnego smoka w pobliżu więc leciała dalej, w kierunku tego dużego budynku który wyglądał jakby należał do kucy. [baza] Nie wszyscy mieli odpowiednią wiedzie do budowy tego urządzenia więc część zajęła się budową silników do okrętu.
  25. [shatter] - Myślę że się jeszcze spotkamy - odpowiedziałem lekko się uśmiechając - I dziękuje za te miłe słowa jednak myślę że to nie tylko moja zasługa, pan po prostu umie przekazać swoją wiedzie w bardzo łatwy do zrozumienia sposób - powiedziałem otwierając drzwi magią i kierując się do wyjścia - Do widzenia. [Fire] Leciała dalej jednak nie zauważyła żadnego budynku który mógłby należeć do kucyków. - A sypać to pieprzem - powiedziała i wyleciała z samolotu, drugi pilot przechwycił stery i patrzył jak Fire zmierza w stronę lądu należącego do smoków. Nie spodziewała się raczej miłego przywitania ale powinno być dobrze. [baza/Kontenerowiec] Skończono budować kadłub okrętu i zaczęto montować wieżyczki uzbrojone w działa 75 mm, pierwsza miała dwa takie armaty a pozostałe dwie po trzy. W bazie przetransportowano resztę uzbrojenia wraz z amunicją. Pomyślano również o celności prowadzonego ognia dlatego konstruowano prosty przelicznik artyleryjski który brał pod uwagę takie czynniki jak szybkość, kurs i odległość od celu a także czas lotu własnych pocisków. Tymczasem załogi 12 czołgów ćwiczyły strzelanie podczas ruchu i jazdę po trudnym terenie.
×
×
  • Utwórz nowe...