Skocz do zawartości

Shey

Brony
  • Zawartość

    682
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Shey

  1. [Fire] Broń po oddaniu tej serii zacięła się, był to nowy wyprodukowany egzemplarz więc nie był wolny od wad. Jednorożec odpowiedzialny za wymienianie zaledwie 20 nabojowych magazynków działek zajął się naprawieniem tego. Tymczasem Fire usłyszała dźwięk tłuczonego szkła i rykoszetowania pocisków od tytanowego poszycia. Obejrzała się zza siebie, cześć pocisków które trafiły w szybę utkwiły w niej jednak nie przebiły się, kąt uderzenia był zbyt duży a sama szyba ze szkła pancernego nie należała do najcieńszych. - Pół punktu dla mnie - powiedziała na głos widząc uszkodzenia wrogiego samolotu. Raczej dużo utracił na zwrotności i prędkości maksymalnej. Radio nadal było włączone ale nie miała pewności czy ją słyszą. - Ciągle zapominają że samolot odrzutowy jest zawsze szybszy od śmigłowych - zwróciła im uwagę a tymczasem zwiększyła dopływ paliwa do silników, nie pracowały na sto procent swoich możliwości. Dodatkowo włączyła dopalacz by uzyskać większy przyrost ciągu. W mgnieniu oka uzyskała 650 km/h i nadal przyśpieszała by potem osiągnąć równe 750 km/h. - Fire, może im uciekniemy? Nie musimy z nimi walczyć - powiedział drugi pilot. - No nie musimy, ale skoro oni tego chcą to nie będę dla nich wredna - odpowiedziała dobrze się bawiąc.
  2. [Fire] Nie zdziwiło jej to że nie chcieli lecieć prosto na nią. To byłby raczej zły wybór. Zdecydowała się na atak na He 112, drugi samolot nie powinien być w stanie jej zagrozić. Gdy samolot był 2,5 km przed nią, wycelowała biorąc poprawkę na prędkość celu i przycisnęła kopytem spust. Odezwały się dwa działka 40 mm skonstruowane przez szwedzką firmę Bofors strzelające z szybkością 4 pocisków na sekundę. Amunicja odłamkowo-burząca z samozniszczeniem po przelocie dwóch kilometrów powinna go posiatkować. Nie chodzi o bezpośrednie trafienie, same odłamki powinny być zabójcze. Doskonale widziała gdzie posyła swoje pociski z racji zastosowania smugacza i wprowadzała kolejne poprawki dla następnych strzałów. Strasznie ucieszyłoby ją gdyby trafiła w dziesiątkę,
  3. [Fire] - Gdzie mamy wylądować? Na tym waszym malutkim lotnisku? Tak po za tym nie jesteście w stanie nas zestrzelić, macie za mało amunicji na samolot tej wielkości a nawet jeśli nie dogonicie nas - powiedziała i przyśpieszyła do 700 kilometrów na godzinę, teraz dosyć szybko się od nich oddalała - Nie chce jednak byś nazwał mnie tchórzem, że uciekam z pola walki. Skoro jej chcesz, dostaniesz ją - gdy była w odpowiedniej odległości zawróciła, teraz mogli patrzyć sobie prosto w oczy. Szóstka jednorożców osłoniło słabą tarczą magiczną wloty powietrza silników nr 1, 2, 4, 5, jeden został bez ochrony. Samolot leciał z szybkością 550 km/h. Dzieliło ich pięć kilometrów, czekała aż zbliżą się na dwa i pół. Ma dla nich niespodziankę.
  4. [Fire] - Kto po drugiej stronie? To nie jest istotne, jestem jeszcze za mało znana żebyś mnie znał. Chciałam tylko ostrzec że to co robicie nie jest rozsądne, jeśli jednak mi nie wierzycie możecie spróbować swoich sił. Daje wam pół minuty na zmianę zdania - powiedziała po czym wyłączyła radio. Byli cztery i pół kilometra za nią, nie powinni jej szybko dogonić. Jeśli w ogóle będą w stanie. Pewnie już ją doskonale widzą z tej odległości, na niebie nie było dużej ilości chmur. - Przygotujcie się, będą do nas strzelać - zwróciła się do załogi, tak naprawdę nie wierzyła w to że się wycofają.
  5. [Fire] - Spodziewałam się że naprawdę trafi w rynek - powiedziała zawiedziona Fire gdy robiła nawrót samolotem - Mamy jeszcze dwie, poprawimy? - Raczej nie, wykryłem dwa samoloty. Dopiero co wystartowały więc zanim nabiorą wysokości to trochę potrwa. Są około pięć kilometrów od nas. - Mają lotnisko? - spytała trochę zdenerwowana przyśpieszając do prędkości 500 km/h. Obecnie leciała na wysokości 3,5 km i powoli wznosiła się na wysokość 6 km. - Na to wychodzi, co robimy? - spytał drugi pilot. - Chyba będziemy z nimi walczyć, zobaczymy co potrafią jednak zanim do tego dojdzie spróbuj się z nimi skontaktować. Może te mają radia. Powiedz że mamy jeszcze dwie takie i jeśli się zbliżą na odległość trzech kilometrów użyjemy ich. Nie ma sensu mówić że to był wypadek bo na pewno nam nie uwierzą. - Dobra - powiedział drugi pilot a po chwili szukał odpowiedniej częstotliwości.
  6. [Fire] (Trzeba wyrównać czas) Gdy dolecieli nad Ponyville a raczej nad Warszawę z powodu niezbyt dokładnej nawigacji drugiego pilota wzeszło słońce. Było jasno i dobrze było widać to co było pod nimi. Pegaz popatrzył na miasto pod sobą, nie było go na mapie więc to raczej nie jest stare miasto equestriańskie. - Fire, obudź się. Chyba znalazłem tą Warszawę. - Tym razem już jej nie szturchał. - Eeee, a przypadkiem nie mieliśmy być nad Ponyville? - spytała lekko nieprzytomnym głosem. - Teoretycznie tak, ale dotarliśmy gdzie indziej. To co robimy? Tak jakby przygotowują się do parady... - Zmniejsz wysokość do trzech kilometrów... - urwała, gdy ktoś jej przerwał. - Mamy problem, kopyto przypadkiem mi się osunęło no i... Zrzuciłem bombę - powiedział głos dobiegający z tyłu. - Gdzie trafi? - spytała, trochę zaskoczona tym wypadkiem Fire. - Ktoś wspominał o jakieś paradzie... Zaraz może jej nie być - powiedział ten sam głos - To nie moja wina... Ten przycisk mógł być lepiej zabezpieczony. - Ale nikt cie nie oskarża że to twoja wina, przynajmniej dostanie im się za to że nie udało im się porwać Luny.
  7. [Fire] Samolot właśnie przelatywał nad północną Afryką, jeszcze chwila i będzie w Equestrii. Spojrzał w lewo, Fire nadal spała. Nadal na razie jej nie budził, trafi do Ponyville w końcu ma mapę, raczej nie ma możliwości by pomylił je z czymś innym. Na przykład Manehattanem czy Canterlot. Nie ma innych małych celów w pobliżu, gdyby były zaznaczyli by je na mapie prawda? Szybko zrzuci trzy bomby i poleci do bazy, to nic trudnego. No może po za lądowaniem ale powinno być już wtedy jasno. Było już widać światło generowane przez Fillydelphie, na razie niebo było bezchmurnie. To była dobra wiadomość, nic nie będzie im przysłaniało celu.
  8. [Fire] Samolot był już sprawdzony, wszystkie elementy takie jak silniki czy układ sterowania nie wykazywały śladów zużycia. Następny lot miał być już atakiem na Ponyville który zacznie się za parę godzin. Załadowano trzy bomby o masie 6800 kg, ciężar przekraczał nieco teoretyczny udźwig samolotu. Najwyżej zrzucą jedną nieuzbrojoną sztukę jeszcze na lotnisku. Drugi pilot nie chciał budzić Fire, ze startem powinien sobie poradzić. Uruchomił wszystkie silniki a potem włączył dopływ paliwa za turbiną zwiększając ciąg o kilkadziesiąt procent. Tylko tak mógł wystartować z pełnym ładunkiem przy niezbyt długim pasie. Po parudziesięciu sekundach samolot oderwał się od ziemi i poleciał w kierunku Equestrii utrzymując dużą wysokość.
  9. [Fire] - Przejmij stery, idę spać. Jak będziemy lądować obudź mnie - Fire powiedziała zmęczonym głosem. - Dobrze... Tego raczej nie zepsuje, chyba że polecę w innym kierunku - odpowiedział drugi pilot. - Tu masz mapę - powiedziała Fire podając mu ją - Wierze że tego nie schrzanisz. Dobranoc. *Parę godzin później* - Fire lądujemy - powiedział pegaz trzymający ster, drugim kopytem szturchnął Fire. - Co? - powiedziała zaspanym głosem. - Te, bo zaraz ja cie szturchnę... - Sama kazałaś żebym cie obudził gdy będziemy lądować, chyba że ja mam to zrobić. - Nawet nie próbuj, w tej sytuacji nie chce polegać na twoich umiejętnościach. *Parę minut później* Fire znowu zasnęła gdy posadziła maszynę na ziemi, reszta ekipy zaczęła sprawdzać kluczowe elementy konstrukcji i uzupełniała uzbrojenie samolotu. Kucyki które zostały w bazie były wypoczęte, spały podczas próbnego lotu.
  10. [Fire/samolot] - Słabo im idzie... - powiedziała trochę zawiedziona Fire - Moim zdaniem jest jeden zero dla Luny. W każdym razie nic już nie zmienimy, wracamy do siebie - Fire skierowała samolot w stronę południa i wzniosła się wyżej, na dwanaście tysięcy metrów. - Spróbujesz wylądować tym? - spytała się drugiego pilota. - Nie... raczej nie. Jest ciemno a pas nieoświetlony, lepiej ty się tym zajmij. Boję się że podczas lądowania skończy mi się pas... - W sumie masz racje, po powrocie zbudujemy jakiś samolot szkoleniowy. [shatter] Nightmare night wreszcie się skończyło więc wreszcie mogłem pójść do akademii zdać kolejny poziom magii, to będzie już czwarty. Wszedłem do środka a po chwili odezwałem się. - Dzień dobry, mogę zdać certyfikat na następny poziom magii?
  11. [Fire] - Zignorowali nas albo nie mają radia. - powiedziała lekko zasmuconym głosem obserwując wyskakujących spadochroniarzy. - W ósemkę chcą porwać Lunę? - A skąd wiesz że im akurat o nią może chodzić? - spytał drugi pilot. - Kogoś innego im się by po prostu nie opłacało porywać. - odpowiedziała Fire. - To może im jakoś pomożemy? - Po co? Nie mamy w tym żadnego interesu... no chyba że zginie. Jak myślisz oni ją zapakują do tego samolotu? Jeśli tak to raczej nikt nie przeżyje zestrzelenia. - Nie wiem, może mają jeszcze inny transport. - Fire nadal utrzymywała wysokość 6 km i czekała na rozwój wydarzeń.
  12. [Fire] - I gdzie ten twój obiekt większy niż pięć na pięć metrów? - spytała Fire a potem dodała. - To błąd, ten radar trzeba poprawić. - Zgadzam się ale tylko trochę, patrz tam - Wskazał kopytem na górę. - Samolot strzelający do gwardzistów. - Taaa, tylko on miał być pod nami a nie nad. Pewnie buntowników, może nawet z tego wolnego miasta. Chyba Warszawy, przez niektórych jest uznawane za miasto buntowników. Mam pomysł na fajny żart, spróbuj się z nimi skontaktować przez radio. Gdy ci się uda powiedz coś w stylu: Tu siły powietrzne Equestrii, zidentyfikuj się albo zostaniesz zestrzelony - powiedziała Fire przelatując pod nimi, po chwili zaczęła nawracać. - Dobra... Ale nie zaczną do nas strzelać? - spytał drugi pilot szukając odpowiedniej częstotliwości. - Nie wiem, nawet jeśli zachowamy bezpieczną odległość. Jakiś kilometr powinien starczyć.
  13. [Fire] - Zbliżamy się do Ponyville. - Co teraz robimy? - spytał drugi pilot włączając radar. Zielone światełko w kabinie przygasło. To urządzenie pobierało znaczną ilość energii elektrycznej jaką dysponował samolot - Myślę że zrobimy trochę zamieszania. - odpowiedziała Fire - Po co to włączasz? Już sprawdzaliśmy że pegaza to nie wykryje, minimum to obiekt pięć na pięć metrów. - Czym Luna przyjechała do Ponyville? Nie jestem pewny ale mógł być to latający powóz. Akurat to powinniśmy wykryć... Mam coś, nie jestem w stanie określić jakie to ma rozmiary ani konkretnej odległości ale jest przed nami. Może to po prostu błąd ale nic nie stracimy jeśli to sprawdzimy. - No dobrze, jak chcesz. Najwyżej stracimy czas. - powiedziała i wzniosła się na wysokość 5800 metrów by być nad celem. [samolot]
  14. [Fire] Wróciła na miejsce pilota, zastanawiała się jak w przyszłości będą startować. Teraz tak naprawdę wzięli mały ładunek bomb. Skromne 600 kilogramów. Postanowiła się potem spytać o to tego jednorożca co to projektował. Musieli by chyba zastosować mocniejsze silniki lub zrobić dłuższy pas startowy. To drugie raczej będzie ciężko wykonać. Powoli zaczynała widzieć zamieszkane tereny Equestrii. Była to dosyć piękna bezchmurna noc. Zmniejszyła pułap do wysokości pięciu kilometrów. Myślała nad tym jaki miała cel lecąc tutaj. Nagle sobie przypomniała że dziś jest Nighmare Night. W takim razie czy Luna nie powinna być w Ponyville? Spojrzała w dół, była nad Fillydelphią czyli musi lecieć prosto. Zwiększyła dopływ paliwa do silników i przyśpieszyła.
  15. [Fire] Samolot nabierał szybkości, spisywał się dosyć dobrze. Miał siedemset na liczniku i nic złego się nie działo. - Myślę że wszystko jest w porządku, zróbmy sobie wycieczkę do Equestrii. Mamy pełne zbiorniki więc starczy nam paliwa, potrzymaj na chwilę stery - powiedziała i wstała. Samolot był w miarę dobrze wyważony i utrzymywał poziomy lot nawet gdy nikt nie kontrolował. Gdy wyszła poczuła zapach dymu. - Coś się pali? - spytała zdenerwowana. - Tylko małe zwarcie, drobna pomyłka przy montażu. Zaraz to naprawimy. - Rozumiem, zdarza się - odpowiedziała uspokojona. Właśnie przelatywali nad terenem pustynnym więc nie byłoby miło gdyby tu utknęli.
  16. [Fire] Samolot czekał na pasie startowym, po chwili pojawiła się Fire. Spojrzała na to co miała pilotować, nie zdarzyło jej się latać czymś takim. Wsiadła za sterami maszyny razem z innym pegazem. W przyszłości planowała zrobić z niego drugiego pilota. Do środka wsiadła również siódemka jednorożców jako dodatkowa obsługa. - No to startujemy - powiedziała Fire uruchamiając cztery silniki samolotu. Maszyna leniwie zaczęła przyśpieszać, teoretycznie samolot miał wystartować przy prędkości 270 kilometrów na godzinę. To było dosyć dużo a pas startowy nie należał do najdłuższych. - To na pewno wzniesie się w powietrze? - powiedziała patrząc na licznik szybkości który wskazywał 250 kilometrów na godzinę - Pas już się kończy... - Mnie się pytasz? Nigdy nie latałem czymś takim. - odpowiedział zdenerwowany pegaz. Po chwili maszyna oderwała się od pasa, Fire odetchnęła z ulgą i przyspieszyła chcąc sprawdzić jak samolot zachowuje się przy większych prędkościach.
  17. [Fire] Wiertło pracowało już tak naprawdę na ostatnich oparach paliwa i po chwili przestało działać. Wszyscy spojrzeli zawiedzeni na niepracujący silnik. - Panowie. Mamy problem. - powiedział jeden ogierów. - No co ty nie powiesz - odpowiedział mu drugi. - To mamy jakiś plan b? - zapytał trzeci. - Raczej nie sądzie... Chwila, to czarne które wylewa się z odwiertu to nie jest przypadkiem ropa? - pozostała trójka spojrzała zaskoczona w kierunku wiertła. - W zasadzie to masz racje... - powiedział pierwszy ogier. - W sumie mam kolejną złotą myśl. Zakręćmy zawór gdy nie mamy jeszcze tutaj własnej fontanny. - powiedział i dwójka ogierów zakręciła zawór. *Dwie godziny później* Samolot miał już pełny zapas amunicji do działek, teraz był w trakcie tankowania ropa naftową. Za trzy godziny miał się odbyć planowany lot próbny. Miał być to test jak maszyna sprawuje się w locie.
  18. [Fire] Wiertłu zostało do przewiercenia jeszcze około dwadzieścia metrów skał. Paliwo pozostałe z samolotu powoli się kończyło, niestety nie mieli planu zapasowego na ten przypadek wiec po prostu wierzyli że go wystarczy. W miedzy czasie samolot został ukończony teraz tylko czekał by go zatankować. Produkcja amunicji szła powoli, nikt z nich wcześniej tego nie robił więc nie mieli po prostu doświadczenia. [Jinx] Z nieznanych jej przyczyn konkurs został odwołany lub po prostu go nie było. Z resztą jej to nie obchodziło, po prostu chciała jakoś zabić czas. Podczas gdy zastanawiała się co dalej będzie robić zawędrowała na rynek. Zostało jej jeszcze pogadanie z księżniczką ale odrzuciła ten pomysł. Nie widziała sensu z nią plotkować.
  19. [Fire. Gdzieś na powierzchni ziemi] Wiertło przewierciło już około 45 metrów skał, nic nie wskazywało na jego zużycie więc zwiększyli dopływ paliwa do silnika przyśpieszając jego obroty. Spisywało się lepiej niż sądzili. W międzyczasie poszycie samolotu zostało ukończone, zostały już tak naprawdę ostatnie poprawki i dokończenie niektórych nieco bardziej skomplikowanych urządzeń. Przy maszynie zostało osiem pracujących kucyków, reszta zaczęła produkować różne rodzaje amunicji i cięższego uzbrojenia w postaci bomb.
  20. [Fire] Wiertło dotarło już do skał, zmniejszyli jego obroty by wierciło z prędkością półtora metra na godzinę. Przez skały się było trudniej przebić niż przez zwykłą ziemie. Tymczasem reszta ukończyła szkielet samolotu i cześć jego uzbrojenia. Piątka jednorożców wzięła się za wykonanie silników a pozostali składali elementy wyposażenia wewnętrznego. Siłowniki, układ sterowania, zbiorniki paliwa i inne tego typu rzeczy ważne dla samolotu. Następnego dnia silniki maszyny były na swoim miejscu tak samo jak jak większość uzbrojenia. Potem zaczęli montować poszycie samolotu, już za niedługo powinni go ukończyć.
  21. [Fire] Wiercili z prędkością trzech i pół metra na godzinę, nie było to sto procent możliwości tego wiertła jednak nie chcieli go zepsuć. Jeśli coś pójdzie nie tak w najgorszym przypadku będą musieli zacząć od początku w innym miejscu. Reszta grupy po godzinnej przerwie zaczęła budować samolot. Dziesiątka kucyków znowu zaczęło wydobywać tytan a szóstka transportowała go do miejsca budowy. Pomocnik głównego konstruktora wraz trójką innych jednorożców wziął się za wykonanie uzbrojenia samolotu. Reszta budowała szkielet samolotu który miał aż 30 metrów szerokości. Elementy łączyli za pomocą magii, tym sposobem nie było widać granicy między poszczególnymi częściami.
  22. Rezerwacja ^^ Dystrykt 2, chłopak. Jutro pojawi się tutaj kartka postaci. Imię i nazwisko: Ronon Largh Kucze imię: Javelin Wiek(od 12 do 18): 17,5 Płeć: Mężczyzna Wygląd: Niebieskie oczy, krótkie czarne włosy. Sylwetka dosyć przeciętna jednak wysportowana. Dystrykt*: 2 Historia: Gdy ludzie zajęli Equestrie był zbyt młody by to pamiętać, wraz z rodziną został umieszczony w drugim dystrykcie. Gdy osiągnął wiek siedemnastu lat przyszła pora na kolejne wybory do igrzysk. Jego rodzina wielokrotnie go namawiała by sam się zgłosił jednak zawsze to ignorował. Nie chciał nikogo zabijać jednak pech chciał że została wylosowana kartka z jego imieniem. Był w lekkim szoku, zawsze było tak że było mniej miejsc w igrzyskach niż chętnych. Pogodził się z tym że ma małe szanse na wygraną jednak przyrzekł sobie że łatwo się nie podda i będzie walczył. Ojciec i matka byli zadowoleni, to były ostatnie igrzyska w których mógł wziąć udział. Nareszcie ich syn mógł godnie reprezentować ich dystrykt walcząc o przetrwanie. Charakter w kilku słowach: Zwykle lubi działać zdecydowanie jednak potrafi zachować ostrożność. Realista. Nie lubi wody od czasu gdy prawie utonął. Słabe i mocne strony: - Osłabiona manipulacja przedmiotami prawą ręką – brak środkowego palca. - Słabo pływa - Dobrze posługuje się różnymi nożami (też umie nimi rzucać) - Dobry wzrok Stosunek do Kapitolu: Obojętny
  23. [Jinx] Ucieszyła się że wygrana ale nagroda była zdecydowanie nie dla niej, nie interesowało jej ukrywanie się. Teraz z chęcią by wzięła udział w konkursie na nową nazwę Nightmare Moon ale niestety nie miała żadnego pomysłu jednak postanowiła się tam udać by zobaczyć kto wygra. [shatter] Ucieszony zwróceniem mi wolności wyszedłem na zewnątrz. Trochę mnie martwiło to że teraz będę obserwowany przez gwardię. Miałem nadzieje że Fire już dawno nie ma w Ponyville. Nie mógłbym się tam udać zanim zbudują samolot, to by zwróciło uwagę gwardii i zadawali by dodatkowe pytania. Skierowałem się do akademii by nauczyć się czwartego poziomu zaklęć. Nie powinienem mieć z tym problemów ponieważ w tamtej książce od gwardzistów wydawało się to w miarę łatwe. Gdy byłem przed drzwiami budynku zapukałem a po chwili wszedłem do środka. [Fire] Grupa jednorożców znalazła ropę naftową zalegającą na głębokości 117 metrów półtora kilometra na zachód od bazy. Wiertło było prawie ukończone, było dosyć małe. Pozwalało wywiercić tunel o średnicy zaledwie dwudziestu centymetrów jednak na ich potrzeby to całkowicie wystarczy. Po powrocie ekipy poszukiwawczej wiertło powoli zostało przetransportowane w kierunku złoża. W tym samym czasie reszta budowała tytanową platformę pod wiertło o grubości piętnastu centymetrów, miała za zadanie utrzymać wiertło w miejscu podczas jego pracy. Po kolejnych paru godzinach wszystko było na miejscu i gotowe do pracy. - Ile metrów dzieli nas do złoża? - spytał konstruktor wiertła. - 117 metrów. W tym jakieś 80 metrów skał. - odpowiedział poszukiwacz. - Myślałem że będzie mniej tych skał, najwyżej potem będziemy musieli wymienić wiertło na nowe jeśli się za bardzo stępi. Niech czwórka zostanie by pilnować wiertła i temperatury silnika. Kolejna czwórka na zmianę, reszta ma godzinę wolnego a potem robimy nowy samolot.
  24. [Fire] Po kolejnych trzech dniach baza była ukończona, pomimo to że tytan ma stosunkowo niską przewodność cieplną w środku panował chłód. Budynek posiadał ogrzewanie niestety bez paliwa nie zadziała. Dziesiątka jednorożców rozpoczęła poszukiwania złoża ropy naftowej, piętnastka zaczęła wydobywać tytan a jednorożec odpowiedzialny za konstrukcje wraz ze swym pomocnikiem i pozostałą czwórką kucyków rozpoczęli budowę wiertła. Do ogrzewania pomieszczeń mogli równie dobrze wykorzystać węgiel który nie stwarzałby takich problemów z wydobyciem ale nie nadawałby się do zasilania większości silników. Następnie zamierzali zbudować nowy samolot który byłby wytrzymalszy od poprzedniego, wykonanego praktycznie ze śmieci. Teraz dysponowali dużo lepszym materiałem więc nie będzie im to stwarzać problemów
  25. [Jinx] Była na środku głównego rynku Ponyville. Kucyki raczej omijały ją lekkim łukiem, przez chwilę zastanawiała się czy nie przesadziła z kostiumem. Z prawej strony twarzy miała dość paskudnie wyglądające oparzenie chemiczne które ciągnęło się po szyi aż do sztucznych pierzastych skrzydeł. Rana była głęboka, widać było jej zaostrzone zęby. Prawa strona natomiast była względnie cała, dookoła ust miała tylko zastygłą krew a jej oko było mocno przekrwione z powodu zastosowania odpowiedniej soczewki. Niestety na drugie oko nie widziała, poparzone powieki były zszyte grubą nicią. Jej długa niebieska grzywa była mocno zmierzwiona i pokryta zastygniętymi grudkami krwi, dodatkowo częściowo była nadpalona. Tym razem to nie był element sztucznej charakteryzacji z powodu wyczuwalnej woni spalonych włosów. Z jej prawego boku spośród spalonego mięsa wystawały białe żebra. Nad dobrze widocznymi kościami wystawał pod nienaturalnym kątem kikut ułamanego skrzydła. Kończyna z drugiej strony była o niebo lepszym stanie, pióra które się ostały były posklejane krwią. Jej lewy bok miał dokładnie 11 ran postrzałowych, były w miarę blisko siebie jakby zostały spowodowane przez karabin maszynowy. Skóra na brzuchu była przecięta ostrym narzędziem, została zszyta nićmi jednak rana pomimo tego zabiegu otworzyła się i wyglądała gorzej niż poprzednio. Po krótkim namyśle uznała że nie przesadziła, była po prostu sobą. Nagle zobaczyła samotnego źrebaka, w jej głowie zrodził się pewien pomysł. Natychmiast ruszyła w jego kierunku włócząc prawe kopyto po ziemi. - Mózgi! - rozległo się na rynku głośne wołanie zachrypniętym głosem Jinx, przestraszony źrebak zaczął uciekać jednak po chwili potknął się. Gdy była już nad nim schyliła głowę jakby próbowała go ugryźć, jednak zamiast tego wciągnęła powietrze nosem czując jego zapach nasiąknięty strachem. Popatrzyła przed siebie, sprawiała wrażenie że straciła zainteresowanie ofiarą. Dokładnie tak jakby była niewarta trudu jaki by włożyła w rozłupanie czaszki. Pobiegła dalej przed siebie i zauważyła kolejkę do konkursu na najlepszy strój. Stwierdziła że ma szansę wygrać więc się zapisała. [Fire] Po czterech dniach pracy wydobyli około siedemdziesiąt procent metalu potrzebnego do ukończenia bazy. Budynek już posiadał dosyć głęboko wkopane tytanowe podpory które będą podtrzymywać dach, ukończona również była podłoga i około trzydzieści procent ścian.
×
×
  • Utwórz nowe...