Skocz do zawartości

Shey

Brony
  • Zawartość

    682
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Shey

  1. [shatter] Kto mnie mógł wydać? Jeden z moich byłych ludzi zaczął pracować w RFL i powiedział że jestem w to zamieszany ponieważ nie miał pomysłu co powiedzieć? Nie to nie jest zbyt pewne. W innej sytuacji może próbował bym uciekać ale teraz szanse powodzenia są zbyt małe. Wynoszą mniej więcej zero, nie mam innego wyboru jak po prostu pójść do tego aresztu z nadzieją że sprawa szybko się rozwiążę. - No dobrze... Długo będę tam siedział? - Powiedziałem trochę uspokojony tym że nie muszę się martwić skoro jestem niewinny. Niestety w mojej głowie zaczęła krążyć myśl że w Equestrii również zdarzają się wyroki które mijają się ze słusznością szerokim łukiem. [Fire] - Z rejestracją nie powinno być raczej dużych problemów. Natomiast jeśli chodzi o kupienie samolotu, niestety nie zainteresował mnie żaden z nich. Mają tam za mały wybór. Po za tym ten będziemy mogli łatwo modyfikować zależnie od potrzeb przy użyciu niskiego kosztu. Nie wiem jak ty ale ja na kasie raczej nie śpię.
  2. [shatter] Gdy Celestia powiedziała że jestem aresztowany za udział w zamachu na księżniczkę Cadence poczułem jakby ktoś mnie oblał wiadrem lodowatej wody. To musiała być jakaś pomyłka, nie miałem czasu by wziąć udział w tym zamachu. Byłem cały czas w Canterlocie i uczyłem się magii. - To... To jakiś kiepski żart? Prawda? - W moim głosie było wyraźnie słychać zaskoczenie tą informacją jak i zarówno strach. [Fire] Powoli zaczynały ja męczyć te pytania. - Piszesz książkę czy co? - odpowiedziała lekko zdenerwowana jednak nadal starała się być miła i odpowiadać na jej pytania. Wiedziała że jest to jedyny sposób by czas który poświęcili na przygotowanie projektu nie poszedł na marne. Nie mogła na to pozwolić. - Chce wziąć udział w wyścigu samolotów dookoła Equestrii. Za pierwsze miejsce jest całkiem niezła nagroda może nie wygram ale dla mnie to nie jest najważniejsze, wolę dobrą zabawę podczas jego trwania. - To nie było kłamstwo tylko szybka zmiana planów. Ostatnio w Canterlocie widziała plakat o tym nadchodzącym wydarzeniu.
  3. [shatter] - To w kwestii tego wiśniowego eliksiru, kiedy będzie można spróbować to naprawić? - Miałem lekkie obawy co do tego. Nie widziałem innego sposobu niż zrobienie tego magią a ja nigdy nie miałem do niej pełnego zaufania. Wolałem używać czegoś co rozumiem. Na przykład weźmy taki karabin snajperski, mogę go z łatwością rozłożyć na części i zrobić to w drugą stronę. Z magią tak nie potrafię. [Fire] - Praktycznie całość będzie z drewna oprócz silników i paru innych rzeczy. Chcemy wykorzystać głównie drewno z tego magazynu. Jak już wspomniałam wyglądał na opuszczony i szkoda by było gdyby to się zmarnowało gdy nam się przyda.
  4. (Shatter) Usiadłem tak jak kazała. Miałem przeczucie że coś złego wisi w powietrzu jednak pewnie jak zwykle mi się wydawało. - Jeśli przeszkadziam mogę przyjść jutro. To nie jest dla mnie problemem. (Fire) - Szkoda że nie macie ochoty na żarty - powiedziała trochę zawiedziona - Jednak fajnie że załapałaś że żartuje. Dla niektórych to nie jest takie oczywiste. Co robimy? Budujemy samolot. Nie jest to chyba zabronione? Jeśli nie możemy wykorzystać do tego celu tego magazynu to przepraszamy. Myśleliśmy że jest opuszczony i nie będzie to nikomu przeszkadzać.
  5. [Fire] - Eee. - Była trochę zaskoczona nagłym pojawieniem się gości - Ja jestem pegazem, tamta dwójka jednorożcami, a ten tam czwarty to ziemniak. Nie widzisz? - Uwielbiała ironizować - Tam mamy pół tony uranu - Wskazała kopytem za drzwi - i robimy właśnie bombę atomową... Yyy tak to rzeczywiście można po części uznać za plan ataku na Canterlot. A teraz nam nie przeszkadzajcie, jeden błąd a kawałki Ponyville będą w Manehattanie i my przy okazji. Nie chcemy tego prawda? [shatter] Usłyszałem że mogę wchodzić. Nie pozostało nic innego jak to wykonać. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. - Dzień dobry. Nie przeszkadzam? Ja odnośnie tego mojego problemu...
  6. [shatter] Ten gwardzista wydawał się bardzo sztywny. Nawet głową ruszyć nie może? No przynajmniej uzyskałem informacje gdzie mogę znaleźć Celestię. - Dzięki za informacje. - Wszedłem do środka i skierowałem się do pierwszego gabinetu na parterze i zapukałem dwa razy. Tak z zaskoczenia raczej nie powinien wejść. [Fire] Wszyscy weszli do środka. Wszystko było tak jak podczas ostatniej wizyty, czyli ogólny bałagan i kurz. Odezwał się jednorożec odpowiedzialny za projekt. - Tu macie wymiary poszczególnych elementów konstrukcji. - Położył parę kartek na zakurzonej podłodze - Zajmijcie się bardziej prostymi elementami. Nie muszą być wycięte dokładnie w tym wymiarze jednak lepiej by było za duże niż za małe. Dopasujemy wszystko przy składaniu. Ja zajmę się bardziej złożonymi częściami, między innymi silnikami i układem sterowania.
  7. [shatter] [Teren przed pałacem Celestyny] Postanowiłem zapytać strażników czy księżniczka jest zajęta. To była chyba najlepsza opcja. - Przepraszam? Księżniczka Celestia jest zajęta teraz? Kazała mi przyjść jutro i właśnie jest jutro znaczy dzisiaj i nie podała konkretnej godziny kiedy mam się zjawić. Nie chodzi mi o spis bo na nim już byłam... [Fire] [Magazyn w Ponyville] Jednorożec zmierzył drzwi, po czym oznajmił innym wyniki pomiaru. - Dwadzieścia dwa metry co daje 15 centymetrów zapasu. - To co? Zaczynamy? - spytała Fire. - Nie widzie przeszkód by tego nie zrobić. - odpowiedział ten sam kuc. - Dobra, idziemy. Nie będziemy tracić więcej czasu, samo się to nie poskłada. - Reszta grupy razem z Fire weszła do środka magazynu.
  8. [Fire] Fire razem z jej grupą zatrzymała się przed magazynem. - To od czego zaczynamy? - Spytała Fire. - Najlepiej będzie zacząć od przygotowania wszystkich potrzebnych części a potem porządnie złożyć wszystko w całość. - W tym momencie zdjął torbę i wyjął parę kartek. - Tutaj mam spis wszystkich cześć razem z dokładnymi wymiarami. A jeszcze lepiej przed tym zmierzyć szerokość drzwi od magazynu by potem się nie okazało że są zbyt wąskie o jeden metr. - Po tych słowach poszedł z miarką zmierzyć ich szerokość. [shatter] Szedłem w kierunku pałacu. Może Celestia znalazła już czas. Jeśli nie to trudno, spróbuje ponownie jutro. Po paru dłuższych chwilach moim oczom ukazał się pałac. Miałem nadzieje że wszystko pójdzie bez problemów. Coś mi podpowiadało że ten dzień źle się może skończyć.
  9. [Fire] Wyszła już z peronu i żaden gwardzista się nie przyczepił a to znaczyło że kontrola jest tylko przy wsiadaniu. Gdyby była także przy wysiadaniu to by było już totalnie bez sensu. Po chwili spotkała trójkę kucyków. Dwa jednorożce który jeden miał stosunkowo małą zapakowaną torbę i jednego ziemniaka. - Siemka. - odezwała się pierwsza - Skończyłeś? - zwróciła się do jednorożca z torbą. - Tak. Tylko musimy jeszcze ogarnąć czy ten magazyn faktycznie jest niczyj i możemy go wykorzystać. Głupio by było gdyby nagle się znalazł właściciel. - O to się nie martw. Jaki właściciel doprowadziłby budynek do takiego okropnego stanu. Bardziej boje się o gwardie że mogą sprawiać problemy. Ten ostatni zamach... teraz się mogą przyczepić do wszystkiego. Przynajmniej mam takie wrażenie po pobycie w Canterlocie. Co tam wymyśliłeś? - Dwusilnikowy samolot o konstrukcji drewnianej. Wykorzystamy silniki turbośmigłowe i z tym może być największy problem. Kucyki raczej nie korzystają z silników z turbiną tylko z tłokami. - Jakoś da radę. Dużej różnicy miedzy tymi dwoma nie ma. Obydwa napędzają śmigła i właśnie ten element je ogranicza. Drewniany? Nie rozleci się? - Nie powinien jak się wszystko dobrze złoży. - To niezwykle pocieszające. - powiedziała Fire idąc dalej z resztą grupy do magazynu.
  10. [Fire] [Droga do Ponyville 3 z 3] Pociąg nareszcie dojechał, cieszyła się z tego powodu że nie musi dłużej siedzieć. Nigdy nie lubiła siedzieć w jednym miejscu i nie zajmować się czymś. To było po prostu za nudne. Wysiadła z pociągu na peron. Rozejrzała się i stwierdziła że także w Ponyville jest więcej straży niż normalnie i pojawiły się wieże, chyba o przeznaczeniu obronnym. W sumie na pierwszy rzut oka dla niej to wiele nie zmieniało więc nie obchodziło jej to. Po prostu pojawiło się więcej celi do zniszczenia. Szła przed siebie w kierunku magazynu. Założyła że jeśli kontrola jest niezbędna to gwardia sama ją zatrzyma. Nie zamierzała im ułatwiać pracy.
  11. [Fire] [Droga do Ponyville 2 z 3] Jadąc w kierunku Ponyville zastanawiała się czy tam też czeka ją taka sama kontrola jak wysiądzie z pociągu. Miała nadzieje że jej nie będzie. Zwłaszcza że dla gwardii powinna być miła by patrzyła bardziej przychylnym wzrokiem na to co będzie budować. Teoretycznie nie powinno być problemów. Przecież w Cloudsdale da się kupić samolot, mniejszy niż to co zamierzają zbudować ale to nadal to samo. Nie zamierzała się dalej nad tym zastanawiać, to wszystko okaże się podczas budowy. Podróż mijała jej raczej wolno ale nie dlatego że pociąg nie jechał szybko. Nie mogła się doczekać rezultatu, wreszcie coś się zacznie dziać i skończy się puste gadanie.
  12. [Fire. Droga do Ponyville 1 z 3] Wsiadłam do pociągu i pomachałam gwardzistom na pożegnanie. Miałam ich dość, pewnie dokładnie tak jak oni mnie. Jestem jaka jestem. Jak komuś się nie podoba mój charakter to trudno. Z resztą zauważyłam że ostatnio zaczynam być bardziej opryskliwa. Pewnie to przez to że byli gwardzistami, jakoś trudno mi z nimi sprawiać chociażby pozory miłej rozmowy i wychodzi coś takiego jak parę minut temu. W sumie to nie mój problem. Mogli nie zaczynać pracy jako gwardziści, mieli by ten problem z głowy. W tym momencie poczułam jak pociąg zaczął ruszać. Nie ukrywam że się ucieszyłam. Nareszcie będzie można zając się czymś konstruktywnym a nie przesiadywać na przesłuchaniu u Celestii i tracić czasu.
  13. [Fire] - Super, dzięki i narka - Powiedziała po czym wyszła z budki i podeszła do gwardzistów pilnujących bariery. - Powiedział że mogę iść. To wam wystarczy? Czy jeszcze mam to przynieść na piśmie razem z dwoma zdjęciami i podpisem? - Była trochę już zniecierpliwiona ponieważ chciała się już znaleźć w Ponyville i sprawdzić czy jej stary znajomy nie skończył robić projektu. Najpewniej i tak ten samolot będzie musiał przejść parę testów by latał w zadowalający sposób. Istnieje jeszcze jeden problem. Gwardia w Ponyville na pewno się przyczepi do tego co budują jednak nie powinni tego zakazać. Nie znajdzie się tam żaden nielegalny element. No może po za jednym wyjątkiem...
  14. [Fire] - To wy wstrzymujecie ruch! - Zaczęła podniesionym głosem, zrzucając na nich winę. - Wykonujemy tylko rozkazy... - Spojrzała na nich cynicznym wzrokiem. - Dostaniecie rozkaz przeliczenia wszystkich ziarenek piasku na pustyni - uniosła brwi - a wy jak bezmózgie maszyny, zaczniecie to robić. Co do tej skargi na pewno to zrobię. Spotkam się z nimi i porozmawiamy przy ciasteczkach razem z herbatką - Kontynuowała głosem pełnym ironii - Potem odkryją znajdującą się w ich sercach wielką skruchę i przeproszą mnie za problemy które spowodowała gwardia przez dosłowne i sumienne wykonywanie rozkazów. No dobra. Pokaże ten zabójczy bilet zagłady. - Po chwili poszła w kierunku tej budki z zamiarem pokazania tej jakże niebezpiecznej rzeczy zwanej biletem na pociąg.
  15. [Fire] Spojrzała na nich ze zdziwieniem. - Serio? Czy widzicie bym miała jakiekolwiek rzeczy oprócz tego biletu? Chyba staliście się przewrażliwieni na punkcie bezpieczeństwa i procedur. Przyjrzyj mi się. Czy widzisz jakiekolwiek ubranie na mnie gdzie mogłabym schować jakieś rzeczy? Mam jeden pomysł ale raczej nie chcielibyście go poznać - przez moment przestała mówić a potem dodała: - Takie utrudnianie życia wszystkim kucykom jest potrzebne?
  16. [Fire] Jak powiedziała nie zamierzała czekać kolejnego dnia w Canterlocie. Nie miała już tutaj nic do roboty. Z resztą za nocleg musiała by zapłacić ze swojej kieszeni a tego nie zamierzała robić. Może to i był niewielki koszt ale tutaj chodziło o coś innego. Poszła w kierunku pociągu do Ponyville który stał na peronie. Jeszcze parę minut i by się na niego spóźniła. Biletu nie musiała kupować. Zrobiła to przed przesłuchaniem Celestii. Wiedziała że gwardziści ją pewnie skontrolują zanim wejdzie ale nie miała przy sobie nic niebezpiecznego. Tak naprawdę przy sobie miała tylko bilet który zaraz zostanie skasowany. [shatter] Powoli skierowałem się w kierunku pałacu. Nie wiedziałem czy Celestia jest teraz zajęta czy nie. Nie wyznaczyła mi konkretnej godziny więc pójdę do niej teraz. Kto mi zabroni? Najwyżej gwardziści mnie zatrzymają i powiedzą że nie ma dla mnie czasu.
  17. [Fire] - Spotkanie? Ja bym nie nazwała tego spotkaniem tylko raczej przesłuchaniem. Moim zdaniem to słowo o wiele bardziej pasuje. - Również wstała - Nie sądzie że się jutro pojawię. Niestety mam tendencje do zapominania o takich sprawach. Szczególnie gdy mam ciekawsze pomysły na spędzanie swojego czasu. - Odwróciła się i zaczęła powoli iść w kierunku wyjścia - Do zobaczenia jednak mam nadzieje że nie nastąpi to zbyt szybko.
  18. [Fire] - Ojej - Powiedziała jednocześnie siadając na poprzednim miejscu. - Nie rozumiem dlaczego dla księżniczki mój wiek jest taki istotny. Akurat to czy jestem stara czy nie jest bardzo pomocne. - powiedziała nadal nie rozumiejąc po co jej te dane ale po chwili dodała: - Mam trzydzieści jeden lat. [shatter] Obudziłem się gdy słońce zaczęło mnie razić. Podniosłem się z ławki i zastanawiałem się co dalej. Najpierw teoretycznie trzeba byłoby zjeść śniadanie a potem pójść do Celestii. Szkoda że nie podała dokładnej godziny. Nie miałbym tego uczucia że przyszedłem o złej godzinie.
  19. [Fire] - Wybacz, ale w taki sposób wyrażam swoje odczucia. - Popatrzyła z politowaniem na Celestie. - Jeśli księżniczka, uznała moją wypowiedz za agresywną - podkreśliła ostatnie słowo - to nie wiem, jakby się nazywała mowa, która ociekałaby wulgaryzmami. - Posłała jej jeden ze swych złośliwych uśmiechów. - W sumie dawno ich nie używałam... - Zamyśliła się, spoglądając w górę. - Ale nie będę się kompromitować. Na pewno wyszłam z wprawy. - Machneła kopytem zbywając temat. - W kwestii pytań będę wymieniać ok? Tak będzie szybciej. Fire Wing, Kamila Sikora, kobiet się o wiek nie pyta, bezrobotna, pilot samolotu - powiedziała bez zająknięcia jednocześnie podnosząc się z miejsca. - To wszystko? Mogę iść?
  20. [Fire] Popatrzyła lekko zaskoczona na Celestie. To ona ma czas przesłuchiwać wszystkich? Jak ona się z tym wyrabia, to chyba jest prawie niemożliwe. - A to aż tak długo będzie trwało? - Usiadła lekko zrezygnowana. - Trochę zależy mi na czasie bo tego zdarzenia nie planowałam w dzisiejszym planie zajęć. Muszę załatwić jeszcze parę spraw. - Uciszyła się na chwilę a potem dodała znacznie ciszej i jakby tylko dla siebie: - Chciało się komuś organizować jakiś kretyński zamach by potem wszyscy sponyfikowani tracili czas na jeszcze bardziej kretyński spis wszystkich sponyfikowanych.
  21. [Fire] Szła w kierunku pałacu gdy zauważyła kolejne ogłoszenie, tym razem na tablicy informacyjnej. Wygląda na to że prawdobodobnie złapali jedną osobę odpowiedzialną za ten zamach. Miała nadzieje że uda się jej wybronić. Po paru kolejnych minutach znalazła się przed pałacem w którym miał się odbywać ten spis. Ciekawe dlaczego jest tylko jedno miejsce tego spisu. Jak ktoś mieszka w Manehattanie musi wydać 60 bitów na dojazd. To raczej nie jest aż tak mało. Te pieniądze można byłoby dużo lepiej wydać. Zobaczyła dwójkę gwardzistów. - To tutaj prawda? Ten spis. - Nie czekając na odpowiedz zaczeka powoli wchodzić do środka.
  22. [shatter] Byłem już w parku. Teraz to była kwestia znalezienia odpowiedniej ławki. Noc zapowiadała się na ciepłą i bezchmurną więc nie będzie mi zimno. Skierowałem się do ławki na skraju parku i położyłem się na niej. Ciekawe czy uda mi się zostać gwardzistą. To by nie było złe posunięcie. Po chwili zamknąłem oczy i zasnąłem. [Fire] Akurat była na stacji kolejowej gdy zobaczyła ogłoszenie na ścianie jednego z budynków. Spis sponyfikowanych w pałacu. Nie chciało jej się tam iść ale musiała. Lepiej później nie mieć z tego powodu nieprzyjemności. W końcu gdy była człowiekiem nie narozrabiała. Nie miała się czego bać. Skierowała się w kierunku pałacu z nadzieją że ta rozmowa przebiegnie szybko. Czekała na kogoś i nie chciała by pociąg przyjechał zanim wróci.
  23. [shatter] - No tak... Zapomniałem o tym że są jeszcze inni oprócz mnie. Dziękuje - Po tych słowach odwróciłem się i wyszedłem z pałacu. Trochę nie podobało mi się to że pokręciła głową. Coś źle powiedziałem? Nie no chyba było w miarę ok. Przynajmniej dostałem szansę na przekonanie jej. Obym tego nie zepsuł. W sumie nie sądzie żeby szkolenie gwardzisty aż tak się różniło od szkolenia żołnierza. Udałem się do parku. Znajdę wolną ławkę i pójdę spać. Nikomu to raczej nie będzie przeszkadzać. Odczuwałem już zmęczenie spowodowane brakiem snu a jutro muszę być wypoczęty.
  24. [shatter] W sumie spodziewałem się tego jednak nie chciałem się tak po prostu poddać - Dlaczego nie byłbym dobrym gwardzistą? Nie mówię że od razu będę doskonały i nieskazitelny. Jeśli po jakimś czasie stwierdzisz że do tej roli się nie nadaje zawsze możecie mi powiedzieć do widzenia. Miło było ale to koniec. Pół roczna nauka... A co jeśli nauczyłbym się wszystkiego co powinienem umieć w krótszym czasie? - próbowałem zmienić jej decyzje. Może po prostu sprawdza jak bardzo mi na tym zależy.
  25. [shatter] Czyli jest jak się spodziewałem. Nie powiedziałem nic nowego. - Powiedziałbym że dobrze, jednak jest pewien szczegół który mi przeszkadza. To życie jest nudne i przez to monotonne. Nie ma żadnych zwrotów akcji i tylko do moich uszu dochodzą coraz to nowe starcia gwardii z buntownikami. Jestem tylko obserwatorem a wolałbym być aktywnym elementem. Nie wiem czy moja przeszłość mi na to pozwala ale i tak zadam to pytanie. Czy mogę stanąć po stronie Equestrii jako gwardzista?
×
×
  • Utwórz nowe...