Skocz do zawartości

Imeshovy

Brony
  • Zawartość

    263
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    5

Wszystko napisane przez Imeshovy

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [2 więcej]
    2. JimJoy

      JimJoy

      próbowałeś zrestartować komputer? :ming:

    3. Imeshovy

      Imeshovy

      Ctrl + F5 pomogło :v

    4. DiscorsBass

      DiscorsBass

      A u mnie pomogła dopiero zmiana http na https w adresie... nie pytaj dlaczego - nie wiem :v

  1. Dorzucę od siebie również trzy bitsy, bo jestem świeżo po seansie. W związku z tym, że zaopatrzyłem się w piwo, to napiszę również taką pseudorecenzję. Na samym wstępie napiszę - nie miałem ŻADNYCH oczekiwań co do Rainbow Rocks. Equestria Girls nie przypadło mi do gustu głównie z powodu wykonania. Dla mnie było to coś a'la "typowy amerykański serial młodzieżowy w typowym, amerykańskim hajsql, gdzie typowa grupa psiapsiółek mierzy się z takim typowym bullym, główna bohaterka buja się po uszy w typowym licealnym księciu z gitarą, a na końcu i tak dobro zwycięża, bo przyjaźń, drużyna, wspólne dobro etc.". Takie coś pokroju "Lizzie McGuire" lecz z wplątanymi dodatkowo kucykami. EqG urzekło mnie szczerze mówiąc wyłącznie piosenkami ("Helping Twilight Win the Crown" było cholernie wpadające w ucho) i postacią Sunset Shimmer (tragiczną, gdyż zła była tak naprawdę wyłącznie ze względu na to, by być popularna, co jest poniekąd życiowe). W związku z tym, że wydarzenia z poprzedniego filmu uważałem za ostatecznie rozwiązane (dobro zwyciężyło, Twalot powrócił do Equestrii, zaś Flash pojawia się tylko epizodycznie, by wywołać butthurt ) to wiadomość o sequelu nie wywołała we mnie pozytywnych myśli. Obawiałem się mdłego i kompletnie zbędnego rozszerzenia przeciętnej historyjki, która w zasadzie miałaby osiągnąć jeden cel - BUY OUR TOYS MOTHERBUCKERS!!!111oneone. W zasadzie to chciałem tylko jednego - by Twilight i Flash się pocałowali, bo byłby w fandomie butthurt nie z tej Ziemi :3 . No ale zdecydowałem się obejrzeć, gdyż liczba spoilerów obecnych na Derpibooru i innych stronach związanych z fandomem MLP spowodowała, że muszę obejrzeć. Inaczej dostałbym ku*wicy, gdyż przed premierą filmu na tym Discovery, co zastąpiło The Hub będę wiedział już wszystko przed jego obejrzeniem Jak to się mówi - na początku był chaos. Serio, na początku trudno mi było się połapać o co chodzi. Mamy jakieś bistro, trzy laski śpiewają sobie i jakieś dymy fruwają (jehowe czy co? ). Potem się cieszą, bo w tle mamy sytuację ze zniszczenia złej Sunset Shimmer. Tłumaczą to "ze magicks" i tego właśnie potrzebują. No ok, ale nadal nie wiem o co kaman. No nic, po openingu (nawet uroczym) przechodzimy do naszych głównych bohaterek. Założyły one zespół muzyczny "The Rainbooms" i wystąpią na jakiejś ważnej, szkolnej imprezie. Tu pojawia się kolejny moment niezrozumienia. W jaki niby sposób muzyka, którą grają sprawia, że powraca do nich magia? No ok, może później się to wyjaśni. Jak można zauważyć - wśród naszych bohaterek jest Sunset Shimmer, która wyraźnie się zmieniła po odmianie. Nie prześladuje już reszty uczniów. Wręcz przeciwnie - stała się przyjacielska i chętna do pomocy. Lecz reszta uczniów wciąż ma za złe jej poprzednie zachowanie i przemianę w demona. Coż, raczej każdy by się tak zachował. Często staje się to przyczyną niezręcznych sytuacji, w której Mane5 musi natychmiast wypowiedzieć magiczne "no offence". Nie ukrywam, momentami mi było żal Sunset Shimmer. Czy to w chwili wypominania momentu "opętania", bądź przypomnienie jej o Flashu (gdzie poniekąd można było zauważyć, że chyba jeszcze coś do niego czuje ;d ). Sunset stara się być dobra, lecz reszta osób z Canterlot High nie potrafi tego dostrzec - tu pojawia się niestety tragizm tej postaci. Jak pewnie zauważyłeś drogi czytelniku - napisałem Mane5. Tak, nie ma Twilight. Na razie... Wróćmy do tych trzech, śpiewających dziewczyn. Okazuje się, że będą one nowymi uczennicami liceum. Sunset Shimmer ma je oprowadzić po budynku. W trakcie zwiedzania nasze złe ladacznice dowiadują się o konkursie muzycznym. Oczywiście pojawiają się złe spojrzenia, co oznacza tylko jedno - BARDZO ZŁY PLAN JAK DIABLI. Cóż następuje? Zue trio postanawia zaśpiewać dyrektorce Celestii i wice Lunie piosenkę. One są zachwycone i pozwalają im na wzięcie udziału w imprezie. Do tego stopnia, że zmienia się jego formuła. Po kolejnej piosence w stołówce (fajnej), wszyscy uczniowie Cantarlot High poczuli w sobie chęć rywalizacji. W ten sposób zwykła impra szkolna zamieni się w jedną, wielką bitwę rokujących muzyków. Najs. W związku z tym, że nasze główne bohaterki + SS nie poddały się urokowi śpiewu zuego trio, oznacza to jedno - coś jest nie tak. Także więc Mane5 postanawia zrobić jedyną, słuszną rzecz - WEZWAĆ TWILIGHT! No i tak się dzieje za pomocą... magicznej książki SS, która pozwala wysyłać międzywymiarowe wiadomości (takie... no trochę Deus Ex Machina, no ale OK). Przenosimy się do kucykowego świata :3 . Tam Twilight, jej mudżyn i reszta jej przyjaciółek wprowadza się do nowego zamku (tak to zostaje później nazwane). No i do jej jednej książki przychodzi wiadomość z ludzkiego świata. W tym momencie nadchodzi TWILIGHT TO THE RESCUE. W dodatku w takim tempie, że już nawet wiadomo kim są te trzy złe dziewuchy. SYRENY! Tak, syreny, które żywią się niezgodą, która je wzmacnia. THAT MAKES SENSE NOW, chociaż dla mnie i tak to wszystko się dzieje za szybko. No ale Twilight musi się jakoś dostać do innego wymiaru. Robi to... budując od niechcenia nowy portal (dla mnie Deus Ex Machina v2, no ale Twalot może po prostu jest po polibudzie). Po ukończeniu budowli, Princess Twilight Sparkle i jej wierny mudż... ech, giermek Spike ruszają na ratunek przyjaciółkom z tego ludzkiego świata. Księżniczka i pies szczęśliwie przybywają do ludzkiego świata. Zostaje czule powitana przez swoje ludzkie odpowiedniki kucykowych przyjaciółek (SS oczywiście zostaje odstawiona na bok). Kiedy wydaje się, że syrenom wystarczy złączenie rąk i krzyknięcie "FRIENDSHIP IS MAGIC!", to okazuje się, że to nie działa. Nasze zue trio ponownie skłóca całą stołówkę i dzięki temu się wzmacniają. Mane6 (już) zauważają to, więc postanawiają pokonać je SIŁĄ MUZYKI. W czym jednak problem? Kiedy do "The Rainbooms" dołącza Twalot, wszystko się sypie. Nie ma zgrania, Twilight śpiewa gorzej, niż Mandaryna na festiwalu w Sopocie w 2005 roku, zaś bohaterkom przestały rosnąć uszy i włosy po zaśpiewanej piosence. To znaczy, że jest źle (co potwierdza nawet Big Mac - super cameo ). Przez ten czas możemy obserwować jedno - Twilight, która nie może wymyślić zaklęcia przeciwko syrenom (w dodatku przez rywalizację jej książę już jej nie lubi, przy tekście "I thought we were friends" się popłakałem ze śmiechu x] ) stale popychaną w kąt Sunset Shimmer i czasem randomowe sceny z udziałem reszty bohaterek. A to Dashie z Applejack się kłócą o grę, Fluttershy się wkurwia (na swój sposób ofkors), bo jej tekst piosenki jest stale pomijany. W scenie w domu Pinkie mamy kolejne fajne cameo - Maud Pie i Boulder :3 Myk, myk, myk do kolejnej części filmu. Nadchodzi czas turnieju. Rozpoczyna się od najlepszego występu w tym filmie - Snipsa i Snailsa. Serio, ich występ rozłożył mnie na łopatki. Ten beatbox, ten tekst, te stroje, te przydomki. Dla mnie win tego filmu . No ale jury pod postacią Celestii i Luny nie zostały powalone na kolana tym występem. Nie znają się i tyle . Przy występie naszego kochanego "The Rainbooms" dochodzi do incydentu. Photo Finish (z powodu...?) za pomocą magnesów psuje strój Rarity, co ostatecznie doprowadza do tego, że występ Mane6 staje się klapą. Okazuje się jednak, że reszta zespołów nie prezentuje się lepiej od Rainbooms. Ostatecznie przy kolejnej piosence dostajemy obraz drabinki, z którą muszą się zmierzyć wszystkie zespoły. Dostajemy dzięki temu widok większości backgroundowych postaci z MLP, które tak bardzo kochamy (ale Tavi to mogli oszczędzić :< ). Dochodzimy w ten sposób do półfinału, gdzie Mane6 musi się z mierzyć z "Trixie and the Illusions" (czy jakoś tak ). Zespół naszej "starej" złej gra w ten sposób, że zdobywa aprobatę jurorów i reszty publiczności. "The Rainbooms" idzie nawet nieźle... pomimo tego, że Dashie zaczyna się popisywać. Przez to zaczyna jej się pojawiać magia, zaś... Sunset Shimmer przerywa z tego powodu występ jej przyjaciółek. Czy magia jest tu czymś złym? Dunno, ona tak uznała. Mane6 ma oczywiście butthurt z tego powodu, gdyż oznacza to jedno - odpadają z Trixie. ALE NIE. Syrenki omamiają Celestię i Lunę i sprawiają, że nasze bohaterki zagrają przeciwko "The Dazzles" (bo tak się nazywa zespół naszych złych ) w finale. Publika oczywiście "HURR OSZUKUJO DURR TRIXIE LEPSZA!!!", co wcale nie motywuje Mane6. Zbliża się dzień finału, który odbędzie się na scenie w plenerze (wiadomo - trzeba dodać temu wydarzeniu nieco prestiżu). Mane6 w tym miejscu przygotowują się do ostatecznego występu kiedy, kiedy to ZOINKS - Trixie za pomocą dźwigni (która robi dziurę na scenie... po co?) sprawia, że bohaterki zostają uwięzione. Ona sama zresztą zajmuje ich miejsce w finale grając piosenkę (składającą się z jednego i stale powtarzającego się zdania ). Prowizoryczne więzienie sprawia, że Mane5 (bez Twalota) zaczyna się kłócić "HURR ZESPÓŁ ZŁY, BO DASHIE SAMOLUBNA MOTZNO, DURR MOJA PIOSENKA NIE ZAŚPIEWANA, NIEFAJNIE I WGL". To sprawia, że syreny zażywają tego, co potrzebowały - dużej ilości magicznego naparu, która uwolni w nich prawdziwą moc. Twalot i SS opamiętują resztę przyjaciółek. Na pomoc (lekko spóźnioną) przybywa Spike i... Vinyl Scratch! Tak! Nasza kochana DJ'ka ratuje główne bohaterki (z powodu słuchawek... proste, ale ciekawe rozwiązanie, na przyszłość nie zdejmujcie ich z uszu, to was uchroni przed złem ). Pomaga im także z nagłośnieniem za pomocą... bass samochodu, który jest jednym, wielkim wzmacniaczem do instrumentów. Przyznam, że spodobał mi się ten motyw . Dochodzi do tzw. "Final Battle", gdzie Mane6 zaczynają grać już tak, jak powinny (czyli publika ich uwielbia, zaś magia sprawia, że rosną im uszy i włosy). Syreny pokazują swoje prawdziwe oblicze (czyli to, że są brzydkie i wyglądają, jak skrzyżowanie smoka z wężem morskim... rzeczywiście syreny ). Nawiązuje się wyrównana walka, no ale Twilght sobie nie radzi. Wtedy dochodzi do punktu kulminacyjnego - Sunset Shimmer wchodzi do gry! Śpiewa zarąbiście, co sprawia, że Mane6 (a w zasadzie to nawet Mane7) ma takiego pałera jak wuj, że syrenom niszczą się te magiczne amulety, które pochłaniały moc (nie wspomniałem jeszcze o nich ). Zue trio zaczyna fałszować, zaś publika wyraźnie ukazuje swoje niezadowolenie z tego powodu. Zło pokonane, Flash z powrotem zaczął się bujać w Twilight (ale się nie pocałowali :< ) - w skrócie, wszystko wraca po staremu. Poza jednym - Sunset Shimmer nie jest już popychadłem, tylko prawdziwą przyjaciółką głównych bohaterek :3 . Twilight wraca do Equestrii, wszystko się odbrze kończy. Nawet dostajemy scenę, która powinna być zapowiedzią do kontynuowania serii (chociaż nie skumałem zbytnio o co w niej chodzi ). Cóż mogę powiedzieć o Rainbow Rocks? Pomimo wad, było lepiej, niż się spodziewałem. Nie podobały mi się niektóre rzeczy. Na samym początku miałem problemy z asymilowaniem się ze światem przedstawionym. Potem niektóre sytuacje zdarzyły się moim zdaniem za szybko. Twilight od razu po otrzymaniu wiadomości wie, że te złe to syreny? Portal zbudowany w ciągu kilku sekund? Można to było jakoś inaczej zrobić, tak uważam. Zresztą - sam motyw z książką i portalem było dla mnie pójściem na łatwiznę. Ale to tylko moje gdybanie. Nie spodobała mi się Rainbow Dash w filmie. W sumie, to nie tylko w filmie ostatnio. Mam wrażenie, że z lojalnością ma ona coraz mniej wspólnego. Gdzie zaufanie do Fluttershy, która napisała dobrą piosenkę? Rozumiem być pewnym siebie, ale z każdym momentem Dashie staje się coraz bardziej zarozumiała. A to denerwuje. I pomyśleć, że to kiedyś była moja ulubiona bohaterka :< Przejdźmy do zalet RR. Na pierwszym miejscu - piosenki. Tak, cały film podchodzi prawie pod musical (takie wydłużone "Pinkie Pride", które bardzo lubię ). Piosenkami jesteśmy atakowani praktycznie co chwilę. Podobnie, jak w Equestria Girls, ale imho jest lepiej jakościowo. Pozostaje tylko czekać na film w wysokiej jakości, to mój odtwarzacz będzie zapełniony OST z filmu :3 . Fajne były te mini wstawki dla bronies. "Nnope" Big Maca, Maud Pie, selfie w sypialni Pinkie Pie (Spike mistrz drugiego planu ), występy backgroundów (Derpy, Lyra i Bon Bon, Snips i Snails), strój Rarity rodem z Daft Punk . Wielkim plusem dla mnie była Sunset Shimmer. Nie zrobili z niej klasycznej, tragicznej postaci. Mogła przejść na złą stronę mocy z powodu zazdrości (miała taką szansę). Ale nie zrobiła tego. Pomimo tego, że Mane6 raczej nie traktowały jej początkowo jako "najlepszą psiapsiółę na świecie", to i tak nadal stała po ich stronie, a potem ostatecznie okazała się bohaterką w ostatniej akcji filmu. To duży plus, bo moim zdaniem twórcy filmu poszli inaczej, niż jest to w schemacie "typowego serialu dla młodszej młodzieży" Podsumowując - jeśli macie trochę czasu, to możecie Rainbow Rocks sobie obejrzeć. Film może i jest przewidywalny i zawiera w sobie wady, które wymieniłem. Ale uważam, że ogląda się go miło. Nie jest przesłodzony, jest dosyć ciekawie zrealizowany, na dobrą końcówkę, soundtrack jest super, nowi villains są całkiem, całkiem. Po prostu RR nie jest stworzone, jako typowy film mający "syndrom sequela" - czyli jest nudny, oklepany i zbędny. Filmu raczej ponownie nie obejrzę (ale to taki mój zwyczaj ). Nie znaczy to jednak, że był on zły. Mogę mu śmiało wystawić notę 7/10. Nie powalił mnie na kolana, nie oczekiwałem tego. Ale pozytywnie mnie zaskoczył. To wystarczyło dla mnie (pomijając oczywiste dla mnie zalety, które wyżej wymieniłem), by uznać ten film za dobry. W skrócie - jeśli macie trochę wolnego czasu, możecie Rainbow Rocks obejrzeć. Ja się nie zawiodłem
  2. "W piątek o godzinie dwudziestej, to każdy normalny człowiek się relaksuje i bawi, a nie siedzi na wykładzie" - jedyny wykładowca, który rozumie studentów ;_;

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [2 więcej]
    2. Amolek

      Amolek

      No i prawidłowo. Propsy dla niego.

    3. miskof

      miskof

      A później napiszemy kolokwium... :3 Nioh-nioh-nioh. ;p

    4. Imeshovy
  3. Wróciłem z MLK. Mogę powiedzieć tyle - było dla mnie słodko-gorzko. Smak słodyczy nastał, gdy spotkałem mnóstwo wspaniałych ludzi, z którymi bardzo miło spędziłem czas. Gorycz przypada na organizację "dużego ponymeeta", do której mam zastrzeżenia i to niemałe. Zacznijmy od początku - bardzo ucieszyła mnie wiadomość, że z piątku na sobotę można liczyć w Bytomiu na nocleg. Dlatego na dzień przed imprezą przybyłem na miejsce zdarzenia wraz z towarzyszącymi mi Sonikiem i Nikolą. Dodam, że wszystko dzięki Chiefowi, do którego mam dozgonny dług za szybki, wygodny, bezpieczny i przyjemny transport . Tego wieczoru organizatorzy dopinali wszystko na ostatni guzik. Noclegiem miała być początkowo sala gimnastyczna na poziomie -1. Niska temperatura w pomieszczeniu mogła przeszkadzać nocującym. Na szczęście zaczęto wywoływać osoby, które wykupiły miejscówkę VIP-owską. W ten sposób dostaliśmy się do sleeproomów, w których było dużo miejsca i ciepło. W sobotę rano... nastała chyba najlepsza część MLK - Mejkerowa pobudka megafonem . Odebrałem wejściówkę, zaś przez resztę dnia zajmowałem się głównie zwiedzaniem ogromnej szkoły, zakupami, i wkurzaniem prelegentów kaszlem i katarem. W muzycznym kalambury zająłem nawet trzecie miejsce (wygrałem przypinkę ). Co do prelekcji - ciekawostką jest to, że dosłownie wszystkie zajęcia, na których byłem obecny były związane z fanfikami . Nie żałuję jednak tego, gdyż dostałem dużo porad co do pisania własnych utworów. Tu podziękowania dla Mordecza, Albericha i Irwina. Wracając do zakupów - stoiska były dosyć dobrze wyposażone. Kupiłem sobie w końcu pluszaka - Trixie . Odebrałem także zamówienie na dziesięć przypinek, które wcześniej zamówiłem (podziękowania dla Suchego i reszty ludzi odpowiedzialnych za stoisko z przypinkami). Każdy mógł znaleźć sobie coś, czego w zwykłym sklepie nie kupi. Dla mnie hitem były skórzane paski wystawione przez bronies z Czech i Słowacji (ale cena... ). Przejdę do najprzyjemniejszej części MLK - do ludzi. Dzięki nim, nie żałuję ani trochę wyjazdu na Śląsk. Cieszę się, że udało mi się poznać ludzi, których znałem dotąd tylko z forum - Eternal, Dolar84, Po prostu Tomek, Blacky_white, Alberich, Cygnus, Baffling, aTOM, solaris, Macter4, Tarreth, Scyfer, Kogut. Widziałem też psorasa, Kinga i M.A.B. (wraz z Chiefem i drugim kolegą super cosplay ). Oczywiście cieszę się, że ponownie zobaczyłem Chemika, Irwina, Plothorse'a, Neona czy Discorsa . Gdyby nie wy, ten konwent nie byłby dla mnie tak udany. Cieszę się, że przyjechało mnóstwo ludzi zza granicy. Zwłaszcza kieruję pozdrowienia dla brony'ego z Norwegii, który prosto stąd samochodem przybył na MLK. Muszę się do kilku rzeczy przyczepić. Liczba atrakcji imho pozostawiała trochę do życzenia. Dla mnie trochę mało prelekcji było... zróżnicowanych. Podobno zagraniczni bronies skarżyli się na to, że prelegenci nie posługiwali się ingliszem. A szkoda. Dla mnie największym mankamentem MLK był... sleeproom. Osób jak na ogólnopolski konwent nie było dużo, zaś w VIP-roomie czułem się w nocy z soboty na niedzielę, jak makrela w metalowej puszce. W dodatku jakiś geniusz zasnął na moim śpiworze i karimacie jednocześnie zajmując moją miejscówkę do spania... pozostawiam to bez komentarza. Dla mnie to największy minus, gdyż liczyłem, że VIP-roomy będą lepsze jakościowo, od zwykłych. A różnicy nie było wcale (bądź było nawet gorzej ). Aukcja charytatywna była skromniejsza, niż rok temu. Głównie sprzedawano arty, które zazwyczaj rzadko osiągały cenę powyżej 100 zł (w przeciwieństwie do malowanych obrazów sprzed roku, który jeden bodajże poszedł za 400 zł). W dodatku nie spodziewałem się, że aukcja zostanie poprowadzona w całości po angielsku . Już lepiej by było, gdyby np. Sz6sty mówił po angielsku, zaś Mejker po polsku. NIe wiem, czy przez to nie przegrałem pierwszej aukcji (nie do końca zrozumiałem, czy Fluttershy miała wtedy wartość 40 czy 45 złotych ). Cieszę się jednak, że udało mi się coś wygrać tak, jak na poprzednim MLK. Z arta Kamishy z Celestią i Luną jestem bardzo zadowolony . PFUDOR w wykonaniu Mejkera był cudny . Podsumowując - pomimo niedociągnięć bawiłem się dobrze. Jednak jeśli tego typu impreza ma przyciągać ludzi, to musimy zaoferować coś więcej. Mając bilet VIP-owski nie czułem się, jak VIP (a to 50 zł różnicy ;d ). Imho było trochę gorzej, niż rok temu. A konwent na ogólnopolską (ba! nawet ogólnoeuropejską, skoro tyle ludzi spoza naszego kraju zawitało) powinien się stale rozwijać, a nie cofać. Miejmy nadzieję, że będzie w przyszłości lepiej. Pozostaje mi pozdrowić wszystkie osoby, które do Bytomia zawitały. Trzymajcie się!
  4. Bo odpowiednie przywitanie się na Shoutboxie to podstawa
  5. Imeshovy

    Daj swoje foto :P

    Jeśli ktoś będzie chciał na MLK nie wiem, dać mi huga/piątkę/brohoofa/w twarz (to ostatnie najprędzej ): To szukajcie tego pana. W tej koszulce z Cutie Mark Crusaders, też ją będę miał
  6. POLAND STRONK <3

    1. Sir Hugoholic :3
    2. Gość

      Gość

      Polska mistrzem świata!!!

  7. N: Fajny zwierzak + krople deszczu. Niezmienny, rozpoznawalny. Plus A: Nie wiem z czego, ale ładnie wygląda i pasuje na avatar. Plus S: Gif, chyba fragment teledysku. Mało widać, chyba Kagamine Rin i Megpoid Gumi. Dobra jakość gifa i przepisowy rozmiar. Plus U: Chociaż rzadziej ją widuję, to darzę ją dużą sympatią. Bardzo miła, uwielbia zwierzęta, ma dwie nagrody. DUŻY PLUS
  8. Czas na nowe antybiotyki :v

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [2 więcej]
    2. Vanadiss

      Vanadiss

      Antybiotyki najgorszym świństwem.

    3. Imeshovy

      Imeshovy

      Kek, wróciłem z apteki i jednak pan doktór nie przepisał mi antybiotyku, tylko leki przeciwwirusowe + syrop przeciwkaszlowy i krople do nosa :v . No nic, byle do Bytomia wyzdrowieć... i życzenia powrotu do zdrowia się przydadzą <3

    4. Ryś Raindrops

      Ryś Raindrops

      To może lepiej. <3

      Zdrowiej. :3

  9. 8/10. Do czego to doszło, żebym słuchał mongolskiego metalu Muszę przyznać, że nutka jest bardzo klimatyczna. Orientalne brzmienie połączone z metalowymi riffami jest dobre, muszę przyznać szczerze. Chciałbym, żeby ów utwór był ciut dłuższy, bo nie podoba mi się to nagłe urwanie pod sam koniec . Poza tym, jest dobrze Ode mnie też coś mongolskiego ( ). Utwór odkryty kompletnie przypadkowo, kiedy szukałem nowych map do osu! Zespół kompletnie mi nieznany: Demetori. Z lastfm można wyczytać, że to doujinowe (cokolwiek to znaczy ) koło założone przez dwóch braci z Japonii i tworzą oni aranżacje Touhou z gatunku instrumentalnego progresywnego i power metalu. Wind God Girl klasyfikuje się pod drugi z wymienionych tu gatunków. Szczerze - ta nutka powaliła mnie na kolana . Tradycyjnie pozostaje mi zaprosić do słuchania:
  10. Imeshovy

    Daj swoje foto :P

    Tomku, Krzysiu. Wyglądacie jak Jezus Od siebie też coś wrzucę, bo niedawno zostałem Don Vito Imeshleone:
  11. Imeshovy

    Lista graczy osu!

    Mnie też można dopisać do listy
  12. Cóż... jeśli chodzi o mnie, to dla mnie "Bad" jest nawet niezłym kawałkiem. "Wuby" mi się podobają, teledysk też (może głównie dlatego, że lubię wszystko, co jest wzorowane na komiksie ), głos wybitnie mnie nie drażni, tekst w muzyce, która głównie służy do zabawy ma dla mnie małe znaczenie. No ale wiadomo, że z gustem jest jak z tyłkiem - każdy ma własny Jeśli coś miałbym tu zapodać, to musiałbym się cofnąć w przeszłość. Tak do 2007 roku, kiedy Imeś był gimbusem. W tym czasie co druga osoba w mojej szkole (dodam, że praktycznie każdy "sebix") słuchała takiego zespołu hiphopowego o nazwie Firma. Oto jeden z ich wytworów, który nawet zagościł w rozgłośni w moim gimnazjum (przez co została zlikwidowana ): Za co lubię rap? Za to, że często tekst zawarty w tego typu utworze skłania do przemyśleń. Bieda, problemy z nałogami, zmiany w życiu etc. Można było to usłyszeć w utworach Paktofoniki, Peji (gdy zaczynał, bo późniejszy okres to też żenada ), Ostrego, Bisza, Molesty i innych. Co nas wita na wstępie? Głębia tego zdania mnie powaliła na kolana Później wcale nie lepiej - elo jestem Roman Bosski z serca Małopolski, Kraków spoko miasto, Jot Pe ideologia, pieski zue, sąd i konfidenci też, twarde dragi trzepią mózg, d*pnę se lolka, ludzie z Jot Pe spoko ziomki, reszta nie, HARDKOR JOT PE OGIEŃ JOT PE... (w sumie po przesłuchaniu teraz dopiero zauważyłem, że ten utwór jest o czymś ) Nie jestem zwolennikiem wszystkich tekstów znieważających policję (mają pewnie powody, nie mam im tego za złe, to jest wolny kraj). Tylko... gdyby to było naprawdę chociaż trochę ambitne. Podobny problem jest w "Policyjne" 52 Dębiec - policja jest be, ale argumentacja na poziomie "bo tak". Jeśli zapalisz trawę na ulicy, to się nie zdziw, że policja przyjedzie - w końcu to niezgodne z prawem . Gdyby rzeczywiście na poważnie poruszono problematykę np. nadużywania przemocy przez służbistów podczas przesłuchania, to już by było coś. No ale lepiej zrobić tak, jak w pornosie - "J*bać, j*bać i jeszcze raz j*bać!". W dodatku o ile się nie mylę, to ideologia Firmy poszła na bok, kiedy rzeczywiście policja przyczepiła się do ich legendarnych dwóch literek. Raperzy tłumaczyli się, że to znaczy... "Jestem Porządny". Już jakoś w twarz nie mogli im powiedzieć o powszechnie kojarzonym skrócie To tyle, jeśli chodzi o problem merytoryczny "Reprezentuję JP". Drugi problem - teledysk. Gdyby ktoś mi to puścił bez dźwięku, pomyślałbym że to parodia . Wstawki 3D niskiej jakości, ten "pseudobackground"... stadionu a potem... tło ze słońcem i palmami? Odniesienie do dragów, czy co? Przy scenie, gdzie wszyscy raperzy "gibią" się w rytm - nie mogłem powstrzymać się od śmiechu. Choreografia mistrzowska + jeszcze fakt, że ONI WSZYSCY MAJĄ IDENTYCZNE SZORTY. To musiało być prawdziwe z tym popularnym kiedyś komentarzem, że chłopaki trafili na wyprzedaż spodni w Tesco . No i jeszcze wciskanie gdzie popadnie "JP" i "GS Records". Przed teledyskiem powinien być napis "audycja zawiera lokowanie produktu". Innym powodem za który umieściłbym Firmę na czarnej liście jest... jej dawna popularność. Śmieszyło mnie to, że niektóre osoby były w stanie wydać kilkaset [sic!] złotych za bluzę z dwoma literkami. Ale mimo wszystko to było smutne, że w ten sposób na naiwności gimbusów i dresów w ten sposób grupa zarobiła niemałą kasę. Doliczyć do tego "disc jockey'ów bez słuchawek", którzy męczyli innych tym pseudorapem (obecnie też to robią pod postacią Bonusa RPK ) - kiepski okres, przez który musiałem przejść. Chociaż można zauważyć, że opinie ludzi potrafią zadziałać. Po tym Firma kompletnie straciła na popularności, tematy antypolicyjne straciły na atrakcyjności. To dobrze, bo to pokazuje, że mamy wpływ na to, co jest produkowane. Jeśli coś mi w przyszłości jeszcze przyjdzie do głowy, to się w tym temacie z Wami podzielę
  13. Jeszcze miesiąc wolnego ;d

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [1 więcej]
    2. Cahan

      Cahan

      Ja też. Ale to za mało czasu, za mało.

    3. Amolek

      Amolek

      Niby wolne, a jednak praca :3

  14. N: Brzmi francuskojęzycznie. Podoba mi się, bo jest krótki, rozpoznawalny i łatwy do zapamiętania. A: Art, na którym jest kucyk. Wygląda słodko :3 Jeśli własnego autorstwa, to gratuluję - bardzo dobry art. Też na plus. S: Smok. Smoki są fajne. Ten w sygnaturze też. W stylu podobnym do avatara, pewnie też autorstwa tej samej osoby. Lubię to. U: Widuję, ale nie miałem okazji zamienić słowa. Nie sprawiła jakiegoś negatywnego wrażenia w moich oczach. Wręcz przeciwnie - wydaje mi się miła i twórcza. Ma nawet nagrodę. Na chwilę obecną użytkowniczka na plus
  15. Imeshovy

    Hej wszystkim!

    Welcome to the Herd, sis! Nie dość, że pegasis, to jeszcze z moich okolic. Jak miło Cieszę się, że grono forum poszerza się o nowe osóbki. Mam nadzieję, że miło tu spędzisz czas. Tradycyjnie na powitanie kilka pytanek na dzień dobry ^^ : 1. Co sprawiło, że zaczęłaś oglądać serial? 2. Ulubiona postać z uzasadnieniem? 3. Ulubiony film/serial? (poza MLP ofkors ) 4. Co lubisz jeść? 5. Czytasz jakieś książki? Jeśli tak, to jakie? 6. Lubisz Sweetie Belle? :3 7. Jak uważasz - co się stanie, gdy Pinkie Pie wypije jednocześnie kawę i napój energetyzujący? 8. Hug? :3 8 to liczba szczęścia wg Chińczyków, więc tu zakończę. Polecam zaznajomić się z regulaminem forum w celu uniknięcia zbędnych nieprzyjemności. Potem zapraszam do poszczególnych działów. Mam nadzieję, że znajdziesz swój ulubiony zakątek Baw się dobrze!
  16. Imeshovy

    Meety w Częstochowie

    Czemu tak szybko nas opuściłeś? T^T Po odejściu poszliśmy na promenadę, do jakiegoś centrum handlowego po blindbagi (których oczywiście nie było ), odwiedziliśmy dwie Biedronki bo Giermasz, podziwialiśmy wyczyny Discorsa przy lokomotywie Jeśli chodzi o ekspresowe Imeszowym Wzrokiem z Częstochowy - jeden z najbardziej randomowych, ale i zarazem fajniejszych meetów, jaki dotąd doświadczyłem . Duuuuuuuuużo chodzenia (z pielgrzymkami ), dużo rozmów, dużo pozytywnych ludzi, dla których zasada demokracji na spotkaniu jest najważniejsza. Padłem z nóg, jak wróciłem do domu, ale warto było. Żałuję tylko, że stado się powoli kruszyło i w zasadzie do samego końca dotrwał oprócz mnie Emski, Filipczak i Discors (który mam nadzieję widział, jak mu machaliśmy gdy wsiadł do busa ;_; ). Dziękuję za miło spędzony czas i jeśli fundusze i czas mi pozwolą, to mam nadzieję, że jeszcze tu wpadnę
  17. Imeshovy

    Meety w Częstochowie

    Bilety mam zamówione. 9:19 będę na miejscu. Mam numer do Mitchella, wiec chyba trafię na miejsce spotkania
  18. Imeshovy

    Daj swoje foto :P

    Końcówki włosów takie fajne Twarz też
  19. Imeshovy

    Meety w Częstochowie

    Będę już o 9:19 (następnym ciapągiem byłbym dopiero po 12 ).
  20. Kraków 15-17.08

    1. Burning Question

      Burning Question

      wbijaj! :D co zamierzasz tu porabiać?

    2. Servant Saber

      Servant Saber

      konwentu nie będzie

      wracasz do ptb

×
×
  • Utwórz nowe...