Skocz do zawartości

Magus

Brony
  • Zawartość

    5482
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    8

Wszystko napisane przez Magus

  1. Golding Shield - Gwardia zna moją magię, więc nawet nie zwrócą uwagi, że się teleportowałem. Ale skoro nie chcesz łatwiej to zmuszać cię nie będę - powiedziałem spokojnie bez większych emocji rozglądając się po komnacie. Mimowolnie się wzdrygnąłem, gdy Lust połknęła klucz. Nie był to przyjemny widok. Trzeba było wyjść stąd jak najszybciej. Niema pewności, że księżniczka niedługo tu nie wróci i nie posiedzi trochę dłużej. Powoli zacząłem wychodzić spod łóżka. Choć nie było to łatwe. Mimo wszystko było tam trochę ciasno dla mnie. - Skoro mamy iść to chodźmy niema sensu tracić tu dłużej czasu. Raz nam się udało. Nie wiem jak ty, ale drugiego wolałbym nie ryzykować - powiedziałem dość twardo wyciągając kopyto ku Lust by pomóc jej wyjść. Gwardia Equestria Krążowniki skierowały ścianę na tor lotu rakiet. Widać, że były w stanie nią sterować. Wszystkie rakiety, które uderzyły w ścianę magiczną nie zrobiły na niej wrażenia. Jednak od razu zauważono, że to słabsze rakiety niż do tej pory, co zostały użyte. Tamte miały znacznie większą moc. - Tylko na tyle cię stać? - spytał dowódca dosyć wrednym głosem. - Bo jeśli tak to wracaj do domu twoje ataki są żałosne jak ty sama zresztą i twe obelgi - stwierdził tym razem bez emocji. Rakiety, które uderzyły w światło przeleciały przez nie. Jednak, gdy wyleciały z drugiej strony były zmiażdżone jak aluminiowa puszka i natychmiast spadały ku ziemi. Gwardziści znajdywali ciała kolejnych poległych po wybuchu. Jak na razie znaleziono 20 zwęglonych kucyków ziemskich i jednorożców. Około 15 pegazów. W tym 30 rannych. Straty były dość poważne. Jednak wciąż nie znaleziono ciał buntowników. Czyżby eksplozja sprawiła, że wyparowali? Wciąż nie skończono też liczyć strat gwardii. Jednak można było przyjąć, że znajdą jeszcze trochę ciał. Na szczęście większość gwardzistów nie zdążyła dotrzeć w centrum wybuchu. Kapitan otworzył szeroko oczy na widok aury Sandy. Żarty się skończyły. To nie były zwykłe podmieńce. Jeden z nich władał zakazaną magią, której do tej pory używał upadły jednorożec król Sombra. To znaczyło, że to są podmieńce, które ukradły księgę czarnej magii. Ale jak uciekli z Manehattan? Przecież zostały pojmane. Jak do tego doszło. Kapitan w jednej chwili otoczył się najmocniejszym polem siłowym. Mimo wszystko to tylko podróbka Sombry daleko jej do niego. Ale lepiej nie ryzykować. Nie miał już zamiaru dalej się z nią bawić na magię skoro używała czegoś takiego. W jednej chwili na sygnał kapitana większość gwardii zniknęła. Mogło to oznaczać, że coś kombinują. Okopy były w sam raz do ochrony gwardii. Więc ataki buntowników nie sprawiały na nich większego wrażenia i kontynuowali ostrzał. Kolejni gwardziści skutecznie otaczali buntowników coraz bardziej zacieśniając krąg i kontynuując atak. Ta bitwa będzie zwycięstwem gwardii. Czołgi, które przekroczyły granicę zostały natychmiast ostrzelane przez pegazy kryjące się w chmurach z promieni. Nie było możliwości by mogli się uchronić przed tym atakiem. Na dodatek nie było tu żywego duch, bo gwardia już dawno zabrała wszystkich mieszkańców z powodu walki niezależnie czy rodowitych czy sponyfikowanyc. A jak ktoś nie chciał iść był zabierany siłą. Więc nie było tu żywego ducha. Na dodatek na polu walki pojawiło się ogromne tornado największe, jakie można było zobaczyć kierowało się prosto w stronę buntowników. Towarzyszył temu bardzo ulewny deszcz i coraz liczniejsze pioruny.
  2. Golding Shield Gdy tylko Lust się znalazła obok mnie spojrzałem na nią chcąc jej w ten sposób powiedzieć "nie martw się wszystko będzie dobrze". Przynajmniej taką miałem nadzieje. Co się stanie, gdy księżniczka nas znajdzie? Czy byłaby gotowa mnie wysłuchać? Zrozumieć, że wszystko, co wiemy o podmieńcach to kłamstwo? A co jeśli by mnie nie posłuchała? Czy byłbym gotów stanąć w obronie Lust nawet przed władczyniami, którymi służyłem niemal całe swoje życie? Nie wiem czy chciałbym poznać odpowiedź na te pytania. Nagle usłyszałem jak ktoś wchodzi do sypialni. Księżniczka nie była sama a z księżniczką Cadence. Bez problemu poznałem ją po głosie. Później widok jej kopytek. Nie było mowy o pomyłce. To jeszcze bardziej komplikowało sprawę, jeśli nas odkryją. Księżniczka Cadence według zapisków, które czytaliśmy miała wręcz ogromną niechęć do podmieńców. Moje serce waliło jak szalone. Nigdy nie byłem tak zdenerwowany jak teraz. Słuchałem uważnie rozmowy księżniczek czekając aż opuszczą pokój. Chciałem by wyszły jak najszybciej. Pierwszy raz odczuwałem takie nerwy. Gdy tylko opuściły pokój ciężko odetchnąłem. - Było blisko - powiedziałem żartem w stronę Lust starając się rozluźnić atmosferę. - Chcesz coś jeszcze sprawdzić w tej komnacie czy mam nas stąd zabrać natychmiast? - Wiedziałem, że Lust nie lubi mojej magii, ale teleportacja była najbezpieczniejsza by się stąd ewakuować bez wpadania na nikogo. Chyba, że nie będzie chciała. Gwardia Equestria Do radia znów odezwał się dowódca okrętu. Miał nadzieje że zwabi klacz na tyle blisko by urzeczywistnić swój plan. - Czy tylko na tyle cię stać mała żałosna klaczko? Twój dawny gatunek przewraca się w grobie widząc twoje żałosne ataki. Może udowodnisz że stać cię na więcej czy może boisz się nas do tego stopnia że się nie zbliżysz - powiedział wrednym głosem. Gwardzista nawet nie zwrócił uwagi na piłę, która zbliżała się do niego. A kapitan tylko zaczął się głośno śmiać. Gdy się spojrzało dokładnie na gwardzistę, którego atakowała piła można było zauważyć, że ten jest toczony lekką barierą w jego kształcie. - Żałosna sztuczka - odparł kapitan w stronę podmieńców ze szczerym rozbawieniem. - Dobrze czas skończyć z tą waszą barierą - powiedział kapitan, gdy zaczął przygotowywać zaklęcie mocnego ataku. W jego ślad poszła trójka jednorożców, która zaczęła przygotowywać zaklęcie średniego ataku. Samo zaklęcie kapitana powinno zniszczyć barierę. Wtedy gwardziści powinni dobić tych intruzów. Gwardziści na widok eksplozji zaczęli się chronić polami siłowymi by przetrwać wybuch. Dalsze poszukiwanie buntowników straciło sens skoro hotel nie istniał. Dobrze, że już dawno wszędzie ewakuowano cywili po pierwszym ataku buntowników. Jednak teraz musieli ocenić straty i zapanować nad chaosem po wybuchu. Nad okopami gwardzistów pojawiły się bariery, które miały ich uchronić przed bombardowaniem. Promienie bez problemu przebijały się nawet przez czołgi, które nacierały w stronę gwardii. Nowe myśliwce skutecznie radziły sobie z unikaniem wrogiego ostrzału. Dzięki tej klaczy, która dała projekty samolotów gwardii teraz byli bardziej przygotowani do walki w powietrzu. Myśliwce strzelały we wrogie samoloty i unikały ich ataków za razem. Pogoda się jeszcze bardziej pogarszała. Pioruny były coraz większe. Zaczęły spadać pierwsze krople deszczu, które były coraz intensywniejsze. Na dodatek wiatr jeszcze bardziej wzrósł w siłę. Mógł wręcz już unieść kucyka w powietrze.
  3. Gwardia Equestria Kapitan tylko wzruszył ramionami na widok jak ogień gaśnie. Słowa tego żałosnego owada nie zrobiły na nim wrażenia. Obelga od gorszego gatunku nie istniała. - Nie martw się moja droga ja mam sporo czasu i chętnie się z wami pobawię. Jednak najpierw muszę rozpakować skorupkę, w której wam tak wygodnie - powiedział ze szczerym rozbawieniem cofając się od nich z kilkoma gwardzistami, gdy był już wystarczająco daleko machnął kopytem w stronę nieba. Dwa pegazy znalazły się nad magiczną barierą i zrzuciły 30kg ładunków wybuchowych. - Jak wam tam się podoba? - spytał z udawanym zmartwieniem patrząc na eksplozje. Czekał teraz na jakąś zabawną ripostę z ich strony. Krążownik, który stanął na drodze pociskom nie zdołał przetrwać ataku pomimo bariery, która miała go ocalić. Doszło do całkowitego zniszczenia. Gdy generator został uszkodzony uwolniła się z niego ogromna moc w postaci fali uderzeniowej, która uderzyła w dwa pociski, które spadały na Canterlot. Dzięki temu doszło do zmiany trajektorii ich lotu i te zaczęły spadać poza zasięg miasta nie stanowiąc już dla niego zagrożenia. Jednak moc nie z generatora nie dotarła do miasta i w pewnym momencie zaczęła się cofać w stronę kamieni, które wyzwalały coraz większą energię. Dowódca zmarszczył brwi na widok zniszczonego krążownika. Miał już dosyć tych ataków na odległość. Trzeba było wybawić wroga by się zbliżył. Postanowiono wykorzystać barierę krążowników w innym stylu niż dotychczas. Krążowniki zaczęły zbierać energię tak jak poprzednio. Lecz tym razem zamiast bańki powstała ściana magiczna, która miała blokować ataki wroga w stronę miasta. Chyba, że się bardziej zbliży do nich. Ściana była stworzona dzięki scalonej mocy kilku krążowników, więc była znacznie twardsza od zwykłej bariery Na korytarzu pozostali jeszcze 4 gwardziści jednak z jakiegoś powodu nie wchodzili do środka. Wymierzyli promienie w ściany gdzie słyszeli całą awanturę i zaczęli ostrzał pomieszczenia, w którym powinni być buntownicy. Wiedzieli, że ściany czy meble nie są przeszkodą dla promieni. Nawet, jeśli trafią swojego to i tak promień go nie zabije. W tym czasie w stronę hotelu zaczęły kierować się pegazy z powietrza jak i gwardziści mogący poruszać się tylko po ziemi. Postanowiono zrobić małą niespodziankę dla buntowników, którzy się tam zabunkrowali. Zniszczeniu uległo 20% katapult. Bo gwardziści wciąż wiele mieli ukrytych nie wystawiając ich na pole walki. Więc zaraz wyniesiono nowe na pole walki by kontynuować atak. Tak jak poprzednio rzucono na nie i pociski zaklęcie kamuflażu i ustawiono gdzie indziej by wróg ich tak łatwo nie namierzył. W tym czasie gwardziści kontynuowali ostrzał a myśliwce zaczęły ostrzał wrogich bombowców. Z zebranych chmur zaczęły uderzać pierwsze pioruny, które trafiły bezpośrednio tam gdzie znajdywali się wrodzy żołnierze. Jednak na tym wciąż się nie kończyło. Niebo błyskało coraz bardziej a wiatr stawał się z każdą chwilą potężniejszy. Można było mieć wręcz problem z ustaniem na kopytach a jeszcze gorzej było się ruszać.
  4. Gwardia Equestria Z ziemi gdzie wcześniej zostały zakopane kamienie światło zaczęło się robić coraz intensywniejsze. W pewnym momencie promienie zaczęły uderzać prosto z ziemi w kierunku nieba niczym reflektory. Kilka takich promieni stało na drodze do Canterlotu. Chmura stworzona przez krążownik, która do tej pory była nieruchoma zaczęła się kierować na światła. Dowódca krążownika patrzył na cały spektakl przez lornetkę z uśmiechem. Teraz brakowało jeszcze tylko jednej rzeczy w postaci wrogiego samolotu. Miał nadzieje, że jednak przyleci dokończyć dzieła a wtedy on uruchomi pułapkę i zniszczy te buntowniczkę raz na zawsze. Nagle zauważono rakiety które zbliżały się w stronę Canterlotu. Na ich drodze pojawił się jeden z krążowników dzięki skokowi otaczając się barierą przyjął atak na siebie. Gwardzista, który wyleciał z wanny ocknął się. Nie był w stanie się podnieść na dodatek kręciło mu się w głowie. Wiedział, że zbyt wiele już nie zrobi. Zobaczył w okolicy ciało towarzysza, do którego zaczął się czołgać. Spojrzał na promień. Ta broń już mu się nie przyda nie jest w stanie nawet dobrze wycelować. Ale jego towarzysz miał coś jeszcze. Jeśli ma tutaj zginąć to zabierze tego drania ze sobą. Zerwał torbę towarzysza gdzie miał kilka ładunków wybuchowych. Uzbroił je a następnie rzucił w stronę buntownika i padł znów na ziemię wykończony. Możliwości ucieczki się ograniczały. Gwardziści postanowili iść w ślady buntowników. Padli na ziemię ranni. Nie mieli już gdzie uciekać. Zostało już tylko jedno wyjście. Jeden gwardzista padł wykończony. Kolejny strzelał ledwo żywy będąc już jednym kopytem w grobie, podczas gdy ostatni rzucił w stronę buntowników torbę z uzbrojonymi ładunkami wybuchowymi. Miał nadzieje, że to pozwoli wykończyć ich raz na zawsze. Gwardziści nie zdołali uchronić się przed wybuchem. Jeden z gwardzistów jeszcze ciężko oddychał leżąc przygnieciony kamieniami. Nie miał już siły by walczyć. Na dodatek był nieprzytomny. W tym czasie w stronę hotelu powoli kierowały się posiłki powiadomione przez ochronę hotelu. Pegazy kontynuowały atak, gdy nagle zaczęli zewsząd wybiegać inni gwardziści otaczając podmieńce i celując do nich z broni. Wszyscy oprócz jednego. Kapitana gwardii Canetrlotu, którego zbroja wyróżniała go od innych. Spojrzał na bańkę, w której ukrywała się trójka intruzów. Przyłożył nagle kopyto do pyska jakby nad czymś myślał. - Co my tu mamy? - wskazał kopytem na Sandy i Sneaky. - Dwa obrzydliwe robale, które starają się udawać klacze i... - wskazał na Sensitiva - Nie mam pojęcia, co to jest, ale wygląda pokracznie i widać, że jego inteligencja nie przerasta naszych źrebaków. Zadam wam pytanie zanim z wami zrobię porządek. Czy Chrysalis w gnieździe hoduje same bezmózgie okazy czy wy akurat należycie do tych, którym zapomniano wyhodować ów organ? Według umowy z Manehattanem mamy uwolnić każdego złapanego podmieńca. My jednak żadnego nie złapaliśmy. Więc nie spełniacie warunków umowy. Według informacji mojego zaufanego gwardzisty niema już żadnego podmieńca w Canterlocie. Jest tylko wasza trójka. To wielka szkoda. Gdyby była was, chociaż dwudziestka to byłyby równe szanse a tak? Powiedzcie mi jak bardzo lubicie ogień? - spytał dość wrednie. Gdy nagle jeden z pegazów rozlał jakąś ciecz wokół bariery Sandy a kapitan rzucił na nią zapałkę, przez co ta momentalnie stanęła w ogniu. - Bańka wiecznie was chronić nie będzie i nie trudź się łatwo tego nie zgasisz. Obrażasz nas robalu używając magii przeznaczonej dla jednorożców. Poddajcie się to będę dla was łaskawy - odparł kapitan. Gwardziści ukryli się w okopach przed ostrzałem wroga a potem sami odpowiedzieli ogniem w ich stronę. Na katapulty nałożono zaklęcie kamuflażu, dzięki czemu te stały się w jednej chwili niewidzialne dla oczu wroga. To samo zrobiono z pociskami. Teraz nie sposób było określić skąd nadciąga atak. W tym czasie na niebie pojawiły się myśliwce, których zadaniem było strącenie pojazdów wroga. Niebo robiło się coraz bardziej czarne. Można było usłyszeć też grzmoty w okolicy na dodatek wiatr się również wzmagał. Nie wyglądało to na zwykłą burze.
  5. Gwardia Equestria Krążowniki dalej leciały nie zwracając uwagi na samolot wroga jakby o nim zapomnieli. W tym czasie pegazy zgodnie z rozkazem zaczęły przygotowania. Każdy pegaz wylądował w różnych miejscach na ziemi a następnie za pomocą kopyt wykopali małe dziury, do których wrzucili dziwny klejnot świecący fioletowym światłem. Gdy go umieścili natychmiast je przysypali ziemią. W tych miejscach zaczęło pojawiać się światło, które zaczęło wręcz przebijać się przez ziemię. Teraz już trzeba było tylko czekać. Gwardzista widząc granat w wannie próbował się ratować przed eksplozją, lecz gdy już wyskakiwał doszło do eksplozji, która go odrzuciła. Wciąż żył, ale teraz leżał na ziemi plackiem ciężko oddychając. Drugi za szafką w samą porę zobaczył granat i zdążył wyskoczyć posyłając przy okazji serie z promienia w miejsce, w które został wyrzucony granat. Miał nadzieje, że trafi. Jednak nagle poczuł jak coś trafiło go boleśnie w okolicy żebra. Czuł jak krew opuszcza jego ciało. Jednak leżąc na ziemi posyłał kolejne pociski we wroga do czasu aż nie zginie będzie walczył. Jeden z gwardzistów oberwał w kopyto, na co wrzasnął z bólu starając się schować przed kolejnym ostrzałem. Przy okazji wystrzelił serie z promienia próbując się ukryć. Kolejni zdołali w porę zareagować na ostrzał i granaty rzucone w ich kierunku. Kontynuowali ostrzał starając się pomóc rannemu towarzyszowi. Mieli też problem gdyż zaczynało brakować kryjówek przez te ogromne zniszczenie. Sytuacja tutejszych gwardzistów była najlepsza. Dzięki zamroczeniu, jakie sprowadzili na wroga nie mieli większych problemów z unikaniem ostrzału wroga. Starali się wysłać kolejne pociski w ich stronę by w końcu któregoś sparaliżować ostatecznie. Zastanawiali się, jakim cudem ci buntownicy jeszcze stoją. Być może mają w pancerzach coś, co osłabia promień. Trzeba to później zbadać. W hotelu zapanował chaos, gdy usłyszano walkę. Natychmiast wszystkich ewakuowano a ochrona została wysłana by sprowadzić więcej gwardzistów by skończyć te walkę. Pegazy, które schowały się w chmurach zauważyły jak trójka nieznanych osobników opuściła budynek. Czyli plan nie wyszedł tak jak chcieli. Kapitan nie musiał już próbować rzucać zaklęcia. Najwyraźniej intruzi ich nie zauważyli, co postanowili wykorzystać. Każdy z ukrytych pegazów wymierzył promień w kierunku nieznanych osobników. Jeden celny strzał i będą leżeli sparaliżowani przez 8 godzin. Niezależnie czy to kucyk czy podmieniec. Ich magia już wcześnie zdradziła, że to podmieńce. Natychmiast zaczęli ostrzał w ich kierunku. Ostrzał został zauważony przez kapitana i innych gwardzistów i ci zaczęli ruszać w kierunku gdzie był atak. Klacz zmrużyła oczy widząc, że fala nie zatrzymała buntowników. Co ciekawe posterunek stał nienaruszony. Ciężko westchnęła na to wszystko. Najwyraźniej i tutaj nie znajdzie tego, czego szuka. No cóż przynajmniej można jeszcze się pobawić i skończyć te zabawę póki buntownicy są osłabieni. Była ciekawa jak wiele woli walki w nich jeszcze pozostało. Machnęła kopytem w kierunku gwardzistów by rozpocząć atak i zetrzeć to niby wojsko z powierzchni ziemi. Na polu walki pojawiły się katapulty. Pociski wysmarowano łatwopalną ciężką do zgaszenia cieczą i zaczęli ostrzał. Reszta gwardzistów zaczęła otaczać teren w okolicy buntowników by wystrzelać ich promieniami. Klacz spojrzała w niebo i spostrzegła jak powoli na niebie zbierają się czarne chmury. Wszystko szło zgodnie z planem.
  6. Golding Shield Z uwagą słuchałem zagadki Discorda. Jednak nic mi nie przychodziło do głowy. Cały Discord wiecznie robi problemy zamiast dać nam odpowiedź na tacy. Mam już dosyć tych problemów. Wciąż kolejne zagadki. Każda gorsza od poprzedniej a odpowiedzi nadal brak. Dzień w niedalekim miejscu gości? Co on chce nam powiedzieć? Z mojego zastanowienia wyrwały mnie kolejne słowa Discorda. Księżniczka się tu zbliża? Pomyślałem przerażony. Gdy nagle Discord w jednej chwili zniknął. Przeklęty gad specjalnie przeciągał te rozmowę byśmy wpadli w kłopoty. Już słyszałem kroki księżniczki jak się zbliża. Musimy się stąd wynosić lub ukryć i to szybko. Nawet ja, chociaż mogę poruszać się po zamku mam zakaz wchodzenia do komnat księżniczek. Chętnie bym chwilę pomówił z księżniczką o tym, co tu znaleźliśmy. Jednak teraz nie była pora na to. Samo wtargnięcie tu to jedno, ale jakby dowiedziała się, kim jest Lust nigdy bym sobie nie wybaczył. Rozejrzałem się szybko po pokoju i mój wzrok skierował się na łóżko. Szybko się pod nie wczołgałem. Moje oczy zwróciły się na Lust. - Lust szybko schowaj się - szepnąłem w jej stronę. Miałem nadzieje, że schowa się tam gdzie ja. Wtedy będę mógł nas teleportować w razie gdyby nas odkryto. Gwardia Equestria Krążowniki dalej się cofały. Coraz bardziej oddalając się od agresora. Widać było po dowódcy, który już wcześniej walczył z tą klaczą z samolotu, że nie jest tym zachwycony. Jednak nie miał na to wpływu. Musiał zrobić, co kazano. Nagle spojrzał na gwardzistów. - Pozakładajcie je na wszelki wypadek na okolicznych górach - zwrócił się do pegazów. Te tylko kiwnęły głową i zaczęły odlatywać z krążownika i kierować się ku ziemi. Gwardzista, który wpadł na bombę nie miał szczęścia i natychmiast poniósł śmierć. Gdy doszło do kolejnej serii wybuchów trzech gwardzistów podzieliło los towarzysza będąc za blisko źródła eksplozji. Dwóch kolejnych zostało rannych. Gwardziści, którzy przetrwali nie mieli zamiaru dać buntownikom kolejnej okazji do ataku. Wszyscy zaczęli atak w ich kierunku z broni zwanej promieniem. Mieli zamiar wziąć ich żywcem by później przesłuchać. Strzelali w stronę buntowników chowając się za ścianami i meblami by ci ich nie trafili swoją bronią. Kapitan zmarszczył brwi widząc, że plan się nie powiódł. Chyba zesztywniał od tego siedzenia za biurkiem. Ale co mu szkodziło spróbować jeszcze raz? Ponownie zaczął zbierać energię by przygotować zaklęcie transmutacji. Miał nadzieje, że tym razem mu się jednak powiedzie. Gwardziści wciąż czekali na sygnał z jego strony. Energia wyzwolona przy wybuchu nie zwracała uwagi na polszen. Można było założyć, więc że nie jest utworzona z magii. Tak samo wyzwalała wielką siłę na barierach jednorożców. Widać było, że nie stanowiły one dla niej jakiejś potężnej przeszkody. Samego posterunku dalej nie było widać. Fruwające drzewa i ziemia przysłaniały wszelki widok na posterunek i gwardzistów.
  7. Gwardia Equestria Do ataku na Warszawę zaczęto zbierać bardzo liczne i silnie uzbrojone oddziały gwardii. Do ataku postanowiono wykorzystać cały potencjał militarny gwardii. To miał być jeden solidny atak. Nie miało być rozmów. Warszawa wykorzystała swój limit szans. Skoro tak bardzo chcieli wojny to ją dostaną. Jednak postanowiono zaczekać jeszcze chwilę z atakiem z tylko sobie znanych powodów. Pytanie tylko jak długo. Kapitan i reszta gwardzistów dotarli pod budynek, w którym ukrywał się tak długo poszukiwany intruz. Zmrużył lekko oczy na widok budynku. Wyglądało mu to na klasyczną zasadzkę. Najpewniej mieli wejść do środka a wróg by ich wybił. Bardzo oryginalne zagranie. Chyba naprawdę uważali, że mają do czynienia z idiotą. Kapitan wskazał kopytem na okoliczną chmurę pegazom. Te natychmiast tam poleciały chowając się z nią. Kolejny wskazał dachy sąsiednich budynków. Dobrze wiedzieli, co ma na myśli. Wzlecieli na dachy czekając na sygnał. Kolejny pegazom kazał wzlecieć nad budynek i tam czekać. Ziemskim kucykom i jednorożcom kazał otoczyć budynek ukrywając się w zaułkach. Z samym kapitanem zostały cztery kucyki. Dwa ziemskie i dwa jednorożce. Róg kapitana zaczął intensywnie świecić. Miał pewien pomysł. Chciał nieco namieszać intruzom. Miał zamiar użyć zaklęcia transmutacji i zmienić budynek w wielką galaretkę. Kryjówka intruzów stanie się ich więzieniem. Nie łatwo będzie im wydostać się z wnętrza takiej porcji kleistej substancji. Zaczął, więc zaklęcie transmutacji. Na granicy po ataku na bańkę zaczęły pojawiać się na niej liczne pęknięcia. Zupełnie jakby nie miała chronić gwardzistów przed atakiem. W samym powietrzu jak i poza bańką nikogo nie było. Zupełnie jakby gwardziści chcieli by buntownicy zaatakowali bańkę tak jak to zrobili. Gdy pojawiło się ostatnie pęknięcie. Bańka się rozkruszyła na kawałki. Jednak po tym doszło do uwolnienia ogromnej fali energii, która była najwyraźniej zmagazynowana wewnątrz tej bariery. Najwyraźniej to było celem tej bańki miała zatrzymywać energię, którą przez ten cały czas zbierali tam gwardziści. Energia uderzyła z ogromną siłą w zasięgu 10km zdmuchując wszystko na swej drodze niczym nic nieznaczące pyłki na wietrze. Drzewa, które oberwały tą siłą leciały we wszystkie strony wyrywane z korzeniami. Więc wrogie pojazdy czy kucyki, które były w jej zasięgu nie stanowiły żadnej przeszkody.
  8. Gwardia Equestria Zarówno w Canterlocie i Manehattanie zauważono jak zrzucono na nich dziwną broń. Ta okazała się gazem. Jednak atak nie był ani trochę skuteczny. Gwardziści dzięki hełmom i zbrojom byli odporni na wszelkie trujące gazy. A cywile zostali już dawno ewakuowani poza zasięg tej trucizny. Pozostała jeszcze kwestia pozbycia się tej trucizny, co też nie stanowiło problemu. Pegazy w ogromnych ilościach dzięki skrzydłom bez problemu utworzyły wiatr, który zaczęła wywiewać gaz poza tereny miast gdzie nie będzie już stanowić zagrożenia. Krążowniki i myśliwce straciły zainteresowanie buntownikami po ich ataku i zaprzestały ich ścigania. Jednak wiedziano skąd samoloty nadleciały. Zaczęto zbierać gwardię by przygotować odwet. Nadszedł czas by Warszawa zniknęła z powierzchni ziemi. Nie będzie już stanowić zagrożenia nigdy więcej. Kapitan gwardii ponownie wyczuł magię tak dobrze znajomą. Czyli intruz nadal tu był? Bardzo dobrze. Jednak, czemu się ujawnił? Coś tu było zdecydowanie nie tak. Jednak nie miał zamiaru się wycofać. - Znów mam ślad za mną - odrzekł bez emocji do gwardzistów prowadząc ich do miejsca gdzie wyczuł ślad magiczny. Rozmyślał przy okazji nad taktyką. Krążowniki gwardii i myśliwce dalej nie wykazywały zainteresowania Fire. Dalej wycofywały się jakby już nie stanowiła dla nich celu z radia też nie można było nic usłyszeć. Wyglądało to tak jakby dostali nowe rozkazy a stare mieli zupełnie zlekceważyć. Gwardia, która pojawiła się w hotelu została natychmiast zaatakowana. Na szczęście zdołali się ochronić polem siłowym, które ocaliło ich życie. W sypialni było 8 gwardzistów starając się unikać ataku buntowników. Czterech w łazience. A kolejnych pięciu w kuchni. Pozostali byli na korytarzu. Klaczy zostało jeszcze kilka figur na planszy do szachów, gdy nagle chytrze się uśmiechnęła. Buntownicy jednak są przewidywalni. Nawet się nie zastanawiali, dlaczego tak ograniczyła atak gwardii? Szkoda to był ich ostatni błąd. Miała swój cel by wycofać krążowniki z walki. A teraz czas zaczynać. Klasnęła kopytkami na samą myśl. Nagle nad całym posterunkiem i okolicy wokół powstała ogromna fioletowa bańka. Nie przypominała typowego pola siłowego jednorożców. A bardziej jakby była stworzona ze szkła. Zagradzała wszelkie drogi dojścia buntowników poza granicę. Gdy tylko powstała gwardziści zaprzestali ataku a na posterunku znów się zrobiło podejrzanie cicho.
  9. Gwardia granica - Ależ oni są głośni - westchnęła klacz widząc jak moździerz rozwala jedną z wierz. Według informacji, które wcześniej dostała od zwiadowców ich posterunek był powoli okrążany. Na dodatek wysłano przeciwko nim pojazdy z ciężką bronią. Czy naprawdę myśleli, że od tak odda im to miejsce? Buntownicy są tacy przewidywalni. Zgodnie z jej rozkazem gwardziści na wieżach kontynuowali ostrzał. Jednak coś dziwnego zaczęło dziać się na posterunku, gdy zaczęły pojawiać się dziwne purpurowe błyski. Zbiła kolejną figurę na szachownicy wszystko szło zgodnie z planem. Teraz niech tylko buntownicy kontynuują, co zaczęli. Dopilnuje by dzisiejszego wieczora już nie stanowili zagrożenia. Czas by wzbudzić strach w ich sercach raz na zawsze. Gwardia Manehattan Gwardziści wcześniej dostali uprzedzeni przez radio o zbliżającym się wrogu. Dlatego też ewakuowali cywili do bunkrów, które były przygotowane w razie ataku wroga. Gwardziści natomiast zaczęli obronę strategicznych miejsc rozstawiając potężne bariery magiczne, które miały je uchronić przed zniszczeniem. Buntownicy są naprawdę tępi myślą, że wygrają takimi atakami? Myśliwce skutecznie omijały wrogie ataki same kontynuując atak. Natomiast krążownik w jednej chwili zniknąłby zaraz pojawiać się tuż przy bombowcach. Jeden skok wystarczył by to zrobić. Teraz, gdy byli na jego łasce ten wystrzelił z całą siłą salwę ze wszystkich dział by zmieść w pył wrogów. W tym czasie myśliwce zaczęły strzelać działkami 20mm w kokpit i silniki bombowców, które należały do słabszych części tego samolotu i powinny zostać uszkodzone. Działa bombowca były zwrócone do myśliwców które leciały za nim więc nie stanowiły zagrożenia dla tych z przodu co zaczęły atak. Gwardia Canterlot Informacja została nadana podobnie jak Manehattan jednak tu już dawno wszyscy zostali ewakuowani po pierwszym ataku wroga. Budynki również zabezpieczono a myśliwce były w gotowości do walki. Sam kapitan dalej szukał intruza nie zwracając uwagi, że wróg do nich leci. Jakby to zupełnie lekceważył. Już wybrał sobie cel, który chciał dorwać i nic nie mogło mu przerwać. Podobną taktykę przyjęły myśliwce, które ścigały bombowce lecące do Canterlotu.
  10. Golding Shield Lust skutecznie wycięła mnie z tej rozmowy. Rymy to nie jest moja specjalność. Na dodatek Discord twierdzi, że ma alibi. Zapewne dość marne. Cóż to za problem dla niego wysłać do Fluttershy klona a samemu pozbyć się księżniczki? Jednak, co do jednego Lust miała racje. Moja magia i siła nic mu nie zrobią. Wobec tego stwora byłem bezradny. Dlatego straszyłem go elementami, bo tylko one są w stanie mu coś zrobić. Miałem nadzieje, że to wystarczy by rozplątać język tego gada. Gdy tylko spostrzegłem, że swymi szponami dotknął Lust miałem ochotę rzucić się na niego. Mimo że wiedziałem, że to nic mu nie zrobi. Moje kopyto aż drgnęło do przodu w kierunku tego stwora. To była wściekłość spowodowana tym, że traktował nas jak jakieś zabawki, z którymi może zrobić, co mu się podoba. Jednak starałem się zapanować nad sobą. Zmrużyłem oczy na pytanie Discorda. Nienawidziłem zagadek i gdy ktoś tak się ze mną bawił. Najchętniej bym powiedział, co myślę o jego propozycji. Jednak w tej chwili chyba tylko pozostało dalej grać w te jego pokręconą grę do czasu aż wszystko wyjaśnimy a księżniczka się znajdzie. Jednak nic nie powiedziałem. Lust zaczęła te wojnę na rymy, więc niech ona wybierze. Moje oczy zwróciły się na nią. Chciałem jej tym dać do zrozumienia, że to ona ma zdecydować, co mamy zrobić.
  11. Golding Shield Zupełnie zapomniałem, że przez te jego zabawę niemal zginęła, Lust. Teraz byłem wściekły jeszcze bardziej niż dotychczas myślą, że mogłem ją stracić wtedy. Jednak zaatakowanie tego gada nic nie da a na dodatek możemy już się niczego nie dowiedzieć, gdy zniknie nam nagle. Jego ostatnia odpowiedź nic mi nie dała. Poza tym, że próbował namieszać mi w głowie. Jedyne, co mnie cieszyło to, że nie zawsze nas obserwował. To, co robiliśmy będąc sami z Lust to nasza prywatna sprawa i wolałbym, aby to zostawało między nami. Postanowiłem ponownie go jakoś przestraszyć. - Księżniczki domyślają, że ukradłeś tarcze. A co jak im powiem, że podzieliłeś się informacjami na jej temat z osobami nieupoważnionymi? Na dodatek można zacząć podejrzewać, że ty porwałeś księżniczkę. W końcu masz dość mocy by to zrobić. Co na to powiesz gadzie? - szach mat. Pomyślałem. Miałem nadzieje że to rozplączę mu język. Gwardia granic Gwardzista pobiegł zameldować dowódcy o tym, co się dzieje. Klacz siedział właśnie przy szachach przesuwając po planszy kolejne figury jak by nie zwracała uwagi na to, co się wokół dzieje. - Prze pani - odezwał się gwardzista trochę zdziwiony tym widokiem - Tak? - spytała znużonym głosem - Pomimo strat buntownicy kontynuują atak - stwierdził ogier. - Plan się nie powiódł... - Mylisz się mój drogi. Plan wyszedł doskonale - powiedziała przesuwając kopytkiem kolejną figurę. - Ja nie rozumiem... - To oczywiste. Rzeczy, których nie wiesz można by wypełnić naprawdę głęboką dziurę. Buntownicy tak łatwo się nie poddadzą. Gdyby byli tak słabi dawno byśmy ich pokonali. A ja już wiem całkiem sporo - powiedziała znużonym głosem. - Miło, że tu są. Miałam nadzieje, że nas zaatakują. Myślałam, że się zanudzę - powiedziała rozciągając się. - Co mamy, więc robić? - Pozwolić im myśleć, że wygrali. Wpadli w pierwsza pułapkę, bo zgubiła ich pewność siebie. Niech, więc dalej tak myślą. Wyślij część żołnierzy na wieże niech wygląda, że się bronimy w akcie desperacji. Każ krążownikom na razie się wycofać - powiedziała przesuwając kolejną figurę - Ale... - Tak wiem, że zapewne kilku naszych zginie. Jednak nie zrobisz omletu nie rozbijając paru jajek czyż nie? Niech pegazy rozgonią też ten dym. Zaatakujcie promieniami na razie to powinno wystarczyć - wiedziała już na pewno, że to nie są ci sami buntownicy, którzy zniszczyli posterunek czołgami. To był inny typ walki. Buntownicy są całkiem ciekawym zjawiskiem pomyślała. Jednak za bardzo polegają na prymitywnej sile pomyślała, gdy zbiła figurę na szachownicy i chytrze się uśmiechnęła. Gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta. Krążowniki w jednej chwili się zniknęły z pola walki można to było zauważyć po braku ataku z ich strony. Natomiast można było poczuć, że wiatr się wzmaga jakby starał się zdmuchnąć dym, który stworzyli buntownicy. Nie trzeba było geniusza by domyślić się, że to sprawka pegazów. Na wieżach pojawiło się około 50 gwardzistów, którzy zaczęli atak na wroga strzelając w stronę wroga promieniami. Jeden celny strzał i wróg padał sparaliżowany nie stanowiąc już zagrożenia. Nie ważne czy to piechota czy żołnierze w pojazdach. Gwardia Canterlot Gwardziści nagle poczuli, że ponownie poczuli, że ktoś teleportował się do Canterlotu bez kontroli. Natychmiast zareagowali. Ślad był mocny, więc nie mieli problemu z namierzeniem go. Około dwudziestka gwardzistów teleportowała się do budynku, w którym wciąż unosił się ślad nieznanej magii. Zaczęli kierować się do miejsca gdzie wyczuwali ją najbardziej. Gwardziści nagle poczuli, że ponownie poczuli, że ktoś teleportował się do Canterlotu bez kontroli. Natychmiast zareagowali. Ślad był mocny, więc nie mieli problemu z namierzeniem go. Około dwudziestka gwardzistów teleportowała się do budynku, w którym wciąż unosił się ślad nieznanej magii. Zaczęli kierować się do miejsca gdzie wyczuwali ją najbardziej. Okręt, który znalazł się w zasięgu wybuchu zaczął powoli opadać na ziemie. Wszystko wskazywało, że dla niego już ten pościg się skończył. Jednak, co ciekawe kolejne krążowniki nie zwróciły na to uwagi. Jednak, co jeszcze ciekawsze nagle się zatrzymały nie lecąc dalej za wrogim samolotem. Wciąż były pokryte energią magiczną. Jednak nagle wydobyła się z nich dziwna fioletowa chmura, która zaczęła zasłaniać cały widok na nie. A same krążowniki natomiast zaczęły powoli się wycofywać. Jakby już nie były zainteresowane Fire. Tak samo zrobiły myśliwce, które ścigały wrogi samolot.
  12. Magus

    Pinkie Pie Quiz V2

    Że Twilight uwierz w jej przepowiednie
  13. Gwardia Canterlot Gwardziści mieli już dosyć zabawy z rakietą, która tkwiła teraz w ziemi i stanowiła spore zagrożenie. Postanowiono się, więc jej pozbyć. Rogi jednorożców zaczęły intensywnie świecić i w jednej chwili zaczęli proces teleportacji rakiety w góry gdzie nie będzie już dla nikogo stanowić zagrożenia. - Sir musisz to zobaczyć - powiedział gwardzista z rozbitego krążownika przerażonym głosem i zaczął prowadzić swojego dowódcę by pokazać mu, co go tak przeraziło. Oczom dowódcy ukazał się generator, który zachowywał się dziwnie. Kolory jego zmieniały się, co chwilę i przechodziły po nim dziwne prądy. - Co to ma być? - spytał zszokowany. - Chyba coś się uszkodziło przy ataku na nas. Próbujemy to opanować jednak nie wiemy czy zdołamy. Energia, którą teraz uwalnia jest ogromna. - na pysku dowódcy pojawiło się przerażenie. Wiedział dobrze, czym to grozi, jeśli tego nie opanują. Gdy w jeden ze sztucznych krążowników uderzył pocisk ten zmienił się fioletowy pył po jednym trafieniu. To był oczywisty znak dla gwardzistów, że ponownie próbowano ich atakować. Zaczęto zmieniać pozycje by nie trafiono ich tak łatwo. Więc starano się robić staranne manewry. Jednak kolejne cztery iluzje zostały zniszczone a na dodatek 1 z krążowników oberwał doznał pewnych uszkodzeń. Jednak nadał latał. Widać miał więcej szczęścia niż krążownik, który oberwał w Canterlocie. Ale lepiej by unikał kolejnych takich ataków, bo może w końcu źle skończyć. Krążowniki znów zmieniły barwę na fioletową. Wyglądało to teraz inaczej tak jakby zbierały energię na coś poważniejszego. Gwardia granica Equestrii Mgła nie zwracała uwagi ba pegazy dalej leciała przed siebie nie zwracając uwagi na wszelkie przeszkody by w końcu całkowicie pochłonąć do swego wnętrza wrogie wojsko. W tej samej chwili krążowniki zaprzestały ataku by się uchronić przed wrogim atakiem otoczyły się barierą, która zdołała pochłonąć obrażenia wroga. Nagle klacz dowodząca posterunkiem uznała, że już nadszedł czas. Machnęła kopytem dając sygnał gwardzistom. W jednej chwili cała mgła wyleciała w powietrze tworząc ogromną kulę ognia, która uderzyła we wszystko, co było wewnątrz. Na dodatek, gdy doszło do wybuchu krążowniki ponowiły ostrzał. Wspólnie wykonało to naprawdę potężną eksplozje. Gwardia granica Widząc brak reakcji piloci postawili wszystko na jedno kartę. Nagle z jednego z myśliwców wyskoczył pegaz. A samolot, w którym do tej pory był zaczął spadać prosto na wrogi bombowiec. Jednak na tym się nie skończyło w jednej chwili jak z nikąd obok wrogich bombowców pojawił się krążownik, który zaczął natychmiastową salwę ze wszystkich dział. Takiej siły ognia nie sposób było przetrwać.
  14. Golding Shield Chciałem odpowiedzieć Lust. Jednak nie zdołałem nic powiedzieć, gdy mi brutalnie przerwano. Głos był znajomy i budził we mnie złość. Tylko jego tu brakowało. Jakby i tak już nie było wystarczająco źle. Nie myliłem się, gdy moim oczom ukazał się ten przeklęty Discord. Gdy tylko go zobaczyłem natychmiast zmarszczyłem brwi. Sam jego widok wywoływał we mnie wściekłość. Nawet buntownicy mnie nie irytowali tak jak ten poskładaniec. Jednak o ile wcześniej sam jego widok mnie irytował to było niczym, gdy ten zaczął swoją mowę. Obserwował nas cały czas? Bawił się nami zrobił z nas jakieś swoje figurki w partii, którą chciał rozegrać? Tego wszystkiego było za dużo jak na jeden dzień. Jednak wiedziałem, że walką nic nie zdziałamy. Trzeba rozegrać to inaczej. - Nie jesteśmy jakimiś twoimi pionkami. Sami decydujemy o sobie a ty nie masz na nas wpływu gadzie - powiedziałem wściekle. - A teraz mów wszystko, co wiesz albo dopilnuje byś jeszcze dziś ponownie skończył, jako toaleta dla gołębi. Jestem przekonany, że księżniczki i powierniczki elementów chętnie posłuchają o wszystkim, co zrobiłeś i jakie zamieszanie wywołałeś - powiedziałem bardzo pewnym siebie głosem patrząc na niego. Sam chętnie bym z nim zrobił porządek. Ale dobrze wiedziałem, że to niemożliwe. Gwardia granica Equestrii Z posterunku nie było odpowiedzi po ataku a mgła się nie cofała. Zaczęła powoli otaczać wrogie wojsko i pochłaniać wszystko na swej drodze. Jednak można było zauważyć, że zwierzęta, które w niej przebywały nie reagowały na nią i swobodnie oddychały dalej chodząc po okolicy. Jednak w pewnym momencie z nieba z dużą siłą uderzyły potężne pociski z masywnych dział krążownika, którego nie można było dostrzec był pod wpływem zaklęcia kamuflażu. Działa z dużą siłą uderzyły prosto w atakujące wojsko. Jednak po ilości wybuchów można było założyć, że atakuje więcej niż 1. Gwardia granice Equestrii Gdy tylko bombowce opuściły Warszawę zbliżając się w okolice granic Equestrii zostały bez ostrzeżenia zaatakowane przez całkiem sporą grupę myśliwców. Najwyraźniej gwardia nie miała ochoty na pogawędki i mieli zamiar szybko je strącić. Jednak myśliwce nie były same przy próbie zdjęcia intruzów. Zostały zaatakowane zarazem bombowce które leciały do Canterlotu jak i Manehattanu
  15. Gwardia Canterlot Okręt, który oberwał powoli opadł na ziemie po drodze niszcząc kilka drzew. Gwardziści natychmiast zaczęli sprawdzać jak poważnych doznał uszkodzeń po walce. Musieli ocenić czy okręt jeszcze będzie nadawał się do walki. Jednak trzeba było jeszcze ocenić stan reaktora po tym ataku. - Więc ponownie się spotykamy. Czas pokazać ci, kto panuje na tym niebie - odpowiedział do radia zadowolonym głosem. Cieszył się możliwością rewanżu. Nagle reaktory wszystkich krążowników zaczęły pracować w tym samym momencie. Z każdego krążownika zaczęła wydobywać się energia, która przechodziła na kolejny krążownik. Zupełnie jakby ich generatory zaczęły się wzajemnie wspierać. Krążowniki otoczyło coś na wzór magicznej energii. Jednak to było inne niż dotychczasowa tarcza, bo była w idealnym kształcie krążownika. W jednej chwili ta zniknęła a zwiększyła się ilość krążowników teraz było ich 20. Generatory stworzyły idealne kopie magiczne krążowników. Nie były zdolne do ataku mogły tylko latać. Jednak istniały. Nie była to iluzja a tworzywo magiczne, które miało zmylić urządzenia agresora. Krążowniki rozproszyły się lecąc dalej w kierunku wroga. A samoloty im towarzyszyły. Gwardziści nie zwrócili większej uwagi na to, że pocisk się rozleciał. Dopóki przebywał pod polem siłowym nie stanowił zagrożenia. Rozkazy były jasne mieli dopilnować by pocisk nie stanowił zagrożeni. Starali się powoli go wynieść w górę w polu siłowym w ten sposób go usuwając. Jak to nie pomoże wykorzystają inną metodę. Kapitan w tym czasie dalej nie zaprzestawał szukania intruza. Zdawał się nie zwracać uwagi na nic innego. Jakby teraz tylko on tkwił mu w głowie. Gwardia granica Equestrii Dowódca posterunku tylko chytrze się uśmiechnął. Co ciekawe gwardzista, który tu dowodził nie miał pozy ogiera wręcz przeciwnie po zbroi na ciele można było zobaczyć, że to klacz. Ta tylko chytrze się uśmiechnęła widząc zbliżającego się wroga. Jednak wciąż kazała utrzymywać pozycje. Machnęła tylko kopytkiem na gwardzistów. Ci zrozumieli, o co jej chodzi. Nagle coś można było dostrzec z posterunku. Zaczęła się z niego wydobywać gęsta mgła. Co ciekawe w barwie fioletu i była bardzo ciepła na dodatek dziwnie śmierdziała. Powoli otaczała coraz bardziej obszar zbliżając się do wrogich żołnierzy.
  16. Golding Shield Moim oczom natychmiast rzuciły się kolejne ślady po księżniczce. Zmrużyłem lekko oczy rozglądając się po balkonie. Włosy na firance, które była lekko zerwana zapewne były z grzywy księżniczki. Widok przewróconego krzesła zakładał, że opuściła to miejsce w wielkim pośpiechu. Nie sądzę by została tu napadnięta. Nie widzę nigdzie śladów walki. Księżniczka by od tak nie dała się porwać. Powoli podszedłem do firanki i zdjąłem z niej włosy księżniczki i schowałem. Być może jeszcze mi się do czegoś kiedyś przydadzą. Jeśli jest w nich jakiś ślad magiczny to namierzę księżniczkę. A potem zażądam wyjaśnień na wszystko, co tu odkryłem. Tylko wciąż niemal nic nie wiemy. Moje rozmyślania zostały przerwane, gdy usłyszałem jak ktoś się do mnie zbliża. Domyślałem się, kto to. Czyżby Lust znalazła coś ciekawego? Odpowiedź pojawiła się sama, gdy pod moim pyskiem pojawił się dziennik. Słowa Lust sprawiły, że na mym pysku zaczęło rysować się zmartwienie. Co jeszcze mogła tam odkryć? Co było tam tak strasznego? Czy powinienem tam zajrzeć? Chyba lepiej posiąść wiedzę choćby tą najgorszą niż żyć w kłamstwie. Powoli złapałem kopytem dziennik i spojrzałem na Lust. - Za daleko zaszliśmy by się teraz cofnąć - powiedziałem z pewnym siebie głosem starając się ukryć zmartwienie, jakie kryło się w mojej głowie. Powoli otworzyłem dziennik i zacząłem dokładnie go czytać. Z każdym słowem, które przeczytałem cały mój świat się walił. Wszystko, co znałem było jednym wielkim kłamstwem. Klacz, w którą wierzyłem, której powierzyłem swe życie traciła wszystko w moich oczach. Gdy skończyłem powoli oddałem dziennik Lust. Nic nie mówiłem dobrą chwilę wpatrzony w przestrzeń. W tej jednej chwili całe moje dotychczasowe życie straciło sens. Nagle jednak przerwałem ciszę. - Nie tego się spodziewałem. Dzisiaj straciłem niemal wszystko. Ale zostanę z tobą do końca. Odnajdziemy ją choćby dla dobra krainy i wszystkich mieszkańców naszego świata a potem już nie będzie mogła na mnie liczyć. To moje ostatnie zadanie, które robię by jej pomóc Lust a potem odejdę. Chce znaleźć nową drogę życiową, gdy to wszystko się skończy i mam nadzieje, że i ty nie zmienisz swojego zdania i pozostaniesz ze mną - nie wiedziałem, co się stanie, gdy rzeczywiście postąpię tak a nie inaczej. Nie wiem jak będę żył bez gwardii, która była całym moich dotychczasowym życiem. Jednak może Lust miała racje i zdołam znaleźć nowy cel w życiu, który pomoże mi dalej kroczyć w przyszłość. Gwardia granica Equestrii Na granicy nic się nie zmieniało. Wyglądało jakby gwardziści wcale nie zwracali uwagi na to, że zbliża się ku nim wroga armia. Nie można było się domyśli czy wypatrzyli wrogów czy być może całkowicie ich zignorowali. Albo po prostu uciekli. Nie widać było żadnej reakcji czy oznak życia ze strony ich posterunków.
  17. Gwardia Canterlot Kapitan wraz z resztą gwardii dalej poszukiwał intruzów. Wciąż nie potrafił zrozumieć jak mógł przepaść ślad magiczny. Nikt od tak nie może pozbyć się swojej magii w Equestrii. Jak więc do tego doszło? Jeśli intruz żył musiał się w końcu ujawnić. Jego rozmyślania przerwały się w jednej chwili, gdy coś z ogromną siłą uderzyło w ulice tworząc dziurę. Cywile zaczęli uciekać przerażeni. Nie wiadomo, jakim cudem, ale nikt na szczęście nie zginął. Najwyraźniej Celestia dalej czuwała nad swymi poddanymi gdziekolwiek teraz jest. Wraz z gwardzistami zaczął obserwować, co mogło zrobić te zniszczenia. Ku ich przerażeniu to był pocisk. To był tylko jeden znak. Buntownicy chcą wykorzystać sytuacje i zaatakować Canterlot. Tego jeszcze brakowało. Jego róg zaczął intensywnie świecić pomarańczowym blaskiem w ten sposób wysłał wiadomość do każdego gwardzisty w Canterlocie odpowiedzialnego za obronę o pełnej mobilizacji bojowej. Nagle koło niego pojawiły się cztery jednorożce, które otoczyły dziurę, którą stworzył pocisk. Róg każdego z nich zaczął świecić różnym kolorem. Chwilę później pocisk został otoczony barierą. Wołano nie ryzykować. Nie wiadomo czy zaraz nie wybuchnie. Trzeba pozbyć się intruza i pocisku. Kapitan zostawił to kopytach jednorożców. Ufał im wiedział, że to nie są takie ułomki. On sam musiał zająć się intruzem, który wciąż gdzie tutaj był. Na niebie jeszcze przed sygnałem kapitana wiedziano już, że ktoś zaatakował. Jeden z krążowników oberwał pociskiem. Pomimo trafienia krążownik nie eksplodował a zaczął opadać. Siła ataku była dla niego zbyt duża. Jednak zamiast opaś na Canterlot nagle zniknął w jednej chwili. Użyto mocy generatora by wykonać przeskok. Krążownik zaczął robić awaryjne lądowanie poza górą, na której był Canterlot. Pancerz zdołał go ocalić na szczęście przed całkowitym zniszczeniem. Drugi krążownik w ostatniej chwili zdołał uniknąć trafienia. Wiedziano już, że to oznacza wojnę. Samoloty i krążowniki zaczęły poszukiwanie agresora. Przez radio Fire mogła usłyszeć znajomy głos. - Nie wiem, kim jesteś, ale lepiej zacznij szukać miejsca na cmentarzu. Popełniłeś ostatni błąd w swoim życiu - powiedział gwardzista bardzo pewnym siebie głosem. - Ja Starry Ire zapewniam cię o tym Gwardia granica Equestrii Gwardziści, którzy obserwowali okolice spostrzegli wrogie wojsko, które się do nich zbliża. Co ciekawe nie okazali zmartwienia. Wręcz przeciwnie wyglądało to tak jakby się tego spodziewali. Jeden z pegazów poleciał do dowódcy zameldować mu o tym, że zbliża się do nich wrogie wojsko. Rozkazy z jego strony nie zmieniły się ani trochę. Na razie mieli tylko obserwować i przygotować pole walki. Buntownicy są tacy przewidywalni. Naprawdę myśleli, że nie spodziewają się ataku z ich strony w obecnej sytuacji? Cóż za płytkie myślenie. Nie ważne, co sprowadzą. Gwardia się na pewno nie cofnie. Gwardziści oczekiwali już tylko na moment mając całą broń przygotowaną do ataku.
  18. Golding Shield Łazienka księżniczki była bardzo przyjemna. Tylko to bardziej pasowało do klaczy. Ja sam bym raczej nie chciał mieć takiej. Chociaż trzeba było przyznać, że jest przestronna. Czułem się skrępowany przeglądając kolejne środki pielęgnacji osobistej księżniczki. Nie było tu nic, co by mogło mnie szczególnie zainteresować. Przynajmniej tak myślałem do czasu aż zobaczyłem lustro. Zdziwiło mnie zniszczenie, w jakim było. Na dodatek te ślady krwi w zlewie. Nie wygląda mi to na próbę walki. Bardziej jakby coś rozwścieczyło księżniczkę a ona sama wyżyła się na lustrze. Tylko, dlaczego i po co? Wiele bym dał by się dowiedzieć, do czego tu doszło. Nic więcej interesującego w łazience już nie widziałem. Dalsze przebywanie tu i roztrząsanie tego nie miało sensu. Lust mnie nie wołała. Więc pewnie sama radziła sobie. Nie było na razie powodów bym do niej schodził. Skierowałem teraz swoje kroki ku balkonowi i firankom. To było już chyba ostatnie miejsce, do jakiego nie zajrzeliśmy. Wątpię bym znalazł tam coś korzystnego. Ale skoro tu byliśmy trzeba zajrzeć już wszędzie.
  19. Magus

    Pinkie Pie Quiz V2

    Gdy z resztą przyjaciółek wchodziły do lasu Everfree
  20. Golding Shield Słowa Lust coraz bardziej mnie dosięgały. Księżniczka popełniła ogromny błąd. Jednak, jeśli nic nie zrobię nigdy nie poznam jej zdania na ten temat. A chociaż tyle jej się należało. Na dodatek, co będzie dalej, gdy przepadnie? Nic już nie będzie takie samo. Moja bezczynność narazi innych na niebezpieczeństwo. Wszystko, co do tej pory znałem przepadnie raz na zawsze. A to wszystko będzie przeze mnie i dlaczego? Nie mogłem zawieść Lust i wszystkich innych. Ostatnie słowa Lust mnie naprawdę zszokowały. Powiedziała, że mi pomoże odnaleźć nową drogę. Pomoże mi wybrać nowy los i zostanie przy mnie. Wiedziałem by mogło do tego dojść musieliśmy uporządkować obecną sytuacje a moja zwłoka była na naszą niekorzyść. Znajdziemy księżniczkę a potem ona będzie musiała się z tego wszystkiego wytłumaczyć. Bez kłamstw, którym nas karmiła w ostatnim czasie. Będę chciał jej szczerej spowiedzi. Tyle należy się nam wszystkim. - Dziękuje Lust. Nie wiem, co bym bez ciebie zrobił - powiedziałem powoli wstając i uwalniając się z jej objęć. Następnie podałem jej kopyto. - Skończmy, co zaczęliśmy potem przyjdzie czas na resztę - powiedziałem do niej spokojnie. - Z tego, co pamiętam ty chciałaś sprawdzić drzwi. Więc ja sprawdzę łazienkę. To pozwoli nam szybciej wszystko sprawdzić - powiedziałem spokojnie. Chociaż znów dziwnie się poczułem z myślą o przeszukaniu łazienki klaczy.
  21. Zdziwiłam się reakcją Wardena i lekko zmrużyłam oczy na widok jego mrugnięcia. Nigdy nie potrafiłam zrozumieć takiego zachowania. Skąd brał się w nim ten cały optymizm? Strasznie dziwny był z niego kucyk. Rozejrzałam się po okolicy jednak nic nie przyciągnęło jakoś specjalnie mojej uwagi. Tak jak sądziłam od początku nie znajdę tu dla siebie nic użytecznego. Pozostało mi tylko czekać aż przyjdą inni byśmy mogli w końcu wyruszyć. Zastanawiałam się jak długo potrwa przeszukiwanie tego lasu aż znajdziemy to, po co nas wszystkich tu przysłano. Jeśli wszystko pójdzie dobrze to nie będziemy się długo męczyć.
  22. Golding Shield Nagle poczułem uścisk Lust. Próbowała mi pomóc. Nikt dotąd jeszcze nie robił. Nie było takiej przynajmniej potrzeby jak do tej pory. Słowa Lust jak i dotyk koił delikatnie wszystko. Jednak nie wystarczająco wciąż nie potrafiłem znaleźć odpowiedzi na wszystko, czego się tu dowiedziałem. A myśl o tym, że byłem całe życie oszukiwany i żyłem w błędzie tylko pogarszało sprawę. Spojrzałem na listy na biurku. A co jeśli i one były zalane kłamstwami? Co jeśli księżniczka we wszystkim nas okłamywała? - Wiesz, jakie to uczucie być całe życie okłamywanym? Wiesz, jakie to uczucie żyć całe życie w błędzie i dowiedzieć się, że wszystko, co się robiło było podparte kłamstwami? - spytałem, Lust spokojnym i nieco smutnym głosem, który rzadko można było usłyszeć z mojej strony. Wiem, że nie był to czas na użalanie się. Ale nie wiedziałem, co powinienem zrobić. - Lust ja nie wiem, kim już jestem i co powinienem zrobić - powiedziałem kładąc głowę na jej ramieniu. Gwardia Canterlot Kapitan nagle poczuł brak magii, którą do tej pory tak dobrze wyczuwał. To było dość niezwykłe. Mogło świadczyć o dwóch rzeczach. Zgonie intruza lub utracie zdolności magicznych. Jednak pozostawało pytanie jak do tego doszło? Kto mógł zlikwidować intruza? Tak samo jak pozbył się swojej magii? Pytania bez odpowiedzi. Nie lubił takiego stanu rzeczy. Jednak nie miał zamiaru się poddawać. Pytanie tylko jak teraz znaleźć intruzów? Kolejną rzeczą, którą go zastanawiało było to, że to podmieńce. Według informacji od Goldinga te dawno opuściły, Canterlot. Więc, po co tu wracały i jeszcze w taki sposób? Życie im nie miłe? - Kapitanie coś nie tak? - spytał jeden z gwardzistów wyraźnie zaniepokojony jego nagłym bezruchem. - Chyba zgubiłem trop - odrzekł trochę zirytowany. - Ale jak? - spytał wyraźnie zdezorientowany gwardzista. - Nie mam pojęcia - odburknął. - Co mamy robić sir? - Idziemy dalej tylko to nam zostaje. Pozostaje nam liczyć na szczęście może znów użyje magii lub zlokalizujemy go inaczej - odrzekł twardo dowódca prowadząc ich dalej.
  23. Zmrużyłam oczy na odpowiedź innych. Ponownie tracimy tylko cenny czas. Zamiast załatwić to natychmiast. Najchętniej bym sama teraz poszła do lasu. Potrafię sobie poradzić sama i nikt nie jest mi potrzebny. Jednak to się mijało z celem. Instrukcje były jasne do końca misji mamy tworzyć drużynę. Chociaż nie wiem jak bardzo by mi się to nie podobało. Westchnęłam tylko lekko. Ja nie miałam powodów by tu za czymś łazić, więc czekałam aż inni załatwią, co mają załatwić. Nagle moje oczy zwróciły się na Wardena. Zdziwił mnie trochę mówiąc szczerze. Nie sądziłam, że tak dobrze przemyśli sprawę. Mimo wszystko nie było potrzeby by tracić czas. Potrzebnych składników nie zdobędę w takim miejscu. - Myślę, że nie będzie potrzeby tracić na to czasu - odrzekłam z innym tonem niż zwykle. Bardziej spokojnym. - Nie znajdziemy w takim miejscu składników, których zwykle używam. Jednak sądzę, że w lesie będzie wszystko, co mi potrzebne by stworzyć niezbędne eliksiry - odrzekłam spokojnie kończąc swój monolog.
×
×
  • Utwórz nowe...