Skocz do zawartości

Bosman

Brony
  • Zawartość

    1941
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Bosman

  1. Kater zawahał się. Z jednej strony słyszał, że będzie miał nad sobą tylko jedną osobę. A teraz Pratima mu mówi, że będzie z nim leciało więcej osób. A to komplikowało jego plany. Ale pozostawił to bez komentarza. Żarty również sprawiły, że darował sobie jakąś ripostę. - Nie wiem, czemu on to robi. Mi wystarczyłby statek, trochę zapasów, miecz i Sehtet. Ale oni się boją. Powinni się obawiać Porządku, a nie jednej osoby. Na razie - Powiedział zanim, kobieta poinformowała go o planach na następny dzień. Kiedy wyszła odczekał chwilę, po czym poszedł od razu na piętro wyżej. Chciał zobaczyć jak się czuje Sehtet. Oraz obgadać z nią kilka spraw. Na przykład misję na Nal Hutta. A może nawet i odezwie się ten dziwny duch. Zaczął powoli iść, szukajac pokoju, w którym siedziała dziewczyna, o ile nadal była w środku. Przy okazji rozglądał się, szukając wzrokiem ilu jest strażników, oraz czy ktoś chce mu przeszkodzić w spotkaniu z dziewczyną.
  2. Mark patrzył w milczeniu na dziewczynę. Kiedy ta skończył mówić nawet uśmiechnął się lekko. - Jak szlachetnie. Pomagamy ludziom za darmo.Cóż więc jednak coś nas łączy. Bo my też pomagamy ludziom za darmo. Pozbywamy się tego, co nie powinno nigdy poruszać się po ziemi. Wampirów, wilkołaków, wiedźm, szaleńców. Lista jest długa - Powiedział cicho. - Dobrze ale dość tych przyjemności. Powiedz mi czemu tak bardzo zależało ci na zobaczeniu co spotkało tych staruszków? I co cię łączy z tamtym wampirem? Bo wyglądało to tak, że się znacie - Powiedział spokojnym głosem, przyglądając się twarzy dziewczyny, jakby chciał z niej odczytać moment, w którym dziewczyna by kłamała. - Od razu ostrzegam. Jeśli będziesz kłamać inaczej porozmawiamy. A ja potrafię być mniej łaskawy niż Cedrik
  3. Kater zawiódł się. Chociaż wiedział, że wokół niego jest tyle różnych materiałów, to mimo wszystko liczył, że wyczuje kogoś. Ale skoro nic to nie dało to darował sobie resztę medytacji, tylko usiadł na łóżku i myślał co dalej. Słysząc pukanie do drzwi spodziewał się zobaczyć Luke'a lub rebeliantów. Widząc natomiast Pratimę był mocno zaskoczony. - Właśnie widzę. Od jak dawna współpracujesz z rebeliantami? - Zapytał, wstając z łóżka i patrząc na kobietę. - I daj mi zgadnąć. Ty zostałaś przydzielona, by siedzieć mi na kartu i pilnować, żeby poruszał się jak po sznurku tak? - Zapytał, opierając się o ścianę - A jednak mimo tego miło cię widzieć. Gdzie poleciałaś, po tym, jak się rozstaliśmy na Russan? - Zapytał, będąc ciekawy co się działa z kobietą, którą poznał kilka miesięcy temu. Nie spodziewał się jej tutaj, więc mimo wszystko spotkanie jej było dość miłą odmianą po tych tygodniach spędzonych w kopalni. Wiadomość, że jednak poleci na Nal Hutta spowodowała, że na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.
  4. Mężczyzna popatrzył na dziewczynę wilkiem. Widać było, że już podnosi rękę. - Kazałem ci przestać mówić Sir ty mała... - Wystarczy Cedriku! - Powiedział nagle drugi mężczyzna, ten, który strugał kołek. Cedrik warknął coś pod nosem, jednak odszedł od dziewczyny. Mężczyzna od kołka odłożył go na ziemię, nóż wbił obok po czym wstał i podszedł do związanej dziewczyny. Kucnął przy niej. Ten był już bardziej przystojny, niż jego kolega. Przynajmniej nie miał blizn na twarzy. - Musisz wybaczyć mojemu koledze. Jest trochę... nieokrzesany - Powiedział z lekkim uśmiechem po czym ściągnął kaptur. Miał krótkie, czarne włosy, ostre rysy twarzy, niebieskie oczy oraz niedużą bliznę na policzku. - Jestem Mark. Cedrika już poznałaś. A ten ostatni to Hel - Przedstawił kompana, który nawet nie zareagował. - Saskia tak? Powiedz mi co tutaj robisz, tak daleko od domu. Nie wyglądasz mi na osobę, która jeździ od miasta do miasta i oferuje usługi zielarskie... lub inne - Dodał, patrząc nie na twarz dziewczyny a na jej związane ciało. Po chwili znowu jego wzrok utkwił na twarzy Saskii. Ten wydawał się być mniej wrogo nastawiony. Chociaż coś kazało Saskii myśleć, że to może być tylko maska, a prawdziwa twarz jest mniej przyjazna.
  5. Kater popatrzył na dawnego mistrza. Był już spokojny. A raczej wyglądał na takiego. W środku się gotował. Nie dość, że jego próba oszukania mistrza spełzła na niczym, to jeszcze wszystko szło nie po jego myśli. Na dodatek obawiał się, że jego podróż na Nal Hutta też jest zagrożona. I jeszcze będzie miał kogoś na głowie. TO już zupełnie drażniło Zabraka. Jednak słysząc, że to koniec. Wstał. - Dziękuję - Odpowiedział tylko po czym odwrócił się i wyszedł, nie siląc się nawet na skinięcie głowy. Czuł, że to byłoby dla niego oznaka przegrania tej bitwy. Szanował Luke'a za to co on dla niego zrobił, jednak teraz poczuł, że ten szacunek jest wystawiony na próbę. Posłusznie wrócił do siebie. Musiał przemyśleć kilka spraw. Po wejściu zamknął i zablokował drzwi, o ile było to możliwe, żeby nikt mu nie przeszkadzał. Potem usiadł w pozycji do medytacji i zaczął się odprężać. Chciał coś sprawdzić. Czy poza nim, Izefetem, Luke'iem, tym chłopcem i, co ciekawe, panią generał ktoś jest wrażliwy na Moc. Z czystej ciekawości. Bo, trzeba przyznać, Wrażliwość na Moc u tej kobiety mocno zaskoczyła Zabraka. Zastanawiał się przez chwilę, czy nie była szkolona, jednak nie sprawiała wrażenia takiej, więc szybko odsunął tą myśl. Potem musiał poukładać w głowie dalszy plan działania. Oraz pójść coś zjeść.
  6. Mężczyzna okazał się być dobrym słuchaczem. Nie przerwał ani razu dziewczynie, a na dodatek lekko się uśmiechał, kiedy dziewczyna odpowiadała na jego pytania. Kiedy Saskia skończyła mężczyzna skinął głową. - Więc jednak wiesz, co jest dobre dla ciebie w obecnej sytuacji. To dobrze o tobie świadczy - Powiedział po czym bez ostrzeżenia spoliczkował dziewczynę wierzchem dłoni. Saskia poczuła ból na policzku. Jakby ktoś rozciął jej skórę. Chyba mężczyzna miał na palcu jakieś pierścień. - Przestań mówić to Sir. Bo naprawdę zaczynasz mnie tym denerwować - Dodał, wycierając dłoń o trawę. Popatrzył następnie na Saskię z lekkim uśmiechem. - Powiedz mi jeszcze coś, skoro już sobie rozmawiamy. Kto cię tego wszystkiego nauczył? Od kogo pobierałaś nauki? Chciałbym... porozmawiać sobie z tą osobą - Po jego minie było widać, że raczej nie chodziło o rozmowę. - Bo w końcu ktoś cię musiał tego nauczyć prawda? A patrząc po tym jak wyglądasz raczej ta osoba mieszka daleko.
  7. Kater popatrzył na swojego dawnego mistrza. Przeklinał się w duchu, że jego mistrz był tak stary. Wiedział, że nie używał on Mocy. Po prostu popatrzył na Katera i wiedział, że ten nie mówi do końca prawdy. Więc dalsze próby oszukania go nie miały najmniejszego sensu. Zabrak musiał obrać inną taktykę. - Ciebie nigdy nie da się oszukać prawda mistrzu? - Zapytał, patrząc na niego. - Dobrze. Zatem powiem. Muszę się dostać na Nal Hutta, żeby stać się silniejszy. Tam czeka na mnie osoba, która pozwoli mi walczyć na równi z Kylo a może nawet go przewyższyć. Jednak aby to osiągnąć muszę tam lecieć jak najszybciej, a Sehtet musi być ze mną. Inaczej nic z tego nie wyjdzie. A w moich oczach to jedyna możliwa droga. Była nią od kiedy dowiedziałem się, że mam taką możliwość, i teraz też tak myślę - Powiedział. Cóż była to w większości prawda. Niedopowiedzeniem było tylko, że to jest osoba. Jednak Kater liczył, że ta jedna wiadomość nie będzie miała aż takiego wpływu na ich decyzję. - Od razu dodam, że nie wiem kto to jest. On sam mnie znajdzie - Zabrak patrzył na swojego dawnego mistrza. Teraz był pewny swoich słów. Liczył, że to zobaczy on w jego postawie. Kater stąpał po cienkim lodzie. A raczej już nachylał się nad krą. Niewiele brakowało a wpadnie do środka i tym samym pogrzebie swoje nadzieje na wiedzę, siłę i to, co próbował osiągnąć od tak dawna.
  8. Mężczyzna uśmiechnął się. - Grzeczna dziewczynka - Powiedział po czym usiadł przed nią, w pewnej odległości. Wyjął z kieszeni ubrania nieduży nóż o zakrzywionym ostrzu i zaczął go obracać w palcach. - A teraz odpowiedz na moje pytania. Jak się nazywasz? Czemu taka śliczna dziewczynka jak ty zaczęła praktykować nauki wiedźm? I czemu przybyłaś tam z tym całym wampirem? Jesteście parą? Bo wydaje mi się, że się znacie - Powiedział mężczyzna, bacznie obserwując każdy ruch Saskii. Jeden plus całej sytuacji był taki, że najwyraźniej ci łowcy nie wiedzieli kim był Aleksander, ani z jakiej rodziny pochodził. Więc mogli też nie wiedzieć, że mieszka tutaj cała wampirza rodzina. Na dodatek Saskia miała na sobie piżamę, więc też nie było tam żadnych emblematów czy znaków świadczących o tym kim byli jej pracodawcy.
  9. Kater nadal patrzył na panią generał. Czekał na odpowiedź. Jednak wtedy wyczuł coś od niej. Wyczuł Moc. Generał Organa była wrażliwa na Moc. A raczej tak się wydawało Zabrakowi. Postanowił to zapamiętać i zapytać przy innej okazji, kiedy atmosfera nie będzie tak napięta, że możnaby ją było kroić nożem. Słysząc pytanie Luke'a dopiero po chwili mrugnął i odwrócił na niego swój wzrok. - Na Nal Hutta spotkałem pierwszy raz Sehtet. Przylecieliśmy tam wraz z Izefetem. Szukaliśmy mapy na Korriban. A Izefet miał tam kogoś, kto ją posiadał. Rozmawialiśmy w herbaciarni, którą prowadziła właśnie Sehtet. Zdecydowała się wyruszyć z nami, bo nudziło ją to całe siedzenie tam. W sumie w przekonaniu jej pomogła mi Moc. Uznałem, że... będzie przydatna. A potem trochę się zbliżyliśmy, kiedy musieliśmy siedzieć na tej cholernej planecie-kopalni - Westchnął, nadal patrząc na dawnego mistrza i panią generał. - Nie jestem pewny, ale mam wrażenie, że Sehtet chciałaby tam wrócić i zabrać trochę swoich rzeczy. Mieliśmy tam lecieć ale... miałem wypadek - Dodał z nutką ironii w głosie. Jednak nadal starał się brzmieć stanowczo i, co ważniejsze, wiarygodnie. Skoro dawny mistrz zainteresował się Nal Huttą to mógł zaryzykować i spróbować ich przekonać, żeby pozwolili im tam lecieć. A to byłoby znaczne ułatwienie planu Zabraka.
  10. Dziewczyna widziała przed sobą ognisko, przy którym siedziało trzech mężczyzn. Jeden z nich grzebał w ogniu patykiem, drugi strugał kołek a trzeci patrzył na dziewczynę. Każdy z mężczyzn miał na stroju znak, który dziewczyna widziała wcześniej. - O proszę. Nasza Śpiąca królewna już wstała - Powiedział ten patrzący na Saskię, co wywołało cichy rechot pozostałej dwójki. - Dobrze ty mała wiedźmo. Normalnie to palimy takich jak ty na stosach. Jednak dzisiaj mam dobry humor. Postanowiłem z tobą porozmawiać. No o ile będziesz chciała ze mną rozmawiać. A polecam - Dodał, podchodząc blisko dziewczyny. Na tyle blisko, że Saskia widziała wszystkie blizny na jego twarzy. A miał ich całkiem sporo. I wyglądało na to, że są to pamiątki nie tylko po wielkich niedźwiedziach. Były tam ślady kłów, pazurów, noży. - Więc zrobimy tak. Ja wyjmę szmatę z twoich ust a ty w zamian odpowiesz mi na kilka pytań. I nawet nie próbuj sztuczek. Podaliśmy ci specjalny środek, który sprawi, że twoje zdolności będą bezużyteczne jeszcze przez jakiś czas. Spróbuj zrobić coś innego to przestanę być miły - Powiedział z nieprzyjemnym uśmiechem mężczyzna po czym poklepał dziewczynę po policzku i wyjął z ust szmatę. Saskia mogła w końcu normalnie odetchnąć.
  11. Kater popatrzył na panią Generał. Widział, że ich rozmowa już nie jest miła i przyjemna. Spodziewał się tego. Jednak on nie zamierzał się od tak poddawać. Musiał mieć Sehtet przy sobie. Była mu bardzo potrzebna, jeśli chciał ożywić tego dziwnego ducha. Poza tym czuł się za nią odpowiedzialny. - Dziewczyna musi ze mną podróżować. To przeze mnie w ogóle ruszyła się z Nal Hutta. Po części byłą to moja namowa, po części jej łatwowierność. Jednak koniec końców czuję się za nią odpowiedzialny. Dlatego... proszę..., żeby Sehtet ze mną leciała. Potrafi posługiwać się blasterem, a przy mnie będzie bezpieczna - Mówił Zabrak spokojnie, siląc się, żeby jego słowa o Sehtet były jak najbardziej wiarygodne. Wolał nie ryzykować użycia Mocy. Po pierwsze mistrz Luke od razu by to wykrył. A po drugie pani generał nie była głupia, co jeszcze bardziej utrudniało całą sprawę. - A jeśli ona będzie ze mną będę się bardziej skupiał na ochronie nie tylko siebie. Więc będę w stanie chronić również tą osobę, którą chce pani generał mi przydzielić - Dodał, patrząc w oczy kobiety. Nawet nie mrugał. Wiedział, że teraz gra idzie o wiele. Teraz czekał na to co powie księżniczka. Wolał już nic nie mówić o tym, że wolałby zbudować od podstaw swój miecz. Bo wtedy byłby najbardziej dopasowany. Jednak darował sobie. I tak już głęboko zanurkował. Żeby tylko dał radę wypłynąć.
  12. I przyszedł, gdy tylko głowa dziewczyny dotknęła poduszki. Saskia od razu zasnęła. Jednak nie nacieszyła się nim zbyt długo. Coś ją obudziło w nocy. Kiedy dziewczyna otworzyła oczy dostrzegła wysoki kształt, który stał w jej pokoju. Po chwili poczuła, że nie może się ruszać. Druga osoba trzymała ją za ręce, przyciskając do łóżka. Zanim dziewczyna zdołała krzyknąć pierwszy mężczyzna wsadził jej szmatę do ust. - Mówiłem, że jeszcze cię dopadnę - Dziewczyna rozpoznała głos. To był ten sam dziwny mag, z którym kilka godzin wcześniej miała mało przyjemne spotkanie. - A teraz udamy się na krótką wycieczkę. Zobaczysz co robimy z wiedźmami. Wierz mi. Będziesz to pamiętała do końca życia. - coś w jego głosie dało Saskii do zrozumienia, że to nie będzie nic miłego. Po chwili mężczyzna machnął ręką nad głowa dziewczyny a to straciła przytomność. Kiedy Saskia się ocknęła siedziała na trawie w środku lasu. Miała związane ręce za plecami, a na dodatek była przywiązania do drzewa. W ustach miała szmatę. Dodatkowo kręciło jej się w głowie, Co znacznie utrudniało skoncentrowanie się, O próbie przyzwania zwierząt nie było nawet mowy.
  13. Kater ugryzł się w język. Moc wokół niego zaczynała krążyć. Zabrak był zły. więc sama chcesz walczyć z Kylo, Nie mając najmniejszysz szans na przeżycie? Dobrze. Wsadź mnie do celi. Chętnie popatrzę jak tamten mroczny Jedi wysyła cie w cholerę takie słowa chodziły mu po głowie. Jednak powstrzymał sie, żeby nie powiedzieć ich głośno. Wtedy byłby skończony. A miał swoje cele i musiał je osiągnąć. Zamiast tego odetchnął głęboko. Moc powoli zaczynała się uspokajać. - Dobrze. Wygrałaś. Przystanę na twoje warunki. Ale od razu ostrzegam. Nie będę odpowiadał za tego, który zostanie mi przydzielony. Jeśli zginie to będzie to jego wina - Powiedział sucho. Absolutnie nie podobało to się Zabrakowi. Ale wiedział, że to jedyna opcja, żeby móc się stąd wydostać. A musiał się spieszyć. Nie wiedział jak daleko jest stąd na Nal Hutta. A dziwny duch nadal go popędzał. - I Sehtet porusza się ze mną. Jest... dla mnie bardzo ważna - Starał się brzmieć cały czas pewnie. Nie był jednak do końca pewny czy General lub Luke wyczucją jego zawahanie. Po chwili dodał jeszcze, patrząc tym razem na dawnego mistrza. - Kiedy będę wyruszał będę potrzebował miecza. To jedyna broń, dzieki której mogę dać z siebie 100% - Powiedział. Wierzył, że mistrz Luke to rozumie. W końcu jest Jedi i wie jak bardzo miecz jest ważny dla użytkownika Mocy.
  14. Patrick pokiwał głową. - A to ciekawe. Łowcy, którzy są przygotowani na wszystko? Bardzo rzadko spotykane. Ale to oznacza, że za niedługo będzie się tutaj dużo działo. A to nie jest zbyt dobre - Powiedział mężczyzna, podchodząc do drzwi prowadzących do kuchni. - No ale skoro na razie nic się złego nie dzieje to możemy spać spokojnie - Uśmiechnął się lekko po czym ziewnął - Cóż Dobranoc Saskia. Spokojnej nocy. Aha i jeszcze jedno. Miej przy sobie krzyżyk. Niby nie powinno się nic dziać. Ale lepiej być gotowy na każdą ewentualność - Dodał po czym skłonił się jej lekko i wszedł do kuchni. Chyba otworzył drzwi lub okno, bo Saskia poczuła lekki wiatr, który przeszedł po całym pokoju.
  15. Kater zobaczył, że musiał uderzyć w czuły punkt, bo zachowanie pani Generał się zmieniło. Wolał nie ryzykować i nie ciągnąć tego. Jednak musiał odpowiedzieć. - Wiem, że samemu nie da się obalić imperium. Ale aby walczyć z użytkownikiem Mocy trzeba być albo użytkownikiem Mocy, albo mandaloriańskim łowcą głów. A Kylo Jest niezwykle dobrze wyszkolony a przede wszystkim niebezpieczny - Powiedział mężczyzna, patrząc na panią generał. - Jestem w stanie się zgodzić na zaakceptowanie działań rebelii i wasze zwierzchnictwo. Ale nie chcę mieć nad sobą grupy osób, która będzie kontrolowała każdy mój ruch. mogę was informować, gdzie lecę, mogę mieć jakąś pluskwę, żebyście mogli mnie śledzić. Ale czasami będę musiał wyruszyć gdzieś sam. chociażby po to, aby stać się silniejszym. Mam nadzieję, że pani Generał rozumie. Próbuję wyrównać nasze szanse - Dodał spokojnie. Jednak nadal był spięty. Zastanawiał się, jak na te słowa zareaguje kobieta. Po chwili popatrzył na Luke'a. - Korriban. Dawno zapomniana planeta, na której istniały świątynie Sithów. Ogólnie miejsce, w którym spędziłbym dużą ilość czasu, gdyby nie ten wypadek - Dodał Zabrak, starając się jednocześnie powiedzieć wystarczająco dużo, żeby nie było więcej pytań i na tyle mało, żeby nie zdradzić niczego więcej.
  16. Po wyjściu z kuchni dziewczyna zobaczyła Patricka, który właśnie wchodził do pokoju wspólnego. Był lekko uśmiechnięty. - Hej Saskia. Z Aleksandem już jest ok. Jakoś udało mi się go zszyć. Ale nie był zadowolony z tego powodu - Powiedział mężczyzna, patrząc na dziewczynę. - Nie wiem, co się tam stało, ale widzę, że to raczej nie był spokojny spacer - Dodał, patrząc na mapę, którą trzymał pod pachą. - Jeśli czujesz się na siłach to możesz mi powiedzieć co was tam trafiło? Ani pan Loren, ani Aleksander nie chcieli mi nic powiedzieć - Dodał niezadowolony tym faktem. Co prawda było już późno ale chyba jeszcze kilka minut dziewczyna byłaby w stanie wytrzymać.
  17. Kater zawahał się przed odpowiedzą. Nie był pewny, czy ta informacja. czasem nie przyniesie mu więcej szkody niż pożytku. Jednak widząc wzrok Luke'a ostatecznie postanowił powoli odpowiadać na ich pytanie. - Korriban. Zaatakował mnie jakiś stwór. Ledwo przeżyłem - powiedział Kater, nadal patrząc na członków rady. Starał się nie zmieniać mimiki swojej twarzy. W końcu nie każdy musiał wiedzieć co naprawdę myśli. - Co teraz zamierzam? Czy to nie oczywiste? Zamierzam kontynuować swoje zadanie zdobywania wiedzy i odkrywania tajników Mocy. Chociaż... Nie. Teraz przed zdobyciem wiedzy jest jeszcze jeden cel. Chcę odpłacić Benowi za to co zrobił z Zakonem - Powiedział a w jego głosie nie było ani grama zawahania. Kater był bardzo pewny, że chce to zrobić. Cóż nie mówił, że chce pozbyć się wszystkich innych Sithów. Pani Generał nie musiała o tym wiedzieć. Przynajmniej nie w tym momencie. Wolał zostawić dla siebie tą informację, żeby mieć jakiś atut. Bo Zabrak wiedział, że Rebelianci chcieli pozbyć się Porządku. A on mógł im w tym pomóc. I zamierzał zaproponować to pani Generał. Ale najpierw chciał się dowiedzieć co ona odpowie na jego słowa.
  18. Liandra pokiwała głową. Była chyba trochę zawiedziona słowami koleżanki z pracy, jednak nie powiedziała nic, tylko napiła się herbaty. - Szkoda. Uwielbiam króliki. Zresztą wiele zwierząt uwielbiam. Kiedy tylko mogę to idę stajni, aby odwiedzić konie. To są takie wspaniałe zwierzęta - Powiedziała dziewczyna po czym ziewnęła. - Oj przepraszam. Jestem już trochę zmęczona. Dużo dzisiaj miałam pracy - Powiedziała. Regus przytaknął. Faktycznie mieliśmy dzisiaj sporo pracy. A w tym momencie za oknem już zachodziło słońce. - Jeśli pozwolicie to pójdę już - Dodała dziewczyna po czym skłoniła się lekko i wyszła z kuchni. Regus popatrzył niepewnie na Saskię. - Ty... też już idziesz? - Zapytał chłopak, siedząc trochę jak na szpilkach. Nagle Saskia usłyszała jak ktoś schodzi po schodach. Możliwe, że to był Patrick. W końcu już trochę go nie było.
  19. Kater westchnął, słysząc, ze ich rozmowa jest nagrywana. Przez to musiał zważać na słowa, żeby przypadkiem nie powiedzieć czegoś, co by mogło mu zaszkodzić. Nawet uśmiech pani Generał go nie uspokajał. Postanowił na razie odpowiadać zgodnie z prawdą. W końcu próby kłamstwa byłyby szybko wyłapane przez Luke'a. - Opuściłem Zakon, ponieważ chciałem zgłębić tajniki Mocy. Głównie jej Ciemnej Strony, bo ona skrywa więcej tajemnic i zagadek. A będąc szkolonym jako Jedi nie byłbym w stanie osiągnąć swojego celu. Zresztą mistrz nie pozwoliłby mi na to. Więc dlatego odszedłem. A na Kessel pojawiłem się z powodu pewnego wypadku, który miał miejsce na innej planecie. Zostałem ranny i straciłem przytomność, a kiedy się ocknąłem byłem już zamknięty na statku Najwyższego Porządku. A stamtąd już bezpośredni lot na planetę - Powiedział krótko, patrząc cały czas na dwójkę członków rady. Myślał nadal nad tym, co jeszcze będą chcieli od niego wiedzieć.
  20. Regus ewidentnie przestraszył się słów dziewczyny. Widać było, że przez chwilę wyobrażał sobie, co Saskia może mu zrobić, jeśli zacznie jeszcze bardziej węszyć. - N-Nie. D-Dziękuję ci za i-informację - Powiedział chłopak po czym usiadł i zaczął patrzeć w kubek. Liandra zaśmiała się. - Oj no weź Regus. Przecież Saskia nie jest straszna - Powiedziała dziewczyna spokojnie. Widać było, że ona nie wiedziała o rozmowie chłopaka z Saskią wcześniej w kuchni. Więc ona nie widziała w dziewczynie takiego zagrożenia, jakie widział w niej Regus. - Saskia mam pytanie. Ty możesz przywoływać wszystkie zwierzęta? Nawet takie małe i niegroźne? Na przykład króliki? - Zapytała dziewczyna. Widać było, że była bardzo ciekawa tego. Chyba pomyślała, że Saskia mogłaby sprowadzić tutaj jakieś małe zwierzątka, które można by było udomowić.
  21. Kater otworzył oczy, kiedy usłyszał otwieranie drzwi. Widząc strażników z blasterami uśmiechnął się lekko. Zastanawiał się, jak szybko byliby w stanie go zastrzelić, gdyby postanowił się rzucać. Słysząc o zaproszeniu przez Generał Organę skinął głową i wstał z łóżka. - Skorzystam z zaproszenia - Powiedział Zabrak po czym poszedł wraz z rebeliantami. Widząc jak wygląda rada powstrzymał się od komentarza. Zastanawiał się przez chwilę, czy to nie jest jakaś forma żartu, jednak widząc mini pani Generał oraz byłego mistrza skinął głową, witając się z nimi. - Witam Pani generał - Powiedział siadając na wskazanym miejscu. Popatrzył na tą dwójkę po czym westchnął. - Proszę mi wybaczyć zuchwałość, ale spodziewałem się, że rada będzie się składała z więcej niż tylko dwóch osób - Powiedział. Nie była to co prawda żadna obraza. Po prostu Zabrak był ciekawy. - Ale dobrze. Ma pani do mnie jakieś pytanie. Tak więc jeśli będę w stanie to odpowiem na nie. - Powiedział Kater, patrząc na ich twarze. Był ciekawy jak oni zareagują na jego słowa. Zastanawiał się również, jakie pytanie będzie miała do niego pani generał.
  22. Regus skinął głową. - Wiem wiem. Patrick jest wyjątkowy - Powiedział do siebie po czym wyciągnął kilka kubków. - Nie trzeba. Poradzę sobie -Dodał z lekkim uśmiechem po czym usiadł przy stoliku. Po chwili Liandra przyniosła wrzątek i nalała do każdego z kubków. Potem dodała herbatę - Proszę. Nie wiedziałam, czy robić dla Patricka czy nie więc zostawiłem wrzątek w garnku - Powiedziała dziewczyna spokojnie. Regus zaśmiał się. - Spokojnie Liandra. Patrick nie jest małym dzieckiem i na pewno sobie da radę - Odpowiedział chłopak po czym popatrzył na szafkę. - Saskia mam pytanie. Byłaś gdzieś z panem Aleksandrem? Bo wcześniej widziałem, jak gdzieś biegliście. razem - Chłopak chyba był bardziej spostrzegawczy, niż się wydawało.
  23. Kater usłyszał odpowiedź i już nic nie powiedział. Widział, że ten temat nie jest dobry do rozmowy, więc nawet nie próbował go kontynuować. Tak więc szedł w milczeniu za starym mistrzem do kwater. Widząc, że jest ona prosta nie był zaskoczony. W sumie to nie spodziewał się niczego więcej. Widząc jak Sehtet uśmiecha się do niego odwzajemnił lekko uśmiech. Obawiał się. Może trochę przesadnie, ale i tak obawiał się co się teraz stanie. Jednak nic już nie powiedział. Usiadł na łóżku w swoim pokoju a po chwili położył się na nim i zamknął oczy. Zaczął się zastanawiać nad tym co powiedzieć Radzie. A także o co oni go zapytają. Oraz... czy uda mu się ich przekonać, żeby ci pozwolili mu odlecieć wraz z Sehtet na Nal Hutta. Cóż nie miał nic lepszego do roboty, więc postanowił się trochę przespać. Na Moc. A wszystko zaczynało się powoli układać Westchnął Zabrak po czym odprężył się. Miał nadzieję, że przynajmniej dadzą mu chwilę spokoju.
  24. Liandra skinęła głową. - Dobrze. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze - Powiedziała, idąc z dziewczyną po schodach w dół. - Nie widziałam go jak wchodził, ale słyszałam jakieś jęki i zaczęłam się martwić - Dodała, zbliżając się do schodów prowadzących do pokoju wspólnego. W kuchni natomiast siedział Regus. Widać było, że jest trochę zajęty myciem naczyń. - Część Regus - Powiedziała Liandra z lekkim uśmiechem. Chłopak podskoczył aż. Nie spodziewał się nikogo. Odwrócił się z jakimś talerzem i szmatką w ręce. - Cześć Liandra, Cześć Saskia. Nie spodziewałem się was teraz. Zwłaszcza, że Patrick gdzieś zniknął - Powiedział. Liandra podeszła swobodnie do szafki z herbatą i wyciągnęła czerwoną. Dziewczyna czuła się dość swobodnie w kuchni. - Saskia widziałaś Patricka? Mówił mi, że chce przeczytać książkę, a teraz go nie ma. Widziałaś go? - Zapytał chłopak, patrząc na dziewczynę.
  25. Kater westchnął. Wiedział, że słowa jego byłego mistrza są prawdziwe, a jednak czuł się trochę zawiedziony. Liczył, że chociaż Luke zrozumie jego sytuację. W końcu sami rebelianci nie są w stanie powstrzymać Kylo Rena i jego ucznia. A Kater jest. Fakt, nie w tym momencie. Ale był w stanie z nim walczyć. Musiał się tylko bardziej do tego przygotować. Zanim wyszedł popatrzył jeszcze na Izefeta. - Mam nadzieję, że wszystkie moje rzeczy zabrałeś. Wolałbym nie dawać broni naszym wrogą - Powiedział. Chodziło mu o jego datapad z danymi, miecz świetlny oraz mapę z koordynatami Koribanu. To była ostatnia rzecz, którą chciał zobaczyć Kater: Krążownik Najwyższego Porządku na tej pustynnej planecie. Po tych słowach wyszedł za Jedi, trzymając Sehtet za rękę. Tak mistrzu. Przepraszam, że martwię się o swoją dupę i próbuję powstrzymać zagrożenie Powiedział w myślach Zabrak, idąc za mistrzem. Był ciekawy gdzie go zaprowadzi. Kiedy już się oddalili zapytał cicho. - Jak do tego doszło? Jak Ben zabił wszystkich? - Kater był bardzo ciekawy co się stało po tym jak on odleciał. I czemu Luke go nie powstrzymał. Chociaż co do tej drugiej części nie był pewny, czy Luke w ogóle miał możliwość powstrzymać Kylo Rena.
×
×
  • Utwórz nowe...