Skocz do zawartości

Bosman

Brony
  • Zawartość

    1941
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Bosman

  1. Bosman

    [zapisy] Wiek Broni i Techniki

    Uwaga ogłoszenie. Szczerze przyznam, że nie spodziewałem się, że tak szybko zbiorą się karty. I to na dodatek 4 akceptowalne karty. ( Karta Zegara została ukryta z jego osobistych powodów. Ale ustalił ze mną co trzeba tak więc wszystko jest dobrze) Tak więc w mojej głowie zrodziło się pytanie czy wy, gracze jesteście gotowi aby zacząć sesję wcześniej. Czytaj nawet dzisiaj, o ile czas mi pozwoli. Jeśli każdy z graczy wyrazi zgodę ( W formie napisania w tym temacie, że chce ) dostaniecie prywatne wiadomości, które będą zarówno wstępem do sesji jak i wiadomościami do waszych postaci. Wiadomość będzie zawierać... To już dowiecie się, kiedy zaczniemy sesję. Tak więc Czekam na waszą odpowiedź.
  2. Bosman

    [zapisy] Wiek Broni i Techniki

    Dobrze Miejsce zaklepane. Cóż o ile zrobisz ciekawą i klimatyczną postać A tak btw. Myślę, że będzie już 4, bo Arekeen też się zainteresował stworzeniem postaci. Ale jest czas do kiedy można składać karty więc poczekam na każdego.
  3. Rok 2208. Postęp cyborgizacji i rozwoju technologii osiągnął nowy poziom. Ludzie są w stanie modyfikować swoje ciała, ulepszać je za pomocą implantów czy wczepów a nawet całkowicie zmieniać się w maszyny, zwiększając tym samym swoje możliwości i przełamując znane dotychczas ludzkości ograniczenia. Jednak miało to też swoją stronę. Na czarnym rynku kwitnął handel lewymi wszczepami czy nielegalne modyfikacje. Pojawił się też nowy rodzaj narkotyku elektronicznego, CR43-H, potocznie zwany Crach'em. Nie wspominając już o nielegalnych kasynach, burdelach zarówno tych klasycznych jak i tych elektronicznych oraz arenach, gdzie ludzie walczą na śmierć i życie. Został jeszcze aspekt społeczny. Z 20 miliardów ludzi, którzy zamieszkują planetę zaledwie 1% ludzi żyje w luksusach. Reszta tłoczy się w betonowo-stalowych wieżowcach, w kanałach pod miastem czy włóczy się po zatłoczonych ulicach. Codziennie policja mierzy się z dilerami narkotyków, handlarzami wczepów czy zabójcami na zlecenie. A to tylko wierzchołek góry lodowej. (Zanim przejdę do opisu KP i innych ważnych lub mniej ważnych spraw coś ode mnie. Ci, którzy już grali u mnie wiedzą, że mam niemiłą przypadłość, że nie kończę sesji. Tak wiem moja wina. Jednak to jest moje Hobby i prowadzenie sesji sprawia mi ogromną radość. Dlatego nie chcę się poddawać i dalej próbować prowadzić sesję najlepiej jak jestem w stanie. Jednak tym razem liczę na pomoc graczy, aby któryś przysłowiowo "kopnął mnie w dupę" gdy zacznę się obijać. Dodatkowo też to będzie moja pierwsza sesja w innym uniwersum więc liczę na wyrozumiałość i wytykanie mi błędów, jeśli takowe się pojawią. ) Karta Postaci (Czyli to co gracze lubią najbardziej ) ( Zastrzegam sobie prawo do odrzucenia karty postaci, jeśli będzie zbyt op lub zbyt przesadzona. Jednak jestem otwarty na rozmowy czy dyskusje na temat waszych kart. Wtedy wspólnie możemy dojść do porozumienia) Stopnie zmechanizowania i ich opisy (Ważne) I jeszcze kilka zasad co do całej sesji. 1. Przestrzegamy ogólnych zasad forum, sesji RPG oraz zasad zawartych niżej. 2. Zabrania się tworzenia postaci nie pasujących do świata. 3. Wszelakie kłótnie czy spory załatwiamy albo na PW albo w tym temacie. 4. Zachowujemy kulturę osobistą. ( Można co prawda rzucić czasami mięsem ale wszystko w granicach rozsądku. Wiązanki będą automatycznie karane) 5. Aby nie było za dużego spamu wiadomości prosiłbym aby w grze ograniczyć się do 3-4 postów pomiędzy moimi kolejnymi postami. To zdecydowanie ułatwi grę ( Wierzcie mi. Sprawdzałem to wiele rady) Wszelkie rozmowy postaci, które wykroczyłyby poza limit postów proszę przenieść na PW. 6. W czasie walk/rozmów/akcji czy innych aktywności brane będą pod uwagę tylko te czynności, które zostały napisane w ostatnim poście przed moim odpisem. Dodatkowo akcje proszę opisywać w postaci niedokonanej ( Czyli chciał sięgnąć po coś a nie sięgnął po coś) Początkowo błędy będą wytykane, później będzie się to wiązało z karami. 7. Zastrzegam sobie prawo do dodania lub zmiany obecnych punktów zasad, jeśli zajdzie taka potrzeba. A teraz uwaga ważne ogłoszenie. Sesja jest przeznaczona dla 4 graczy. I tylko 4. Mam złe doświadczenie w prowadzeniu sesji dla większej ilości osób więc 4 to dla mnie maksymalna ilość. Z racji tego, że miejsce jest ograniczone będę czekał na wasze karty postaci do czwartku, 26 października 2017 roku do godziny 19. ( Jeśli do tego czasu nie pojawią się 4 akceptowalne karty postaci to czas zostanie wydłużony do momentu pojawieniu się takowych) Po tym czasie, jeśli będzie więcej niż 4 karty to wybiorę cztery karty, które uznam za ciekawe, interesujące. Tak wiem brzmi to jakbym chciał kogoś faworyzować. Ale tak nie jest. Ja chcę poprowadzić ciekawą sesję, która będzie interesująca dla każdego z graczy, więc jednocześnie będę wymagał od graczy pełnej powagi i zaangażowania. I jednocześnie przepraszam, jeśli ktoś poczuje się nie fair, że nie wybrałem jego karty. Przykro mi z tego powodu, ale prowadzenie sesji ma to do siebie, że dla obu stron ma to być przyjemność. A jeśli jedna strona będzie się męczyć to i druga na pewno to odczuje. Druga ważna sprawa. Macie możliwość wyboru waszego zawodu lub profesji, tak więc jeśli po ostatecznym zaakceptowaniu kart okaże się, że część z was jest z jednej grupy ( Np z policji) A druga z innej ( Powiedzmy, że będą to zabójcy lub najemnicy) To mamy dwie opcje. 1. Jeśli przewaga będzie jednej grupy ( 3 do 1 ) To wtedy ta osoba będzie musiała się jakoś dopasować do reszty. Jestem w stanie pomóc w dopasowaniu lub chociaż opisaniu to w jakiś sensowny sposób. Tak aby powstała jedna, w miarę spójna grupa. Uwaga. Tyczy się to tylko przeciwległych grup. Jeśli będą np. 2 zabójców, diler narkotyków i haker to jest to grupa z jednej "kategorii" więc nie trzeba się bawić w przemianowywanie postaci. 2. Jeśli będzie po równo ( czyli 2 na 2 ) To jestem w stanie w ostateczności poprowadzić równocześnie 2 sesje w tym samym świecie, ale nie unikniemy spotkań czy małych konfliktów. Jednak osobiście wolałbym tego uniknąć. Ale to się okaże po zaakceptowaniu kart.
  4. David ucieszył się w duchu, że wszystko poszło sprawnie i szybko. Wracając do domu starał się zapomnieć o słowach mężczyzny, wmawiając sobie, że bredził lub był niespełna rozumu. Wchodząc do domu zastanowił się. Było cicho. Za cicho. Położył rękę na broni i wszedł w głąb mieszkania. Widząc swojego brata i Kuro odetchnął z ulgą. Popatrzył na dziewczynę z lekkim uśmiechem. - Dziękuję, że się nim zajęłaś - Powiedział szeptem po czym nachylił się i pocałował ją w czoło. Po tym poszedł do łazienki. Chciał wziąć prysznic i zapomnieć o tym co się właśnie stało. Musiał sobie poukładać wszystko w głowie.
  5. David przez chwilę zastanawiał się, czy nie podejść i nie dopytać się jeszcze o coś. Jednak koniec końców machnął na to ręką i poszedł do dyrektora szpitala. Obiecał, że zajmie się tym chłopakiem więc słowa chciał dotrzymać. Zaczął się rozglądać za gabinetem. Po chwili wyciągnął z kieszeni chusteczkę od Naho. - Tylko mi nie mówi, że źle zrobiłem. Ja obiecałem tylko, że spróbuję coś zrobić z tym chłopakiem. Nic więcej. I nie wierzę w żadną apokalipsę. Ja już swoją przeżyłem - Powiedział cicho po czym schował chusteczkę do kieszeni i poszedł dalej. Starał się zapomnieć o tej całej apokalipsie.
  6. Dla Davida to już było za dużo. Czuł się, jakby ktoś go wodził za nos i przy tym doskonale się bawił. Odbił się od ściany. - Nie wiem o czym wy wszyscy gadacie. Czuję się, jakby ktoś wrzucił mnie do mało zabawnej komedii - Powiedział po czym odwrócił się do drzwi. Zanim jednak je otworzył dodał - Pójdę porozmawiać z dyrektorem szpitala. A tobie polecam się wyspać. I jeśli chcesz to poinformuj resztę. - Dodał po czym wyszedł. Ruszył w kierunku gabinetu dyrektora. Skoro już powiedział, ze porozmawia i postara się jakoś utrzymać przy życiu tego dzieciaka to chociaż pójdzie spróbować. A w głowie już zastanawiał się, co będzie musiał dalej zrobić.
  7. David popatrzył na mężczyznę. Zastanawiam się kim on jest. - Kim jest ten cały Princess? O jakich on bóstwach mówił? I o co tutaj w ogóle chodzi? Nie jestem człowiekiem, który wierzy we wszystko co usłyszy, ale ta cała sprawa jest bardzo zakręcona. A ja chcę poznać jakąś logiczną odpowiedź. Tyle mnie interesuje. Bo co jak co. Ale najbardziej na świecie nie lubię, jak ktoś się tnie, i uważa to za ucieczkę od problemu. A Mars już dzisiaj pokazał, że nadal tak uważa - Powiedział, strzelając palcami. Próbował jakoś w głowie ułożyć sobie to wszystko w logiczną całość. Ale na razie wszystko szło topornie.
  8. David wysłuchał mężczyzny i westchnął. - Ale nikt nie wpada w śpiączkę od tak. I to na dwa lata - Powiedział po czym popatrzył na chłopaka na łóżku. - normalnie bym się tym nie zainteresował. Jednak mój brat podobno jest przyjacielem tego chłopca. Więc przyjechał tutaj zobaczyć czy znowu mnie nie okłamał. Bo zdążyłem się już nasłuchać o jakiś bóstwach, Wierzy Babel i tego typu sprawach. I próbuje to wszystko jakoś połączyć w całość - Powiedział. Po chwili milczenia dodał. - Jestem w stanie dopilnować, że nie odłączą go od maszyny. Ale muszę mieć powód ratować jednego chłopaka, którego nawet nie znam, i przez którego mój brat zachowuje się jak nawiedzony - Dodał po czym znowu popatrzył na mężczyznę. Liczył, że może teraz dowie się czegoś konkretnego. W innym wypadku nie będzie miał tutaj co szukać.
  9. David jechał spokojnie. Był trochę sceptycznie nastawiony do tego całego ich bóstwa oraz kolegi w potrzebie ale skoro już zadeklarował, że pojedzie i sprawdzi o co tam chodzi. Wchodząc do szpitala przepychał się do recepcji, pokazując insygnia wojskowe. Idąc za recepcjonistką zaczął się poważniej zastanawiać czy ta cała sprawa jest faktycznie tak poważna jak to opisał jego brat. Wszedł do pomieszczenia i rozejrzał się. Widząc chłopaka podpiętego do maszynerii zagwizdał cicho. Potem popatrzył na mężczyznę, który również był w pomieszczeniu. Poczekał aż zostaną sami. - Co mu się stało? Co go doprowadziło do tego stanu? - Zapytał, opierając się plecami o ścianę. - I kim ty jesteś? Bo tak trochę nie pasujesz mi na ojca chłopaka - Dodał, obserwując mężczyznę. Ciągle był gotowy aby wyciągnąć broń, albo przynajmniej aktywować Geass.
  10. Chłopak westchnął po czym podszedł i przytulił do siebie brata. - Chciałem ci ufać. I mieć w głowie to, że mam młodszego brata. Ale zamiast powiedzieć mi wprost to mnie oszukałeś. A podobno Bracia stoją po tej samej stronie - Powiedział David. Po chwili odsunął się od brata. - Wróć do domu. Odpocznij albo nawet się prześpij. Pojadę tam do szpitala i zobaczę jak wygląda sprawa tego całego Quinna. Pamiętaj niczego nie obiecuję - Dodał po czym przejechał ręką po głowie chłopaka. - Czekaj tu na mnie. I już bez cięcia czy innych głupich zachowań młody - Dodał po czym poczekał chwilę czy jego brat wróci do domu. Jeśli to zrobił to poszedł do samochodu i ruszył do szpitala Sakurami.
  11. Vincent, po wejściu zaczął warczeć, czując zapach wampira. Jednak trzymał się blisko Saskii. Aleksander wszedł za nią i zamknął drzwi. Podszedł do okna i otworzył go, wpuszczając do środka trochę świeżego powietrza. To minimalnie zmniejszyło intensywność zapachu Aleksandra. - Cóż plan jest taki, żebyś tutaj oswoiła się z zapachem wampirów. Wiem, że to będzie mało przyjemne, ale dzięki temu będziesz mogła jakoś wytrzymać zarówno w zamku jak i w mieście, bo, jak już pewnie wiesz, w mieście mieszka sporo wampirów. A poza tym... Cóż... Loren obawia się, że możesz stracić nad sobą kontrolę. Bo pełnia będzie za 3 dni. Więc można to uznać za takie przymusowe wakacje - Powiedział, siadając na krześle. Pokazał gestem dziewczynie kanapę. - Ja wiem, że dasz sobie radę. No ale Loren martwi się zarówno o ciebie jak i o swoją rodzinę. Sama rozumiesz. - Dodał, patrząc na dziewczynę. Na jego twarzy było widać odrobinę zmartwienia.
  12. Kater westchnął, słysząc słowa Lady. Odniósł wrażenie, że dla Zannah zabicie kogoś bez broni czy czegokolwiek to coś oczywistego i łatwego. Jednak postanowił nie komentować, żeby znowu nie narażać się na słowa pogardy ze strony Sitha. Słysząc strzały i słysząc słowa Zannah ruszył do konsoli, która odpowiadała za działa na statku. Zaczął się rozglądać za celami, do których mógł otworzyć ogień. Musiał ich utrzymać przy życiu, jeśli chcieli mieć szansę odlecieć stąd wraz z Sehtet. - Ile dasz mi czasu na zabranie Sehtet i rozwiązanie sprawy Izefeta? - Zapytał, skupiając się jednocześnie na strzelaniu do celów, które strzelały do nich. W głowie już rozmyślał jak mógłby przekonać Izefeta, żeby ten się do nich przyłączył. Chodź bardziej skupił się na tym jak mógłby go zabić, zwłaszcza, że już wcześniej Kage dał mu do zrozumienia, że uważa Zannah za zagrożenie.
  13. Aleksander już nic nie powiedział. Odezwał się dopiero wtedy, kiedy oboje znaleźli się przed drzwiami jego samotni w środku lasu. - Cóż... możliwe. Ale co się stało to się nie odstanie. Żadne z nas nie jest już człowiekiem i raczej nie zapowiada się, żeby któreś z nas miało na nowo nim być. Trzeba się przyzwyczaić do nowego życia. I nowych możliwości - Powiedział po czym otworzył drzwi. Dziewczynę uderzył zapach Aleksandra. Tak intensywny, że Saskia poczuła mdłości. Cóż nikt poza nim tu wcześniej nie wchodził, więc wszystko co było w środku nasiąkło jego zapachem. Cóż jeśli tutaj dziewczyna miała powiedzieć kilka dni to musiała się przyzwyczaić do tego zapachu lub zrobić coś, żeby go zniwelować. Aleksander zaprosił ją ręką do środka. - Tak, wiem, że zapach pewnie ci się nie podoba. Ale to jedyne bezpieczne miejsce, o którym ja wiem. Wszędzie indziej ktoś mógłby cię wyczuć - Dodał, czekając na to, czy Saskia przełamie się i wejdzie do środka.
  14. Kater skinął głową. Trochę się zdziwił, widząc, że Zannah siada za sterami. Ale postanowił nie powiedzieć nic, tylko wysłuchał tego co ona ma do powiedzenia. Rozejrzał się po pokładzie statku. Szukał czy nie leży tutaj żadna broń. W końcu Zabrak nie miał niczego poza Mocą, ale i to mogło być trochę kłopotliwe. - Rozumiem. Co mam zrobić, jeśli Izefet nie będzie chciał iść ze mną po dobroci? Nie mam w sobie tyle Mocy, żeby go zaciągnąć siłą - Powiedział, stając niedaleko wyjścia. Musiał być przygotowany na wszystko. Teraz tylko liczył na to, że Moc po raz kolejny będzie po jego stronie i uda mu się zabrać ze sobą Sehtet i Izefeta. Oraz, że razem uda im się odlecieć. W końcu Izefet nadal miał w ukryciu jego broń i inne rzeczy.
  15. Fakt Saskia nie czuła głodu. Jednak nie była w pełni najedzona. Miała miejsce na coś więcej. Ale nie było to wymagane, aby się kontrolować. Aleksander wzruszył ramionami. - Cóż ja uważam, że posiadanie czegoś, czego nie ma nikt inny jest pewnego rodzaju szczęściem. Przynajmniej się wyróżniamy z tłumu innych nam podobnych - Powiedział nadal prowadząc dziewczynę do swojej samotni. Saskia po chwili zorientowała się, że są już niedaleko. Ale nadal nie czuła zapachu Aleksandra między drzewami. Wyglądało, jakby jakimś sposobem maskował swój zapach, przez co nikt nie mógł wyśledzić jego samotni w lesie. - A ty nie czujesz się teraz wyjątkowa? Cóż wcześniej już byłaś niezwykłą osobą, ale teraz... sama rozumiesz - Roześmiał się mężczyzna. To chyba miało być coś na kształt komplementu.
  16. Kater trochę nie dowierzał, że tak sprawnie dostali się do frachtowca. Jednak przeczuwał, że to szczęście może ich szybko opuścić. I wcale nie pomylił się za bardzo. Po uruchomieniu silnika popatrzył na komunikaty po czym uderzył pięścią w ster. - Cholera. Hipernapęd nie działa. Tym to możemy sobie co najwyżej polatać po planecie. Trzeba znaleźć inny statek jeśli mamy opuścić tą planetę - Powiedział odwracając głowę do Zannah. Po chwili zaczął się rozglądać, czy gdzieś dalej nie ma innego statku, który wyglądałby na taki, który mógłby odlecieć. Po chwili znowu popatrzył na Mroczną Lady - Więc jak wygląda sytuacja? Lecimy, zgarniamy Sehtet i Izefeta a potem szukamy innego statku, lecimy po zapasy a potem Korriban? A w międzyczasie próbujemy nie zginąć - Zapytał, próbując odczytać z twarzy Lady jak ona zapatruje się na ich obecną sytuację. Bo nie była ona zbyt kolorowa.
  17. David nadal patrzył na swojego brata. W tym momencie nie ruszały go jego łzy. Wystarczyło mu to, że zachowywał się dziwnie. - Czemu wcześniej mi nie powiedziałeś Mars? - Zapytał, patrząc na niego. - Czemu Tamta grupa zaatakowała? Czego chcecie lub czego szukacie - Powiedział po czym oparł się o ścianę. Zabezpieczył broń - A teraz powiedz mi, gdzie leży ten wasz kolega - Dodał. Chciał się dowiedzieć więcej o tej grupie. A skoro wiedział, że jeden z nich leży w szpitalu to dawało mu dobry argument. - I nie próbuj wzywać kolegów. Pojadę, zobaczę co chcę zobaczyć i wracam tutaj. A ty masz czekać tutaj na mnie - Dodał, po czym poczekał na słowa jego brata. Musiał się upewnić w paru sprawach.
  18. David przeczytał notatkę. Potem jeszcze raz. I jeszcze. Potrzebował kilku minut, żeby ogarnąć co właśnie przeczytał. Następnie wstał. Zaczął iść w stronę wyjścia. Mijając Kuro podszedł do niej. - Mam nadzieję że lepiej się czujesz - Powiedział po czym przytulił ją do siebie. Po chwili dodał - Nieważne co usłyszysz, nie wolno ci wyjść z kuchni. Muszę przeprowadzić poważną rozmowę - Dodał po czym wyszedł. Stanął za Marsem. Broń trzymał w kaburze. - Musimy porozmawiać młody. Teraz. I mam nadzieję, że tym razem mnie nie okłamiesz Mars - Powiedział, patrząc na plecy chłopaka. - A może powinienem powiedzieć Shinji - Dodał, kładąc dłoń na pistolecie.
  19. David zamyślił się. Słowa Shiro dały mu do myślenia. Wiedział, że Mars ma żółte oczy i to go jeszcze bardziej zmartwiło. - Dzięki. Przejrzę to co mi wysłałaś i w razie pytań zgłoszę się do tego Bjarkana. I właśnie to mnie martwi. Że atakowało tylko 3. Gdzie jest czwarty? Czemu nie było go z nimi, skoro są tak zgraną ekipą - Powiedział po czym skinął lekko głową do Shiro i wyszedł. Poszedł prosto do swojego domu, rozglądając się przy okazji, czy czasem nigdzie w okolicy nie ma jego brata. Wchodząc do domu poszedł prosto do swojego pokoju, do komputera. Chciał zapoznać się z informacjami od Shiro.
  20. David westchnął, widząc Teo. Faktycznie nie wyglądał na zdrowego. Następnie popatrzył na Shiro i skinął głową. - Dzięki. Przejrzę to, jak wrócę do siebie - Dodał po czym zamilkł na chwilę. - Shiro słyszałaś o kimś, kto ma złote oczy? - Zapytał, opierając się o framugę drzwi. Teraz sobie przypomniał, że Naho coś o nich wspominała. Musiał to też brać pod uwagę. - Nie wiem czemu, ale to może mieć coś wspólnego z moim bratem. Zaczynam się martwić. Sporo przeżył. Wczoraj zobaczyłem, że ma rany na rękach. Zachowuje się tak samo jak Kuro. Zamiast mi powiedzieć wolą się ciąć - Powiedział, zaciskając dłonie w pięści. Strasznie go to denerwowało, że tak się dzieje. Dodatkowo całą sytuację pogarszały słowa Naho.
  21. David westchnął i popatrzy w niebo. - Wierzę, że się znajdzie. Ale mam pewne obawy. Coś każe mi myśleć, że stało się coś złego. On coś ukrywa przede mną - Powiedział spokojnie, idąc dalej w kierunku domu Teo. - Zróbmy tak. Powiedz mi, czy mam wzywać do was lekarza. Calypso chciała już wzywać najlepszego ze swoich. A potem... Potem idę go poszukać. A ty w wolnej chwili sprawdź nagrania z kamer w okolicy. I wyślij na mój komputer dane o tych całych... GOD'sach. Zobaczę co z nimi. Może... Może mój Geass się w końcu na coś przyda - Dodał po czym wyłączył rozmowę i ruszył szybszym krokiem do domu Teo.
  22. - Tak słyszę cię. Cóż to się cieszę, że to nic wielkiego. Ale spróbuj odpocząć trochę. Bo słyszę, że jesteś zmęczona - Powiedział do komunikatora po czym westchnął. - A teraz jak możesz to odpowiedz mi na pytanie. Widziałaś gdzieś Marsa? Nie było go rano w domu. Nie wiem, gdzie go wcięło. Zaczynam się martwić - Dodał, idąc w kierunku swojego domu. Musiał się dowiedzieć, czy czasem nie wrócił do domu. Miał ciągle z tyłu głowy słowa ducha Naho. I to jeszcze bardziej go martwiło.
  23. David skinął głową po czym wyszedł z gabinetu Calypso. Przez chwilę przeciskał się do wyjścia. Kiedy mu się udało udał się od razu do domu Teo. Zastanawiał się o co chodzi. Czy to jest faktycznie choroba czy może jednak Teo coś robi po tajemnie. Uruchomił komunikator, zastanawiając się czy Kuro już wstała. Nadal rozglądał się za swoim bratem. Musiał go znaleźć. - Shiro co się dzieje z Teo? Topaz przed chwilą był w gabinecie Calypso. Mówił, że Teo jest chory. A ja mam iść zobaczyć co się stało i ewentualnie powiadomić medyka - Powiedział, licząc, że dziewczyna odbierze i powie mu o co chodzi.
  24. David nic nie powiedział do momentu, aż Calypso odpowiedziała Topazowi. Podniósł lekko rękę. - Calypso spokojnie. Może to tylko zwykłe przeziębienie lub coś w tym stylu. Nie wysyłaj od razu lekarza. Pójdę tam i zobaczę jak wygląda sytuacja. W razie czego poinformuję cię. I tak muszę tam iść. - Powiedział. Nie wspominał o swoim bracie. Wolał w to nie mieszać innych. Będzie musiał go poszukać jak tylko będzie w domu. - Coś jeszcze mam dla ciebie zrobić Księżniczko? - Zapytał, patrząc na nią z lekkim uśmiechem. Skoro już wrócił do pracy, to musiał się na nowo wczuć.
  25. David skinął głową. - Dobrze Księżniczko. Nie zawiodę - Powiedział z lekkim uśmiechem chłopak. Już chciał zapewnić, że na pewno miło spędzi dzień, lecz wtedy do pomieszczenia wszedł Topaz. Słysząc go odwrócił się błyskawicznie w jego stronę. Posłał mu lekki, konspiracyjny uśmiech. - Tak jestem cały. Czemu mieli by mnie zabić? Po prostu wróciłem do służby. A ty jak się trzymasz? - Zapytał, wracając wzrokiem na księżniczkę. - Tak, myślę, że dobrze spędzę ten dzień. Dziękuję za troskę.
×
×
  • Utwórz nowe...