Skocz do zawartości

Bosman

Brony
  • Zawartość

    1941
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Bosman

  1. Kater zastanawiał się co odpowiedzieć. Wiedział, że Zakon upadł, ale nie spodziewał się takich słów w ustach jego byłego mistrza. Przez chwilę milczał. Zbierał myśli. - Nie. Nazwanie ciebie Wielkim Mistrzem nie jest potwarzą. To wyraz szacunku ucznia do mistrza. Bo jestem ci wdzięczny za twoje nauki. Ale myślę, że mimo rozpadu Zakonu Jakoś ci się uda go odbudować. Wiesz o czym mówię. Moc dąży do równowagi. A więc aby istnieli Sithowie muszą istnieć Jedi - Chłopak mówił spokojnie, patrząc na Luke'a - A już wkrótce zostanie tylko dwóch. Zadbam o to. A wtedy ty lub twoi uczniowie muszą odbudować akademię. Żeby Moc pozostała w równowadze. Więc radzę ci się zebrać - Dodał z lekkim uśmiechem. Liczył na lekkie rozluźnienie atmosfery. - Ja też nie jestem twoim wrogiem. I też nim nigdy nie będę. Ale zamierzam podążać własną drogą. Wyruszyłem po wiedzę. I nie spocznę, dopóki jej nie zdobędę. I nawet ty mnie nie powstrzymasz mistrzu - Dodał. Zabrak czuł ogromny szacunek do Luke'a. W końcu to po części dzięki niemu stał się tym, kim jest teraz. - Pomóż nam stąd uciec. A potem pozwól odlecieć we własną stronę. - Po chwili dodał - I zaopiekuj się tym chłopakiem - Pokazał na dziecko, które trzymał jego towarzysz. - Jest silne w Mocy. Ja znajdę innego ucznia, kiedy już zostanie tylko jeden Sith - Dodał z nutką wyższości. Jednak nie był pyszny. Był zdeterminowany i chciał osiągnąć swój cel.
  2. Mężczyzna na początku był zaskoczony tym co widział. Po chwili popatrzył na orła i uśmiechnął sie. Podszedł do drzwi i zamknął je na klucz.nastepnie cos mruknął pod nosem. - Podoba mi sie ta cała twoja Magia Saskia - Powiedział do ptaka po czym wziął małe w rękę i wyskoczył przez okno. Do ziemi było z 10 metrów, Ale to absolutnie nie przeszkadzało wampirowi. Aleksander popatrzył w górę, a następnie zaczął podążać za Saskią, jednocześnie starając się nie wpaść na drzewa. Cóż on nie wiedział, gdzie to wszystko sie działo, więc podążał za dziewczyną. Chyba szukał jakiegoś tropu, Bo co chwilę obwąchiwał drzewa i krzaki.
  3. Kater czekał z niecierpliwością na starego mężczyznę. Czuł się, jakby cały czas nagle zwolnił. Widząc zachowanie swoich towarzyszy westchnął. Podniósł wzrok i popatrzył w oczy mężczyzny. - Owszem minęło. Zestarzałeś się - Powiedział krótko. Ugryźć się w język, żeby nie powiedzieć mistrzu. Widząc, że raczej nie dojdzie do walki opuścił bąbel Mocy. - Co Wielki Mistrz Jedi robi na tej... planecie? - ostatnie słowo powiedział z nieukrywanym bólem. Ale nie ma co sie dziwić. W końcu ostatnie tygodnie nie należały do najlepszych. - Nie powinieneś siedzieć w Akademii i szkolić nowych wojowników? - Zapytał. W jego glowie nie było gniewu czy strachu. A raczej Zabrak starał się z całych sił nie okazywać ani tego ani tego. W końcu jego los leżał w rękach byłego mistrza, od którego się odwrócił i odszedł.
  4. Aleksander popatrzył na dziewczynę zaskoczony. Chyba nie spodziewał się takiej odpowiedzi. - A to ciekawe. Nie słyszałem wcześniej o tych zaginionych ludziach. Więc wiesz więcej niż ja - Uśmiechnął się wampir po czym podszedł i otworzył okno. - Będziesz miała coś przeciwko, jeśli wyruszę wraz z Tobą? - Zapytał z uśmiechem. - oczywiście zamknę drzwi i sprawię, że nikt tutaj nie wejdzie. - Zapewnił mężczyzna, pokazując duży, miedziany klucz do drzwi.
  5. Kater, nadal trzymający chłopaka na rękach, szybkim krokiem zmierzał w kierunku lądowiska. On też miał nadzieje, że rebelianci pomogą im uciec. Skoro szukali rekrutów, to on i Sehtet mogli to wykorzystać, A potem odlecieć na Nal Hutta. Kiedy już byli blisko Zabrak poczuł wibracje Mocy. Od razu spojrzał na chłopaka, jednak ten nadal nie był tomny. Podniósł głowę i wtedy co dostrzegł. Starego, przygarbionego mężczyznę. Nogi się pod nim ugieły. Nagle poczuł, jakby się nie mógł ruszyć, jakby coś go unieruchomiło. Słysząc pytanie Sehtet nawet się nie odwrócił. Jego uwagę całkowicie pochłonął Luke Skywalker. Jego były mistrz, którego postanowił opuścić wiele lat temu, żeby iść odkrywać tajniki Ciemnej Strony. - Co on tutaj robi? Czemu przyleciał aż tutaj? - Powiedział do siebie, jednak pewnie Sehtet i tak to usłyszała. Zabrak czekał na to co się zaraz stanie. Dla pewności zaczął formować wokół siebie bąbelek Mocy. Nie zamierzał się ukrywać, bo dawny mistrz pewnie i tak już dawno to wyczuł.
  6. Służba patrzyła na Saskię zdziwiona. Część nawet chowała się przed nią i orłem. Aleksander powiedział, że można wejść, a widząc dziewczynę z ptakiem popatrzył zaskoczony. Słysząc jej słowa skinął lekko głową. - Ok... Ale najpierw powiedz mi o co chodzi? Bo to, że chcesz pobawić się w orła już się domyśliłem. Zresztą tylko ty mogłabyś to zrobić - Zaśmiał się po czym wyprostował się na swoim krześle i popatrzył na dziewczynę. - Dobrze. Zatem zaskocz mnie - Powiedział, przyglądając się jej. Czekał na to co nastąpi.
  7. Katerowi na szczęście udało się stworzyć bąbel i spróbował podejść do dzieciaka, aby go uspokoić. Jednak nie musiał. Ten chłopak po chwili padł nieprzytomny. Kater jeszcze przez chwilę utrzymywał, dla pewności. Potem podszedł i podniósł dzieciaka. Zaczął szybkim krokiem wracać do reszty. - To była Moc, której dzieciak nie był w stanie kontrolować - Wyjaśnił krótko, Idąc dalej w kierunku lądowiska. - Chłopak musi się nauczyć kontroli nad nią. A jeśli przeżyjemy to... - Tutaj się zawiesił. Już chciał powiedzieć, że on go wyszkoli. Jednak powstrzymał się. Nie wiedział ani gdzie się udadzą, czy przeżyją i co tam dalej na nich czeka. Jednak To dawało mu nadzieję. Ten chłopak... mógłby stać się jego uczniem. Ale najpierw musiał przeżyć i odlecieć z tej planety. O resztę będzie się martwił potem. - To będziemy się martwili co dalej. Najpierw ucieknijmy stąd.
  8. Kater widząc, że Sehtet idzie za nim pokręcił oczami. Jednak nic nie powiedział, tylko zaczął się zbliżać do, jak się po chwili okazało małego chłopca. W pewnym momencie Zabrak zatrzymał się. Poczuł coś dziwnego. Ogromny potencjał Mocy. Przez chwilę zastanawiał się, co było źródłem owej Mocy. Kiedy chłopiec otworzył usta uzmysłowił sobie. Czując, jak jego krzyk wdziera się do jego głowy. Padł na kolano, zasłaniając uszy rękami. Zaczął się skupiać, żeby stworzyć wokół siebie bańkę z Mocy. Tak, jak nauczył go Bane. Było to trudne, bo krzyk praktycznie go unieruchomił. Jednak skupiał się ze wszystkich sił. Ta bańka pozwoliłaby mu podejść do dzieciaka i spróbować go uspokoić. Jeśli mu się udało zaczął powoli iść do chłopaka. - Chcę ci pomóc!! - Krzyknął w jego stronę. Chciał go jakoś uspokoić. Liczył, że jeśli on zobaczy, że Zabrak jest odporny na krzyk to przestanie. - Pozwól mi podejść do siebie!! Zabiorę cię stąd!!
  9. Patrick uśmiechnął się lekko do Saskii - No dobrze. Skoro mówisz, że tak będzie lepiej to ci zaufam - Zaśmiał się mężczyzna i patrzył jak dziewczyna zabiera mapę i ptaka. - Tylko proszę uważaj na mapę. Nie wiesz, jak trudno w dzisiejszych czasach zdobyć tak dokładną mapę miasta - Dodał dość poważnym tonem. Jednak po chwili znowu się uśmiechnął - I tak pewnie będziemy się pojedynkowali z Aleksandrem. Przyszedł tu zanim wyszedłem i powiedział mi, że w czasie wyjazdu nie miał możliwości trenować - Wyjaśnił po czym wstał i podszedł do szafki. - Dobrze Saskia. To ty leć czynić te swoje magiczne cuda a ja zacznę przygotowywać... heh... Posiłek dla naszych pracodawców - Powiedział nieco skrzywiony, jednak wziął się do roboty.
  10. Patrick zamyślił się przez chwilę. - Tak jest taki pokój. Na pierwszym piętrze, zaraz po prawej stronie. Nie jest używany, bo kiedyś służył jako garderoba. Ale zabrali z niego szafy i zostawili tam tylko stół i krzesło - Powiedział Patrick. Saskia potrzebowała chwili, żeby zorientować się o jakim pokoju mówił kucharz. To było to pomieszczenie, w który to Felicja zabiła Klarę. Dziewczyna teraz już pamiętała. Cóż na pewno ten pokój był mało odwiedzany. Pytanie, czy czasem Felicja znowu nie postanowi się najeść? - Będzie pasował? - Zapytał mężczyzna, patrząc na dziewczynę i na Orła, który siedział na oparciu krzesła.
  11. Katerowi zaczęło się lekko kręcić w głowie od natłoku tych wszystkich emocji wokół niego. Jednak był skupiony na biegu, żeby dotrzeć na lądowisko. Jednak, kiedy Sehtet go zatrzymała. Obejrzał się szybko co się stało. Już myślał, że ona została ranna. Jednak kiedy ta pokazała na dziewczynkę Zabrak zawahał się. Nie do końca wiedział, o co tutaj chodzi. Jednak nie mogli tracić wiecej czasu. - Tese zabieraj ją na lądowisko. Jeśli będzie mogli to lećcie. Dołączę do was. - Rzucił tylko po czym puścił rękę dziewczyny i ruszył w kierunku tego małego człowieka. Nie wiedział o co tutaj chodzi lub czy to nie jest jakaś zasadzka, ale miał blaster i swoje zdolności, więc postanowił zaryzykować. Ruszył do tego dziecka, szukając powodu, czemu ono stoi tam gdzie stoi i ma tak wygiętą rękę.
  12. Patrick trochę przestraszył się, widząc jak ciało Saskii upada na stół. Zaczął się nawet zastanawiać, czy czasem wszystko poszło tak jak powinno. Jednak widząc jak orzeł wleciał przez okno i usiadł na krześle odetchnął z ulgą. - Widzę, że twoje sztuczki cię nie zawodzą prawda? - Zapytał, patrząc na orła na krześle. Następnie podszedł do szafki i wyjął z niej jakiś papierowy rulon. Położył go na stole. Wtedy to Orzeł-Saskia zobaczyła, że to była mapa miasta. Patrick pokazał palcem na jakiś dom na skraju. - Tutaj mieszkali ci starsi państwo. Podobno poszli na spacer do lasu o tu - Pokazał gęsty las, kawałek za ich domem. - Myślisz, że coś znajdziesz? - Zapytał, patrząc na ptaka - I nie martw się. Zajmę się twoim ciałem. Będzie leżało w schowku o tam. Żeby nikt nie zadawał pytań - Dodał z lekkim uśmiechem, czekając na to jak dziewczyna zareaguje na jego słowa.
  13. Kater już miał coś powiedzieć, jednak usłyszał potężny huk. Od razu przytulił się do ściany, na wszelki wypadek. Widząc, że Grota się rozpadła nie miał czasu na wahania. - Dobra. Lecimy tam. Miejmy nadzieję, że Rebelianci kogoś po nas wyślą - Rzucił tylko po czym zaczął biec w kierunku lądowiska. Jednocześnie skupił się, żeby wypatrzeć w tłumie potencjalnych żywych przeszkód typu strażnicy. Skoro miał broń, to mógł się ich pozbyć, żeby ułatwić jemu oraz swoim towarzyszą dostanie się na miejsce. W końcu to byłą jedyna okazja, żeby uciec. Nie mogli jej zmarnować. Tym co się stanie z nimi u Rebeliantów będzie się martwił później.
  14. Patrick był nadal trochę zdziwiony, lecz pokiwał głową. - Skoro chcesz to proszę - Powiedział z niepewnym uśmiechem. Widać było, że jest ciekawy co się zaraz wydarzy. - Tylko pokaż mi się w oknie. Chciałbym to zobaczyć na własne oczy - Dodał. Na zewnątrz było całkiem dużo zwierząt. Były tam zarówno różnego rodzaju ptaki, takie jak wróble, jaskółki, mewy czy nawet orzeł się znalazł. Poza tym w lesie Saskia wyczuła dwa młode wilki, jakieś sarny, jednego łosia oraz kilka zająców. Tak więc wybór był dość konkretny. Wystarczyło się tylko skupić na tym, czego się nauczyło przez te lata.
  15. Kater wybiegł z Sehtet z budynku i od razu przytulił się do ściany, żeby uniknąć tłumu, który biegł. Zaczął się rozglądać, próbując wypatrzeć, jakie samoloty zaatakowały planetę. To by mu dużo dało. Widząc X-Winga skrzywił się. - Rebelianci - Rzucił pod nosem, olewając fakt, czy dziewczyna to usłyszy czy też nie. W końcu miał się ukrywać. A Rebelianci mimo wszystko mogli odkryć, że on jest użytkownikiem Mocy. A to by mu niezwykle utrudniło zadanie dostania się na Nal Huttę a potem na Korriban. Jednak teraz skupił się na teraźniejszości. Zaczął się z dziewczyną powoli przemieszczać, szukając lepszego miejsca do ukrycia się. Poza tym, skoro planetę atakowały X-wingi, to za niedługo mógł też wylądować tutaj samolot z jednostkami pieszymi. A to była ich szansa na ucieczkę. Oczywiście liczył się z tym, że będzie musiał użyć Mocy. Kiedy zobaczył coś kątem oka od razu się odwrócił, jednak to był Tese. Widząc blaster uśmiechnął się lekko po czym pokazał dłonią w kierunku dalszych budynków. - Za mną. Trzeba znaleźć bezpieczniejsze miejsce - Rzucił po czym pociągnął Sehtet za sobą. Zabrak już układał w głowie jakiś plan. W końcu wątpił, żeby Rebelianci tylko zaatakowali planetę. Według niego powinni próbować uratować tych ludzi. A raczej tak mu się wydawało, natrafiając często na wspominki o akcjach rebeliantów wymierzonych w Najwyższy Porządek.
  16. Patrick popatrzył na dziewczynę zaskoczony. Widać było, że nie spodziewał się takiej odpowiedzi i takiego planu. - Saskia spokojnie. Pamiętaj, że ja idę dopiero jutro do miasta. Więc jeśli teraz chcesz iść to proszę bardzo. Skoro ci pozwolili. A jutro... hmm... trzeba by liczyć, że nie dostaniesz pracy. Albo jakoś sprawić, żeby pozwolili ci zostać w łóżku - Powiedział kucharz, jedząc spokojnie - A co do tego "pożyczania ciała" To... to już nie jest jakaś bardzo zaawansowana magia? I możesz sobie od tak wejść do ciała innego zwierzątka? - Zapytał, przyglądając się dziewczynie. Był zaciekawiony jej słowami.
  17. Heron rozmawiał z Wiktorią, kiedy Saskia do niego podeszła. Ten popatrzył na nią trochę zdziwiony. - Hmm... niech pomyślę... Nie chyba już dzisiaj nic nie będzie do roboty. Więc jest możliwość, żebyś wymknęła się na krótki spacer. Tylko błagam uważaj na siebie. Pamiętasz, co się stało z Klarą. Może lepiej, żeby ktoś ci towarzyszył. Najlepiej ktoś zbrojny - Powiedział Zarządca, jednak Wiktoria wbiła mu palec pod żebra. - Heronie przesadzasz. Przecież Saskia chce się przejść a nie iść do miasta. Boże z wiekiem robisz się coraz bardziej przesądny - Powiedziała kobieta po czym popatrzyła na Saskię. - Możesz iść spokojnie. Prawda Heronie? - Zapytała, patrząc na niego Ten tylko westchnął i skinął głową, rozmasowując bok. - Tylko proszę uważaj Saskia - Powiedział mężczyzna. Wiktoria w tym czasie posłała dziewczynie ukradkiem uśmiech.
  18. Kater jakoś wytrzymywał te półtorej miesiąca. Chodź trzeba przyznać, że nie było mu łatwo. Codziennie robił to samo. Wstawał, przebierał się, walczył o życie. Wracał spać. Nie miał możliwości trenować tworzenia bariery z Mocy, mimo, że próbował. Na dodatek próbował w tym czasie zdobyć coś, co mogło im się przydać. Broń, sprzęt. Cokolwiek. No ale to też szło topornie. Pewnej nocy coś go obudziło. Na początku nie wiedział, o co chodzi. Jednak widząc, że Sehtet stoi przy oknie wstał i podszedł do niej. - Co jest? - Zapytał nieco zaspany. Dopiero wtedy zobaczył grzyb po wybuchu i czerwone światełka. Chłopak nagle otrzeźwiał. - Sehtet to nasza szansa - Powiedział do niej po czym złapał ją za rękę. - Teraz albo nigdy. Spadamy stąd - Rzucił po czym sięgnął po to co było teraz ich dorobkiem po czym pociągnął dziewczynę za tobą. Teraz skupił się na dwóch rzeczach. Dotarciu do tych statków, bo chyba wszystko będzie lepsze niż ta kolonia, oraz na ochronie Sehtet, bo przez ten cały czas, który tu spędzili trochę się do niej zbliżył. I po cichu liczył, że ona też coś do niego poczuła.
  19. Kater zdziwił się, słysząc, że duch powiedział Sehtet, że powie jej gdzie będą mogli go znaleźć. Zastanawiał się, o co tu może chodzić. Jednak uwierzył wcześniej duchowi, więc postanowił i tym razem zaufać i nie komentować. - Wstydzisz się mnie? - Zaśmiał się chłopak, jednak odwrócił się, żeby nie podglądać jak dziewczyna się przebiera. - Dobrze to teraz trzeba będzie wymyślić, jak się stąd wydostać. Na Nal Hutta jakoś sobie poradzimy... mam nadzieję Dodał w myślach, czekając aż dziewczyna się przebierze. - Powiedz mi jedno Sehtet. Myślisz, że damy radę stąd uciec? - Zapytał, nadal oglądając ścianę swojego "pokoju"
  20. Patrick zaśmiał się, słysząc jej słowa. Wiedział, że Saskia nawet, jakby jej zabronili to i tak chciałaby się dowiedzieć ile by się tylko dało. - Starsi państwo zniknęli jakieś 3 dni temu. Zainteresowała się tym ich wnuczka, która chciała odwiedzić dziadków. Wtedy to się rozniosło po mieście, że zniknęli. Cóż ja idę jutro do miasta, bo muszę kupić lód i trochę owoców do deserów. Więc jeśli się uśmiechniesz do Herona, to może pozwoli ci iść ze mną - Zaproponował kucharz, puszczając jej oczko. - No pod warunkiem, że Aleksander nie będzie chciał, żebyś u niego "sprzątała" - Zaśmiał się. Następnie podszedł do garnka i nabrał sobie porcję kaszy z gulaszem. - Dobrze to sprawdźmy co mi tam wyszło - Rzucił po czym zaczął jeść.
  21. Kater zrobił duże oczy, słysząc z kim rozmawiała Sehtet. Jednak nic nie powiedział. Poczekał aż ona skończy. - Naprawdę z nim rozmawiałaś? - Zapytał, mrugając kilka razy, jakby nie dowierzał. Po chwili dodał. - Cóż... jak byłem nieprzytomny też z nim rozmawiałem. Mówił, ze mam się udać na Nal Hutta a potem znowu na Korriban. Też wspominał o treningu. Ostrzegał mnie, żebym uważał na duchy mistrzów. Bo potrafią być wredne. Sam nie wiem teraz co o tym myśleć - Kater zobaczył kombinezon po czym odwrócił się tyłem do dziewczyny i szybko przebrał. - Poza tym, najpierw trzeba się stąd wydostać. Dotrzeć na Korriban będzie trudniejszy. Najwyższy Porządek zabrał moją torbę. A tam były koordynaty i mój datapad. A tam miałem wszystko. Jeśli dobierze się do tego Kylo lub ten drugi, to będę miał cholernie duży problem - Powiedział cicho, siadając koło Sehtet i patrząc na nią. Liczył, że jednak tak się nie stało. ale wątpił w to.
  22. Patrick trochę zdziwił się, widząc tak żywą reakcje dziewczyny. Jednak napił sobie wody i dopiero wtedy kontynuował. - Tak mamy rekiny. Jednak nie widziałem żadnego. Po prostu rybacy często mówią, że spotykają je na środku morza. Ale wracając. To na pewno nie były wilki. Łowcy od razu przeszukali las. I nic nie znaleźli. To na pewno też nie był klif. Ten tutaj jest jednym z dwóch, na które można spokojnie wejść. Drugi jest kawałek dalej, jednak tam rybacy mają swoją wioskę. Więc to odpada. Zostają wilkołaki i wampiry. Jednak trzeba by było to sprawdzić - Powiedział, patrząc na Saskię. - Widząc, jak na to zareagowałaś, myślę, że sama będziesz chciała się dowiedzieć co tam zaszło prawda? - Zapytał, posyłając jej lekki uśmiech.
  23. Kater westchnął, słysząc o staruszku, który odszedł. Popatrzył w górę. - Niech Moc ma w opiece jego syna - Powiedział pod nosem. Zrobiło mu się trochę żal. W końcu widział go raz i już wtedy staruszek nie wyglądał na takiego, który długo pożyje na tej planecie. Słysząc o zabezpieczeniach i różnych środkach bezpieczeństwa zmartwił się. Najbardziej bolało go to, że Lądowisko było strzeżone. Bo co do broni, to mogło nią być praktycznie wszystko. Nawet kawał metalowej rurki. Po prostu musiał się skupić mocniej na Mocy. Chociaż pewnie i to będzie w tych warunkach trudne. - Wierzę Sehtet. Wierzę. Pamiętaj, oni nie wiedzą kim jestem i co potrafię. To daje minimalną przewagę. Jednak... Heh chyba nie mamy innego wyboru, jak spędzić tutaj trochę czasu i dopracować plan jak i zdobyć trochę sprzętu - Powiedział po czym poprowadził dziewczynę do "łóżka" - A teraz lepiej chodźmy się przespać. Bo jutro trzeba być wypoczętym. Zwłaszcza ty. To ty pracowałaś te 6 dni, kiedy ja dochodziłem do siebie - Dodał, delikatnie się uśmiechając do niej. Jednak Kater zamierzał jeszcze przed snem trochę poćwiczyć tworzenie wokół siebie tarczy z Mocy. Stracił sześć dni, więc musiał nadrobić ten czas. W końcu miał cel i zamierzał do niego dążyć.
  24. Patrick zaśmiał się, słysząc słowa Saskii. - Jaki test? Po prostu wpadłaś w oko Aleksandrowi. Więc spodziewaj się, że częściej będziesz u niego "sprzątać" - Powiedział po czym puścił jej oko. - Aleksander to dobry czł... wampir. Po prostu miał dużo szczęścia, że spotkał pana Lorena. Bo coś czuję, że gdyby ktoś inny go zamienił, to z chłopakiem byłoby gorzej - Dodał. Mogło zdziwić Saskie to, że Patrick nazwał go chłopakiem. Cóż Aleksander wyglądał na niecałe 30 lat. - No dobrze ale teraz czas na trochę smutniejszych wiadomości. Kiedy byłem w mieście dowiedziałem się, że zniknęła jedna starsza para. Po prostu wyszli na spacer i już nie wrócili. I to mnie trochę niepokoi - Dodał, siadając ciężko na krześle. Patrząc na niego Saskia mogła odczytać jedno: To nie było normalne zniknięcie.
  25. Kater westchnął, słysząc o tym co się działo z Sehtet w czasie, kiedy go nie było. Jednak słysząc ile się dowiedziała uśmiechnął się. Szczerze się uśmiechnął się. Poza tym był pod wrażeniem ile dziewczyna zdołała zrobić przez ten czas. Zanotował w głowie informacje od dziewczyny co do strażników, zmian warty i kabli. Spodziewał się, że to może być dość kłopotliwe, ale jakoś muszą sobie poradzić. - Jesteś wspaniała Sehtet - Powiedział z nutką dumy w głosie po czym delikatnie podniósł się i pocałował delikatnie dziewczynę w czoło. Miał nadzieję, że ona uzna to za przejaw szczęścia i uznania. - Ja się trzymam jakoś. Nadal czuję tą ranę, ale muszę przyznać, że ich medycy są nawet spoko. Przynajmniej nie odczuwam, żeby spartolili robotę - Dodał, patrząc na twarz dziewczyny. - Powiedz mi jeszcze jedno. Ile byłem nieprzytomny? Wiesz może? Chciałbym wiedzieć. Bo trzeba powoli zacząć myśleć nad ucieczką z tej planety - Ostatnią kwestię powiedział bardzo cicho, żeby czasem uszy w ścianach nic nie usłyszały.
×
×
  • Utwórz nowe...