Skocz do zawartości

Bosman

Brony
  • Zawartość

    1941
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Bosman

  1. Regis westchnął, wyraźnie zawiedziony. - Ej no weź. Naprawdę nie da się tego nauczyć? Zawiodłem się - Powiedział po czym dodał już z uśmiechem - Cóż tak czy inaczej cieszę, się, że pracujesz dalej z nami. Przynajmniej będę teraz wiedział, żeby nie robić z sobie głupich żartów - Uśmiechnął się do niej. Widać było, że chciał coś jeszcze powiedzieć, ale wtedy drzwi się otworzyły. Stanął w nich Patrick i tylko uśmiechnął się, widząc jak Saskia i Regis. - Przeszkodziłem wam? - Zaśmiał się, siadając na wolnym krześle. Regis pokręcił głową. Widać było, że uśmiechał się zakłopotany.
  2. Kater wysłuchał w milczeniu słów Darth'a Bane'a. Nie mówił nic z dwóch powodów. Po pierwsze nadal doskwierał mu ból i miał trudności z oddychaniem. A drugi powód był taki, że rozmyślał nad jego słowami. Wiedział, że nauka nie będzie prosta. Spodziewał się, że będzie mogło zająć tygodnie. Ale po to tutaj przyleciał. Chciał zgłębić tajniki Mocy. I nie zamierzał tak łatwo odpuścić. Słysząc o opuszczeniu grobowca zawahał się. - Dobrze Lordzie. Stanie się tak jak uznasz, że stać się musi - Powiedział po czym skłonił się lekko duchowi i wyszedł z grobowca. Swoje kroki skierował w stronę statku. Musiał przemyśleć parę spraw. A przede wszystkim musiał sprawdzić czy z jego towarzyszami wszystko było ok. Nie mógł ich stracić. Nie tu. Nie teraz.
  3. Regus najpierw trochę posmutniał, że Saskia nie chce mu powiedzieć. Jednak widząc, że ta się nagle zmienia najpierw krzyknął a potem zaczął się odsuwać aż spadł krzesła. Odsunął się od niej aż do ściany. Kiedy ta znowu zmieniła się w człowieka dość niepewnie zaczął do niej podchodzić. Po chwili postawił krzesło i usiadł na nim. - A więc t-to tak wygląda - Powiedział niepewny po czym niepewnie dotknął palcem jej dłoni, jakby spodziewał się, że poczuje coś innego niż skóra i mięśnie. - TO widzieli inni goście? - Zapytał znowu patrząc na dziewczynę - Cóż nie dziwię się, że jedna z tych osób po prostu wyskoczyła z okna. Sam bym chyba wyskoczył, gdybym zobaczył coś takiego - Powiedział chłopak po czym uśmiechnął się lekko - Bardzo ciekawa umiejętność. Pokażesz mi jak to zrobić? - Zapytał z nutką nadziei w głosie.
  4. Kater nie spodziewał zupełnie tego co się stało. Kiedy poczuł uderzenie nie zdążył nawet zareagować. Ból go oślepił a uderzenie odebrało dech. Upadł na ziemie i próbował złapać oddech. Słyszał głos Darth'a ale zanim był w stanie odpowiedzieć potrzebował chwili aby się pozbierać i kolejnej, żeby złapać oddech i podnieść się z ziemi. Popatrzył na ducha. - T-Tak. Po to tutaj przybyłem - Wyszeptał z bólem i stanął na nogi. Podpierał się o ścianę, na którą wcześniej wpadł - Będę się uczył. Chcę zgłębić tajniki Ciemnej Strony Mocy. Bo był to mój cel od początku - Powiedział podchodząc w kierunku ducha i jego sarkofagu. Stanął przed nim i patrzył na niego. Czekał czy ten coś mu odpowie. Przełknął kilka gorzkich słów i milczał.
  5. Patrick westchnął i popatrzył na dziewczynę. - Dziękuję ci Saskia. Poczekaj tutaj. Za chwilę wrócę - Powiedział po czym zamknął butelkę z krwią i wyszedł z kuchni. Minęła chwila a do kuchni wszedł Regis. Popatrzył na Saskię i uśmiechnął się. - Hej. I jak tam pierwszy obiad arystokracji? Słyszałem, że zrobiłaś duże zamieszanie, które skończyło się tym, że ktoś wyleciał przez okno. Nawet nie wiesz jak żałuję, że tego nie widziałem - Powiedział rozbawiony chłopak po czym usiadł obok niej i popatrzył na nią. - Naprawdę zmieniłaś się w ptaka? Powiesz mi jak to wyglądało? - Zapytał, nie ukrywając ciekawości i rozbawienia całą sytuacją.
  6. Kater wysłuchał słów Darth'a Bane'a i przez chwilę milczał, zastanawiając się co odpowiedzieć. W końcu nie po to przebył tą całą drogę, żeby teraz odpuścić. Ale duch nie wydawał się być skoro do współpracy czy nauczenia go czegokolwiek. Zaczynało go to irytować. Ale i tak zamierzał z nim dalej rozmawiać. W końcu na szczęście był też obdarzony dużą dozą cierpliwości. - Nie wiem czy to my jesteśmy prawdziwi czy oni. Na to pytanie nie znam odpowiedzi. Ale wiem, że to my przylecieliśmy tutaj, chcąc zdobyć wiedzę i potęgę. To my narażamy życie, żeby odkryć to, co już dawno zostało zapomniane. To JA odwiedziłem Russan i byłem w Dolinie Jedi. To JA rozmawiałem z Lordem Kaanem i dowiedziałem się jak Twoja bomba myśli zabiła jego i innych akolitów. A teraz to JA stoję przed tobą, sprowadzony tu przez twoje myśli. Przybyłem tutaj zdobyć wiedzę i nie opuszczę tego miejsca bez niej. A zdobędę ją z twoją pomocą lub bez niej, Bane - Powiedział to wszystko na jednym oddechu patrząc w czerwone oczy ducha. Nie okazywał tego, ale liczył, że jego słowa, oraz ukryta w nich determinacja przekonają ducha do niego.
  7. W pokoju wspólnym nadal siedziało sporo osób. Kiedy Saskia wniosła talerze wiele osób uśmiechnęło się. Część z nich podziękowała, kilka osób od razu podeszła i poczęstowała się ciastem. Widać było, że byli ciekawi jak smakują ciasta, którymi raczyli się arystokraci. Kiedy Saskia weszła znowu do kuchni zobaczyła, że na stole stała butelka z jakimś czerwonym płynem. Butelka była otwarta i do połowy pełna. Patrick właśnie dolewał do niej innego płynu. Niestety to też była krew. - Jesteś już? Dobrze. W takim razie będziesz musiała chwilkę poczekać tutaj. Muszę jej zanieść... to - Powiedział prawie z odrazą. Widać był, że to jest ta część jego pracy, której nie lubił. A wyglądało na to, że nie chciał prosić Saskii, żeby ta to zaniosła. - Heh Wampiry - Dodał pod nosem, lecz Saskia usłyszała to.
  8. Kater patrzył na ducha Bane'a i zastanawiał się przez chwilę, zanim odpowiedział. Zastanawiał się, czy to nie jest kolejny test. Nie był pewny, ale wolał założyć, że tak jest a co za tym idzie, nie miał zamiaru oblać. - Co zrobię z wiedzą? Czy to nie oczywiste? Przekażę mu ją w mniejszym lub większym stopniu. Bo tak jak zauważyłeś to nie jest mój mistrz lub uczeń a towarzysz. Zasada Dwóch, którą wprowadziłeś ponad tysiąc lat temu obecnie jest zachwiana. Po części jest to moja wina, ale nie żałuję tego. Skoro tak się stało to znaczy, że Moc chciała się zrównoważyć - Powiedział, cytując po części słowa Kaana. Nadal obserwował jak ten zareaguje - Moja kolej na pytania. Jak zginąłeś? I Czy powiesz mi coś o swoim holocronie, o ile takowy posiadasz - Powiedział, nie ukrywając ciekawości.
  9. Patrick zaśmiał się po czym popatrzył na kuchnię. - A wiesz co? W sumie tak. Mogłabyś zanieść te dwa talerze do pokoju wspólnego? Będę ci wdzięczny. Ja muszę tutaj jeszcze coś przygotować dla panny Felicji - Powiedział z lekkim grymasem. Saskia mogła się jedynie domyślać, że chodziło o jej "prawdziwy" posiłek. - A potem, jeśli będziesz miała jeszcze trochę siły to możesz przyjść do mnie. Specjalnie zostawiłem dla ciebie trochę ciasta - Zaśmiał się i pokazał na trzeci, znacznie mniejszy talerz niż dwa pozostałem. Dziewczyna zobaczyła tam kilka kawałków chyba 4 różnych ciast. Na talerzach, które miała zanieść znajdowała się reszta tych smakołyków. Widać było, że tutaj nic się nie marnowało. Poza tym to pokazywało, że Patrick, podobnie jak pan Loren, dbał innych ze służby.
  10. Kater patrzył na ducha, a raczej na dwa czerwone punkty, które go obserwowały. Słysząc o Jedi oraz mówieniu z kolan spoważniał. - Nie przybyłem tutaj, żeby duch dawnego Mrocznego Lorda mówił mi, że jestem nikim. Tak byłem szkolony jako Jedi. Ale przybyłem tutaj jako Sithem. A jestem tutaj, żeby poznać tajemnice Mocy. A co za tym idzie chcę poznać również twoje tajemnice, Darth'ie Bane - Powiedział spokojnie, chodź nie ukrywał poirytowania, wynikającego ze słów ducha. - A teraz ja mam do ciebie kilka pytań. Kim była Rain? Czyżby twoja uczennica? I Czemu wprowadziłeś zasadę dwóch? W czym ci przeszkadzał Lord Kaan i jego bractwo? Przecież, skoro byłeś tak potężny mogłeś go zastąpić i przewodzić grupie Sithów - Ciekawość Katera już nie raz sprowadziła na niego kłopoty. Ale jednak chęć zdobycia wiedzy była silniejsza.
  11. Patrick wzruszył ramionami. - Saskia Atrakcja Turystyczna. Tylko w zamku Lensterów - Zaśmiał się kucharz po czym zaczął wycierać szkła. - Nie przesadzaj. Nie wiem dokładnie, ile żyje pan Loren, ale wydaje mi się, że w życiu widział już wiele. Nie wiem do końca czy to co ty pokazałaś było jedną z nich, ale tak jak ci mówiłem wcześniej. Pan Loren bardzo szanuje swoich pracowników i naprawdę trzeba się postarać, żeby ten był na kogoś zły. Osobiście nigdy nie widziałem go złego. A pracuję tu już parę lat - Powiedział po czym popatrzył na dziewczynę - I nie przesadzaj Saskio. Nie będziesz gruba. No, chyba, że bardzo tego chcesz - Dodał i puścił jej oko. Po kilku minutach Patrick odłożył szmatkę. - No i proszę. Posprzątane, pozmywane i gotowe do następnej imprezy - Powiedział, patrząc dumnie na stertę talerzy i szkieł, które właśnie odciekały. - Dziękuję ci za pomoc Saskia - Powiedział podając dziewczynie ręcznik do wytarcia rąk.
  12. Zabrak nadal nie wiedział kim jest Rain. A fakt, że głos był inny nie podobał mu się. Ale postanowił zrobić tak samo jak zrobił to z duchem Kaana. Zacząć od początku. - Nie wiem kim jest Rain, Darth'ie Bane. Ale jeśli on lub ona nie zdobył/zdobyła czegoś, co pozwoliłoby długo żyć to pewnie już nie żyje. Wszak od twojej śmierci minęło pewnie coś około tysiąca lat. I podobnie jak Lord Kaan tak pewnie i reszta osób, które żyły w twoich czasach teraz są już przeszłością - Powiedział spokojnie, obserwując reakcje ducha na jego słowa - Ja nazywam się Kater. Przybyłem tu, na Korriban, żeby zdobyć wiedzę. Chcę odkryć tajniki Mocy i zdobyć holocrony dawnych Lordów. Pragnę w ten sposób oddać im część i podziękować za ich trud. Dzięki nim Sithowie przetrwali pokolenia, aż do teraz - Mówił spokojnie, we wspólnym. Nie był pewny, czy używanie Sithiańskiego byłoby dobrym pomysłem. Tak samo wspominanie, że zasada dwóch, którą stworzył właśnie Bane została złamana. - Przybyłem do Doliny Mrocznych Lordów bo ty mnie nakierowałeś - Dodał, przypominając sobie, że to właśnie jego ducha widział na pustyni.
  13. Patrick zaśmiał się głośno i radośnie, słysząc słowa dziewczyny. - Wolę mówić ci Saskia. Bardziej pasuje - Przyznał z uśmiechem po czym pokazał dziewczynie koszyk, w którym leżało kilka szmatek do mycia talerzy. - Cieszę się, że nadal pracujesz z nami. A jeśli boisz się, że zgrubniesz to po prostu nie będę ci dawał ciast czy innych słodyczy. Może to jakoś pomoże - Kucharz droczył się z dziewczyną i widać było po nim, że sprawia mu to dużo frajdy. - Mówiłem ci, że pan Loren jest bardzo otwarty i przychylny dla swoich pracowników. Tak więc nie miałaś się co martwić - Powiedział podając dziewczynie talerze, które miała wytrzeć i odłożyć do odcieknięcia na specjalną półkę. W dwójkę praca szła dość sprawnie. Tak więc nie minie więcej niż 15 minut i wszystkie talerze, sztućce i szkła do picia będą czyste.
  14. Kater szedł, starając się nie pomylić. Kiedy stanął przed niedużym wejściem do kamiennej krypty zastanowił się, czy dobrze trafił. Wydawało mu się, że wszystko tutaj będzie bogato zdobione i monumentalne. Jednak wszedł do tej krypty, rozglądając się za ewentualnymi pułapkami czy innymi strażnikami. Nie dostrzegł niczego, co bardziej zaniepokoiło Zabraka niż uspokoiło. Jednak podszedł do sarkofagu i zaczął mu się przyglądać. Widząc tabliczkę najpierw przetarł oczy, potem ową tabliczkę a na końcu przyjrzał się jej jeszcze dokładniej. Za każdym razem dostrzegł ten sam napis. Te same dwa słowa, które wywołały dreszcz na plecach mężczyzny. - Darth Bane - Wypowiedział je, nie mogąc uwierzyć, że faktycznie go odnalazł. Mężczyzna podniósł się i rozejrzał się po całej krypcie. - Darth Bane. Twórca Zasady Dwóch. Jeden z najpotężniejszych Darth'ów w historii - Powiedział do siebie, nadal szukając Bane'a wzrokiem. Nadal ciężko mu było uwierzyć, że odnalazł jego sarkofag. Ale to była prawda. I powoli docierało to do Zabraka.
  15. Loren popatrzył na dziewczynę i skinął głową. - Tak Saskia. Możesz iść. Spokojnej nocy ci życzę - Powiedział pracodawca dziewczyny po czym usiadł za biurkiem. Medira o dziwo też skinęła lekko głową, żegnając się z dziewczyną. Kiedy Saskia schodziła po schodach nie widziała już nikogo. Widać było, że służba skończyła sprzątać i wróciła co pokoju wspólnego. Świadczył o tym hałas i zgiełk, jaki tam panował. Po wejściu do środka dziewczyna naliczyła ok 15 osób, które rozmawiały o dzisiejszym dniu. Kiedy dostrzegli dziewczynę część rozmów zamilkła. A służba patrzyła na dziewczynę. Część była nieco niepewna, część natomiast uśmiechała się do niej ciepło. Widać było, że spodobało im się to, co ona zrobiła w jadalni. - Skoro tutaj jesteś to znaczy, że nadal pracujesz dla pana Lorena. A więc nie było tak źle. Tak jak mówiłem - Zaśmiał się Patrick, stojąc przy ogromnym zlewie. - Cóż chciałbym porozmawiać, ale muszę to wszystko umyć, a Regis teraz jest zajęty, wyrzucaniem resztek i innych pozostałości po obiedzie. Tak więc musisz mi wybaczyć tym razem Saskia. - Dodał mężczyzna. Widać było, że nie domyślił się, że Saskia przyszła mu pomóc.
  16. Kater już chciał się ruszyć z miejsca, aby zacząć poszukiwania, lecz wtedy usłyszał głosi zatrzymał się w miejscu. Zapamiętał informację, a dla lepszego zapamiętanie powtórzył sobie w głowie. Dwieście kroków prosto, Dwieście w lewo Zdziwiło go to jak duch go nazwał. Rain. Próbował sobie przypomnieć, czy to coś imię mu mówi, jednak natrafił na pustkę w głowie. Popatrzył na Izefeta. - Wiem, że tutaj nie jest bezpiecznie. Dla nas nigdzie nie powinno być bezpiecznie. Zwłaszcza po tym ataku na Corustant - Powiedział po czym westchnął i kontynuował. - Duch powiedział mi, gdzie mam iść. Dwieście kroków prosto a potem dwieście w lewo. Muszę tam iść sam. Ale w razie czego wiesz, gdzie będę. Spróbuj tutaj coś znaleźć. Uważaj na siebie przyjacielu - Powiedział to, i w sumie nie było to takie trudne. - Wrócę najszybciej jak to będzie możliwe. Silniejszy i bogatszy w wiedzę, po którą tutaj przybyliśmy - Poklepał Kage po ramieniu po czym zaczął iść przed siebie, odliczając kroki, aby trafić tam, gdzie miał trafić.
  17. Wszyscy Trup, co zresztą było do przewidzenia nie odpowiedział na żadne z pytań czy zaczepek. Za to podniósł się przy akompaniamencie strzelających kości, które prawdopodobnie nie poruszały się przez wiele miesięcy. Martwy człowiek zaczął powoli iść w stronę kompanii, obserwując ich swoimi świecącymi oczami. Nie wydawał żadnych dźwięków, jeśli nie liczyć odgłosów ocierających o siebie kości. Ciężko było określić jego zamiary, ale raczej nie szedł się przywitać lub wskazać im drogi. Po chwili Torin i Cerberus dostrzegli jeszcze cztery świecące punkty, które skrywały się w lesie. Dwa kolejne trupy, prawdopodobnie też ludzie, zaczęły się zbliżać w ślad za towarzyszem. Po chwili cała piątka wybrańców dostrzegła trzy trupy, które zbliżały się w ich stronę. Pierwszy z nich był już zaledwie kilka metrów od nich. W tym momencie już każdy czuł trupi odór, który wydobywał się z ciała. Genn Kiedy Genn otrzymał list był w połowie drogi do pobliskiej wioski, aby tam wykorzystać swoje zdolności i wiedzę medyczną, niosąc pomoc potrzebującym. Dopiero po wizycie w mieście planował udać się na miejsce. Ale widać los nie chciał, żeby tak się stało. Będąc w środku lasu, na trakcie wilkołak poczuł najpierw zapach konia z jeźdźcem a po chwili go usłyszał. Minęła może minuta lub dwie i obok mężczyzny zatrzymał się czarny koń. Jego jeźdźcem był mężczyzna w czerwonej szacie, przepasanej czarnym sznurem. Miał przy sobie jedynie krótki miecz oraz niedużą torbę z jedzeniem. Popatrzył on z góry na Genna. - Witaj Gennie. Nazywam się brat Katerius. Zostałem wysłany tutaj, aby poprowadzić ciebie do reszty towarzyszy, którzy również odpowiedzieli na wezwanie brata Felicjusza - Powiedział do niego spokojnie, pozwalając sobie na lekki uśmiech - Mam nadzieję, że rozumiesz, że sprawa jest najwyższej wagi i nie możemy zwlekać - Dodał, bacznie obserwując mężczyznę.
  18. "A więc stało się. Jeden z wybrańców nie sprostał postawionemu mu wyzwaniu" - Brat Felicjusz siedział w swoim gabinecie i zastanawiał się co ma teraz zrobić. Nie spodziewał się, że tak szybko któryś z wybrańców odłączy się od od reszty. Ale nie mógł go za to winić. Tak samo jak nie mógł nikogo zmusić, żeby podjął aż takie ryzyko. Jednak po chwili popatrzył w chmury. - "Jednak nadal jest nadzieja. Otóż pojawił się inny śmiałek, gotów poświęcić się dla wyższego dobra. Stary wilkołak, który chce naprawić błędy swojej przeszłości. Wyszkolony, doświadczony lecz uzależniony od palenia. Czy jego przeszłość i uzależnienie nie przeszkodzi mu w jego misji? A może jego brak zaufania do wampirów będzie przyczyną kłótni i zgrzytów? Cóż nie pozostaje nam nic innego niż poczekać i wierzyć, ze będzie dobrze" - Mnich wstał i podszedł do okna. Jakby chciał poprzez patrzenie w chmury dostrzec przyszłość. ( Tak jak było powiedziane wcześniej. Clocky zrezygnowała z osobistych powodów i braku czasu. Dziękuję za te kilka postów i liczę, że bawiłaś się dobrze. A jednocześnie witam Kameleona i liczę, że będziesz się dobrze bawił.)
  19. Pan Loren skinął głową. On też uśmiechnął się lekko. - Cieszę się, słysząc to Saskia. Tak więc liczę, że od jutra zaczniesz swoje obowiązki. No, chyba, że czujesz nieodpartą chęć pracy to możesz zaraz zejść do Patricka. Myślę, że będzie potrzebował pomocy przy zmywaniu talerzy - Powiedział do dziewczyny po czym podszedł do okna i popatrzył na nie. Słońce już zachodziło, tak więc pan Loren obserwował długie ciebie, które drzewa rzucały na trakt. - Żal? Cóż twój wybór i twoja decyzja. Ale to jest to, czego nie umiem pojąć w was, ludziach. Żal wam osób, które wcześniej życzyły wam śmierci. Robicie dla nich to, czego oni nigdy by dla was nie zrobili. W jakim celu? Chcecie się poczuć lepiej? - Zapytała Medira, ciągle patrząc na Saskię. - Coraz bardziej się zastanawiam co ja bym robiła, gdybym nadal była człowiekiem - Powiedział, jakby trochę już oderwana od rzeczywistości kobieta. Po chwili oczy kobieta zmieniły kolor na jasnozielony a kontakt mentalny się urwał. Loren spojrzał na nią a potem na Saskię, jakby czekał na to co ona odpowie.
  20. Kater pilotował statek powoli, nie mogąc uwierzyć w to co widzi. Był więcej niż pewny, że trafili tam, gdzie mieli trafić. Dolina Mrocznych Lordów. Miejsce, które napawało Zabraka zarówno ogromnym podnieceniem jak i strachem. Zatrzymał się niedaleko od krawędzi, na tyle daleko, żeby kanion osłaniał ich od wiatru. Następnie wyłączył maszynę i zabrał ze sobą miecz, datapad, trochę jedzenia i wody oraz trzy kryształy, które zabrał z domu Sehtet. Spojrzał na nią. - Możliwe. Ale chyba dotarliśmy tam, gdzie chcieliśmy dotrzeć. Przynajmniej ja mam takie wrażenie - Powiedział po czym wyszedł i dołączył do Izefeta. - A więc tak wygląda dolina. Cóż spodziewałem się czegoś mniej imponującego. A tutaj się okazuje, że nasi poprzednicy mieli rozmach - Przyznał obserwując kolejne budowle. - Zaczął się rozglądać za owym dziwnym, tajemniczym mężczyzną. Nawet spróbował Mocą przeczesać okolice, licząc, że uda mu się go znaleźć. Był bardzo ciekawy co ten chciał mu pokazać. BO Cała Dolina zapraszała go do badania swoich tajemnic. A to bardzo odpowiadało Zabrakowi.
  21. Loren siedział na swoim fotelu i zastanawiał się nad tym co ma teraz powiedzieć. Po chwili dopiero odpowiedział. - Rozumiem. Cóż... Nie będę ukrywał, że nie lubię być tak zaskakiwany a zwłaszcza, że stało się to podczas spotkania z tyloma ważnymi osobami. Jednakowoż muszę przyznać, że to jak potraktowałaś Valę przypadło mi do gustu. Zresztą nie tylko mi, prawda Medira? - Zapytał patrząc na kobietę. Ta jednak nie ruszyła się ani trochę. Po chwili niezręcznego milczenia pan Loren odchrząknął i kontynuował - Cóż co prawda mógłbym ci powiedzieć do widzenia ale jak na razie dobrze się sprawujesz tutaj. Poza tym tak jak mówiłem potrzebuję osoby, która zastąpi mi tutaj Herona na kilka dni. Tak więc dalej pracujesz u mnie. Ale następnym razem proszę, żebyś informowała mnie wcześniej, że planujesz zmieniać się w ogromnego ptaka lub wzywać inne ptaki do mojego domu. Dobrze? - Zapytał z lekkim uśmiechem po czym popatrzył na Medirę. Ta jednak nadal patrzyła na Saskię. - Niestety nie jestem w stanie tego zobaczyć. Jestem więcej niż pewna, że był to inny wampir. Ale kto to był, co tam się ukrywa i jak to jest ukryte pozostaje dla mnie zagadką. Niestety musisz sama odszukać sprawcę tego. A powiedz mi jedno 'Saskio' - Widać było, a raczej dziewczyna to poczuła, że zwrócenie się bezpośrednio do niej było trochę kłopotliwe dla Mediry - Czemu pochowaliście tego wampira? - Zapytała. Widać chodziło jej o zdarzenie z nocy, kiedy to, prawdopodobny służący Valii, wkradł się do zamku.
  22. Kater popatrzył na niego i poklepał po ramieniu. - Wiem Izefet wiem. I ufam ci. Nie zamierzam wątpić w twoje intencje czy twoje poświęcenie. Zaufaj mi - Powiedział po czym wszedł do statku i uruchomił silniki. Od razu wzrokiem zaczął szukać gwiazdy, a kiedy to już zrobił to wraz ze wskazaniami ruszył. Leciał spokojnie, kierując się zarówno wskazaniami komputera pokładowego, własnym wzrokiem oraz Mocą, licząc, że uda mu się coś wyśledzić. Skoro już złapał jakiś trop to nie zamierzał odpuszczać. Musiał się dowiedzieć o co tutaj chodzi. W końcu tego szukał całe życie. Wiedzy. A teraz miał ją na wyciągnięcie ręki. - Sahtet wybacz, ale teraz ciężko mi to wyjaśnić. Żeby ci było łatwiej możesz sobie wmówić, że jesteśmy nienormalni i słyszymy dziwne głosy - Zaśmiał się cicho po czym znowu skupił się na pilotowaniu i szukaniu tego, co chciał mu pokazać duch.
  23. Loren milczał, słuchając wyjaśnień kobiety. Medira przez cały czas patrzyła na nią, a jej szkarłatne oczy nawet nie mrugnęły przez ten cały czas. - Cóż ciekawa zdolność muszę przyznać. Tak więc widzę, że nie jesteś zwykłą służącą. Jaka szkoda, że nie wiedziałem wcześniej o twoich zdolnościach, Nie musiałbym improwizować w jadalni i udawać, że wiem o wszystkim. - Powiedział z lekkim uśmiechem. Jednak słysząc o jego tajemnicy wstał. - Saskia o czym ty... - Zaczął mówić, lecz Medira podniosła palec uciszając go. Po chwili ten skinął głową i znowu usiadł - Rozumiem. A więc to prawda, że wiesz kim jesteśmy. Dlatego Medira nie zmieniła koloru oczu, kiedy tutaj weszłaś - Powiedział po czym splótł palce i zaczął się nad czymś zastanawiać. Medira znowu popatrzyła na Saskię i wtedy ta coś poczuła. Takie dziwne uczucie w środku czaszki, jakby ktoś chciał się tam usilnie dostać. Po chwili dziewczyna usłyszała jakiś szept wewnątrz głowy. - Masz braki w pamięci. Ktoś nie chce byś dowiedziała się prawdy - Saskia na 200% była pewna, że to był głos Mediry. Miała bardzo ciepły i miły dla "ucha" głos. Prawie tak ciepły jak matczyny. - Mówisz prawdę. Widzę ją. I odpowiadając na twoje pytanie, ja nie mówię, bo nie mogę. Zapytaj się Lorena jeśli chcesz. On ci wszystko opowie, bo to dzięki niemu jestem tutaj - Po chwili głos jak i uczucie w głowie Saskii zniknęło. Pan Loren patrzył na nią. Widać domyśli się mentalnej rozmowy i nie chciał przeszkadzać.
  24. Kater popatrzył na niego i wzruszył ramionami. - No cóż. Może chodzi o Dartha Nihilusa. Sam w końcu wiesz, że był potężny - Powiedział spokojnie, opierając się o statek - Powiedział tyle, że mam iść za Maat. Ona wskaże mi miejsce, gdzie on ma na mnie czekać. Powiedział też, że mu się ty nie podobasz, ale wyczuwa w tobie więcej Mocy niż we mnie. A poza tym mem go nie zawieźć - Dodał patrząc na Izefeta. Potem spojrzał na Sehtet - Nie wiem. Raczej nie. Ale nie będę wykluczał tej możliwości. Tak czy inaczej zbierajmy się, skoro chcemy tam dotrzeć. Lepiej załatwić to w nocy, bo w ciągu dnia lepiej nie podróżować - Powiedział po czym dodał po chwili do Izefeta. - Jeszcze coś. Nie widziałem jego twarzy, bo miał kaptur ale spod kaptura błysnęły mi 2 czerwone punkty. Pewnie to były oczy, ale nie mam pewności. To może być wynik Ciemnej Strony Mocy? - Zapytał mężczyzny, podchodząc do włazu statku. Chciał jak najszybciej wyruszyć na miejsce. W środku dosłownie go rozsadzało od ciekawości. Zastanawiał się kim był ten mężczyzna, czego od niego chciał i co ich czeka tam na miejscu... Oraz to jakie intencje miał ten duch co do niego i jego towarzyszy.
  25. Loren poczekał aż dziewczyna usiądzie po czym zaczął. - Saskio chciałbym abyś mi wyjaśniła co się stało w jadalni. Ja rozumiem, że zachowanie Valii było karygodne, ale to co ty pokazałaś było... nieoczekiwane. Mogłabyś mi powiedzieć co ty tak właściwie zrobiłaś? Bo jakoś nie słyszałem wcześniej od nikogo ze służby, żebyś robiła coś podobnego wcześniej. Nawet Patrick, a wiem, że sporo ze sobą rozmawiacie. Tak więc? Co to jest? - Zapytał siadając na swoim fotelu i patrząc na dziewczynę. Medira, co ciekawe również podniosła wzrok na nią. Co bardziej zainteresowało Saskię oczy dziewczyny świeciły się szkarłatem. W tym momencie nie ukrywała, że jest wampirem. Pytanie brzmiało czemu? Czyżby wiedziała, że Saskia wie o wampirach? A może nie obawiała się jej zdolności? Pan Loren albo nie widział tego, albo widział i nie reagował.
×
×
  • Utwórz nowe...