Skocz do zawartości

Bosman

Brony
  • Zawartość

    1941
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Bosman

  1. Kater westchnął i popatrzył na Holocron. Tak więc skoro Izefetowi się nie udało, a widać było, że się starał, to on nawet nie próbował. Zamierzał poczekać. Może na Korribanie znajdzie jakieś wskazówki. Słysząc o hipnozie skinął głową. - Bardzo przydatna zdolność. Nie powiem, myślę, że gdybyśmy byli wrogami, to mógłbym mieć spore problemy - Zaśmiał się cicho po czym popatrzył na swoją rękę. - Boli jak jasna cholera. W końcu ten droid musiał na nowo złączyć mi nerwy. Ale myślę, że jak nie będę za bardzo forsował, to będzie dobrze - Powiedział po czym zacisnął dłoń w przestrzelonej ręce. - Jak myślisz co znajdziemy na Korribanie? Będzie tam to, czego szukamy? - Zapytał patrząc na Kage. Zastanawiał się o czym on myśli.
  2. Niestety dziewczyna nie miała tyle szczęścia, żeby opuścić salę. Przed samymi drzwiami usłyszała najpierw szuranie krzesła a potem szybkie kroki. Następne co poczuła to niezwykle mocne szarpnięcie za suknię tak, że nie dała radu utrzymać równowagi i wywróciła się na plecy, tłukąc przy tym kilka talerzy, które trzymała w ręce. Po chwili ktoś podniósł dziewczynę i postawił na nogi. Okazało się, że to była Vala. Kobieta Spoliczkowała Saskię tak, że ta poczuła, jak krew spływa jej po policzku. Widać musiała go rozciąć paznokciem. Kobieta patrzyła na dziewczynę swoimi, jeszcze zielonymi oczami. Bo to, że ona jest wampirem było więcej niż pewne. Nikt tak szybko nie byłby w stanie wstać od stołu, podejść do dziewczyny i szarpnąć ją tak, żeby ta straciła równowagę. Dziewczyna dostrzegła, że pan Loren, Gregory i jeszcze ktoś wstali ale Vala zgromiła ich wzrokiem. - SIADAĆ! - Krzyknęła na nich a ci, co było bardzo dziwne usiedli. Ale widać było po nich, że są zdenerwowani i raczej nie zrobili tego z dobrej woli. Kobieta następnie znowu popatrzyła na służącą. - Myślisz, że możesz sobie od tak ze mnie żartować?! Że pozwolę ci na taką swobodę?! Jesteś niczym! Żyjesz tylko dlatego, że ci pozwolono! - Kobieta krzyczała, chodź na Saskii nie robiło to większego wrażenia. - Daj mi chodź jeden powód, żebym nie posłała cię na tamten świat - Arystokratka aż się gotowała w środku. Stała mniej więcej w odległości 2 do 3 metrów od niej i czekała, czy dziewczyna coś odpowie.
  3. Kater nadal był nieco zakłopotany. Słysząc propozycję, żeby do tego nie wracać chętnie na nią przystał. - Dobrze. Dziękuję ci - Powiedział cicho i wymusił lekki uśmiech. Po chwili, słysząc i Izefecie westchnął. Widać było, że jemu ten holocron nie dawał spokoju. Zresztą nie tylko jemu. Zabrak też ciągle myślał, jak może się dostać do wiedzy zamkniętej przez Nihilusa w środku tak niepozornego przedmiotu. Widząc osmalenia zastanawiał się nawet, czy czasem Holocron nie postanowił razić wszystkich na lewo i prawo. Postanowił iść zapytać się właściwej osoby. Tak więc wstał i ruszył do części statku, gdzie przebywał Izefet. Wchodząc od razu rzucił. - A może lepiej poczekać a próbą otworzenia go do czasu, aż dotrzemy na Korriban? Osmalasz nasz statek. - Zapytał opierając się zdrowym ramieniem o framugę drzwi. - Poza tym ładnie się tak zakładać z Sehtet nie mówiąc jej wcześniej w jaki sposób poszedłem spać? - Uśmiechnął się lekko, przypominając sobie słowa dziewczyny. Na koniec dodał już poważniej. - Izefet lepiej nie próbuj na siłę otwierać tego teraz. Nie masz pewności jak wiedza zawarta w środku wpłynie na ciebie. A powiedzmy, że nie chcę się przez przypadek rozbić gdzieś w nicości kosmosu - Powiedział patrząc na Izefeta. W końcu nie miał pewności, czy czasem wiedza Nihilusa nie wpłynie na Izefeta destrukcyjnie, skoro on zawierał w sobie trochę właściciele owego holocronu.
  4. Po dość napiętym momencie nastała cisza i spokój. Do końca obiadu Saskia już nie usłyszała ani słowa skierowanego w swoją stronę. Może głównie dlatego, że część stołu, gdzie siedziała wulgarna arystokratka była teraz obsługiwana przez Herona, który widać widział zmieszanie Lorena i domyślił się, że coś jest nie tak. Po obiedzie nastąpiła chwila pauzy, kiedy to Saskia i Heron sprzątnęli wszystkie talerz i sztućce z obiadu. Potem Patrick wjechał do jadalni z wózkiem pełnym różnego rodzaju ciast, tortów oraz, co było dla Saskii lekkim zaskoczenie, lodów. Kiedy Patrick podszedł po wózek z talerzami uśmiechnął się do dziewczyny. - Spokojnie. Zostawiłem ci trochę w kuchni - Powiedział cicho. Widać było, że faktycznie mężczyzna wiedział o czym myślała dziewczyna. Niestety los nie chciał dać Saskii spokoju. Podczas deseru, kiedy dziewczyna sprzątała talerze znowu usłyszała tą samą arogancką arystokratkę. - Tylko popatrz na nią. Tylko skóra i kości. Przecież ta dziewczyna lepiej sprawdziła by się jako... - Vala wystarczy - Powiedział Gregory, który siedział obok niej. Kobieta spiorunowała go wzrokiem. - Nie przerywaj mi. Mam prawo ją oceniać. To TYLKO służąca. Nawet nie ma tutaj prawa głosu. Czemu ty traktujesz służących jak równych sobie? Przecież to podludzie - Powiedziała Vala na tyle głośno, że wszyscy przy stole zamilkli. Nikt nie chciał tego okazać, ale każdy przy stole kątem oka patrzył na Saskię. Loren aż wstał. Chyba chciał coś powiedzieć. Pytanie brzmiało, czy tym razem Saskia da radę powstrzymać się od komentarza.
  5. Kater westchnął i zacisnął dłoń na komunikatorze. Potem odwrócił się i popatrzył na dziewczynę. Na jego twarzy zagościł niezręczny uśmiech. - Może i racja. Cóż... Dziękuję ci, że nie wybiegłaś od razu z kokpitu - Powiedział zmieszany po czym zamknął oczy i odetchnął - I jeszcze raz przepraszam. Chyba trochę przesadziłem. To się więcej nie powtórzy - Dodał po czym znowu odwrócił się w stronę komputera. Nie chciał tego pokazać, ale na jego twarzy pojawił się lekki rumieniec. Zabrak po prostu zawstydził się ale starał się tego nie okazywać- A gdzie jest Izefet? - Zapytał, chcąc jakoś zmienić temat rozmowy.
  6. Na szczęście aż tylu nieprzyjemności dziewczyna nie doświadczyła. Większość gości po prostu ignorowała ich, lub nie dawała po sobie poznać, że zwraca na nich uwagę. A roboty było trochę. Saskia musiała kilka razy chodzić obok nich, zabierać talerze i odkładać je na podstawiony przez Regusa wózek. Heron w tym czasie nalewał gościom trunków. - A wiesz co Lorenie? - Powiedziała jedna z arystokratek, ta sama, która patrzyła się wcześniej krzywo na dziewczynę - Nie spodziewałabym się, że nadal zatrudniasz tak młode dziewczyny u siebie. Ktoś mógłby pomyśleć, że one nie tylko sprzątają - O ironio kobieta mówiła to akurat wtedy, kiedy Saskia była obok niej. Nie była to ani trochę miła uwaga. Loren nie spodziewał się tego, bo aż zakrztusił się kęsem mięsa. Popatrzył na ciebie nieco zmieszany. Widać było, że nie do końca wie jak na to zareagować. Heron niestety tego nie usłyszał. Ale inny arystokrata, chyba nieco starszy od Aleksandra spojrzał kątem oka na dziewczynę, widać ciekawy jak ona zareaguje na te słowa. W końcu były bezpośrednio skierowane do Saskii.
  7. Kater ponownie usiadł na fotelu pilota, nie próbował nawet zatrzymywać dziewczyny. Teraz, kiedy pierwsze emocje z niego zeszły czuł się zakłopotany. - Wiem. Wybacz - Powiedział jeszcze, zanim dziewczyna wyszła - Po prostu... czułem, że teraz miałem jedyną okazję. Tak jak mówiłem, czuję się przy tobie... Jakoś inaczej niż zwykle. Jakoś tak... Swobodniej. Nie muszę uciekać lub się ukrywać, jak robiłem to wcześniej. Jeszcze raz cię przepraszam - Dodał po czym wyjął komunikator z kieszeni i zaczął nim przekręcać między palcami. Po pierwsze, nie chciał na trafić na wzrok kobiety. Obawiał się go. I to faktycznie się go obawiał. Po drugie nie chciał myśleć o tym co zrobił. Zaczęło do niego dochodzić, gdzie popełnił błąd, ale teraz było za późno, żeby to odwrócić. Dlatego skupił się na komunikatorze. A na końcu sprawa była taka, że zastanawiał się co słychać na Coruscant u Maady oraz Stegha. Miał nadzieję, że żadne z nich nie miało przez niego większych kłopotów. Ale zastanawiał się czy może teraz z nimi się skontaktować. W końcu nie wiedział jak komunikacja będzie działać w nadprzestrzeni oraz nie był pewny, czy ktoś go nie podsłucha. Na końcu westchnął i dodał. - Przesadziłem prawda - To nie było pytanie.
  8. Gregory uśmiechnął się. - Ciekawe nazwisko. Chyba kiedyś znałem jakiegoś Villena. Ale to było lata temu - Zaśmiał się mężczyzna. Widać było, że jest w dobrym humorze. Po chwili skłonił się lekko i poszedł do swojej żony, która już siedziała na przeciwko Mediry. Widać było, że kobiety rozmawiają, ale dziewczyna nie słyszała ani słowa. Kolejni goście zaczęli się powoli schodzić. Jednak już żaden z nich nie podszedł do Saskii i Herona. Dziewczyna naliczyła łącznie 10 osób, bez Lorena i Felicji. Ale następne osoby były już typowymi przedstawicielami arystokracji. Sztywni, bogato ubrani i zupełnie ignorujący istnienie jej i Herona. No prawie. Pewna arystokratka spojrzała na nią z takim wzrokiem, jakby Saskia budziła w niej obrzydzenie. Po chwili, kiedy wszyscy już siedzieli drzwi ponownie się otworzyły. Jednak przeszedł przez nie Patrick z Regusem. Prowadzili wózek, na którym stały misy z potrawami. Zapach od razu wkręcił się w nos Saskii. Czuła taką mieszaninę mięsa i warzyw, że ciężko było dokładnie określić co tam jest a czego nie ma. Widać było, że Patrick dał z siebie wszystko. Zanim wyszedł Patrick uśmiechnął się do Saskii i pokazał jej kciuk w górę.
  9. Kater zaśmiał się, słysząc jej słowa o zakładzie z Izefetam. Strzelił szyją. - Cóż jeśli chcesz to mogę ci dać te kredyty, żebyś mu dała. W końcu nie wiedziałaś, że to on - Powiedział po czym westchnął. Nadal byli bardzo daleko od Korribanu. A to go trochę martwiło. Bo skoro teraz to zajmuje tak długo, to ewentualny powrót do planet centralnych też zajmie masę czasu. Ale teraz skupił się na dziewczynie i jej słowach. - Trochę ryzykowne. Twoi dziadkowie robili po 2 stronach frontu. To mogło się źle skończyć. A co do poszukiwania kasy na Korribanie. Nie wiem, co tam jest, ale skoro ta planeta jest taka niebezpieczna, to twoi przodkowie mieli sporo szczęścia, że udało im się w ogóle coś przywieźć. A samo podróżowanie nie jest takie złe. Tylko nikt nie może na ciebie polować, tak jak na nas - Powiedział, przypominając sobie, że nadal ma kryształy w torbie. Będzie się musiał im bliżej przyjrzeć później. Słysząc ostatnie pytanie uśmiechnął się. - Ciemna Strona nie jest do końca zła. To po prostu druga strona Mocy. A Moc zawsze musi być w równowadze. Dlatego, aby w pełni ją zrozumieć trzeba poznać obie strony. A Ciemna Strona skrywa znacznie więcej tajemnic, które chcę poznać - Wyjaśnił po czym uśmiechnął się. Wstał i podszedł do dziewczyny. - Poza tym, gdybym nie wybrał Ciemnej Strony nie mógłbym zrobić tak - Powiedział po czym nachylił się i pocałował dziewczynę w usta. Nie był to co prawda długi pocałunek, ale pierwszy. Zabrak w tym momencie nie myślał o ewentualnych konsekwencjach. Po prostu poczuł, że teraz ma jedyną okazję, żeby to zrobić. I postanowił zaryzykować. Po pocałunku odsunął się kawałek i patrzył na dziewczynę, czekając jak ta zareaguje.
  10. Heron nic nie mówił. Widać było, że lustruje kobietę. Ta zajęła miejsce po lewej stronie stołu. Jej służący zabrał parasolkę, skłonił się jej lekko po czym wyszedł. Loren chciał już usiąść, jednak po chwili drzwi znowu się otworzyły. Stał w nich starszy mężczyzna, chyba nawet starszy od Lorena. Miał na sobie staromodny strój: Biała koszula z podniesionym kołnierzem, marynarka i czarne spodnie. Obok niego szła starsza kobieta w czarnej sukni. Wyglądali jak z obrazu. Bardzo starego obrazu. Mężczyzna uśmiechnął się, witając się z Lorenem. - Gregory mój stary druchu. Sto lat cię nie wiedziałem - Zaśmiał się pan zamku i przywitał się z przyjacielem. Wydawał się być zadowolony ze spotkanie. Po chwili przywitał się z żoną Gregorego. A ten niespodziewanie zaczął iść w stronę Saskii i Herona. - Witaj Heronie. Dobrze cię widzieć - Powiedział mężczyzna witając się z Heronem. Ten uśmiechnął się zakłopotany po czym uścisnął dłoń mężczyzny, skłaniając lekko głową. Następnie mężczyzna popatrzył na Saskię. - A tej młodej damy nie znam. Miło mi poznać. Jestem Gregory Waris - Powiedział z lekkim uśmiechem.
  11. Kater popatrzył na dziewczynę i uśmiechnął się lekko. - Naprawdę założyłaś się z Izefetem, kiedy się obudzę? - Zapytał siadając na fotelu pilota i patrząc na komputer. Chciał się dowiedzieć jak daleko są od Korribanu. Po chwili znowu spojrzał na Sehtet. - Przeżyję. Ale dawno nie czułem takiego bólu. Myślę, że gdyby nie sztuczka Izefeta to posłałbym tego droida medycznego na drugi koniec galaktyki - Zaśmiał się cicho po czym popatrzył na ranną rękę - Ogólnie to przeszkadza mi, bo wiem, że jest słabsza niż powinna. Więc walka raczej odpada. A to nie jest dobry prognostyk, zwłaszcza nie wiem co może nas spotkać na Korribanie - Powiedział po czym rozsiadł się wygodnie - Powiedz mi co wiesz o swoich przodkach? Czego oni szukali na Korribanie? Czego ty szukasz? A raczej co spodziewasz się znaleźć? - Zapytał. Był ciekawy dziewczyny. Zastanawiał się jak ona może wpłynąć na ich misję i na ich samych.
  12. Loren uśmiechnął się lekko, słysząc słowa Saskii. - Cieszę się Saskio. A teraz musisz mi wybaczyć. Trzeba przyjąć gości - Powiedział po czym puścił jej oko i odszedł do żony. Po chwili drzwi ponownie się otworzyły. Stała w nich ta dziewczyna, którą Saskia widziała wcześniej przez okno. Jej wyraz twarzy nadal się nie zmienił. Loren uśmiechnął się przyjaźnie i ucałował dłoń dziewczyny. - Ach Mediro. Cieszę się, że dotarłaś tutaj bez przeszkód - Głos pana zamku był spokojny i słyszany w całej sali, pewnie z powodu, że prawie nikogo tam nie było i echo mogło spokojnie się odbijać od ścian. Felicja uśmiechnęła się lekko do kobieta. Ta tylko skinęła głową po czym popatrzyła na Herona i Saskię. Po chwili Odwróciła wzrok, ale Saskia mogła odnieść wrażenie, że ta cała Medira ma taki sam stosunek do służących, a może nawet gorszy niż Felicja. Za nią jak cień chodził jej służący, który trzymał klatkę, w której siedział nieduży piesek. Przynajmniej tak można było wywnioskować z cichego szczekania i warczenia dochodzącego ze środka.
  13. Kater nie spodziewał się, że cokolwiek będzie w stanie odepchnąć ból na dalszy plan. Ale jednak żółte oczy Izefeta sprawiły, że odpłynął. Mimo wszystko ucieszył się, że to jest jego towarzysz a nie wróg. Miał przeczucie, że taka zdolność byłaby w pojedynku bardzo nieciekawa i trudna do skontrowania. Ale nie mógł już więcej o tym myśleć, bo odpłynął. Kiedy otworzył oczy zobaczył, że leży w kajucie. Nadal czuł ból ręki, ale przynajmniej była zabandażowana, więc nie był to ten sam nieznośny ból co wcześniej. Ostrożnie podniósł się z łóżka i usiadł na podłodze, opierając się plecami o ścianę. Rozejrzał się, ale wokół nie było nikogo. Sięgnął po komunikator, który miał w kieszeni spodni. Jednak po chwili schował go. Uznał, że byłoby to głupie, zwłaszcza, że ranną miał rękę a nie nogi. Sięgnął po płaszcz i koszulkę (o ile tam była) I założył to na siebie. Następnie ostrożnie skierował się w kierunku mostka. Chciał się dowiedzieć kilku rzeczy. Co to była za zdolność Izefeta, którą on go uśpił, ile spał i czy są już blisko Korribanu. A potem pójdzie się zapytać droida, czy to już wszystko, czy jeszcze będzie musiał coś zrobić z jego ręką.
  14. Heron zaśmiał się cicho. - Nie masz czym się przejmować. Najważniejsze to się nie stresować. Bo wtedy trzęsą się ręce i wszystko leci na ziemię - Zażartował po czym zamilkł, bo pan Loren podszedł do nich. Heron znowu chciał się skłonić, jednak pracodawca położył mu rękę na ramieniu. - Spokojnie Heronie. Nie musisz mi się ciągle kłaniać - Powiedział spokojnie po czym popatrzył na Saskię. - Cieszę się, że tutaj jesteś. Pewnie się zastanawiasz czemu akurat ty tak? - Zapytał. Jakby czytał w myślach dziewczyny. A może naprawdę czyta? - Otóż już ci odpowiadam. Jesteś bardzo dobrą dziewczyną i szybko się uczyć. Widzę, że świetnie sobie tutaj radzisz, więc pomyślałem, że szybko nauczysz się wszystkiego, co jest potrzebne. Bo - tutaj popatrzył na Herona - Niestety Heron będzie musiał wyjechać na dość długi czas do rodziny. Tak więc ja potrzebuję kogoś, kto go na ten czas zastąpi. A ty wydajesz się być idealną osobą - Powiedział pan Loren, jednak nie położył ręki na ramieniu dziewczyny. Co mogło się wydawać nieco dziwne. No ale trzeba pamiętać, że dziewczyna nadal miała krzyżyk w kieszeni sukni. Musiała go przełożyć, kiedy się przebierała. A kartka z wiadomością nadal leżała na stole, widoczna dla wszystkich. Ale na szczęście nikt jej jeszcze nie zobaczył.
  15. Kater nie był w stanie przestać krzyczeć. Kiedy zobaczył otwierane drzwi jego silna wola znowu się zachwiała. Kater szybko wypatrzył jeden z pojemników, który stał na szafce. Jednak słysząc Izefeta odwrócił głowę w jego stronę. Przezwyciężając ból odezwał się. - Zrób to! - Krzyknął po czym znowu popatrzył na pojemniczek, pewnie z jakimiś lekami lub maścią. Musiał się jakoś rozładować, więc mocą złapał ten pojemnik i cisnął nim w drzwi, obok Izefeta. Miał nadzieję, że to chociaż troszkę go uspokoi. Bo nie chciał nikogo ranić. Ale ból był nie do zniesienia. i coraz bardziej wzbierała się w nim złość i inne negatywne emocje. - Szybko!
  16. Heron uśmiechnął się lekko, słysząc jej słowa. - No to dobrze. Ja na pierwszym przyjęciu, na którym pracowałem zemdlałem. pan Loren mnie ocucił i tylko z uśmiechem przyznał, że zapewniłem im trochę wrażeń. Ale ogólnie to było dobrze. Więc cieszy mnie twój entuzjazm - Przyznał, siadając na krześle, które było przeznaczone dla niego. Obok stało drugie, dla Saskii. - Aha nie wiem, czy ci to przekazali, ale nie zwracaj uwagi na słowa gości. Oni lubią mówić dużo i nie zawsze z sensem. Najlepiej po prostu skupić się na swojej pracy - Przyznał, poprawiając ubranie. Po chwili drzwi się otworzyły. Wszedł przez nie pan Loren wraz z Felicją, trzymając ją za rękę. Oboje wyglądali bardzo dostojnie. Felicja miała na sobie długą, sięgającą podłogi suknię w kolorze dojrzałej wiśni, złotym naszyjnikiem w kształcie niedużej klepsydry. Pan Loren natomiast miał na sobie prosty frak, bez jakichkolwiek ozdób czy udziwnień. Widać było, że mężczyzna lubi prostotę. Heron skłonił się im, kiedy wchodzili, na co ich pracodawca zareagował lekkim uśmiechem.
  17. Zabrak zacisnął zęby, słysząc słowa Droida. Skoro to miało boleć jeszcze bardziej niż przed chwilą, to Zabrak zaczął się zastanawiać czy dobrze zrobił, pozwalając mu się teraz operować. Kiedy wszystko się zaczęło Zabrak nie wytrzymał. Zaczął krzyczeć z bólu. Jego silna wola została wystawiona na bardzo poważną próbę, ponieważ ból spowodował, że Moc w Katerze zawrzała. Chciał zakończyć ten ból i pozbyć się jego przyczyny. Chciał rozwalić droida na kawałki, posłać go Mocą w przestrzeń, pociąć mieczem na kawałki. Ale gdzieś tam w głowie miał myśl, że musi to wytrzymać. Tak więc próbował. Skupił się na tyle, na ile pozwalał mu okropny ból, żeby się nie ruszyć i nie użyć mocy. Zacisnął mocniej dłoń na leżance. Teraz było ważne ile jest w stanie wytrzymać? Na to pytanie Zabrak nie znał odpowiedzi. Nigdy wcześniej nie przeżył czegoś takiego. I nie chciał więcej tego przeżywać. Poza tym liczył, że Izefet czy Sahtet nie usłyszą jego krzyków. Chociaż patrząc na to jak głośno krzyczy to wątpił w to.
  18. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech po czym wyszła, zostawiając Saskię samą przy stole. Kiedy ta podeszła do miejsca, gdzie miała czekać na wezwanie zobaczyła, że na stoliku leży nieduża karteczka. Na środku była krótka wiadomość, napisana na szybko. "Pod żadnym pozorem nie dotykaj krzyżyka. Nikt nie może go zobaczyć" charakter pisma, mimo tego, że wszystko było napisane szybko był dość elegancki. Widać było, że ktoś musiał sporo czasu spędzić, aby się nauczyć tak pisać. Najciekawsze było to, że Saskia nie dostrzegła nikogo, kto przechodziłby obok stolika, żeby podrzucić kartkę. Jedyną rzeczą nieco nietypową było uchylone okno, idealnie na przeciwko stolika Saskii i Herona, który po chwili podszedł do dziewczyny. - Zestresowana? - Zapytał patrząc na nią z lekkim uśmiechem. On już też na rękach miał białe rękawiczki. Tyle, że jego miały wyszytą niedużą literę "L" na wskazującym palcu każdej z rękawiczek.
  19. Kater uśmiechnął się lekko, słysząc o tej potędze i czarnych płaszczach. Nie chciał potęgi. Chciał tylko wiedzy. Oraz przeżyć wystarczająco długo, żeby móc z tej wiedzy skorzystać. A potęga wynikała z wiedzy. Ale tylko dobrze użyta. Chociaż on nie chciał o tym rozmawiać. Teraz skupił się na droidzie, który zdjął mu opatrunek. Zabrak aż warknął z bólu. Wcześniej go bolało, ale nie spodziewał się, że opatrunek aż tak tłumił ból. Zacisnął zęby i wysłuchał co droid do niego mówi. Skinął głową i położył się na leżance. - Gotowy. Załatw to szybko - Powiedział po czym zamknął oczy i złapał ręką brzeg leżanki. Obawiał się, że zaraz poczuje ogromny ból. Ale wiedział, że to jest konieczne. Tak więc odetchnął głęboko i przygotował się na to "operację"
  20. Kobieta uśmiechnęła się lekko. - Proszę bardzo Saskia. Na pewno dasz... - Uwaga! Pierwszy gość już przyjechał. Musicie się pośpieszyć - Powiedziała Weronika podchodząc do okna. Faktycznie, kiedy Saskia popatrzyła przez okno zobaczyła powóz, z którego właśnie wychodziła młoda kobieta na oko w wieku Saskii. Była ubrana w bogatę, kremową suknię, z taką ilością małych brylancików, jaką Saskia nigdy w życiu nie widziała. Trzymała w ręce niedużą parasolkę, a na jej twarzy było widać tak poważny wyraz twarzy, jakby zamiast na obiad przyszła na pogrzeb. Za nią z powozu wyszedł starszy mężczyzna we fraku, który trzymał klatkę z jakimś zwierzęciem. Mężczyzna na pewno był służącym. Oboje zaczęli powoli iść w kierunku wejścia do zamku, a powóz odjechał w kierunku stajni. Olivia westchnęła. - No cóż. Mam nadzieję, że porozmawiamy później Saskia. Powodzenia - Uśmiechnęła się lekko po czym poprawiła sztućce przy miejscu, gdzie obecnie stały obie panie. Saskii nie pozostało nic innego jak przygotować się mentalnie na to co zaraz nastąpi.
  21. Kater uśmiechnął się lekko, słysząc wymianę zdań pomiędzy Izefetem a Sehtet. Następnie popatrzył na kobietę. Przez chwilę milczał, zastanawiając się nad odpowiedzią. - Cóż na początku planem moim było zdobyć wiedzę o Ciemnej Stronie Mocy. Z czasem przerodziło się to w chęć pozyskania całej wiedzy o Mocy. Potem spotkałem Izefeta. On też poszukuje wiedzy, a na dodatek żadne z nas nie przeżyje wystarczająco długo, jeśli nie będziemy współpracować - Powiedział spoglądając na Izefeta. - Aczkolwiek teraz, dodatkowo szukamy sposobu, żeby przeżyć. Poluje na nas Porządek. Dlatego, że potrafimy to co potrafimy. A im się to nie podoba. A raczej nie chcą do tego dopuścić, żeby ktoś poza nimi potrafił posługiwać się Mocą - Dodał. - Tak więc teraz szukamy wiedzy i szansy na dożycie następnego dnia - Zakończył swoją wypowiedź po czym podszedł do drzwi - Idę do droida medycznego. Wolę, żeby jakoś lepiej przygotował mi to ramię - Zabrak poszedł do droida i aktywował go - Dasz radę jakoś zabezpieczyć tą ranę na ręce, żeby była mniej wrażliwa na warunki pogodowe a jednocześnie nie ograniczała za bardzo ruchów? Nie wiem, jaka będzie pogoda na planecie - Dodał siadając na leżance.
  22. Na szybkie zakończenie raczej nie było co liczyć. Saskia miała dziwne przeczucie, ze ten obiad może trochę potrwać. Weronika poprowadziła dziewczynę do stołu. Machnęła ręką, a jedna z kobiet podeszła do nich. - Saskio do przyjazdu gości zostało mniej więcej godzina. Tak więc teraz Olivia pokaże ci jak podchodzić do gości i na co zwracać uwagę - Powiedziała po czym odeszła do innej służki. Olivia okazała się być kobietą wysoką i dość młodą. Na oko miała nie więcej niż 30 lat. Włosy miała zaplecione w długi warkocz, sięgający prawie końca pleców. Uśmiechała się lekko, kiedy zaczęła mówić do dziewczyny. - Witaj Saskia. Jak się czujesz? - Zapytała po czym podwinęła rękawy i podeszła do stołu. - TO nie jest trudne. Podchodzimy zawsze z lewej strony. Podnosimy delikatnie talerz i zabieramy go do siebie. Staraj się nigdy nie zabierać za dużo na raz. I w pierwszej kolejności ściągamy talerze. Potem sztućce a na koniec dopiero kieliszki i inne szkła. Aha i jeszcze jedno. Jeśli widzisz, że ktoś zostawił sztućce skrzyżowane na talerzu to nie zabieraj go. Nie wiem jak było w twoich stronach, ale tutaj takie ułożenie oznacza, że osoba będzie jeszcze coś jadła. Po prostu zrobiła sobie trochę przerwy - Wyjaśniła kobieta, pokazując przy tym różne rodzaje sztućców i jak sprawnie sprzątać wszystko ze stołu. Nie było to jakoś mega trudne. Po prostu trzeba było mieć trochę sprawności w dłoniach.
  23. Kater w sumie nie zdziwił się, że jego pomysł nie wypalił. Zapamiętać. Holocron Nihilusa jest kapryśny. Trzeba będzie coś pomyśleć na Korribanie Pomyślał Zabrak, robiąc sobie notatkę w głowie. Słysząc słowa dziewczyny podniósł głowę, a po chwili sam się podniósł. Popatrzył na kobietę. - Cóż można tak powiedzieć. Nie wiem jak Izefet, ale ja byłem na początku szkolony jako Jedi. Ale zostawiłem to za sobą. Zostawiłem sobie wiedzę i umiejętności, które zdobyłem. Ale tylko to mi pozostało. Teraz poszukuję wiedzy. Całej wiedzy. Z obu stron - Powiedział, nie do końca wiedząc jak zareaguje jego towarzysz. Ale skoro mu zaufał, to dobrze wróżyło. - Nie wiem czy istnieje zakon. Nie wiem czy jakikolwiek zakon istnieje. Jedi rozpadli się dawno, a Najwyższy Porządek to dla mnie zwykła grupa tyranów i ludzi z wysokimi ambicjami - Powiedział, przedstawiając jednocześnie swoje zdanie o nich. Nie lubił ich. A teraz, z racji tego, że oni na nich polowali wręcz ich nienawidził. Na dodatek ciągle chodziły mu po głowie słowa Lorda Kaana, że teraz zasada dwóch jest zachwiana, bo jest 4, którzy władają Ciemną Stroną Mocy. - Czy Moc istnieje? Tak. Istnieje od zawsze. I zawsze chce pozostać w równowadze - Powiedział po czym odpiął miecz od pasa. Mocą sprawił, że miecz zatoczył wokół niego kółko i zaczepił go z powrotem o pas. - A teraz ostrzegam cię. Korriban jest planetą, na której milenium temu było ogromne skupisko mocy. Moc jest tam żywa. Więc musisz się pilnować. Bo nie chcę mieć ofiar w ludziach. Polubiłem twoje towarzystwo - Przyznał z lekkim uśmiechem, odkładając holocron na kanapę, obok Izefeta.
  24. Weronika zamyśliła się przez chwilę. - Wiesz co? Chyba to wszystko. A nie czekaj jest jeszcze jedno. Dopóki nikt cię nie zapyta o zdanie to się nie odzywasz. Wyjątkiem jest pan Loren, ale wtedy podchodzisz do niego i cicho mówisz mu o co chodzi. Wszelakie wyjścia z sali, czy to do toalety, czy coś innego - Powiedziała po czym podała talerze kobiecie, która po nie przyszła - A poza tym spróbuj zignorować jakieś pomruki gości. Niektórzy po prostu nie lubią służby i traktują ich jak śmieci. No ale nie zmienisz wszystkich ludzi - westchnęła z lekkim uśmiechem. Chyba miała na myśli Felicję. - To chyba tyle. W razie czego możesz zapytać się Herona. Bo on tutaj zawsze będzie - Dodała, jakby chciała jej dodać jej otuchy.
  25. Kater nie spodziewał się, że piramida odpowie mu błyskawicami. Od razu zacisnął mocniej dłoń na holocronie. Po chwili odetchnął z wyraźną ulgą i popatrzył na Izefeta. - Dobra. Wiem o co ci chodziło - Powiedział opierając się o ścianę. Widząc wchodzącą Sehtet i słysząc jej słowa uśmiechnął się lekko. Może to było dziwne, ale ona wpływała na niego trochę relaksująco. To było trochę dziwne uczucie dla Zabraka. - Raczej co. Najpierw byli to jacyś cholerni łowcy głów na Coruscant - Powiedział pokazując na przestrzelone ramię - a przed chwilę poraziło mnie to - Powiedział podnosząc przed siebie holocron. Zamyślił się przez chwilę po czym wpadł na nieco dziwny pomysł - Odsuńcie się trochę proszę - Powiedział po czym położył holocron na wyciągniętej dłoni. Następnie skupił się i puścił w stronę Holocronu ładunek błyskawic. Chciał zobaczyć jak ten zareaguje. Przygotował się mentalnie na kolejny ładunek. Dodatkowo warknął cicho do piramidy w Sithiańskim. - Otwórz się.
×
×
  • Utwórz nowe...