Skocz do zawartości

Bosman

Brony
  • Zawartość

    1941
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Bosman

  1. Zabrak obserwował jak Frea wysyła dodatkowe pieniądze jego zleceniodawczyni. Wiedział, że teraz już wszystko ma załatwione. Została tylko jedna kwestia. - Dobrze. Tak jak powiedziałem jesteś wolny - Powiedział i wyłączył miecz. Jednak podniósł drugą rękę i skoncentrował w niej moc. Skupił się na ładunkach, które przechodziły po jego ręce. Chciał nimi porazić trochę Twi'leka. Tak, dla własnej satysfakcji i nakarmienia uczucia, które mu teraz towarzyszyło. Było to zaledwie kilka ładunków. Potem, kiedy tylko nadarzyła się okazja aktywował miecz i wykonał cięcie, celując w lewą dłoń mężczyzny. Chciał ją oddzielić od ciała. - Kłamałem. Nigdy więcej nie zadzieraj z Maady Khan. A poza tym. - Powiedział z wyrzutem - Nie cierpię marnotrawienia. Więc zmień zainteresowania. Bo znowu się spotkamy. I wtedy stracisz coś więcej niż dłoń - Dodał po czym odwrócił się i odszedł, zostawiając Twi'leka samego. Był skupiony, na wszelki wypadek, gdyby szumowina jednak zebrała się w sobie i spróbowała go zaatakować lub przed budynkiem czekał na niego komitet powitalny w postaci ludzi Frea.
  2. Kater patrzył uważnie na to co pisze Frea. Nie chciał dać się oszukać. Nie przez taką szumowinę, jakim był Twi'lek. Kiedy ten wysłał wiadomość stał w milczeniu. Zaczął oddychać przez usta, bo odór zwłok stawał się nie do zniesienia. Kiedy przyszła wiadomość odczytał ją spokojnie a na jego ustach zagościł lekki uśmiech. - Twoje szczęście. Wszystko się zgadza. Tak więc teraz zrób to o co cię poprosiła Maada i będziesz wolny - Powiedział spokojnie Zabrak, opuszczając rękę, po której przechodziły ładunki. Jednak miecz nadal trzymał w gotowości. Na wszelki wypadek. Skoro już jego zlecenie zostało wykonane, to nie mógł sobie pozwolić, żeby coś nagle się popsuło. Zwłaszcza, że jeszcze nie skończył. Ale musiał poczekać, aż Twi'lek zrobi to co Maada mu kazała. - Pośpiesz się. Każdy z nas chce pójść we własną stronę. A ja chcę otrzymać swoją zapłatę - Dodał spokojnie, patrząc na to co robi jego ofiara.
  3. Po delikatnym otworzeniu drzwi, które otworzyły się o dziwo bezgłośnie dziewczyna znalazła się w niedużym, prostokątnym pomieszczeniu. Przypominało to trochę jakiś magazynek, z takim ale, że tutaj nie było niczego poza stołem i krzesłem przy nim. Wyglądało to tak, że jakaś postać leży na stole, a inna siedzi przy niej na krześle. Saskia potrzebowała chwili, aby oczy przyzwyczaiły się do słabego światła pojedynczej świeczki, która była zamontowana na ściennym uchwycie. Dopiero wtedy zobaczyła kto naprawdę znajduje się w pokoju poza nią. A była to... Felicja? Tak to na pewno była Felicja. Saskia poznałaby ją wszędzie. Kobieta miała na sobie zwykłą, prostą czarną suknię. Natomiast na stole leżała... Klara?! Saskia nie była pewna, bo dziewczyna wyglądała strasznie. Jej ubrania były porwane, włosy rozczochrane we wszystkie strony a twarz zastygła w wyrazie przerażenia. Na dodatek jej szyja była cała czerwona. Podobnie jak usta i ręce Felicji. Cała uwaga kobiety była skupiona na, prawdopodobnie, martwej dziewczynie. Służąca dopiero po chwili zobaczyła, że Felicja ma dwa długie, ostre kły, z których skapywały kropelki krwi a oczy jej pracodawczyni mienią się szkarłatem. Takim samym, jak u tego szlachcica, który kilka godzin wcześniej odgonił chłopów sprzed kawiarni.
  4. Zabrak poczuł satysfakcję, słysząc słowa swojej ofiary, oraz widząc jego zachowanie. Na dodatek czuł przepływającą przed nim energię. Uśmiechnął się do niego złowrogo. - Dobrze. To zrobimy tak. Wyślesz jej te pieniądze oraz napiszesz do niej wiadomość. że jej najemnik wykonał zlecenie. W odpowiedzi ma ci napisać ile wynosi moja zapłata za zlecenie. Wtedy dam ci spokój. Zrozumiałeś? Jeśli kwota, którą dostaniesz w wiadomości nie będzie się zgadzać z tym co z nią ustalałem, to pożałujesz, że mnie oszukałeś. Zrozumieliśmy się? - Zapytał zwiększając nieznacznie częstotliwość ładunków. - Datapad leży na podłodze i robisz wszystko na widoku. Wiadomość też piszesz ja widoku. Zrozumiałeś? - Zapytał. Czerpał przyjemność, zarówno ze swojego zachowania jak i z widoku przerażonego mężczyzny. Liczył, że Twi'lek napisze dokładnie to co on mu powiedział. Oraz, że wszystko pójdzie gładko. Chciał jak najszybciej wszystko załatwić i wracać do poszukiwania Korribanu.
  5. Po przejściu zaledwie kilkunastu kroków w głąb zamku Saskia natrafiła na dziwny ślad. Wyglądał trochę jak odcisk dwóch palców na ścianie. Ślad był ledwo widoczny, ale po bliższym zbadaniu można było stwierdzić jedno. Był czerwony. Na dodatek ten dziwny odcisk nie miał więcej niż kilku godzin. Jednak żadna ze służących nie miała na rękach plastrów czy opatrunków. Idąc dalej za tym śladem dziewczyna natrafiła na inną niepokojącą rzecz. Mianowicie kawałek materiału. Wyglądał trochę jak wstążka. Była takiego samego koloru co ta, którą nosiła służba tutaj. Ślady prowadziły w stronę jednego z pokoi w głębi zamku. Tam, gdzie dziewczyna jeszcze wcześniej nie była.
  6. Kater popatrzył na niego. Nie miał zamiaru dotykać niczego, co należało do tego kolesia. - Ty lepiej myśl, jak ściągniesz tutaj kredyty. Bo pozwolę ci użyć tego datapadu w innym celu - Powiedział chłodno, nadal celując w niego mieczem. - Tak jak mówiłem. Nie myśl, że uda ci się mnie oszukać. Za mało mam cierpliwości na te gierki Frea. Datapad leży na podłodze. A ty ściągasz tutaj pieniądze. I módl się, aby przyszły szybko. Bo pójdziesz sobie latać - Dodał patrząc na Twi'leka. - A wiesz czemu każę ci ściągnąć tutaj forsę? Bo znam takich jak ty. Mówi, że wyśle kasę, a tak naprawdę ściąga swoich kumpli. Pośpiesz się. Nie mamy całego dnia - Warknął, nadal celując w jego stronę mieczem.
  7. Kucharz popatrzył na nią. W jego oczach było widać zmieszanie. - No właśnie. Pozostaje pytanie co? - Zapytał po czym znowu ziewnął. - Cóż trzeba się z tym przespać i wrócić do tego rano. Dobranoc Saskio. Miłych snów - Powiedział Patrick po czym poszedł w kierunku swojego pokoju, zostawiając dziewczynę samą w saloniku służby. Tak więc wypadałoby iść teraz spać. Ale z drugiej strony teraz była jedyna okazja, żeby zwiedzić zamek nocą. W końcu jedynymi osobami, które teraz nie spały była Saskia i pewnie dwóch strażników przy wejściu. A zamek wglądał na taki, który skrywa w sobie wiele tajemnic.
  8. Kater popatrzył najpierw na datapada, potem na Twi'leka i uśmiechnął się lekko. Widział ten błysk w jego oku. Skoro on przyjął zapłatę od kobiety w gotówce, to czemu miałby nie odebrać od mężczyzny pieniędzy w ten sam sposób. Poza tym tak było łatwiej oszukiwać lub wezwać wsparcie. - Naprawdę myślisz, że możesz mnie tak okłamywać - Zapytał kierując w niego mieczem - Albo teraz załatwisz mi gotówkę albo sprawdzimy, czy rasa Twi'leków potrafi latać bez rączek - Zastraszył go. Nie miał zamiaru się z nim cackać, zwłaszcza widząc te ciała i czując ten smród. Chciał to załatwić jak najszybciej. Ten koleś napawał go obrzydzeniem.
  9. Patrick westchnął i popatrzył na nią. - Cóż to brzmi logicznie. Ale przecież wampiry i inne tego typu stwory to bujda. A ludzie w nie wierzą. A to prowadzi do takich sytuacji jak ta dzisiaj - Powiedział i oparł się ręką o stół. - Ale trzeba przyznać, że ten facet, którego dźgnęli miał ogromne szczęście. Czego nie można powiedzieć o tamtej kobiecie - Popatrzył na Saskię - Myślę, a raczej mam nadzieję, że ci chłopi odpowiedzą za zabicie tej kobiety. W biały dzień coś takiego... No po prostu niemożliwe - Dodał po czym zasłonił ręką usta. Ziewną. No cóż on w przeciwieństwie do dziewczyny był już zmęczony - Przepraszam cię. Ale oczy same mi się zamykają. Chyba zaraz będę szedł spać.
  10. Zabrak popatrzył na mężczyznę z odrazą. widząc, jak ten jęczy z bólu. Trzymał się w pewnej odległości od niego, nadal trzymając aktywny miecz. - Ach tak? Zapłacisz więcej? - Zapytał stojąc w miejscu. Mówił z przekonaniem i lekkim uśmiechem na ustach. Chociaż widząc te wszystkie ciała miał ochotę od razu wbić miecz w trzewia Twi'leka. No ale musiał odebrać pieniądze. - Przyszedłem tutaj, aby odzyskać pieniądze Maady Khan. Wisisz jej niezłą sumę. Całe 50 tysięcy kredytów. Masz mi je dać w tej chwili. Albo przestanę być uprzejmy - Powiedział i popatrzył na niego z pogardą. Był gotowy, aby znowu odbić pocisk. Nie chciał go na razie jeszcze razić prądem. Najpierw musiał oddać mu te kredyty. Potem... potem się zobaczy.
  11. Patrick skinął głową. - Też mam taką nadzieję. Jeśli to się będzie powtarzać to boję się, że w pewnym momencie zainterweniują tutaj żołnierze. A to byłoby bardzo nieprzyjemne - Westchnął mężczyzna po czym poszedł do kuchni. Przyniósł z niej dwie szklanki wody oraz jakiś talerz z ciastkami. Postawił go na stole. - Może ci zasmakują. Panowi Lorenowi smakowały, jak je mu podałem po obiedzie - Powiedział po czym dodał już poważniej - A wracając do tych wideł i wieśniaków. Faktyczne dziwne. Zastanawiam się nad jednym. Czemu zrobili to teraz? W środku dnia, kiedy tak dużo ludzi tam było. Skoro już musieli kogoś atakować to nie mogli poczekać aż będzie mniej osób? - Zapytał patrząc na dziewczynę. Faktycznie było to dziwne. Atakować kogoś w biały dzień, w miejscu, gdzie było co najmniej 20 innych osób było bardzo głupie.
  12. Zabrak wszedł do środka pomieszczenia i zawahał się. Poczuł straszny odór oraz dziwną substancję pod stopą. Jednak nie miał czasu się nad tym dłużej zastanawiać. Od razu dostrzegł swój cel. Słysząc odbezpieczany blaster nie czekał ani chwili. Aktywował miecz świetlny a zielone światło z jego miecza oświetliło jego żółtą twarz. Widząc nadlatujące wiązki energii skupił się i ustawił miecz tak, aby jeden z pocisków odbić w ścianę a drugi w nogi mężczyzny. Trzeci pocisk co prawda nie leciał w niego, ale nie wiedział, czy w tym pokoju nie ma jakiś pułapek, więc dla pewności ten ostatni też próbował posłał w ziemię. Następnie wyciągnął wolną rękę i skupił się na tych dziwnych ładunkach, które towarzyszyły mu od jakiegoś czasu. Chciał posłać nieduże wyładowanie w stronę Twi'leka, aby go poraziło i zniechęciło do dalszej walki. Musiał go tylko obić i odebrać pieniądze a nie zabijać.
  13. Kater zdziwił się faktem, że w budynku nie było nikogo poza nim i tamtą dwójką. Zaczął powoli iść przed siebie, uważając na każdy krok. W końcu mogły być tutaj pułapki. Nagle usłyszał krzyk. Od razu złapał mocniej miecz w rękę i poszedł do miejsca, skąd dobiegał krzyk. Nagle poczuł, że jedna energia znika. Zastanawiał się co było powodem, że dziewczyna zginęła. Poszedł szybko do drzwi, zza którymi był Frea. Zastanawiał się, jak to rozegrać. Jednak koniec końców zdecydował się na szybką reakcję. Zacisnął mocniej dłoń z mieczem. Był gotowy od razu go aktywować, aby odbić nadlatujący pocisk z Blasteru. Następnie kopniakiem otworzył drzwi, wspomagając się nieco mocą, aby na pewno wyważyć drzwi. Rozejrzał się szybko po pomieszczeniu, szukając swojego celu.
  14. Patrick uśmiechnął się lekko po czym odebrał szablę i schował ją do pochwy. - Jest mniej więcej środek nocy. Nie widzę księżyca - Powiedział. Aleksander spojrzał na niego. - Patricku nie ma dzisiaj księżyca. Jest nów. Ale tak, myślę, że jest środek nocy. - Potwierdził po czym spojrzał na Saskię. - Nie wydaje mi się, żebyś poszła szybko spać prawda? - Zapytał z lekkim uśmiechem. widać było, że jest w dobrym humorze. - Cóż ja muszę was zostawić. Z rana wyjeżdżam, więc wypadałoby się przygotować i odpocząć. Życzę wam dobrej nocy - Po czym pocałował Saskię w wierzch dłoni, potem pożegnał się z Patrickiem i wyszedł. Kucharz popatrzył na nią. - I jak? Podobało się? - Zapytał z lekkim uśmiechem.
  15. Na twarzy Aleksandra było widać skupienia, ale i lekki uśmiech. Widać było po nim, ze dobrze się bawi w czasie tej walki, ale nie lekceważył przeciwniczki. Jednak Saskia czuła, że nie daje z siebie 100%. W pewnym momencie Aleksander wykonał szybkie zbicie ataku dziewczyny po czym wyprowadził cięcie na tyle szybkie, że ona nie była w stanie zablokować. Zatrzymał ostrze przed jej szyją i uśmiechnął się. - Bardzo ładnie. Mimo, że nie walczyłaś, wedle twoich słów, szablą to idzie ci bardzo dobrze. Chociaż wierzę, że gdybyś trenowała to byłabyś w stanie poprawić swój styl - Skomplementował ją po czym odwrócił się do Patricka. - Wyjeżdżam na dwa dni za miasto. Więc jeśli chcesz poćwiczyć w tym czasie to myślę, że znalazłem ci dobrą partnerkę - Pokazał na dziewczynę ręką. Kucharz kiwnął głową i dyskretnie pokazał dziewczynie kciuk w górę.
  16. Zabrak poświęcił chwilę, żeby zobaczyć co się właśnie stało. Na początku poczuł się dziwnie. Nawet zacisnął zęby, żeby nie krzyknąć z bólu. Jednak po chwili uczucie zniknęło. Poczuł... ulgę. Podniósł głowę. Widząc spaloną kamerę uśmiechnął się pod nosem po czym ruszył dalej. Musiał jak najszybciej wytropić Twi'leka i dokończyć zlecenie. A przy okazji będzie miał możliwość przećwiczyć nową umiejętność. Tak więc nie czekając zbyt długo zaczął iść dalej, szukając wzrokiem, gdzie poszła jego ofiara. Złapał miecz w dłoń. Wolał być przygotowany na ewentualny atak.
  17. Zabrak popatrzył za zdziwieniem na swoją rękę. Czuł się dziwnie. Nie wiedział czemu tak się stało. Co jest? Czyżby Moc we mnie szalała? Zastanawiał się. Jednak nie miał czasu na dłuższe wgłębianie się w ten temat. Musiał iść za celem. Postanowił pójść tym korytarzem. Poprawił kaptur i wszedł. Spodziewał się monitoringu, ale nie miał wyboru. Po chwili w sumie uznał, że to może być dobry sposób przetestować to co się właśnie dzieje z jego ręką. Wszedł do korytarza. Od razu rozejrzał się za kamerami. Jeśli jakąś zobaczył wyciągnął w jej stronę dłoń z poczerniałymi palcami. Skupił w niej moc. Nawet pomyślał o tym, żeby ten ładunek przeszedł przez jego dłoń do kamery. W innym wypadku będzie miał trochę problem, bo wszedł na teren wroga.
  18. Aleksander faktycznie zablokował atak Saskii. Kiedy ta się przesunęła w bok obserwował jej ruchy. Widząc pchnięcie osdunął się w przeciwną strodę do dziewczyby i pewny ruchem zbił jej szablę. Teraz, kiedy dziewczyna zrobiła pierwszy ruch mężczyzna postanowił odpowiedzieć. Bo zbiciu wyprowadził swój atak. Było to cięcie z lewej strony, wymierzone w tors dziewczyny. To nie było trudne do zablokowania. A raczej nie wydawało się takie. - Pamiętaj nigdy nie przyjmuj ataku bezpośrednio na siebie - Instruował Patrick, siedząc obok. - Zawsze próbuj zbić lub sprawić, żeby cięcie zjechało po broni na bok - Dodał, w czasie, kiedy atak Aleksandra zbliżał się do dziewczyny.
  19. Patrick uśmiechnął się niepewnie, ale podał dziewczynie swoją szablę. Następnie usiadł na krześle, aby obserwować walkę dziewczyny. Aleksander natomiast skłonił się lekko i przyjął pozycję wyjściową do walki: Lekki rozkrok, Prawa ręka z bronią wyciągnięta przed siebie, lewa schowana za sobą. Aleksander był wyprostowany a na jego twarzy nadal gościł lekki uśmiech. - Co robimy? To zależy. Ojciec przyjmuje co jakiś czas jakiś gości, wysłanników, zarządza majątkiem i inne rzeczy, które mnie mało interesują. Moja macocha natomiast ciągle coś czyta. Jakieś romansidła czy coś w tym stylu. Oraz chodzi do miasta na spotkania. Zresztą o tym drugim wiesz prawda? - Puścił jej oko po czym dodał już bardziej profesjonalnym tonem. - Szablę trzymaj zawsze czubkiem skierowanym do przeciwnika. Ona musi stać się przedłużeniem ręki - Poinstruował Saskię po czym, na pokaz oczywiście, zakręcił bronią kilka razy wokół siebie. uśmiechnął się lekko i pokazął już spokojnie jak poprawnie trzymać szablę i jak nią poruszać. Patrick nadal siedział cicho. Nie chciał przeszkadzać.
  20. Kater zdusił przekleństwo, kiedy barman się oddalił. Nie sądził, że tutaj nie udało mu się zdobyć jakichkolwiek informacji. No prawie żadnych. Zaczął w spokoju pić swojego drinka i obserwować swój cel. Kiedy ten zaczął się zbierać odczekał chwilkę po czym ruszył za nim. Trzymał się w pewnej odległości za nimi. Postanowił śledzić Frea i zobaczyć, gdzie pójdzie. Jeśli idzie do swojej meliny, to dobrze dla niego. Tam nie zabierze swoich goryli a jedynie tą panienkę. A on wolał nikogo nie zabijać. Przynajmniej bez potrzeby. Tak więc powoli szedł za nim. Czując dziwne mrowienia w ręce zacisnął dłoń. Skupił trochę mocy w dłoni, aby sprawdzić co to jest. W głowie też pojawiały mu się pytania. Kaan coś ty mi zrobił?! Krzyknął w myślach, jakby spodziewał się, że usłyszy odpowiedź.
  21. Aleksander uśmiechnął się lekko, widząc dziewczynę wychodzącą z kuchni. Skłonił lekko głowę, kiedy podeszła. - Ale ja nie dopatruję się tutaj winy. Poza tym nie wiedziałem. Jedynie przypuszczałem, że możesz tam być. Jeszcze nigdy wcześniej Patrick nie czekał na mnie, więc pomyślałem, że musiał z kimś rozmawiać wcześniej. A pierwszą osobą, o której pomyślałem byłaś ty. Wydawałaś się być bardzo ciekawska, więc od razu obstawiłem ciebie - Powiedział mężczyzna. Cóż jeśli było to kłamstwo, to Aleksander był doskonałym kłamcą. Jego słowa brzmiały bardzo wiarygodnie. - Zatem, skoro już wiem, że to ty to powiedz mi co cię tutaj tak zaciekawiło? A może - Oczy mężczyzny błysnęły - A może chcesz poćwiczyć z nami? - Zapytał z uśmiechem. Patrick chyba nie był pocieszony tym faktem. Ale po chwili znowu lekko się uśmiechnął. Wiedział, że jeśli Aleksander coś powie, to on go od tego nie odciągnie.
  22. Zabrak skinął głową, słysząc, że barman upewnia się o jego drinka. Następnie rozejrzał się po barze. Widząc pijanego Durosjanina westchnął i przewrócił oczami. Czemu zawsze jak ja jestem w barze dzieje się coś takiego Pomyślał, jednak obserwował mężczyznę. Nie chciał się dać w końcu obić. Kiedy barman kazał się im wynosić podniósł głowę i popatrzył na niego spod kaptura. Słysząc jego pytanie najpierw wziął łyka trunku a potem powiedział cicho. - Interesują mnie osoby tutaj. A mianowicie jedna. Ten Twi'lek w tamtym kącie. Możesz mi coś o nim powiedzieć? - Zapytał po czym położył na blacie 50 kredytów, licząc, że barman zrozumie, że to ma być dyskretne i, że Katerowi zależało na tej informacji. Mógł sobie pozwolić nieco zapłacić, zwłaszcza, że wiedział, że tutaj informacja jest droga.
  23. Walka trwałą by pewnie jeszcze trochę, kiedy nagle Aleksander podniósł rękę, zatrzymując Patricka. - Coś nie tak? - Zapytał mężczyzna nieco zdziwiony. Aleksander tylko się uśmiechnął. Popatrzył w stronę kuchni, tam, gdzie była schowana Saskia. - Możesz już wyjść. Wiem, że tam jesteś Saskia - Powiedział z uśmiechem na ustach. Schował szablę. Rodziło się pytanie skąd on mógł wiedzieć, ze dziewczyna jest właśnie tam. Patrick nadal był zdziwiony. - Panie Aleksandrze o czym pan mówi? Przecież Saskia jest u siebie i śpi - Powiedział, chcąc bronić dziewczyny. Jednak Aleksander tylko się uśmiechał. - Patricku jesteś wspaniałym kucharzem ale miernym kłamcą. Wiem, że Saskia jest tam. Widziałem wczoraj, że jest dziewczyną dość upartą i pewną siebie. Poza tym musiałeś z kimś przesiedzieć tyle czasu prawda? - Zapytał po czym znowu popatrzył w stronę drzwi. Chyba czekał, aż ona wyjdzie.
  24. Zabrak schował skrzynkę do swojego pojazdu i wyruszył na swoje "łowy". Kiedy dotarł na miejsce rozejrzał się spod kaptura przed barem po czym wszedł do środka. Od razu uderzyło go głośna muzyka, neony i skąpo ubranie kobiety. Poczuł się, jakby trafił do burdelu. I chyba za bardzo się nie pomylił. Od razu zobaczył swój cel. Jednak widział go w otoczeniu kilku osób, więc nie miał nawet możliwości do niego podejść. Postanowił trochę poczekać. Poza tym przeczuwał, że ten koleś już mógł się czegoś domyślać. Jednak Kater podszedł do baru i usiadł w takim miejscu, żeby móc dyskretnie obserwować Frea i jego towarzystwo. - Coś zimnego - Powiedział tylko, poprawiając miecz pod ubraniem. Miał przeczucie, że wkrótce będzie musiał go użyć. - Oraz kilka informacji - Powiedział ciszej , zwracając się bezpośrednio do barmana.
  25. Patrick uśmiechnął się. - Dziękuję. Cieszą mnie twoje słowa. Ale to tylko wygląd. Jak sama zdążyłaś się przekonać jestem dość przyjazny. Przynajmniej dla tych, którzy nie życzą mi źle - Zaśmiał się po czym schował broń do pochwy. Po chwili dało się słyszeć jakieś kroki na schodach. Patrick odwrócił się w tamtą stronę. - Oho chyba przyszedł. Miłego oglądania - Powiedział ciszej po czym wyszedł na środek pokoju wspólnego. Po chwili faktycznie w drzwiach prowadzących na schody pojawił się Aleksander. Miał na sobie ten sam strój co ostatnio. - Patricku co się stało? Teraz to ty czekasz na mnie a nie ja na ciebie? - Zaśmiał się i uścisnął z nim dłoń. - Jakoś nie mogłem zasnąć, więc postanowiłem poczekać. To chyba nie jest żaden problem? - Zapytał uśmiechnięty mężczyzna. Aleksander pokręcił głową. - Nie absolutnie. Po prostu mnie zaciekawiłeś. No ale koniec gadanie. Możemy zaczynać? - Zapytał wyciągając szpadę. Patrick skinął głową i sam wyjął swoją broń. Po chwili mężczyźni zaczęli się pojedynkować. Wyglądało to jak jakiś bardzo dobrze dopracowany taniec. Każdy z nich poruszał się z gracją. Każdy ruch był przemyślany. Mężczyźni na zmianę atakowali się i blokowali, parowali ataki i wyprowadzali kontry. Nie było ani chwili spokoju. Każdy z nich poruszał się na tyle, na ile pozwalał mu drugi.
×
×
  • Utwórz nowe...