Skocz do zawartości

Bosman

Brony
  • Zawartość

    1941
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Bosman

  1. Kiedy Saskia obudziła się czuła lekki, pulsujący ból w głowie. Leżała we własnym łóżku, w pokoju, który teraz do niej należał, ale miała na sobie swoją czarną sukienkę, w której w nocy rozmawiała z Patrickiem i trenowała z Aleksandrem. W kieszenie nadal leżał srebrny krzyżyk. Ale poza tym Dziewczyna miała pustkę. Zupełnie nie pamiętała tego, co się stało po treningu. Chyba była zbyt zmęczona i od razu położyła się spać. Słońce dopiero wstawało, o czym świadczyła cisza w pokoju wspólnym.
  2. Kater był jednocześnie zadowolony i nie. Z jednej strony znalazł ubranie, które mu pasowało. Jednak z drugiej wiedział, że musi zapłacić więcej, za krawca. Po zakupie bluzy i spodni stare i śmierdzące trupem wywalił do śmietnika. Płaszcz z kapturem musiał sobie jeszcze zostawić. Niestety. Jednak skierował swoje kroki do krawca. Korzystał co prawda z punktów informacyjnych aby szybciej dostać się na miejsce. Po wejściu do krawca rozejrzał się szukając osoby, która tutaj pracowała. Jeśli takową znalazł skłonił lekko głowę. - Witam chciałbym zlecić wykonanie płaszcza podobnego do tego, tyle, że czarnego. Dodatkowo, jeśli jest możliwość to również chciałbym zakupić maskę na twarz - Powiedział szybko, rozglądając się po zakładzie. Nadal z tyłu głowy zadawał sobie pytanie kim była osoba, która ciągle go obserwowała. Bo cięgle to czuł.
  3. Aleksander obserwował uważnie Saskię. Chyba nie spodziewał się takiej reakcji, bo patrzył na dziewczynę zaskoczony. - Nie poluję na służbę. Nigdy w życiu nie zaatakowałem człowieka, który się albo nie bronił, albo nie był na skraju śmierci - Wyjaśnił mężczyzna. Jego słowa brzmiały prawdziwie. Ale przecież mógł kłamać. Nie wiadomo było, ile ma lat, więc mógł mieć bardzo duże doświadczenie w kłamaniu. Kiedy dziewczyna ruszyła w stronę Aleksander zareagował. Z zadziwiającą szybkością pojawił się przed dziewczyną. - Wybacz. Ale nie mogę pozwolić, żebyś to zrobiła - Powiedział poważnym tonem po czym spojrzał w oczy dziewczyny. Jego oczy błysnęły najpierw czerwienią a potem złotem. Wtedy dziewczyna poczuła, jak jej powieki stały się niemożliwie ciężkie. Nagle zachciało się spać tak jak nigdy wcześniej. Jakby nie spała z tydzień. Odpływając mogła usłyszeć jak przez mgłę słowa Aleksandra. - Wybacz mi Saskio. Bloed Dana - Powiedział i wtedy dziewczyna odpłynęła.
  4. Odpis pojawi się jutro, myślę, że do południa, bo muszę dokończyć przygotowywać mapę i inne potrzebne mi elementy do sesji Ale dla niecierpliwych dodam, że w przeciągu następnych 3 postów zrobi się żywiej i... hmm... bardziej tłoczno (Aha jeszcze jedno. Jeśli ktoś ma jakieś spostrzeżenia, propozycje lub inne tego typu rzeczy to zachęcam do podzielenia się tym w tym temacie. No chyba, że to jest coś prywatnego lub nie chcecie o tym mówić publicznie, to moje PW jest otwarte )
  5. Aleksander zawahał się. Po chwili odpowiedział, patrząc na dziewczynę. - Niestety nie. Wiem, że paru z nas próbowało i żywić się krwią zwierząt lub pobierać mniejsze ilości ale to nie wystarczało. Poza tym, jeśli nie wyssaliśmy większości krwi z ofiary to ta potrafiła się zmienić w ghula. Coś jakby chodzący trup. Tyle, że to coś było bezmózgim stworzeniem, które atakowało wszystko co się poruszało - Wyjaśnił mężczyzna. Po chwili popatrzył na swój krzyżyk i uśmiechnął się lekko. - To jest pamiątka po moich rodzicach. Ojciec był księdzem. Dał mi go w wieku 10 lat. Potem wyruszyłem w podróż i straciłem z nimi kontakt. A potem odnalazłem ich groby w miejscu, gdzie mieszkali - Na twarzy wampira pojawił się lekki smutek. Jednak szybko zastąpiła go powaga. - A teraz najważniejsza sprawa. Wiesz o tym, że jeśli czegoś nie zrobimy, to po powrocie do zamku Felicja cię rozszarpie? - Zapytał. Słabe pocieszenie. Ale fakt trzeba było coś wymyślić.
  6. Kater widząc zawartość lodówki zawahał się. Wolał nie dotykać steku i zielonych jajek. Zafoliowane jedzenie też wolał zostawić Steghowi. Wziął odgrzał sobie zupę a do tego ciastka. Musiał w końcu coś zjeść. Po śniadaniu zabrał swój miecz i pieniądze, i wyszedł do śmigacza. Zabrak zastanawiał się, ale koniec końców będzie musiał rozglądać się za strojem podobnym do swojego obecnego. Czyli zwykłe materiałowe spodnie, koszula z długim rękawem, najlepiej przylegająca do ciała i żeby nie krępowała ruchów. Do tego planował znaleźć czarny płaszcz z głębokim kapturem oraz maskę na twarz. Ostatnia rzeczy nie była spowodowana jego wymysłami. Wolał mieć jakąś osłonę na usta i nos, będąc na Korribanie. Nie znał klimatu, jaki tam panuje, więc wolał być przygotowany na każdą ewentualność.
  7. Aleksander popatrzył na dziewczynę. Westchnął z uśmiechem. - Nie to było moim celem, ale cieszę się, że udało mi się trochę popsuć jej humor. Ale głównie zrobiłem to po to, aby ciebie uratować. Słyszałem, jak wchodzisz na piętro, gdzie była Felicja. Dlatego trzymałem się blisko. Jak widać dobrze zrobiłem - Powiedział spokojnie, patrząc na dziewczynę - Powiedz mi lepiej co teraz zamierzasz zrobić? I lepiej teraz nie wchodź do zamku. Felicja ma pewnie parszywy humor - Uśmiechnął się lekko pod nosem po czym popatrzył w morze. - Myślisz teraz pewnie, że jesteśmy jakimiś potworami tak? Że żywimy się ludźmi, bo chcemy lub mamy taki kaprys? Otóż nie. Pijemy ludzką krew, bo bez niej zginiemy - Powiedział mężczyzna, nadal patrząc w horyzont. Saskia po chwili mogła dostrzec, że Aleksander ma przy pasie swoją szablę, a na szyi drewniany krzyżyk, podobny do tego, który Saskia trzymała w ręce.
  8. Zabrak odłożył Datapada i westchnął. Nie miał informacji o tej dziwnej postaci, którą widział we śnie. Po chwili pomyślał, że wcześniej i pójdzie i tak znajdzie odpowiedź. Był tego pewny. Jednak teraz rozciągnął się i popatrzył na swoje ubrania. Westchnął i założył je. Jednak wiedział, że musi kupić sobie jakieś nowe, bo te przesiąkły zapachem trupów. I postanowił to zrobić nawet teraz. Pośpiesznie ubrał się i poszedł zrobić sobie coś do jedzenie. A potem musiał ruszyć do miasta poszukać jakiś nowych ubrań. Miał teraz trochę czasu i, co ważniejsze, miał cztery i pół tysiąca kredytów przy sobie.
  9. Aleksander uśmiechnął się lekko, widząc, że dziewczyna chowa krzyżyk do kieszeni. Następnie objął ją jedną ręką w talii, podniósł i razem z nią wyskoczył przez okno. Wylądował na lekko zgiętych nogach z taką łatwością, jakby dziewczyna nic nie ważyła a on skakał z pół metrowego murka. Następnie, nadal trzymając ją jedną ręką pobiegł w stronę klifu. Minęło dosłownie kilka chwil i byli na miejscu. Dopiero wtedy mężczyzna puścił Saskię. - Nic jej nie będzie. To ja założyłem na zbroję skórę wilkołaka i zrzuciłem to ze schodów. Dlatego Ona tam pobiegła - Wyjaśnił szybko po czym odsunął się kawałek od dziewczyny, pokazując tym samym, że daje jej trochę przestrzeni. - Więc już wiesz prawda? - Zapytał po chwili milczenia, patrząc na dziewczynę swoimi normalnymi, niebieskimi oczami. Jednak widać było, że też co jakiś czas spoglądał na kieszeń, gdzie dziewczyna miała krzyżyk.
  10. Kater nie miał spokojnego snu. Śnił o zabitych kobietach. Jednak nie ciągle. Przyśniła mu się jakaś dziwna postać. Mroczna w czarnych szatach i dziwną aurą wokół siebie. Kiedy ta istota spojrzała na niego ten gwałtownie się obudził. Był zlany potem. jak normalnie starał się nie bać lub ograniczać strasz to ta postaćsprawiła, że poczuł się strasznie dziwnie. Można powiedzieć, że wręcz się bał. Ale szybko podniósł się i spojrzał przez okno. Świtało. Zabrak ponownie usiadł na łóżku i popatrzył na swoją rękę, po której przechodziły mu ładunki elektryczne. - Co to było? Kim była ta postać? - Zapytał sam siebie. Po chwili usiadł wygodnie, zamknął oczy i próbował sobie przypomnieć tą dziwną twarz oraz informacje, czy kiedykolwiek widział coś podobnego w notatkach czy zapiskach. Jeśli to nie pomogło to sprawdził swoje zapiski w Datapadzie. Może tam coś jest? Kto to wie. Ta wizja nie dawała mu spokoju. Była taka... realistyczna.
  11. Zabrak popatrzył na niego i uśmiechnął się lekko. - Rozumiem. Cóż dała więcej, więc pomyślałem, że zrobię to dla niej. No cóż tak czy inaczej nie mam zamiaru jej zawieźć. Ale dobrze wróćmy do interesów - Dodał po czym ziewnął. No cóż faktycznie był już zmęczony. - Dobrze to jutro z nim pogadam. A tak przy okazji dzięki. Sporo dla mnie robisz Stegh - Powiedział z lekkim uśmiechem i skinął głową. - Dobranoc stary druhu. Mam nadzieję, że uda się załatwić wszystko bez problemów - Machnął do niego ręką po czym poszedł do swojego łazienki. Musiał się wykąpać to spotkaniu z tym Twi'lekiem. Następnie poszedł spać. Musiał odpocząć, bo cały dzień latał. Poza tym te dziwne wyładowania... Musiał się nimi też zainteresować. Ale to jak wstanie.
  12. Z okna na ziemię było mniej więcej 6 metrów, więc skok raczej odpadał. W korytarzu nadal nie było nic widać. Jednak Felicja albo coś usłyszała, albo coś poczuła, bo nagle wybiegła z pomieszczenia, zostawiając dziewczynę samą w pomieszczeniu. Jednak zanim zdążyła wstać i podejść do drzwi ktoś pojawił się przy nich. Wysoka postać w czarnym płaszczu z kapturem. - A więc tutaj przyszłaś Saskio - Dziewczyna usłyszała znajomy głos. Po chwili spod kaptura uśmiechnął się do niej Aleksander. Miał na sobie ten sam strój, co wtedy, kiedy pojedynkował się z nią. Po chwili mężczyzna podniósł głowę i popatrzył na ciało dziewczyny. Nagle spoważniał. - Wychodzimy stąd - Powiedział po czym podszedł do okna i otworzył go. - Jeśli chcesz dożyć poranka schowaj krzyżyk głęboko do kieszeni i podejdź do mnie. Bo zaraz tu wróci Felicja. - Mówił cicho a jego głos był poważny i pełny obaw. Jakby on też się bał Felicji.
  13. Kater westchnął, słysząc słowa Stegha i uśmiechnął się lekko. - Wybacz. No ale obowiązki i tego typu sprawy. Sam rozumiesz - Zaśmiał się. - No ale dobrze. Przynajmniej tyle. Dobrze daj mi namiar na sprzedawcę. Mam trochę kredytów, to polecę do niego i spróbuję coś od niego uzyskać. A potem poszukam kolesia, który kupił tą mapę. Może podzieli się informacjami na niej - Powiedział z lekkim uśmiechem. Wiedział dobrze, że skoro kupił mapę to musiał wiedzieć co to jest. Tak więc postanowił zaryzykować, że to naprowadzi go na ślad Korribanu. Gdzieś w głębi siebie czuł, że to może być początek jego poszukiwań. Teraz tylko modlić się, że mapa będzie zawierać koordynaty planety. Potem już będzie z górki... przynajmniej przez jakiś czas.
  14. Kobieta warknęła cicho, słysząc jej słowa. Widać było, że ani trochę się to jej nie podoba. - Tak. Mają - Odpowiedziała krótko po czym postąpiła krok w stronę dziewczyny. Jej czerwone oczy błyszczały w świetle świeczki. Widać było po niej, że już chciała coś powiedzieć. Lecz wtedy obie kobiety usłyszały jakiś huk. Dźwięk był nagły, bo Felicja odwróciła się dokładnie wtedy, kiedy i Saskia usłyszała huk. Był to dźwięk metaliczny, jakby ktoś zrzucił coś ciężkiego i metalowego po schodach. - A to co znowu?! - Warknęła kobieta, odwracając wzrok w stronę drzwi. Jednak nic tam nie było widać. Tylko ciemny korytarz.
  15. Felicja nadal obserwowała dziewczynę. Widząc jej uśmiech na jej twarzy pojawił się grymas. Ale chwilę później zastąpił go pozorny spokój. - Tak mam. Po prostu cię zabiję tu i teraz, a twoje ciało i tej tutaj schowam w jednej trumnie. A co do twojej ciotki... Powiemy jej, że napadły cię wilki, kiedy spacerowałaś sobie po okolicznym lesie - Zaśmiała się nerwowo po czym spojrzała jeszcze raz na krzyżyk. - Chyba, że pozbędziesz się tego... Krzyżyka. Wtedy zapomnimy o całej sprawie. Ty będziesz nadal pracować dla mnie i mojej rodziny a ja oszczędzę twoje marne życie. Co ty na taki układ? - Zapytała obserwując zachowanie Saskii. Dziewczyna widziała, że ten srebrny krzyżyk bardzo stresuje jej pracodawczynię.
  16. Kater westchnął i odpowiedział. - Dobra. Już wracam. Ale mam nadzieję, że twoje informację będą warte zachodu - Powiedział do komunikatora po czym zmienił tor lotu i zawrócił ścigacz. Zaczął lecieć w kierunku domu Stegha. Po głowie nadal mu chodziło, że nie ten koleś był na wolności, mimo, że kobieta zapłaciła mu, ile on chciał na początku. - Ale powiadom Maady, że ten koleś do czasu mojego wyjazdu będzie martwy. Bo zapłaciła za jego śmierć drugie tyle, ile ustaliliśmy na początku- Dodał po czym wyłączył komunikator i przyśpieszył. Mimo wszystko jego głównym celem było zdobyć informację o Korribanie i dostać się tam aby szukać Mocy. Ale czuł się w obowiązku, że skoro kobieta dała mu dwa i pół tysiąca kredytów a nie 1200 jak mówiła na początku to wolał dokończyć zlecenie.
  17. Kobieta zaśmiała się, słysząc jej słowa. Jednak śmiech natychmiast zamilkł, kiedy zobaczyła krzyżyk. Na jej twarzy było widać mieszaninę zdziwienia, złości i delikatnego niepokoju. Chyba wyczuła, że to jest srebrny krzyżyk, bo Saskia mogła zobaczyć, że Felicja bacznie się mu przygląda. - Ważniejsze pytanie czy ja chcę umrzeć. A jakoś nie śpieszy mi się, żeby żegnać się z tym światem. Zbyt dobrze mi się tutaj mieszka - Powiedziała z udawanym spokojem. Jednak ciągle patrzyła na krzyżyk. Tak więc Saskia miała w rękach coś, czego ewidentnie bała się tego małego naszyjnika. - Poza tym my się nie starzejemy. Widać, ze nie wiesz wiele nie wiesz o wampirach - Kobieta pozwoliła sobie na lekki uśmiech.
  18. Kater znowu był niezadowolony. Jednak tym razem musiał szybko przerwać skupianie się na mocy i skupić się mocniej na prowadzeniu ścigacza, żeby się nie rozwalić. Zmienił trasę ruchu po czym, kiedy tylko znalazł możliwość wrócił na poprzednią trasę i nadal leciał w kierunku strefy szpitalnej. Uruchomił komunikator. - Stegh jeśli masz jakiegoś zaprzyjaźnionego doktora w sektorze szpitalnym to wiszę ci przysługę i dołożę tysiąc kredytów. Ambulans zabrał Frea Hem a mi zapłacili za zabicie go. Muszę się tylko do niego dostać. Masz coś? - Zapytał przez komunikator, nadal lecąc w kierunku, w który leciał ambulans. Nie zamierzał odpuścić. Musiał wykonać zadanie.
  19. Kater, widząc płomień zmielił przekleństwo w ustach i leciał dalej. Doleciał na miejsce i zatrzymał się kawałek od miejsca zdarzenie. Zamknął oczy i skupił się na Mocy, szukając czy gdzieś w okolicy znajduje się Frea. Czując jego energię w ambulansie uśmiechnął się lekko. Naciągnął kaptur na głowę i odpalił silnik. Wypatrzył pojazd, w którym znajdował się jego cel. Zamierzał go śledzić. Musiał do niego jakoś się dostać. Na razie trzymał się za wozem. Jednak po chwili pomyślał o czymś innym. Spróbował coś innego. Skupił się na utrzymaniu dystansu za pojazdem. Następnie skupił się na Mocy. Chciał spróbować stworzyć Mocą kółko wokół szyi Frea. Liczył na to, że dzięki mocy będzie w stanie go udusić, zanim dojadą na miejsce. W innym wypadku będzie musiał go zabić w miejscu mniej przyjaznym dla niego.
  20. Felicja uśmiechnęła się. Nie poruszyła się, kiedy Saskia siadała na krześle. Po prostu stała i obserwowała ją uważniej. - Fakt zabicie cię byłoby i marnotrawieniem mojego czasu i twoich umiejętności. Nie obawiam się twojej ciotki. Wielu już próbowało mnie tak straszyć, i jeszcze nikomu się nie udało. Tak więc... pomyślmy - Powiedziała z nieukrywaną ironią. Po chwili uśmiechnęła się do Saskii. Ten uśmiech nie był przyjemny. - Teraz ja zadam ci pytanie. Czy poza bujdą, o zmianie w nietoperze wierzysz, że wampiry mają inne zdolności? - Zapytała, stając kilka kroków przed dziewczyną. Jej czerwone oczy odbijały światło świeczki. - Albo chociaż powiedz mi jak chcesz zginąć. Bo może sprawisz mi trochę rozrywki swoimi pomysłami - Zimny głos Felicji jeszcze przez chwilkę dzwonił w uszach dziewczyny.
  21. Felicja patrzyła na Saskie uważnie. Widać dziewczyna zainteresowała ją swoimi słowami i zachowaniem. Kiedy skończyła mówić uśmiechnęła się lekko. - Zadajesz strasznie dużo pytań Saskio. Ale dobrze. Odpowiem ci na nie. Tak jestem szybsza i silniejsza od ciebie. Nie wiem, ile ważę, więc na to ci nie odpowiem. I tak możemy zmieniać ludzi w wampiry. Wystarczy, że kogoś ugryziemy lub wprowadzimy naszą krew do czyjegoś ciała. Ale nie robimy tego z oczywistych powodów. Im więcej nas w jednym miejscu tym trudniej utrzymać tajemnicę. Więc tylko szlachta jest wampirami. A co się tyczy służby - Tutaj uśmiechnęła się lekko - Jedynie Heron i Patrick o nas wiedzą. Ale wiemy, że żadne z nich nas nie zdradzi. Oni widzą, jaka kara ich czeka za zdradę - Powiedziała uśmiechnięta Felicja po czym wstała. Zaczęła powoli iść w stronę dziewczyny. Nie śpieszyło jej się ani trochę. Była pewna siebie.
  22. Kater otworzył walizkę i przeliczył kasę. A potem przeliczył jeszcze raz. Faktycznie było tam 2 i pół tysiąca kredytów. Tak więc kobieta nie kłamała, że była rozbawiona. Słyszą jej słowa podniósł głowę i spojrzał na nią. - Rozumiem. Przepraszam. Za niedługo wrócę - Powiedział po czym zabrał walizkę i wyszedł. Zabrak miał dziwne odczucia teraz. Z jednej strony zrobił to co kazała. Jednak zapłaciła ile on chciał. Kater poczuł się w obowiązku zrobić to, o co teraz poprosiła go kobieta. Wrzucił walizkę z pieniędzmi do ścigacza po czym uruchomił go i ruszył w kierunku domu, gdzie zostawił Frea. Liczył, że jednak wystarczająco zranił Twi'leka, że ten nie ruszył się z domu. W innym wypadku będzie musiał go szukać mocą. Uruchomił komunikator. - Stegh wstawaj. Musisz mi znaleźć informację o Frea Hem. Czy pojawił się gdzieś w przeciągu ostatniej godziny. Lecę właśnie do jego domu. Mam z nim niedokończoną sprawę. - Rzucił tylko i przyśpieszył.
  23. Felicja uśmiechnęła się. Założyła nogę na nogę i patrzyła swoimi czerwonymi oczami na dziewczynę. - Podziwiam twoją odwagę. Albo głupotę, nazwij to jak chcesz. I wybacz, że burzę ci światopogląd - Powiedziała z ironią w głosie. Widać było, że nawet rozbawiła ją wypowiedź dziewczyny - Witaj w prawdziwym świecie pełnym różnych stworów i rzeczy, których nie da się wyjaśnić. A jeśli chodzi o nią - Popatrzyła na nieżyjącą Klarę. Przejechała palcem po jej policzku - Zaczynała się domyślać. Wiedziała mnie raz. Musiałam się jej pozbyć. Ale nie miałam wcześniej możliwości. Najpierw ten wyjazd do rodziny, a potem ci cholerni chłopi w mieście. Na całe szczęście Jared przeżył. Ci chłopi są za głupi, aby nas zabić - Zaśmiała się swoim zimnym głosem. - Pytasz się co powiemy jej rodzinie? Że napadli ją bandyci. Że ją skatowali. Ale spokojnie. Urządzimy jej pogrzeb. W końcu trochę dla nas pracowała. Była dobrą służącą. A teraz stanowiła dobry posiłek - Felicja przejechała palcem po dolnej wardze, gdzie została kropelka krwi. Patrzyła nadal na Saskię swoimi czerwonymi oczami. - No ale teraz pojawił się problem. Ty znasz prawdę. Co ja powinnam z tobą zrobić? - Westchnęła z ironicznym uśmiechem. Widać było, ze jest pewna siebie.
  24. Kater zostawił za sobą krzyczącego Twi'leka i wrócił do miejsca, gdzie dostał zlecenie. Był trochę zmęczony i śmierdział trupem. Chciał się wykąpać i założyć jakieś nowe ubranie, a to stare spalić, żeby nie przypominało mu już o tym co się stało. Mijając strażników skinął im lekko głową. Skoro go pamiętali to dobrze. Po wejściu do mieszkania kobiety pozwolił sobie na lekki uśmiech, widząc jak ta idzie się z nim witać. Słysząc słowo żartowniś nawet się cicho zaśmiał. Po chwili spoważniał. - Chciałbym. Ale ten gnojek miał te wszystkie trupy u siebie w domu. Ściągał ludzi a potem ich mordował. Zanim go dopadłem zabił jeszcze jakąś panienkę z klubu, gdzie mnie wysłałaś - Powiedział z obrzydzeniem, przypominając sobie zarówno widok jak i zapach. - Przeliczę tylko ile tam jest i pójdę sobie. Nie chcę cię niepokoić i narażać na ten odór. Muszę się wykąpać i spalić te ubrania. A Frea już nie będzie cię niepokoił. Cóż lewą ręką też się już nie pobawi - Pozwolił sobie na lekki uśmiech. Liczył, że to zlecenie nieco polepszy jego stosunki do niej, zwłaszcza, że wcześniejsza rozmowa nie należała do najlepszych. Miał nadzieję, że następnym razem, kiedy przyleci na Coruscant one będzie w stanie go ugościć tak samo jak Stegh.
  25. Felicja była zaskoczona, słysząc tupnięcie i trzask drzwi. Podniosła głowę i zobaczyła Saskię. Przez chwilę siedziała w bez ruchu, przyglądając się dziewczynie. Następnie wytarła ręce i usta w chusteczkę a na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Kły zalśniły w świetle płomyczka świecy. - No proszę proszę. Ktoś tutaj nie może spać? - Zapytała z ironią kobieta wstając. Jej szkarłatne oczy uważnie przyglądały się dziewczynie. - I co teraz zrobisz? Będziesz uciekać? A może myślisz, że jesteś w stanie coś zrobić? - Zapytała z nieprzyjemnym uśmiechem. Powietrze powoli wypełniało się nieprzyjemnym zapachem. Na domiar złego Saskia nie miała przy sobie niczego do obrony.
×
×
  • Utwórz nowe...