Skocz do zawartości

Bosman

Brony
  • Zawartość

    1941
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Bosman

  1. Zabrak odstawił szklankę na ladę. Trunek nie był jakiś mega mocny i nawet mu smakował. Słysząc o wysokich cenach westchnął. Spodziewał się, że będzie drogo. Ale słysząc jakie mogę być ceny nieco go zmroziło. Popatrzył na starego druha. - Nie nikt mnie nie poszukuje. Więc chętnie skorzystam - Powiedział po czym dopił trunek ze szklanki i odstawił pustą na ladę. - Cóż sam trochę poszukam tu i ówdzie. może mi się uda coś zrobić. Jeśli nie... to może wrócę na chwilę do roboty. W końcu spędzę tutaj kilka dni - Uśmiechnął się lekko i rozejrzał się po barze. Mimo wszystko ciągle wolał był przygotowany na atak. W końcu tutaj musiał być gotowy na wszystko. Takie czasy i taka planeta.
  2. Na szczęście powóz już stał na miejscu. Widać woźnica przeczuwał, że coś się kroi, więc przyjechał wcześniej. Kiedy obie kobiety weszły do środka ruszył. Dopiero po chwili Felicja spojrzała na dziewczynę. O dziwo na jej twarzy nie było widać złości. - Naprawdę myślisz, że będę się przejmowała jakąś tam biżuterią czy suknią w takiej sytuacji, jak ta? - Zapytał spokojnie. Saskia mogła poczuć się zmieszana. Pierwszy raz Felicja mówiła do niej tak spokojnie. Widać było po niej, że bije się z myślami. Chyba nadal obawiała się tych wieśniaków. Jednak po chwili powiedziała - Dziękuję - Rzuciła krótko po czym odwróciła głowę w stronę okna. - Horadinie szybciej - Powiedziała już swoim normalnym, zimnym tonem. - Robi się pani - Odparł krasnolud i uderzył lejcami. Konie przyśpieszyły.
  3. Kater westchnął z lekkim uśmiechem, słysząc o Kamino. Gdyby tam miał się udać, to pewnie od razu by tam poleciał. No ale niestety Moc nie chce mu nic ułatwiać. wziął trunek w rękę i delikatnie nim zakręcił. Po chwili postawił na ladzie po czym popatrzył na barmana. Zniżył głos. - No to nie jest Kamino, ale też na K. Poszukuję planety, która figuruje pod dwiema nazwami. Korriban lub Moraband. To jedna i ta sama planeta. I muszę się na nią dostać. Ale została zapomniana i pewnie zniknęła z wielu map. Ale wierzę, że gdzieś jeszcze pozostały zapiski o niej. Potrzebuję ją znaleźć. A poza tym muszę uzupełnić zapasy żywności i wody. Wiesz, gdzie znajdę zaufanego sprzedawcę? Czy może ty masz coś do opchania? Zapłacę, jeśli będzie trzeba. Kredytami - Posłał mu lekki uśmiech po czym wziął szklankę w rękę, zakręcił nią delikatnie i napił się specjalności swojego dawnego kolegi. Był ciekawy jaki to ma smak.
  4. Po chwili do konającego mężczyzny podbiegło kilku ludzi z pobliskiego budynku. Mieli w rękach prowizoryczne nosza, zrobione z dwóch desek. Przypominało to trochę blat długiego stołu. Ostrożnie przenieśli na niego mężczyznę i zabrali do środka kawiarni. Jeden z nich pobiegł od razu po lekarza. Reszta patrzyła z niedowierzaniem. Żadne z nich nie mogło uwierzyć w to co się tutaj właśnie stało. Mężczyzna, którego oczy mignęły czerwienią otarł miecz w szmatkę po czym skłonił się reszcie i ruszył przed siebie, przechodząc nad ciałem martwej kobiety. Po chwili jakaś służąca ruszyła za nim biegiem. Reszta ludzi zaczęła się szybko ulatniać z tego miejsca. Felicja popatrzyła na dziewczynę. W jej oczach pierwszy raz było widać coś co nie było złością lub wyższością. - Saskia idziemy - Służąca mogła odczytać to z ruchu jej ust. Szlachcianka otrząsnęła się lekko, zabrała swój kapelusz i poszła w kierunku miejsca, gdzie obie kobiety wysiadały z powozu. Saskia przypomniała sobie, że zostawiła suknię i naszyjnik przy stoliku, gdzie poznała Klarę. Chyba wypadałoby to zabrać ze sobą. Lepiej nie narażać się na gniew Felicji. Nawet mimo tego, co się właśnie stało.
  5. Kater, słysząc odbezpieczane blastery ręką wymacał miecz świetlny. Był już gotowy aktywować go i odbić nadlatujące pociski. Jednak widząc radosny głos Stegha puścił miecz. Zwłaszcza, że dźwięk blokowanych broni upewnił go w fakcie, że nic się teraz nie stanie. - Dobrze cię widzieć stary druhu - Powiedział z lekkim uśmiechem po czym dodał ciszej - Potrzebuję uzupełnić zapasy oraz poszukać pewnej planety, Jest zapomniana od chyba tysiąca lat, ale muszę ją znaleźć - Objaśnił cicho. Wolał nie ryzykować, że jakieś gumowe ucho podsłucha jego rozmowy. Bo to mogło by się skończyć źle... Dla kolesia, który by to zrobił.
  6. Kater zjechał na średnie piętro. Wiedział, że tutaj bardziej niż kredyty liczyły się kontakty. Na całe szczęście praca wśród najemników pod tym względem popłacała. Znał jednego kolesia, który postanowił trochę odpuścić i zacząć zarabiać jako barman. Cóż nie było z tego pieniędzy takich jak za pracę najemnika, ale na pewno było to mniej niebezpieczne. Widząc dwukolorowy neon westchnął, i uśmiechnął się lekko. Następnie minął szybko dwóch palących ludzi. Nie miał zamiaru mieć z nimi nic wspólnego, ani tym bardziej ich zabić. nie było potrzeby robić sobie więcej problemów. Po wejściu do środka rozejrzał się. Od razu zobaczył Stegha. Uśmiechnął się lekko. Rozejrzał się po barze. Nie widział potencjalnych zagrożeń więc podszedł do lady i usiadł przed nią. - Coś do picia. Najlepiej zimnego, - Powiedział z lekkim uśmiechem, czekając aż jego dawny znajomy zauważy kto przyszedł do jego baru.
  7. Wszyscy nagle spojrzeli w stronę Saskii, kiedy ta huknęła. Zarówno szlachta jak i chłopstwo. Służba, która stała za dziewczyną aż się odsunęła, chyba bała się, żeby nie dostało im się od swoich pracodawców. Nadal dało się słyszeć wrzaski mężczyzny na środku. Nadal był trzymany przez 2 mężczyzn. - Żadnego pana! Tosz to wampir! I to w czystej postaci! Patrz! - Krzyknął mężczyzna, który wbijał wcześniej widły w tors mężczyzny. Następnie wyszarpał je i spróbował zrobić to ponownie. Jednak tym razem zareagował jeden z mężczyzn ze szlachty. Wyciągnął miecz i dźgnął wieśniaka w nogę. Ten wrzasnął i wyrzucił widły. - Jazda stąd! - Krzyknął a następnie podniósł miecz, po którym powoli spływała krew. - Zjeżdżać stąd, bo pozabijam jak świnie w rzeźni - Na jego twarzy widniała złość. Saskia zobaczyła coś dziwnego. Mianowicie miała wrażenie, jakby oczy tego mężczyzny przez chwilę zaświeciły się na czerwono. Jednak to trwało tylko chwilkę a po mrugnięciu mężczyzna miał znowu zielone oczy. W ślad za nim stanęło kilku mężczyzn, każdy w dłoni trzymał miecz lub szablę. Wieśniacy popatrzyli na nich po czym puścili szlachcica. Zabrali krzyczącego pobratyńca i odeszli. Od razu dwie kobiety podbiegły do leżącego i wykrwawiającego się mężczyzny. Zaczęły wołać pomocy. Któryś ze służących pobiegł do pobliskiego budynku.
  8. Kiedy Saskia, oraz kilka innych osób podeszły zobaczyć co się tam stało został ich bardzo nietypowy widok. Bardziej przypominało to jakąś scenę z taniego spektaklu. Otóż zobaczyli tam grupkę ludzi. Na oko z 10 wieśniaków. z widłami, kosami i pochodniami. Krzyczeli coś, ale nie dało się nic zrozumieć. Trzech z nich właśnie mocowało się z jednym z panów. Ten próbował się wyrwać, krzyczał i wyklinał. Obok niego leżała młoda kobieta w kałuży krwi. Miała przebite plecy widłami. Wszyscy bogatsi goście stali pod ścianą, na ich twarzach widać było przerażenie. Nawet Felicja wyglądała na przestraszoną. Tymczasem mężczyźni przydusili szlachcica tak, że teraz klęczał. Dwójka mężczyzn trzymała go za ręce. Trzeci wyjął widły z pleców dziewczyny po czym, krzycząc coś o wampirach podszedł i wbił je w korpus trzymanego pana. Ten wrzasnął z bólu. Jednak nadal się szamotał. Jakby nic sobie nie zrobił z wideł w klatce piersiowej. Służba oraz ich pracodawcy stali jak wryci. Taka scena była tak dziwne, że aż nie realna. Ale działa się naprawdę.
  9. Zabrak powstrzymał się od komentarza, słysząc o plakietce oraz widząc mrugnięcie tak oczywiste, że nawet małe dzieci zorientowały by się, że ten koleś coś kręci. Nie powiedział nic. Nawet nie zaszczycił mężczyzny skinięciem głowy. Po prostu, kiedy ten odszedł szedł do myśliwca. Uruchomił komputer i zaczął przeszukiwać mapę Coruscant, szukając miejsca, gdzie będzie mógł uzupełnić zapasy. Kiedy już znalazł to miejsce wysiadł ze statku, i udał się tam. Spakował do torby 1.5 tysiąca kredytów, datapad oraz poprawił szatę. Kaptur założył na głowę oraz poprawił miecz świetlny. Nigdy się z nim nie rozstawał. Wszedł do windy i wybrał jeden z niższych poziomów, na którym były sklepy. Nie wiedział, ile zajmie mu szukanie danych na temat Korribanu, podróż tam oraz szukanie na samym Korribanie. Tak więc musiał zrobić większe zapasy. Na domiar złego nie znał cen na tej planecie, ale liczył, że uda mu się trochę tego kupić.
  10. Klara uśmiechnęła się lekko i pokręciła głową. - Nie to nie jest wygląd ani maniery. Bardziej twój akcent i fakt, że nie wiedziałaś, że pogoda tutaj zmienia się średnio 2 razy dziennie. Kiedy rano pada deszcz prawdopodobnie popołudniu będzie słonecznie i ciepło. Nie odczuwa się tego w zamku, ale poza nim już tak - Powiedziała po czym popatrzyła na napój, który piła dziewczyna - Nigdy nie przepadałam, za Miodowym Marzeniem. Dla mnie definitywnie zbyt słodkie - Powiedziała po czym wróciła do zupy. W pewnym momencie wszyscy zamarli. Z drugiej strony dobiegł wszystkich wysoki, kobiecy krzyk oraz szczęk stali. Wszyscy służący zaczęli patrzeć po sobie, nie wiedząc co się tam stało. Kilku mężczyzn wstało i zaczęło ostrożnie podchodzić do tej bogatszej części kawiarni.
  11. Zabrak westchnął, słysząc słowa mężczyzny. Więc albo zapłaci, albo będzie obserwowany. Westchnął po czym popatrzył na swojego rozmówcę. Przez chwilę rozważał aby użyć mocy, żeby zmniejszyć cenę. Jednak mając w głowie to co się stało na Ruusan, kiedy spróbował emanować Jasną Stroną Mocy. Niechętnie ale wyjął 500 kredytów. - Masz. Mogę już lecieć? - Zapytał z goryczą w głosie. Chciał jak najszybciej polecieć tam gdzie chciał, uzupełnić zapasy. Potem zacznie się rozglądać na informacjami lub możliwością zdobycia kilku dodatkowych kredytów. Zastanawiał się, gdzie będzie mógł znaleźć stare mapy kosmosu z zaznaczonym na nich Korribanem. Lub chociaż koordynaty, gdzie owa planeta jest.
  12. Kelner popatrzył nieco zdziwiony na Saskie, jednak zapisał zamówienie i poszedł do innego stolika. Klara zaśmiała się, słysząc jej słowa. - Aż krew tężeje w żyłach? - Zapytała rozbawiona po czym odchrząknęła i zaczęła opowiadać. - Pracuję u państwa Lensterów jakieś 4 lata. Na początku było ciężko, ale na szczęście reszta mi pomogła. Po roku przyszła do nas Liandra. Chyba uznała mnie za starszą siostrę, bo z każdą trudnością szła do mnie. Było to na swój urocze, zwłaszcza, że ja nigdy nie miałam rodzeństwa - Powiedziała po czym wzięła kilka łyżek zupy. - Tak byłam raz na klifie. Jest faktycznie piękny. I nie przejmuj się. Pogoda już się poprawia. Popatrz - Pokazała na horyzont, gdzie już przebijało się słońce. Tak więc Patrick mówił prawdę. Będzie dzisiaj okazja, żeby wyjść na klif. - Nie jesteś stąd prawda? Skąd pochodzisz? - Zapytała zaciekawiona Klara. Po chwili do stolika podszedł kelner i postawił przed Saskią kubek z jakimś płynem. Na pewno nie była to herbata. Płyn był koloru żywicy i delikatnie parował, a słodki zapach w jednej chwili wdarł się do nosa dziewczyny. Wyczuła miód i maliny.
  13. Zabrak wylądował spokojnie na platformie po czym popatrzył na człowieka, który do niego mówił. Słysząc jego głos wiedział, ze ten mężczyzna ma dość życia tutaj. - Witaj. Chcę dolecieć na Coruscant aby uzupełnić zapasy, odwiedzić pare miejsce, odpocząć kilka dni i ruszyć w dalszą drogę - Powiedział spokojnie. Nie musiał kłamać. Była to prawda. Nikt poza nim nie musiał wiedzieć co tak naprawdę chciał tutaj robić. - Możesz mi powiedzieć, co to jest ta oferta incognito? Bo pierwsze słyszę - Dodał, zastanawiając się co to mogło znaczyć, i czy nie wzięcie tego oznaczałoby, że będzie obserwowany? Sithowi nie podobało się to ani trochę. No ale jego zapas kredytowy nie był pokaźny, więc musiał rozważnie nim zarządzać. Dopiero na planecie będzie miał jak go uzupełnić. Nie koniecznie czysto i uczciwie, ale zawsze.
  14. Zabrak wyciągnął się na fotelu, kiedy jego statek wszedł w nadprzestrzeń. Mógł w końcu trochę odpocząć i pomyśleć co dalej. Musiał uzupełnić zapasy, paliwo oraz poszukać informacji. Co jakiś czas sprawdzał koordynaty oraz wykazy z komputera pokładowego, czy nic się wokół niego nie dzieje. Kiedy wyszedł z nadprzestrzeni złapał za ster i zaczął lecieć w kierunku wrót. Westchnął na myśl, że będzie musiał przelatywać przez tą całą kontrolę. Słysząc radio westchnął jeszcze raz po czym uruchomił radio. - Przyjąłem. Lecę w wyznaczone miejsce - Odpowiedział do radia po czym dodał już z wyłączonym radiem. - Oby było warto - Nie podobało mu się to. Ale wiedział, że zbytnio nie ma innej możliwości. Tak więc skierował swój statek na wyznaczoną platformę. Miał nadzieje, że załatwi to szybko i będzie mógł zając się swoimi sprawami. Dla pewności schował miecz bardziej za plecami. Nie do końca wiedział jaka może być kontrola, a wolał uniknąć pytań typu skąd to ma, czy wie jak tego używać itd.
  15. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i pokiwała twierdząco głową. - Tak. Spotkałam pana Lorena. Bardzo uprzejmy człowiek. Nie patrzy na nas z wyższością. Czasami żartuje - Powiedziała z lekkim uśmiechem po czym dopiła herbatę. - Poza nim nie poznał nikogo innego. Mam tylko nadzieję, że inni członkowie rodziny są tacy jak pan Loren a nie jak jego żona - Wzdrygnęła się na wspomnienie o niej. Po chwili kelner przyniósł Klarze talerz z zupą. spojrzał jeszcze raz na Saskię - Na pewno nie zdecyduje się na nic? - Zapytał z uśmiechem. Wokół nich kolejne stoliki zaczęły się zapełniać. Widać kolejne bogatsze osoby przybywały do kawiarni. Ciekawe ile jeszcze będzie trzeba tu siedzieć? Jak na razie nie zapowiadało się na szybki powrót. Ale za to można było się czegoś dowiedzieć od Klary na temat zamku.
  16. Kelner skinął głową i odszedł, zostawiając dziewczyny same przy stole. - To nic. Babcia już swoje przeżyła. Pod koniec życia chorowała. Więc to dobrze, że w końcu mogła odpocząć - Powiedziała dziewczyna z wymuszonym uśmiechem. - A jak się trzyma Liandra? Mam nadzieję, że nic sobie nie zrobiła. Po ostatnich słowach, które powiedziała na jej temat Felicja była taka zgaszona. Dość mocno wzięła je do siebie - Westchnęła Klara, patrząc w niebo. - Szkoda, że są chmury. Czyste niebo jest takie piękne - Zaśmiała się na swoje własne słowa po czym spojrzała na Saskię. - Poznałaś kogoś jeszcze, poza panią Felicją? Bo z tego co słyszałam od innych na zamku, że tylko ona jest taka wredna.
  17. Kater wrócił bezpiecznie na statek. Dopiero tam odetchnął z ulgą. Wszedł na pokład i zamknął go. Następnie usiadł za sterami i uruchomił statek. Zastanowił się przez chwilę, gdzie ma teraz lecieć. Nie znał położenia Koribanu. Za to znał położenie innych planet, na których mógł uzupełnić zapasy i poszukać informacji. Zastanowił się przez chwilę po czym prowadził do komputera pokładowego koordynaty Coruscant. Wiedział, że tam będzie w stanie zarówno uzupełnić zapasy, jak i znaleźć informację, które go interesują. Zwiększył ciąg i poderwał maszynę z powierzchni planety. Zaczął przygotowywać swój statek do skoku w nadprzestrzeń. Chciał jak najszybciej znaleźć się na miejscu.
  18. Reszta towarzystwa była zajęta sobą. Służący różnych rodów siedzieli wymieszani, rozmawiali, śmiali się oraz jedli posiłki. - Naprawdę? Cieszę się. Liandra to dobra dziewczyna. Trochę za młoda, jak na służącą, ale znam jej historię i wierzę, że mogła trafić gorzej - Powiedziała dziewczyna z lekkim uśmiechem. - Tak mam wolne. Ale myślę, że już poznałaś panią Felicję. Ona nie uznaje takiego słowa, jak wolne. Do zamku wracam jutro wieczorem. Teraz jestem tutaj. Moja ciocia mieszka niedaleko, więc u niej nocuję. Potrzebowałam trochę odpoczynku, mimo, że powód mojego wyjazdu nie był miły - Westchnęła, przypominając sobie czemu nosi czarną wstążkę na ręce. Po chwili do stolika, gdzie siedziały dwie dziewczyny podszedł kelner. - Witam szanowną panią. CO mogę podać? - Zapytał, skłaniając się lekko. Klara zniżyła głos. - Tutaj służba może zjeść i napić się co chce, bo nasi pracodawcy siedzą po drugiej stronie. Tak więc nie krępuj się - Zachęciła nowo poznana dziewczyna po czym popatrzyła na kelnera. - Dla mnie jakąś łagodną zupę - Kelner szybko zapisał to na kartce po czym popatrzył na Saskię.
  19. Kater próbował, ale nie był w stanie przywołać ani grama Jasnej Strony Mocy. Czując to po chwili przerwał medytację. - No tak. I nauki Jedi poszły się łąkę się paść - Zaśmiał się pod nosem po czym wstał. - Żegnajcie duchy z Ruusan. Pamięć o was nie zginie - Powiedział po czym skłonił się lekko miejscu, gdzie wcześniej zobaczył Oba duchy. Następnie odwrócił się i wyszedł zostawiając za sobą jaskinię. Ogólnie wyszedł z jaskini, a swoje kroki skierował najpierw w kierunku byłego obozowiska, a potem, jeśli dotarł bez przeszkód, w kierunku swojego statku. Musiał uzupełnić zapasy. Następny celem jego podróży jest Moraband. Oraz wiedza, która jest tam ukryta.
  20. Dziewczyna aż podskoczyła, słysząc dziewczynę. Popatrzyła na nią niepewnie. Wyglądała - Nie znam cię - Powiedziała nieco niepewnie - Kim jesteś? Pracujesz dla rodziny Lensterów? Felicja jest tutaj? - Zapytała patrząc na nią uważniej. Po chwili chyba trochę z niej zeszło. Widać nie poczuła, żebyś miała złe intencje bo dodała - Mam na imię Klara... Właśnie wracam do zamku - Było po niej widać, że stresuje się tym. Na jej ręce Saskia mogła zobaczyć czarną wstążkę. Tak więc dziewczyna faktycznie wracała z pogrzebu. Zresztą po jej twarzy było widać, że jest czymś zmartwiona.
  21. Zabrak obudził się rano skostniały. Zaczął się szybko rozgrzewać. Noc niestety nie była dla niego łaskawa, jeśli chodziło o temperaturę. Na szczęście przynajmniej nie miał żadnych koszmarów. Niestety nie przyśnił mu się ten dziwny mężczyzna. Również mrowienie oraz impulsy niepokoiły Katera. Ale postanowił się tym zająć później. Zabrak podniósł się i pośpiesznie zjadł rację, która mu została. Tak więc jedzenia zostało mu jedynie na jeden posiłek. Mężczyzna znowu przemieścił się do sali, gdzie już dwukrotnie medytował. Postanowił ostatni raz pomedytować. Był ciekawy czy tym razem pojawi się ktoś z Jedi. Chciał porozmawiać z osobą, która stała po drugiej stronie konfliktu. Usiadł wygodnie, odprężył umysł i skupił się, pozwalając Mocy aby go otoczyła. Spróbował nawet zacząć emanować jasną stroną mocy, która nadal gdzieś się w nim tliła.
  22. W kawiarni Saskia mogła zobaczyć wiele kobiet i mężczyzn. Ale wokół nich nie było nikogo ze służby. Zbliżając się kilka osób popatrzyło na Felicję i uśmiechnęło się. Pracodawczyni też się uśmiechnęła. Chyba pierwszy raz w obecności służącej. Popatrzyła na nią, i uśmiech na chwilę zniknął. - Z tyłu są stoły dla służby. Idź tam i czekaj na wezwanie - Powiedział po czym podeszłą do jednego ze stolików i przywitała się z z pozostałymi trzema mężczyznami i jedną kobietą. Wszyscy mieli podobne stroje oraz sporą ilość biżuterii. Faktycznie z tyłu kawiarni stały stoliki, przy który siedziało kilkoro mężczyzn i kobiet. Każdy miał na sobie strój służby. Stroje różniły się nieznacznie kolorami oraz herbami rodów na nich. Jednak przy jednym ze stolików siedziała samotnie młoda dziewczyna. Miała mniej więcej tyle lat co Saskia. Na dodatek jej strój był identyczny co dziewczyny. Herb na jej stroju również był taki sam co Saskii. To chyba była Klara. Wedle wiedzy dziewczyny to była jedyna służąca z domu Lensterów, która mogła być poza zamkiem. Piła właśnie herbatę. Wyglądała na lekko zestresowaną.
  23. Zabrak westchnął i w milczeniu wysłuchał wypowiedzi Kobiety. Kiedy ta zniknęła skłonił się lekko po czym wrócił do poprzedniego pomieszczenia. Czuł, że musi odpocząć. W końcu nic nie jadł od rana a cały dzień spędził w na wspinaczce i medytacji. Oraz bolesne spotkanie Lorda Kaana dawało o sobie znać. Usiadł na ziemi i sprawdził ile ma żywności. Starczyłoby mu jeszcze na jeden dzień. tak więc musiał spróbować jutro znaleźć coś jeszcze. W innym wypadku będzie musiał wracać na statek. Co zresztą i tak mu pasowało, bo zamierzał polecieć na Moraband. Zjadł po czym ułożył się względnie wygodnie w jaskini. Zamierzał przespać noc a z rana po raz ostatni pomedytować a potem wrócić na statek. Kater westchnął po czym zamknął oczy. Liczył, że sen przyjdzie szybko i będzie spokojny... Oraz, że nic go w nocy nie zaatakuje. To byłaby najgorsza śmierć. Umrzeć w nocy.
  24. Kater skinął głową po czym zamyślił się przez chwilę. - Może. Tak więc będę musiał go odnaleźć. Ale nie wiem nic o nim. Nawet nie znam jego imienia. - Powiedział po czym popatrzył na kobietę. - Skoro go wyczuwasz to jesteś w stanie mi powiedzieć, gdzie on może być? - Zapytał mężczyzna, licząc na to, że ta odpowie twierdząco. - Poza tym pewnie będę musiał za niedługo wyruszyć. Kaan polecił mi, żebym udał się na Moraband, jeśli chcę zgłębiać tajniki mocy. I teraz co jest ważniejsze? Ten czwarty czy planeta, na której wszystko jest przesiąknięte mocą? - Zapytał patrząc na kobietę. Zabrak był lekko zmieszany. Nie wiedział bowiem co miał teraz zrobić. Liczył po cichu, że Kobieta go nakieruje. Podobnie jak zrobił to Kaan.
  25. Dziewczyny od razu się schowały. Widać spojrzenie Saskii trochę je przestraszyło. W sumie nie wiedzieć czemu. Właściciel sklepu jeszcze kilka razy skłaniał się Felicji i służącej, aż obie kobiety zniknęły mu z oczu. Felicja szła przed siebie, zbliżając się do kolejnego stoiska, na którym Saskia mogła dostrzec złote naszyjniki, pierścionki i inne ozdoby. Tam Felicja również spędziła trochę czasu, przymierzając różne naszyjniki. Wybrała jeden z nich, złoty z niedużym rubinem na środku. To również kazała zabrać dziewczynie. Sprzedawca wcześniej schował naszyjnik do niedużego pojemniczka, aby ten się nie zniszczył. Ciekawą rzeczą, którą zaobserwowała dziewczyna był fakt, że jej pracodawczyni nigdy za nic nie płaciła. Wyglądało to w ogóle tak, jakby w ogóle nie miała przy sobie żadnych pieniędzy. Po odejściu od złotnika Felicja zaczęła iść w kierunku kawiarni, która stała na końcu ulicy. Już z tej odległości Saskia mogła dostrzec, że jest tam kilka osób, ubranych równie bogato jak Felicja.
×
×
  • Utwórz nowe...