Skocz do zawartości

Bosman

Brony
  • Zawartość

    1941
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Bosman

  1. Zabrak uśmiechnął się, słysząc, że Jego pracodawczyni wie, gdzie ma szukać swojego celu. Kiedy weszła Twi'lekanka ze skrzynką uśmiechnął się do niej lekko. Słysząc o zaliczce i ucieczce z Coruscant odwrócił się do niej. - Mimo, że nie wyglądam na takiego to jestem doświadczonym najemnikiem. I wiem, że próba ucieczki bez wykonania zadania nigdy nie jest dobrym pomysłem - Odparł spokojnie po czym klęknął, postawił skrzyneczkę na ziemi i otworzył ją. Zaczął przeliczać kredyty, które były w środku. Wolał się upewnić, czy czasem Maada go nie oszukuje. Cóż taki zawód. Jeśli się zgadzała to zabrał ją ze sobą, skłonił się i wyszedł. Planował jak najszybciej polecieć na miejsce. Zaczął się w międzyczasie zastanawiać jak wyciągnie tego całego Frea z baru. W końcu nie mógł robić zadymy w barze. To nie było w jego stylu.
  2. Czas minął dość szybko. Saskia w tym czasie zdążyła się wykąpać, chwilkę odpocząć po podróży oraz porozmawiać z Liandrą. Dziewczyna była bardziej ożywiono. Widać cieszył ją fakt, że jutro wraca jej współlokatorka. Tym razem dziewczyna wolała spać u siebie. Co prawda podziękowała Saskii za możliwość spania u niej poprzedniej nocy. Kiedy Saskia wyszła ze swojego pokoju pokój wspólny był już pusty. W kuchni jednak nadal paliła się świeczka. Po wejściu tam dziewczyna mogła zobaczyć Patricka. Miał on na sobie czarny kaftan, materiałowe spodnie a przy pasie miał zaczepioną pochwę z szablą. - Już jesteś. To dobrze. Aleksander przyjdzie pewnie za jakiś czas. Myślę, że dobrym pomysłem będzie, żebyś siedziała tutaj. Nie wiemy jak zareaguje Aleksander. A nie chcę stracić uznania w jego oczach - Powiedział mężczyzna. No cóż nikt nie chce niszczyć dobrych stosunków z osobą, u której pracujesz - Ale myślę, że jeśli będziesz stąd oglądać to nic się nie stanie - Dodał wyciągając szablę z pochwy i sprawdzając czy jest ostra. Wyglądała jak zwykła szabla. Żadnych ozdób czy innych niepotrzebnych rzeczy.
  3. Zabrak uśmiechnął się lekko. Wstał i ponownie założył kaptur na głowę. - Cóż zawsze było warto próbować - Powiedział po czym popatrzył na plecy Kobiety. - Dobrze wezmę te tysiąc dwieście. Tak z ciekawości. Masz jakieś informację, gdzie może być ten cały Frea Hem? Czy nie zaznam takich ułatwień? - Zapytał już poważnym tonem podchodząc do drzwi. Był gotowy wyruszyć w każdej chwili, jeśli tylko dostałby takie informacje. W innym wypadku będzie musiał wrócić do swojego tymczasowego domu poszukać lub zapytać Stegha czy czasem nie zna tego kolesia. Kater czekał przy drzwiach na to co powie kobieta. Skoro próby negocjacji się nie powiodły, to chciał jak najszybciej wykonać zlecenie.
  4. Patrick zamyślił się przez chwilę nad słowami dziewczyny. Widać było, że trochę się musiał nad tym zastanowić. - Czy ja wiem. W tej części kraju dość popularne jest straszenie ludzi, a zwłaszcza dzieci Wampirami. Ale to nie jest jedyne, w co wierzą tutejsi. Wierzą również w wilkołaki, wiedźmy i inne dziwactwa. Ale czemu tak nazywają tych bogatszych? Nie mam bladego pojęcia. Może tak sobie tłumaczą, że tamtym powodzi się lepiej niż reszcie? Szczerze ci powiem, że wcześniej też wiele razy krzyczeli coś o wampirach. Ale teraz pierwszy raz postanowili kogoś zaatakować. Zastanawiam się, czym to może być spowodowane. Może ktoś ich do tego nakłonił? Kto wie - Powiedział po czym wziął łyk herbaty. - Ale powiem ci, że ja mając jeszcze 15 lat wierzyłem w takie stwory jak wampiry. A teraz mam lat 35 i jakoś nie wierzę. I dobrze mi z tym - Zaśmiał się i rozsiadł wygodnie na krześle. Na bystry wzrok Saskii Patrick wyglądał nieco starzej niż sam mówił.
  5. Zabrak wysłuchał uważnie słów kobiety. Zapamiętał imię, a po zobaczeniu twarzy zapamiętał jego twarz. Faktycznie wyglądał jakby cięgle miał coś do ukrycia. Uśmiechnął się lekko. - Tylko tysiąc? - Zapytał patrząc na pracodawczynię. Postanowił spróbować wyciągnąć trochę więcej z tej roboty. Po za tym w razie odmowy zawsze mógł znaleźć tego kolesia sam. - Liczyłem, że taka atrakcyjna kobieta jak ty wyceni swoją obrazę na niego więcej. Chcę dwa i pół tysiąca. Ale sprawię, że nasz kolega będzie miał... Wypadek - powiedział i puścił jej oko. Chociaż nie podobało mu się jego zachowanie, to musiał grać, aby coś ugrać. - Zaliczka byłaby fajna. Ale tylko z ręki - Podniósł lekko swoją dłoń i położył na dłoni Maady - Do ręki - Im mniej poda swoich danych, tym lepiej dla niego.
  6. Patrick pokazał, żeby dziewczyna nie kłopotała się myciem. - Impuls czy nie impuls chłopi z miasta będą się teraz ciebie bali - Zaśmiał się kucharz po czym usiadł na krześle przed dziewczyną. - Umawiamy się różnie. Zależy od tego, czy pan Aleksander jest w domu czy nie. Po ostatnim spotkaniu nie umówiliśmy się, bo nieoczekiwanie przyszłaś do nas pamiętasz? - Zapytał z lekkim uśmiechem - Ale jest tak, że najczęściej Aleksander przychodzi do mojej sypialni i budzi mnie, jeśli umówiliśmy się w środku nocy. Ale wydaje mi się, że dzisiaj przyjdzie najpóźniej za dwie godziny. Do tego czasu wszyscy zdążą już położyć się spać. Tak więc jeśli chcesz to pójdź załatwić co tam chcesz załatwić i wróć tutaj. Razem poczekamy na niego - Zaproponował mężczyzna wstając i podchodząc do szafki. Wyjął z niej dwie szklanki. Włożył do każdej z nich torebkę z herbatą i zalał je wrzątkiem. - Słodzisz? - Zapytał stawiając na stoliku dwie czerwone herbaty.
  7. Zabrak ucieszył się, że przynajmniej przez chwilę będzie miał względną ciszę i spokój. Poszedł za kobietę, ignorując szepty i chichoty innych dziewczyn. Widząc, że znaleźli się w sypialni nieco się zakłopotał. Jednak szybko ponownie się ogarnął. Usiadł na łóżku, zachowując jednak odpowiedni dystans. Mimo wszystko nie przybył tutaj na zabawę. Chociaż kobieta nadal go rozpraszała swoim strojem i słowami. - Mów mi Kater - Powiedział uprzejmie po czym dodał. - Mam go tylko obić i odebrać te 50 tysięcy? Czy chcesz bym zrobił coś więcej? - Zapytał, chcą mieć jak najwięcej informacji. W końcu od zawsze tak robił. Najpierw dowiadywał się ile mógł, a potem działał. - Poza tym musisz mi powiedzieć jak się ten Twi'lek nazywa. Oraz czy może wiesz, gdzie go szukać. Oraz najważniejsze. Co z tego będę miał? Ile płacisz Maada - Powiedział z niedużą nutką czułości. Skoro ona tak grała, to spróbował nieco wejść w jej grę. W końcu zawsze mógł z nią negocjować wyższą cenę. A więcej kredytów zawsze się przyda.
  8. Patrick uśmiechnął się lekko. - Cieszę się, że tak bardzo ci smakuje - Powiedział zadowolony. - Cóż ja miałem tylko młodszą siostrę. Jednak ona postanowiła pracować jako sprzedawczyni w naszym rodzinnym mieście. A ja... cóż. Najpierw pracowałem jako pomocnik kucharza w niedużej kawiarni. Potem zatrudniłem się tutaj. Najpierw jako pomocnik, tak samo ja teraz Regus. Potem awansowałem i skończyłem tutaj, jako główny kucharz rodziny Lensterów - Powiedział i oparł się o framugę drzwi. Saskia mogła zobaczyć, że pomachał komuś w pokoju wspólnym. - A jeśli chodzi o obronę, to muszę się z tobą zgodzić. To jest najważniejsze, żeby być zawsze przygotowany. Dlatego ćwiczę władanie szpadą od 10 roku życia. I muszę przyznać, że zaimponowałaś mi. Nie spodziewałem się po tobie, że będziesz miała na tyle odwagi. Nie wyglądasz na taką - Powiedział z uśmiechem i puścił dziewczynie oko.
  9. Kater skinął lekko głową. - Cieszę się - Powiedział z nutką irytacji w głosie po czym poszedł do windy. Będąc na odpowiednim piętrze musiał przez chwilę zastanowić się, czy aby na pewno dobrze trafił. Jednak po chwili przypomniał sobie, że to są wyższe sfery. Tutaj ludzie inaczej spędzają czas oraz prowadzą rozmowy. Idąc przed siebie natrafił na basen. Widząc kąpiących się już zamierzał zawrócić, lecz wtedy dostrzegł, że któraś z kobiet się do niego odwraca. Widząc, że ta każe mu podejść podszedł. Jej nagość rozpraszała go. Może nie jakoś mega bardzo, ale wystarczająco, aby potrzebował chwili, żeby zrozumieć co ona do niego mówi. - Dobrą jak dobrą. Powiedz mi, jakie jest zlecenie a wykonam je.- Odpowiedział, również próbując przekrzyczeć lecącą muzykę - I czy możemy pogadać na osobności? - Dodał. Taki hałas mu przeszkadzał. Wolał nieco spokojniejsze klimaty. Poza tym tutaj łatwiej ktoś mógłby go zaatakować. Było to mało prawdopodobne, ale jednak.
  10. Patrick uśmiechnął się lekko i nałożył dziewczynie potrawkę oraz ziemniaki. Postawił przed nią pełen talerz oraz widelec i, co było chyba trochę dziwne, łyżkę. Słysząc o tańcu z szablami wzruszył ramionami. - Pewnie tak. Od jakiegoś czasu ćwiczymy regularnie. Pan Aleksander mocno zabiegał o to. A więc chyba nie ma co mu odmawiać - Zaśmiał się i puścił jej oko. - A co zainteresowana? Wiesz o tym, że jeśli chcesz popatrzyć to musisz się ukryć w kuchni? Bo Aleksander raczej nie lubi, jak ktoś go jawnie ogląda. Ale to chyba kwestia tego, że obawia się, żeby ktoś nie doniósł pani Felicji. Ale nie wyglądasz na taką osobę, która powie coś Felicji - Patrick był pewny swoich słów. Saskia mogła wyczuć to w jego głosie. Mężczyzna chyba bardzo polubił dziewczynę. A raczej dziewczyna odniosła takie wrażenie, widząc jak on się do niej zwraca i jak ją traktuje.
  11. Kater patrzył uważnie na mężczyznę. Nie podobało mu się to, że ten tak ciągle go pytał. Nie miał czasu. Ale wiedział, że musiał odpowiedzieć, bo nic z tego nie wyjdzie. - Kater. Przysyła mnie tutaj Stegh. Naprawdę nie mam czasu. Śpieszę się. I proszę mi wierzyć, że osoba, z którą mam się spotkać też chce to załatwić jak najszybciej - Powiedział z nutką irytacji w głosie. Mrowienie znowu dało o sobie znać i to jeszcze trochę podirytowało Zabraka. Zacisnął dłoń w pięść, chcąc jakoś uspokoić mrowienie w ręce. Zignorował powstałe wyładowania elektryczne. Zastanawiał się, co Kaan mu zrobił.
  12. W drodze powrotnej Jedyny dźwięk, który mogła Saskia usłyszeć było wycie wilka gdzieś w oddali. Cóż normalne, w końcu wokoło był las. I to chyba ogromny. Po wejściu do zamku ludzie też wydawali się jacyś spokojniejsi. Dziewczyna mogła od razu zobaczyć, że Patrick siedzi w kuchni i gwiżdże pod nosem jakąś piosenkę. W pokoju wspólnym też panowała miła atmosfera. Weronika siedziała przy stole i rozmawiała z kilkoma innymi służącymi. Ktoś grał na skrzypcach. - Zgłodniałaś? - Zapytał kurzach, odwracając się do dziewczyny z uśmiechem. - Mam nadzieję, ze tak. Bo zostało mi sporo potrawki oraz trochę ziemniaków. Tak więc polecam - Zaśmiał się i pokazał na garnek, z którego dobiegał bardzo intensywny zapach mięsa i warzyw. Sam ten zapach dodatkowo pobudził brzuch dziewczyny, który teraz dawał o sobie znać. No ale Saskia nic nie jadła od rana. - Poza tym, chyba już się uspokoiło. Heron powiedział, że z panią Felicją już lepiej. Przez chwilą rozmawiał z panem Lorenem. Podobno pani poszła już spać. W sumie to nie dziwne. Słyszałem co się stało. Też miałbym dość dnia po czymś takim - Odparł i znowu popatrzył w stronę pokoju wspólnego.
  13. Zabrak szedł spokojnie. Widząc strażników w holu zluzował trochę. Przypiął ostrożnie miecz i popatrzył na mężczyznę, który do niego podszedł. Słysząc pytanie skinął lekko głową. - Tak może pan. Dostałem wiadomość, że mam się tutaj zgłosić. Piętro dwudzieste drugie, numer dziewięćdziesiąt siedem, mieszkanie trzecie. Liczę, że pan wskaże mi drogę na miejsce, oraz poinformuje osobę, która wynajęła ten pokój, że przybyłem. Podobno mnie oczekuje - Powiedział spokojnie, nadal nie ściągając kaptura z głowy. Jednak w nieznanym miejscu wolał nie pokazywać twarzy na tyle, na ile było to możliwe. Nikt nie musiał wiedzieć, że on tam jest. Poza tym im mniej osób wie, tym lepiej dla niego. W końcu czuł wcześniej, że ktoś go obserwuje.
  14. Droga na klif była spokojna. Saskia nie spotkała nikogo. Co mogło być jednocześnie uspokajające i podejrzane. No ale cóż. Zdarza się. Po dotarciu na miejsce widok okazał się jeszcze lepszy niż opisali go inni pracownicy na zamku. Siedząc na trawie dziewczyna mogła podziwiać, jak słońce leniwie zbliżało się do powierzchni morza, które teraz było spokojne. Jego fale rozbijały się leniwie o brzeg, a powietrze wypełniał morski, lekko słonawy zapach. Krótko mówiąc miejsce to nadawało się idealnie do odpoczynku i zrelaksowania się. Na dodatek pojedyncze ptaki przelatywały nad głową Saskii, prowadząc między sobą rozmowę, którą dziewczyna słyszała jako ich śpiew.
  15. Zabrak uśmiechnął się. - Wiedziałem, że mnie nie zawiedziesz - Zaśmiał się po czym wyruszył na miejsce. Kiedy leciał, przyglądał się zbliżającemu obiektowi, którym był budynek jego przyszłego zleceniodawcy. Widząc, że jest w tej bogatszej części planety zaczął się zastanawiać na kogo będzie musiał zapolować, skoro wzywają go tutaj. Jednak wolał się przygotować na wszystko. Po dotarciu na miejsce i zapłaceniu za parking wysiadł ze ścigacza i rozejrzał się. - Nie ma co... Wiedzą jak się ustawić - Powiedział do siebie. Nie widząc strażników przy wejściu nieco się zaniepokoił. Spodziewał się, że w takim miejscu będzie co najmniej kilku strażników. Sięgnął do pasa, po swój miecz. Nie podobało mu się, że nie widział tutaj nikogo. Jednak zaczął iść powoli do miejsca, które miał podane w hologramie. Nadal był przygotowany na atak. Bo w końcu tylko głupiec nie spodziewa się ataku w mieście, gdzie korupcja jest taka wysoka.
  16. Mnich popatrzył na oba krasnoludy. - Niewiele wiemy o tych pułapkach. Jedyne, czego udało nam się dowiedzieć, że nie są to pułapki magiczne. Tylko mechaniczne. Płytki naciskowe, linki. A połączone jest to ze spadającymi ostrzami, kolcami w podłodze oraz ruszającymi się ścianami. Podobno jeden z braci zginął, kiedy spadł na niego sufit. Tak więc musicie być bardzo ostrożni. Patrzcie uważnie pod nogi - Powiedział poważnym tonem. Widać było, że to nie były żarty. Po chwili rozległo się pukanie do drzwi. - Tak więc mamy komplet - Powiedział mnich po czym powiedział w stronę drzwi. - Wejść! - I machnął ręką. Dało się poczuć lekki powiew powietrza a drzwi same się otworzyły. Tak więc mnich znał się trochę na magii. Ale nie o tym teraz. W tym momencie każdy, kto popatrzył na drzwi zobaczył szczupłego mężczyznę z krótką brodą i mieszanym sprzętem. Trochę skórzanych, trochę metalowych elementów, Półtoraręczny miecz na plecach. Felicjusz zachęcił go ręką, żeby usiadł. - Witaj. Czekaliśmy na ciebie. Tak więc zebrali się wszyscy. Możemy przejść dalej. A raczej wy będziecie mogli. Wyruszycie, kiedy skończymy przygotowania. - Poinstruował wszystkich mnich po czym popatrzył na Haralda - Proszę usiądź i zapoznaj się ze wszystkimi. W końcu od teraz to będą twoi towarzysze, a ty będziesz ich towarzyszem. Jeśli masz jakieś pytania to pytaj śmiało. To damo reszta z was - Na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. Widać było, że jest zadowolony, że wszyscy już się zebrali. (Postać Clocky została pominięta, zgodnie z zasadami. I przypominam tylko, że każdego z was obowiązują maksymalnie 3 posty pomiędzy akcją. )
  17. Loren milczał przez cały czas, kiedy Saskia mówiła. Słuchał uważnie. Widać było, że w milczeniu analizuje jej słowa. Kiedy skończyła westchnął. - Rozumiem. Cóż nie wiem kogo to spotkało. Ale współczuje mu, i mam nadzieję, że szybko wróci do zdrowia - Powiedział z nieudawanym smutkiem w głosie. Po chwili skinął głową i znowu uśmiechnął się lekko. - Dobrze Saskio. Poinformuję Herona, że do końca dnia masz wolne. Skoro mówisz, że potrzebujesz spaceru. Zresztą należy ci się po tym, co spotkało Felicję i ciebie. Tak więc jutro po śniadaniu Heron powie ci co masz zrobić. A teraz musisz mi wybaczyć. Idę zobaczyć jak się trzyma Felicja. Bo wyglądała na mocno zestresowaną - Powiedział po czym skłonił lekko głowę i poszedł po schodach na piętro. Cóż do końca dnia było mniej więcej 4 godziny. Tak więc Saskia miała sporo czasu. Poza tym pogoda, tak jak mówił Patrick, zaczęła się poprawiać. Tak więc można było spokojnie iść przejść się po okolicy.
  18. Zabrak uważnie przestudiował hologram, który został mu wyświetlony. Zaczął analizować drogę i inne ważne elementy, takie jak otoczenie, potencjalne zagrożenie i kierunek, z którego mógłby spodziewać się ataku. Już miał się nawet zbierać, lecz po chwili spojrzał na swojego gospodarza. - Tak więc polecę od razu. Tylko... Jedna sprawa - Uśmiechnął się lekko. - Możesz mi pożyczyć ścigacza? Bo czuję, że masz, a skoro to godzina drogi, to potrzebuję transportu. A okradać tutejszych to raczej słaby pomysł, zwłaszcza, że chcę to załatwić szybko i sprawnie - Powiedział. No cóż faktycznie nie miał ścigacza. Tylko swój myśliwiec, ale poruszanie się nim po mieście raczej odpadało. Liczył, że nie będzie musiał zabierać komuś z miasta. Bo narażał się na kłopoty, których chciał uniknąć.
  19. Zabrak Już chciał coś powiedzieć na temat strony, po której się opowiada, jednak przerwał im hologram. Kater milczał, czekając na to co powie Stegh. Słysząc wiadomość uśmiechnął się lekko i popatrzył na niego. - Widzę. I cieszy mnie to. W takim razie lepiej odpocznę. Jutro z rana zgłoszę się na miejsce. Zobaczymy czy nadal pamiętam coś z fachu - Zaśmiał się po czym zjadł zupę. Wolał się pośpieszyć z jedzeniem i pójść spać. Przynajmniej tutaj będzie mógł w spokoju odpocząć. A rano pójdzie zarobić trochę grosza na ewentualne informacje o Korribanie. Spojrzał jeszcze na gospodarza. - Chyba, że mam iść już teraz? Bo pojęcia jutra może być tutaj względne - Dodał opierając się o oparcie krzesła, na którym siedział. - A ty w tym czasie poszukaj tych informacji po swojemu. Jak zarobię to będę mógł za nie zapłacić. Bo każda chwila jest ważna Steghu. Chcę jak najszybciej załatwić co muszę załatwić. - Powiedział dobitnie.
  20. Heron wysłuchał w milczeniu słów Saskii. Podrapał się po brodzie. - Tak faktycznie głupie. Przecież wampiry to wymysł starszych babć, aby straszyć maluchy - Powiedział nadal czymś zmartwiony. Jednak po chwili dodał już z lekkim uśmiechem. - Najważniejsze, że tobie i Pani Felicji nic się nie stało. A co do chłopów... Mam nadzieję, że w mieście szybko to wyjaśnią. Nie może być, że chłopi od tak atakują szlachtę. Ja rozumiem, że oni mogą uważać naszych pracodawców za nie wiadomo kogo, no ale atakować ich w mieście? To już szczyt. Dobrze, że pan Loren tego nie wie. Bo inaczej.... - Czego nie wiem Heronie? - Zabrzmiał jakiś głos nad dwójką osób. Kiedy oboje popatrzyli w górę mogli zobaczyć twarz mężczyzny w starszym wieku. Saskia od razu domyśliła się, że to musiał być właściciel zamku. Ten przeszedł po balkoniku i zszedł po schodach. Stanął przed Saskią i Heronem, który od razu skłonił się. - Co się stało w mieście? - Zapytał jeszcze raz. Heron chyba chciał coś powiedzieć, ale zaplątał mu się język. Loren machnął ręką, a ten skłonił się jeszcze raz i odszedł. Po chwili popatrzył na dziewczynę. Na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. - Witaj Saskio. Jestem Loren Lenster, właściciel tego zamku. A teraz proszę. Powiedz mi co się stało w mieście? Tylko ze szczegółami - Nadal uśmiechał się lekko do niej. Wyglądał na spokojnego, opanowanego i życzliwego. Przynajmniej takie sprawiał wrażenie.
  21. Zabrak zaśmiał się, słysząc o tym, że jest nienormalny. - Od razu nienormalny. Po prostu jestem silny w Mocy - Powiedział po czym popatrzył na zupę. Popatrzył ponownie na gospodarza. - Chyba zapomniałeś, że nie jestem tobą - Mruknął po czym poszedł do kuchni po łyżkę, o ile była. Jeśli tak, to zaczął jeść. W innym wypadku siedział i czekał. - Swoje duchy widziałem na Ruusan. Kolejnej planecie, o której świat zapomniał przez te tysiąc lat. Ale wracając. Muszę znaleźć Korriban lub Moraband. To ta sama planeta. Była ona zapomniana od tysiąca lat. I pewnie z większości map zniknęła. I tak są tam rzeczy, które nie są dla wszystkich, ale muszę je zdobyć. Problem jest taki, że nie mam ani grama pojęcia, gdzie może być ta planeta. Muszę znaleźć koordynaty lub inne informację, gdzie ona się znajduje - Wyjaśnił Kater po czym popatrzył na towarzysza. Liczył na to, że w ciągu tych kilku dni, które planował tu spędzić uda mu się znaleźć to czego szukał. Inaczej będzie musiał spędzić tu więcej czasu, a to trochę opóźniało jego misję.
  22. Uwaga kolejne ogłoszenie. Z racji faktu, że napisała tylko połowa osób, oraz tego, że nieoczekiwanie zostałem wezwany do pracy, odpis pojawi się jutro w godzinach popołudniowych. ( Taki prezent na dzień dziecka ) Życzę miłego dnia. (Aha jeszcze jedno. Osoby, które nie odpiszą zostaną pominięte. Następnym razem osoba ta zostanie zawieszona, a jej miejsce pozostanie puste do czasu, aż znajdą się inni śmiałkowie) Niech krew wrogów wypełni morza i oceany.
  23. Horadin popatrzył na dziewczynę z lekkim niedowierzaniem. Jednak skinął głową. - Ty też uważaj na siebie Saskio - Powiedział po czym wdrapał się na powóz i ruszył nim w kierunku stajni. Kiedy już Saskia dotarła do Harona ten, zanim cokolwiek powiedział, poprowadził ją do środka. Stanęli w głównym pomieszczeniu, gdzie teraz nie było nikogo. - Sam nie wiem Saskio. Pani Felicja po prostu odesłała wszystkich służących do pokoju wspólnego. Mówiła, że poza jej mężem nikt nie ma prawa do niej wchodzić, bo... Nie będzie miło - Widać było, że nie chciał dokładnie powtórzyć słów swojej pracodawczyni. Może to i dobrze? Chyba czasami lepiej nie wiedzieć. - Wyglądała jakby było czymś bardzo roztrzęsiona. Co się wydarzyło w mieście? Nie dotarła do nas żadna informacja. Poza tym, że spodziewaliśmy się was nieco później. Ani obiad, ani nic nie zostało jeszcze przygotowane - Wyjaśnił szybko mężczyzna, spoglądając na schody, jakby się obawiał, że nagle pani Felicja zejdzie.
  24. Zabrak siedział przy barze i czekał, aż nadejdzie pora zamknięcia. Wtedy uważnie patrzył, czy któryś z klientów miał opory przed wyjściem. Na szczęście nie był takiego, więc nie musiał się angażować. Następnie zebrał się i poszedł za Trandoshaninem. Idąc co jakiś czas rozglądał się. Czuł, że ktoś go obserwuje. Ale nie widział nikogo, więc po prostu pozostawał czujny. Był przekonany, że wcześniej czy później ten ktoś, kto go obserwuje sam się pokaże. Wchodząc do mieszkania mężczyzny zagwizdał. - No to nieźle się urządziłeś. Jeśli mi powiesz, że to wszystko dzięki twojemu barowi to nie uwierzę - Zaśmiał się po czym rzucił torbę na kanapę i rozejrzał się po mieszkaniu. Było spore, i na pewno to pozwoliłoby mu schować się tutaj na kilka dni. Po szybkim sprawdzeniu mieszkania usiadł na kanapie i poczekał na gospodarza. - Skoro mam ci opowiadać co robiłem to pytanie, czy uwierzysz mi, jak ci powiem, że spotkałem duchy? - Powiedział spokojnie W końcu to była prawda. Widział duchy. Całe dwa.
  25. Powóz po chwili zatrzymał się już w zamku. Kiedy obie kobiety wyszły z powozu Felicja od razu poszła do zamku. Krasnolud zeskoczył i stanął obok Saskii. - CO tam się stało? Pierwszy raz usłyszałem, żeby pani Felicja komuś podziękowała - Powiedział zaskoczony, patrząc z dołu na dziewczynę. Ta mogła usłyszeć, że w zamku Felicja wydaje jakieś polecenia służbie. Chyba chciała zapomnieć o tym co się stało w mieście. Po chwili z zamku wyszedł Heron i popatrzył na Saskię. Na jego twarzy było widać zmieszanie. Chyba zauważył coś w zachowaniu Felicji, co go zaniepokoiło. Pytanie czemu czuł się zaniepokojony? W końcu tylko pracował u nich na zamku, podobnie jak ona i reszta ludzi i nie ludzi.
×
×
  • Utwórz nowe...