-
Zawartość
864 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
2
Wszystko napisane przez Arkane Whisper
-
Stowarzyszenie Żyjących Piszących - dyskusje ogólne o pisaniu/tłumaczeniu.
temat napisał nowy post w Opowiadania wszystkich bronies
Wtrącę słówko, jeśli można. Pisanie dla samego siebie, czy dla innych? Dla mnie oczywistym jest, iż pisze się raczej dla innych, ponieważ to nie twórca czyta swoje opowiadania. Owszem, jeśli pisanie sprawia komuś przyjemność, to tym lepiej, lecz podstawowa zasada pozostaje ta sama. Jeśli coś piszesz, to zmyślą o tym, żeby innym się spodobało, czytali, itp. Jak piszesz tylko dla siebie, to w sumie równie dobrze można w ogóle nie publikować dzieł, lecz napisać, zapisać (lub nie) i zapomnieć. Skoro zamieszcza się opowiadania na forach publicznych, to robi się to dla innych, dla siebie natomiast tylko częściowo (aby poznać opinię czytelników, wyciągnąć z nich wnioski i nauczyć się czegoś nowego). Nawiązując do powyższego akapitu, komentarze są na tyle istotne, iż stanowią właśnie podstawę do rozwoju własnych zdolności pisarskich. Bez nich, mając samo zliczenie wyświetleń, tak naprawdę nie wiesz, czy ktoś to czyta, czy się podoba czy też nie. Zaczyna się wtedy zwykle proces tworzenia wątpliwości. Skoro nie komentują, to się nie podoba. Jak się nie podoba, to nie ma sensu pisać dalej. Ale mniejsza z tym. Komentarze mają także bardziej motywującą do pisania funkcję. Osoba, która coś pisze, w momencie braku jakichkolwiek informacji o swoich opowiadaniach oraz zalezieniu innego zajęcia, które ją wciągnie co najmniej równie mocno jak pisanie, bardziej prawdopodobnie porzuci pisanie opowiadań na rzecz tego drugiego zainteresowania. Tak jest (póki co) w moim przypadku. Zamiast pisać kolejne rozdziały rozpoczętego opowiadania, przerzuciłem się na inną moją pasję (która, nie przeczę, jest starsza od pisania). Może wrócę do pisania, może nie. Zmierzam do tego, że jeśli nie wiesz, czy to co robisz ma jakikolwiek sens, a pisanie czegoś, czego nikt nie czyta nie ma sensu z mojego punktu widzenia, tym bardziej, jeśli nikt nie zasugeruje co robię źle, przez co nie mogę się rozwijać, to bardziej prawdopodobne jest poświęcenie, ograniczonego przecież, czasu wolnego czemuś co wydaje się być lepiej spożytkowanym czasem. Dobra, z moimi opowiadaniami nie jest aż tak źle (moim zdaniem), abym uznawał pisanie za pozbawione sensu, zwyczajnie wpadłem na fajny pomysł zrobienia czegoś innego, a skoro opowiadań i tak nie komentuje nikt, to nikt też mnie z kontynuacjami tychże nie ściga. Mam ten komfort- 2171 odpowiedzi
-
- 1
-
- Pisanie
- Tłumaczenie
-
(i 1 więcej)
Tagi:
-
"Skoczek" Zaklęcie, które początkowo miało być prostym wspomaganiem zdolności skakania użytkownika, w praktyce okazało się skomplikowanym czarem z dziedziny transmutacji, zakwalifikowanym obecnie do zaklęć magii zaawansowanej. Geneza powstania tegoż zaklęcia jest mało znana, wiadomo jedynie, iż był on opracowywany w Szkole Magii dla Jednorożców w Canterlocie, przez kilku nauczycieli magii przemian. Przyświecała im idea stworzenia prostego, a jednocześnie na tyle ciekawego zaklęcia z tej dziedziny magii, aby zachęciło ono uczniów do dalszych i głębszych studiów nad transmutacją. Ostateczna wersja zaklęcia okazała się jednakże zbyt skomplikowana, zaś jej działanie dziwne i niepokojące, zbyt dezorientujące dla młodych jednorożców. Tak więc księżniczka Celestia chciała zaklęcie zarchiwizować i zapomnieć o nim. Księżniczce plan ten się jednakże nie powiódł, gdyż starsi uczniowie transmutacji w niewyjaśnionych okolicznościach zdobyli formułę zaklęcia i nad wyraz chętnie się jej uczyli. Zgodnie z niepotwierdzonymi plotkami, ów "wyciek" informacji na temat zaklęcia był spowodowany przez jednego z jego twórców, który nie godził się na zapomnienie swego dzieła. Zaklęcie to, jak każde z dziedziny transmutacji, przemienia czasowo właściwości podmiotu czaru. Jednakże, zamiast nadać użytkownikowi zdolności wysokich czy też dalekich skoków, czar ten przemienia tylne odnóża podmiotu w kończyny z grubsza przypominające królicze łapy, odpowiedniej wielkości oczywiście. Chociaż powoduje to zwiększenie umiejętności skoku użytkownika, jednocześnie sprawia wielkie problemy, które dotyczą nauczenia poruszania się z nowymi kończynami. Dodatkowym efektem zaklęcia jest również częściowe magiczne wspomaganie skoku, lecz zdaje się ono być jedynie skutkiem ubocznym tworzenia inkantacji, niż docelowym efektem. Przemiana jest odczuwalna jako dziwne, utrzymujące się do końca działania zaklęcia uczucie, które użytkownicy określali jako: "coś jakby mrowienie, ale nie całkiem", i niektórzy uważali, iż jest to niezbyt komfortowe odczucie. Efekt zaklęcia utrzymuje się przez około godzinę, dlatego też, podczas wykonywania wysokich skoków, należy uważać, aby zaklęcie nie zakończyło swego działania w trakcie lotu, ponieważ upadek może być wtedy bolesny. Proces rzucania zaklęcia jest skomplikowany, lecz nie wymaga żadnych ingredientów. Jego formuła jednakże jest zawiła, a także wymaga sporej koncentracji i samodyscypliny. W trakcie przemiany tylne kończyny podmiotu wydłużają się, zmieniają kształty, przybierając nową formę, co trwa niecałą minutę, lecz towarzyszące temu procesowi uczucia są dostatecznie nieprzyjemne, aby wielu nie zdołało skoncentrować się na ukończeniu czaru. Po szkole, wśród uczniów, krąży dziesiątki opowieści o tym, co dzieje się w takim wypadku, z czego większość z nich zgadza się z tym, iż kończyny podmiotu na zawsze pozostają w fazie przejściowej pomiędzy nogami kucyka, a łapami królika. Wprawdzie nigdy się to jeszcze nie zdarzyło, zaś zaawansowani w magii czarownicy zaprzeczają, aby było to możliwe, lecz nie przeszkadza to starszym uczniom straszyć źrebaków. Mimo wszystko, nauczyciele zalecają ostrożność podczas rzucania tego zaklęcia, gdyż skutki uboczne mogą wystąpić, lecz bardziej w formie obolałych kończyn, niż trwałej przemiany. Nazwa zaklęcia "Skoczek", wzięła się od uczniów, którzy tym mianem obwołali jednego z pierwszych studentów, którzy to zaklęcie opanowali. Na tyle lubił on posługiwać się nim; nie zawsze w celach, o których warto by wspominać w tak szacownej księdze; iż wielu żartowało, że powinien takie nogi sprawić sobie na zawsze. Nazwa ta przyjęła się wpierw wśród uczniów, natomiast z czasem także pośród nauczycieli Canterlotu i innych magów z Equestrii. Wyparła ona starą nazwę zaklęcia, która brzmiała: "Zaklęcie transmutujące kończyny podmiotu w odnóża zdatne do wykonywania nadnaturalnie wydatnych skoków". Co zaś tyczy się starej nazwy, po kilku kolejnych zaklęciach, nazywanych w ten sposób, księżniczka Celestia wydała zalecenie, aby oprócz fachowych opisów zaklęć, nadawać im także krótkie, bardziej przyjazne dla uczniów nazwy, co wywołało znaczny szok i oburzenie wśród wykładowców starej daty, którzy twierdzili, iż: "Nazwy, nadawane zaklęciom przez studentów są prostackie i nie wyrażają istoty działania czaru. Doprowadzą one jedynie do niezrozumienia i trudności w nauce, nie wspominając już o zerwaniu z wieloletnią tradycją". Spór księżniczki, po stronie której stali wszyscy studenci szkoły, ze starą kadrą wykładowców trwał kilka lat, lecz ostatecznie Celestia dopięła swego. Obecnie nazwy zaklęć brzmią np.: "Zaklęcie transmutujące kończyny podmiotu w odnóża zdatne do wykonywania nadnaturalnie wydatnych skoków - Skoczek".
- 172 odpowiedzi
-
- twilight sparkle
- twilight
- (i 3 więcej)
-
Toż to przecież oczywiste, iż Trixie nie dokonałaby sabotażu nie zawiązałaby kranów na supeł w łazience dla klaczy. Jak sama by wtedy skorzystała z tegoż pomieszczenia, gdyby zaszła taka potrzeba? Co innego łazienka dla ogierów Przecież nie mogłaby korzystać z łazienek dla ogierów. Najbardziej prawdopodobnym zatem sprawcą tego zamieszania jest któryś z ogierów właśnie, którzy przecież nic na tym nie ucierpieli, a zaśmiewali się do rozpuku, który to rechot, każdy przyzna, słychać było w całej szkole. Ponadto do przeprowadzenia takiej akcji takiego paskudnego wybryku potrzeba większej ilości kucyków. Nawet Trixie (jeszcze) w pojedynkę nie zdołałaby tego dokonać tak szybko, aby nikt jej na tym nie przyłapał. Zawiązywanie kranów ostatecznie trochę trwa, przynajmniej dla uczniów, a łazienka dziewczyn jest na tyle często używana, również przez nauczycielki, iż prędzej czy później ktoś wiarygodny by ją widział. Nie wspominając już o kaloryferach przemienionych w bańki. Jak jedna klaczka miałaby tego dokonać? Na pewno wśród personelu szkoły znalazłyby się kucyki, które widziały sprawcę w obydwu tych miejscach, przed wspomnianym zdarzeniem. Tymczasem nikt jej nie widział, poza bandą donosicieli jakąś grupą uczniów. Szkoła powinna raczej poszukać tych spośród uczniów, którzy kręcili się tego dnia zarówno koło łazienki, jak i pomieszczenia dla woźnych. Bardziej prawdopodobnym jest zatem, iż ta grupa zazdrosnych, złośliwych beztalenci oskarżających ją uczniów to zrobiła i teraz chcą zwalić winę na jakiegoś kozła ofiarnego, którym ma zostać biedna, całkowicie niewinna Trixie.
-
Osobiście uważam, iż ten pomysł raczej nie jest zbyt możliwy do spełnienia. Bez pomocy magii (ponieważ zapewne dałoby się jakoś magicznie zmniejszyć/zwiększyć kucyki, ale na jak długo? ) zapewne trzeba by wszystkich niskich nauczyć chodzić na szczudłach, czy coś w tym rodzaju, albo wysokim kazać się garbić. Żaden z tych pomysłów nie jest ciekawy, ponieważ albo wysocy staną się garbusami, albo niscy zyskają umiejętności (nie mówiąc już o możliwościach, w zależności od stopnia zaawansowania technicznego tych szczudeł), jakich wysocy nie mają. Gdzie tu równość, pytam się? Jako iż ostatecznie kucyki z "miasteczka równości" różniły się od siebie kolorami, więc czemu nie miałyby się różnić wzrostem? Skoro Starlight Glimmer nie miała nic przeciwko (albo nie mogła nic na to poradzić, co zmienia postać rzeczy) zróżnicowaniu w fizycznym wyglądzie w kwestii kolorystyki, która mimo wszystko bardziej wyróżnia niż wzrost, to dlaczego przejmować się wzrostem? Moim zdaniem, kwestię nierównego wzrostu kucyków należy pozostawić w spokoju, a zająć się raczej zrównywaniem poczucia pewności siebie u obydwu wymienionych grup, itp., ażeby niscy nie czuli się gorszymi, a wysocy lepszymi, od tych drugich.
-
Zgadzam się. Applejack.
-
Discord oraz Fluttershy
-
Toż to przecież słudzy Flutterbat
-
Co powiedzielibyście na następującą koncepcję. Starlight Glimmer jest adeptką magii, lub wręcz przedstawicielką, wschodnich jednorożców. Pomysł ten opieram na tym, iż jest to uzdolniony w magii jednorożec, który, zakładam, nie uczył się tej sztuki w Canterlocie (dziwnie by było, jakby miasto to stanowiło jedyny punkt nauki magii wśród kucyków), przybył nie wiadomo skąd i odszedł nie wiadomo dokąd. Ona jako pierwsza wspomina o Meadowbrooku i jego artefaktach (pomińmy na razie fakt, iż ściemnia na temat tego badyla, którym się posługuje), co samo w sobie świadczy, iż coś o nim wie, licząc, że inne jednorożce, te z zachodu, nie będą kojarzyć takiego maga tudzież nie będą wiedzieli dostatecznie o nim dużo. Ponadto, pojawia się w miasteczku na północnym-wschodzie Equestrii, przynosząc swoją ideologię, przybywszy gdzieś zza gór (tak wnioskuję po docinku), po czym umyka w tym samym kierunku. To są oczywiście wszystko moje własne pomysły, ale wyjaśniałyby one nieco kwestię Starlight Glimmer (moim zdaniem ciekawą postać, a raczej posiadającą potencjał). Co sądzicie? Przy okazji...
- 10 odpowiedzi
-
- dyskusja
- jednorożce
-
(i 2 więcej)
Tagi:
-
...na co Chrysalis...
-
Spokojnie, nie ma co się od razu obruszać. Nie chciałem Cię urazić. Po pierwsze nigdy nie należy brać moich wypowiedzi całkiem poważnie, a z dużym przymrużeniem oka, a po drugie, ja mam dość dziwne niekiedy poczucie humoru Chodziło mi jedynie o to, iż Twoja wypowiedź jest dokładnie tym samym, czym moje pytanie. Czyli w sensie, iż niczego nie wnosi do tematu. Ja wyrażam wątpliwości, czy chodzi o mieszkańców Equestrii czy może o kogoś spoza niej, a w swojej wypowiedzi Ty wyrażasz dokładnie te same wątpliwości. Rozumiesz występujący w tej sytuacji pewien komizm tudzież ironię? Co do nazwy "Equestria", to fakt, że używany jest do określenia wszystkiego, co jest nieco mylące. Mimo wszystko uważam, iż powinno się odnosić głównie do krainy zamieszkanej przez kucyki. Natomiast stwierdzenie "imo". Owszem, zauważyłem je. Tak, wiem co oznacza. Przyznaję, zignorowałem je z premedytacją. Nienawidzę wtrącania angielskich słów/zwrotów w nasz polski język, jeśli istnieje rodzimy odpowiednik danego słowa/zwrotu. Na to chciałem Ci zwrócić uwagę, a nie na fakt, że niby zachowujesz się w sposób apodyktyczny. Dotyczyła ta wypowiedź ponadto, jedynie Twojej odpowiedzi na moje pytanie. Jestem językowym estetom, jeśli można użyć takiego zwrotu. Ale imię to jest chyba jedynym, na czym można opierać swoje wyssane z palca teorie
- 10 odpowiedzi
-
- dyskusja
- jednorożce
-
(i 2 więcej)
Tagi:
-
O Rhun akuratnie wiadomo trochę więcej, niż tyle, że jest. Nie jest tego jakoś szczególnie wiele, ale mimo wszystko można coś na temat kultury wywnioskować z tych informacji. Skąd wiesz, że nie pochodzą z Equestrii? Jakieś poparcie swojej tezy byś podał, a jeśli to jest tylko Twoje zdanie, to sugerowałbym używanie zwrotów typu: "moim zdaniem", "wg. mnie", itp. Ostatecznie, dla mnie, imię Meadowbrook brzmi dość "equestriańsko", że się tak wyrażę, a jest to przedstawiciel owych wschodnich jednorożców. Nie mogę również oprzeć się wrażeniu, iż chyba nie doczytałeś mojej wypowiedzi... w całości
- 10 odpowiedzi
-
- dyskusja
- jednorożce
-
(i 2 więcej)
Tagi:
-
Księżniczka Celestia
-
Nightmare Moon oraz Pinkie Pie
-
Być może masz słuszność Skrzywiona, ale owe kiriny musiałyby mieć bardziej kucykowatą formę, aby można je nazwać "jednorożcem". Zakładając oczywiście, że nazwa "jednorożec", w świecie przedstawionym, jest używana jedynie do określenia jednego z plemion kucyków, a na to wygląda. Druga kwestia, to czy te wschodnie jednorożce pochodzą z Equestrii, czy nie. Jak wiemy z "Wigilii Serdeczności", kucyki dotarły do krainy, którą nazwały "Equestrią", więc jest to nazwa właściwa jedynie dla ziem zamieszkałych przez kucyki, tych znanych z serialu. Otóż, jeśli zachodnie i wschodnie kucyki pochodzą z Equestrii, która jest wzorowana na Europie/Ameryce, to chyba znacznych różnic w wyglądzie nie będzie, a jedynie w kulturze. Jeśli natomiast wschodnie jednorożce pochodzą spoza granic Equestrii, to wtedy jak najbardziej owe kiriny pasują, przynajmniej dla mnie, ponieważ ma to sens. Jednakże Star Swirl Brodaty jest typowym jednorożcem zachodnim, tak przynajmniej uważam, ponieważ Twilight Sparkle wie o nim, i o jego magii, prawie wszystko, a zgodnie z jej wypowiedzią, o magii wschodnich jednorożców niewiele czytała. Tak więc teoria, że jednorożce te miałyby wyglądać jak kiriny, przy jednoczesnym porównaniu ich do wyglądu Star Swirla Brodatego jest... niewłaściwa. Na koniec jeszcze to. Ile znamy kucyków żyjących poza Equestrią? Chyba tylko te z Maretanii (tak to się nazywało?) oraz z Kryształowego Królestwa, ale co do tego ostatniego można mieć wątpliwości, czy nie zaliczać go do Equestrii, tak samo jak z Maretanią, o której nic nie wiadomo w sumie. Zebry oraz konie z Saddle Arabii, ja do kucyków nie zaliczam. Tak więc pytanie kolejne brzmi: czy wschodnie jednorożce pochodzą z Equestrii czy spoza niej?
- 10 odpowiedzi
-
- dyskusja
- jednorożce
-
(i 2 więcej)
Tagi:
-
No dobrze. Ostatnio zacząłem oglądać piąty sezon (wiem, że mam lekki poślizg ), no i zaintrygowała mnie wypowiedź Twilight Sparkle na temat wschodnich jednorożców, ich magii. Otóż, czy te słowa oznaczają, że występują jakieś znaczne różnice pomiędzy jednorożcami ze wschodniej i zachodniej Equestrii? Różnice dotyczą tylko magii czy też jest w tym coś więcej? I czym w ogóle charakteryzuje się zatem magia wschodnich jednorożców, czy one same? Trochę szukałem o tym na necie, ale wiele nie mogłem znaleźć, a zainteresowała mnie ta kwestia przez wzgląd na ciekawe pomysły, jakie nasuwają mi się na myśl, jeśli chodzi o opowiadania. Poza tym, ja mam... bardzo silną potrzebę znajomości świata, w tym wypadku Equestrii, ale nie tylko. Przykładowo, jeśli gram w jakąś grę, czytam wszystko co można znaleźć zarówno w grze, jak i w internecie na temat świata, jego historii i innych tego typu. To taki mój odchył, który dobrze wiem skąd się wziął, ale mniejsza z tym Mam osobiście nadzieję, że zostanie ta kwestia jeszcze poruszona w serialu. Ponadto mamy w tych odcinkach nieco bardziej rozbudowaną mapę okolicznych terenów. Widać część ziemi przykładowo, o której wiadomo jedynie, że żyją tam gryfy, itp. Na koniec jeszcze jedno pytanie. Czy to znaczy, że są jeszcze różnice jeśli chodzi o wschodnie i zachodnie pegazy i ziemskie kucyki, czy tylko jednorożców to się tyczy? Ciekaw jestem Waszych opinii na ten temat, który zamieściłem w dziale Twilight Sparkle, ponieważ dotyczy jednorożców, magii, a ponadto jej wypowiedzi.
- 10 odpowiedzi
-
- dyskusja
- jednorożce
-
(i 2 więcej)
Tagi:
-
Ja także raz jeszcze spróbowałbym zniszczyć Stary Świat
-
Dla ogarniętego smoczą chciwością Spike'a.
-
Ja się z Tobą, szanowany Po prostu Tomku, nie zgodzę. Niech każdy wierzy w co chce i czyni co chce, dopóki nikogo przez to nie krzywdzi. A co do tych "prawdziwych czarów", to niech próbują. Im szybciej spróbują, tym szybciej zorientują się, iż jest to jedynie zestaw pustych gestów i słów... rytuałów. Oczywiście, zawsze istnieje szansa, że wmówią sobie, iż ich "czary" zadziałały, ale to jest kwestia wiary, a nie logiki. Wiara nie jest logiczna. Wierzyć można we wszystko, wmawiając sobie, iż to rzeczywiście działa. Wiadomym jest, że jeśli człowiek w coś święcie wierzy, ze wszystkich sił będzie starał się udowodnić prawdziwość tych wierzeń, przeinaczając fakty lub całkowicie je zmyślając, wbrew zdrowemu rozsądkowi. Jednakże uważam, że jeśli ktoś zrozumie na czym polega ta cała "magia", nie będzie w stanie w nią uwierzyć, ani tym bardziej jej się bać. Bać się można jedynie ludzi głęboko w to wszystko wierzących, ponieważ nigdy nie wiadomo co im strzeli do głowy. W każdym razie, cytując Marie Skłodowską-Curie: "Niczego w życiu nie należy się bać, należy to tylko zrozumieć". Co do medycyny ludowej, to ja mam złe z nią skojarzenia, ale to przez chińską medycynę ludową. Wybijanie wszystkiego co się rusza, i przerabianie tego na proszki tudzież inne specyfiki, które są zwykłą ciemnotą i zabobonem jest chore, moim zdaniem (no dobrze, może trochę skrajnie, ale gdyby nie medycyna ludowa, to spadłby wśród kłusowników popyt na przynajmniej niektóre gatunki zagrożone). Co innego zielarstwo, którego skuteczność została potwierdzona. Ja jednakże, bardziej ufam nauce (czytaj chemii), niż tradycyjnym lekom, których skuteczność często opiera się na wierze w "tajemne moce", niż rzeczywistych dowodach, a działanie jest często zwyczajną autosugestią, nie zaś faktycznym efektem. Wierzenia voodoo same w sobie natomiast są dość ciekawe, ponieważ ich korzenie sięgają nie tylko Afryki, ale także Europy. Przykładowo, tradycje z "magicznym" wpływem podobizn ludzkich, np. figurki woskowe, na człowieka można zaobserwować w Egipcie lub Grecji.
-
To już było, ale nadal uważam, że należy się on wszystkim kucykom. Kto nie wie dlaczego, niech spyta Rainbow Dash.
-
Szeptane opowieści [Seria][One-Shot][Tagi Wewnątrz]
temat napisał nowy post w Opowiadania wszystkich bronies
Dodałem nowe opowiadanie, pod tytułem "Pewnej nocy", napisane na konkurs w dziale Lyry i Bon Bon. Jest to połączenie lekkiego opowiadania grozy z komedią. Więcej w nim komedii niż horroru, ale mam nadzieję, że klimat się Wam spodoba. Opowiadanie ma, moim zdaniem, potencjał na kontynuację, więc jak będzie okazja, to zapewne ją napiszę. Dla wszystkich, których interesują kontynuacje niektórych moich opowiadań, postaram się je napisać w ciągu najbliższych miesięcy, zwłaszcza, że w opowiadaniu "Wiedza", póki co natrafiłem na problem, i nie jestem pewien, jak go obejść. Jeśli ktoś chce, abym koniecznie za którąś kontynuację wziął się w pierwszej kolejności, to niech da znać, o jakie opowiadanie mu chodzi, a postaram się w miarę szybko to napisać W każdym razie, życzę miłego czytania -
Dolar84, przedzierający się przez dział opowiadań w poszukiwaniu ofiary, znaczy się, pilnujący, aby wszystko było zgodnie z regulaminem Ewentualnie, ten sam Dolar84, po przeczytaniu któregoś tam z rzędu opowiadania konkursowego, doprowadzony do furii leżącą i kwilącą z cicha stroną techniczną oraz fabułą i klimatem porywającymi niczym wyschnięta rzeka. Takie moje pierwsze skojarzenie. Sam nie wiem, skąd przyszło mi do głowy
-
Witaj na forum i zostań jak najdłużej Nie wiem czy już było takie pytanie, ale zapytam. Ulubiony antagonista (jeśli masz)?
-
Dawno nikogo nie witałem, więc witam Cię serdecznie Czuj się na tym forum, jak u siebie na forum
-
Opowiadanie jest ciekawe i sprawiło, że parę razy uśmiechnąłem się, czytając je. Wprawdzie z utworów W. Gombrowicza to tylko pamiętam, iż "Słowacki wielkim poetą był", a także to, że "wieszczem był", ale Twoje opowiadanie sprawiło, że przypomniałem sobie to i owo... Zgadzam się z wypowiedzią OneTwo, że absurd jest odpowiedni, a opisy są całkiem zgrabnie wykonane. Polecam przeczytać, a jeśli nie zrozumiesz opowiadania czytelniku tej wypowiedzi, polecam przeczytać je jeszcze raz Na koniec tylko stwierdzam, iż lepiej rozumieć niż czuć, ale zachęcam do zapoznania się z dyskusją, jaka się w związku z tym zagadnieniem rozwinęła w opowiadaniu