-
Zawartość
864 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
2
Wszystko napisane przez Arkane Whisper
-
Kwestia perspektywy. Całe życie jesteśmy ludźmi, więc tego typu zdolności manipulacyjne są dla nas czymś oczywistym; najlepszym rozwiązaniem. Ale; załóżmy; cywilizacja istot nie posiadających dłoni, ani innych tego typu chwytnych manipulatorów, a jednak rozwinięta. Taka cywilizacja zupełnie inaczej postrzegałaby wykonywanie "poręcznych" zadań i dla niej posiadanie dłoni mogłoby być nawet niepraktyczne. Jak pisałem. Kwestia perspektywy.
-
Miałbym jedynie sugestię oraz prośbę. Prośba, to: jeśli z jakąś postacią, niebędącą graczem, podejmujecie rozmowę, to ja za nią będę odpowiadał (to tak na przyszłość, akurat w przypadku pytania do konduktora odpowiedź była właściwa). Sugestia natomiast dotyczy faktu, że ja nie wiem kto lub co było w krzakach, ani tym bardziej co lub kto ogłuszył postać Hartkora, ale zastanówcie się nad opisywaniem tego typu zdarzeń. Odczytuję to jako prośbę o wprowadzenie Wam do gry przeciwnika, którego nie miało być, ponieważ wyraźnie sesja zapowiada się zbyt prosto? Kogoś, kto będzie polował na Wasze postacie? A może coś innego? To można ciekawie wykorzystać.
-
Ok. Sesja ruszyła. Postaram się jak najszybciej dodawać kolejne wpisy, ale przygotowywanie odpowiednich dodatków może niekiedy trochę potrwać. Mam nadzieję, że będzie Wam się fajnie grało
-
Akt I Zaginięcie Doktora Whoovesa 10 września Nad miasteczkiem Ponyville powoli wschodziło słońce, jakby niechętnie wynurzając się zza wzgórz. Zwiewny obłok mgły oraz cisza otulały budynki, których mieszkańcy wciąż jeszcze pogrążeni byli w niespokojnych snach. W powietrzu unosiła się aura napięcia, niepokoju i oczekiwania. Drzewa pobliskiego lasu Everfree kołysały się delikatnie na ledwo wyczuwalnym wietrze; ktoś mógłby powiedzieć, że same poruszając się; zaś ich cienie tańczyły szaleńczo, umykając przed światłem poranka. Jeden po drugim mieszkańcy opuszczali domy, zdążając pośpiesznie przez uliczki, po których wiatr przetaczał nieliczne jeszcze, pożółkłe, opadłe z drzew liście. Tego chłodnego poranka nie było słychać głośnych rozmów czy też śmiechów, które zwykle towarzyszyły kucykom z Ponyville, podczas ich porannych zajęć. Nie tym razem. Jeden z mieszkańców, znany naukowiec i wynalazca, Dr Time Turner Whooves, zaginął przed kilkoma dniami, pozostawiając po sobie jedynie domysły, plotki, niejasne ślady i wiele pytań. Wszyscy w milczeniu, z obawą w oczach, oglądali się w stronę lasu Everfree lub mieszkania zaginionego ogiera, jakby spodziewając się dostrzec tam... coś. Przeciągły gwizd poniósł się echem po otaczających miasteczko wzgórzach, brzmiąc nienaturalnie, wręcz niepokojąco, pośród wszechogarniającej ciszy. Nocny pociąg z Canterlotu wjeżdżał na stację kolejową...
-
Obserwowałem uważnie rozwój wypadków. Garret wyraźnie czegoś szukał; domyślałem się czego, dobry pomysł; Midnight Rose wypruła w powietrze i tyle ją widziałem, zaś Mighty... cóż, ten mnie zaskoczył. Odważnie, trzeba przyznać, ale nierozsądnie. Wolałbym go nie trafić. Dał jednak szanse Crystal, która zaczęła obrywać jakiś krzak z liści. Będę musiał ją o to zapytać, przemknęło mi przez myśl, po czym moja uwaga skupiła się na walczących kucyku i bestii. A raczej potworze wymachującym w powietrzu kucykiem. Po chwili bestia przygniotła go do ziemi, i była to okazja, na którą czekałem. Oddałem pojedynczy strzał, celując prosto w oczy potwora. Huk poniósł się po okolicy, kiedy z broni wyleciała chmura dymu, ognia i pocisk. Potwór ryknął donośnie unosząc łeb. Nie wiem, czy go zraniłem, lecz na pewno umożliwiłem Mighty Wardenowi wyswobodzenie się.
-
To zależne jest od historii postaci. Dokładnie, to będzie to miał każdy z Was wyszczególnione w rozpoczęciu. Właściwie, to nawet nie będziecie tworzyć "przysłowiowej" drużyny... a przynajmniej na początku.
-
Odznaka znajduje się w rodzinie Rainbow Dash od pokoleń i tak do końca nikt nie wie, co przedstawia, ani skąd się wzięła. Dziadek Rainbow opowiadał jej kiedyś, że nie jest to nawet wytwór kucyków, a dziwnych stworów, z którym przed laty mieszkańcy Equestrii musieli stoczyć walkę. W wielkiej bitwie wziął udział także przodek Rainbow Dash, znany jako Impact Rush. Ich przeciwnicy byli straszliwymi, wysokimi stworami, odzianymi w stal, mówiącymi niezrozumiałym językiem, posługującymi się plującą ogniem i gromem bronią oraz długimi mieczami. Przybyli na wielkich okrętach, pośród mgły, jakich nigdy nie widziano w Equestrii. Długa była to opowieść; o bitwie na wschodnich równinach; a jej zakończenie, pomimo zwycięstwa, nie było szczęśliwe. Zbyt wielu poległo. Po bitwie Impact Rush odnalazł tę oto odznakę, pośród zabitych, którą postanowił zatrzymać na pamiątkę tego straszliwego dnia. Rainbow Dash ta odznaka zawsze kojarzyła się (a przynajmniej odkąd ją spotkała i wysłuchała) z opowiastkami Lyry o ludziach, ale przecież wszyscy wiedzą, że ludzie nie istnieją. Odznakę jednakże trzyma, jako pamiątkę rodzinną, świadczącą o wspaniałej historii jej przodków.
- 12 odpowiedzi
-
- zabawa
- rainbow dash
-
(i 3 więcej)
Tagi:
-
Ten temat, jak sama nazwa wskazuje, służyć będzie do dyskutowania na temat sesji. Skoro natomiast już przy sesji jesteśmy, to ja to widzę tak. Jest czwórka graczy, więc w sobotę, najpewniej, możemy zaczynać. Początek dla Waszych postaci, a raczej początki, są już prawie gotowe. Będzie to wyglądało w ten sposób, że każdemu z Was wyślę na PW początek sesji, w rozmowach, które są już utworzone. Następnie stworzę temat wspólny, gdzie będzie toczyć się gra. Każdy będzie musiał częściowo opisywać swoje działania w temacie ogólnym, ale jeśli będzie miał potrzebę ukrycia czegoś przed innymi graczami, to może pisać to na PW. Ja ze swojej strony będę częściowo wydarzenia opisywał prywatnie dla poszczególnych osób we wspomnianych tematach, a częściowo ogólnie. Można by jeszcze wstawiać własne działania z tematu ogólnego w spoilery (o ile działają), aby gracze, którzy nie są świadkami tychże działań, nie czytali ich (tutaj oczywiście trzeba by się zdać na uczciwość graczy). Krótko mówiąc, od Was będzie zależało czy, i w jakim zakresie, będziecie dzielić się między sobą wiedzą. Jaka jest Wasza opinia na ten temat? Macie jakieś sugestie?
-
Muszę przyznać, że Twoja postać przypomina mi jednego gracza, z którym grywam od lat, a który zawsze gra żołnierzem lub czymś w tym stylu. Nieważna jest konwencja, system, założenia fabularne, świat; on zawsze ma wojskowego jako postać lub, w ostateczności, postać powiązaną z wojskiem. Tak więc, raczej początek dla Twojej postaci nie będzie problemem Muszę się zastanowić, przy ilu graczach rozpocząć sesję. Właściwie zapisów zamykać się nie będzie, ponieważ zawsze w trakcie przygody ktoś będzie mógł dołączyć, a i nie mam nic przeciwko, gdyby ktoś chciał odegrać epizodyczne postacie (jakby nie chciał/mógł grać, a chciałby wziąć udział).
-
Wiedza nigdy nie ginie w całości. Zawsze pozostają jej fragmenty, zachowane w butwiejących księgach, skrywane pośród niszczejących gmachów, zakorzenione w zakamarkach pamięci starców. Uśpione sekrety, czekające na dociekliwy umysł, który to, wiedziony ciekawością, wsłucha się w ich szepty, wkraczając na ścieżkę, której końca nie jest w stanie dostrzec. Kiedy zaś ujrzy cel swej wędrówki, nie zawsze może zawrócić. Istnieje wiedza, która na zawsze powinna zostać zapomniana. Po tym wstępie, który nie ma zdradzać zbyt wiele (właściwie to niczego), i mam nadzieję, że tego nie czyni, zapraszam do zapisów do gry. Fabuła i klimat będą, w zamyśle, chyba typowe dla moich opowiadań, w każdym razie ma być wiele mrocznych sekretów i tego typu spraw. Celowo nie piszę tutaj żadnego, nawet najbardziej zdawkowego wstępu, gdyż każdy z graczy będzie miał swój własny, zależny od postaci. Jak można zauważyć jednakże, fabuła będzie obracać się wokół postaci Doktora. Od chętnych oczekuję jedynie: Imię postaci i jej rasa, krótki rys osobowości, historia (też krótka), i coś jeszcze, jeśli ktoś będzie miał potrzebę dodania czegoś. Zastrzegam, że mogę zaingerować w historię postaci, na potrzeby początków sesji, ale; jeśli już; to będą to jedynie niewielkie zmiany, omówione z graczem. Oczywiście, chętnie odpowiem na wszelkie ewentualne pytania. Myślę, że odczekam jakiś czas, i w zależności od liczby chętnych, wystartuje się jakoś w grudniu. Na koniec jeszcze; w tworzeniu postaci jest dowolność, ale z umiarem i rozsądnie, ponieważ różne postacie wymyślone przez graczy już widziałem. Potwory nie śpią pod Twoim łóżkiem. One śpią w Twojej głowie.
-
Wiem, że w październiku pisałem (chyba w połowie), iż biorę się do pisania, ale od 2 miesięcy co tydzień mam kolosa: fizyka, matematyka; i tak na przemian (nie licząc innych obowiązków), zwyczajnie nie mam czasu na nic; nawet wyspać się nie mogę. Teraz jednakże powinienem mieć więcej czasu (projekty oddane, materiał na następne kolosy jakby łatwiejszy niż ostatnio, jest dobrze ), więc postaram się... chociaż nie, lepiej niczego nie obiecywać. Póki co zamieszczam opowiadanie powiązane, które zaistniało już w konkursie (choć nie miało) z okazji "Nocy Koszmarów". Życzę miłego czytania.
-
[Konkurs] Konkurs Literacki edycja specjalna "This is Nightmare Night"
temat napisał nowy post w Archiwum fanfików
Dzięki, Dolarze, za wysoką ocenę i recenzję. Gratuluję także zwycięzcom, co oczywiste, a także wszystkim uczestnikom za chęci. Muszę przyznać, że nie miałem kompletnie pomysłu na napisanie opowiadania na ten konkurs, a to opowiadanie, które zamieściłem, faktycznie jest jedynie wyciętym fragmentem mojej serii, nad którą pracuję. Miałem sam napisać recenzje, ale nic z tego nie wyszło. Jeśli mam być szczery, jest to trudniejsza sztuka, niż pisanie samego opowiadania; a przynajmniej ja to tak widzę; więc raz jeszcze, wielkie dzięki trójce recenzentów. -
No to ja chętnie, jako ja, ale bez błędu, czyli Arcane Whisper; jednorożec. Pewnie zginę jako pierwszy, ale ktoś musi...
-
Ja do wszystkiego podchodzę w sposób techniczny, uwzględniając oczywiście częściową nieprzewidywalność zachowań organizmów żywych. Jak pisałem, rozumiem w teorii potrzebę "wyrzucenia z siebie" negatywnych emocji (więc nie zarzucaj mi ignorancji), przez długi czas interesowałem się psychologią i działaniem ludzkiego mózgu, ale nie zadziałało, kiedy sam to zastosowałem, a nawet skutek był odwrotny do zamierzonego (to chyba zależy od człowieka). Nie rozumiem jednakże, dlaczego owy upust emocjom kieruje się na inne osoby. Zakładam, że chodzi o szukanie wsparcia lub zrozumienia u innego człowieka. Tak by wynikało z moich przemyśleń i obserwacji. A propos obserwacji, chyba jedynym plusem pracy w obsłudze klienta jest fakt, iż masz dostatecznie dużo obiektów badawczych ludzkich zachowań, często dość skrajnych Wiem, że niektóre rzeczy zwyczajnie czujemy, nawet ja coś tam odczuwam, choć mogę sam nie być z tego faktu zachwycony (właściwie to z faktu, że emocje są najczęściej nielogiczne, pozbawione sensu, czasem ciężka je kontrolować wewnętrznie; bo zewnętrznie to żaden problem; i przeszkadzają w trzeźwym spojrzeniu na sytuację), to jednak w pełni przyznaję, że bez emocji nie bylibyśmy ludźmi, a że lubię być człowiekiem, to nie mogę pragnąć pozbyć się emocji (chyba gubię sens, ale mniejsza ) "Zwalanie żalów"; niefortunne wyrażenie, mające wyraźnie negatywny wydźwięk. Mój błąd, że go użyłem. Jednakże znając dobrze człowieka, można z dość dużym prawdopodobieństwem przewidzieć jego zachowania w każdej sytuacji, więc można stosować podejście techniczne. Psychika staje się jedynie maszyną, odbierającą i wysyłającą sygnały, z podprogramami, których kodu wprawdzie nie znamy, ale możemy obserwować ich działanie i wyciągać wnioski.
-
Sugerujesz, że moje spostrzeżenia są podszyte chęcią wyżalenia się? Ciekawy punkt widzenia, któremu będę musiał przyjrzeć się bliżej, aczkolwiek wątpliwe jest, aby był on prawdziwy. Przyznam Ci rację, co do ostatniego zdania, dodając, że zawsze zakładaj najgorsze. Wtedy możesz się zaskoczyć jedynie pozytywnie
-
Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin
Udanej imprezki
-
Zastanawiam się nad sensem żalenia się. Widzę to tak. Człowiek żali się na coś, co chce zmienić, inaczej by się nie żalił. Teraz wszystko zależy natomiast od możliwości. Jeśli można to zmienić, to nie ma sensu się żalić, lecz należy wziąć się do roboty i zmienić to, co się człowiekowi nie podoba. Jeśli natomiast nie może tego zmienić, to też nie bardzo widzę sens w wyżalaniu się na ten temat, aczkolwiek wszystko zależy od sytuacji, która te żale powoduje. Wiele sytuacji nieodwracalnych nie jest warta martwienia się, a tym bardziej zwalania własnych żalów na innych ludzi (zresztą osobiście uznaję takie zachowanie za dziwne oraz... nieodpowiednie). Oczywiście istnieją sytuację, w których dopuszczam potrzebę; a nawet rozumiem ją (teoretycznie); żalenia się; utrata kogoś bliskiego, czy coś takiego. Podobno to pomaga. Możliwe, ale jakoś wątpię. Moje smuty w tym temacie wcale mi w niczym nie pomogły, a nawet więcej, nie minął dzień, jak wypominałem sobie, że wypisuje prywatne problemy na forum publicznym, ale wiem dlaczego (emocje, psia ich mać, staram się ich unikać) tak uczyniłem. Tak więc w moim przypadku żalenie się powoduje tylko większe pogorszenie nastroju. No dobra. Kończę, ponieważ nie dość, że to nie ma sensu, to jeszcze w temacie nieodpowiednim. To były takie luźne przemyślenia, zrodzone w wyniku prześledzenia powyższej wymiany zdań.
-
Ten las był jakiś dziwny. Nie powinniśmy tak szybko się męczyć. I ta duchota... Idąc na tyłach grupy rozglądałem się uważnie, świdrując wzrokiem otaczające nas gęstwiny, aż nie dotarliśmy do polanki. Wydawała się całkiem bezpieczna. Dobre miejsce na odpoczynek. Zmęczenie dawało o sobie znać, lecz uznałem, że ktoś powinien czuwać podczas odpoczynku, więc starałem się zwalczyć w sobie potrzebę snu. Ostatecznie las już raz mnie zaskoczył. Skończyło się to jedynie tym, iż ocknąłem się, oszołomiony, kiedy coś ryknęło donośnie. Zerwawszy się na równe łapy, ujrzałem jedynie jak coś dużego; przypominającego względnie lwa... ze skrzydłami?... rzuciło się w stronę Crystal, lecz ta, w ostatniej chwili, zdołała uniknąć ataku bestii. Rozejrzałem się prędko po polance, sprawdzając co z pozostałymi, po czym ponownie zwróciłem się ku bestii. Coś było nie tak. Crystal chyba nie zareagowała tak szybko, jak się wydawało. Wciągnąwszy broń (mniej więcej taką), zmierzyłem się do strzału, po czym cofnąłem, mrużąc oczy. Nie byłem pewien, czy pocisk przebije skórę stwora, a szkoda marnować amunicji. Idąc po łuku, okrążałem polanę, aby móc wycelować w jego pysk.
-
[Konkurs] Konkurs Literacki edycja specjalna "This is Nightmare Night"
temat napisał nowy post w Archiwum fanfików
Zapamiętać. Nigdy więcej nie wzywać Zapomnianych Mocy, gdyż w ten sposób sprowadza się jedynie Mordecza Dzięki za opinię. To opowiadanie, jak wspomniałem, i tak jest tylko "odpadem" powstałym na potrzeby zupełnie czegoś innego. Tak więc stwierdzenie: "przerost formy nad treścią", wcale mnie nie dziwi. -
Mam pytanie dotyczące sesji "W jawnej służbie...". Będzie jeszcze kontynuowana?
- 26 odpowiedzi
-
- przygoda z królową nocy
- temat organizacyjny
- (i 4 więcej)
-
[Konkurs] Konkurs Literacki edycja specjalna "This is Nightmare Night"
temat napisał nowy post w Archiwum fanfików
Powinny być dzisiaj; najpóźniej jutro. Odprawiłem w tym celu starożytny rytuał. Zawezwałem Zapomniane Moce. Złożyłem w ofierze pluszowego kota. Kto był w okolicach Krynicy, tej pamiętnej, wczorajszej nocy, ten widział zapewne jak chmury, lekceważąc wiatr, ciągnęły nad dolinę, zaś straszliwy, grzmiący głos, niczym grom, niósł się donośnym echem: "SPOKO! BĘDZIE GIT!". W wiadomościach jednakże o tym nie usłyszycie, gdyż ważniejsze rzeczy dzieją się w świecie. Kto by zwracał uwagę na plugawe rytuały, odprawiane w najdalszych zakątkach Polski -
Ile razy biorę się za komentarz, tyle razy nie wiem co napisać. Wynika z tego zatem, iż co miało zostać powiedziane na temat zamieszczonego przez Ciebie tekstu, zostało już zapisane przez mych poprzedników. Dodam jedynie od siebie, iż odnoszę wrażenie, jakbyś zapomniał o fabule, pisząc to... hm, opowiadanie. Popieram radę, czytaj więcej i to jak najwięcej, jeśli chcesz pisać. Jeśli nie, to i tak czytaj. Nic nie stracisz, dużo zyskasz. I jeszcze rada. Nie zniechęcaj się, w sumie, ale może wstrzymaj z publikowaniem, dopóki nie będziesz miał pewności, że to, co napisałeś, jest warte publikacji. Moje pierwsze dzieło; mające rzucić na kolana amatorów takich jak Tolkien, Sapkowski czy Pratchett; rzuciło na wspomniane kolana jedynie moje mniemanie o sobie, kiedy po latach znalazłem zeszyt, w którym to pisałem. Krótko mówiąc, uchroniłem świat od tej plugawej, bluźnierczej zbrodni na słowie pisanym, używając wspomnianego zeszytu jako podpałki na ognisko
-
To istnieją jakieś wymagania, które musi spełniać człek, aby zaliczać się do prestiżowej grupy "brony"? Zapytam się zatem: dlaczego Ci na tym zależy?
-
Dowolnie różny od zera
-
Donośny huk oderwał Moją uwagę od czynienia zła. Po chwili; kiedy to zastanawiałem się, co wybuchło; wyczułem coś dziwnego. Zaburzenia mocy. Zupełnie jakby ktoś rzucał stare zaklęcia, dawno zapomnianą już metodą. Chwilę zastanowiwszy się, ruszyłem w stronę ciemnej linii kołyszących się miarowo drzew. Stary, posępny las jest najpewniejszym miejscem odnalezienia źródła owych zakłóceń wiatrów magii... No dobra. W tym świecie wiatry owe nie występują, ale to niczego nie zmienia. Po drodze rozejrzałem się ciekawie, szukając wzrokiem moich niedawnych przeciwników.