Skocz do zawartości

Arkane Whisper

Brony
  • Zawartość

    864
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    2

Wszystko napisane przez Arkane Whisper

  1. To jest intrygująca koncepcja, Uszatko Początkowo chciałem taką świąteczną komedię napisać, ale fajny pomysł ciężko na "papier" przelać. Gore nie lubię; choć parę takich opowiadań czytałem; gdyż dla mnie to nie horror, ponieważ ten ma straszyć klimatem, a nie litrami ketchupu i resztą zawartości przeciętnej lodówki Dobry horror bardziej przestraszy cieniem na ścianie, niż tym, co po tym cieniu się pojawi... a jeszcze lepiej, aby nic się nie pojawiło, a i tak groza jak Europa długa. W końcu tu ma pracować wyobraźnia czytelnika Horror świąteczny w klimatach Mitów Cthulhu? Doprawione lekko czarnym humorem? Coś mi się zdaję, że dzisiejszej nocy będę długo rozmyślał
  2. Nieciekawa sytuacja, jeśli chodzi o moje opowiadanie. Napisałem jedno, całkiem przyjemne i fajne, po czym usunąłem, bo... aż takie przyjemne i fajne to ono nie było, i w ogóle to wcale mi się nie podobało Powiedziałem sobie: "Kilka dni przerwy i zaraz coś wymyślisz dobrego...", i wtedy to dopiero się zaczęło... Dzwoni kumpel, cytuję: "Zrób na święta przygodę "Zew Cthulhu", ale taką... sam wiesz jaką. Żeby mózg rozwaliła". Ja mu na to: "Jasne, już się biorę". I od trzech dni przeglądam zakazane mordy psychopatów i morderców (niektóre po nocy mi będą zapewne się śniły), wczytując się kogo, gdzie i ilu zabili. Robię zestawienie katastrof, wraz z listami ofiar od 1890 do 1920 roku, a także wszelkich niewyjaśnionych zjawisk, zaginięć, słucham odpowiednio mrocznej, klimatycznej muzyki, pobieram Necronomicon, itp., aż tu dzisiaj zbłąkana myśl: "Miałeś napisać świąteczne opowiadanie. Czas ucieka", a w ślad za nią kolejna: "No pięknie, i jak tu odzyskać świąteczny nastrój?". Oto właśnie mój dylemat. Pomysł mam, ale po ostatnich dniach prędzej napiszę kolejną część "Silent Ponyville", niż coś świątecznego... Łatwo nie będzie, ale mimo to postaram się coś napisać, choć ostrzegam, że może nie wyjść tak, jak zamierzałem Wtedy najpewniej znów to usunę...
  3. Arkane Whisper

    Opisz kosmitę

    Krocionóg drapieżny, zwany także popularnie, Krociolbrzymem. Wyjątkowo niebezpieczny drapieżnik, prowadzący samotniczy tryb życia. Spotkać go można głównie w podziemiach, choć czasami zdarza mu się opuszczać mroczne jaskinie. Stwór ten posiada odporny pancerz, praktycznie niezniszczalny, potężne szczękoczułki oraz szereg silnych odnóży, zakończonych ostrymi wyrostkami. Najbardziej należy się wystrzegać jednakże dwóch kończyn przy łbie, których używa do polowań i walki. Istota ta jest całkowicie ślepa, zaś w miejscu oczu wyrastają jej dwa olbrzymie odrosty, podobne czułkom owadzim, lecz o zupełnie odmiennej funkcji. Są one na tyle elastyczne, iż może nimi bez problemu operować, a jednocześnie na tyle wytrzymałe, aby ich uszkodzenie sprawiało trudności. W razie zagrożenia natomiast, krocionóg może natychmiast skrócić owe czułki do postaci dwóch twardych wyrostków na łbie. Końcówki tychże mają zdolność wydzielania bladego światła, czego używa podczas polowania. Nikt do końca nie wie, w jaki sposób Krociolbrzym orientuje się w otoczeniu. Najbardziej prawdopodobną wydaje się hipoteza, iż wyczuwa drgania powierzchni, wspomagając się czułym węchem. Istnieje jednakże ciekawa teoria, która sugeruje, iż świetlne końcówki pełnią jednocześnie rolę "oczu". Stwór ten ma wykorzystywać samodzielnie wydzielane światło, aby "widzieć"; co ma działać na zasadzie podobnej do echolokacji. Nazwano tę zdolność "fotolokacją". Fotony, wysyłane z czułków stwora, odbijając się od obiektów, przyjmują konkretne długości i częstotliwości fal, które stwór potrafi rozróżnić. Nie jest to widzenie, lecz bardziej "wyczuwanie" otoczenia, za pomocą światła, docierającego do jego receptorów, umieszczonych na końcówkach czułków. Stwór ten jest drapieżny i, o ile wiadomo, poluje na wszystko, co znajdzie się w jego zasięgu. Jest ponadto wyjątkowo żarłoczny, choć może przeżyć bez pożywienia wiele dni. Podczas polowania zwabia swe ofiary za pomocą światła w pobliże, pozostając w całkowitym bezruchu, a następnie atakuje. Jest to skuteczna metoda w podziemiach, gdzie światło rzeczywiście przyciąga niektóre stworzenia. Tymczasem na powierzchni; co się rzadko zdarza, ale jednak; przyjmuje zgoła inną strategię. Zwykle zbliża się do stad roślinożerców, a następnie zagrzebuje się w ziemi w pobliżu roślin, którymi tamte się żywią. Kiedy ofiara podejdzie zbyt blisko, krocionóg atakuje, gwałtownie się wygrzebując. Trwa dyskusja, dotycząca korzystania z zabójczych toksyn, które miałaby zawierać ślina krocionogów, lecz po prawdzie, stwory te nie potrzebują takiej broni, a także nigdy nie zaobserwowano, aby ofiara zmarła wskutek zatrucia. Być może dlatego, iż żadne zwierzę jeszcze nie zdołało umknąć szczękom tego olbrzyma. Po powierzchni ziemi przemieszcza się to stworzenie wyłącznie nocą, a i tego stara się unikać, stąd też teoria, iż jest w jakiś sposób podatne na światło słoneczne. Zaobserwowano wprawdzie przemieszczające się w jasnym świetle dnia Krociolbrzymy, lecz zdawały się otępione i albo kierowały się do jaskiń, albo zagrzebywały w ziemi. Może to stanowić potwierdzenie jego domniemywanej "fotolokacji", przy której duża liczba, różnorodnych źródeł światła może go dezorientować. To zagadnienie wymaga dalszych obserwacji. Omawiane tu stworzenie jest samotnikiem, łączącym się w pary wyłącznie raz w roku. Zwykle po odbyciu godów samiec szybko opuszcza samicę, gdyż ta może próbować go pożreć. Taka próba kończy się jednakże zażartą walką, gdyż zarówno samce, jak i samice, są tak samo duże i silne. Co ciekawe, samiec, pokonawszy samicę, odchodzi nie pożerając jej, prawdopodobnie przez wzgląd na przyszłe potomstwo. Samica natomiast nie ma takich skrupułów. Po odbyciu godów, samica składa około 20 jaj, z czego wieku dorosłego dożywa zaledwie dwójka lub tylko jeden z jej potomstwa; najsilniejsze, które zjadają pozostałe. Dla obserwatorów ważną informacją jest, iż należy się upewnić, gdzie dokładnie znajduje się krocionóg. Jeśli uda się go zlokalizować, to nie trzeba się obawiać o bezpieczeństwo, przynajmniej dopóki zachowuje się dystans. Jest to związane z faktem, iż stworzenie to nie ściga swych ofiar. Ponadto, lokalizując jednego z nich, można założyć, iż w najbliższej okolicy nie ma innego, ponieważ w przeciwnym wypadku wywiązała by się między nimi walka. A potyczki między dwoma Krociolbrzymami słychać z dużej odległości.
  4. Co mi ostatnio siedzi w głowie? Ponadczasowy Manifest Ludzkości Cóż, nawet powyższy kawałek został ostatnio bezapelacyjnie zdetronizowany przez to co poniżej, a wszystko przez młodszą siostrę
  5. Arkane Whisper

    Przyszłość Twilight

    Ale ja pisałem, iż Twilight Sparkle, najpewniej będzie odczuwać znużenie nieśmiertelnością. Moje twierdzenia odnoszą się jedynie do Celestii i Luny. Tam gdzie nie ma zła, nie ma też dobra. Zauważ, iż to właśnie zło definiuje dobro. Moim zdaniem, to utopia szybciej znudzi człowieka, niż świat w którym ciągle da się coś poprawić. W naszym świecie, jakby nie patrzeć, zawsze znajdzie się coś do roboty, zwłaszcza jeśli chcesz czynić dobro, ponieważ jest wiele zła. W utopii nic nie trzeba robić. Nikomu niczego nie brakuje, nikt nie ma problemów, ponieważ takie są jej założenia. Pomijając oczywiście fakt, iż osiągnięcie utopii jest niemożliwe. Szczerze powiedziawszy, świat, w którym mógłbym mieć wszystko bez najmniejszego wysiłku mnie trochę przeraża, ponieważ najpewniej, zanudziłbym się na śmierć właśnie. Ale zdaje mi się, iż odchodzimy od motywu przewodniego tematu...
  6. Cieszy mnie bardzo, iż Ci się podoba. Ja sam podchodzę bardziej krytycznie do tego opowiadania, ale to u mnie normalne. Wiele opowiadań porzucam, ponieważ uważam, że są do niczego, i nigdy ich nie kończę Co do poruszonych wątków, to one będą jeszcze powracać. Do części będą jedynie nawiązania lub krótkie rozszerzenia ich, natomiast inne będą istotne dla fabuły, więc zostaną odpowiednio rozwinięte. Wszystko w swoim czasie. W miarę rozwijania się opowieści, ma się robić coraz mroczniej i bardziej tajemniczo, ale jednocześnie ma być wyjaśnione sporo wątków. Oczywiście nie wszystkie, ponieważ jak to było w grze "Alan Wake", podobno najbardziej w pamięć zapadają opowieści, które nie wyjaśniają wszystkiego. Co do samej książki, to pomysł jest częściowo oparty na Czarnych Księgach z Dragonborna, ale częściowo także na Księdze Zła z King's Bounty. To nie jest mój oryginalny pomysł, ale staram się tę koncepcję jakoś usprawnić, aby nie był to czysty plagiat. Poza tym Hermaeus Mora to najfajniejszy daedryczny książę To z Light Gleam nie jest wpadką, tylko zamierzoną i przemyślaną koncepcją. W kolejnych rozdziałach będzie, jak i już w tych napisanych jest, kilka wskazówek wyjaśniających tę kwestię. Na dokładne wyjaśnienie jednakże, będziesz niestety musiał poczekać na koniec opowiadania Zakładam, że opowieść będzie składać się jeszcze z 7 tudzież 8 rozdziałów, nie licząc pierwszego i epilogu. Natomiast drugi rozdział, mam nadzieję, napiszę jakoś w styczniu, a przynajmniej postaram się to zrobić wtedy, jednakże nic na siłę...
  7. Widząc, co się dzieje, Discord bardzo szybko polał się olejkiem do opalania i założył okulary przeciwsłoneczne. Po eksplozji Super-Twilight-Nowy-Sparkle, rozejrzał się zdziwionym wzrokiem po spustoszonej okolicy i powiedział rozbrajająco. - Spokojnie, moja droga. Przecież nic takiego się nie dzieje - uśmiechając się przy tym niewinnie.
  8. Arkane Whisper

    Przyszłość Twilight

    "Matki na przemiał" z Nowej Fantastyki, numer 09/2014. Ale ja jestem z natury śmiertelnikiem, który ma ograniczony czas życia. Gdybym miał możliwość istnienia ponad 1000 lat, to kto wie, może znalazłbym sobie jakieś twórcze zajęcie, może nie. Moja teoria odnosi się do tego, że Celestia i Luna są z natury nieśmiertelne. To byłby paradoks, jakby istoty uwarunkowane do bycia nieśmiertelnymi, miały się znudzić życiem. Chyba, że one także nabyły nieśmiertelność, a nie posiadały jej od zawsze. To zmienia postać rzeczy...
  9. "Słoik" Zaklęcie znane także pod nazwą "Nienaruszalna strefa Grey Coata", który to owe zaklęcie opracował do własnych celów. Wspomniany Grey Coat był jednorożcem, ekscentrykiem, który uwielbiał wszelkiego rodzaju konfitury i dżemy, zaś jego obsesja na ich punkcie sprawiała, iż stale brakowało mu naczyń do ich składowania. Z tego względu, swego czasu stworzył inkantacje, zaliczaną obecnie do dziedziny magii przywołania, która miała na celu tworzenie słoi z czystej magicznej energii. Zadowolony z efektu, z czasem natrafił na kolejny problem, kiedy zabrakło mu miejsca w domu, przeniósł więc siebie, wraz ze swymi słojami do innego wymiaru, który; zgodnie ze znalezionymi notatkami; miał być sztucznie wytworzoną przez niego sferą, gdzie zmieściłby wszystkie swoje przetwory. Cokolwiek wydarzyło się podczas próby przeniesienia się do wspomnianej sfery, wszelki ślad po magu zaginął na zawsze. Znaleziono jedynie notatki, z czego także te, opisujące powyższe zaklęcie. "Słoik"; choć nazwę tę usilnie zwalczają magowie z Canterlotu, którzy owe zaklęcie odnaleźli w opuszczonym domostwie Grey Coata; można wykorzystać na kilka sposobów, które zostaną przedstawione poniżej. Podstawowy efekt, jaki można uzyskać dzięki zaklęciu, to oczywiście przywołanie magicznego słoja, którego pojemność jest zależna od wprawy maga, zaś czas trwania właściwie nieograniczony; wciąż trwa debata co do czasu, na który wzywany jest słój. Magiczny słój wygląda, a także w dotyku jest identyczny jak zwykły słoik, lecz jego trwałość jest wręcz zaskakująca. Obiekt można zniszczyć jedynie poprzez użycie na nim potężnej magii bądź wykorzystując niezrównaną siłę. Jeden z przywołanych słojów przetrwał nawet uderzenie rozpędzonej kuli buldożera. Rekordem pojemności przywołanych słojów jest 5 litrów, choć rekord ten jest kwestią sporną, gdyż rozpadł się po niespełna 2 godzinach. Najpojemniejszym słojem który trwa do dnia dzisiejszego jest natomiast 3,5 litrowy słoik przywołany przez Shine Blast, która trzyma owe naczynie we własnej posiadłości, jako dowód jej uzdolnień; nikt nie zdołał jeszcze wezwać na tak długi czas słoja, dorównującego pojemnością tamtemu. Drugim efektem, jaki można uzyskać dzięki zaklęciu jest wytworzenie praktycznie niezniszczalnej bariery, co wymaga niemałych zdolności i mocy. Spektakularnym przykładem zastosowania powyższego zaklęcia w ten sposób jest otoczenie Ponyville barierą przez czarodziejkę Trixie Lulamoon, która do podtrzymania zaklęcia wykorzystała amulet alikorna. Naoczni świadkowie niesławnego pojedynku Trixie Lulamoon z księżniczką Twilight Sparkle wspominają, iż pole przypominało względnie olbrzymi, kulisty słój, który został opuszczony na miasto. Jest to zgodne z wiedzą na temat zaklęcia, iż wszelkie pola które ono wytwarza mają postać słoi. Oczywiście większość magów nie jest w stanie uzyskać tak potężnej sfery, tylko niewielkie obszary ochraniające maga bezpośrednio, lecz daje to pojęcie o możliwościach obronnych "Nienaruszalnej strefy Grey Coata". Warto także wspomnieć, iż wiele z zaklęć tworzących bariery ochronne jest wzorowanych na tymże zaklęciu właśnie. Zaklęcie pod tą postacią nie jest w stanie podtrzymywać swej trwałości dłużej jak dobę, od czasu przerwania koncentracji maga. Ostatnim znanym przykładem jest łączenie zaklęcia z innymi czarami. Przywoływanie magicznego słoja jest szczególnie często wykorzystywane do "łapania", dzikiej mocy magicznej lub trudnych do przechowywania materiałów, które można wykorzystać w późniejszych rytuałach. Oczywiście należy uważać, aby ta moc nie była na tyle potężna, aby unicestwić naczynie, lecz samo zaklęcie "Słoik", doskonale nadaje się do tego typu operacji. Mnogość możliwości, jakie stwarza wykorzystanie owego zaklęcia w ten sposób sprawia, że jest ono jednym z najczęściej wykorzystywanych czarów. "Słoik" bywa także wykorzystywany jako więzienie, dla co bardziej złośliwych istot, z którymi niekiedy magowie zmuszeni są nawiązywać kontakt. Zaklęcie owo jest zaskakująco łatwe do opanowania i wymaga zaledwie jednego, łatwo dostępnego komponentu, jakim jest woskowy, bądź gliniany kilkucentymetrowy słoik. Przywołując energię magiczną, należy ją skoncentrować na wspominanym komponencie, a następnie zobrazować w myślach wygląd, wielkość i kształt słoja. Jeśli okaże się, iż przywołanie wymaganego słoja jest ponad siły maga, nic się nie stanie, dlatego też zaklęcie owo należy do tych najbezpieczniejszych. Oczywiście zawsze istnieje ryzyko, iż mag zamknie w prawie że niezniszczalnym słoju coś, co będzie potrzebował lub co gorsza kogoś, a odczynić to zaklęcie jest dużo trudniej, niż je rzucić. Jest to jednakże problem wyłącznie przywołania słojów na życzenie innych kucyków, gdyż jednorożec przywołujący tenże obiekt, posiada na nim pełną władzę; może go przenosić, otwierać i niwelować, kiedy zechce. Jak widać proces rzucania zaklęcia jest prosty i skuteczny, zaś efekt wyjątkowo użyteczny, co dowodzi, iż Grey Coat był genialnym twórcą zaklęć, natomiast jego zniknięcie pozostaje jedną z największych zagadek współczesnych jednorożców. "Słoik" jest zaklęciem nauczanym, a nawet wymaganym, na zajęciach w Szkole dla Uzdolnionych Jednorożców księżniczki Celestii. Ponadto jest ten czar ogólnie dostępny, choć z odpowiednią adnotacją, dotyczącą ryzyka korzystania z niego. Dla chętnych zapoznania się z nim należy zaznaczyć, iż zaklęcie w archiwum Canterlotu widnieje pod nazwą "Nienaruszalna strefa Grey Coata", zaklęcia "Słoik", nie sposób znaleźć w archiwach, choć jest to oryginalna nazwa powyższego czaru. Warty wzmianki jest także protest twórców tradycyjnych słojów, którzy uważali, iż zaklęcie owo odbierze im pracę. Na szczęście nigdy tak się nie stało, gdyż rzadko który jednorożec jest w stanie przywołać trwały słój większy niż 0,5 litra.
  10. Tutaj to można faktycznie sporo wymienić, ale iż nie chce mi się nawiązywać do wspomnianego tematu wybrańca, to krótko: "Dary" Ursula K. Le Guin - bohater książki posiada potężny dar, dzięki któremu potrafi... odczyniać wszystko samym spojrzeniem (w tym też ludzi); ale jako że nie potrafi kontrolować tej mocy, to został dobrowolnie oślepiony; lecz pod koniec książki okazuje się, iż ten "dar" był... cóż, tego akurat nie zdradzę, ale książka fajna. Taka na jeden wieczór.
  11. Arkane Whisper

    Opisz kosmitę

    Ratus Padlinożercy; zwani niekiedy straszliwymi lub bagiennymi szczurami; żyjący w stadach liczących sobie nawet do 20 dorosłych osobników. Jest to agresywny gatunek mięsożerców, który jednakże stara się unikać kontaktu z innymi istotami, mogącymi im zagrozić. Ratusy zamieszkują podmokłe tereny, gdzie zakładają wykopane pod ziemią gniazda, przypominające olbrzymie kolonie, pełne przejść i różnorodnych nor. Nie wiadomo jeszcze jakie dokładnie funkcje spełniają poszczególne komory ich kolonii, lecz wyróżnić można pomieszczenia lęgowe, leża oraz spiżarnie, do których zaciągają znalezione szczątki lub rzadziej upolowane ofiary. Niektóre komory natomiast stanowią miejsce, gdzie samce toczyły pojedynki o samice, jednakże nie u wszystkich stad zaobserwowano takie zachowania. Stworzenia te rzadko polują, lecz zdarza im się to czynić podczas głodu lub jeśli dostrzegą istotę mniejszą od siebie. Należy w tym momencie zaznaczyć, iż większość osobników osiąga rozmiary co najmniej dorosłego kucyka. Niezalecane jest zbliżanie się do tych istot, natomiast w przypadku prowadzenia obserwacji należy się upewnić, iż ratusy nie otaczają obserwatora, gdyż jest to ich sposób polowania. Wypada tutaj wspomnieć, iż ich ślina jest przepełniona bakteriami, co powoduje, iż nawet niegroźne z wyglądu ugryzienie może stać się zabójcze. Stworzenia te nie potrafią dobrze pływać, co jest dość niezwykłe, jeśli weźmie się pod uwagę tereny, jakie zwykły zamieszkiwać. Zdaje się, iż wybierają bagna przez względy bezpieczeństwa. Wejścia do ich nor znajdują się na suchych wzniesieniach lub otoczone są ochronnymi wałami przed zalaniem, natomiast same kolonie często sięgają do zbiorników wodnych, co stanowi element obronny ich gniazd. Jest to jedna z ciekawych cech tych stworzeń. Jeśli drapieżnik dostanie się do ich gniazda, te przekopują tunele prowadzące do źródeł wody, zalewając część tuneli, odcinając w ten sposób komory z młodymi, które są zabezpieczone przed zalaniem. Inną ich metodą obronną jest zawalanie tuneli. Ciekawym jest, iż osobnik dokonujący takiego działania, poświęca się, aby ratować kolonię, co przywodzi na myśl owady. Wygląd i zapach tych stworzeń jest doprawdy odrażający, co ma odstraszać potencjalnych drapieżników. Zaiste, ratusa można wyczuć z olbrzymiej odległości, przywodząc na myśl zgniliznę. Nawiązując do wyglądu, zdają się te istoty nie mieć oczu, zaś w terenie orientują się głównie za pomocą węchu i słuchu. Być może posiadają jeszcze jakiś dodatkowy zmysł, lecz nie jest on, póki co, znany. Zakłada się, iż mogą wykorzystywać drgania powierzchni ziemi tudzież smak, wyczuwany przy pomocy czułych receptorów na języku. Gatunek ten jest niebezpieczny i liczny, ponadto wykazujący dużą dozę sprytu. Odradza się bliższe kontakty z jego przedstawicielami, a zwłaszcza zbliżania się do ich kolonii.
  12. Zapominasz jednakże, iż okres renesansu to czas kiedy Rzeczypospolita Obojga Narodów przeżywała swój złoty wiek, stanowiąc wzór dla większości ówczesnych tworów państwowych w Europie. Dość powiedzieć, iż posłowie Rzplitej pouczali króla Francji o zaletach tolerancji religijnej i swobód obywatelskich. Poza tym, mówić, iż to szlachta zrujnowała kraj to pewne uogólnienie, ponieważ promotorami, a przez to odpowiedzialnymi byli głównie możnowładcy oraz przywódcy sąsiednich królestw, którzy drobiazgowo dbali o to, by Rzplita staczała się po równi pochyłej.
  13. Wobec czego, cierpliwie poczekam na pełną Twoją ocenę, i jak skończę kolejne opowiadanie konkursowe, biorę się za drugi rozdział. Parafrazując dość znany chyba fragment: "- Czy jeśli jeden przeczyta. Będziesz pisał przez wzgląd na niego? - Będę pisał dalej, przez wzgląd na tego jednego." Oczywiście, nie brzmiało to dokładnie tak
  14. Opowiadanie poszło. Nikt nie wydrze ostatniego miejsca z moich szponów
  15. Szczerze powiedziawszy liczyłem na jedną, dwie opinie, ponieważ bez nich nie będę się skutecznie rozwijał, a brak rozwoju oznacza stagnację
  16. Arkane Whisper

    Opisz kosmitę

    Sakha Prymitywna rasa płazów, wykazująca oznaki rozwijającej się inteligencji, żyjąca w niewielkich grupach zbieracko-łowieckich. Istoty te są mięsożerne i raczej nie wykazują zdolności potrzebnych do udomawiania zwierząt, a co za tym idzie, wszystkie stworzenia mogą stać się dla nich potencjalnym źródłem pożywienia. Wprawdzie istnieje możliwość, iż widząc nieznane sobie stworzenie będą obserwować je z ciekawości; zwłaszcza, jeśli owo stworzenie będzie stwarzało pozory posiadania nadnaturalnych mocy (zaawansowana technologia); jednakże nie wiadomo jak zareagują. Szanse, iż spróbują nawiązać kontakt, otoczą czcią lub potraktują jako pożywienie są równe. Z tego też względu radzi się unikać bliższego kontaktu z nimi. Istoty te wykształciły chwytne kończyny górne, co umożliwiło im stosowanie prymitywnych narzędzi kamiennych. Ich sposób polowania jednakże, w dalszym ciągu pozostaje związany z zasadzkami i naturalnym uzbrojeniem, ponieważ nie nauczyli się jeszcze wytwarzać pomocnych w polowaniach narzędzi. Zwykle podpływają do ofiary pod wodą, a następnie starają się ją wciągnąć w głębiny, aby utonęła. Rzadko, ale zdarza się, iż polują na lądzie. Atakują wtedy ofiarę z kilku stron, zaś za broń służą im wyjątkowo ostre i zabójcze szpony. Stworzenia te są ziemno-wodnymi istotami, zaś ich plemiona nie liczą zwykle więcej jak kilkadziesiąt osobników. Zwykle jednakże są to małe grupki kilkunastu dorosłych i kilku młodych. Zakładają swe siedziby w pobliżu wody, które przybierają zwykle formy ulepionych z gliny i patyków gniazd, umieszczonych na palach nad wodą. Pod powierzchnią wody natomiast, kryją się komory lęgowe, gdzie przychodzą na świat młode oraz gdzie spędzają pierwsze kilka tygodni życia. Nic nie wiadomo na temat ich języka, którego prawdopodobnie jeszcze nie wykształcili, porozumiewając się przy pomocy syków, skrzeków i zmieniających się barw płetw. Same płetwy i zdolność zmieniania ich ubarwienia odgrywa zapewne dużą rolę podczas koordynowania działań przy polowaniu, więc istnieje prawdopodobna możliwość, iż to na tej funkcji płetw może oprzeć się w przyszłości ich język. Co do samej zmiany ubarwienia płetw, potrafią przyjąć wszelakie znane kolory, a także wytwarzać skomplikowane i oszałamiające jednocześnie wzory. Prawdopodobnie w dawnych latach, ich przodkowie używali tych zdolności do dezorientowania drapieżników oraz podczas godów, lecz jest to niepotwierdzone założenie, gdyż nie znamy jeszcze bezpośrednich przodków tego gatunku. Podsumowując. Jest to istota wykazująca wszelkie oznaki prostej inteligencji, dzięki czemu istnieje szansa, iż za wiele tysięcy lat rozwinie się i wytworzy własną cywilizację. Jednakże póki co, zalecane jest unikanie bliskiego kontaktu, ponieważ jest stworzeniem niebezpiecznym, aczkolwiek wykazującym niewielką agresję poza polowaniem. Obserwacje należy prowadzić z bezpiecznej odległości lub posiadając odpowiednie zabezpieczenie.
  17. Poddać się? NIGDY! Nie zniósłbym takiej hańby... To byłby dyshonor dla mnie, mojego psa, świnki morskiej, paprotki, i tego czegoś zielonego, oplatającego mi ścianę... nie mam pojęcia co to jest
  18. Też mam taką nadzieję, zwłaszcza, że już chyba ze 4 opowiadania mam do napisania No ale dwa są moje własne to mogę odłożyć, a dwa są konkursowe... Chyba zdążę
  19. Być może zgłosiłbym się do napisania opowiadania, ale muszę wpierw rozwiać wątpliwości. Uniwersum owo może być autorskim? Chodzi mi o to, że ja od dłuższego czasu... bardzo długiego czasu; tworzę świat fantasy, w którym prowadzę gry RPG i czy mogę na przykład w nim umieścić opowiadanie? Po drugie, czy ma to być Boże Narodzenie obchodzone w innym świecie, czy raczej może być to święto posiadające pewne cechy wspólne, ale o zupełnie odmiennych podstawach i założeniach? Po trzecie, i ostatnie natomiast, czy Doktor musi być uczestnikiem, czy może być biernym obserwatorem wydarzeń tudzież narratorem?
  20. Jeśli są jeszcze wolne miejsca, to zgłaszam się do pisania opowiadania. Wprawdzie będzie to moje pierwsze zderzenie z tematem miłości, ale chyba coś tam opracuję. Podobno lepiej spróbować i ponieść porażkę, niż żałować, iż się nawet nie spróbowało
  21. Dobra, wrzuciłem pierwszy rozdział. Tagi te same co w prologu. Zajęło mi to więcej czasu niż zakładałem, ale ciągle nie jestem z niego do końca zadowolony. Czy to jest rzeczywiste? Brzmi prawdziwie, czy raczej wyssane z palca? Cóż, zostawię to Wam do oceny, natomiast sam uważam, że jest jakiś taki... niezbyt. Przynajmniej w porównaniu do prologu. Muzyka do posłuchania na koniec rozdziału (stanowiąca między innymi inspirację przy pisaniu tegoż): Drugi rozdział będzie nie wcześniej jak w przyszłym roku, jeśli będę miał czas pisać...
  22. Testowanie przeterminowanych szczepionek na mieszkańcach Afryki nie ma nic wspólnego z wojną, lecz z obojętnością świata wobec jej mieszkańców. Łatwiej także wykonać oraz ewentualnie zatuszować tego typu działanie w Afryce niż w takiej np. Ameryce czy Europie. Co do samego średniowiecza, to rzekomo gorsza od kościelnej była inkwizycja świecka, która to wykonywała wszystkie te krwawe czyny, obecnie przypisywane inkwizycji kościelnej. Tako powiada mój znajomy, który to studiuje pilnie historię.
  23. Do czasu... Znaczy się wojny, mają plusy do czasu, ponieważ obecnie raczej większych korzyści świat z wojen nie wyciąga, a koszty takowych mogą być... dość znaczne. Należy jednakże zastanowić się, czy to wojny same przez siebie, czy też raczej rywalizacja wpłynęła na rozwój metalurgii i ogółem wszystkich innych wynalazków przypisywanych wojnie. Otóż, ośmielam się twierdzić, że nie. To rywalizacja w postaci wyścigu zbrojeń wpłynęła na rozwój niektórych dziedzin wiedzy, natomiast wojny są aktem zarówno motywującym (strach przed silniejszym wrogiem, i ewentualną wojną z nim, powodował chęć ulepszenia własnego uzbrojenia), jak i wykorzystującym zdobycze wspomnianego wyścigu zbrojeń. Lecz wojna sama z siebie nie musi zaistnieć, aby rywalizacja trwała i pchała rozwój naprzód.
×
×
  • Utwórz nowe...