-
Zawartość
1481 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
6
Wszystko napisane przez PrinceKeith
-
Shiro pożegnała cię. Kiedy szedłeś do domu, Naho nie było w budynku. Zamiast tego znalazłeś list w którym przepraszała za to, że musiała iść. Znowu zostałeś sam. Co zrobisz?
-
Shiro spojrzała na mężczyznę. Więc tu leżał problem, cóż... Były trzy opcje. Poddać się, zrobić rozejm, albo pokonać przeciwnika. Nie wiedziała którą opcje wybrać. - Zanim znajdziemy wspólne rozwiązanie tego problemu. Chciałabym dowiedzieć się z jakiego powodu otwiera pan wycieki? Co to daje? - zadała pytania.
-
Wzruszyła ramionami. - Nie wiem. - powiedziała. - Ale będzie to wielki krok dla ludzkości. Będę mogła pracować bez zmęczenia, tyle ile będzie potrzeba. Robię to w imię nauki.
-
Kiedy dziewczyna skończyła ciąć blachę, porównała jej wielkość z tekturowym szablonem. Płytka była nieco więsza, więc dziewczyna zaznaczyła ile trzeba uciąć a następnie to zrobiła. Ponownie sprawdziła wielkość i tym razem uśmiechnęła się. Spojrzała w twoją stronę. - Miło z jej strony. I byłoby tak jak powiedziałeś. - stwierdziła.
-
Uśmiechnęła się. - Bardzo mi miło, że tak uważasz. - powiedziała. Porozmawialiście jeszcze chwilę a potem postanowiłeś iść do Shiro, zobaczyć co robi, porozmawiać by dowiedzieć się więcej. Kiedy wszedłeś do labolatorium ta miała na sobie ciemne okulary ochronne, cięła płyty z metalu, tak, że sypały się iskry.
-
Czytała wzrokiem listę. - Bardzo dobrze. - stwierdziła. Po chwili spojrzała na ciebie, jakgdyby zmartwiona. - Doktor Shiro chyba ostatnio nie za dobrze się czuje, co? W sumie nieco się martwię, bo nic mi nie mówiła, a mogłaby wziąć chorobowe.
-
Po chwili byłeś na miejscu. Nie miałeś większych problemów z dostaniem się tam. W pomieszczeniu przy biórku z, czarnego drewna siedziała Kalypso przeglądając papiery znajdujące się na blacie. Całe pomieszczenie było raczej utrzymane w ciepłych, jasnych kolorach. Spojrzała na ciebie, uśmiechnęła się. - Dzień dobry.
-
Helen spojrzał na ciebie. - Dzieci rosną, a kiedy zostają same, totalnie się zmieniają. Myślisz, że krokolwiek z sierocińca myślał, że będę brać tabletki na psychikę, żeby czasem się nie zabić, nie zrobić sobie krzywdy albo nie popaść w totalne załamanie? Otórz uświadamiam ci iż nie. Ty też się zmieniasz. Ale na pewno pozostało w niej nieco tej starej Ivy, nie załamuj się Artur głupolu...
-
- Wyobraź sobie, że twoje narządy jeden po drugim wysiadają... Nie masz kompletnie siły a twój organizm nie działa tak jak powinien. Nadal życie wieczne brzmi dobrze? - zapytała patrząc na niego. Wyglądała na przygnębioną całą tą sprawą.
-
Shiro spojrzała na ciebie. - Podczas ostatniej misji byłam wolontariuszem. Ratowaliśmy ludzi przed szkodliwymi oparami. To było zanim pojawiła się nowa pani gubernator. Nie wiedziałam, że dałam się dostać tej substancji do organizmu. Z moich obliczeń wynika iż wszystkie moje narządy będą wysiadać w różnym czasie, jedynym organem który wytrzyma będzie serce. Świat mnie potrzebuje dlatego wymienię wszystko co siada na mechanizmy. I tu jest moja proźba, przekaż pani gubernator kartkę z tym co potrzebuje. - powiedziała podając ci kartkę.
-
Zapewniła cię, że możesz. Więc poszedłeś. Kiedy wszedłeś do pomieszczenia usłyszałeś jak Shiro kaszle. Brzmiało to tak jakgdyby zaraz miała się udusić. Spojrzała na ciebie. - Hej. - powiedziała cicho. Podszedłeś do blatu przy którym siedziała by zobaczyć co robiła. Siedziała nad szkicem czegoś, co wyglądało jak płuca jednak miało być mechaniczne. To było podejrzane.
-
Dziewczyna wyglądała już normalnie, nie była tak blada jak wcześniej. - Jest okej ale... Kto to był? Z twarzy wyglądała trochę jak Charlotte.
-
Shiro podeszła do ciebie. - I tak byś nie wiedział. W niewielkich ilościach uśmiesza ból, w dużych jest trucizną. - tutaj zakasłała. - David, mam proźbę, wpadnij potem do mojego labolatorium, zgoda? - powiedziała gdy ubierała buty, ponownie zakasłała.
-
Za drzwiami stała Shiro trzymając w dłoni jakąś butelkę. Znajdował się w niej lekko żółtawy płyn. - Nie masz za co dziękować, serio. - stwierdziła po czym weszła i sama skierowała się do miejsca gdzie leżała Naho. Westchnęła podając jej butelkę z cieczą. Białowłoda wypiła wszystko taktakie jak o to poprosiła Shiro. Potem blondynka przemyła dokładnie ranę Naho, tak by nie było śladów fioletowej cieczy.
-
Milczenie. Naho oddychała ciężko, jej puls był nierówny. Cokolwiek bie robiła Shiro musiała się pośpieszyć. Wzrok dziewczyny był jakiś taki nieobecny. Usłyszałeś dzwonek do drzwi.
-
Helen podbiegł do niego. - Artur? Powiedz coś! Co się stało, no mów!
-
Dziewczyna spojrzała na mężczyznę. - Pracujemy nad tym by pozbyć się wycieków, prawda Ezreal? Nie musi się pan martwić, na pewno się uda. - powiedziała cichym tonem głosu. Nie wiedziała czego ten mężczyzna od nich chce, ale raczej nie chciał ich zabić.
-
Proszę o wpis na obie listy!
- 33 odpowiedzi
-
- Nic mi nie jest. - powiedziała. Po chwili jednak zdjęła płaszcz i dopiero teraz zauważyliście ranę na boku. Nie była głęboka ale sączyła się z niej krew a sama rana była pokryta fioletową substancją. - Trucizna... - wydukała przestraszona Naho.
-
Naho zakasłała, odkaszlając nieco krwi. Gwałtownie otworzyła oczy. Spojrzała na ciebie. Dalej była lekko blada. Milczała patrząc na ciebie.
-
Dziewczyna wyszarpała cicoś swoją rękę. - Źle się czuję... - dopiero teraz zauważyłeś, że nieco zbladła. - Muszę wyjść na zewnątrz. - wymamrotała. Wstała jednak momentalnie upadła tracąc przytomność.
-
Dziewczyna spojrzała na ciebie. - Nie, wszystko gra. - powiedziała po czym wymusiła na sobie uśmiech. Złapała się za głowę, westchnęła ciężko.
-
Teraz jednak było po wszystkim. Pod ścianą leżał związany Żniwiaż nafaszerowany strzałami jego ubranie było pocięte w niektórych miejscach. Helen siedział obok Shiro, miał bandaż owinięty wokół brzucha, o dziwo na ubraniu.
-
Shiro drżącą ręką nałożyła sobie trochę czegokolwiek co było pod ręką i zaczęła sporzywać w ciszy okropnie się przy tym kurcząc. Trzeba było przyznać, że popis Ezreala był niezły. Zadrżała lekko. Może jednak nie czeka ich śmierć? Może... Skoro ten mężczyzna jeszcze ich nie zabił, to musiał mieć wobec nich jakiś plan. Shiro bała się, że chodziło tu o odkrycia Ezreala.