Skocz do zawartości

Ares Prime

Brony
  • Zawartość

    1999
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez Ares Prime

  1. Hardshell Puszcza, niedostępna i tajemnicza... ile w takich lasach spędziłem swojego życia, ukrywając się przed światem? Ech, nie wiedziałem. Niebieski jest zdrowy, Spring szczęśliwa, Olivia... chyba też. Tylko dlaczego czuję się taki... dziwnie samotny i opuszczony? Nie wiem czy powinienem opuszczać Twilight... czułem, że mi jej brakowało. Nawet bardzo. Wtem zacząłem czuć coś znajeomego... dziwny zapach, ale nie widziałem skąd dokładnie. Rozpostarłem skrzydła i zacząłem lecieć w jego kierunku.
  2. - Cholera... dawałem mu w rdzeniu centralnym agregat czterokomorowy, co pozwala mu wykrywać źródła mocy... ale z taką dokładnością? - zdziwiłem się nie licho. - Chyba będę musiał ponownie sprawdzić diagnostykę całego układu... ale potym jak dorwę tego gnojka! Stryju, ja wychodzę i nie wiem kiedy wrócę. - odparłem pochdochąc do okna, aby wspiąć się na FERO. - No, malutki! Pędź i złapmy tego fagasa co mi ojca pociął!
  3. - Tato... - westchnąłem ciężko widząc swojego strauszka na łóżku. Cholera... a raptem tydzień temu kłóciłem się z nim na temat mojej przyszłości i zerwania z Octavią. Pokółciliśmy się ostro trochę, ale teraz miałem wielką ochotę odszczekać te wszystkie słowa. Mimo wszystko, nie był złym ojcem. Czasem krzyknał, czasem w dupę przylał, ale mimo to zawsze go szanowałem, w różnym stopniu. Wziąłem jego kopyto i spojrzałem na niego smutno. - Nie martw się, ojciec. Znajdę gnoja który cię tak urządził... huh? FERO... A ty skąd... zresztą nieważne. Ktoś mi uszkodził mojego tatkę... i znajdę tego gnoja, chocym miał przetrząsnąć cały Canterlot.
  4. Nie wiem czy kolor czerwony pasuje do Solar Flare, ale mnie mniej ta praca jest godna pochwały. Twarz to najwiekszy minus tego artu - ona jest zdecydowanie za smutna i przygębiona. Może wyraźna mimika oka by dużo zmieniła... ale i tak praca jest spoko. A może... następnym razem spróbuj narysować nie kucyka, czy gryfa, a może... jakąś bestyjkę?
  5. Panowie, panowie... za mało piórwa, Piórwa! Powtarzamy, piórwa! Ta... zdecydowanie ten rozdział najlepiej obfituje w akcję i wydarzenia, póki co. Ale cholera... używanie i wykorzystywanie źrebaków... nie, to jakoś poprostu do mnie nie przemiawia i jest złe. Zwłaszcza rozbicie cegłą głowy... tsk, niby mocne, ale tak dzieciaka? Nieładnie. Bitter wpadła w kłopoty i zasadzkę, ale znając tą twardą kobyłkę, to wykaraska się z tarapatów.
  6. Nie powiem, że się nie martwiłem. Choć mój ojczulek czasami doprowadzał mnie do szewskiej pasji, to jednak to był ojciec, nie? Rodzina najważniejsza. Razem ze stryjem poszliśmy najpierw do recepcji, aby dowiedzieć się gdzie on leży, a potem natychmiast we dwóch poszliśmy na salę. Oby nic poważnego mu się nie stało....
  7. Ares Prime

    Zapisy do Kapiego

    Bardzo miło pamiętam Średniowieczną Equestrię, ale jak dla mnie robiło się tam za tłoczno. Mimo to, uważam że bardzo dobrze spisałeś się jako MG, więc spróbuję raz jeszcze dostać się do sesji. A)REALIA- MLP, oczywiście. Serialowe realia, ale takie bardziej przygodowe. B)CHARAKTER SESJI- Chciałbym trochę Slice of Life, ale Adventure też będzie mile widziana. C) RODZAJ SESJI- Mogę dołączyć do istniejącej już sesji, ale nie obraziłbym się za solową. Cztery osoby w Multi-sesji to już max. D) DOŚWIADCZENIE- Sporo tego, będzie z 5 lat działalności w RPG jako MG i gracz. Mam do tego łeb. E)NA CZYM MA SIĘ SKUPIĆ MG - Rozmowy z graczami i NPC, dużo przygody, trochę śmiechu, ciekawych zadań i postaci.
  8. - Wybacz mały... - przeprosiłem golema, gładząc go po pysku. - To była awaryjna sytuacja, musiałem tak zrobić. Jak wrócimy do domu zrobię ci woskowanie. A teraz poczekaj tu na mnie, proszę. Muszę iść do swojego ojca.
  9. - CO!? - zawołałem przestraszony. Może nie dogadywałem się ze swoim staruszkiem, ale nigdy nie życzyłem mu źle. - Rany... muszę natychmiast do nich iść! - wspiąłem się na grzbiet FERO, w miejscu specjalnie przygotowanego do tego siodła, i używając uprzęży architekta, przejąłem kontrolę nad ruchami Golema. Kierując nim prawie jak wielkim rowerem. - Wsiadaj stryjku - pomogłem mu wejsć na miejsce pasażera. - Czuj się pierwszym pasażerem FERO. A teraz do szpitala! I pognaliśmy we trzech w długich susach do szpitala. Ziemia aż drżała od skoków FERO, ale mój tatko w szpitalu to pierdzielę zakazy i reguły ruchu drogowego!
  10. Hardshell - Plugawa królowa, głupie demony... Hardshell zmiażdży ich wszystkich, jak spróbują stanąć mu na drodze - prychnąłem pewnie. Ponieważ Niebieski był wyleczony, nie było konieczne bym przy nim był. Ani to mój przyjaciel, ani bliski. Poprostu wyszedłem z pomieszczenia.
  11. - No co tam z moim kochanym zgredem znów się dzieje? - spytałem ciężko, gdyż znając swojego ojca, pewnie znowu będzie chodziło o coś w stylu "weź się synu ustatkuj". Ale widząc niezbyt tęgą minę stryja, - Em... niezbyt mi się podoba ta mina, stryju. Co się dzieje z ojcem?
  12. Wrr... niech no ja cię jutro spotka, pieprzony albinosie. Niech no cię spotkam... Ach, jest i moja luba. Westchnąłem lekko, nadal podziwiając jej urodę. - O ile tu jest naprawdę przyjemnie, to chcę cię zaprosić na mały spacer po kolacji, mamy taką piękną noc, że szkoda było by ją zmarnować. W dużym mieście niesety bardzo słabo widać gwiazdy i Księżyc, a często pracowało się w nocy. Skończyłem swoją porcję jedzenia, i poprosiłem panią Golden Harvest o rachunek. Przyniosła kwitek, a ja zapłaciłem całość plus dorzuciłem mały nawpiwek. Trudno, najwyżej przez resztę miesiąca będę trochę pościł. Zaczekałem aż Rarity zje kolację, poczym wstałem od stołu i podałem jej kopytko. - Zechce pani mi towarzyszyć, madame Rarity?
  13. - Cześć wujciu! - zawołałem do niego, gdyż bądź co bądź był moim ojcem chrzestnym i długoletnim przyjacielem mojego tatki. - No właśnie miałem się do ciebie wybrać...heh, zbieg okoliczniści. Stryjku... to jest FERO Mark I, pierwszy w pełni sprawny i kumaty projekt jaki udało mi się strzowrzyć od miesięcy. A tak wogóle dobrze cię widzieć. Słuchaj, jeden z panów wachmanów mówił, że chciałeś się ze mną widzieć. Coś się stało?
  14. - No dobra, to teraz do dzielnicy oligarchów, gdzie mieszka mój stryjaszek. Chodź, Fero. - poleciłem golemowi aby szedł za mną. Cóż, kto żyw od razu uciekał gdzie pieprz rośnie. W końcu jak tu się nie przestraszyć wielkiego, stalowego jaszczurowatego golema z rogiem mogącym przebić płytę pancerną jak kartkę papieru? - Ciekawe czego chce... i skąd taki zbieg, że akurat wzywa mnie w tej chwili?
  15. - O kurwa, wygadałem... - mruknąłem gryząc się w język. - Dobra, zaraz, mam je w płaszczu... FERO, ani waż mi się stąd ruszać, bo cię rozmontuję - pogroziłem żartobliwie golemowi, po czym wróciłem szybko do domu i założyszwy płaszcz z gażetami, wróciłem i podałem wachmanowi swoją licencję, która nieco przypominała odznakę policji. - Proszę, panie wachman. Wszytsko gra i buczy, jak w dobrze oliwionej przekładni.
  16. - Em... dzień dobry, panie władzo? - rzekłem nieco bezczelnie, opierając się o Fero. - Dobra, prosto z mostu. To mój golem, mam licencję na budowanie takich, nikomu nie zrobi krzywdy i niczego nie rozwali.
  17. - EJ EJ! Bo mi chałupę zaraz rozwalisz! - odskoczyłem od golema starając się go uspokoić. - Dobra Fero, pójdziemy sobie teraz grzecznie na spacer ale pod pewnymi warunkami. Robisz to co ci każę, nie będziesz przeszkadzał innym kucukom, i postaraj się niczego nie rozdeptać ani nie rozwalić. Dobrze? Nie stać mnie na pokrywanie kosztów. No, dobra wielkoludzie... - otworzyłem żelazne wrota które prowadziły na ulucę. - Bądź tylko grzeczny.
  18. - W dodatku, całkiem łebskiego... jak tatuś! - odparłem z dumą wstając na równe nogi. - Hej, ostrożnie Fero. Ten róg nie służy do łaskotania, uważaj z nim. Czekaj... spokojnie, wiem że jesteś ciekawski, ale musimy się zastanowić co dalej... niby licencję na budowę golemów mam i wogóle.. ale ty to jesteś zajebistym eweementem. Cholera, jedyna osoba która mogłby doradzić tu coś mądrego, to mój stryjaszek - Fancy Pants. Dobra FERO, chyba pora na twój pierwszy spacer.
  19. - O. Kurwa. Mać... on gada... - stwierdziłem, kiedy zaczynął obwąchować tygiel energetyczny, służący do ekstrakcji energii z kryształów. - Zaraz... spokojnie... FERO, to tygiel... - aż padłem na zad. - Albo jestem pierdolonym geniuszem... albo poprostu do reszty mnie popierdoliło. Nie wiem czy się cieszyć, czy dzwonić do czubków...
  20. Hardshelll - Teraz, my być kwita - odparłem krótko widząc jak Niebieski się budzi. - Niebieski ocalił kiedyś HArdshella, teraz Hardshell ocalił Niebieskiego. Z pomocą Spring.
  21. Kryształ Osobowości?! Skąd ten kramarz miał takie cacko?! W dodatku za takie pieniądze? Cholera... to niezwykle rzadkie kryształy i nieprzewidywalne w użyciu. Zamiast w pełni sprawnego golema wielozadaniowego, mam teraz wielkie, mechaniczne dziecko... Chyba będzie trzeba wybrać się do Manehattanu, ale nie teraz. Podeszłem do golema i zacząłem mu się przyglądać. - No... to chyba pora na mały test - mruknąłem do FERO. - Wstań - poleciłem golemowi.
  22. Hardshell - Zróbmy to - mruknąłem patrząc do na Spring, to na Niebieskiego. Położyłem delikatnie swoje mocarne kopyto na ramieniu Spring. - Nie martwić się. Niebieski twardy, dać radę. Ty też być twarda... tak jak Hardshell.
  23. Jaka, kurwa, karteczka?! Trochę się przestraszyłem kiedy metalowymi szponami podniosłem kartkę aby ją przeczytać.
  24. - TAK! TAK! TAK! - zawoałałem uradowany, po raz pierwszy od bardzo dawna. Powstrzymując podniecenie i radość, zachowałem ekstyctujący spokój. Użyłem magii na golemie aby móc lepiej go kontrolować. - Prototyp Mark I F.E.R.O... w pełni aktywny - wyszczerzyłem się do golema. - Jestem Wreckers, twój Konstruktor. Będę dziś nazywał cię... Fero. Poprostu. A teraz... wstań, mój golemie. Śmiało, wiem że potrafisz. - zachęciłem go mówiąc niemal jak do dziecka. Bo... cóż, no był moim dzieckiem. Co z tego, że to maszyna. To ja go stworzyłem. - No malutki, dasz sobie radę.
  25. - Tak, kuźwa! - niemal zawołałem z zachwytu, kiedy pędziłem do warsztatu aby wreszcie zamontować rdzeń zasilający. Biegłem jakby gonił mnie sam diabeł, szybko otworzyłem drzwi i wszedłem do domu. Zdjałem płaszcz, załóżyłem Uprząż Architekta i zszedłem szybko do pracowni. Tam przystąpiłem do działania, czyli wmontowanie kryształu zasilającego w TO. http://m1.behance.net/rendition/modules/24885529/disp/7c087a5a84cfe73fe1774d3dd2433125.jpg To był pierwszy prototyp F.E.R.O - wielki na 5 metrów, jaszczurowaty golem rozmiarów słonia. Montowałem go właściwie przez 4 lata, ale wszystko teraz miało się okazać czy zadziała czy nie. Ostrożnie zacząłem montować kryształ zasilający w kołysce mocy, a potem dopracowywać ostatnie elementy. Zaraz nadejdzie chwila prawdy... jeśli to nie zadziała, to chyba się zatrzelę albo rzucę pod pociąg. - No malutki, obudź się... włącz się, nie zawiedź wujka Wreckersa...
×
×
  • Utwórz nowe...