Skocz do zawartości

Ares Prime

Brony
  • Zawartość

    1999
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez Ares Prime

  1. Przeczytałem... i nie wiem co ty bierzesz lub palisz, ale ja też to chcę. Nie no, fanfik jest bomba - w twoim stylu, bardzo śmiechowy, pełen ciekawych i śmiesznych tekstów. Pomysł ze skakaniem po universach to dość trudne zadanie, ale z twoim doświadczeniem i wyobraźnią, uważam że dasz sobie z tym radę, z palcem... znaczy kopytem w nosie. Prolog zachęca do czekania na następne rozdziały. POLECAM!
  2. - Czemu mnie nie zostawisz! Czemu nie dasz mi spokoju, ty poczwaro! Powiedziałem ci już raz, wolę zaginąć niż przyłożyć kopyto do krzywdzenia kucyków! - szarpałem się coraz bardziej usiłując się uwolnić. - Nie jestem potworem takim jak Ty, chcę żyć normalnie! Znalazła mnie... nie wiem jak, ale wytropiła mnie. Oh, czemu ja byłem taki głupi i nie odeszłem stąd kiedy tylko zobaczyłem ziemię z Changei. Mogłem iść dalej, ale nie, musiałem spotkać... zaraz, skoro tamta Fluttershy była Changelingiem, to gdzie jest prawdziwa Shy? - Zaraz... gdzie jest prawdziwa Fluttershy?
  3. Hej wam. Niestety muszę oznajmić wam, że do końca miesiąca nie zaserwuję wam nowego rozdziału z powodu komplikacji internetu. Jednak pisze cały czas, dopracowuję szczegóły, korektorzy poprawiają błędy... no ale zapewniam was, że warto będzie poczekać na czwarty rozdział, a jak dołożę go pieca to zaserwuję wam też piątkę na jeden raz. Tak więc uzbrójcie się w cierpliwość czytelnicy.
  4. - Wojna już się zaczęła. - spojrzałem na ciała martwych kucyków. - I są już jej pierwsze ofiary. Jeśli zniszczył bez mała, 20 innych światów to znaczy że nie kieruje nim chęć zapewnienia swojemu ludowi przestrzeni do życia, a jedynie bawi ich zabijanie w imię kiczowatej idei. To zwykli rzeźnicy, których trzeba powstrzymać, a jeśli trzeba... to wyrżnąć do nogi. Po czym zamilkłem, nie wierząc dokładnie w to co powiedziałem,. Skąd u mnie wzięła się taka chęć walki i zemsty? Przecież nawet nie znałem tych nieszczęśników, mimo iż były kucami...
  5. - Nie zrobicie sobie ze mnie królika doświadczalnego dla Chrysalis! Prędzej zginę, niż wam dam zaciągnąć się z powrotem do Changei! Wydałem z siebie głośny, skrzekliwy ryk*. To zawsze powodowało dezorientację u wrogów oraz sprawiało, że każdy w promieniu kilometra słyszał ten jazgot od którego niemal krwawiły uszy. Zrobiłem to w celu dezorientacji innych Changelingów, po czym następnie używam swojej magii aby uwolnić się z mazi krępującej moje ruchy. Nie dam się im uwięzić i zabrać na rzeź jak bydło!
  6. - Co do... - kiedy spojrzałem na podłogę wszystko stało się jasne. Więc mnie znaleźli, to na pewno sprawka tego Azure Hearta. To wszystko było kłamstwem, zwykłą ułudą. Utrata nadzieji na normalne życie przepadła, czułem rosnącą furię i złość. - Nie wracam z wami nie wracam, dronie. - warknąłem przybierając prawdziwą postać i ze wszelkich sił próbowałem się uwolnić z pułapki aby zabić zdradzieckiego drona.
  7. - Ale co to ma być? - spytałem zdejmując z grzbiety swojego wilka, i zacząłem oglądać szopę. Była stara i mocno podniszczona, nie obędzie się bez generalnego remontu. Szopa była niewielka, kiedyś pewnie służyła jako warsztat albo składzik na narzędzia. - Ta szopa należy do kogoś? Czemu mnie tu przyprowadziłaś?
  8. Ares Prime

    Equestria: Płonąca zemsta

    - Coś mu zrobiła? Ale co, dla mnie wygląda to na petryfikację artefaktu. Wzglądnie rzuciła na niego jakiś czar ochronny, żeby nie można było się nim posłużyć? Jakieś sugestie co mogę z tym zrobić? Mam odłamek twojego rogu w swojej zbroi, może jak użyję go na tym kamieniu to wróci do dawnej formy? - spytałem Sombry telepatycznie. - Tak, Moth. To jest to czego szukałem... jednak ta starucha, zaczarowała ten artefakt. Nie wiem co to może być, jakieś sugestie? - spytałem pokazując wiedźmie zaklęty róg.
  9. - I to mówi wielka władczyni Equestrii, która ponoć przysięgała do ostatniego tchu bronić swoich poddanych przed wszelkimi zagrożeniami. - zgromiłem ostro Celestię, bo nie cierpiałem jak ktokolwiek mówił w taki sposób. - Poddać się, połozyć i czekać na śmierć? To proponujesz władczyni Słońca? Nie w moim przypadku. Ja się nie poddaję. - spojrzałem ponuro patrząc w stronę którą uciekł zbieg.
  10. - Im już pomoże tylko grabarz i dom pogrzebowy... - powiedziałem ponuro, patrząc na martwych strażników. - Więzień uciekł, nie mogłem go zatrzymać. Przeciw temu... czemuś... nie da się walczyć bez żadnej broni. Wolałem wam pomóc... aarrgggh... - skrzywiłem się. - To monsturm zapłaci za to co zrobiło!
  11. Cała armia takich jak on... i jak mamy z czymś takim walczyć? Nie wiem... ale z pewnością się nie poddamy. A próbując zatrzymać to coś, będąc kompletnie bezbronnym, było głupie. Raz już zginąłem, niezamierzam pchać się do grobu raz jeszcze. O ile to była prawda. - Twilight spróbuj podnieść magią, ja może zdołam wyciągnąć Księżniczkę.
  12. Ares Prime

    Equestria: Płonąca zemsta

    Zabrałem zatem kamień ze sobą, spojrzałem na Moth drapiącą Grzejnika. - Ha, widzę że się dogadujecie? - spytałem chytrze. - To dobrze, dobrze... bo przed nami jeszcze sporo drogi, ale zdobyłem to na czym mi zależało. Chodźmy stąd, moi drodzy. Jeśli ten kamień jest tym co myślę, to zbliżyliśmy się znacząco do naszego celu. Po czym odszedłem kawałek od pogorzeliska i ponownie spróbowałem kontaktu z Sombrą.
  13. Z zadowoleniem usadziłem sobie swojego nowego pupila na grzbiecie, po czym poszedłem razem z Fluttershy. - Gdzie mnie prowadzisz Fluttershy? - spytałem, zrównując się z koleżanką. - O co chodzi?
  14. Wykonałem unik w prawy bok, nie dając się trafić tym pociskiem. Nie chciałem tak umierać, a widząc przygniecioną Celestię od razu ruszyłem im na pomoc, jako że miałem więjcej szans na ocalenie ich niż na pokonanie solo tego potwora.
  15. - No raczej. Zatem mam zwierzaka - ucieszyłem się bawiąc się z Hookfangiem. - Więc co teraz? Jeśli jak mówisz... ta Rainbow Dash jest kucem któremu można ufać? Nie wiem, to jest jednak torchę ryzykowne, tylko ty znasz moją tajemnicę. No i ten Azure...
  16. - em... Pan Golden Sprocket, jak sądzę.... - odparłem lekko zmieszany i zaskoczony takim widokiem, zarówno domu jak i jego właściciela. - Witam... to ja Wreckers. Rany ale chałupa... prawie jak w pałacu ksieżniczek. - pokiwałem głową. I tak tak, łapię pana dowcip. No więc, przyszedłem wyjaśnić sprawę pańskiego zaproszenia, proszę pana. - Nie widziałeś może... niebieską krówkę - złapał cię za kołnierz - z czerwonym ryjkiem? - Em... nie? - spytałem nie pewnie. - I proszę kopyta przy sobie. - po czym stanowcza, acz kulturalnie odsunąłem jego kopyta od mojego kołnierza. - Płaszcz może nie najwyższej jakości, ale nie lubię jak ktoś go mnie. - Dobrze... Dobrze... - Padł na kolana i wzniósl oczy ku niebu. - Ześlij na niego, Panie, żeby oczyścić jego grzechy! Kolo ma chyba kuku na muniu... ja słyszałem żeby od dobrobytu może się we łbie poprzewracać, ale to już chyba przesada. - Tak... więc, panie Golden Sprocket, to chyba należy do pana. - odparłem wyciagając z kieszeni czek i tą monetę. - Przyszedłem to panu zwrócić, nie mogę przyjąć takiej gotówki. - Ach! moja ulubiona złota moneta! - ucieszył się. - Skad ją masz? - No, sam mi ją pan przecież przysłał. Czek na 10000 bitów też oddaję. Nikt takiej forsy za darmo nie rozdaje, nawet miłościwie nam panujące Księżniczki. Oddaję to panu... ale nie chcę być niegrzeczny, więc chciałbym się dowiedzieć czego konkretnie pan chciał od skromnego mnie? - A więc tu ją wsadziłem... Och... Zaraz? Co? Możesz... Co?! Jak to... co... Dlaczego... Nie! Ranisz moje uczucia! Chciałem być raz w życiu miły! Pomóc młodemu wynalazcy! Łeee! - zaczął ryczeć jak dziecko. - Ale.. ale...ale... - zbaraniałem trochę. - No już proszępana, dorosły ogier nie płacze... - wyjąłem z kieszeni chusteczkę i podałem mu ją. - Zatem... czego pan chce ode mnie? Może jakoś się dogadamy? - Jupi! - Podskoczył i obial cię. - Wiedziałem, ze jestes dobrym kucykiem! A teraz chodź! Chodź za mną, do robiowni! Pociagnał cię za kopyto pod ścianę, na której w pionie wisiały dwie szable. - ciąg za wajchę, Wreckers! - Ej, chwila panie, spokojnie! Ja się na uściski nie pisałem... matko co ja robię ze swoim życiem... - mruknąłem. pewną niechęcią pociągnąłem jedną z wajch. Co ten stary piernik kombinuje? Pod wami otworzyła się zapadnia, zlecieliście w dół i wpadliście do... wagonu? Potem była szalona jazda, jak w lunaparku, ale o wiele bardziej... karkołomna. Zjeżdżaliście po szynach, robiąc pętle i beczki. Rzygać ci się zachciało. Golden Sprocket darł się jak ucieszone dziecko. Wreszcie jazda zakończyła się na połce skalnej w jaskini, gdzie była cała kolejka. - JAAAAAAAHHHHH JA SIĘ NA TAKIE COŚ NIE PISALEEEEM! - wyrarłem się starając się ustrzymać w tym wagoniku. Po długiej chwili wreszcie ta karuzela się zatrzymała. - O matko moja, babko, i chomiku... wie pan do byłoby... uh... udogodnieniem? Ruchome schody... uuh....
  17. - No to są chyba jakieś jaja... - mruknąłem pod adresem domostwa. Ten dom jeszcze chyba pamięta czasy dzieciństwa mojego świętej pamiędzi dziadka. Miałem w płaszczu dwa błyskacze i dwa klejowe granaty, ale kurde nie wiem czy włazić do tej rudery. Sprawę jednak trzeba jakoś wyjaśnić, przecież czek wygląda na autentyczny a podrabiania takich dokumentów bankowych jest przez prawo zakazane i jest to ciężkie przestępstwo. Hm... podszedłem ostrożnie do drzwi i zapukałem, tak na wszelki wypadek. Jak nie będzie żadnego odezwu w ciągu minuty to odchodzę.
  18. Nie przerywając lostu, spróbowałem nabrać dodatkowej prędkości i zaatakować wroga od tyłu, starając się nie ujawniać. Cholera, przydała by mi się jakaś broń wtedy może miałbym jakieś szanse w walce z nim, a tak mogę jedynie próbować go zatrzymać.
  19. - Milutki jesteś. - stwierdziłem głaszcząc wilczka po głowie. - To chyba właśnie wybrałem swojego zwierzaka. No, to pasowało by cię jakoś nazwać... - przyjrzałem się bliżej wilkowi aby dobrać mu odpowiednie imię. - Jesteś szary, mały... ale widzę że masz już ostre zęby... o wiem! - doznałem nagle olśnienia, i wziąłem szczekniaka w kopyta. - Będziesz od dziś nazywał się Hookfang.
  20. - Byłem tam na obiedzie, muszę przyznać że pani Golden Harvest naprawdę smacznie gotuje. - odparłem, wyczuwając jednak dwuznaczność pytania Rarity. Czyżby ją swędziało między nogami, choć bardziej jest pewne że próbuje mnie jakoś podejść. Więc wybicie okien to nie zwykł wandalizm? Więc co? Tutejsze ogiery stwierdziły, że w mieście pojawił się nowy, lepszy, silniejszy samiec, więc próbują dać mi do zrozumienia żebym się wynosił? O nie, tak dobrze to nie będzie. - Przyznam, że to przedstawienie jest całkiem ciekawe. - stwierdziłem oglądając spektakl. - Jako dzieciak zawsze chciałem odwiedzić las Everfree i mieć wilka drzewnego jako zwierzaka. Ogólnie lubię zwierzaki, ale w mieście ciężko dzielić czas na pracę i opiekę nad nimi.
  21. - Aż trudno wybrać... - pokręciłem głową widząc taką różnorodność zwierzaków. -Może ty mały kolego... - spojrzałem na małego wilczka, o jasnoszarej sierści. - No chodź, chodź malutki. - zagwizdałem aby go spróbować przywołać. - Chodź, nie bój się. Kici kici, taś taś... kurde, jak się na wilka woła?
  22. Ares Prime

    Equestria: Płonąca zemsta

    Wziąłem ten kamień, po czym rzuciłem na niego czar identyfikacyjny. Jeśli to będzie to... Sombra będzie zadwolony, a nasza zemsta się przybliży. - Czujesz to? To jest twoja własność Królu?
  23. Ares Prime

    Equestria: Płonąca zemsta

    - O nie. - odparłem. - Nigdzie nie pójdę, póki nie odnajdę tej rzeczy. Grzejnik, pomóż mi. Po czym zabrałem się do przeszukiwania zgliszczy i pogorzeliska, aby odnaleźć róg Sombry. Po niego tu przyszedłem i nie mam zamiaru odchodzić bez niego.
  24. Rozdział Trzeci już dostępny i jak zawsze zapraszam do czytania, oraz komentowania. A jest co czytać...
  25. Ares Prime

    Equestria: Płonąca zemsta

    - Tak! Tak, patrz moja mała śliczna wiedźmo! - odparłem dumnie do Moth widząc swoje dzieło. - To jest potęga, to jest siła! Ogień żyje, oddycha i pożera, oczyszcza nas! Dlatego jest takim potężnym żywiołem! I to JA jestem Władcą Ognia! - zakończyłem szaleńczym śmiechem. Tak, kochałem ogień. Uwielbiałem patrzeć jak coś płonie, jak pożerają to płomienie, jak oczyszczają wszytsko, dając nowy początek. Ogień mój zniszczył mojego wroga, to samo uczynię z tobą Shining Armor, spalę cię tak że nawet cząsteczki z ciebie nie zostaną. I żadna twoja tarcza ochronna cię nie obroni. Lecz teraz... teraz pora okiełznać ten żywioł. Skupiłem się aby okiełznać i ujarzmić efekt czaru. Ugaszenie tak potężnego ognia, było prawie nie możliwe. Ale mogłem skierować go w określoną stronę, więc wysiliłem się z całych sił i z wolna kontrolując ogień, uformowałem go w potężny słup, po czym starałem się wystrzelić go przez dach, tak aby przestał palić chatę i wygasł na zewnątrz.
×
×
  • Utwórz nowe...