Skocz do zawartości

Lucjan

Brony
  • Zawartość

    696
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Posty napisane przez Lucjan

  1. Jedyne co zdążył zrobić Jack zanim ból zbił go z nóg to wycelowany w bosmana z pistoletu. Ostatnia kula. Nie zawiedź mnie błagam. pomyślał i wystrzelił w tył głowy mężczyzny. Z tej odległości nie mógł spudłować. Następnie nie patrząc na efekty zasłonił Osmę ciałem. - Nie róbcie jej nic złego. Ona dopiero odzyskała wolność. - powiedział ale nadal krwawił. 

  2. Dante zasępił się. Chcesz nas rozdzielić? Dobrze. Przyjmuję wyzwanie. Tylko ty i ja Hektorze. pomyślał. - Ok moi drodzy. Rozdzielamy się. Gillard idzie z Bufetem w prawą drogę. Karol wraz z Martą w lewo. Ja pójdę środkiem. Macie po komunikatorze. Jak znajdziecie coś ciekawego to dajcie znać. - powiedział i dał po jednym każdemu a następnie ruszył w mrok.

  3. Jack patrzył spokojnie na marynarza na drugiej łajbie gdy nagle jego oko rozszerzyło się z przerażenia. Ten gnój. Ta szwedzka, sprzedajna świnia. pomyślał i gdy tylko usłyszał rozkaz kapitana, wyciągnął dwie szpady i rzucił się w wir walki. Po zabiciu czterech wrogich marynarzy w końcu stanął z tyłu marynarza z dwoma kordelasami. Zamachnął się i ranił go w plecy. - Ty sprzedajna świnio. Jak mogłeś dołączyć do Szwedów?! - ryknął do starego znajomego po szwedzku i celując do niego z pistoletu. Jeden z mieczy miał schowany a drugi był wycelowany w krtań żeglarza. Jack był wściekły jak jeszcze nigdy.

  4. Gillard nic nie znalazł przy kowboju. Teraz zostało wejście do miasta. Dante podszedł do bramy i otworzył małe drzwi wbudowane w nią. Gdy wszyscy weszli zobaczyli... miasto ale typu średniowiecznego. Tutaj szli jacyś rycerze, tutaj bazar, dalej jakiś targ. I wszystko żyło w spokoju. Dante patrzył przed siebie niewidomym wzrokiem. - Opiszcie mi jak tu wszystko wygląda. - poprosił. Jedynymi ciekawymi rzeczami były trzy drogi które nikły w mroku. Dość ciekawe nieprawdaż?

  5. Siergiej usiadł na ziemi gdy stwór uciekł. Niezły skurwesyn z tego był. Musiał to przyznać. No ale cóż. Teraz została tylko jedna rzecz. Wyczyścić porządnie nóż. Gdy już to zrobił,  schował go do pochwy i następnie sprawdził magazynek. Raczej na drogę powrotną starczy naboi. Następnie rozejrzał się po stacji. Musiał zebrać jakieś rzeczy aby stworzyć schronienie albo miejsce gdzie mogą się schować. Pokazał Patrykowi, że ma poczekać a sam ruszył powolnym krokiem w głąb stacji aby rozejrzeć się za potrzebnymi rzeczami lub miejscami gdzie dałoby radę ukrycie się.

  6. No to jak widzisz ja jego też. Każdy z nas by siebie nawzajem zabił  każdy na siebie marudzi. - powiedział dalej uśmiechnięty.

    Następnie przyjrzał się dziewczynie. - Wyglądasz spoko. Zapraszam do wspólnego napicia się rumu. - powiedział podając jej butelkę pełną rumu.

  7. Reakcja Siergieja na ten widok była jedna. Pierwsze co zrobił to puścił serię z karabinu w stronę potwora. Czy czegoś co macki wyciągnęły z ziemi... Co to było? Chuj wie. 

    Gdy zobaczył, że Patryk też zbliża się do wrót śmierci, wyciągnął swój nóż myśliwski, złapał mężczyznę za rękę, trzymając go podszedł do macki i zaczął ciąć. Przy okazji rzucił jeszcze jeden granat w stronę stwora z nadzieją, że gdy ten poczuje ból to puści jego towarzysza.

  8. Jack spojrzał na dziewczynę. - Mój okręt zatopił Czarnobrody. A nie mając innego zajęcia dołączyłem do tej załogi. Co to celu wyprawy to nie wiem choć słyszałem coś o złożach złota w Ameryce. Kapitan nazywa się William. A na Pana ważnego czytaj bosmana nie zwracaj uwagi. Bardzo spięty chłopina. - powiedział z uśmiechem. Nie wyglądał na pijanego. Za to uśmiech nie schodził mu z twarzy.

  9. Kaleka kaleką ale ja jestem piratem. Właściwie byłym ale zawsze piratem. Strata oka to tylko jeden z przypadków w czasie walk na pełnym morzu. - powiedział gdy oderwał się od rumu. Spojrzał na dziewczynę i uśmiechnął się. - Swoją drogą. Moje imię już znasz, to może ty się przedstawisz? - zaproponował i znów napił się rumu.

  10. Jonathan wstał zaspany. Znowu ten sam sen. Czyżby Scarecrow coś sugerował? A walił to pies. Mężczyzna szybko wstał i ruszył pod gildię.

     

    Pod gildią była tylko dziewczyna ze wczoraj. Machnął tylko na powitanie i oparł się o mur. Zaczął czekać na Prestona. Dopiero po 30 minutach doczekał się mężczyzna z wiru kart. Przywitał się i ruszyli w końcu w drogę.

     

    Po 4 godzinach w końcu dotarli na miejsce. Nie można było powiedzieć, że miasto miało rozmach ale i tak było przyjemnie. - Hmmmm. Ja bym poszedł coś zjeść a potem pozwiedzał miasto. Może będzie tutaj coś ciekawego. - odpowiedział na pytanie kowboja. Był głodny więc obiad był teraz na pierwszym miejscu.

  11. Tego się gościu nie spodziewał. Wszystkie ataki w niego trafiły robiąc chmurę dymu i wszystkiego co w niego trafiło. Gdy kowboj się pojawił, okazało się że leży nieprzytomny na ziemi. Dante podszedł i na wyczucie kopnął go w twarz. - To co? Idziemy dalej?  Czy macie zamiar nad nim się poznęcać?  - zapytał grupę. Dziewczyna dalej stała z tyłu i utrzymywała resztę w tym wymiarze.

  12. Jack jakoś specjalnie się nie przejął słowami bosmana. Swoje przeżył więc dla niego to nie było wyzwanie. Po chwili zobaczył, że jakiś majtek zawołał bosmana. Obok niego była kobieta. Specjalnie jakoś się nią zainteresował. Kobieta jak kobieta. Nic specjalnego. Machnął ręką na powitanie i wrócił do picia rumu póki nie rozpoczęli dalszej podróży. 

  13. Heh. Już Ci mówiłem. Co skleroza panie ważny? - zapytał. Po chwili jednak spoważniał. - Zabił całą moją załogę, żonę i zatopił statek. Czegoś takiego nie można darować. - odpowiedział. Po chwili wyrwał się z zamyślenia, i na twarz powrócił mu uśmieszek.

  14. Cal przed śmiercią, kowboj zamienił się w karty i wylądował przed Karolem. - Zaczynamy. - powiedział z uśmiechem i kopnął chłopaka z taką siłą, że ten odleciał 10 metrów w tył. Dante za to zrobił kilka ruchów dłoni aby zakończyć pieczetowani i wycelował dłonią w stronę kapelusznika. Po chwili w jego stronę poleciały pioruny. Ten tylko skwitował to uśmiech i wyskoczył w powietrze tak, że znalazł się nad piorunami. - Chlopaki, teraz! - zawołał Dante.

  15. Ok. Ok. Rozumiem. Spokojnie panie ważny. - powiedział. Po chwili uśmiechnął się szeroko. - Się tak nie spinaj. Bo wyjdziesz na durnia przed całym statkiem, że jeden były pirat ma bardziej gadane od ich bosmana. - powiedział i napił się rumu z butelki którą znalazł pod statkiem 

  16. Dante westchnął i zwrócił swoją twarz w stronę kowboja. Zbliżył się do Gillarda i położył mu dłoń na ramieniu. - Uwolnienie. - wyszeptał i moc chłopakowi wróciła. Następnie odezwał się w stronę kowboja. - Dobra cukiereczku. Nie mamy czasu na gadanie. Bufet. Teraz! - zawołał i zniknął, aby pojawić się za kowbojem i kopnąć go tak by poleciał w stronę Bufeta. W tym samym czasie na murze siedziała jakaś kobieta w czarnej szacie i wszystkiemu się przyglądała. 

  17. Człowiek to człowiek. Ale ok. W wasze sposoby wyciągania informacji się nie wcinam. - stwierdził Jack rozglądając się po pokładzie. Zamyślił się. Jakim cudem kapitan wrogiej fregaty dał radę tak łatwo zbiec? Przecież to awykonalne. Żeby jeszcze łódką. Ale żadnej nie brakuje ani żadnej nie widać na horyzoncie. Odwrócił się w stronę bosmana. - No dobra panie ważny. Skończy tą głupią walkę. Jaki pomysł na tych tu? - zapytał wskazując kciukiem na pojmanych. 

  18. Dnia 31.12.2017 o 19:22, Emily napisał:

    Przepraszam za opóźnienie, ale niestety miałam problemy z połączeniem internetowym, a moje poczucie czasu poszło w cholerę. Postaram się napisać odpowiedź jak najszybciej mogę.

    Czy twój problem został rozwiązany bo nadal zegary na odpis...

  19. Thy. Widać, że tu ogarniają całą sprawę. pomyślał gdy zobaczył ochronę i kamerę. Westchnął i dokładnie się rozejrzał ale tak by kamera tego nie uchwyciła. Po chwili jakby ze zmęczenia Dante się przeciągnął ale w taki sposób, że wystrzelił tak klasyczną w jego wykonaniu strzałkę w kamerę aby ją unieszkodliwić. Jeśli to się uda, to potem ochronę szybko załatwi i zajmie się swoim celem. Czyli pedałkowatym byłym KLC. 

  20. Kowboj zareagował od razu. Jedną kartą rzucił w Bufeta a drugą w Gillarda. Dres mógł poczuć jak w momencie zetknięcia się jego z kartą,  nastąpił mały wybuch ale dość silny by ten odleciał na miejsce z którego wyskoczył, za to Gillard nie poczuł nic. No może oprócz blokady umiejętności.  Czyli kowboj ogarnia o co chodzi. - Tobie chłopcze moce wrócą jak przyjdziesz przez bramę. A ty łysolu się ogarnąć i nie zgrywaj głupiego. - powiedział spokojnie mężczyzna.

  21. O kurwa... - tylko tyle zdarzył powiedzieć Siergiej gdy macka porwała jego kumpla. Gdy usłyszał chrzęst, w tym samym momencie wyciągnął granat odłamkowy i rzucił go w stertę śmieci, a zaraz za granatem poleciała seria z karabinu Rexa WSW. Był wściekły. W takim momencie taki skurwesyn wyskoczył. Na prawdę musiał w takim momencie?!

×
×
  • Utwórz nowe...