(obrazek poglądowy, autor nieznany)
Barman był tego dnia bardzo niespokojny, nawet podczas tak prostej czynności jak nalewanie bezalkoholowego piwa gościom. Im bliżej była noc koszmarów tym więcej dziwnych kucyków przychodziło do jego tawerny. By być gotowym na wszystko, wynajął nawet dwójkę jednorożców, by te, incognito i schowane pośród innych kucyków, chroniły karczmę. Najbliższe tygodnie miały zwiastować koniec zajazdu na końcu ogona alicorna... albo duży zysk, nawet pomimo opłacenia ochrony.
Było parę minut po godzinie duchów i na progu karczmy pojawił się dziwny jegomość w szarej pelerynie. Kuce z Canterlotu powiadały o nim, że jest nowym doradcą księżniczki, albo wysłannikiem, ale nikt nie wiedział skąd się wziął.
Galopem dobiegł do baru i machnął kopytem barmanowi przy pyszczku, by ten się zbliżył i powiedział mu na ucho:
- Dziwne rzeczy się dzieją, naszą ukochaną księżniczkę Celestię oskarżyli o bycie wiedźmą i o zamiar odprawienia rytuału zniszczenia świata!
- Przecież to nie dorzeczne! - odpowiedział mu barman i schylił głowę w skupieniu. Nie mógł pojąć kto by mógł być taki głupi by oskarżać Celestię!
- Słuchaj, bo jest ważniejsza rzecz, księżniczka będzie chciała bronić się przed zarzuta...
- Celestia nie może być wiedźmą! - wykrzyknął barman, spojrzał po gościach, czy któryś go usłyszał i ściszył nieco głos - To musi być prawda, prawda?
Barman nie widział wyrazu twarzy kucyka w pelerynie, ale domyślał się co może znaczyć jego milczenie. Kucyk kontynuował:
- Księżniczka wybrała TWOJĄ tawernę, aby w niej odpierać zarzuty. Masz około 15 minut by przygotować się do tego najścia.
Z barmana spadła jedna ciężka kropla, za nią druga, trzecia... dawno już się tak nie spocił, chociaż było mu zimno. Kucyk w pelerynie ciaśniej się nią obwinął i zmiótł się z baru zahaczając rąbkiem swej peleryny nos barmana.
Ten wnet zrozumiał co się wyrabia, wziął się w garść, złapał leżące nieopodal miotły i rzucił je przypadkowym gościom.
- Ma tu lśnić!
Ci wiedzieli, że nie ma co polemizować z barmanem i wzięli się do roboty...
Księżniczka Celestia zjawiła się ledwie dwie godziny później, sama, tylko z kucykiem w pelerynie u swego boku, ten wskazał jej obszerną kanapę, na której to królewski tyłek Celestii będzie spoczywał najdelikatniej.
Biały kucyk zaczerpnął tchu i stwierdził, że jest gotowy. Barman ledwo co zipał za swoim barem, a pod zajazdem czekał już zastęp losowych kucyków z widłami i pochodniami, chcącymi zrobić z jasnej grzywy Celestii gwiezdny pył...