Skocz do zawartości

[Gra] FoE: Under the Burden of Liberty


ShadowNote

Recommended Posts

(Reportaż a.k.a kopniak bo pauza)

Hawk w końcu był w stanie rozpoznać rozmazanego w gorącym powietrzu kuca, brudnej piaskowej karnacji, ciężko stwierdzić czy to jego prawdziwe pokrycie czy spowodowane pustynnym klimatem. Z pewnością kuc nie zauważył pegaza na niebie, mało kto oczekiwałby stalowego ogiera nadcierającego z góry. Cel Hawka natomiast wydawał mu się zdecydowanie wart ostrożności, ale tylko jeśli go sprowokuje, zaskoczenie kuca nagłym powitaniem odpadało.

Edytowano przez ShadowNote
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 167
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

(Znowu odpis tylko dla mnie. Odpisuję, a ty najlepiej szybko znowu odpisz i wsadź ich w akcję, bo inni czekają.)

Hawk podleciał do tajemniczego kuca od boku i wylądował jednak był gotów momentalnie się poderwać, gdyby tamten sięgnął po broń i wycelował. Spokojnie, pewnie i dość głośno powiedział:

- Hej ty! Jak cie zwą i co tutaj robisz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 - Zbrojkę dostałeś i rycerza zgrywasz? Z kilkudziesięcioma kilogramami stali pokrywającymi skórę każdy może tak gadać. - Spojrzała na Eomeera z lekko zażenowanym wyrazem twarzy. - Nawet jeśli to ja jedyna ich nie mam - dodała po chwili ciszej, mówiąc raczej do siebie. Odwróciła od niego wzrok i zaczęła rysować kopytem po ziemi.

Edytowano przez KubaGR8
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pustkowia. Olbrzymie połacie terenu, pozbawionego czegokolwiek wartego jakiejkolwiek uwagi. Drzewa, krzewy czy jakakolwiek roślinność, tu były rzadkością, a jeszcze mniej z nich było w jakikolwiek sposób bezpieczne czy pożyteczne. O wiele częściej trafiało się na różne zmutowane twory, które kiedyś były zwykłymi zwierzętami. Aż dziw, że ostał się tu jakikolwiek szlak, którym ktokolwiek kiedykolwiek jeszcze uczęszczał. Tudzierz niemałe było zdziwienie złotej maści kucyka, na widok nie jednego, a wielu wędrowców na horyzoncie. Nie było to jednak zbyt pocieszające. Po tym szlaku poruszały się tylko dwa typy grup: Karawany i Ci, którzy chcieli je zrabować. Co za tym idzie prawdopodobieństwo strzelaniny w wielce niesprzyjających warunkach było bardzo wysokie.


Wild Steed co prawda miał doświadczenie w radzeniu sobie z bandziorami, znał jednak swoje granice i wiedział, że walka tutaj wymagałaby co najmniej dobrego planu. Mimo wszystko zawsze jednak istniała szansa, ze grupa nie będzie zbiorem marginesu o inteligencji nieprzewyższającej chomika. Postanowił nieco zaryzykować i iść przed siebie, uważnie jednak obserwując zbliżającą się z horyzontu plamę, dopóki nie będzie w stanie jej zidentyfikować.


Jednakże obserwacja doprowadziła do tego, że przegapił on jedną, bardzo ważną, jeśli wręcz nie ważniejszą plamkę na niebie, która w mgnieniu oka znalazła się tuż obok niego. Gdyby nie pokaźny pancerz pegaza, Wild najpewniej nie usłyszał by go nawet przy lądowaniu.


“Dlatego nie dzierżę takich puszek.” - przeszło mu przez myśl, kiedy odruchowo jego magia sięgnęła do kabury w której schowany był stary rewolwer, który pomimo wielu lat troski nie prezentował się najlepiej. Bębenek był porysowany, chwyt wytarty, że aż bolało w oczy, a lufa, która obecnie skierowana była prosto między oczy intruza, wyglądała jakby ktoś celowo naciął ją w trzech miejscach, pozostawiając wyraźny ślad. Jednak mimo fatalnego wyglądu jednorożec ufał tej broni. Za dużo czasu spędził na jej naprawach, aby wierzyć, że ta zawiedzie go w potrzebie.

 

- A kimże jesteś, aby od tak sobie przylatywać i legitymować przypadkowego wędrowca? Jednym z tych Enklawowców, którzy myślą, że mogą sobie brać co chcą? - rzucił niemiło, ustawiając się przodem do przybyłego, nie opuszczając przy tym broni, która uparcie skierowana była pomiędzy jego oczy. - Jeśli jednak tak Ci zależy to proszę - dodał, po czym zaczął recytować niczym wyuczoną na pamięć formułkę. - Wild Steed, szeryf… a właściwie były szeryf SummerVille, które znajduje się w strefie wpływów Nowej Appelosy, w której obecnie również się znajdujemy. A chciałbym przypomnieć, że tu Enklawa obecnie nie ma NIC do gadania - skończył z nieprzyjemnym spojrzeniem. - A skoro ja odpowiedziałem na Twoje pytania, to Ty, chociaż by ze zwykłej grzeczności odpowiedz na moje. Wiec tym razem nieco milej. Kim Ty jesteś i czy należysz do tamtej grupki na horyzoncie? - tu wskazał na odległy punkt, przy użycia skinienia głowy.

 

// Powinno być teraz bardziej przyjazne Tapatalkom

Edytowano przez Thoron95
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Ał czarne literki na czarnym tle, proszę o zmianę koloru na automatyczny)

 

Hawk spodziewał się, że kuc sięgnie po broń, ale był przygotowany i momentalnie, gdy lufa kierowała się w jego stronę ten odskoczył w bok i zaczął latać naokoło rozmówcy. Wykonywał wiele manewrów, by nie dać skupić na sobie muszki i w odpowiednich momentach wtrącał się mówiąc:

- Stary, ile ty tu jesteś? KAŻDY absolutnie każdy spyta się ciebie kim jesteś. Wszyscy chcę się czuć bezpiecznie, a informacja to bezpieczeństwo, więc jakbyś mógł do cholery opuścić gnata, to byłbym wdzięczny, przecież ja w ciebie nie celuje, ani nie strzelałem, choć miałem okazję. Zastanów się, gdybym był z Enklawy, to nie gadalibyśmy, tylko byłbyś już zestrzelony z chmury, a ja zabierałbym ci juki. Nazywam się Hawk Eye i jestem z tamtej grupki, ale nie odpowiem na żadne pytanie póki nie schowasz broni - Jego głos był pewny siebie, a jego wizjer skierowany w stronę szeryfa, jednak głównie spoglądał na lufę rewolweru, by przewidzieć, gdzie będzie celować i nie wlatywać niepotrzebnie pod ewentualny strzał. Na jego pyszczku, który był widoczny nawet w hełmie malował się spokój i profesjonalizm, ten pegaz na prawdę nie powie nic więcej w towarzystwie broni, ale jednak był gotowy zmienić podejście do kuca i strzelić do niego jeśli ten go zaatakuje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Sorry, kopiowałem z gdocs, a stamtąd są takie problemy. Postaram się pamiętać aby to zmieniać. Daj znać, czy teraz jest lepiej)


Jednorożec usłyszawszy początek wypowiedzi zaśmiał się, niemało rozbawiony zdziwieniem pegaza.

- Żył Ty kiedy w niewielkim miasteczku jako szeryf? Każdy mnie tam znał a gwiazda mówiła wystarczająco, abym nie musiał się przedstawiać obcym. Kucyki po prostu przychodziły z problemem, albo bronią a ja robiłem co należało. A przybyszom po prostu się uważnie przyglądałem, z poluzowaną bronią - powiedział z widocznym uśmiechem na pyszczku. Ten jednak po chwili zniknął, zastąpiony zimnym i spokojnym wyrazem, jednak nie tak wrogim jak na początku. - A że Twoje argumenty są logiczne, to przychylę się do Twej prośby - dodał, powoli umieszczając swą broń w przeznaczonym na nią miejscu, a kiedy pegaz w końcu się zatrzymał, spojrzał na niego poważnie. - Poza tym sam mówisz o ostrożności i bezpieczeństwie, a jesteś oburzony, że po nagłym desancie kilkunastu kilogramów stali w której się schowałeś celuję w Ciebie bronią - rzucił poważnie, mrużąc nieco oczy. - I skoro przeszliśmy z zaskoczenia, otwartej wrogości i gróźb na poziom cywilizowanej rozmowy, to mógłbyś łaskawie wylądować? Chciałbym rozmawiać z kucykiem, a nie pancerną osą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pegaz zmrużył oczy, rozmawiał z drugim twardym zawodnikiem, ale nie miał powodów do sporów, więc wylądował i wyprostował się. Spojrzał prosto w oczy jednorożca i po namyśle zdjął hełm ukazując swoją grzywę. Usłuchał co ma do powiedzenia ten drugi, ale nie odwzajemnił śmiechu. Nie miał powodu, a na powierzchni mało rzeczy robił bez powodu. Rzucił mu za to:

- Nie, nigdy nie byłem szeryfem, ale byłem za to głównym zwiadowcą, urodzonym w Stajni, w niej wychowany i jej broniący. To ja zajmowałem się tym, by jej mieszkańcom włos z grzywy nie spadł i wypatrywałem bandytów, czy mutantów. Nie wiem jak to jest być rozpoznawalnym wszędzie, bo jestem wojskowym, kolejnym w szeregu, ale jestem dumny z tego, do czego doszedłem - miał typowo żołnierski wyraz twarzy, lecz nie recytował, mówił z serca. - Oboje polujemy na przestępców i wszelkie wynaturzenia, ale ty robisz to jak ktoś cie o to poprosi, a ja na to sam poluję i tropię. Ty zapewne wiesz jak się obejść w mieście i w barach, by wyjść nieobity, ale ja wiem jak się nie poobijać w pustyni. Więc skoro wiemy coś o sobie, może powiesz co Ty były- tu zaakcentował to słowo dość mocno. - Nie będę nawet dochodzić czemu były, to nie moja sprawa, ale były szeryf robi sam na pustkowiach? - odwrócił lekko głowę do reszty ekipy, która zapewne będzie tutaj niedługo i dopowiedział znowu patrząc na Wilda - Swoją drogą ja i ci z tyłu jesteśmy tutaj z pobliskiej Stajni i zostaliśmy wysłani jako ekspedycja. Mamy na celu ucywilizowanie społeczeństwa i zjednanie, ale nie siłowe jak inni. Chcemy nauczyć kucyki jak ze sobą współpracować, bronić i odbudować miasta na nowo. Nazwano nas "Niewolnikami Swobody", ale to tylko tępa nazwa odgórnie nałożona. Wątpię, by ktoś z nas się tak tytułował na serio.

 

EDIT: Tak, jest lepiej.

Edytowano przez Serox Vonxatian
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Panowie.. Spokojnie! To tylko LGR.. Z takim poziomem odpisów to czaso przestrzeń załamiemy! To komplement jakby który nie ogarnął.. Pozatym ja was tak tytułuję, jak MG dla uniknięcia powtórzeń i jako Mistrzyni bo tak się przyjęło :3)

- Dobra, mamy aktualnie inne zmartwienie, pokłócicie się potem.. - Parsknęła z determinacją Shadow brnąc na czele w kierunku pochłoniętych rozmową ogierów. Stalowe kończyny zatapiały się dość głęboko w piasku pozostawiając wyraźne ślady.. Zauważyła to dopiero niedawno, ale zignorowała ten fakt nie podejrzewając, że ktoś za nimi podąży. - .. Schowajcie broń, gdyby miał złe zamiary Hawk nie przebierałby w środkach uspokajających.

Dobrze, że przeguby w lukach pancerzy były szczelne, nie wyobrażała sobie ani kszty piasku pod pancerzem, niestety zdążyła sobie wyobrazić ten dyskomfort, a już sama myśl ją wzdrygła. Powoli docierając na miejsce skinęła głowę do pegaza i nieco sceptycznie uchyliła głowę ogierowi. - Wstąp i opowiedz nam coś.. Chyba, że jak mniemam, pan woli się powtórzyć osobiście ? - Dość stłumionym głosem dało się usłyszeć okazjonalny syk systemu cyrkulacji powietrza dający ucieczkę gorącemu już powietrzu. Nie zamierzała ściągać hełmu, nie zachowała też skrupułów skromności unosząc się wzwyż na tylnich kopytach - Shadow Note, Mistrzyni Swobody. Mój tytuł i tytuł MOJEJ drużyny to nic innego jak hipokryzja i zwykłe odniesienie do naszej misji na zewnątrz. Nie mamy złych zamiarów i nie narzucamy naszej woli, chyba że napotkamy czynny opór z użyciem ostrej amunicji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Flare zerknęła na szeryfa i podeszła do niego bliżej.

-Pan tu stróżuje. Tak?

Nie czekając na odpowiedź zadała kolejne pytanie

-Te ataki nie są pierwszy raz, prawda? Jeżeli tak to trzeba powstrzymać je, żeby więcej nie napastowały wioskę.

Artystka zamyśliła się chwilę i zaczęła coś pisać w notatniku.

-Gniazdo radrakanów jest ich najważniejszym ośrodkiem. Mrówki to też insekty to pewnie mają tak samo. Gdy zniszczy się gniazdo już przestaną atakować. To oczywiście jest teoria. Może ją podważyć bynajmniej to, że jesteśmy na pustkowiach. Ale...

Powiedziała i znów popadła w zamyślenie. Wymamrotała.

-Tutaj może stać się wszystko...

Edytowano przez eragon333
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nagłe pojawienie się “Niewolników Swobody” zaskoczyło Wild’a. Kiedy ostatnim razem spoglądał na nich byli dość daleko i nie spodziewał się, że zwykła rozmowa z jednym pegazem zajmie mu tyle czasu, aby stracić rachubę  i pozwolić grupie do niego od tak dojść. Przeoczenie, którego musiał w przyszłości uniknąć, bo to, że tym razem dobrze trafił, nie oznaczało, że w przyszłości taką grupką nie będą bandyci czy coś gorszego.


Pierwszym, co zrobił jednorożec, było przyjrzenie się nietypowym wędrowcom. Ci, którzy zwali siebie “Niewolnikami” chodzili w grubych i wyglądających na niezwykle wytrzymałe pancerzach, jednak na co od razu zwrócił on uwagę, było to, że w przeciwieństwie do pegaza, te ani trochę nie przypominały tych Enklawy.


- Wild Steed, były szeryf z SummerVille - powiedział spokojnie i bez żadnych emocji do przywódczyni grupy, po czym z powrotem zwrócił się do Hawk’a - I aby zaspokoić choć trochę Twą ciekawość, to sam odszedłem. Miałem dość tego, jak ograniczała mnie biurokracja i jak nie raz musiałem wypuszczać różne ścierwa, bo ktoś wpłacił do Nowej Appelosy Kaucję, łapówkę, “dotację” czy jak zechcesz to sobie nazwać. Na pustkowiach nie ma raportów ani kontroli, która powstrzyma mnie przed naciśnięciem spustu dla tych, którzy na trochę ołowiu w głowie zasłużyli. - wyrzucił z siebie z wyraźnym ożywieniem, ale i jakby ulgą. Jakby wyrzucił z siebie problem, który go od dawna męczył. Co prawda często zwierzał się ze swych wątpliwości co do działania systemu swojemu zastępcy, ale ten nigdy tego nie popierał. Zapewne dlatego ciążyło mu to z czasem coraz mocniej. - Poza tym ta wasza nazwa może i jest otwartą ironią, ale nie obraźcie się, brzmi beznadziejnie. Będziecie mieli szczęście, jeżeli ktoś będzie was brał na poważnie. I zróbcie coś z pancerzem pana Hawk’a. Pomijając, że ani trochę nie pasuje do reszty, to do złudzenia przypomina te Enklawy i nawet bez oznaczeń może sprowadzić na was kłopoty - dodał poważnie, spoglądając na Shadow… no… chyba na nią, bo w tych pancerzach wszyscy wyglądali dla niego identycznie. A na pewno nie znał ich na tyle, aby poznać kogokolwiek, po wzroście i posturze.


Niemało zdziwiło go nagłe wystąpienie z szeregu, jak mogło się wydawać po głosie klaczy. Sprawy przez nią poruszone oraz ton jakim to wszystko wypowiedziała, sprawił, że Wild potrzebował całej siły woli, aby nie walnąć się w czoło.


- Jak już wspomniałem, już nie jestem na służbie. Poza tym eksterminacja robali, które są poza objętym mą ochroną miasteczkiem, szczególnie, jeśli znajduje się ono wiele kilometrów stąd, nie należy do moich obowiązków. Z tym zgłoś się do nowej Appelosy. Może kiedyś uda Ci się doprosić, aby wysłali sanepid, czy jakąś grupę uderzeniową, ale jak patrzę na ich ostatnie działanie, to taniej będzie ci kupić sobie czołg. - powiedział jakby od niechcenia.

 

// Mały edit uwzględniający uwagę z dołu

Edytowano przez Thoron95
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Informacja do korygacji przez Shadu. Ten pancerz jest zrobiony na podstawie Enklawy, a nie zakoszony, więc chyba nie ma żadnych symboli. Ale nie jestem pewien.)

 

- A zatem oboje nie lubimy biurokracji. Ja odszedłem, gdy nauczyłem innych jak bronić Stajnie i pomogłem zabunkrować wszystkie ważniejsze punkty i powiedzieli mi, żebym przeniósł się wgłąb i zajął spokojną papierkową robotą. To nie dla mnie. Teraz latam po pustkowiach i staram się pomagać komu trzeba - gdy mówił, lekko się przeciągnął i jeśli wszyscy podeszli to udał się do Peach i stanął obok niej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Małe nie dopowiedzenie, albo mała pomyłka, faktycznie, jest to pancerz enklawy, ale tylko z wyglądu, oznaczeń jako takich nie ma, w przeciwieństwie do innych pancerzy magicznych te nie mają żadnych oznaczeń, jedynie kolorystcznie. Hawk ciemny granat, Flare, Peach, Eomeer niebieski, Shadow jasny turkus i typowe dla stajni oznaczenie 303 na płycie klatki piersiowej)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wezmę to pod uwagę. Traf chciał, że idziemy uzupełnić zapasy w owym SummerVile. Pański autorytet mógłby nam pomóc. Nie chcemy kłopotów, a nasze skrupulatnie wyliczone przez nieudolnego logistyka racje są ograniczone i nie ukrywam śpieszy się nam. Pański zawód mógłby także okazać się korzystny.. Znajomość praw pustkowi i okolic Nowej Appleloosy jest bezcenna dla naszej sprawy. Budżet naszej wyprawy powinien pokryć koszty pańskiej podróży więc jeśli nie na stałe, nalegam aby pan się przyłączył do nas przy najmniej do SummerVile.

Oto i znalazła okazję do wykupienia sobie łask małego miasteczka poznając do nie dawna byłego szeryfa. To rozdanie z pewnością się zwróci z nawiązką. Zmuszała się by brzmieć stanowczo i zdecydowanie względem rozmówcy. Na razie zignorowała śmiałość Flare, sama nie stosowała się do większości zasad więc nie miała zamiaru karcić członków ekipy. Ale upomnienie mogłoby poprawić stosunki z kartą przejazdową, Wild Steed'em.. - Flare. Wstąp, jestem twoją przełożoną, pomimo naszych relacji oczekuję nieco szacunku co do hierarchii.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Złoty jednorożec usłyszawszy propozycję przyłączenia się, przynajmniej tymczasowego, do  grupy, krótko zaśmiał, choć bardziej z informacji odnośnie ich aktualnego celu. Dopiero co opuścił rodzinne strony, a już ma powód, by do nich wrócić. Ale w sumie czemu miał tego nie zrobić? Trochę czasu go tam nie było i warto byłoby dowiedzieć się, czy po jego wyjeździe miasteczko sobie radzi.

 

- W sumie mała kontrola by tam nie zaszkodziła. Ciekaw jestem, jak radzi sobie mój do niedawna zastępca. Więc chyba przystanę na tę propozycję - powiedział wciąż pozytywnym tonem. - Poza tym jest to jedno z najlepszych miejsc do uzupełnienia zapasów jedzenia w okolicy. Głownie są tam rolnicy, którzy we własnym zakresie sprzedają nadmiary plonów, które ostatnio były dość bogate. Z tego osada się głównie utrzymuje. Ale nie liczcie na wykiwanie ich i załatwienia nie wiadomo jakich zniżek, każdy ma równo pod sufitem i wie ile warta jest jego praca. A nawet jak traficie na młodszego i niepewnego, to sąsiad go upomni - skończył swój krótki opis, po czym podrapał się po głowie i cicho wymamrotał - I może Igiełka nie sprzedała jeszcze tamtego kapelusza, który ostatnio oglądałem. Przydałoby się znów mieć coś na głowie.

Edytowano przez Thoron95
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Rose burknęła coś pod nosem na upomnienie "Mistrzyni" tej stalowej gromadki, po czym, nie czekając na odpowiedź Eomeera, wstała i ruszyła za zakutą w pomalowany na cyjanowy kolor pancerz Shadow, lecz zdecydowanie wolniejszym krokiem. W przeciwieństwie do reszty, ona nie miała żadnego pancerza ze wspomaganiem, a na dodatek w Stajni raczej nie pracowała fizycznie, więc bolały ją kopyta od przebytej dzisiaj drogi. W razie czego potrafiła biec odpowiednio szybko, aby zgubić pościg, nawet mając przy sobie zabrane fanty, ale brakowało jej wytrzymałości na długotrwałą podróż.

 Kiedy w końcu podeszła na odległość dwóch metrów od reszty drużyny, zatrzymała się. Zdążyły się już nawiązać pierwsze rozmowy; czyli ponownie coś, co nie będzie jej interesować, chociaż przydałoby się wiedzieć, co teraz z ów jednorożcem będzie. Przyjrzała się dokładnie ogierowi, podchodząc jeszcze trochę. W głównej mierze starała się wypatrzeć jakieś juki, kieszenie... ogółem cokolwiek, gdzie można schować przynajmniej garść kapsli.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Peach już kilka razy otwierała pyszczek aby się odezwać, ale wciąż była zagłuszana, głównie przez szeryfa i Hawka. Na tego drugiego spojrzała z lekkim wyrzutem, jak on w końcu mógł jej przeszkadzać w mówieniu? Żeby to był pierwszy, lepszy ogier, ale że on? Jak śmiał? Na całe szczęście za to przytulenie się, chociaż nieco metalowe, mogła wybaczyć mu wszystko. Bez większych problemów zdjęła hełm i uśmiechnęła się do pegaza, a potem podeszła do niegdysiejszego szeryfa, nie tracąc z pyszczka uśmiechu.

- Dzień dobry!- dygnęła. - Mam nadzieję, że zostanie z nami pan dłużej. Każda nowa znajomość, a szczególnie przyjazna, jest ważna - spojrzała mu w oczy, uśmiechając się nieco szerzej. - Widać, że spotkał pan dużo różnych kucyków. Mam nadzieję, że pogłoski o tym, że na powierzchni dobro jest rzadsze od złota są nieprawdziwe i nie trzeba za często krzywdzić nikogo innego - przerzuciła wzrok na kaburę, która jeszcze przed chwilą była pusta, odrobinę smutniejąc na pyszczku, zaraz się jednak rozchmurzyła. - A teraz przyjacielski uścisk! - zmieniła nagle temat na zdecydowanie przyjemniejszy, podchodząc bliżej do jednorożca i wyciągając ku niemu przednie kopyta w przyjaznym geście. Starała się przytulić go w miarę delikatnie, pamiętając o tym, że nie miał na sobie takiego pancerza jak Hawk czy pozostali „niewolnicy".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogier o wiele milej przyjął słowa klaczy. Zapewne dlatego, że zdjęła swój hełm i nie była już dla niego anonimowym kucykiem bez twarzy, schowanym w puszce po konserwach. Aż szkoda, że nie miał dla niej szczególnie dobrych wieści.

 

- Może nie tak rzadkie jak złoto, ale raczej wciąż jest w mniejszości. Na szczęście Ci dobrzy zazwyczaj zbierają się w grupach i bardzo ostrożnie dobierają kogoś nowego, więc jak już ich spotkasz, to nie będziesz musiała szczególnie obawiać się wbicia noża w plecy za garść kapsli - odpowiedział spokojnie, starając się mniej więcej zapamiętać jej posturę, aby móc rozpoznać klacz kiedy będzie w hełmie. Oby tylko pamięć go nie zawodziła. Przeraziła go za to propozycja tulenia. - Chętnie... ale może jak będziesz miała na sobie coś lżejszego - odsunął się od niej nieco. - W życiu się jeszcze sporo nadźwigam, a jeśli jakimś cudem dożyję późnej starości, to miło byłoby aby plecy jak najmniej bolały - dodał nieco żartobliwie.

Edytowano przez Thoron95
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skinąwszy lekko na widok rosnących wśród większości morali stanęła na wszystkich czterech nie widząc już sensu w próbie zaimponowania pancerzem bądź posturą. Nawet nie myśląc o ściągnięciu hełmu nieco luźniejszym głosem dodała żartobliwie - Dołącz do nas a będziecie mieli okazję, pamiętaj jednak, że Hawk ma na Ciebie oko... - Szturchnąwszy jeszcze Flare starała się to powiedzieć jak najciszej - Wybacz, mam nadzieje, że moje upomnienie Cię do mnie nie zrazi.. - Odwracając się do drużyny stanęła obok Wilda. - Pan Wild już chyba zadecydował co do wycieczki do SummerVille.. Od teraz polegamy na jego przewodnictwie, a w mieście to właśnie On będzie gadał.. Tak chyba będzie najlepiej. Jakieś sprzeczności ? A! Jeszcze jedno.. Peach, Rose chce chyba z tobą pogadać na temat kopyta.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eomeer podszedł w czasie rozmowy i w milczeniu słuchał wymiany zdań. Nie widział potrzeby aby coś powiedzieć. Co jakiś czas rozglądał się po okolicy.

cóż takie rozwiązanie może nam pomóc. Jednak nie można sobie pozwolić na rozluźnienie się. Rozmyślał kuc widząc jak mistrzyni szturcha Flare. Nie słyszał co mistrzyni jej powiedziała ale wiedział, że nie sensu starać się podsłuchać. Czekał na dalszy rozwój sytuacji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Flare stała jak wryta przez parę sekund.

-Co ja właściwie powiedziałam? Po co? Kurdę znowu to samo. Matka mówiła "Najpierw myśl potem działaj".

Szepnęła do Shadow.

-Nie, co ty czasami mi się zdarza, że mówię to co mi ślina na język przyniesie.

Starała się cofnąć niezauważalnie by znowu coś głupiego nie zrobić.

Edytowano przez eragon333
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Peach odsunęła się od Wilda, słysząc słowa Shadow. Kopyta? Czyżby popełniła jakiś błąd przy opatrywaniu? Fakt, miała ograniczone środki, ale nie powinno jej pójść źle, wiedziała przecież, co robi...

- Przepraszam pana - powiedziała do byłego szeryfa, kierując się do Rose. - Coś nie tak? - zapytała się przyjacielsko klaczy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednorożec zastanowił się przez chwilę, aby przypomnieć sobie jak dokładnie prezentowała się najbliższa okolica. Co prawda sam nigdy nie zapuścił się tak daleko od SummerVille, ale w trakcie wyjątkowo nudnych popołudni często leniwie przeglądał mapy, które leżały w jego biurze.

 

- Jeśli mnie pamięć nie myli, to kawałek stąd powinno być spore pole kamieni. I mówiąc kamieni nie mam na myśli takich pipsztyczków... - przejechał w powietrzu kopytem, nakreślając obiekt nie większy od oka. - … tylko głazy nie rzadko większe od kucyka. Dla takiej grupy może tam być nieco ciasnawo, tak aby każdy się widział i nie był nieco na uboczu. Ale tak długo jak nie rozpalimy większego ogniska, to nie powinniśmy zostać zauważeni. A na pewno nie z ziemi - dokończył, niemal nie zwracając uwagi na odchodzącą Peach.

Edytowano przez Thoron95
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzała po odbijających światło słoneczne metalowych pancerzach drużyny, znajdując wzrokiem Shadow i posyłając w wizjer pytające spojrzenie. Taka nagła troska po trzech dniach podróży wydawała się dość nienaturalna.

– “Znajdziecie miejsce”? Rozumiesz przez to przykucie do łóżka czy faszerowanie lekami? – przekręciła lekko głowę, a następnie westchnęła, spoglądając na Peach. Na pyszczku Rose zagościł lekko niepokojący uśmieszek.

– Oprócz tego, że mnie kopytka napie… – urwała i po chwili odchrząknęła – bolą od podróży? To jedno kopyto – uniosła zabandażowaną kończynę przednią – trochę piecze. Na serio wygląda aż tak źle?

Edytowano przez KubaGR8
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

[[ Umc umc, yły yły! Czas wrócić na scenę :3 ]]

Kopytko Rose wyglądało na nieco spuchnięte dzięki podróży, bandaż był lekko karmazynowy od krwi, ale poza typowym obrzękiem na skutek ugryzienia i marszu to nic wielkiego.

- Byłoby miło gdbyby pan mógł nas tam zaprowadzić nie ukrywam. Peach, jeśli dałoby radę zmienić opatrunek Rose.. Proszę spróbuj tak zrobić. Możemy chwilę odpocząć i podążać za panem albo ruszać zaraz po zmianie opatrunku, decyzja należy do pana.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.

Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...