Skocz do zawartości

[Gra] FoE: Under the Burden of Liberty


ShadowNote

Recommended Posts

Wild zastanowił się przez chwilę nad dwoma możliwościami. Z jednej strony nie mieli zbyt dużo czasu do zmroku, z drugiej odległość nie była jakość szczególnie duża. Jednak nie byli pod presją, nikt ich nie ścigał, a przynajmniej taką miał nadzieję, nie byli na wrogim terenie a w okolicy nie było widać innych śladów życia. Nie było wiec sensu narażać kogokolwiek na choroby albo inne niedogodności związane z nieopatrzonymi ranami.

 

- Poczekajmy aż Peach zajmie się tą raną. Ryzyko wzrośnie przez to na tyle nieznacznie, że nie wiedze powodu do narażania kogokolwiek - powiedział spokojnie, przyglądając się dwójce klaczy. Ta cała Rose wyglądała mu nieco podejrzanie i zdecydowanie nie pasowała do tej grupy. Zresztą tak jak on sam. Mimo wszystko ta jeszcze nic złego nie zrobiła, a na pewno nic o czym by wiedział. Nie widział wiec powodu dla którego miał w jakikolwiek sposób ją gorzej traktować.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 167
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

- Och! - powiedziała, patrząc na kopyto. - Zaraz zmienię, myślałam, że dłużej wytrzyma, znam się w końcu na tym. Dobrze byłoby mieć jakieś porządne bandaże oraz płyn dezynfekujący, ale jakoś sobie poradzę. Nie takie rzeczy się robiło - uśmiechając się, ściągnęła opatrunek w dość szybkim tempie i założyła nowy. - No, teraz już wszystko powinno być w porządku! - dodała z satysfakcją z dobrze wykonanej, choć niezbyt skomplikowanej roboty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rose patrzyła, jak pobrudzony zaschniętą już krwią bandaż zostaje odwinięty, co dało jej też chwilę na zobaczenie swojej rany. Kopytko z obrzękiem i raną wyglądało raczej nieciekawie, ale widok ten na swój sposób polepszała myśl, że z tego wyjdzie, a już szczególnie z taka opieką medyczną.

Gdy jasnozielona poświata zniknęła już ze świeżo nałożonego bandaża, Rose obejrzała jeszcze raz opatrunek, a następnie postawiła opatrzone kopytko na ziemi i pogładziła drugim.

 - Tak lepiej. - Podniosła głowę, z uśmiechem spoglądając Peach w oczy. - Dzięki.

Spojrzała na pancerz wspomagany Blossom, przechodząc także na jej lewą i oglądając ogół stalowych płyt z profilu, po czym ponownie spojrzała na twarz Peach.

 - Eh. Byłby przytulas, ale nie widzi mi się wtulanie w kawał blachy. Tak właściwie... Peach?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowany)

 - Dobrze więc.. Odpoczniemy tutaj przez jakiś czas potem idziemy dalej, nie śpieszcie się, ale bądźcie gotowi wyruszyć gdy tylko nadejdzie pora

 

Zmierzch zbliżał się powoli, a brudne niebo stopniowo chowało słońce za horyzontem, ciemno zielona poświata zdobiąca granice widoczności nabierała niezrdowego blasku. Gorące powietrze powoli ustępowało przyjemnemu wiatrowi i wieczornemu ochłodzeniu. Niedługo będzie trzeba się zbierać pomyślała Shadow rozglądając się po kompanach i jeszcze nie zdecydowanemu przewodnikowi, niechętnie ściągnęła hełm chcąc przyjżeć się swojej drużynie własnymi oczyma. Zna ich tylko powierzchownie, ale pomimo tego zdążyła się do nich przywiązać, nawet do całkiem nowej i przypadkowej Rose, czuła się za nich odpowiedzialna, a jednocześnie zależna. Nie chciała być dowódcą, ale tak już się przyjęło, pomimo to starała się być nie tyle przywódczynią co przyjaciółką każdego z nich, a przynajmniej dobrą znajomą. Nie spodziewała się, że znajdzie wśród nich potencjalną miłość życia. Zatapiając wzrok w już nieco mniej obolałej i wyraźnie żywszej Rose stwierdziła, że niedługo będzie trzeba wyruszać.

Edytowano przez ShadowNote
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

 Podnosząc się Shadow zebrała wszystkich i przyjaznym gestem uczyniła Wild Steed'a prowadzącym.

 W między czasie zdążyła założyć hełm i ustawić się pośród "niewolników".

 

 

// Thoron plox.. Weż tylko napisz, że idziemy... Może ogólny kierunek marszu.. Ja zajmę się resztą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Upewniwszy się, że rana została opatrzona, a wszyscy są gotowi do drogi, wyruszył na przodzie. Przywołał gestem Shadow, chcąc na spokojnie wyjaśnić co dokładnie planuje, oraz z czym mogą mieć do czynienia.

 

- Nasz "nocleg" znajduje się spory kawałek od trasy prowadzącej do SummerVille. Wydłuży czas jaki potrzebujemy na dotarcie do celu o kilka godzin, ale w zamian będzie o wiele bezpieczniej. Kiedy znajdziemy się między kamieniami, to staniemy się niemal całkowicie niewidoczni, a sami będziemy mieli całkiem niezły widok na okolicę. Oczywiście działa to w dwie strony, jeśli jakimś cudem ktoś się tam ustawił, co jest mało prawdopodobne, bo na tych pustkowiach mało kto podróżuje, to będziemy mieli problem. Na szczęście macie kogoś, kogo nikt na pustkowiach się nie spodziewa. Pegaza, który zauważy wszystko z powietrza zanim podejdziemy dość blisko, aby ewentualna zasadzka była groźna - wyjaśnił spokojnie, po czym spojrzał na przywódczynię grupy, do której sam teraz należał. Gruby pancerz w którym się poruszała nie wzbudzał w nim pozytywnych emocji. Zawsze nienawidził tego typu wyposażenia. Ciężkie, nieporęczne i rzucające się w oczy. Równie dobrze można by malować na nich tarcze strzelnicze, bo nie szło w nich unikać czegokolwiek i nawet ochrona przed dużą ilością typów amunicji nie była dla Wild'a wystarczającą rekompensatą. O wiele bardziej wolał proste, lekkie pancerze, na przykład skórzane, w stylu tego co aktualnie miał na sobie. Lekkie i wygodne, wystarczające aby utrudnić zadanie nożowi, złagodzić uderzenie broni obuchowej, czy dawki śrutu.

 

- "Jeśli postanowię zostać z nimi dłużej, to nie ma mowy, abym dał się w coś takiego wsadzić." - przeszło mu przez myśl, po czym spokojnie zwrócił się do samej Shadow. - Mam nadzieję, że nie jesteś zła, że z góry założyłem, że zgodzisz się na wysłanie Hawk'a na zwiady. Oraz, że zabrałem Cię od reszty Twoich kompanów, aby powtórzyć część rzeczy, które powiedziałem wcześniej. Mimo wszystko zebranie wszystkiego do kupy daje lepszy obraz sytuacji, a nie chcę niczego ukrywać. Jeśli mamy współpracować, nawet przez krótki okres czasu, to musimy być pewni, że drugie nie strzeli nam w tył głowy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tak, rozumiem.. Bez urazy, ale twoja broń nie daje Ci dużych szans choćby z przyłożenia, ale tak to dobry pomysł, Hawk z pewnością poczuje się w swoim żywiole. - Odwracając lśniący wyblakłym turkusem wizjer w stronę rozmówcy szła przed siebie równym krokiem.

 

 Po dwóch godzinach marszu w oddali widać już było wyraźnie gdzie mieli spędzić noc, zatrzymując pochód poleciła Hawk'owi sprawdzić czy miejsce nie jest już zajęte szczerze przekonana, że nikogo tam nie będzie. Jakże się zdziwiła jednak kiedy pancerz enklawy po prostu nie współpracował z wolą pegaza, bo bliższej inspekcji okazało się, że te 2% zawodności sprzętu kucyków sprzed wojny nie bierze się z znikąd. Ta usterka wymagała stołu i narzędzi, a przedewszystkim czasu którego teraz nie mieli, mistrzyni z pomocą Wild Steeda dała radę jedynie przywrócić go do jakiejkolwiek formy przydatności poza grubą ciężką kupą kunsztu zakładów metalurgicznych. Niestety możność lotu została Hawk'owi odebrana conajmniej na czas osiągnięcia SummerVille. Kontynując jednak marsz w stronę skał drużyna nadal polegała na jego spostrzegawczośći i cudem działającym systemom pancerza.

 

 Tym bliżej podchodzili tym głośniejszy stawał się głos podświadomości Hawka, miejsce jednak było już zajęte, a drużyna stała na otwartym terenie kiedy syk lontu przerwał tymczasową ciszę, a zza lini głazów wyleciała laska dynamitu lądując nie daleko przed ekipą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Dla Rose marsz do następnego miejsca odpoczynku dłużył się niemiłosiernie. Daleko na horyzoncie przewijały się płaskie pustkowia oraz mało dla niej wyraźne kształty, a bliżej widziała jedynie połyskujące płyty pancerzy oraz słyszała pracę ich systemów motorycznych. No i widziała także prowadzącego drużynę Wild Steeda, który jako jedyny nie nosił niepokojąco wyglądającej zbroi. Prawdopodobnie z tego powodu, lub też jakimś zrządzeniem losu, przyłapywała się co jakiś czas na spoglądaniu na jego ogon i okolice. Po którymś razie rozejrzała się po wizjerach idących obok pancerzy, delikatnie się czerwieniąc, i przez resztę wędrówki trzymała wzrok wbity w ziemię.

 W końcu Shadow zarządziła postój. Blazing Rose od razu po usłyszeniu polecenia usiadła w miejscu, w którym wcześniej stała, obserwując co się dzieje. Jakieś przeglądy i majstrowanie przy pancerzu Hawka, czyli coś się zepsuło. Po dokładniejszym przyjrzeniu się pegazowi mniej-więcej oszacowała wagę pancerza. Ciekawe komu przyjdzie to ponieść, gdy elektronika nawali do reszty...

 Orszak ruszył dalej, lecz tym razem Rose miała nieco więcej zapału, dość dobrze widząc cel ich podróży. Nagle usłyszała syk, który po chwili stał się głośniejszy, a następnie zobaczyła uderzającą o teren przed nimi czerwoną laskę. Jej pierwszą reakcją było odskoczenie do tyłu, a następnie zrobienie kilku szybkich kroków w tym samym kierunku, jednocześnie nadaremno rozglądając się za osłoną.

Edytowano przez Kudos
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hawk wściekle zaklął, gdy okazało się, że pancerz mu zawodzi. Dlatego go nie lubił, dlatego chciał go zdjąć, ale rozkaz to rozkaz i musiał w tym siedzieć. Zamachał skrzydłami nadaremnie, nie mógł się unieść. Z wyrazem determinacji i gniewu na pyszczku szedł wraz ekipą nasłuchując i rozglądając się bacznie. Jako pierwszy mógł usłyszeć lont i momentalnie krzyknął:

- Zasadzka!

I zaczął się wycofywać biegiem. Pancerz był cięższy niż zwykle, ale to mu nie przeszkadzało, nosiło się to i owo przy budowie barykad i punktów obronnych w starej Stajni. Jak mógł starał się też pomóc wolniejszym kucykom, jeśli się takie zdarzyły.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy Flare nie sądziła, że długa podróż może być tak nudna. Rozglądając się wokoło szukała jakiegoś ciekawego obiektu, który choć na chwilę da jej zapomnieć o tym uczuciu.

Jednak nie musiała zbyt długo czekać, ponieważ pojawiła się tuż przed nią podpalony dynamit. Krzyknęła z zaskoczenia, trochę się tego zawstydziła. Odskoczyła w tył, bijąc tym swój rekord w skoku w dal. Intuicyjnie podniosła obiekt używając lewitacji i odrzuciła go w stronę z, której przyleciał. Pogalopowała za najbliższy kamień próbując skupić myśli.

-Co to do jasnej cholery jest.

Pomyślała, lecz Hawk rozproszył ją, odpowiedzią na jej pytanie retoryczne.

-Logiczne...

Zaszeptała ironicznie. Czekała ze strachem na wybuch.

-Może wróg ponownie odrzuci Tym razem celniej i nasza grupa będzie ranna?

Jedna sekunda...

Znowu będzie moja wina. Zawsze coś zepsuję...

Druga sekunda...

Mam nadzieję, że zostawiłam to w Stajni.

Trzecia sekunda...

Edytowano przez eragon333
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Peach pobiegła tak szybko, jal tylko mogła, a że pancerz jej nie wadził dzięki wspomaganiu, a ona sama trzymała się w dobrej formie, nie zajęło jej to długo. Przytuliła się do Hawka na tyle, na ile pozwalał jej pancerz. Bała się, nie kryła tego. Tym razem bardziej niż przy mrowkach, gdyż wiedziała, że tylko kucyk mógłby rzucić dynamitem. Pierwszy kucyk stojący przeciw nim... Miała nadzieję, że nic gorszego się już nie stanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Długa droga przez pustynię na czele sporej grupy nie była tym, co Wild lubi najbardziej. Wolał spokojne przesiadywanie na swoim posterunku albo powolne pilnowanie ulic w niewielkiej miejscowości. No ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Przynajmniej było w miarę cicho, pomijając irytujące odgłosy wspomaganych pancerzy niewolników, co pozwalało mu wracać do milszych lub mniej miłych wspomnień. Te pierwsze przynosiły mu spokój, który był mu potrzebny, aby odganiać wyuczoną potrzebę uważnej obserwacji nieznanych mu kucyków, czego robić nie mógł, bo szli za nim. Spokój ten został jednak rozwiany, przez awarię pancerza Hawk’a. Z niechęcią zabrał się razem z Shadow za prowizoryczne naprawy. Osobiście nie miał nic przeciwko naprawie sprzętu. Było to odprężające i pożyteczne zajęcie, idealne na spędzenie spokojnego popołudnia. Jednak w chwili obecnej przyprawiało go to o ból głowy. Na szczęście w końcu udało im się przywrócić część sprawności sprzętu, jednak bez najważniejszej na chwilę obecną funkcji, latania. Chciał on jednak wysłać Hawk’a nawet pomimo tych niedogodności. Jak się okazało przywódczyni grupy miała inne plany.


- Niech leci bez tego kubła! - powiedział dość głośno, zgłaszając swój sprzeciw przeciwko decyzji Shadow, która wydawała mu się mówiąc delikatnie absurdalna - W obecnych warunkach szanse na to, że go ktoś zobaczy są niemal zerowe. A nawet jeśli, to i tak nic mu się nie stanie. Z takiej odległości wystarczy zwykła koszula by zatrzymać pocisk. A jak się o niego boisz, to daj mu kawałek grubej blachy, żeby się zasłonił i wystarczy! - dodał głośniej, próbując przekonać przywódczynię do wysłania Hawk’a, jednak nawet pomimo działań samego pegaza nie udało się zmienić jej decyzji.


I tak oto musieli podchodzić kompletnie na ślepo do miejsca, które bez problemu można by uznać za pełnoprawną fortecę. Dobre pozycje strzeleckie, widok na okolice i grube, kamienne osłony. Sforsowanie tego wymagało o wiele lepszego sprzętu niż obecnie posiadali, albo choć jednego pegaza zdolnego do lotu, którego akurat nie mieli. Wild był bliski modlitwy, o brak wrogów albo w razie najgorszego o jakieś armaty które magicznie spadłyby z nieba.


Niestety jak się okazało miejscówka była zajęta, a zażyczone armaty nie zaczęły spadać z nieba. Zamiast nich spadła laska dynamitu, która wylądowała tuż przed nim. Wyuczone odruchy dały się od razu we znaki, gdyż rzucił się on w tył, nawet nie próbując odrzucać ładunku. Nie było czasu na nawet szybkie oszacowanie, czy nie wybuchnie w jego chwycie tuż przed jego twarzą ani przez obserwację ilości lontu która musiała się jeszcze wypalić, ani przez czas jaki minął od czasu odpalenia ładunku. Wolał wiec od razu zyskać cenne ułamki sekund, natychmiast rzucając się do ucieczki z miejsca eksplozji.

- Do tyłu i rozproszyć się! Natychmiast! - krzyknął do grupy tonem nie znoszącym sprzeciwu. Musieli jak najszybciej się rozbiec, aby utrudnić przeciwnikowi ewentualne dalsze ataki. Jednocześnie jego róg rozbłysł, otaczając tym samym blaskiem uchwyt rewolweru. Wolał w razie czego móc go szybko dobyć.

Edytowano przez Thoron95
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eomeer widział, że coś jest nie tak. Widział bowiem, że Hawk nie mógł wzlecieć. Kucowi nie podobało się to ani trochę. Nie mieli możliwości oceny sytuacji z powietrze. Szedł więc z resztą co  jakiś czas patrząc za siebie jakby spodziewał się, że ktoś tam będzie. Po wejściu na otwarty teren spiął się jeszcze bardziej.

- Nie wiem czy...- Nie dokończył swojej wypowiedzi, ponieważ usłyszał syk, który nie oznaczał niczego dobrego. Nie zobaczył laski dynamitu ale domyślił się co się mogło zaraz wydarzyć. Dodatkowo krzyk Hawka i innego jednorożca utwierdziły go w przekonaniu, że powinni się stąd wynosić. Zaczął biec za resztą utrzymując pewien dystans aby w razie czego móc przyjąć na siebie strzał z tyłu. Nie była to wcale przyjazna wizja ale wiedział, że on jest w stanie przyjąć trochę więcej niż reszta. Zbroja nie utrudniała mu ruchów. Na szczęście była sprawna i dobrze dopasowana.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stojąc wryta w miejscu rozjerzała się po okolicy, na jej radarze pojawiły się 4 czerwone znaczniki za granicą skał, kątem oka widziała podświetlone na jasno zielono sylwetki kompanów, słysząc w tle głośne okrzyki zarówno towarzyszącej jej kucykom jak i przekleństwa przeciwnej strony na widok skutecznie odrzuconego przez Flare dynamitu.  Niedługo wraz z hukiem w powietrze uniosła się niewielka kupa pyłu, przekleństwa jednak przerodziły się w nie zbyt wyraźnie komendy, najwyraźniej próbowali się zorganizować. Próbując ogarnąc teren,  zaskoczona zajściem wkońcu pomyślała, że dobrze by było się ruszyć z miejsca.. Mają dynamit.. To nie najlepiej prawda ? To.. To nie mrówki... Zaraz... Sięgając pamięcią do wspomnień ze stajni tuż przed wyjściem przypomniała sobie, że każdy z Niewolników ma przy sobie po trzy granaty.. Każdy z wyjątkiem Flare gdyż oddała je jej.. Uśmiechając się do siebie niemalże odruchowo sięgnęła magią do juków wyciągając dwa z sześciu granatów, patrząc na nie starała się skupić, ale chora fantazja nie odpuszczała, wyciągając z obu zawleczkę cisnęła je za skały w przypuszczalne miejsce pobytu napastnika.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Flare w końcu wzięła się na odwagę i wyjrzała zza kamienia. Piasek wzbity w powietrze poprzez wybuch powoli zaczynał opadać. Klacz Wyciągnęła pistolet laserowy i zaczęła strzelać w kierunku odgłosów klnących soczyście kuców po drugiej stronie "frontu". Zauważyła jak Shadow wyciąga zawleczki i rzuca w kierunku wrogów granaty. Schowała się i co jakiś czas strzelała powierzając celowanie jedynie swojemu słuchowi. Gdy skończyła się energia to zaczęła przeładowywać broń. Niestety gdy próbowała załadować kolejną baterię to ładownica się zacięła.

-Wiedziałam, że coś jest nie tak z tą bronią!

Po paru cennych sekundach straconych na zredukowanie usterki wznowiła ostrzał w kierunku przeciwnika.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Wybuch dynamitu i soczyste przekleństwa bandytów były jak muzyka dla uszów Wild’a. Niestety nie mógł się teraz jej oddać, bo musiał przypilnować aby nieuzbrojona część grupy oddaliła się na bezpieczną odległość. W czasie odwrotu nie omieszkał rzucić okiem na to, co robią “Niewolnicy”. Shadow rzucała aktualnie granaty, co było co najmniej dobrym pomysłem, gdyż przeciwnik miał nieco ograniczone możliwości ruchu. Flare z kolei strzelała chyba kompletnie na oślep ze swojego pistoletu laserowego. Samo patrzenie na to bolało go w oczy tak bardzo, że gdyby nie lepsze rzeczy do roboty, to uroniłby krwawe łzy. Jednego był całkowicie pewien, kiedy to się skończy, to będzie musiał zrobić jej niemały wykład o tym, co to celowanie i strzelanie w przeciwnika. Bo obecnie powietrze między nią a miejscem w które strzelała, było chyba najsmutniejszym i najbardziej dziurawym w całej Equestrii. Biedne powietrze.
 

Kiedy wszyscy znaleźli się w miarę bezpiecznej odległości od kamiennej fortecy, zmienił kierunek na przeciwny do obecnego. Jednak nawet, jeśli przeciwnik był zajęty, nie znaczyło to, że podejście tam będzie bezpieczne. Dlatego nawet na chwilę nie przestawał rozglądać się na wszelkie strony, aby nie zostać zaskoczonym nagłym wystrzałem od strony swojego celu. W jego magicznym uchwycie spoczywał pewnie jego stary rewolwer, którego lufa wędrowała wszędzie tam, gdzie baczne spojrzenie jego oczu. Niestety ostrożność wymuszała na nim nieco wolniejsze tempo, więc dojście z powrotem do kamiennego pola zajmie mu troszkę czasu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months later...
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.

Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...