Skocz do zawartości

Recommended Posts

- To daje kolejne pytania i niemal żadnych odpowiedzi. Może kontakt z ciałem rozwija te kryształy wraz z Mocą, ale tego nie będę sprawdzał. Ten gatunek jest mi obcy. Nie było go trzy tysiąclecia temu. Nie znam jego anatomii. Cóż za niedługo będzie śniadanie i warto zastanowić się co dalej - odpowiedział i przekazał ponownie kryształ. - Proszę, ty będziesz wiedziała lepiej jak wydobyć z tego wiedzę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Torgutanka zabrała sproszkowany kryształ i udała się w bliżej sobie tylko znanym kierunku w domu.

Gospodyni natomiast w szampańskim humorze przygotowała gościom śniadanie, budząc tym samym Flawię, której wyraz twarzy wskazywał na wybitne niedospanie.

Kilkanaście minut po śniadaniu mistrzyni wpadła do pokoju. Zdjęła hibernującego Jedi na podłogę i przewróciła na brzuch, żeby rana w plecach była widoczna.

- Arf, pozwól tutaj.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Trzeba powtórzyć rytuał z wczoraj. Ile potrzebujesz czasu, aby się przygotować? - zapytała, siadając przy głowie Syda. Flawia przyglądała się im ze zdziwieniem wypisanym na twarzy, ale i niemałym zainteresowaniem. W końcu coś się działo i brzmiało jak zapowiedź rozwiązania problemu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Niewiele. Mogę zacząć nawet teraz, ale znów skondensuje swoją ciemną stronę, nie chcę znowu spalić kryjówki przez eksplozje sygnału.

Usiadł przy Sydzie i zaczął wchodzić w medytacje. Wszystko tak jak wczoraj. Gromadzenie Mocy, kondensacja i ukrywanie. A potem nałożenie skrzyżowanych rąk i szukanie ran. Pamiętał, że miał jakąś jeszcze z tyłu głowy i tę od blastera. Otworzył oczy, które jarzyły się Ciemną energią i zaczął mamroczeć Sithiańskie reguły.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kryształy zaczęły się iskrzyć i ponownie zapełniać coraz większą powierzchnię. Powoli zmieniały kolor - czerwone stawały się białe, półprzezroczyste. Widocznie oddziaływały również na mięśnie, bo ciało zaczęło się zwijać w kłębek, aby zająć jak najmniejszą powierzchnię. W końcu, po kilkunastu minutach Syda nie było już widać. Teraz drobne kryształki zaczęły się łączyć ze sobą, tworząc zespoloną, półprzezroczystą skorupę wokół ciała. Teraz pośrodku pokoju leżało coś, co wyglądało jak kawał głazu.

- No - podsumowała Yahvi. - Powinno być dobrze, tak myślę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- May była najemniczką która głównie zajmowała się przemytem. Bardzo wiele rzeczy "wyniosła" z pracy, co pozwoliło na stworzenie całkiem zasobnego domowego laboratorium. Oczywiście sprowadzała nie tylko narkotyki i leki. Znalazłam parę ciekawych substancji które nadały się do bycia wskaźnikami. Sprawdziłam biały kryształ na obecność pierwiastków biogennych. To samo zrobiłam z czerwonym proszkiem. Oba są pochodzenia organicznego, częściowo, z czego biały zawiera pierwiastków biogennych mniej niż czerwony. W obu znalazłam te same substraty, ale w innych proporcjach. Jednym z nich jest coś, co jest niesamowicie podobne do ryllu. Połącz to ze skutkami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Mówię, że są pochodzenia organicznego TYLKO częściowo. To znaczy, że nie organizmy harpii nie są w stanie same tego wytworzyć. Że było wcześniej coś prawdopodobnie syntetycznego - albo częściowo syntetycznego, co znalazło się w jego ciele. Rozumiesz, jak to działa? - zapytała.

- Ja nie rozumiem, ale to jest ładne - wtrąciła Flawia, wciąż dłubiąc w kamieniu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Nie zaczęło się od głowy. Zaczęło się od rany na plecach, ale tego nie widzieliśmy. Na głowie pojawiło się, bo tam też była płytka rana. Nie wiesz może, czy wcześniej miał jakieś poważniejsze urazy? - zapytała.

- A ile może tam siedzieć... Nie wiem. Ale po tym co zobaczyłam, myślę, że nie będzie potrzebował pomocy w wydostaniu się. Pokazać ci, dlaczego? - zapytała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Musisz mieć jakieś skaleczenie. Choćby drobne - powiedziała. - Nic ci nie będzie, próbowałam tego na sobie i żyję.

Wyjęła z kieszeni szaty fiolkę z białym kryształem. Mocą sprawiła, że się rozsypał. Podeszła do stołu i wlała do fiolki trochę wody. Powstała zawiesina.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arf podszedł do stołu i chwycił za nóż, który został postawiony przy talerzach, a który miał służyć do krojenia mięsa lub owoców przez mistrzynię. Ta nie jadła jeszcze nic, więc był w miarę czysty. Podwinął rękaw szaty i patrząc w oczy Jedi jednym ruchem rozciął sobie rękę na długość przedramienia. Jego twarz ani nie drgnęła. Podszedł z raną do Yahvi i powiedział:

- Proszę, taka rana starczy? Zobaczmy jak to właściwie działa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowany)

- Teraz... czekaj.

Przez chwilę nie działo się zupełnie nic. Krew wyciekała leniwie z rany, to wszystko. Wtedy Jedi użyła Mocy. Delikatnie i niezbyt wiele.

Ale już chwilę później kage poczuł senność, a w skaleczonej ręce nieprzyjemne kłucie i łaskotanie, jakby wewnątrz żył. Krew zgęstniała i przestała cieknąć. Pojawiły się grudki, jakby skrzepy, a po chwili widać było lśniące, czerwone drobinki. Rękę ścisnął bolesny skurcz przedramienia, uniemożliwiający wykonanie jakiegokolwiek ruchu dłoni, teraz zaciśniętej w pięść.

kryształy zaczęły się powiększać i rosnąć. Im dalej sięgały, tym bardziej były blade. Te które zetknęły się z powierzchnią skóry, były całkowicie białe. Po kolejnych kilku minutach przedramię było otoczone kryształami zlewającymi się w gładką powierzchnię. Gdy już zrównywały się ze skórą, Arf odczuwał to jako ciągnięcie krawędzi rany. Skorupa zaczęła ciemnieć i dopasowywać się do koloru skóry Sitha. Skurcz odpuścił. Potem powłoka zaczęła z powrotem skupiać się w jedną, kryształową grudkę i odpadła od nieuszkodzonego ciała. Pozostałość kryształu była o wiele mniejsza, niż dawka którą Arf przyjął.

- Zróbcie to jeszcze raz - zażądała Flawia opierająca się o stół. - Nie widziałam początku.

Edytowano przez Oksymoron
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No dobra - powiedział Kage. - Jestem pod wrażeniem. To na prawdę niesamowicie skuteczny środek bojowy dla użytkowników Mocy. Błyskawiczne leczenie ran przy małych stratach środka. Jednak pada jedno pytanie. Mi to odpadło od razu i całość trwała kilka chwil. Tylko na ranie. Jak bardzo ranny musiał być Syd, żeby tak zarosnąć? - Pochylił się i podniósł ten kryształ. - Niesamowite ile potencjału drzemie w tym kawałku minerału.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jestem ciekawa, jakie jest tego źródło. I czy ktokolwiek oprócz nas o tym wie. Tak mała ilość tego... leku, pozwala na gojenie się bardzo dużych ran. Pobudza tkanki do wytwarzania nowych komórek, ale potrzebuje do tego Mocy. Mam pewien pomysł, ale najpierw musielibyśmy dowiedzieć się, dlaczego Republika postanowiła usunąć wszystkich Jedi i wszystkich Sithów... -Torgutanka usiadła na kanapie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wiem o tym, że jeden z Sithów i chyba nawet to jest nasz Mroczny Lord chciał zabić wszystkich Sithów i tak jak Bane zostawić dwójkę, która miała odbudować spaczony Zakon. To samo chce zrobić mój mistrz. Ten pierwszy na pewno wysłał tu Sithów, by stoczona zostanie jedna z większych bitew. Tak duża, że zostaną tylko nieliczni, zbyt ranni by się przeciwstawić ostatecznemu ciosowi. Jeśli W jakiś sposób on przedostał się do Rady Republiki, to wydanie takiego rozkazu Klonom, które mogą być niespodziewanym, pierwszym i ostatnim atakiem jest niezwykle błyskotliwym pomysłem. Obawiam się, że może nawet skutecznym - odpowiedział Sith kładąc sobie kolejną porcję na talerz. Dawno nie jadł sytego posiłku i teraz to nadrabiał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...