Skocz do zawartości

[F:E, wersja alternatywna] Błędy przeszłości - Orange Snow (Niklas)


Amolek

Recommended Posts

- No widzisz, jak się czegoś nie używa, to się nie wie, jak używać - stwierdziłem. - Jak to dobrze, że mam ciebie...

 

Korzystając z instrukcji Sunny, włączyłem odpowiednią opcję i sprawdziłem miejsce, do którego mieliśmy pójść. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 749
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Sunny uśmiechnęła się w odpowiedzi na twoje słowa.

 

Gdy włączyłeś notatkę od doktor Zodiak, twoim oczom ukazała się mapka obszaru. Zaznaczony był na niej jeden punkt, a gdzieś na skraju widać było coś jakby drogę. Opisana była jako prowadząca do Hoofington.

Poniżej mapki był opis okolicy. Wynikało z niego, że miejsce to znajduje się na północny zachód, mniej więcej w kierunku, z którego przyszliście do Hoofington. Starczyło jedynie trochę zboczyć z trasy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No dobra... - mruknąłem. - Drogę już znamy, więc pewno się tam udamy, jak już sprawdzimy wszystkie nasze zapasy. 

 

Puknąłem w wyświetlacz.

 

- Emm, Sunny...? A jak się tutaj ustawia trasę? - spytałem. - Bo wiem, że można...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sunny znowu wzięła w swoje kopyta twojego Pipbucka, po czym zaczęła ustawiać kilka rzeczy.

 

- To nie jest takie trudne - powiedziała i po chwili na ogólnej mapie Pustkowii pojawił się znacznik, pokazujący przybliżone położenie celu. Dziwnie było ponownie uczyć się obsługi urządzenia, które praktycznie zawsze miałeś przy sobie.

 

- Gotowe - Sunny puściła twojego Pipbucka i uśmiechnęła się jeszcze szerzej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ech, co ja bym bez ciebie zrobił... - mruknąłem, przytulając siostrę. - No to teraz mamy już chyba wszystko...

 

Spakowałem kilka ostatnich rzeczy do torby i opuściłem mieszkanie, kierując się w stronę gabinetu, w którym zostawiliśmy Candi. Teraz czekała nas wyprawa w nieznane i grzmiące w mojej głowie słowa doktor Zodiak, by koniecznie podać na miejscu, że jesteśmy od niej, jeśli nam życie miłe...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, bez Sunny zrobiłbyś niewiele, przynajmniej jeśli chodzi o część spraw technicznych. Ruszyliście, mając ze sobą tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Zabrałeś też torby Candi, do których dorzuciłeś trochę batonów.

 

Szybko przeszliście do gabinetu, gdzie zostawiłeś Candi. Weszliście od razu do środka. Candi nadal leżała wyciągnięta na łóżku gabinetowym.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Hej, Candi, jesteśmy - powiedziałem, podchodząc do niej. - Mamy już wszystko, co potrzeba, zabrałem też twoje tobołki. A, i dorzuciłem ci kilka batonów, bo wiemy, jak bardzo je teraz lubisz - dodałem z uśmieszkiem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Szybko wam poszło - powiedziała Candi i powoli wstała z łóżka. - Nie myślałam, że już dzisiaj będziemy opuszczać to centrum.

 

Klacz podeszła i wzięła od ciebie swoje tobołki, po czym ulokowała je wygodnie na swoim grzbiecie. Można by rzec, że jesteście gotowi do drogi. A ta zapowiadała się na piórdolenie długą i jeszcze bardziej niebezpieczną.

Edytowano przez Niklas
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja raz jeszcze sprawdziłem mocowania jej toreb, czy nie ugniatają za bardzo... niektórych miejsc, po czym przepuściłem klacze na korytarz i zamknąłem drzwi. Ten etap mieliśmy na razie za sobą. Teraz pozostało zająć się naszym zadaniem odzyskania Ruby, no i zyskanie kogoś do pomocy... nie dając się przy tym zabić.

 

Spojrzałem na PipBuck wskazujący naszą trasę.

- No dobra, moje drogie... idziemy!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruszyliście. Pierw przez szpital, potem terenami przy Hoofington. Tu też wyszła na jaw jedna rzecz, mianowicie Pipbuck pokazywał trasę w linii prostej. Nie było to bardzo denerwujące, jednak na razie trzymaliście się drogi, no i kilka razy trzeba było coś ominąć. Widać było też grupy kucyków, które zajmowały się sprzątaniem i naprawą szkód po walkach. Pomimo końcówki potyczek, okolica nadal byłą zabezpieczana przez ochronę albo najemników.

 

Całkiem szybko opuściliście okolice Hoofington i wkroczyliście na gołe Pustkowia. Patrząc na odległość i czas, droga do celu nie powinna być bardzo długa. Najwcześniej dotrzecie tam pojutrze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cały czas doglądałem jednak Candi, upewniając się, że nic jej nie brakuje. Podobnie, choć może mniej intensywnie, obserwowałem siostrę. Sunny jednak radziła sobie na tyle dobrze, że nie wymagała mojego troskliwego oka, które patrzyłoby na nią. Dojrzałość...

 

- Jak dobrze pójdzie, już jutro będziemy na miejscu - powiedziałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obie klacze pozytywnie zareagowały na tę wiadomość. Przeszliście jeszcze kawałek i zorganizowaliście sobie miejsce do spania, gdyż zbliżał się późny wieczór, a nie mieliście ochoty marznąć i iść w nocy.

 

Po spokojnej nocy, pierwszej w miarę spokojnej, pomimo warunków, ruszyliście dalej. Było nawet przyjemnie. Rozmawialiście na różne tematy oraz doskonaliliście plan awaryjny, na wypadek walki z łowcami niewolników. Wszystko było spokojnie, ale nie traciliście czujności.

 

Późnym popołudniem z naprzeciwka doszła was dziwna mieszanina dźwięków.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od razu chwyciłem za miecz. Nie podobały mi się te odgłosy, ale być może były czymś niewinnym... jednak wolałem zachować czujność.

 

- Cholera wie, co to jest - powiedziałem. - Zachowajcie więc czujność.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zauważyłeś niepewność na twarzy Candi i Sunny. Klacz ziemna cofnęła się trochę za ciebie, natomiast Sunny wyciągnęła swój zdobyty pistolet.

 

Hałas nie ustawał, po pewnym czasie stając się trochę bliższy. Rozpoznałeś tam dźwięki wystrzałów i jakieś okrzyki. Po chwili też usłyszałeś stukot kopyt.

Jednak ten odgłos powoli narastał. Ktoś biegł w waszą stronę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ktoś tu biegnie - stwierdziłem, sądząc po odgłosach. - Trzymajcie się blisko.

 

Wyciągnąłem bardziej przed siebie swój miecz. Nie wiedziałem, co mam sądzić o tym kimś, dlatego postanowiłem mieć broń w pogotowiu, by w razie czego zaatakować, albo się obronić... 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odgłos stukania narastał i po chwili na wzniesienie przed wami wbiegł pegaz. Głowę miał zwróconą do tyłu i biegł prosto na was, jakby uciekając przed czymś.

 

Ubrany był w lekką, wojskową kamizelkę, widocznie wzmocnioną w kilku miejscach. Jego długa, granatowa grzywa była spięta w kucyk. Sierść miał natomiast koloru brązowego, ciemniejszą przy kopytach. Prawe skrzydło zwisało mu bezwładnie, zostawiając ścieżkę krwi za kucem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Cholera... co mu się stało? - mruknąłem.

 

Ten pegaz nie wyglądał najlepiej. Trudno też było stwierdzić na razie jego przynależność, ale biorąc pod uwagę słowa Irona i Dextera, zgadywałem, że pochodzi z Enklawy. Tylko co by taki robił tak daleko od domu?

 

- Odsuńmy się - zarządziłem. - Cholera wie, co zrobi, gdy nas zobaczy na swojej drodze...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacze kiwnęły głowami, po czym już mieliście przejść trochę w prawo...

 

Ranny pegaz w tym samym momencie spojrzał do przodu i tym samym zauważył waszą trójkę. Próbował wyhamować, jednak zahaczył kopytem o jakąś nierówność w zboczu wzniesienia i stoczył się na dół. Leżał kilka metrów od was, przez chwilę dochodząc do siebie, po czym podniósł głowę i spojrzał na was. Na jego twarzy widać było strach oraz ból.

 

- N... nie zabijaj, proszę... - odezwał się po chwili.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pegaz wyglądał na trochę uspokojonego, po czym powoli podniósł się i spojrzał na wasze wyposażenie.

 

- Ze Stajni? Dzięki niech będą piórwa wie czemu - powiedział, po czym zbliżył się. - Już myślałem, że lezie tu więcej tych piórdolonych bandytów, którzy nas zaatakowali.

 

Gdy to mówił, strzały i krzyki zaczęły przycichać, po czym ustały.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- "Nas"? - powtórzyłem za nim. - To ilu was tutaj jest? 

 

Przez moment nie byłem pewien czy Zodiak wysłała nas w odpowiednim kierunku. A jeśli tak: to czy pomocą miał być ten pegaz i jego znajomi, czy też wspomniani bandyci. Miałem jednak to wrażenie, że chodziło tu o tych drugich i wcale mi się to nie podobało.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No, nas - odparł pegaz. - To znaczy mnie i Sanity. Ale słyszę, że już długo tamte piórwiesyny nie pożyją. Może już jest tam nawet bezpiecznie.

 

Rzeczywiście, wszelkie odgłosy ustały zupełnie. Brązowy pegaz odwrócił się i ruszył z powrotem na wzniesienie, nadal wlokąc ranne skrzydło po ziemi.

 

- Nie sądzisz, że moglibyśmy im pomóc? - usłyszałeś ciche pytanie Candi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzałem na moją klacz, po czym przeniosłem wzrok na pegaza.

 

- Moglibyśmy, ale... dlaczego nasz drogi przyjaciel wręcz zasugerował nam, że to nie będzie potrzebne...? - stwierdziłem. - Dobra, kolego, pokaż nam, gdzie są ci bandyci. O bezpieczeństwo nie masz co się martwić, jestem bardzo dobry z ostrymi przedmiotami. - Uniosłem miecz, oczekując na reakcję nieznajomego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pegaz kiwnął głową, po czym dalej szedł na szczyt wzniesienia.

 

 - Skoro chcecie... bo w sumie, pomoc może się przydać - powiedział i spojrzał na swoje ranne skrzydło.

 

Podeszliście za nim na szczyt wzgórza i widok was zadziwił. Na ziemi leżała drobna klacz o ciemnoturkusowej sierści i srebrnawej grzywie. Dokoła niej pełno było śladów krwi i trucheł bandytów, z czego kilku jeszcze próbowało się poruszyć albo drgało w agonii.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- O... cholera... - stwierdziłem, widząc to, co widziałem. - Że też nie widziałem tego na żywo... No dobra... jej pomocy na razie nie trzeba, ani tym bardziej tym draniom... Pokaż swoje skrzydło, pomogę ci.

 

Wyciągnąłem z toreb swoje przyrządy medyczne i zacząłem opatrywać ranną kończynę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...