Skocz do zawartości

[F:E, wersja alternatywna] Błędy przeszłości - Orange Snow (Niklas)


Amolek

Recommended Posts

Czuć było, że napięcie w grupie zelżało. Wkrótce weszliście w oświetlony tunel  i po pewnym czasie doszliście do pancernych drzwi. Iron Flank zatrzymał gestem grupę, po czym zbliżył się do wrót i uderzył w nie kilka razy.

Zaraz po tym zostały one otwarte. Towarzyszył temu nieprzyjemny dźwięk. Naprzeciwko wam wyszły trzy kuce, jeden z pancerzu wspomaganym. Dwa pozostałe miały zwykłe, metalowe pancerze.

 

- Iron, Dexter. Dobrze, że jesteście - odezwał się drugi "pancerniak". - Miło wiedzieć, że doktor Zodiak was wysłała. Jak podróż?

- Witaj Stainless. Zaraz ci opowiem, tylko ruszmy się do przyczółku. - Iron machnął na was kopytem.

 

Stainless przytaknął, po czym wyszliście z tunelu i znaleźliście się we wnętrzu małego budynku technicznego.

Edytowano przez Niklas
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 749
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Od razu uważnie się rozejrzałem, na ile pozwalała mi przestrzeń. Częściowo z ciekawości, częściowo, by upewnić się, że aby na pewno nic nie grozi Sunny. Co prawda furia już mnie opuściła, ale zachowywałem czujność. W końcu nigdy nie wiadomo, kiedy przyda się ponownie sięgnąć po miecz.

 

- Już ci przeszło ogłuszenie? - spytałem Sunny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sunny uśmiechnęła się słabo do ciebie.

- Nadal trochę mi piszczy w uszach, ale idzie się przyzwyczaić.

 

Wyszliście akurat z budynku... i waszym oczom ukazały się ciemne chmury i strzeliste budynki Rdzenia. Wyglądało to imponująco, ale też wzbudzało trochę niepokoju. Trzy kuce prowadziły was jedną z ulic do ufortyfikowanego budynku na jej końcu. Dokoła było pusto, czasem tylko jakiś pegaz przeleciał nad wami. Z oddali słuchać było jednak jakby strzały...

 

- Musicie częściej sprzątać tunel - usłyszałeś głos Irona. - Natknęliśmy się tam na jakieś mutanty. Piórwisynów nie szło ubić, trzeba było im w łeb strzelić.

- Piórwa mać - odezwał się kuc nazwany Stainlessem. - Przez te rozróby nie mieliśmy możliwości się tam wybrać z miotaczami. Pewnie wlazły przez jakiś otwór wentylacyjny. Dużo wam krwi napsuły?

- Krwi nie tak dużo, ale oby Enklawa dostarczyła wam tę amunicję. Trochę żeśmy jej wywalili - odparł Iron.

- Macie szczęście w takim razie. Dzisiaj rano przybyły pegazy z kilkoma skrzyniami pocisków.

 

Podczas, gdy dwa pancerniaki rozmawiały, udało się wam dojść już praktycznie pod sam budynek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przynajmniej z głowy mieliśmy kwestię amunicji - nic nie wskazywało, by tej miało szybko zabraknąć. Przysłuchiwałem się nieco tej rozmowie, ale jakoś odnosiłem wrażenie, że ktoś z premedytacją umieścił tam te mutanty. Nieumarłe bestie były wytrzymałe i próbowały zasadzić się na nas taktycznie, zwykle potwory tego typu nie potrafiły atakować w taki sposób... 

Chociaż nie... chyba mam już lekką paranoję, stwierdziłem w myślach, krocząc przy Sunny i podziwiając otoczenie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W okolicy nie było za wiele do "podziwiania". Zresztą bardzo szybko wprowadzono was do wnętrza budynku. Był on bardzo przestronny i mieścił w sobie kilka instytucji.

Zastaliście tam sporo kuców. Część miała pancerze bojowe albo ich cięższe odpowiedniki. Zauważyłeś także kilka pegazów w mundurach i pancerzach Enklawy.

 

- No to jesteśmy - Iron zwrócił się do całej waszej grupy. - Tu spędzimy najbliższe dni. Medycy, wy macie iść na koniec tego korytarza, do szpitala polowego. Tam wami pokieruje Scalpel. Natomiast ochrona idzie ze mną. Dowiemy się o nasze zadania i potem ktoś do was tam przyjdzie.

 

Po tych słowach rozeszliście się z ochroną. Oni poszli w sobie znane miejsce, a wy we wskazanym kierunku.

- Orange... - usłyszałeś głos jednego z jednorożców, niewysokiej klaczy, która w szpitalu zajmowała się głównie zatruciami i infekcjami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednak nie potrafiłem sobie przypomnieć jej imienia... W sumie, i tak głównie używaliśmy tam formy "doktorze". Teraz czułem się nieco głupio, nie znając imienia, ale cóż... Nic na to nie mogłem poradzić.

 

- Co jest? - spytałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz wyglądała na onieśmieloną tym, że to ona ma z tobą rozmawiać.

- No bo... tak uzgadnialiśmy i... widzisz... - mówczyni zaczęła się jąkać. Chciała mówić dalej, ale uprzedził ją jeden z ogierów, Golden.

- Serenity po prostu chciała ci przekazać, co uzgodniliśmy. Bo patrząc na to, co zrobiłeś i na doświadczenie chcielibyśmy, abyś reprezentował naszą grupkę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aha, zatem miała na imię Serenity..., pomyślałem. Też ładnie, a i nie brzydka nawet... Ale i tak ma się nijak do Candi...

 

- A tam, doświadczenie. - Machnąłem kopytem. - Każdy z was by sobie z tym dał radę, nawet Serenity - dodałem, patrząc na nią. - Ale... dobra, skoro tak bardzo nalegacie, to mogę się tym zająć. Mam nadzieję, że nie próbujecie mnie tutaj w coś wrobić. - Zmierzyłem ich wzrokiem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twoje spojrzenie prawie przyprawiło Serenity o zawał. Widać było, że grupa medyczna nie miała żadnych złych zamiarów, jedynie chcieli ustalić jakąś hierarchię na najbliższe dni.

 

Weszliście do szpitala polowego i od razu doszło do was, że trochę roboty jednak tu będzie. Łóżka, polowe materace oraz nosze zajęte były przez ranne kucyki. Nie wyglądało to za dobrze.

Przy nich kręciły się kuce poubierane w kitle. W wasze oczy rzucił się też starszy, siwy ogier, który chodził po całym pomieszczeniu i wydawał polecenia pozostałym.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Westchnąłem. Moi towarzysze byli dobrzy w swoim fachu, ale zdecydowanie brakowało im odwagi. Co było dziwne, zważywszy, że przecież na co dzień zmagaliśmy się z gorszymi sytuacjami niż rozmowa... 

 

- Jak mniemam, pan tu przewodzi? - spytałem, podchodząc do siwego kuca. - Jestem Orange Snow, a to wsparcie przysłane przez doktor Zodiak.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ach, to was przysłała Zodiak. Dobrze, dobrze. Jestem Scalpel - starszy ogier ogarnął wzrokiem waszą grupkę, po czym machnął kopytem na najbliższą pielęgniarkę - Kochana, pokaż naszym gościom, gdzie mogą odpoczywać.

 

Po tych słowach wskazana pielęgniarka kiwnęła głową, po czym gestem kazała wam iść za nią. Zaprowadziła was do niezbyt dużego pomieszczenia wyposażonego w piętrowe łóżka i kilka szafek. Na samym końcu były drzwi prowadzące do łazienki. Nie wyglądało to tragicznie, szczególnie jak na polowe warunki.

 

- Rozgośćcie się, a potem przyjdźcie z powrotem do głównej sali. Doktor znajdzie wam zajęcie - powiedziała przewodniczka, po czym wyszła dalej pracować.

Edytowano przez Amolek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rzuciłem badawcze spojrzenie na pomieszczenie. Widywało się gorsze warunki. Hoffington zdecydowanie mnie zaskakiwało na plus. Spodziewałem się większego... nieporządku w tym mieście, zwłaszcza słysząc historie o nim. A tymczasem spotkaliśmy czysty hotel, jeszcze czystszy szpital, a wygląd placówki polowej w strefie wojny wyglądał lepiej niż niejedna klinika na Pustkowiach. Ba, chociażby ta w Nowej Appleloosie była brudniejsza.

 

- Zdecydowanie nie jest źle - stwierdziłem, wrzucając swoje rzeczy na górne łóżko stojące w rogu. - Widywałem dużo gorsze warunki - rzuciłem do reszty ekipy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sunny szybko zajęła miejsce pod twoim łóżkiem, a pozostali także powybierali miejsca do spania. Chociaż podejrzewałeś, że czasu na sen nie będzie bardzo dużo. Dosyć szybko się zorganizowaliście, po czym ruszyliście z powrotem do głównej sali.

 

Na miejscu doktor Scalpel objaśnił wam, czym macie się zajmować. Oraz pomagać współpracownikom, w miarę możliwości.

Tobie przypadła dobrze znana ci rola, zajmować się miałeś ranami wszelkiego rodzaju. Natomiast Sunny miała pomagać z drobnymi sprawunkami, identycznie jak w Centrum Medycznym Fluttershy. Czyli role niewiele się zmieniły, jedynie inne warunki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypadki również niewiele się różniły od tego, co widywaliśmy w pozostałej części Hoofington. Przeważały złamania kończyn oraz rany postrzałowe. O dziwo jednak nie mieliśmy wielu ciężkich przypadków, o co była obawa. Raptem trafiły się takie trzy kuce. Jeden z nich, ogier, zmarł jeszcze zanim jeszcze trafił na stół, ale nie dziwiło mnie to - przypominał bardziej sito niż żywą istotę, cud, że przeżył tak długo. Dwie klacze trafiły do nas z podobnymi obrażeniami. Krwotoki wewnętrzne, przebite narządy, wiele sińców... Dużo pracy zajęło nam doprowadzenie ich do stanu, w którym ich przeżycie wynosiło czterdzieści procent. Zajęło nam to... kilkadziesiąt godzin? Cóż, ważne, że jakoś dały radę i teraz dochodziły do siebie.

 

Obecnie leżałem na swojej pryczy i odpoczywałem po kolejnym nieco bardziej skomplikowanym zabiegu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czułeś zmęczenie całego ciała. Oraz oczywiście umysłu. Ostatnie kilkunastogodzinne zabiegi były bardzo wymagające, jednak pozwoliły uratować ofiary wczorajszych walk. Co gorsze, byli wśród nich cywile.

Jednakże brak sił sprawił, że natychmiast zasnąłeś, nie mając nawet chęci myśleć o tych sprawach. Nie teraz.

 

Stałeś w wyjściu ze Stajni.

Przed tobą rozciągała się ciemność, jedynie w oddali dostrzegłeś plamę światła, pośrodku której siedział... kuc?

Ruszyłeś przed siebie, ostrożnie stawiając kopyta. Ciemność byłą nieprzenikniona, nawet twoja latarka z PipBucka nic nie dawała.

Nagle pojawiły się wokół ciebie różne sceny. Dwa nierozpoznawalne kuce zabijające twoich rodziców.

Zmasakrowane ciała kucyków, które zginęły od ostrza... twojego ostrza. Widziałeś tam nie tylko bandytów i inne świństwa z Pustkowi. Pojawiły się też zwykłe ogiery, klacze, źrebak...

Na końcu Sunny, Ruby... oraz Candi... wszystkie ze szklanymi, niewidzącymi oczami.

Oglądałeś to z przerażeniem. Wszystkie wizje zostały jednak za tobą, gdy tylko podszedłeś do postaci w kręgu światła.

Zebry.

- Czy zaślepienie i żądza krwi może być wytłumaczona? Czy chęć czynienia dobra może prowadzić do zła? - usłyszałeś głos, dobiegający jakby z oddali. - Czy potrafimy dostrzec granicę, nim będzie za późno? Czy ty to potrafisz, Orange...

 

- Orange... Orange... - usłyszałeś cichy głos, należący do klaczy. A tylko jedna klacz tutaj zwracała się do ciebie po imieniu.

Edytowano przez Niklas
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy tylko obraz nabrał ostrości, dostrzegłeś Sunny. W pomieszczeniu było ciemno, widać nadal panowała noc.

 

Natomiast Sunny wspięła się do końca na twoje łóżko i położyła się obok, wtulając się w ciebie. Dużo czasu spędzaliście razem, ale widać było, że nie było to wystarczające dla młodej klaczy. Szczególnie, że teraz codziennie mieliście styczność z cierpieniem i śmiercią.

Edytowano przez Amolek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Westchnąłem. Od razu powróciły do mnie wspomnienia z czasów spokojnego życia w Stajni. O ile Ruby nie miała problemów ze snem, ani niczego się nie bała, Sunny wystarczył nagły syk wydobywający się z rur, by wskoczyła mi do łóżka. Widać wciąż miała mnie za swoją spokojną ostoję, jak niegdyś... 

 

Pogładziłem ją lekko po głowie i przytuliłem, po czym przymknąłem oczy i spróbowałem zasnąć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oboje usnęliście dosyć szybko, a koszmar... pozostał na razie wspomnieniem. Teraz twe myśli zajęte były miłymi wspomnieniami ze Stajni. Po części cieszyło ciebie, że Sunny nie wyzbyła się pewnych nawyków.

 

Obudziła was krzątanina i mieszanina głosów. Działo się coś poważnego.

- Szybko, potrzebujemy każdego! Przed chwilą był atak na konwój ewakuacyjny, trzeba iść tam i pomóc!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zebraliście się bardzo szybko, pomimo niewyspania. Gdy zeszliście do głównej sali ukazał się wam nieprzyjemny obraz.

 

Na podłodze pojawiły się dodatkowe materace dla rannych. Personel zajmował się tyloma kucykami, iloma mógł. Ale nie było to wystarczające. Drzwi na korytarz były otwarte i tak także znajdowały się ofiary.

Przyglądając się im bliżej zauważyłeś, że w dużej mierze są to cywile z ranami postrzałowymi, oparzeniami oraz powbijanymi odłamkami. Pocieszający był fakt, że jedynie kilka kuców znajdowało się w stanie krytycznym.

Jednak fakt pozostawał faktem, ktoś poczuł się zbyt pewnie w tym konflikcie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyglądało na to, że znów czeka nas od cholery pracy, więc już teraz nastawiałem się na zapierdol. Jednak póki co, musiałem znaleźć Scalpela i dowiedzieć się, jak mamy zorganizować teraz prace, by pomóc jak największej ilości kucy. No i wypadało też dopaść któregoś z ochrony, żeby dowiedzieć się, jak sprawy się mają.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruszyłeś przez salę w poszukiwaniu Scalpela i ochroniarza. Przy okazji doradzałeś, komu mogłeś oraz robiłeś jakieś szybkie oględziny i zabiegi. Tu usunąć odłamek, wydać komuś polecenie i inne typowo lekarskie rzeczy.

 

Na efekty szukania długo czekać nie musiałeś.

- Podajcie im maści na oparzenia. I zajmijcie się tymi, którzy mogą przeżyć. Ty, chodź mi pomóc przy zabiegu - niedaleko od ciebie rozległ się głos Scalpela. Po chwili jego właściciel wyłonił się tuż przed tobą.

 

- O, dobrze. Kolejna para kopyt do pomocy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od razu zwróciłem się do niego:

 

- Scalpel... co tutaj się stało? Znowu jakiś szturm przypuścili na dzielnice mieszkalne?

 

Zastanawiało mnie też, co działo się z ochroną, skoro mimo ich starań, ofiar wciąż przybywało.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Żeby tylko... - Scalpel westchnął. - Kilka grup zaatakowało uchodźców z Rdzenia. Mieli iść poza niego, póki nie poprawi się sytuacja.

 

Szliście dalej i po chwili byliście w sali operacyjnej. Pomimo całego zamieszania, tu było całkiem cicho. Jednak zaskoczył cię widok.

Na stole operacyjnym siedział Dexter. Jego lewe przednie kopyto praktycznie nie istniało, a także reszta ciała miała kilka ran postrzałowych oraz oparzeń. Spojrzał na was zdrowym okiem, gdy tylko weszliście.

Edytowano przez Niklas
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...