Skocz do zawartości

[Zabawa] Walki Wieczoru


Sakadetsu

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 958
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Dwóch walczących w zwarciu skutecznie przebiło się przez skupiającą uwagę postać i dopadło również strzelca. To źle mi wróży, mimo to rudna druga daje pewne nadzieje. Runda trzecia? Cóż...Obym miał więcej farta :D Edit Druga walka, była nieco... Hmm była jak huśtawka. Raz w jedną stronę, raz w drugą. Końcówka finału była ciekawym 1v1 w sumie :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co do reszty walk? Nie mam siły ich opisać, zresztą i tak Plothorse robi to najlepiej xd.

Bo się zarumienię... :rd6:

Ekhm..

Test:

Wpierw nie byłem pewien, czy określenie ,,ranged" ma się odnosić do Master Chiefa, czy do Kaiby (pamiętając co wyprawiał z kartami Yugi..) Partia ta wyglądała dosyć dziko, z owymi wszystkimi elementami Niebieskookiego wyskakującymi tu i ówdzie wokół ciała Seto... cóż... pewnie zobaczylibyśmy jeszcze nie jedną ciekawostkę, gdyby nie ten feralny granat (plazmowy?) Spartanina.. takim samochodzikiem co odjeżdżał z wygranej partii mógłby chyba taranować w specialu nie gorzej niż Lobo motorkiem... zdecydowanie zrewanżował mu się Hercules, kucając tak, że biedny Chifuś nie mógł go dosięgnąć swą bronią. Biedaczek.. poczuł ograniczenia Mugenu. Mm... za to owy tajemniczy zielony zawodnik się nawet popisał... wydaje się być kompetentny zarówno w walce w zwarciu, jak i na dystans...

0:51 - ładowanie energii w powietrzu... bez jetpacka i genów Saiyana. O ironio... bez ładowania ten pasek już chwilę szybciej Ci się ładował ze względu na kondycje walki, w jakiej zostałeś umieszczony, Szefie...

0:55 - kopniak na prostych nogach? Chyba wstęp do tańca ala Luna...

Matias vs Redemptor

Bitwa muzykantów... z ich powierniczkami. Pierwsze co rzuca się w oczy to owy kluczyk. jak mówią - rozmiar ma znaczenie. Pierwsza runda wyjątkowo wyrównana - mogła równie dobrze zupełnie inaczej się potoczyć, choćby i przez nut parę pod sam koniec.. sama I-no dała piękny pokaz, walcząc do ostatniego tchu z dwojgiem przeciwniczek. Brawa jej za to... ważną rolę w całości grał tu śpiew Miku - jako atak długi, blokujący z b. szerokim polem rażenia. Zastanawiające jest, czy zobaczymy w ogóle bitwę, w której zużyje owe wszystkie nutki - te pod jej podobizną w lewym, dolnym rogu - będące najwidoczniej wyznacznikiem tego ile razy jeszcze może zaśpiewać... Ruchliwość kluczniczki zdecydowanie nie dorównuje tej przysługującej gitarzystce... tak jak to dzieje się w przypadku Rin i Miku... choć może to i lepiej w tym wypadku? Mamy wyraźny podział na gwiazdy i te, które stoją w ich cieniu...

1:35 - cóż za okrutny special...

2:29 - lisi partner wchodzący i decydujący o wadze momentu? Hmm... i pomyśleć, że to nie special...

Guzik vs Domine:

O. O tej to mam co mówić...

Na początek...:

Wiecie co mnie tu intrygowało? Nie sama ilość speciali, używana przez Kulę - przez czas działania których była pięknie nie do ruszenia... lecz jakość jej gardy - prezentowana min. gdy to przeciwny team zebrał się pod koniec pierwszej rundy, by się nią na poważnie zająć... sprytnie ich zwabiła, nie powiem... choć liczyłem na inny wynik. W walce tej aż nazbyt często Kula używała swych długotrwałych mocy w czasie aktywności Sharingana Itachiego... jestem przekonany, że zaważyło to na wyniku całości.

Druga runda... w pewnym momencie najsilniejsi z obu drużyn jakby zawiązali umowę, wedle której mieli wykluczyć pozostałych z gry... i zająć się sobą na spokojnie... to przerodziło się w pojedynek, jakby na życzenie postaci w Mugenie. Magia...

Ostatnia runda... nie wiem, co tu mógłbym powiedzieć szczególnego. Na uwagę zasługuje tu, nowo zaprezentowany, cios ostateczny Kuli.. (szczerze, skąd się ta gwiazda urwała...?) nie wiem czy coś więcej.

Chwile, na które warto zwrócić uwagę: (sporo ich tu, nie powiem...)

0:20 - pasek życia Luny od pojedynczego ciosu Pustego...

0:31 i 0:48 - tak winna wyglądać współpraca... te kawałki świetnie wyszły.

1:03 - ten moment mnie ruszył. Robot odwraca głowę od cieszącej się pary, jakby nie mogąc patrzeć na to, że nie może utulić w tej chwili swej pani... taki mały dramat.

1:26-1:28-1:30 - jak takiego trio nie podziwiać..? Gdyby tak jeszcze w odwrotnej kolejności, z najsilniejszą falą pod koniec...

1:39 - Fire&Ice. Dosłownie, poszło o zakład tego, kto pierwszy zrobi swoje z partnerem przeciwnika...

2:12 - To wyjście z lodu Itachiego, niczym z genjutsu Kurenai...

2:36 - i jak tu nie widzieć czegoś więcej...? ,,Zostaliśmy tylko my dwoje... może przejdziemy się gdzieś...?"

BlackHayate vs Therinius:

Mugen. Metroid. Mario. Metal Slug...

Przyznam się, że nie kojarzę czarodziejki z o:40

Walka dwóch nie agresywnych postaci... z czego to Yoh chyba wchłonął przez przypadek nie duszę Amidamaru, a jakąś inną.. kiedy on się nauczył leczyć w czasie ładowania energii...?

To było... dziwne. Bardzo. Zmieniło się przynajmniej pod koniec, kiedy to weszły do gry dwie pozostałe postacie. Niby wszystko po staremu, ale... Thor, jakkolwiek, został dosięgnięty karzącą ręką... zmniejszającą siłę jego ostatecznego ciosu w związku ze zbyt dużą częstotliwością jego stosowania. Heh... Kyo, mimo tego poradził sobie gładko. Dzięki Ci stary, jesteś mym wybawcą za skończenie tego meczu...

W połowie miałem go już dosyć...

Dashy vs niezwyciezony1:

Madara zdecydowanie nie popisał się w tej walce. Jako i wcześniej...

Pierwsza runda... bijatyka, w której wyróżniał się Goku. Co by nie powiedzieć. Nie tylko swą dużą częstotliwością, jak i skutecznością ataku, lecz i rzutami, kiedy to łapał mniej więcej powietrze i rzucał wroga.. Ach! Zapomniałbym. Gwiazda wreszcie zalśniła, transformując się i biorąc i Goku i Mercela na rogi...

Druga i finalna zarówno... były raczej jednostronne. Ninja zdecydowanie za rzadko używali swych mocy - zwłaszcza przy stale i na dodatek szybko ładującym się pasku energii. Bez dalszej przemiany 8-ki wyszło jak wyszło.. W ostatniej starali się skontrować, lecz zostali zepchnięci i przyciśnięci do ściany... smutne (jak dla kogo?) lecz prawdziwe..

Co do muzyki... dobry to podkład bitewny. Lecz czym były te głosy w tle...?

Intro:

Killer Bee:

-Hahah! Mam Ośmiogoniastego! Patrzcie jaki jestem niesamowity!

Pojawia się za nim Madara z Dziewięcioogoniastym.

-...

W 0:06 ustawia go przed sobą, uznając jego wyższość i jego pozycję jako czołowej postaci z ich pary...

0:48 - Normalnie jak pierwsze siłowanie mocy się zapowiadało... Goku i Vegety... ale cóż... Madara nie był temu chętny. A Goku nie przepada za przerywaniem akcji z Kamehą, gdy to już zadeklarował jej użycie... wiecie co? W 0:50 czekałem aż Madara pojawi się za Goku...

1:50 - Goku przerwał sekwencję ze zdziwienia, sądząc, że Mercel czyni własną wersję błyskawic Kameha... ktoś wie w co w ogóle pod koniec walnął? Jako, że na pewno nie w brata Raikage, który to wpierw combem Saiyana był związany..

3:11 - ...?

3:14 - Zdrada. Alex walnął Goku... w 3: 17 próbował ponownie. W 3:22 zaśmiał się z tego. Goku wlepił w niego długie i bardzo zimne spojrzenie..

Killer Bee:

,,I' ve gor spare power and my appeal is growing. Eight Tails, the Bridge Killerbee, that' s me! Ah! Yay!

,Guess i' ll have... to bring out the Eighth! Weeeeeeeeeeeeeah!"

,,Time to transform, yeah!"

Zdecyduj się, chłopie. Jedno z trojga:

http://t1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcS_Ee0BDdb6DblBI8kuUwTUx1Ge4bpf40sMm_V4z8I0B4eYRVp216pDdyVuEA

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Naruto567 vs Cygnus

Z walk, które dziś zobaczyłem, ta jest naprawdę godna zobaczenia. Długa, wyrównana, z nowymi, wcale nieźle zrobionymi postaciami oraz interesującymi zwrotami akcji. I bynajmniej nie mówię tu tylko o specialu, pożerającym paski życia... choć i jego zastosowanie miało swój dodatkowy walor. Wszak walka po nim to był czysty hazard.. niewiedza o prawdziwym stanie zdrowia walczących trzymała w napięciu.

Na uwagę zasługuje tu także nowa wersja Sasuke, mocno nastawiona na ciągłość aeriali. Chidori Eisou raczej ginie w tle, lecz (choć w tym wypadku nie poprzedzająca Kirin-u) Goryuka stanowi zapadający w pamięć szczegół.

Przyznam się, że owa Pani wkradła się na początku na tyle niezauważenie, że czekałem z niecierpliwością, aż owy rycerz w tle się podniesie... nie podniósł się... i na dodatek zniknął gdzieś po pierwszej rundzie. Hmm..

Nie podobać... nie podobała mi się jedna rzecz. Raczej typowa. Dosyć długa zabawa klonów Naruto z bezwładnym Hyogą. Lecz cóż.. taka specyfika postaci. Długi czas wykonywania speciali, choć aż nazbyt często obecny, dało się znieść.

2:30 mnie rozwaliło. Ale tak to już jest, gdy nagle ziemia znika spod stóp..

3:29 Zemsta Hyogi za pierwszą rundę... wyrazistsza w pewnym sensie nawet od zakończenia drugiej rundy, 15 sek później..

No i jeszcze to niesamowite porównanie dwóch momentów.. 5:10 i 5:17 Pominąć to, że Hyoga wydłubuje w tym czasie oczy jednemu z klonów. Nie w tym rzecz..

I nawet nie w tym, że Hyoga dostaje kijem od Ateny.. a gdy wstał ,,ja nic nie zrobiłam"... 5:28 - ,,Taaak , od razu!" 5:30 - 5:55... od tak długiego zakończenia aż Hyodze aura wygasła. Biedaczek..

Goblin vs Sad

Krótko... mnie się nie podobało. Nie będę się rozpisywał. Całą zabawę psuła nietykalność Igniza na czas wykonywania jego speciali (według mnie nie każdemu z combosów winno to przysługiwać, gdyż psuje to realizm walki) oraz jego niesamowicie dobra obrona... na której to przebicie nie miała żadnych szans strona przeciwna. Żadnych. Skończyłoby się to zupełnie inaczej.. ale to już niestety wkraczanie na gdybanie. Stało się. Godnym uwagi jest to jak bardzo delikatnym okazuje się być Lobo w większej walce, ot. z prawdziwego zdarzenia...

1:28 - To była ciekawa kontra..

Warmena i Occultist:

o_0

To.. było... dzikie... tzn... jeżeli mówimy o podkładzie. Co najmniej. Disneyowska piosenka z Mulan w wersji DBZ... Łoł...

Drużyna po lewej miała chyba przewagę liczebną... przynajmniej w czasie intra. Ot. pokaz sił..

Pierwsza runda zleciała szybko. Bardzo jednostronnie - o czym to już zresztą napisał Warmen. Interesującym jest to, że nawet KFM swoje zrobił.. pomijając już nawet przyzwanie Shadowmana!

Pytanko do publiczności. Ktoś jest w stanie wyjaśnić co działo się po lewej stronie ekranu od 1:00 do 1:17?

Druga runda... tak. Duke się tnie. Wypina klatę i robi za słupek.

Interesującym wątkiem w trzeciej rundzie wydaje się to, że Lucy mogła wygrać, spamując sobie na spokojnie swym obszarowym.. gdy to nagle wyszedł pomóc jej KFM i oboje skończyli marnie... bowiem... przerwała skuteczny ostrzał ze względu na sojusznika, wchodzącego na teren ostrzału...?

1:37 - skok euforii, czy też bardzo bolesne zakończenie rundy? Do 1:57 jak widać Duke na coś czekał.. nie doczekał się. Ma twardego kumpla. W dodatku załatwiającego transport..

Kolejne pytanie do publiczności. Ktoś rozpoznaje zielonowłosą, pojawiającą się od 2:21?

BezimiennyKot1 vs Major Kusanagi :

Obawiałem się takiego końca. Można by pomyśleć, że Chief i Saber nie mieli szans zbytnich równać się z dobrze zrobionymi, agresywnymi i przed wszystkim - sprawdzonymi postaciami. Niemniej jednak - paski życia mówią jasno i wyraźnie, że się uczciwie starali. Swym oponentom byli zagrożeniem.

Chief ogólnie rzecz biorąc za wiele skakał podczas tej potyczki. Gdyby cały czas stał z tyłu i wspierał ogniem Saber, to kto wie...? Tego rodzaju taktyka unikowa - podobnie jak w przypadku stosowania w wolnym czasie technik ładujących energię - sprawdza się nieco bardziej w pojedynkach, niż w walce drużynowej.

Pod koniec... mam wrażenie, że czekali te standardowe 10(?) sekund, aby sprawdzić, czy wróg nie zechce wstać i dalej walczyć..

0:49 - tu się zebrali na wspólną akcję. Nie można im zaprzeczyć faktu współpracy.

0:54 - jeden strzał. Dwa cele obok siebie... jeden trafiony, drugi symuluje..

1:03 - bardzo ciekawe zakończenie rundy..

1:12 - to wygląda interesująco... Chief ot. tak słucha kobiety?

Darth Evil vs Katherine:

W pierwszej rundzie drużyna Katherine wystartowała z impetem.

Segalov już na samym początku dał pokaz tego jak właściwie należy wykorzystywać speciale... czynił spektakl za każdym razem, kiedy to wrogowie, zbici w kupę, starali się przeprowadzić kontratak. Ale zaraz... co się działo z Venomem podczas pierwszej rundy? I... momencik.. co załatwiło Jina w 0:30?

Druga runda, na równi z finałową, była wręcz spektakularna! Zobaczcie (ew. ponownie) skupiając się na niej samej i dostrzeżcie jej piękno... Tak to powinno wyglądać...: wartka akcja, pełna nagłych, nieprzewidzianych zwrotów, zarówno tyczących się walk 1vs1 jak i 2vs2, przykuwająca spojrzenie wymiana ciosów, brak przesady z użyciem speciali, koło fortuny obracające się to wte, to wewte... te emocje... (w wypadku finałowej) aż do samego końca!

1:30 - ,,ten czerwony to był baca. Skoczył w górę i nie wraca.."

2:02 - czerwony... ummm... rozumiem, że wzorem ninja pragniesz zmylić przeciwnika, tak..?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

uff trafił mi się 701( Damn so close) post w mojej zabawie. Ciesze się że tak dobrze się trzyma i są zainteresowani bo to wszystko dla was.Ale przechodząc do rzeczy zrobiłem 2 Royal Rumble z wszystkimi dzisiejszymi walkami i wyzwaniami.Mam nadzieje że się wam spodoba :D Ps. co do naszego wyzwania to postanowiłem wyjąć mojego najpotężniejszego Gundama walka odbędzie się 1 na 2 i oczywiście wystąpi omega żeby było ciekawiej hehehehe

nie zapominajcie skomentować :D
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystkie walki w jednej? Ciekawy pomysł. Zacznijmy więc od mojej walki z Komisarzem Goblinem.

Runda pierwsza na początku przebiegała w bardzo dynamiczny sposób i śmiem twierdzić, że szybko przechyliła się na szalę mojego zwycięstwa. Za wcześnie jednak się cieszyłem, bo Doom postanowił sobie "tańczyć" nieco ponad Ignizem i Deadpool nie dał rady przebić się sam przez obronę dziecka Holy Kuli i Chucka. W efekcie dostał obszarówką i padł. Wtedy dopiero Doom wrócił na ziemie i niestety było za późno. Runda druga zaczęła się szybką śmiercią Lobo. Co jak co, ale Deadpool i Dr Doom tworzą śmiercionośną kombinacje (no chyba, że ten drugi postanowi sobie polatać). Dalszy etap tej rundy uzmysłowił mi, że obrona Igniza ma słaby punkt. Wystarczy nie przerywać go tłuc, a walce dwóch na jednego to raczej nie problem. Finał rudny drugiej dał nadzieję na szansę zwycięstwa z duetem Lorda Komisarza. Runda finałowa zaczęła się podobnie do drugiej. Lobo jest zdecydowanie za miękki. Walka szybko przerodziła się w starcie 1v1, gdyż Doom się zawahał parę razy i Deadpool sam nie udźwignął przerażającej siły Igniza. Wynik bitwy jeden na jednego, jest łatwy do przewidzenia. Goblinie Józefie, Lordzie Komisarzu, ogłaszam Cię Niezwyciężonym :nK2Q1: Dziękuję za walkę. A i zapomniałbym, nie spodziewałem się tak długiej bitwy, choć powinienem. W efekcie i moja propozycja muzyczna była za krótka xd.

Walka 2

Cóż Potemkin jest kolejną postacią, godną miana Niezwyciężonego... Albo i nie. W każdym razie runda pierwsza zakończyła się szybko. A jej przebieg można skrócić do 2v1 (Potemkin sam na placu boju), a potem zwycięstwa Shinigamich. O dziwo następne rundy były totalną anihilacją Abaraia i Toushiro.

Walka 3

Hm... Rozmiar nie ma znaczenia

:rainderp:. Harpuia i Zero skutecznie prowadzili zmasowany atak, ale ich oponent specjalnie się nie bronił, miał tylko w zanadrzu parę pakernych ataków i tyle lol. Fajny żwawy duecik zwyciężył w pięknym stylu.

Walka 4

Pierwsze co rzuca się w oczy to Mario po sterydach

:lol:. Sama walka była raczej... Nudna? Nudna i przewidywalna. Pingu i sterydowiec o którym wspomniałem, zwyczajnie są niedopieszczonymi postaciami ;p.

Sakadetsu fajne zakończenie po ostatniej walce ;p.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Royal Rumble Igniz&Lobo vs Deadpool&Dr. Doom

Pierwsza runda: Zdecydowany i skuteczny atak ze strony Lobo i Igniza... wpierw kanonada zwykłych, ciosów, następnie miażdżąca fala speciali... pomyśleć by można, że skończy się to szybko... a tu niespodzianka! W momencie, w którym Doktor Potępienie (Cóż za mhrocznie mhorczna nazwa!) czmychnął na górę... ekhm... zajął lepsze stanowisko i strzeleckie oraz rozpoczął latanie wte i wewte jak mała dziewczynka... znaczy się - rozpoczął unikowe manewry taktyczne - szala zaczęła się przechylać w drugą stronę... ta walka definitywnie określiła Lobo jako tzw. szklane działo. Dla niewtajemniczonych - potężny, acz delikatny. Został stosunkowo szybko sprzątnięty... w przeciwieństwie do słynącego zarówno z efektownych speciali, jak i znakomitej defensywy Igniza! Ten to mag najpierw uporał się z zabójcą (sprawił mu kłopoty, lecz - co da się wywnioskować z dużej ilości straconego w krótkim czasie zdrowia Deadpoola oraz sporego comba, naliczonego pomimo ostrzału Dr. Doom' a... ktoś tu został rażony niemiłosiernym, zapewniającym nietykalność na czas trwania combosem...) , po czym ściągnął na ziemię kolegę po fachu i uporał się z nim... może nie jak zawodowiec, lecz równie szybko... tym samym specialem, którym sięgnął go chwilę przedtem. 0:51 - 1:05 - jest jetpack, jest zabawa... 1:32 - umoczył nóżkę.. ot. piętę Achillesową... Druga runda: Odwet! Deadpool i Dr. Doom, odczuwając słuszny gniew porwali się na swych oponentów z pełnią potęgi swych licznych speciali... Lobo doznał bolesnego overkilla, kilkukrotnie będąc obitym o ścianę. Igniz, natomiast, nie stracił więcej niż 1/4 zdrowia.. i jakby szydząc ze swych wrogów, kontynuował obronę... szybko jednak poczuł, że po stracie kompana, z dwojgiem przeciwników nie jest łatwo się bawić. Został zmasakrowany. Dosłownie. Finał: Dwoje zamaskowanych próbowało podobnego manewru co poprzednio.. z dosyć dobrym skutkiem, przynajmniej na początku. Lobo został wyeliminowany z gry bardzo wcześnie, choć tym razem zaniechano zbędnego oszpecania jego ciała po zgonie. Igniz tym razem nie dał się jednak przyskrzynić. Wyleciał naprzód, biorąc ze sobą Deadpool' a i dając mu po twarzy, aż mu się kostium wybielił... oczywiście, cały czas pod boską protekcją, nieczuły na starania zielonopłaszczystego Doktora.. następnie krótka kontra, próba wzięcia niebezpiecznego przeciwnika z dwóch stron... na próżno. Ten bowiem zręcznie wydobył się z tej sytuacji - zarówno zwykłymi ciosami, jak i specialami... po znokautowaniu czerwonokostiumaszczego zapowiadało się na ciekawą walkę magów... jakkolwiek, Igniz szybko pokazał jak płonne były na to nadzieje... skończył sprawę szybko i boleśnie, w dokładnie ten sam sposób co w pierwszej rundzie... on chyba ma coś do tego Doktorka...

Potemkin&Testament vs Toushirou&Renji

Pierwsza runda: Z początku dosyć niepewna, z postaciami w obu drużynach, smagającymi się nawzajem na średnim dystansie... po momencie przejścia w otwartą jatkę, bez skrupułów - zdecydowana przewaga Bogów Śmierci. Testament obrywał za każdym razem po wyjściu zza pleców ogra. Padł szybko, nie zdążywszy się zbytnio popisać. Sam Potemkin bronił się stosunkowo długo. Wykluczył z gry Toushirou na bankai' u równie prawie równie szybko co Aizen (z tego co pamiętam, choć mogę się mylić...) Renji dokończył sprawę. Druga: Zemsta! Totalny, pozbawiony miłosierdzia kontratak. Ba! Nawet zazwyczaj niezbyt ruchawy Testament wziął się porządnie do roboty. 17 sekund, w czasie których dokonała się masakra... chyba rekord krótkości pojedynczej rundy. Finał: Bardzo wyrównany i ciekawy... z tym pierwszym do momentu, w którym drużyna Shinigamich została uwięziona pomiędzy dwoma przeciwnikami - chuderlakiem i napakowanym... na równi mający ochotę przyłożyć Bogom Śmierci za hańbiącą, pierwszą rundę... druga im nie wystarczyło - to się działo zbyt krótko... jako i teraz. Rzeźnia aż wióry leciały. Ałała...

Omega&Harpuia vs Zphiroude

To była walka z bossem... na chwilę wystarczyło, aby reploidy zaprzestały ostrzału i już dostawały... ostro. Harpuia najwięcej uczynił, choć i jego kompan miał swe zasługi... W niektórych momentach Omega, jednakże, po prostu bez celu skakał... za co uczciwie oberwał. Ciekawym jest to, że pod koniec każdej rundy to zielony klęczał, z Omegą walczącym do ostatka.. powiem szczerze, że siła pierwszego speciala zaprezentowanego przez Wielkiego Gundama mnie.. przeraziła. Później okazało się, że to technika śmierci natychmiastowej... którą to wróg próbował i pod koniec się salwować. Hah, później także pokazał pazur, i bez tego... Cała walka była.. bardzo emocjonująca. Po pierwszej rundzie czułem dreszcze, wiedząc, że chwila dekoncentracji moich podopiecznych może się dla nich zgubnie skończyć...a muzyka tylko potęgowała to uczucie. Omega niestety, nieco psuł to dobre wrażenie - gdy koncentrowało się nad nim uwagę, widać było, że używa strzałów na wprost kiedy przeciwnik znajduje się w powietrzu i pocisków ,,przeciwlotniczych" kiedy to mógłby użyć wydatniejszego ostrzału... chyba lepszą wersją jest ta, która walczyła z Gutsem Spinwide' a... nie wiem. Trza to będzie sprawdzić w praktyce z jakimś mniejszym przeciwnikiem. Przykro mi też trochę, że Gundam został nieco... zaspamowany. Nie miał szansy się wykazać w zwykłej walce, której tu brakowało. Co było najśmieszniejsze? Pod koniec Omega wygrał.. fartem. Użył ciosu wznoszącego, obrywając jedynie przy spadaniu jedynie trochę laserem, który pozbawił życia mającego się przed chwilą lepiej niż on, Harpuię. A po chwili... nie zdążył jeszcze w pełni wstać, kiedy to przeciwnik użył swego ciosu ostatecznego... wwalając się przy tym w special statyczny pozostawiony przez wyeliminowanego z gry Harpuię... uratowało go to - zarówno fakt, iż Gundam przeleciał mu nad głową, jak i to, że był w stanie w spokoju zadać ostateczny cios. Heh... 7:07 - bohaterski lot prosto w przeciwnika, ładującego potężną broń... 7:39 - 7:41 - ja tu jestem! Nie zapominać o mnie! 7:42 - dym jeszcze nie opadł, a Omega już się broni chroniącym specialem przed zakusami przeciwnika... 7:50 - nadnaturalne zdolności... potęga technologii, czy może coś... więcej? 7:57 - miecz odbijający się od ekranu!? Myślałem, że padnę.. 8:22 - TAK! Harpuia ma słaby punkt. Podobnie jak w swej pierwszej walce z Gundamem.. ściął się, w momencie, w którym przeciwnik był dokładnie ponad nim. 9:03 - hurra... myślałem już, że Harpuia nie ma na stanie tego speciala. A jednak... świetnie go zaprezentował, łącząc go z obrażeniami pochodzącymi ze ,,statycznego", uprzednio zastosowanego. 9:22 - minimalnie nad...

God Gundam&Kenshin vs Pingu&Mario

Ronin nieźle walczy. Choć mógłby lepiej... Gundam, pomimo starań, zszedł w tej walce drużynowej raczej na drugi plan. Mario robił tu za kulturystę... mięśnie są, ale raczej nie do bitki. Walka była nieco chaotyczna. Dużo latania, skakania i zmieniania frontu działań. Zakończenie mnie rozwaliło... ,,game over". ,,Rario" zdobył 200 punktów... taa... ciekawy pomysł z tą wstawką filmową, muszę przyznać. 1:14 - Gundam ogłuszony poprzez atak grzybem dającym dodatkowe życie? Wyjątkowo ciekawe... 1:26 - Gundam kończy z Mario, a pingwin odstawia piruet? To ci o zimnej krwii baletnica... 1:50 - Pingu ma pałera... naprawdę sporo zadaje tym specialem.

Czarodziejka z Księżyca&Brzydal w masce vs Ichigo Mugetsu&nieumarły mnich

Przed wszystkim rzucają się w oczy nowe postacie... z mnichem na czele. Jego blokujący, długi, acz wymagający chwili czasu do przygotowania atak był tu decydującym o przebiegu partii. W drugiej rundzie działał wręcz jako artyleria polowa. Ichigo pochwalił się nową umiejętnością... ciemnością, w której to znienacka atakuje... interesującym jest fakt, iż nie zabiera ona tradycyjnie 1/3, 2/3, bądź też całości paska energii... tak koło 20%. Partner Czarodziejki, choć bitny, aż tak się nie wyróżnił. Co da się tu jeszcze powiedzieć.. z pewnością coś o tym, że Mugetsaśny zaczął wreszcie stosować swój miecz. Łał... prawie zapomniałem, że w ogóle go ma... och - oraz o tym, że mnich nie przepada tu za ginięciem na serio. W 0:58 leży, a w 1:08, gdy to dziewczyna mu się wydarła nad uszami, zdecydował, że ją uciszy i pohasa ponownie po scenie... o, znowu! W 1: 31! On naprawdę ma brzydki zwyczaj nie umierania na serio... Po ponownym zobaczeniu zauważyłem coś co naprawdę mnie zaintrygowało... drużynie Czarodziejki w ogóle nie ładował się pasek energii. Przez całą walkę... czemu...? 1:48 - nie pytajcie w co kopnęła... 3:09 - a to cóż za pani...? Zdecydowanie muszę odrobić zaległości w Bleachu...

Colonel Sanders&Talon vs Kirby&Lucario

Kurczakmaster wraz z Gryzolcem pokazali co to klasa! To była krótka i bezlitosna walka. Pobili chyba wszelkie rekordy czasowe dotychczasowych walk w tym temacie... no, nie licząc tych Chucka. Mała propozycja z mej strony. Ustalmy coś w rodzaju paru rekordów, które gracze będą mogli pobijać.. ot. dodatkowy smaczek. Widziałem chyba pierwszy raz jak Lucario przegrywa... a to z jaką muzyką w tle się to działo tylko dodało temu smaku... ach, te kurczaki... hot&spicy!

Dante&Vergil vs Future Gohan&Super Vegeta

Mroczniejszy z braci raczej był zażenowany wyczynami bliźniaka... Dante się nie popisał. W przeciwieństwie do Saiyan... zwłaszcza Vegety. Co tu wiele mówić? Kolejna tego rodzaju walka... skończona automatycznie w momencie, w którym Vergil zechciał włączyć God Mode' a... nie pomógł nawet Final Flash... Osobiście chciałem zobaczyć tego rodzaju demoniczny tag team w mugenie, nastawiony na walkę Beowulfem, ale... jak widać obaj zdecydowanie rzadko się nim posługują. 1:23 - Dante... jesteś martwy, zapomniałeś?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co tu gadać...Renji i Toshirou zostali ZMIAŻDŻENI. Pierwsza runda to dosyć fartowne zwycięstwo a Rejni wyglądał jakby smagał Potemkina biczem po plecach xD Druga Runda:Jaka druga? Nie zdążyłem nic zauważyć O.o Trzecia:Shinigami bronili się dłużej ale tak czy inaczej Potemkin jest wytrzymałym wrogiem który w pojedynkę mógłby z nimi wygrać a miał przy sobie też Testamenta.Tak czy inaczej ładna walka,choć zastanawiam się co by było gdyby zamiast np. Renjiego wystawiłbym Drizzta ^^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Colonel Sanders&Talon vs ???

1.

Drób kontra wołowina? Bardzo osobista walka, z tego co widzę... i ciekawa. Intro bardzo sugestywne... dosyć jednostronna walka, z zauważalną przewagą drużyny drobiowej - przynajmniej w pierwszej rundzie. Czerwono-żółty długo się bronił. Druga runda... zaraz? Donald rzuca eksplodującymi jabłkami, które na dodatek ranią jego oraz ziejącego ogniem towarzysza...? To się nazywa GMO... Aż się głodny od tej walki zrobiłem...

1:16 - Mrs Mcdonald?

2.

Cóż... mamy niezbity dowód na to, ze drużyna Avana nie jest niepokonana - jeśli to chciałeś pokazać, Saka... zdziwiła mnie nagła ,,przemiana" Ichigo w Inoue, ale to, że ta druga sprytnie schowała się na początku to kwestia drugorzędna... pytaniem głównym jest - kim jest owa/y... wojownik? Czarodziejka? Nie ma to jak mało mówiące imiona... Samodzielnie powstrzymał/a obu przeciwników i przycisnęła ich pod ścianę... zarówno kiedy to w pierwszej rundzie Inoue taplała się po podłodze, jak i w pośrodku drugiej. Dobrze walczy, nie ma co...

1:56 Cóż to za combo? Kamikadze...? Talonowi szczęka opadła..

Harpuia&Zero vs Kenpachi&Uluqiorra

Sądzę, że najlepiej będzie jeśli zacznę od krótkiego wyjaśnienia. Powodem, dla którego Zero przestał ciskać swą główną bronią po utracie miecza w drugiej rundzie jest to, że... to właśnie jest ten miecz. Obracany z olbrzymią prędkością, służy mu jako tarcza, a po ciśnięciu jako tnący bumerang. Z modyfikacjami - także sunący po ziemi/orbitujący wokół jego osoby.

Cieszę się, że akurat ta broń wylosowała mu się do walki drużynowej... nie wiem, czy nie najlepsza do tego rodzaju starcia...

Kenpachi i Uluqiorra zostali w pierwszej rundzie zmiażdżeni. Przyciśnięci do ściany i unieruchomieni za pomocą statycznego speciala Harpuia oraz serii ciosów wyprowadzanych przez obydwa reploidy. Na początku zaledwie stawiali opór... oraz raz się wyrwali. Wtedy to też Harpuia dosłownie w chwilę stracił z pół życia od ciosów Arrancara... 0:50 zapowiadało się na kombos 100+... niestety, Zero spóźnił się odrobinkę ze swym specialem. W 1:01 wygląda to tak jakby Harpuia mu to wypominał...: ,,Stary, schrzaniłeś combo. Nie gadam z Tobą."

W drugiej rundzie zaczęło się od bardzo wyrównanej walki. Special z 1:15 zapowiadał powtórkę z pierwszej rundzie, lecz... w pełni do niej nie doszło. Ba. Postacie z Bleacha wyrwały się i w 1:41 zaprezentowały swój gniew... 111 trafień... to był moment decydujący, zdawałoby się. Harpuia zginął, Zero został pozbawiony głównej broni... a tymczasem Czerwony dał popis swych umiejętności, prawie wyłącznie gołymi pięściami kładąc na ziemię obydwu przeciwników... Kenpachi widocznie chciał się z nim osobiście rozliczyć, Uluqiorra cierpliwie poczekał na górze... interweniował, gdy już było za późno. Można powiedzieć, że jego duma przywiodła go do upadku. Przyznam, że cieszę się z wyniku oraz tego jak wykazał się Zero, aczkolwiek... ta druga runda była ich rundą. Liczyłem na finał..

Interesującą kwestią jest tu to, że Uluqiorra czasami znikał, niekiedy unikając obrażeń, które doznawałby od rzutów... mimo tego, poddając się samemu rzutowi. Co widać chociażby w 0:10.

Ogłoszenie dla zainteresowanych:

Harpuia zostaje oficjalnie wytypowany jako najsilniejsza z mych postaci - choć, co już wiadome, nie niepokonana. Ginął już w czasie walk drużynowych.. choć żadna z tych, w których on uczestniczył nie zakończyła się porażką. Chwilowo odkładam go na bok jeśli chodzi o walki drużynowe. Czekam natomiast na wyzwania od chętnych, pragnących sprawdzić możliwości własnych, mocnych postaci.

Dołączona grafika

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm... a gdyby tak... 3 walki? :rd6: Nie wiem tylko, czy Saka by się zgodził... nie chciałbym go przeładowywać... Pierwsza - walka z MacTavishem. Jako drugą postać biorę Model Z... ALBO inną (niezbyt potężną, ale ładnie zrobioną) wersję Zero, której jeszcze nie widzieliście... oceń sam czego pragniesz, MacTavish... podkład poproszę TAMTEN, Saka... :rd7: Druga - pojedynek Mercela niezwyciezonego z Harpuią... kurcze, Twój nick działa jak epitet.. :twilight3: Trzecia - (just for laughs) totalna kałabanga :pinkie2: - Harpuia&Dr. Doom (Yeah! Wylećmy poza planszę!) vs Mercel&??? by MacTavish... Cóż Wy na to...? Ja proponuję jeden podkład... dwa do wyboru pozostawiam Wam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O tylko Sak się musi zgodzić :D Jeśli tak to ja do tagu wybieram mojego Goku, który walczył już z Bardockiem (myślę, że będzie się starał tak, jak ja go widziałem u siebie w akcji gdy walczył na bota :)) I jaką II postać Vegetę, ale tylko do tagu. Mercerowi pomagał by ten Goku. Chociaż skoro to dla śmiechu to może Broly - żartowałem, niech zostanie Goku :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...