Skocz do zawartości

Ostatnie Starcie [Human&Pony] [Trzecia część trylogii Wojny]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

Recepcja

Kiedy nadeszła Ewelina Klaudia zdążyła już wrócić do swojej zwykłej pracy przy komputerze. Uśmiechnęła się jednak pogodnie i złożyła ręce na biurku, gdy dziewczyna się pojawiła. Tak jak wypadało na dobrą recepcjonistkę dała jej pełnię swojej uwagi i zachichotała pod nosem, kiedy zobaczyła, że Ewelina jest zdenerwowana.

- Nie stresuj się tak. Nic się nie stało, po prostu przyszedł do ciebie list - sięgnęła po kopertę, którą chwilę wcześniej położyła obok klawiatury. - Od pani premier. - dodała uprzejmie i złożyła go na ręce Snow przy okazji łaskocząc ją lekko niebieskimi tipsami.

Potem odwróciła się na obrotowym krześle i wróciła do komputera, co dobitnie wskazywało na to, że było to wszystko, co Klaudia od niej chciała. Młoda recepcjonistka tylko od czasu do czasu rzucała jej uprzejme spojrzenia. W recepcji było dość gorąco, więc siedziała w samej białej koszuli z naszywką kurortu. Poza tym roznosiła się tutaj też lekka mgiełka jej egzotycznych perfum.

***

Kleopatra

Kleopatra rozsiadła się wygodnie na krześle obok kasy i wpatrywała się z niechęcią w dwóch mężczyzn, od czasu do czasu unosząc tylko rękę, by przeczesać paznokciami swoje jedwabiste włosy. Kierownik wyglądał na lekko spiętego, kiedy uścisnął rękę Pawła. Ciekawe, czy było to spowodowane jego nieśmiałością, czy po prostu już współczuł swojemu potencjalnemu nowemu pracownikowi.

Mężczyzna wykalkulował sobie już wcześniej, że sklep będzie miał dobre obroty z piękną sprzedawczynią tylko wtedy, gdy będzie też uprzejma i uśmiechnięta, ale Kleopatra nie była zbyt chętna do współpracy. Ostatecznie poszła na częściową ugodę, zgodziła się nie być wredną dla klientów, ale tylko jeśli dostanie kogoś od brudnej roboty w sklepie. Czyli, podsumowując, Kleopatra będzie pracować na stanowisku Leniuchuj-Na-Fotelu-I-Olśniewaj, a stojący przed nim mężczyzna najprawdopodobniej będzie jej niewolnikiem. Kierownik sklepu był na tyle prostym i dobrodusznym człowiekiem, że nie było mu z tym wygodnie, ale cóż... facet ewentualnie się zwolni, prawda?

- Dzień dobry, dzień dobry. Jestem Witold Hander, kierownik sklepu. Tak, szukamy kogoś na stanowisko asystenta... eee... ekspedientki. Chodzi po prostu o swego rodzaju konserwatora... sprzątacza i w ogóle. Czy myśli pan, że będzie panu odpowiadać taka praca? Pensja od godziny, do uzgodnienia - dodał szybko.

***

Stanisław

Stanisław odchylił się na krześle, kiedy jeden z siedzących przy stole mężczyzn zaczął wstawać. Poczuł się niepewnie, ale zachował dumną postawę. Chyba tylko dlatego, że świadomość posiadania ochroniarza w jakiś sposób dodawała mu otuchy. Zaczynał coraz bardziej zauważać plusy tego, że się na niego zgodził. Kiedy sytuacja się uspokoiła znów przysunął się do stołu i uśmiechnął lekko, mając nadzieję nie denerwować tych rosjan więcej. Potrzebował tylko chwili spokojnej rozmowy.

- Pytałem się o życie w Moskwie. Co byście zmienili, a co wam się podoba? Rozumiecie państwo, jestem po prostu ciekawy jak wygląda życie zwykłych rosjan - zakończył uprzejmie.

___

Co nowego w gazecie?

W Stanach Zjednoczonych odbył się koncert charytatywny którego dochód przeznaczony zostanie na pomoc rodzinom ofiar ataków w Salvadorze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Natalia Romanova]

- Opakowanie masz ludzkie... - rzuciła bezlitośnie zadając sobie w głowie pytanie; Jeśli tamta nie jest człowiekiem i twierdzi że jest czymś więcej niż equestrianinem to czym była ona sama skoro nigdy nie miała własnego ciała. Pokręciła głową odganiając niepotrzebne myśli. - Jesteś człowiekiem i nie zaprzeczysz temu w tej chwili... Możesz się pomylić, bo straciłaś domniemaną doskonałość - umilkła na moment - której nigdy nie było. Jak u wszystkich kucy... To co raz utraciło stan idealny nie wróci do stanu pierwotnego. Takie są zasady tego świata, który zapoczątkował wielki wybuch... Od tamtego czasu stał się zbyt skomplikowany i niejednolity.

-  Rzucasz wyzwanie... - rzuciła pewnie po czym jej głos stał się świdrujący do granic możliwości. - Wiesz dokładnie komu czy próbujesz się tylko domyślić bo liczysz że może się uda... Sama odpowiedź sobie na to pytanie, bo ja nic od ciebie nie chce bo i tak zrobię to co muszę, a nie to co chce... Tak jak teraz mówię te słowa - urwała na moment. - Spróbuj i oceń efekt. - W tym momencie telefon Crystal po prostu zrobił się gorący jakby zaraz miała wybuchnąć bateria.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Crystal/Felicja Romanis

Kolejne słowa tej abominacji jeszcze bardziej wyprowadziły ja z równowagi. Jak tak żałosne stworzenie jak ona śmiało wątpić w jej doskonałość? Co gorsza nazwała ją słabym żałosnym człowiekiem, którym nigdy nie będzie, bo jest po prostu lepsza. Ludzie byli słabym i żałosnym gatunkiem jedyne, co im wyszło to likwidacja Celestii. Nie powinno się jej oceniać tym jak wygląda, bo wewnątrz jest wciąż doskonałą sobą a wkrótce będzie potężniejsza niż kiedykolwiek dotąd musiała tylko odzyskać dawną postać. A była pewna, że jest bliska tego.

 

Chciała coś jeszcze powiedzieć, gdy nagle poczuła wzrost temperatury telefonu, na co odruchowo go puściła na ziemię. Zmarszczyła lekko brwi na to wszystko. Dobrze, więc wojna się zaczyna skoro tak tego chciała. Nie wiedziała, co prawda, z czym walczy jednak wiedziała, że ta teraz skupi się na jej abominacji a jej powinna dać spokój, choć na chwilę, dzięki czemu znów namierzy Goldinga i zatrzyma to przeznaczenie, o którym wciąż mówiła ta żałosna istota. To ona kieruje przeznaczeniem swych figur nikt inny i udowodni jej to. Powoli wyjęła kolejny specjalny telefon by zlecić nowe zadanie czerwono okiemu demonowi. Musiała tylko odpowiednio to rozegrać. Jeśli dobrze pójdzie to ta dwójka nawzajem sie zniszczy a ona będzie miała dwa problemy z głowy.

 

Snow Night/Ewelina Szymańska

- Od pani premier? - spytała delikatnie wyciągając dłoń po list. Chwilę wpatrywała się na kopertę zastanawiając się, dlaczego wysłano jej ten list. Przecież nie tak dawno temu się widziały. Recepcjonistka twierdziła, że niema się, czym przejmować. Być może to tylko jakaś kartka, w której chciała jej życzyć przyjemnego wypoczynku. Sama nie wiedziała, co o tym myśleć. W końcu zdecydowała się otworzyć kopertę.

 

Z wnętrza koperty wyjęła jedną z kartek. Nie wiedziała, czemu ale jeszcze zanim zaczęła ją czytać poczuła jakiś ucisk w gardle a jej serce zabiło niczym dzwon. W końcu rozwinęła kartkę a gdy zaczęła czytać każde słowo nie mogła wprost uwierzyć w to, co czytała. W końcu skończyła i chwilę trzymała list w dłoni obok nogi stojąc niczym pomnik. Na jej twarzy ciężko było dostrzec jakiekolwiek emocje przynajmniej prze chwilę. Bo po nie długiej chwili jej oczy całkiem się zaszkliły. Ten styl pisma użyte w nim słowa i podpis. To wszystko pasowało tylko do jednej osoby. Jej kuzyn naprawdę żył i chciał się z nią spotkać. Wciąż nie wiedziała jak do tego mogło dojść. Dlaczego tak długo nie dawał znaku życia a teraz nagle ją znalazł? Nie miała problemu z domyśleniem się gdzie jest pierwsza wskazówka. Były tylko dwa miejsca gdzie mogła być. A znając Goldinga zostawił ją w takim miejscu by Snow mogła łatwo dostać pierwszą, która zaprowadzi ją do kolejnej. Była pewna, że pierwsza wskazówka jest w bibliotece, która jest najbliżej kancelarii.

 

Nagle jednak coś sobie uświadomiła. Anna cały czas miała racje, że jej kuzyn żyje. Jednak jak się domyśliła, że wkrótce się spotkają. Czy posiadała jakiś dar jasnowidzenia? Nie mogła do końca uwierzyć w aż tak duży zbieg okoliczności. Kolejnym pytaniem pozostało jak się wydostać z kurortu bez wzbudzania podejrzeń. Nie chciała wychodzić na niewdzięczną jednak mimo wygód, jakie tu miała to spotkanie Goldinga było dla niej większym priorytetem. Chciała już schować list i zabrać walizki by szybko wyjechać, gdy nagle spostrzegła, że w kopercie jest kolejna kartka. Natychmiast ją wyciągnęła i rozłożyła.

 

Kolejna kartka z pewnością nie była od Goldinga. Pismo miało zupełnie inny styl. Teraz ten list pochodził rzeczywiście od pani premier. Nie zwróciła nawet większej uwagi na to, że ktoś napisał o niej artykuł. Nie miało to teraz znaczenia. Nie zdziwiła się również, że Golding osobiście nie dostarczył listu. Zawsze mało, komu ufał a do ludzi już w Equestrii miał niechęć. Jednak na jej twarzy pojawiło się lekkie zmartwienie, że pani Natalia chciała poznać Goldinga osobiście. Bardzo ją polubiła i nie chciała popsuć z nią przyjaznych relacji. Niestety nie zdawała sobie najwyraźniej sprawy jak ona się bardzo różni od swego kuzyna. Mało, kto potrafił porozumieć się z Goldingiem nie była pewna czy pani premier nie nabierze jakiejś niechęci do niej po takim spotkaniu. Była pewna, że Golding się nie zarejestruje skoro do tej pory tego nie zrobił nie ważne, co by mu obiecano. Poza tym nie do końca wiedziała jak zdoła przekonać Goldinga do tego spotkania. Z natury był uparty jak osioł i gdy już coś sobie postanowił to ciężko było go nakłonić do zmiany zdania. Nie sądziłaby ten był chętny do takiego spotkania. Zastanawiała się nawet jak sobie radzi. W końcu nie był już kucykiem a stał się tym, za czym nigdy szczególnie nie przepadał. Jednak po tym wszystkim, co dla niej zrobiła Natalia wypadało, chociaż spróbować go przekonać być może jakoś uda się do niego dojść. No i pozostała jeszcze Anna gdyby nie list pani Natalii to zachowałaby się nie miło i nawet jej nic nie powiedziała. A w końcu powinna wiedzieć. Znała Goldinga i raczej zainteresowałoby ją, że ten nadal żyje i jest teraz w Polsce. Poza tym przybyły tu razem, więc wypadało ją powiadomić, że musi wracać. Czy będzie również chciała wrócić? Tego Snow nie była do końca pewna. W końcu dopiero, co przyjechały i nawet, jeśli była niechętna do tego wyjazdu to raczej nie będzie teraz chciała tera już wracać.

 

Musiała tylko ją teraz znaleźć a potem natychmiast wyjechać z nią lub sama byle tylko spotkać Goldinga. Zastanawiała się chwilę jak ją poinformować. Mogła poprosić recepcjonistkę by ją wezwała jednak wolałaby się z nią spotkać w cztery oczy i spokojnie porozmawiać o tym, co się stało zanim się rozdzieliły Snow wspominała, że będzie na basenie być może Anna tam przyjdzie. Może, więc chwilę tam na nią poczekać, jeśli się nie pojawi będzie musiała poprosić recepcjonistkę o pomoc w znalezieniu jej, bo ciężko będzie wyjechać bez słowa to by do niej nie pasowało poza tym pani Natalia prosiłaby ją poinformować o wszystkim. Miała jednak nadzieje, że szybko się pojawi by mogła już spotkać swego kuzyna. Podziękowała recepcjonistce ze szczerą wdzięcznością za list i zaczęła wchodzić na basen niosąc cały czas kopertę zaciśniętą w dłoni z listami w środku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Anna Kowalska]

Zadała sobie pytanie po raz kolejny; czy powinna po czym zmieniła je na zupełnie przeciwne; dlaczego nie miałaby skorzystać ze wszystkiego co tu oferowali, skoro mogła zrobić wszystko w granicach zdrowego rozsądku... Miała przecież odpocząć, a to nie było ani trochę przeciwstawne do słowa wyszaleć się, a mogło iść nawet z nim w tym samym kierunku, gdy sięgnęła ręcznik i wyciągnęła struj, który niedawno kupiła... Powinna chyba... Skoro już go kupiła.

 

[Natalia Romanova]

- Gra się rozpoczęła - powiedziała zimno tasując swojego tarota... Nie wiedziała że mierzą się tak naprawdę dwie gry; karty będące elementami losu i szachy, co reprezentowały złożoną strategie. Tym czasem w jej sercu zrodził się delikatny strach, a żołądek złapał skurcz. Zaczęła odczuwać emocje całym ciałem jak każdy kto trzyma w sobie dużą niepewność, bo wiedziała tylko że tamten przybędzie ale dalej nie wiedziała co się stanie... Mogła faktycznie zginąć z jego ręki albo zwyciężyć i zdobyć sojusznika czy zwyczajnie zmienić jego charakter na neutralny... Byli przecież podobni sobie. Co tamta mogła mu dać czego ona nie mogła? To właśnie pytanie zadała kartą i nie uzyskała odpowiedzi... Zadała inne pytanie... i wiedziała co powinna zrobić gdzie indziej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Crystal/Felicja Romanis - Striding Rason/Jim Grayson

Chwilę wpatrywała się w swój telefon zastanawiając się czy na pewno chce wykorzystać jedną ze swych kart atutowych. Jednak sytuacja stawała się zbyt groźna. Powoli traciła ważną figurę w swych planach przez działania tej abominacji. Jeśli tego nie zatrzyma jej plan może poważnie ucierpieć. Musiała ją czymś zająć by dalej mogła realizować to, co zaczęła a to było najlepsze wyjście. Powoli zaczęła dzwonić pod odpowiedni numer. To się musiało udać.

 

Mężczyzna w międzyczasie siedział właśnie przed komputerem poszukując czegoś, co mogłoby mu pomóc. Zdążył już zapomnieć o tej małej bójce, która nie dawno miała miejsce. Zresztą, po co miałby rozpamiętywać coś tak błahego? Skoro, na co dzień życie dostarczało mu znacznie gorszych rzeczy do rozpamiętywania. Nagle jego oczy lekko się zmrużyły, gdy jego telefon zaczął lekko wibrować na biurku. Wiedział dobrze, kto dzwoni na ten numer. Najwyraźniej sprawa była poważna, bo jego tajemniczy zleceniodawca zawsze tylko wysyłał mail a dzwonił tylko w ostateczności. Powoli sięgnął po telefon by zaraz go odebrać.

 

- Mam dla ciebie nowe zadanie - powiedział głos w słuchawce. Ponownie był zniekształcony i brakowało w nim emocji.

- Niczego innego się nie spodziewałem - również stwierdził bez emocji.

- Twój nowy cel znajduje się w Polsce. Podam ci jego dokładne namiary. Jednak bądź niezwykle ostrożny tajemniczy osobnik zdaje się mieć zdolności nadprzyrodzone. Twój poprzednik, który miał się tym zająć już nie żyje - mężczyzna lekko zmarszczył brwi na to wszystko. Dlaczego właśnie Polska? To tam się wszystko zaczęło to tam właśnie pierwszy raz zaczął swą przygodę związaną z Equestrią. Jednak zainteresował go fakt, że jego nowy cel ma nadprzyrodzone moce być może nie dość, że zarobi to wpadnie na jakiś trop eliksiru.

- Rozumiem - stwierdził starając się ukryć wszystkie emocje w głosie. Czy się bał? Nie miał powodu. Strach w tym zawodzie oznaczał przegraną zanim się cokolwiek zaczęło. - Kiedy wyruszam?

- Natychmiast. Teraz jedź na lotnisko tam będzie na ciebie czekać prywatny samolot, który zabierze cię na miejsce. To tyle zapłatę dostaniesz po wykonanej robocie - powiedział głos i momentalnie się rozłączył. Sam Rason wstał od biurka by się odpowiednio przygotować. Czuł, że czeka go niezła zabawa.

 

Natomiast Crystal lekko się uśmiechnęła. Szach mat pomyślała zbliżając się do laboratoriów. Teraz najpewniej to stworzenie będzie zajęte jej abominacją, przez co da jej wolną rękę. W ten sposób ograniczy jej sposób obserwacji, jaki by nie był. Więc gdy ta dwójka będzie zajęta sobą ona w laboratorium wróci do obserwacji Goldinga by go zatrzymać. Powinna mieć na to jeszcze wystarczająco czasu.

 

Snow Night/Ewelina Szymańska
Dziewczyna siedziała na jednym z leżaków w okolicy basenu nie bardzo interesując się okolicą. Nie przebierała się nawet, bo nie widziała ku temu powodów. Jeszcze nie tak dawno temu zastanawiała się jak będzie spędzała tu czas. Pomimo że to miejsce mogło jej wiele zaoferować to jednak teraz najbardziej pragnęła wrócić i spotkać swego kuzyna ponownie. Tyle pytań wciąż chodziło jej po głowie. Chciała spytać go o tak wiele rzeczy. Była również ciekawa jak wygląda. Była pewna, że go nie pozna w końcu teraz wszyscy inaczej wyglądają. Jednak musiała najpierw dokończyć zadanie. Poproszono ją by z jakiegoś powodu poinformować o wszystkim Annę. Nie była pewna czy to z powodu tego, że również znała Goldinga czy może, dlatego że miała jej pomóc wrócić. Pani Natalia sądziła, że z pewnością będzie chciała wrócić z nią czy to też ma związek z jej kuzynem, czy może zadaniami, które na nią czekają? Nie wiedziała. Nawet, jeśli zdecyduje się z nią wrócić to pewnie Anna i tak nie powie, dlaczego chce to zrobić a przynajmniej dosłownie. Pozostało, więc jej czekać. W międzyczasie wciąż czytała list od Goldinga nie mogąc się od niego oderwać niczym od jakiejś bardzo dobrej książki. Miała nadzieje, że Anna się jednak tu niedługo pojawi by mogła już wyruszyć. Bała się, że nie zdąży i on ponownie zniknie z jej życia tak jak napisał w liście.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Anna Kowalska]

Na basen już przyszła w stroju i szlafroku, gdzie ubranie zdeponowała wcześniej w szafce w przebieralni... Myślała że Snow już dawno korzysta z basenu... W jej głowie była myśl że skoro sama zaproponowała, to sama będzie się śpieszyć by skorzystać. Wzięła pod uwagę że została wezwana, ale czemu miało spotkać ją coś co zabroniłoby jej tej przyjemności. Stanęła na moment przejściu widząc ją co prawda na leżaku ale niestety w ubraniu, które było nieadekwatne do sytuacji. Znaczyło to mniej więcej to tyle że czekała na nią tu by porozmawiać, a idąc dalej za tym tropem wiedziała czego się spodziewać. Zostało jej to już powiedziane wcześniej. Wiedziała od momentu kiedy ją wezwano, nie podejrzewała jednak że to wszystko potoczy się aż tak szybko. Podeszła do niej czym prędzej... Nie widziała sensu by to przedłużać. Miało się stać to co miało i w duszy czuła że wolałaby by wszystko potoczyło się prędzej.

- Co się stało? - Zadała chyba najbardziej nietaktowne pytanie na jakie mogła się zdobyć. Szybko zrozumiała swój błąd ale jednak ciut za późno by zmienić bieg wydarzeń...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Crystal/Felicja Romanis

Powoli zaczęła kierować się w kierunku terenu prywatnego. Miejsce zajmowała budowla przypominająca swoim kształtem jakiś rodzaj kopuły. Próżno było zobaczyć, co się znajduje wewnątrz gdyż tylko wchodząc do środka można było się dokładnie rozejrzeć a to było niemal niewykonalne z powodu zabezpieczeń budynku jak i ochrony, która czujnie pilnowała obiektu. Crystal nie utrzymywała póki, co kontaktu z abominacją gdyż nie widziała powodu by miała to robić. Ponownie się z nim skontaktuje, gdy będzie na miejscu by dać mu dokładne namiary.

 

Ochroniarz, którego minęła tylko na nią spojrzał lekko zdziwiony jednak nic nie mówił, gdy ta podała hasło by mogła spokojnie wejść. Dziwił go widok, że przyszła pieszo bez obstawy, ale wolał jej o to nie wypytywać. Wiedział, że z nią rozmowa jest znacznie mniej przyjemna niż z Goldingiem, dlatego wolał milczeć. Kobieta minęła całą ochronę budynku powoli wchodząc do środka gdzie było wielu ludzi ubranych w kitle laboratoryjne skierowała się do jednego z nich, gdy sama zaczęła wkładać jeden z kitli.

 

- Natychmiast dajcie mi naszą szczepionkę na groźne toksyny - powiedziała tonem, który mógł świadczyć, że z pewnością nie przyjmie odmowy.

- Czy coś się stało? - spytała niepewnie młoda zgrabna dziewczyna o średnio długich blond włosach związanych w koński ogon. Jednak Crystal zamiast odpowiedzieć obdarowała ją tylko zimnym spojrzeniem wskazującym, że nie chce o tym rozmawiać. Dziewczyna najwyraźniej to zrozumiała, bo o nic już nie pytała tylko skierowała się po szczepionkę by zaraz ją dać Crystal. Ta powoli ją zabrała i nic nie mówiąc zaczęła kierować się do swojego gabinetu. Kolejny gabinet niewiele różnił się od poprzedniego było tu niemal wszystko jak w poprzedni z tą różnicą, że ten już nie znajdował się tak wysoko a niemal na parterze. Gdy już weszła do środka natychmiast wstrzyknęła sobie środek by zaraz usiąść za biurkiem by ciężko westchnąć.

 

Jakby nie patrzeć był o dla niej jeden z najcięższych dni od bardzo dawna. Nie pamiętała, kiedy ostatnio ktoś zagrażał jej życiu. Jednak teraz musiała przejść do rzeczy póki te dwie abominacje są zajęte sobą ona mogła wrócić do swoich spraw. Ponownie zaczęła patrzeć na szachownicę by znaleźć jakiś ślad Goldinga. Gdzieś w końcu musiał się zatrzymać a ona musiała go tylko znaleźć by zatrzymać los, który sobie wymyśliła ta abominacja.

 

Striding Rason/Jim Grayson

Mężczyzna pakował właśnie swój strój bojowy tak jak i broń. Tak jak zawsze głównie składała się z broni białej opartej na feudalnej Japonii. Wiedział, że czeka go nie łatwe starcie. Nie dość, że ofiara władała jakąś mocą to zabiła innego zabójcę, co łatwe nigdy nie jest. Co prawda wszyscy sądzili, że nikt już nie posiada nadludzkich mocy w tym świecie jednak czy nie mogli się z tym pomylić? Oczywiście, że mogli a on był tego przykładem. Prawdopodobnie znalazł coś, co może być dla niego wyzwaniem i to nie małym w tym starciu może z drapieżnika stać się ofiarą. Jednak trzeba było się z tym liczyć. To było ryzyko zawodowe. Wiedział, że będzie musiał zrobić to ostrożnie w innym wypadku może się to skończyć bardzo źle. Zastanawiał się tylko, jaką mocą władał jego cel. Niestety zleceniodawca był bardzo oszczędny w słowach. Cóż przyjdzie mu to sprawdzić osobiście. Jeśli pójdzie dobrze to zdobędzie więcej niż by chciał. Czy tam może wpaść na trop tego, co tak usilnie poszukuje? Tak rozmyślając opuścił dom idąc w kierunku lotniska.

 

Snow Night/Ewelina Szymańska

Dziewczyna dalej siedziała wpatrzona w list, gdy nagle oderwała się od niego słysząc znajomy głos należący do Anny. Nagle Snow lekko się uśmiechnęła i powoli wstała z leżaka, na którym siedziała by zaraz podejść do Anny i lekko ją objąć tak po przyjacielsku. Jednak szybko się od niej oderwała. Wciąż zdarzało jej się zapominać, że to nie jest Equestria poza tym Anna nie wyglądała na taką, która lubiła takie okazywanie emocji. Jednak teraz w samej Snow było ich zbyt wiele i musiała jakoś zareagować.

 

- Nie wiem, co mnie napadło. Postaram się na przyszłość bardziej kontrolować emocje - powiedziała starając się zachować spokój w głosie. Nie przepraszała za to Anny, bo wiedziała, że ta i tak nie chce przeprosin i znów się zdenerwuje za to. - Nie powinnam była wątpić w niego - powiedziała jakby bardziej w powietrze niż do swojej rozmówczyni i nagle jej wzrok znów skierował się na nią. - Jednak ty nie wątpiłaś wiedziałaś, że żyje, choć wszystko temu przeczyło. Nie wiem, dlaczego ty mogłaś a ja nie a jednak stało się - powiedziała i nagle wcisnęła w dłonie Anny po jednym z listów zarówno od Goldinga jak i od pani Natalii. - Golding żyje jestem tego pewna. Tylko on tak piszę to jego styl i jego charakter. Niestety mam tylko tydzień na powrót i spotkanie go inaczej ponownie zniknie z mojego życia - powiedziała by na chwilę zamilknąć i spojrzeć jeszcze poważniej na Annę.

 

- Wybacz mi Anno nie mogę zostać tu dłużej. Chciałam tego i to bardzo móc lepiej cię poznać i bawić się tutaj jednak to jest teraz dla mnie najważniejsze. Zapewne już zauważyłaś w liście pani Natalii, że możesz wrócić ze mną jednak zrozumiem, jeśli będziesz chciała tu zostać. W końcu dopiero tu przyjechałaś i też chcesz wypocząć możesz, więc bawić się za nas dwie. Nie będę na pewno na ciebie zła, że nie wróciłaś ze mną. Poproszę kogoś z tutejszego personelu o pomoc, jeśli zajdzie taka potrzeba. Jednak muszę wyjechać natychmiast i wierze, że umiesz to zrozumieć - nagle zamilkła czekając na reakcje Anny. Nie sądziłaby ta zareagowała jakoś specjalnie na to wszystko jednak musiała jej powiedzieć o wszystkim zamiast zniknąć bez słowa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Anna Kowalska]

- Wiedziałam że tak się stanie, chodź nie wierzyłam w cudze słowa... To było po prostu niemożliwe - westchnęła odwracając się w stronę wody w basenie... - Posłuchaj mnie uważnie ale nie wytłumaczę tego bardziej. Nie potrafię... Sama nie rozumiem co jest rzadkością. - Jej oczy były po prostu poważne, a mimika jej twarzy stanęła w miejscu. - Zostały mi powiedziane dokładnie trzy rzeczy, dwie się ziściły, a ostania zależy od właściwych wyborów... - zamilkła na moment wybierając słowa. - Ktoś będzie chciał ci przeszkodzić w każdy możliwy sposób. Nie wiem kto, ale ktoś kto chce twojego kuzyna do własnych celów, a ty możesz mu przeszkodzić ~ "obudzić to co zapomniane". Więcej nie zostało mi wyjaśnione przez osobę wiedzącą kim byłam, chodź nigdy wcześniej jej nie spotkałam, a to już było niemożliwe, bo bym pamiętała że komuś to mówiłam ~ że ktoś z tak nielicznych mnie zna jak nienależny. Nie pozwoliłabym na to nikomu. - Pokręciła głową. - Wierzysz w przepowiednie? - spytała jakby pytanie było formą żartu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Crystal/Felicja Romanis

Nie zajęło jej dużo czasu odnalezienie Goldinga. Zatrzymał się w jakimś hotelu w okolicach kancelarii. Jednak nadal się najwyraźniej nie spotkał z żadną z tamtych. Na szczęście, więc nie straciła zbyt wiele przez ataki tamtej abominacji, dzięki czemu jej plan jeszcze nie był zagrożony. Najwyraźniej jednak nie wiedział, że żadnej z tych dwóch niema w kancelarii. Jednakże obecne miejsce pobytu Goldinga strasznie utrudniało jej zadanie. Nie mogła mu nic zrobić, gdy tam był. Zbyt wielu ludzi i Golding nie dałby się zaskoczyć w takim miejscu. Jednak niema sytuacji bez wyjścia. Na jej twarzy pojawił się diaboliczny uśmiech, gdy o tym myślała. Wiedziała już, co należy zrobić teraz pozostało jej tylko dać odpowiednie instrukcje, komu trzeba. Wyjęła telefon by zadzwonić do swych ludzi oni zajmą się już resztą.

 

Striding Rason/Jim Grayson

Poruszał się w tłumie w kierunku lotniska jednak ponownie nie sposób było zobaczyć jego twarzy przez płaszcz, który odsłaniał tylko resztki nosa i oczy. W oczach znów miał znajomą soczewkę by nikt nie zobaczył jego czerwonego oka. Na głowie nosił ciemny kapelusz. Nic, czym by mógł się jakoś wyróżnić. Powoli zaczął wchodzić na lotnisko. Czy podróż prywatną linią była dla niego czymś nowym? Nie wielokrotnie już tak podróżował zwłaszcza, gdy klientowi zależało na czasie tak jak najwyraźniej w tym wypadku. Skierował się we wcześniej mu wyznaczone miejsce gdzie nagle podszedł do niego jakiś mężczyzna.

 

- Proszę za mną. Mam pana zaprowadzić na samolot - Rason tylko lekko zmrużył oczy i pokiwał głową w geście zgody idąc za mężczyzną do samolotu. Chciał już być na miejscu. Myśl o takim zadaniu go pobudzała. Był ciekawy, na co będzie stać jego ofiarę. W tym starciu w końcu cena jest najwyższa a zwycięzca bierze wszystko tak jak zawsze z resztą. Tak rozmyślał powoli wchodząc na pokład samolotu.

 

Snow Night/Ewelina Szymańska

Na słowa Anny cofnęła się lekko do tyłu. To, co jej właśnie powiedziała zdecydowanie ją lekko przeraziło jednak czy Anna kłamała? Gdyby tak zrobiła to byłoby zdecydowanie niestosowne a do takiego schematu ona jej zupełnie nie pasowała. Wszystko, co do tej pory jej mówiła Anna było prawdą. Jednak to nie miało żadnego sensu, kto miałby ją zatrzymywać przed spotkaniem i do czego ten ktoś chciał wykorzystać Goldinga? Ona nie była przecież nikim groźnym. Nawet, gdy była kucykiem nie znała się na tym wszystkim. Jednak w pewnym momencie jej mimika się zmieniła na pewien rodzaj gniewu i spojrzała poważnie na Annę jak nigdy dotąd.

 

- Wiedziałaś o tym wszystkim i nikomu nie powiedziałaś, że grozi mu niebezpieczeństwo? - spytała wyraźnie zdenerwowana. - Pomimo że widziałaś, że to, co się dzieje spełnia się z tym, co ci powiedziano miałaś zupełnie gdzieś, że coś mu zagraża i nawet nie próbowałaś go znaleźć lub mu pomóc albo komuś o tym powiedzieć a teraz coś takiego mówisz mi? - spytała, gdy jej dłonie zaczęły się lekko trząść z nerwów. - Golding zawsze mówił, że można go zastąpić jak każde narzędzie ja jednak zawsze uważałam, że jest kimś więcej niż narzędziem jednak jak widzę tylko ja zawsze w niego wierzyłam. Nie wiem, kto ci to przepowiedział jednak skoro dwie pierwsze przepowiednie się spełniły to powinnaś się domyślić, że i trzecia nie jest kłamstwem i coś mu grozi - powiedziała chodząc w kółko jakby chciała uspokoić nerwy. - Skoro już byłaś taka otwarta to powiedz, jaka jest trzecia przepowiednia i jakie są możliwe scenariusze do niej? - patrzyła teraz tak poważnie jak nigdy dotąd w stronę Anny. Emocje wręcz się w niej gotowały. Nie wiedziała, kto chciał wykorzystać Goldinga jednak wiedziała, że zatrzyma to za wszelką cenę. Nigdy niby nie wierzyła w tego typu rzeczy jednak słowa Anny nie wskazywałyby to była bajka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Anna Kowalska]

- Nielogiczne byłaby walka z czymś czego nie ma - zwróciła się ze spokojem w jej kierunki, mimo że oczy chciały spalić wszystko na swej drodze - bo może okazać się kłamstwem. Dziwisz się że milczałam, nie mając pewności za krzty co do tego? - spytała się po prostu broniąc własnej osoby. - Nigdy nie robię, szumu jak nie mam pewności co do czegoś, albo chociaż ZWYKŁEGO przeczucia. Wiesz jakbym się czuła wywołując u innych skrajne emocje zupełnie niepotrzebnie? - Tu słychać było oskarżenie. - Kto by mi potem uwierzył... - Zrobiła przerwę budując napięcie po czym odwróciła wzrok. - Nikt.

 

- To że spotkam ciebie to mogło być zwykłe szczęście, które mogło się po prostu zdarzyć. Nic nadzwyczajnego. - Jej ton był zupełnie lekceważący. - Nie podała czasu czy miejsca... List daje pewne wątpliwości, co do wszystkiego o czym mówię właśnie teraz, bo uważam to za stosowne - stwierdziła dość dobitnie że to jej zdanie się liczy.

 

- Proszę bardzo: obydwie wydarzyły się dzisiaj... - rzuciła naprawdę jakby zaraz miało coś w niej wybuchnąć, mimo że na zewnątrz nawet się nie tliło. - Pierwszą byłaś ty... Drugą jest wiadomość, którą trzymam w ręce, a trzecią spotkanie, a raczej droga do niego, bo nie wiadomo co się stanie na końcu ~ to nie zostało mi powiedziane... - podniosła głos.

 

- Jemu nic nie grozi, gdybyś uważnie słuchała... To nam coś grozi i to nam ktoś chce zrobić coś niedobrego i to od nas zależy jak się to skończy, inaczej on wróci tam skąd przybył i nie wróci... - Wzięła głębszy oddech przed następnym wybuchem.

 

- Skąd mogłam wiedzieć że wszystko potoczy się tak szybko? - rzuciła sama oskarżeniem. - Nie mogłam. Znamy się od 3 godzin? A wszystko posuwa się błyskawicznie. Za to chcesz mnie obwiniać, jak nie chciałam uwierzyć w słowa obcego, bo nie raz mnie zdradziły czy to z ust człowieka czy equestrianina? Widziałam niejedno na zewnątrz czy wewnątrz... Słowa; nie zdradziłem były zaprzeczeniem czynu, który nieraz widziałam. Nie słowa, a czyny się liczą i do czynów doszło właśnie teraz... - Strzeliły jej palce w ręce, gdy zacisnęła pięści.

 

- Gdzie musisz się dostać i jakie są zasady postawione przez niego... Na pewno to napisał... a ja spróbuje nie dopuścić do żadnej większej tragedii. - powiedziała szybko i bez zastanowienia. - Umowa stoi? - Wyciągnęła rękę w jej kierunku, a w oczach była tajemnica i poszukiwanie tego czegoś w swojej rozmówczyni. - Nic więcej zrobić nie mogę.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Crystal/Felicja Romanis

Spojrzała na swoją szachownicę ukradkiem, gdy właśnie próbowała się dodzwonić. Na szczęście zanim ta abominacja ją zaatakowała zdążyła powiedzieć swym ludziom gdzie przemieszcza się Golding, więc ci nie byli tak daleko od niego. Teraz musiała to tylko odpowiednio rozegrać. Jeśli wywołała panikę w hotelu będą musieli wszystkich ewakuować wtedy Golding też będzie miał problem by zachować czujność w takiej panice a w tłumie łatwiej będzie zrobić coś by zatrzymać go przed dalszą drogą. Tak to się powinno udać. Nagle w końcu udało jej się dodzwonić.

 

 

- Golding znajduje się w hotelu niedaleko kancelarii - mówiła, gdy zaczęła przesuwać kolejne figury na szachownicy. - Próba zatrzymania go w tej chwili byłaby głupotą gdyż tam może zbyt łatwo się obronić - stwierdziła patrząc na szachownicę i lekko mrużąc oczy.

- Więc co mamy robić? - spytał niepewnie głos po drugiej stronie telefonu.

- Udaj się do pobliskiej budki telefonicznej i zadzwoń do recepcji, że w hotelu jest bomba. Potem powiem wam, co dalej macie robić.

- Ale czy to nie wywołała paniki? - spytał naiwnie.

- O to mi właśnie chodzi -  powiedziała z chytrym uśmiechem patrząc dalej na rozstawienie figur na szachownicy.

 

 

Striding Rason/Jim Grayson

Mężczyzna rozsiadł się wygodnie w samolocie. Z nim było w rezultacie w maszynie sześciu ludzi od jego zleceniodawcy, którzy mieli mu zapewnić spokojną i komfortową podróż. Kolejne uroki tej pracy. Jednak widać było, że obawiali się nieco obecności mężczyzny i woleli mu jednak nie podpaść. Gdy samolot wystartował, Rason zaczął przeglądać internet. Wciąż nie miał zbyt wielu informacji o swoim celu a skoro ten władał jakimiś mocami nadprzyrodzonymi to wypadało się dowiedzieć, z czym walczy, choć częściowo. Szukał informacji o ostatnich zgonach zwłaszcza w okolicach adresu gdzie miała na niego czekać jego ofiara. Skoro jego poprzednik nie żył to chyba powinni coś o tym pisać. Przynajmniej może się dowie, jakie były przyczyny śmierci, co zdoła mu nieco przybliżyć obecną sprawę.

 

Snow Night/Ewelina Szymańska

Na twarzy dziewczyny zamiast gniewu ponownie się pojawił strach. Wszystkie słowa Anny i jej reakcje szybko zmieniły jej obecne nastawienie. Mało tego w pewnym momencie bała się, że ta się na nią rzuci w gniewie, który byłby całkiem słuszny z jej strony. Snow wcale się jej by nie zdziwiła gdyby tak zrobiła po tym jak ją potraktowała. Ponownie poczuła się strasznie głupio. Nie powinna była działać tak impulsywnie a wszystko przemyśleć i wtedy mówić. Prawda była taka, że Anna miała racje gdyby ona była na jej miejscu też by zapewne w coś takiego nie uwierzyła. Jednak bardziej ją zastanawiał fakt, że jej życie jest zagrożone, ale nie tylko jej Anny również. Dlaczego ten ktoś chciał się jej również pozbyć? Czyżby była również bardzo ważna dla jej kuzyna? Patrzyła chwilę na dłoń Anny aż w końcu dała jej swoją i ją lekko uścisnęła na znak zgody.

 

 

- Golding w liście zaznaczył, że chce się spotkać w miejscu, które potrafiło go przyciągnąć by mógł znaleźć spokój poza gwardią - stwierdziła patrząc na Annę. - Znam swojego kuzyna i możliwości są według mnie dwie. Albo czeka na mnie nad jeziorem gdzie zawsze wyjeżdżał, gdy miał urlop lub jest w bibliotece - powiedziała chwilę rozmyślając. - Jednak sądzę, że jezioro można skreślić. Za mało wskazówek zostawił by wiedzieć, nad którym dokładnie jest. Myślę, że trzeba się udać do biblioteki w każdym razie takiej, która jest najbliżej kancelarii. Jeśli natomiast chodzi o zasady, jakie postawił - powiedziała chwilę rozmyślając. - Nie jest do końca pewny czy jestem tą Snow, którą zna, dlatego dał zagadkę w liście. Uważa, że może rozwiązać ją tylko ktoś, kto go zna. Kazał mi przyjść samej inaczej uzna, że to pułapka i zniknie. Mam tydzień by się zjawić inaczej zniknie. Uważa, że zapewni mi lepszą ochronę niż ktokolwiek w kancelarii, dlatego mam się nie bać. Jednak po tym, co powiedziałaś sama już nie jestem niczego pewna. Nagle jej wzrok spoważniał.

 

 

- Anno wiem, że po tym, co powiedziałam nie zasługuje by cię o coś prosić jednak proszę pomóż mi - powiedziała błagalnym głosem. - Ty go też znałaś wiem, że Golding nie chce nikogo ze mną jednak jestem pewna, że możesz zrobić coś byśmy mogli się spotkać a on nawet się nie domyślił, że nie byłam sama. Znasz jego charakter sama to mówiłaś. Jeśli jednak tego nie możesz zrobić to nie pozwól, aby poszedł tą drogą, która prowadzi go w niewłaściwą stronę. Jeśli coś mi się stanie proszę spróbuj do niego dotrzeć i przemówić do rozsądku, jeśli nie względu na moją prośbę to dla jego dobra. Skoro i ty jesteś w niebezpieczeństwie to najwyraźniej i ty możesz wpłynąć na niego, jeśli coś mi się stanie - powiedziała a w jej oczach można było zauważyć wyraźną prośbę.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 [Natalia Romanova]

//Kontra na Crystal

Budki w Polsce dawno już nie działały... bo firma Dialog przestała je utrzymywać i tylko w nielicznych miejscach stały ich niedziałające pozostałości... Tak jakoś od 40 lat...

 //Do Rasona

Mógł trafić na stronę internetową pewnej wróżki, co mieszkała pod tym adresem... Jej tło stanowił wilki o czerwony oczach wpisany w pentagram... Pierwsze zdanie brzmiało mniej więcej tak; Chaos zawsze pokonuje porządek, gdyż jest lepiej zorganizowany... Tylko wróżka Natalia jest stanie odczytać jego przypadkowość... Dalej znajdował się numer telefonu... z informacją kiedy przyjmuje klientów.

 

Sama Natalia zadzwoniła pod jakiś numer, po czym przyjechała trójka mężczyzn, którym do dłoni włożyła cztery dość ciężkie złote monety... Zabrali oni ciało i wyczyścili ślady po całym zajściu, zostawiając gwarancje że nawet jeśli ktoś by szukał to i tak nic nie znajdzie. Ona sama siedziała przy tarocie wyłączając całą sieć telefoniczną w obrębie Warszawy... Po prostu siadły wszystkie przekaźniki po przez wysuszone kondensatory... Mogło minąć parę godzin zanim ludzie mogliby przywrócić chociaż część łączności...

 

[Anna Kowalska]

- Wiążę mnie tylko słowo, które ci dałam, a ty je zaakceptowałaś... Pomogę ci, ale jeszcze kiedyś podważysz moje intencje w sposób wręcz irracjonalny i bezpodstawny to zniknę dla ciebie że nigdy mnie nie zobaczysz i mówię tu naprawdę serio... Zniknę bezpowrotnie jak to robiłam setki razy, bo jeśli ktoś mi nie ufa i szuka we mnie winy zamiast najpierw w sobie, zanim się zastanowi. To nie mogę zaufać jemu, bo prowadzą go tylko emocje... Które w gruncie rzeczy są dobre ale nie przy podejmowaniu decyzji. Nie ma czegoś takiego że się zmienię. Każdy pozostaje w gruncie niezmienny tak jak został wychowany... Pamiętaj o tym... - Spojrzała w stronę basenu. - Daj mi 40 minut... Po tym polecimy do Warszawy jak tylko załatwię transport z jednostki morskiej... - Wtedy wskoczyła do basenu jak wstała a jej dłonie cięły wodę, gdy płynęła kraulem...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Crystal/Felicja Romanis
Mężczyzna zgodnie z zaleceniem kierował się do budki telefonicznej. Namierzenie jej nie było wcale takie łatwe, bo było ich naprawdę niewiele. Jednak w końcu udało mu się takową znaleźć jednak, gdy tylko spróbował z niej zadzwonić do recepcji w hotelu szybko odkrył, że ta nie działała. Najwyraźniej ten plan zawiódł musiał, więc dostać nowe instrukcje od Crystal. Szybko sięgnął do kieszeni by wyjąć telefon komórkowy i zadzwonić pod właściwy numer. Jednak ponownie go zatkało, bo telefon był głuchy i pomimo kolejnych prób nie był w stanie połączyć się z Crystal. Był w kropce. Bez jej instrukcji nie wiedział, co ma teraz zrobić.

 

Natomiast sama Crystal lekko zmarszczyła brwi. Nie mogła od pewnego czasu połączyć się z nikim ze swych ludzi, którzy byli w Warszawie. Nie wiedziała jak przebiega plan i co gorsza nie mogła nikomu dać dalszych instrukcji, co do planu. Była pewna, że jej telefon działał, bo jeszcze go wcześniej sprawdzała dzwoniąc gdzie indziej. Czy los może być jeszcze bardziej złośliwy? Rozmyślała patrząc w szachownicę.

 

Nagle jednak jej oczy się otworzyły i szybkim krokiem zbliżyła się do szachownicy. Znów machnęła dłonią by spojrzeć na abominacje, z którą zaczęła wojnę. Czy to możliwe by to ona za tym stała? Jak o tym myślała to wcześniej sprawiła, że jej telefon niemal wybuchł, więc wcale by się nie zdziwiła gdyby zrobiła też coś takiego. Crystal wściekle zacisnęła zęby. Wciąż miała za mało informacji, jaką mocą włada ta abominacja. Jednak, jeśli jest to rodzaj jakiejś magii mogłaby spróbować to ograniczyć. Wszystko jednak by zależało czyja magia jest silniejsza. Jednak ona mogła sobie jeszcze czymś pomóc.

 

Na jej twarzy pojawił się krzywy uśmiech, gdy postawiła naprzeciw figury tej abominacji swoją figurę a z szyi zdjęła czerwony zakrzywiony kryształowy kamień również kładąc go obok. Była pewna, że to wystarczy by ograniczyć jej moc. Wokół figury abominacji powstała purpurowa klatka. Jeśli ta faktycznie władała magią to musiała mieć ją potężniejszą niż dwa ograniczniki, których użyła Crystal by znów swobodnie działać. Ponownie sięgnęła po telefon próbując się połączyć. Była pewna, że to wystarczy i teraz się jej uda.

 

Striding Rason/Jim Grayson

Zmrużył lekko oczy, gdy w końcu udało mu się coś znaleźć. Jednak z pewnością nie spodziewał się czegoś takiego. Więc pod tym adresem mieszkała jakaś wróżka? To komplikowało sprawę. Wszystko wskazywało, że to była kobieta a jego złotą zasadą było nie tykać kobiet i dzieci. Jednak czy mogła być całkiem bezbronna? Czy powinien ją uważać za bezbronną kobietę? Zabiła w końcu jego poprzednika a tego się nie robi od tak. Najwyraźniej miał tu do czynienia z Equestrianką, która używała swych mocy udając wróżkę a ciemniaki wierzyli we wszystko, co powiedziała.

 

Jednak było coś nietypowego w tym wilku jak i w słowach, które tam przeczytał. Im bardziej się temu przypatrywał czuł jakieś dziwne uczucie jakby część jego natury, którą starał się uśpić chciała się z niego wyrwać by szerzyć chaos wszędzie wokół. Czuł jakby coś znajomego, ale sam nie wiedział, co. W pewnym momencie pokręcił głową by otrzeźwieć. Musiał chwilę pomyśleć. Czy mógł uważać te wróżkę za kobietę? Wszystko wskazywało, że musi. Jednak bardzo chciał sprawdzić, o co chodzi z mocą tej kobiety, jeśli posiadała potężną moc wtedy będzie można rozważyć jak powinien ją potraktować. Nagle jego wzrok skierował się na jej numer telefonu. Chyba miał już pomysł jak ocenić sytuacje. Wystarczy zadzwonić do niej i umówić się na wizytę wtedy będzie wiedział, z czym ma do czynienia i oceni, co rozbić jednak zajmie się tym, gdy wyląduje.

 

Snow Night/Ewelina Szymańska
- Więc zaczekam - odrzekła spokojnie Snow patrząc jak Anna wskakuje do wody. Miały czterdzieści minut Snow sama mogła też szybko się przebrać i również wskoczyć do wody chwilę popływać, ale jednak zrezygnowała ponownie siadając na leżaku i patrząc jak Anna pływa. Jednak jej wzrok był raczej pusty, bo myślami była zupełnie gdzie indziej. Czy Anna mówiła poważnie, że jeśli się to powtórzy to zniknie i już jej nie zobaczy? Sama do końca nie wiedziała, co o tym myśleć. Jednak czy mogła się dziwić jej słowom? Nie mogła skoro bezpodstawnie ją zaatakowała.

 

Zanim to zrobiła powinna była poznać więcej faktów. Golding z jakiegoś powodu się z nią przyjaźnił a mało, z kim się przyjaźnił. Anna na pewno nie kłamała, że go znała. Powinna się była domyślić, że na pewno by zareagowała gdyby miała pewność, co do informacji, które uzyskała na temat Goldinga. Jednak nie mogła nic zrobić skoro ktoś nieznajomy jej to powiedział. Zastanawiała się też, kto właściwie przepowiedział to wszystko Annie. Wiedziała jedno nie może już w nią zwątpić, bo skoro obie znały jej kuzyna to lepiej by były w dobrych relacjach. Miała przy okazji nadzieje, że szybko zdobędą transport i ponownie szybko ujrzy swego kuzyna. Cieszyło ją, że Anna jej pomoże z nią była nieco bardziej pewna, że uda jej się go spotkać i nikt im nie przeszkodzi.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Anna Kowalska]

Nie miała żadnego powodu, by myśleć nad czymkolwiek co powiedziała, czy zrobiła wcześniej, gdy jej ręce cięły wodę w nadzwyczajnym dla niej tępię. Odbijała się z gracją foki od ściany, by po paru chwilach do niej wrócić i powtórzyć wszystko na nowo, aż organizm zaczął mówić zwyczajnie dość... W ten właśnie sposób wyżywała się na sobie za wszystkie błędy o których zapomniała. W pewnym momencie podpłynęła do drabinki i tak powiedziała do Snow wskazując na nią prawą dłonią, gdy lewa rozmasowywała skurcz:

- Pora zrobić ćwiczenia z ewakuacji w jednostce obok... - powiedziała spokojnie, po czym jej ton przeszedł w tryb rozkazujący z pewnym komicznym efektem. - Jesteś na nasze potrzeby VIPem o pseudonimie ~ Natalia Androwicz i nie próbuj temu zaprzeczyć, bo właśnie taka jest subiektywna prawda na ten moment... Załatwi nam to szybki transport stąd, a potem helikopter... do Warszawy. - Zamilkła na moment.

- Będę musiała tylko alarm wywołać, a to nie będzie taki problemem... - powiedziała, po czym uśmiechnęła się jak rodzony diabeł morski, zanim znowu zniknęła w wodzie tak szybko jak się pojawiła...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Snow Night/Ewelina Szymańska

Dziewczyna w milczeniu obserwowała jak Anna pływała jednak myślami był zupełnie gdzie indziej. Zastanawiała się jak długo zajmie im podróż. Nie mogła się już doczekać aż ponownie spotka Goldinga. Jednak czekała cierpliwie aż Anna da znać, że mają ruszać. Była już teraz pewna, że wie, co robi i dlatego nie zamierzała popadać w jakieś wątpliwości, co do jej działań. Nie chciała jej ponownie zirytować.

 

Jej rozmyślania jednak się skończyły z chwilą, gdy Anna podpłynęła do drabinki i odezwała się w jej kierunku. Na jej słowa na twarzy Snow pojawił się szok. Ona miała udawać panią Natalię? Chciała powiedzieć swoje wątpliwości co do tego wszystkiego jednak ostatecznie ugryzła się w język. Musiała zaufać Annie tak jak obiecała. Trochę się jednak bała, że to wszystko wpakuje ją w kłopoty jednak chciała szybko zobaczyć swego kuzyna a to chyba był najszybszy sposób. Jednak zastanawiała się, jaki alarm chciała wywołać. Ale o nic wolała nie pytać chyba lepiej było za bardzo się w to nie wgłębiać, bo mogłyby się pojawiać jakieś kolejne wątpliwości, co do tego planu.

 

- Zrozumiałam. Zrobię, czego oczekujesz - powiedziała najbardziej spokojnym głosem, na jaki było ją stać nim Anna zniknęła z jej oczu. Teraz musiała już chyba tylko czekać na moment, gdy to wszystko się zacznie. Nadal jednak była ciekawa jak to wszystko przebiegnie jednak zdecydowała się słuchać Anny i nie zadawać pytań do czasu aż spotka Goldinga ponownie potem wszystko się zapewne okaże.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Anna Kowalska]

Po niecałych dziesięciu minutach wyszła z wody i ze zdecydowaną miną powiedziała:

- Za 20 minut na recepcji. Ubierz się ciepło i w coś co możesz w razie czego poświęcić... Nie gwarantuje że wyjdziemy z tego idealnie czyste - machnęła dłonią by się ruszyła, a sama zawinęła się w ręcznik i zanim odeszła rzekła odwrócona do niej tyłem;

- Twoja tożsamość nie będzie ważna... To ja będę musiała wystawić papiery; czy czegoś nie schrzanili... Nie przejmuj się. Będą cię traktować po prostu jakby mieli przy sobie Natalię... O nic więcej nie chodzi. -  Po wróciła do pokoju, by się ubrać w kurtkę i dżinsy... Wiedziała że pewnie zabiorą je Quady z jakiegoś patrolu, a widząc leśne drogi spodziewała się raczej błota na nich...

 

[Natalia Romanova]

Natalia przekładała swoje karty, przegryzając kolejne rozdania szyszkami kukurydzianymi pokrytymi karmelem... W pewnym momencie zatrzymała palec na jezdnym obrazku, nie wiedząc co miało on dokładnie znaczyć. Jej moc działała za nią, gdy był łamany 4 wymiar po drugiej stronie kuli ziemskiej nie przez los, a myśl... Nie jej własną, a odbitą, gdy ktoś chciał zrobić coś co mogło mieć jakieś konsekwencje... Moc Discorda nie należała do łatwych ale ona nigdy by jej tak nie użyła jak zrobiła to ona sama... Nad Crystal otwarła się szczelina z której wyleciało z 20 litrów pełnotłustego mleka wprost na jej głowę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Snow Night/Ewelina Szymańska

Na kolejna słowa Anny dziewczyna mrugnęła kilkukrotnie. Więc wszystko zacznie się za dwadzieścia minut? Pomyślała patrząc jak Anna powoli opuszcza basen. Sama poprosiła ją o pomoc, więc teraz musiała robić wszystko, co jej kazała zresztą jej to obiecała. To wszystko nie pasowało do dotychczasowego spokojnego życia, jakie Snow wiodła do tej pory. To wszystko nie była jej bajka. Jednak Anna posiadała więcej informacji na temat tego wszystkiego i choćby, dlatego wypadało ją słuchać. Zwłaszcza, że ktoś nie chciał by spotkała ponownie Goldinga.

 

W końcu poszła w ślady Anny i sama opuściła basen kierując się do swojego pokoju. Gdy w końcu tam dotarła zgodnie z jej radą zaczęła przeglądać swoje ciuchy w poszukiwaniu czegoś gorszego jednak nie było to takie łatwe w końcu zawsze starała się nosić wyszukane stroje. Nie bardzo chciała cokolwiek zniszczyć. Jednak nie była na to pora teraz były ważniejsze sprawy. W końcu rzuciło jej się w oczy coś odpowiedniego. Powoli ściągnęła swoją spódnicę by ubrać się w jeansy dopasowane do jej figury. Następnie zdjęła sweter by na jego miejsce założyć sweter o ciemnej barwie. Na koniec zostały już tylko buty. Nie posiadała butów na taką podróż jednak ostatecznie zdecydowała się na ciemne kozaki a na górę założyła ciemną kurtkę, gdy już skończyła spakowała resztę ciuchów i zaczęła kierować się do recepcji.

 

Zmierzając cały czas w kierunku recepcji patrzyła na zegarek czy się, aby nie spóźniła. Anna nie wyglądała na taką, co toleruje jakieś zmiany w swych planach choćby najmniejsze. Więc wolała się nie spóźnić. Na szczęście zmieściła się w czasie. Anny jeszcze nie było teraz mogła już tylko na nią czekać. Zastanawiała się czy będzie musiała coś robić udając panią Natalię czy jej zachowanie jej nie zdradzi? Będzie traktowana jak ona nie była pewna, co do końca to znaczy, ale zaraz zapewne się dowie. Miała tylko nadzieje, że wszystko zrobi jak trzeba i nic nie popsuje jakby nie patrzeć to jednak nie był jej świat. Jednak zastanawiało ją, że przecież nie wygląda jak pani Natalia, więc kto w to uwierzy? Co takiego chodziło Annie po głowie?

 

Striding Rason/Jim Grayson

Dalej rozmyślał nad tym wszystkim wpatrzony w laptop. Musiał poznać swoją ofiarę zanim zacznie zabawę jednak miał za mało informacji i dlaczego wciąż miał wrażenie, że w jakiś pokręcony sposób ta osoba miała na niego jakiś wpływ. Czuł coś bliskiego swej obecnej naturze, ale nie do końca to rozumiał. Kolejną sprawą jest problem, że to kobieta jak wykonać zadanie a nie złamać swoich zasad? Nagle z przemyśleń wyrwała go informacja od pilota, że wkrótce podchodzą do lądowania. Czas się zbliżał wkrótce wszystko się okaże jednak coś mu mówiło, że to będzie jedno z najbardziej dziwnych zleceń, z jakimi się spotkał. Szybko schował laptop by już się skoncentrować. Musiał być w pełni gotowy do akcji.

 

Crystal/Felicja Romanis

Kobieta patrzyła z krzywym uśmiechem na szachownicę. Wiedziała, że wygrała te partię. Była pewna, że ta abominacja nie spodziewała się ograniczników, które zablokują jej moc. Jednak zastanawiało ją, dlaczego nadal nie mogła połączyć się ze swoimi ludźmi. Czy to możliwe, że sie pomyliła i to jednak nie ta abominacja była odpowiedzialna za tą awarię telefonów?

 

Jednak zamiast sygnału telefonu pojawiło się coś, co nie miało żadnego racjonalnego czy logicznego wyjaśnienia a było to mleko, które zaczęło zalewać kobietę. Co ciekawe pojawiło się one znikąd. Kobieta zaczęła wrzeszczeć wściekle starając się zasłonić głowę dłońmi i uciec spod tego nagłego prysznica nie do końca wiedząc, co się dzieje aż w pewnym momencie się poślizgnęła i legła na plecy a część tajemniczej substancji dostała się do jej ust. Natychmiast ją wypluła, ale smak wydawał się znajomy.

 

Mleko? Pomyślała szczerze zdziwiona, gdy zaczęła się podnosić. Cały gabinet był zalany mlekiem tak jak i zresztą ona. Nic z tego nie rozumiała. Takie coś nawet w Equestrii było rzadkością, więc jak do tego mogło dojść tutaj? Co to miało być do cholery?! Dlaczego ona i jej gabinet były pokryte tą obrzydliwą cieczą?! Chciała odpowiedzi, ale jej nie było zamiast tego jeden z pracowników nagle otworzył drzwi jej gabinetu.

 

- Panno Crystal słyszano pani krzyki czy wszystko... - jednak mężczyzna z ochrony nie zdążył dokończyć będąc w szoku widząc zarówno Crystal jak gabinet pokryte mlekiem. - Co to jest? - spytał szczerze zdziwiony jednak w odpowiedzi usłyszał tylko jedno słowo.

- Wynocha! - wrzasnęła wściekle w jego kierunku, na co mężczyzna szybko się wycofał widząc, że niema sensu z nią rozmawiać w takim humorze. Crystal starała się podnieść z ziemi jednak robiła to nieporadnie cały czas się ślizgając i przewracając na plecy. W końcu udało jej się wstać dzięki pomocy mebli, których się chwytała by się podnieść.

 

Powoli zbliżyła się do szachownicy, która jak wszystko teraz było zalana mlekiem jednak figury nie zmieniły swojego położenia mimo tego wypadku. Jej wzrok skupił się znów na abominacji. Czy ona walczyła z Discordem czy jak? Ale Discord to nie jest kobieta a ta, z którą gadała nią była chyba, że głos był udawany. Jednak poza tym mlekiem to wszystko nie pasowało do jego stylu. Więc czym jest to coś do cholery?! Rozmyślała wściekle patrząc na nią, że niemal jej oczy wychodziły z orbit.

 

- Uważasz, że to zabawne! - wrzasnęła w kierunku jej figury. - Ja ci pokaże! - wrzasnęła zaciskając zęby i jej wzrok skierował się na jej abominacje. Na jej twarzy teraz pojawił się chytry uśmiech. Wiedziała, że jej abominacja jest blisko godzina zemsty się zbliżała. Teraz wystarczyłoby tylko wylądował ona go do niej zaprowadzi a on zajmie się resztą. Gdy do niej dotrze takie sztuczki jej nie pomogą a ona będzie mogła spokojnie skończyć, co zaczęła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pawło

Uścisk tego kolesia był jakiś taki strasznie miękki, roztrzęsiony, ale nawet się nie zdziwiłem. Wystarczyło popatrzeć na moją... khy khy... współpracownicę, by stracić wszelką chęć do życia. Ciężko byłoby powiedzieć, że się nie przejmowałem. Zamarkowałem coś na kształt zachęcającego uśmiechu. W końcu zawsze to jakaś praca, jakiś zarobek, a do tego mogłem się zwolnić na życzenie. Cóż za wspaniałe warunki. Jednak trzeba tu było jakiś czas przepracować, dlatego też słuchałem, co miał do powiedzenia pan... Hander. Co w tej Polszczy wszyscy niemieckie nazwiska noszą? Klątwa powojnia czy jak? Huh, więc miałem być czymś w stylu woźnego dla tego sklepiku. Praca niewymagająca wielkiej znajomości języka, pozwalająca mi zająć się swoimi sprawami z niewielką ingerencją obcych - bo na woźnych nikt nie zwracał uwagi, do tego stawka do uzgodnienia. Nie wiedziałem niestety jak teraz wyceniają woźnych.

- Dziewięć na rękę? - spytałem z lekką niepewnością, patrząc na potencjalnego szefa. - Grafik jaki wam pasuje, ja nie mam preferencji.

 

Iwan

Posiedzenie Dumy skończyło się już jakiś czas temu, a jego wynik był tym, czego Iwan skrycie pragnął od jakiegoś czasu. Wybory. Legalne, bez żadnych przewrotów, wojen domowych, bijatyk czy akcji sabotażowych. Lepiej w tej chwili być nie mogło. Dlatego też po posiedzeniu wypadł czas dla niego i jego zwolenników, by cieszyć się pierwszym zwycięstwem na drodze ku władzy nad Świętą Rosją. Zwycięstwo to zostało ogłoszone publicznie, po to by ludzie ukryci w zebranym na Placu Czerwonym tłumie zainicjowali ogólną radość, by scementować wspólny cel zebranych na różnych demonstracjach. To ciekawe, że pochód zwołany ze smutnego powodu powoli zaczął przeradzać się w radosny festiwal. Jednak niewielu uczestników dostrzegło tę sprzeczność, podążając za tłumem, rozchodząc się po barach i klubach by obchodzić świt nowej ery.

 

Jak na Słowian przystało, jak się smucili tak i świętowali. Porządnie, pełną gębą i zachowując wszelkie prawidła. Jednym z prawideł prawdziwej rosyjskiej imprezy mającej wyrażać radość było pijaństwo i związany z nim ogólny rozpierdol, ogarniany przez mllicję. Albo i nie, czasami milicjanci sprzyjający ruchowi narodowemu albo Rodzinie jako partii chlali wraz z demonstrantami. Na całe szczęście, aktów przemocy praktycznie nie było.

 

Moskwa

I do jednego z barów, tych mniej popularnych a tanich, gdzie dało się imprezować bez płakania nad portfelem, wstąpiła drużyna wspaniałych. Rozochoceni, uradowani nie tyle zwycięstwem co samym faktem bycia w centrum wydarzeń demonstranci z któregoś z bliższych pochodów. Część z nich była już lekko wstawiona, pośród nowoprzybyłych dało się także dostrzec szaroniebieskie mundury. Wejście drużyny wspaniałych nieco zaburzyło rytm rozmowy, jako że wypełnili bar swoją obecnością całkowicie. Ale poważnie, całkowicie. Byli nawet tam gdzie ich w sumie nie było. Co za tym idzie odpowiedź stolikowców nie dotarła do Stasia, choć nastąpiła.

 

 

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Anna Kowalska]

- Dobrze że już jesteś... - powiedziała Anna zbliżając się do Snow. - Nic się nie bój na to co się stanie dokładnie za 3 minuty... - rzuciła patrząc na zegarek w holu. Co miała na myśli? Pewnie to że wykonała jeden telefon do tych co mieli zapewnić bezpieczeństwo temu budynkowi... informując ich że chce zobaczyć jak sprawują swoje obowiązki i w jakim czasie są wstanie wydostać 2 osoby na lądowisko helikoptera, który zabierze dwie ważne osoby do Warszawy... Jak ktoś mógł się przeciwstawić właśnie jej. Tej której mogła zdymisjonować ich za niemoc ochrony głowy państwa... Niewiele kobiet miało taką władzę i wielu mężczyzn zadawało sobie pytanie; Dlaczego... Czym ona sobie na to zasłużyła... Nikt nie wiedział.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Crystal/Felicja Romanis

Wściekłość wciąż nie znikała z twarzy Crystal, pomimo że jej abominacja znajdowała się już w Polsce wciąż nie miała możliwości kontaktu. Co prawda zdążyła już wcześniej poinformować czerwonookiego, co do miejsca, w którym przebywa jego cel jednak teraz nie była w stanie się z nim skontaktować. Jednak to był najmniejszy problem. Golding był teraz poza jej zasięgiem przez brak możliwości kontaktu ze swymi ludźmi nie była w stanie go zatrzymać. Jednak jak na razie tamte dwie nadal były daleko od niego, co dawało pewną nadzieje, że zbyt prędko się nie spotkają. Jednak nie podobne do Goldinga było takie tkwienie w miejscu bez wyraźnego planu. Co też on kombinował?

 

Nie miała pomysłów jak to rozegrać. Próba zatrzymania abominacji magią skończyła się dość nieprzyjemnym kawałem w stylu Discorda. W całym pomieszczeniu nadal śmierdziało mlekiem na dodatek ona była pokryta tą wstrętną cieczą i też nią cuchnęła. Musiała się uspokoić i spokojnie pomyśleć. Uznała, że najpierw najlepiej będzie doprowadzić się do porządku a wtedy spokojnie pomyśleć, co należy zrobić. Przez interkom kazała doprowadzić gabinet do porządku a sama go opuściła kierując się pod prysznic. Wiedziała jedno nikt nie miał prawa z niej tak drwić jej zemsta będzie straszliwa.

 

Striding Rason/Jim Grayson

Mężczyzna lekko zmrużył oczy, gdy samolot podchodził do lądowania. Najwyraźniej zabawa się zaraz zacznie pomyślał powoli chowając laptopa. W międzyczasie próbowano się dodzwonić do Crystal jednak z jakiegoś powodu telefony nie działały. Ludzie w samolocie wiedzieli, że będzie niezadowolona, że nie zdano jej relacji. Jednak jak to możliwe, że nagle wszystkie telefony przestały działać przy lądowaniu na lotnisku w Warszawie? Jeden z członków załogi poszedł poinformować Rasona, że wylądowali jednak, gdy przybył na miejsce ten tajemniczo zniknął. To była jeszcze gorsza niespodzianka, bo mieli go przywieźć wraz z rozkazem Crystal by ten zajął się kimś, kto jej wadzi a ten nagle zniknął.

 

Rason jednak już opuszczał lotnisko. Opuścił samolot nim ktokolwiek z załogi to spostrzegł. Nie miał zamiaru tracić czasu. Spokojnie w tłumie opuścił lotnisko by zaraz wyciągnąć telefon jednak lekko zmrużył oczy, gdy okazało się, że ten nie działa. To było dosyć dziwne jednak nie miał zamiaru sobie tym teraz zaprzątać głowy. Wychodziło na to, że plan A odpada, więc trzeba wykorzystać plan B pomyślał, gdy spostrzegł w okolicy taksówkę. Teraz pozostało mu tylko dojechać w okolicę gdzie mieszkała ta wróżka i zrobić resztę. Jednak wciąż się wahał czy mógł zabić kobietę.

 

Snow Night/Ewelina Szymańska

Nie musiała na szczęście długo czekać, bo nim się spostrzegła usłyszała znajomy głos. Anna pojawiła się na miejscu niemal równie szybko jak ona. To tylko dowodziło jak poważnie traktowała te sprawę. Cieszyło to bardzo, Snow bo dzięki temu miała większą pewność, że wszystko przebiegnie jak trzeba. Na kolejne jej słowa lekko przekrzywiła głowę. Co miała na myśli by się nie bała? Co takiego stanie się za te trzy minuty rozmyślała. Jednak musiała jej zaufać skoro to była najlepsza dla niej możliwość by szybko spotkać Goldinga.

 

- Obiecałam, że będę robiła, co karzesz i dotrzymam słowa - powiedziała w jej kierunku spokojnym głosem. Jej wzrok ukazywał skupienie. Na razie wolała nie pytać za bardzo Anny o kilka rzeczy, które jej teraz chodziły po głowie. Na to przyjdzie jeszcze czas. Na razie musiała skupić się na tym by robić wszystko zgodnie z jej instrukcjami by wszystko przebiegło gładko.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Anna Kowalska]

- Nie krzycz, jak cię chwycą, założą kamizelkę a potem wyprowadzą... Zachowuj się tak jakby to było po prostu naturalna kolei rzeczy... - powiedziała jej, zanim przez drzwi wpadła czwórka mundurowych w pewnym rynsztunku z karabinami... Założyli oni jednej i drugiej kamizelkę kuloodporną i zaprowadzili osłaniając je na zewnątrz, gdzie na podjeździe stał humvee. Tam je zapakowali i zaczęli wieźć w jakimś kierunku, gdzie w pojeździe co chwile było słychać meldunki że czysto... Potem już był tylko mały helikopter na lądowisku między drzewami... Tam też je odstawiono a drugi pilot założył Snow hełm na głowę i podłączył do interkomu... By mogła się porozumieć z kimkolwiek gdy silnik ruszył...

 

[Natalia Romanova]

Patrzyła na swoje dłonie i nie wierzyła w to co przed chwilą się stało. Czy ona użyła prawdziwego chaosu czy jej się tylko zdawało? Takie zadawała sobie pytanie świdrując swoje linie papilarne w poszukiwaniu niestworzonych rzeczy ~ bez skutku... Znowu pochwyciła karty a jej ciało przeszedł dreszcz niepokoju. Nie musiała wykładać kart by wiedzieć że on się zbliża.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Crystal/Felicja Romanis

Poczuła jak woda zaczyna spływać po jej ciele i pozbywa się z niej resztek tego przeklętego kawału. Ciało nie było problemem jednak doprowadzenie włosów do porządku chwilę jej zajmowało. Jak długo jeszcze mogła trwać ta awaria linii telefonicznych? Nie mogli sobie pozwolić by trwało to zbyt długo. To byłoby niedopuszczalne za kilka godzin wszystko powinno wrócić do normy, jeśli wszystko pójdzie dobrze to Golding nie zdąży spotkać tamtej dwójki. Poza tym, jeśli to faktycznie ta abominacja za to odpowiadała to wkrótce się to zapewne skończy, gdy będzie martwa a życia jej już nie pozostało zbyt wiele. Na jej twarzy pojawił się chwilowy uśmiech, gdy płukała właśnie szampon z włosów.

 

 

Powoli opuściła prysznic i zaczęła ubierać zapasowe ciuchy. Wszystko powinno przebiegnąć zgodnie z planem pomyślała idąc do gabinetu. Na szczęście już zdążono go doprowadzić do porządku, więc mogła w spokoju znowu planować. Podeszła do szachownicy i zobaczyła jak jej zabawka zbliża się w kierunku celu, na co się jeszcze bardziej uśmiechnęła, bo wiedziała, że czas już nadchodzi. Golding nadal był w hotelu nie ruszył się z miejsca, co też cieszyło. Jednak zmrużyła oczy widząc, że te dwie zaczęły się przemieszczać. Czy to mógł być zbieg okoliczności? Nie bardzo jej się to podobało musiała to jakoś zatrzymać. Pytanie tylko jak miała przekazać rozkazy teraz? Przeklęła w myśli swoją obecną słabą formę dawniej by to nie stanowiło problemu.

 

 

Striding Rason/Jim Grayson

Polska z pewnością się zmieniła od jego ostatniej wizyty tutaj. Dawniej na każdym kroku trwały tu walki a teraz było tu tak spokojnie jakby zupełnie nie była tym miejscem, które poznał dawniej. Przez całą drogę nic nie mówił tylko obmyślał jak może skończyć swoje obecne zadanie. Jak ma zabić kobietę nawet, jeśli posiadała moc? Najlepszą opcją by było gdyby ona go zaatakowała wtedy musiałby się bronić a jej śmierć mógłby uznać za wypadek. Jego rozmyślania się skończyły, gdy taksówka stanęła. W końcu dojechał na miejsce jednak nie był pod domem swego celu tylko w okolicy tak, że mógł widzieć okno od najprawdopodobniej jej mieszkania.

 

 

Wysiadł z samochodu by skierować się do okolicznego zaułka. Najlepszą opcją wydało mu się poznać ofiarę by zacząć działać. W końcu skoro była wróżką to miał prawo skorzystać z jej usług a wtedy powinien ustalić, z czym ma do czynienia. To był chyba najlepszy pomysł. Zaczął powoli kierować się w stronę budynku niosąc w torbie swój strój jak i broń. Jednak obecnie miał na sobie szary kapelusz i płaszcz w tym samym kolorze. Twarz zasłaniał szalik tak, że było widać tylko resztki jego nosa. W oczach jak zwykle miał soczewki. W takim właśnie stanie kierował się na spotkanie swej ofiary.

 

Rozejrzał się po okolicy patrząc czy niema żadnych świadków, którzy go zauważą. Chociaż nie sposób go było rozpoznać to ktoś mógł powiedzieć, że on, jako ostatni wchodził do mieszkania ofiary. Policja bywa kłopotliwa a on nie miał ochoty na zabawy. Plan miał wyglądać tak skończyć robotę i wracać. Nic go już z tym państwem nie łączyło. Gdy był już pewny, że nikogo niema wszedł do wnętrza budynku dalej obserwując czy nikogo niema. Ponownie panował spokój. Skierował się do drzwi, w których miała przebywać ta cała wróżka, po czym delikatnie zapukał do drzwi. Musiał pamiętać by pozostać czujnym pomimo nieśmiertelności jego ofiara też mogła być niepozorna, ale władała jakąś mocą, o której nie miał zbyt wielu informacji. To mogło być naprawdę spore wyzwanie zwłaszcza, że teraz nikt niemal nie miał żadnych mocy.

 

Snow Night/Ewelina Szymańska

Chciała coś odpowiedzieć na słowa Anny jednak nie zdążyła, bo gdy tylko otworzyła usta na miejscu już znaleźli się jacyś mężczyźni uzbrojeni po zęby i wkładali na nią kamizelkę. Była tym wszystkim z pewnością przerażona jednak obiecała słuchać Anny i słowa dotrzyma. Starała się zachować spokój jednak nie było to łatwe, bo czuła się jakby uczestniczyła w jakimś filmie akcji. Jednak domyślała się, że to wszystko było częścią planu Anny.

 

 

Snow nic nie mówiła przez całą drogę pozwalając się prowadzić. Jednak w czasie jazdy była spięta. Jednak najgorsze ją dopiero jak widać czekało. Widok helikoptera nieco przeraził dziewczynę tak, że chciała się cofnąć. Nadal się bała latać. Nawet w Equestrii unikała lotów balonem a teraz miała wsiąść do czegoś takiego? Na chwilę spojrzała na Annę za nim wsiadła jednak domyślała się że to jedyna możliwość. Przełknęła lekko ślinę i wsiadła do maszyny. Wiedziała, że teraz musiała pokonać swój lęk, bo były sprawy ważniejsze.

 

 

Gdy była już w środku pilot nałożył jej na głowę jakiś hełm, który mówiąc szczerze nie był komfortowy i Snow nie do końca wiedziała, do czego on jest. Jednak wolała się nadal nie odzywać nie mogła popsuć planu Anny, gdy już tak daleko zaszły. Czuła jak helikopter się unosi, na co lekko się trzęsła ze strachu. Starała się jednak myśleć, o czym innym. Chciała już być w Warszawie by ponownie spotkać swego kuzyna.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stanisław

Mężczyzna skulił się odrobinę, kiedy do baru wtoczyła się pokaźna grupa mężczyzn. Jeju, jak on nie lubił tłumów. Nawet w Equestrii o wiele bardziej odpowiadały mu ciche archiwa, gdzie jedynym towarzyszem były książki i stare pergaminy. Wyprostował się jednak i zmarszczył brwi. Przez nasilający się teraz hałas nie był w stanie usłyszeć odpowiedzi i wątpił, by miał tu teraz szansę na spokojną rozmowę.

- W porządku. No niestety, czas mnie goni. Życzę miłej zabawy. Do widzenia - wstał i skinął lekko głową na swojego ochroniarza. Na zewnątrz poinformował go:

- Myślę, że możemy kierować się już w stronę Kremla. Być może w tamtej okolicy dam radę porozmawiać jeszcze z kilkoma przechodniami.

***

Kleopatra

Ciekawe czy da się przybrać bardziej pogardliwą i ostentacyjną pozę, niż Kleopatra przyjęła teraz? Wątpliwe. Kierownik sklepu natomiast nadal wyglądał na zdenerwowanego, skinął jednak wyraźnie głową i wydukał:

- W porządku. Nie ma problemu. Jeśli chodzi o grafik... no cóż, najlepiej by było, gdyby pan tu był przez cały czas w godzinach otwarcia. Oczywiście miałby pan piętnastominutowe przerwy. Jeśli to panu odpowiada.

Czcigodna królowa tegoż sklepu zerknęła swoimi czarnymi oczami na Pawła, a potem zmarszczyła nos i odwróciła się z powrotem w stronę półek z żywnością.

Godziny otwarcia to od 8 do 20 w tygodniu i od 9 do 18 w niedzielę.

___

Co nowego w gazetach?
-Awaria sieci telefonicznej w Warszawie. Według oficjalnych informacji wszystko ma zostać naprawione w przeciągu czterech do pięciu godzin.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Natalia Romanova]

Gdy on zapukał, ona siedziała przy oknie w dżinsach i białej bluzce o bufiastych krótkich rękawach... Jej oczy latały po całym miejskim krajobrazie, nie mogąc się zatrzymać na żadnym z jego fragmentów. W jej głowie powtarzało się na okrągło jedno pytanie; czy naprawdę powinna się go bać, jeśli karty nie chciały jednoznacznie stwierdzić niczego... Powtarzała to w kółko, aż zorientowała się że jej ręce wychłodziły się bez powodu, a cała odbijała się blada w tafli lustra pokrywającego całą ścianę...

Gdy usłyszała pukanie zacisnęła wargi, a jej oblicze nabrało nagle pewności, mimo że wszystko w niej krzyczało by nie odpowiadać. Nie robić kompletnie nic... że może sobie pójdzie ale wiedziała że przeznaczenia w kółko zmieniać nie może... Musiała podejść do tego poważnie i nie zrobić nic czego mogłaby żałować... Udawać silniejszą niż jest, a może przeżyje...

- Wejdź czerwonooki... - powiedziała przez drzwi otwierając je z łańcuszka... - Czekałam na ciebie dość krótko. Nie kazałeś na siebie nie wiadomo jak długo czekać... że twoja kawa nie zdążyła jeszcze wystygnąć. - Otwarła przed nim drzwi zapraszając go gestem ręki do środka... Wzrok miała raczej nijaki... Nie wyrażał nic, zaczerwienione oczy mogły jednak zdradzić efekty emocji...

Otwarte drzwi w korytarzu były jedne... nie znajdowało się tam wiele rzeczy, nie licząc starej meblościanki, czerwonej skórkowej sofy, a na środku stał stolik na którym stały dwie jeszcze gorące kawy i był rozłożony rtęciowy tarot na czarnym lnianym obrusie...

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Striding Rason/Jim Grayson

Zmrużył lekko oczy na słowa kobiety. To całkowicie zmieniało postać rzeczy. Miał przecież udawać zwykłego klienta zainteresowanego jej usługami, ale to nie wyszło. Wiedziała, kim jest pomimo jego soczewek. Na czym polegała jej moc? Wiedział, że musiała być niezwykle pewna siebie skoro jeszcze nie uciekła a po prostu na niego czekała. Czy jednak ta pewność siebie się dla niej dobrze skończy? Nie było sensu odgrywać tu dalej żadnej szopki. Wszedł do wnętrza mieszkania zgodnie z prośbą kobiety. A gdy tylko znalazł się wewnątrz poczuł jakby jakiś większy impuls w swojej głowie. To miejsce albo ta kobieta dziwnie na niego wpływały. Ledwo był w stanie powstrzymać swą uśpioną chaotyczną naturę. Nagle stanął i zaczął klaskać w kierunku kobiety.

 

 

- Imponujące przestawienie ślicznotko. Czy mojego poprzednika też tak potraktowałaś? - spytała zaczynając rozglądać się po mieszkaniu. Jednak nie czekał na odpowiedź mówiąc dalej. - Sądzisz, że coś takiego robi na mnie wrażenie? - ponownie spytał a teraz jego wzrok wbił się bezpośrednio w jej. - Widziałem rzeczy, których nie jesteś sobie w stanie wyobrazić. Gdybyś wiedziała, czym jestem to nie czekała byś tu na mnie z kawą tylko uciekła na najbliższy posterunek policji mając nadzieje, że tam cię ochronią - powiedział, gdy nagle jego dłonie skierowały się do jego oczu by wyjąć soczewki i ukazać jej swoje czerwone ślepia. - Nie jestem już człowiekiem i nigdy nie będę nic mnie nie łączy z tą rasą. Nie jestem też kucykiem. Jestem wynaturzeniem, które nie powinno istnieć, więc jaką byś mocą nie władała nie jesteś w stanie mi zagrozić - powiedział już bardziej twardo by powoli wziąć kawę. Gdy jego dłoń spoczęła na szaliku. Nagle ponownie się odezwał. - Każdy, kto widział moją twarz nie żyje, więc nie wiem czy rozsądnie zrobiłaś chcąc dać mi ten napój - nagle zdjął szalik i ukazał jej swoją twarz, po czym napił się napoju. 

 

 

- Muszę cię rozczarować, jeśli czegoś tam dodałaś. Tak nie można mnie się pozbyć - stwierdził nadal na nią patrząc. - Skoro wiesz, po co tu jestem, czemu nie uciekłaś? Masz nadzieje na moje miękkie serce? Jeśli tak muszę cię rozczarować dawno nie posiadam tak zbędnych emocji. Jestem z nich wyzbyty dzięki ludziom. Dostałem dobrą ofertę za twoją głowę. Nie wiem, co zrobiłaś i nie wiem czy mnie to obchodzi. Więc czy chcesz coś powiedzieć czy mam może natychmiast przejść do rzeczy i poderżnąć twoje gardło? - spytał a jego wzrok stał się bardziej bezlitosny niż do tej pory. Jednak miał pewien problem, co do tej groźby. Wciąż stała przed nim kobieta a miał swoje zasady by ich nie tykać i dlaczego jego umysł podsuwał mu dziwne szepty takie, że powinien ją wysłuchać. Miał dziwne wrażenie jakby coś ją z nim łączyło jednak nie do końca wiedział, co. Czym ona była?

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...