Skocz do zawartości

Ostatnie Starcie [Human&Pony] [Trzecia część trylogii Wojny]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

[Natalia Romanova]

- Wysoce nietaktowne jest pytanie o innych w jej życiu, przy rozmowie z świeżo poznaną kobietą... - westchnęła z niesmakiem. - Ale odpowiem na nie... Twój poprzednik nie przekroczył progu, bo dokonał złego wyboru pomiędzy życiem a śmiercią, gdy został wcześniej ostrzeżony, by nie wchodził - zasyczała zła przymykając na moment oczy...

- Zlekceważył mnie, a mógł odejść cały i zdrów. - powiedziała bez najmniejszego zawahania, po czym jej głos przeszedł w czystą kokietę... - A tego spotkania nie mogłam uniknąć... jeśli już o to pytasz; dlaczego nie uciekłam. Nie było sensu najmniejszego, bo i tak Felicja Romanis powiedziałaby ci gdzie się znajduję po tym jak naprawiliby telefony.  - Spojrzała na niego spod rzęs. - To nasza rozgrywka, gdzie mnie interesuje doprowadzenie do jednego spotkania, które również musi nastąpić jeśli ten świat ma stać cały... - Przerwała na moment. - Żeby dało się tu żyć. Żeby ja mogła żyć...

- Twoja zleceniodawczyni mnie nie interesowała, ale skoro napiera czy nie powinnam się nią zainteresować? Wiesz jak to między kobietami jest... Różnica poglądów - mówiła siadając wygodnie na swoim krześle zakładając nogę na nogę... Jej ręka od razu znalazła się na kartach. - Niewiele potrzeba - wymruczała.

- Mam cię opisać; co robiłeś gdy byłeś kucykiem? Mówisz tak jakbym nie wiedziała nic drogi Rasonie, a wiem wiele, bo dane było mi widzieć wiele, mimo że nigdy wcześniej osobiście mnie nie spotkałeś. Ja cię znam mimo wszystko dość dobrze... - Znowu zawiesiła głos. - Nie dano nam tej szansy poznania się czy to na ziemi czy też w equestrii. Jestem również poczęta z chaosu ale zupełnie na innej zasadzie niż ty. Ja nic nie podpisałam... Na nic się nie godziłam. Mnie konsekwencje nie dotyczą. Ja jestem konsekwencją tego wszystkiego. - Uśmiechnęła się drwiąco.

- Nie mam twoich problemów i nie mam na nie rozwiązania... - zastrzegła od razu. - Zapytasz o to wcześniej czy później... Nie mogę wpłynąć na co się z tobą stanie. Za silnie powiązany jesteś ze mną, bym mogła zrobić cokolwiek w tej chwili i taka prośba... Nie udawaj kogoś kim nie jesteś bo ton egocentryka ci nie pasuje. - Wyłożyła parę kart i odkryła parę zakrytych.

- Nie zrobisz tego od razu. Nie zabijesz... - Pociągnęła parę kart i je rozłożyła przykrywając poprzednie. - Z ciekawości twojej i mojej ta rozmowa będzie chwilę trwać... - stwierdziła pewnie patrząc na jego pytanie, po czym jej ton już nie był taki słodki.

- Ile dała ci za mnie? Może się dogadamy... Zresztą końcowa decyzja nie należy do mnie. W tym mój problem. Nie mam wyboru, bo natrafiłam na węzeł czasowy ~ zdarzenie przed którym nie widać nic za tym dopóki się nie wydarzy. Zginę albo przeżyje. Wybór należy do ciebie. Nie mam na nic wpływu... Wiem że ty stąd wyjdziesz cały... - Wskazała na niego dłonią... W środku bała się bardzo ale nie pozwoliła sobie nawet na drgnięcie powieki.

 

[Anna Kowalska]

Leciały helikopterem, a krajobraz w oknach szybko się zmieniał, gdy lecieli nad Wisłą kierując się do serca polski naprawdę szybko... Tam właśnie maszyna usiadła na dachu jednego z wieżowców, gdzie czekała na nich jeszcze jedna kobieta naprawdę wysoka o dość ciemnej karnacji jej cerę jednak znaczyły długie białe plamy szpecąc ją niemiłosiernie... i to właśnie odciągało wzrok od pełnych brązowych oczu i włosów ułożonym w artystycznym nieładzie. Sama była ubrana w typowe dla większości społeczeństwa niewyszukane dżinsy i kamizelkę wykonaną z tego samego materiału co spodnie... gdzie pod spodem chowała się biała bluzka z dość grubego materiału na której widniała nazwa i logo jakiegoś metalowego zespołu.

Po tym jak pilot ściągnął hełm Snow, Anna podała jej parę zatyczek do uszu... Sama nie lubiła znajdować się na zewnątrz helikoptera, gdy ten miał włączony silnik i gwizdał niemiłosiernie... Gestem dłoni kazała jej uważać na głowę po czym wyszły z maszyny..

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Crystal Felicja/Romanis

Wyraz twarzy Crystal przedstawiał w tej chwili tylko jedno a był to gniew spowodowany bezczynnością jej zabawki. Patrzyła w szachownicę z wyraźną wściekłością, dlaczego nadal nic nie robił? Powinien już ją zabić. To nie było w jego stylu by dać tak długo żyć ofierze. Pomimo że telefony nie działały zaczęła dzwonić na jego telefon chcąc go pogonić by skończył raz na zawsze z tą przeklętą abominacją. Była na jego łasce wystarczył jeden ruch by skończyć to wszystko, dlaczego się, więc wahał? Co takiego tam się stało? Jednak jeszcze bardziej martwił ją inny widok. Te dwie pojawiły się w Warszawie były zbyt blisko Goldinga a ona była odcięta. Czy los mógł jeszcze bardziej z niej zakpić? Musiała coś zrobić inaczej wszystko zacznie jej się sypać. Nie mogła sobie na razie pozwolić go stracić zbyt wiele byłoby wtedy nie wiadomych w jej planach.

 

Striding Rason/Jim Grayson

Zmrużył oczy na wszystko, co zostało w tej chwili powiedziane przez te kobietę. Czym ona do cholery niby była? Posiadała sporo wiedzę o wszystkim i wszystkich. Wiedziała nawet, kto go wynajmował. Czy to było możliwe by Felicja Romanis tak wpływowa kobieta jak ona go wynajmowała? W mediach zawsze ją pokazywali jak drugą matkę Teresę. Czyżby pod tą maską skrywała tak żądny krwi charakter? Pytanie brzmiało jeszcze ile powiedziała mu prawdy a ile było w tym wszystkim kłamstwa. Mogła mówić wszystko byle ocalić skórę. Poza tym nie powinien był z nią rozmawiać przez to rodziły się wątpliwości a on nie mógł skończyć, co zaczął. Jednak teraz było już na to za późno ona powiedziała sporo a to go zaczęło interesować. Nagle usiadł na drugim krześle i się krzywo uśmiechnął.

 

- Na początek wypadałoby się przedstawić. Ty wiesz, kim jestem ja za to nie, kim ty. Nie sądzę by chaos zrodził niepozorną kobietę o imieniu Natalia - powiedział chwilę wbijając w nią wzrok. - Nie wiem jak się zrodziłaś, ale jest tylko jeden władca chaosu a skoro ty jesteś powiązana z chaosem musisz mu służyć tak jak i ja. Przy nim jesteśmy niczym - stwierdził drwiąco. Nigdy nie lubił Discorda jednak sam zgodził się na jego warunki a teraz musiał dotrzymać umowy. Na chwilę złapał oddech by kontynuować.

 

- Za twoją głowę mógłbym kupić sobie ekskluzywny jacht, jeśli tak bardzo cię to interesuje - stwierdził lekko chichocząc, gdy przyłożył dłoń do nogi i nie wiadomo skąd w jednej chwili w jego dłoni znalazł się niewielki nóż. - A co może chcesz przebić ofertę samej Felicji Romanis jednej z najbardziej wpływowych kobiet na świecie? Jeśli nie kłamiesz, co do tego, kto mnie wynajął to raczej ciężko będzie ci to zrobić - powiedział lekko przerzucając nóż między palcami. Nagle jednak jego ton spoważniał tak jak i wzrok.

 

- Jednak interesy mogą poczekać. Muszę przyznać jesteś pierwszą z mych ofiar, która mnie zaintrygowała tym, co powiedziała - powiedział lekko dotykając swojej brody w zastanowieniu. - Co jest tak ważne, że wypowiedziałaś wojnę Felicji Romanis wiedząc, że to będzie tobie zagrażać? Jakby nie patrzeć ma wielkie wpływy w tym świecie. Więc kto właściwie ma się spotkać, że jest to takie ważne, że zależą od tego losy świata? - spytał lekko ironizując i pokazując przy okazji cudzysłów palcami. Nigdy do tej pory raczej nie interesował się, jakie były cele jego pracodawcy, ale skoro ta rozmowa już trwała to, czemu nie dowiedzieć się jak najwięcej by potem nie żałować straconej szansy.

 

Snow Night/Ewelina Szymańska

Dziewczyna przez cały lot była zdenerwowana. Nawet nie patrzyła przez okno by podziwiać widoki po prostu bała się niemiłosiernie. Miała nadzieje, że lot potrwa krótko i wkrótce będą na miejscu. Wciąż nie potrafiła pojąć jak pegazy były w stanie tak robić, na co dzień. Sama myśl o tym, że nie stąpa teraz twardo na ziemi wprawiała ją w obłęd.

 

Jednak w końcu ten straszny lot najwyraźniej dobiegł końca. Domyśliła się tego po tym jak pilot ściągnął jej hełm. Jednak dźwięk maszyny stanowczo nie należał do przyjemnych. Chciała jak najprędzej oddalić się od źródła hałasu jednak z pomocą ponownie przyszła jej Anna, która dała jej zatyczki. Natychmiast wcisnęła je sobie w uszy. Uśmiechnęła się do niej lekko na znak wdzięczności, bo nie była pewna czy usłyszałaby teraz gdyby powiedziała dziękuje.

 

Powoli, lecz i ostrożnie opuściła maszynę. Cieszyła się, że to był koniec lotu. Była już tak blisko. Niemal już była pewna, że wkrótce ponownie spotka Goldinga. Czekała jednak aż Anna uzna, że mogą iść w końcu ona zarządzała całą tą operacją. Gdy tak czekała nagle jej wzrok skupił się na kobiecie, która chyba na nich czekała. Snow nie wiedziała, kim jest, ale wyglądała na taką, która nie bardzo interesuje się tym jak wygląda. Wywnioskowała to choćby po jej ubiorze. Jednak zachowała te przemyślenia dla siebie. Wolała jednak nikogo nie denerwować. W końcu nie każdy miał takie podejście do wyglądu jak ona.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Natalia Romanova]

- Ja nic nie muszę... - zaprzeczyła natychmiast, kręcąc głową, a w jej głosie czuć było przypływ emocji ~ zwłaszcza gniewu. - Nie jestem już częścią Lisowatego, by musieć mu pomagać, bo zostałam uwolniona od tego imbecyla w sposób dość karkołomny. Przez moment naprawdę myślałam że jej się udało... Ale jednak nie. Nie unicestwiła mnie, a tylko jego najgorszą część. - Odetchnęła z ulgą. - Nikt nie zgłosił pretensji do mojej osoby, więc nie służę nikomu, oprócz swoim zachcianką, a ja chce żyć i zrobię naprawdę dużo, by to życie było na przyzwoitym poziomie, a miano które przyszło mi nosić to Lüge... Nieadekwatne to rzeczywistości. Nie zmienia to faktu że jestem wolna...

- Nie wskaże konkretnie kto - wzruszyła ramionami - moja chaotyczne intuicja nie zna pojęcia imienia, dopóki się z kimś nie spotkam. Wiem że ona chce go powstrzymać przed tym czego ja chce, bo straci za dużo jeśli on odejdzie, a świat za dużo zyska. Za nim pójdą inni - spojrzała na niego po czym bezlitośnie stwierdziła patrząc w karty. - Już się wścieka, tylko dlatego że nadal żyje, bo ona widzi wszystkich i umie znaleźć każdego. Stąd brak łączności - wyjaśniła pokrętnie. - Ucięłam jej skrzydła.

- Co takiego chce zrobić? Chcę się pozbyć wszystkich oprócz kuców -  powiedziała bez mrugnięcia okiem. - Gdy jej się uda dla mnie nie będzie miejsca. Nigdy nie byłam kucykiem, a tym bardziej człowiekiem. Nie kwalifikuje się nigdzie - Spojrzała w karty. - Crystal to niebezpieczna postać. Hitler dzisiejszych czasów, mimo że jeszcze tego nie odczuliśmy - zawiesiła głos myśląc. - Ciebie nienawidzi tak samo jak mnie i liczy na to że się pozabijamy ~ rozwiązałaby 2 problemy na raz. Dziwisz się że chce jej przeszkodzić... Kto bez zdolności magicznych umiałby mnie znaleźć. - Zmieniła temat wstając i podchodząc do telewizora który włączyła na kanale ekonomicznym.

- Mówisz tak jakby było to nieważne jak niemożliwe... Czy nie jesteśmy z chaosu który łamie wszelką logikę? To udawania tylko że nadal myślisz jak człowiek i nie jesteś potworem za jakiego się uważasz. Myślisz że uzyskanie bez konsekwencji iluś tam milionów, a nawet miliarda jest problem? Pieniądze leżą na ulicy... Wystarczy je podnieść. Albo sprawić że pieniądz będzie jak makulatura... Nic niewarty. Co wtedy po potędze  Felicji Romanis jeśli straci swoją kartę atutową? Ludzie się podniosą a dojście jej z powrotem do pozycji dzisiejszej zajmą całe długie lata...

- Proszę cię... Wybierz jeden ideks i teoretycznie kup ileś akcji... - Wskazała na telewizor na którym pojawiały się różne cyferki. - Pokaże jak zarobić i się nie narobić zaczynając od 10 dolarów. Co ty na to? Jutro będzie tego cała ciężarówka. Starczy na 2 jachty?

 

[Anna Kowalska]

Helikopter poleciał zostawiając je tylko z dźwiękami wiatru, szalejącego na wysokości 70 piętra targającego włosy i ganiając po plecach zimnymi językami... Anna doskonale wiedziała co teraz będą musiały zrobić... i zaprosiła Snow ruchem ręki do wejścia. Sama znała budynek tylko na tyle by wiedzieć do którego pokoju zaprowadzi je... Jej imię nigdy nie mogło jej przejść przez usta. Nie żeby się jakoś nie lubiły. Łączyła je tylko chłodne związki powiązane z pracą. Obie doskonale wiedziały kim jest druga bez powiedzenia chociażby jednego słowa. Czuły to zupełnie instynktownie, a ich współpraca wyglądała tak jakby grały w dwie partie szachów, gdzie obie ruszają się za siebie na osobnych szachownicach.

- Kuloodporna koszula, komplet wyjściowy do tego i nadajnik klasy E... - rzuciła suchym rozkazem, a nie prośbą gdy schodziły klatką schodową do apartamentu na najwyższym piętrze... Było to mieszkanie typowego gamera i muzyka z paroma wyjątkami nie licząc wszechobecnego bałaganu i instrumentów ~ głównie gitar i wzmacniaczy... Ubrań na podłodze i śmieciach po szybkim jedzeniu... Grunt że płyty były poukładane ~ taka tam panowała zasada... Jedynie co tam nie pasowało to wydzielony pokój w którym znajdowało się pół zaplecza sklepu z odzieżą. Głównie to rzucało się w oczy.

- Umm... - zaczęła od chrząknięcia, Gdy już we trójkę były w tym pokoju z ubraniami. - Powiedz mi Lust... - Przez moment można było zobaczyć że Anna chce kogoś zabić wzrokiem. - Po co ci to...  - powiedziała wodząc palcem po szufladkach wyciągając z jednej kapsułkę wielkości tabletki w foliowym woreczku i odbiornik rozmiaru telefonu. - Nie przyszłabyś do mnie gdybyś nie musiała, a ona nie wygląda na taką która wie co się z nią dzieję. Widać to w jej oczach. Nie nadaje się do niczego - gadała do siebie rozpoczynając partię. Jej rozmówczyni milczała. Jeśli miała powiedzieć coś nietaktownego to już wolała milczeć. W tym momencie ta pierwsza podała jej koszulę jakby okiem zmierzyła jej wymiary...

- Wybierz sobie coś w czym będziesz dobrze wyglądać w koszuli... - powiedziała Snow Anna siadając na krześle.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Crystal/Felicja Romanis

Bezczynność bywa irytująca. Jednak bezczynność w nieodpowiednim momencie może doprowadzić do szewskiej pasji. Tak właśnie działało to na Crystal, która obserwowała wszystko a nie mogła działać. Jej zabawka z jakiegoś powodu wciąż była w pomieszczeniu z tą abominacją, ale nie robiła tego, co trzeba. Dlaczego ona wciąż żyła?! Musi zginąć choćby jedno z nich by ograniczyć obecne problemy. Jednak gorsze jeszcze było, że tamta dwójka najprawdopodobniej zmierzała na spotkanie z Goldingiem. Gdyby zginęła jedna z nich to też powinno wystarczyć by odpowiednio na niego wpłynąć. Jak jednak wydać odpowiednie instrukcje komukolwiek skoro nie mogła korzystać z telefonów? Dlaczego to tak długo trwało?!

 

 

Jej oczy wręcz płonęły ze wściekłości, gdy w końcu lekko westchnęła. Jak nie tak to inaczej pomyślała kierując się do swojego biurka. Otworzyła jedną z szuflad gdzie spoczywał laptop i słuchawki. Nigdy nie przepadała za taką formą komunikacji, ale co zrobić? Powoli włączyła laptop by następnie włączyć odpowiednią linię tak by nikt nic nie słyszał ani jej nie namierzył. Przed oczami wyświetliła jej się spora liczba kontaktów. Wybrała jeden z nich i zaczęła się łączyć. Wystarczyło powiadomić jedną osobę i powiedzieć jej, co ma zrobić. Wtedy on pokieruje resztą za nią. Telefony były wygodniejsze, co prawda, ale i taka metoda nie była najgorsza.

 

Striding Rason/Jim Grayson

Jedno trzeba było jej przyznać mówiła coraz ciekawsze rzeczy jednak czy były one prawdą czy tylko wyssanymi z palca bzdurami? Tu zaczynał się problem. Niedawno się dowiedział, że jego tajemniczym zleceniodawcą jest Felicja Romanis jednak na tym się nie skończyło. Czy ona sugerowała, że Felicja Romanis to tak naprawdę kucyk, który udaje rodowitego człowieka? Mało tego twierdziła, że jest to niebezpieczny kucyk, który mimo przemiany wciąż posiadał jakąś moc, która pozwala jej wszystko wiedzieć.

 

Jednak coś tu nie miało sensu. Po pierwsze nikt nigdy nie wykrył by Felicja, Romanis była kucykiem. Nigdy też nie słyszał w Equestrii o kucyku zwanym Crystal. W końcu w gwardii by chyba coś wiedzieli. Poza tym jakoś mu nie pasowało by kucyk miał jakieś krwiożercze zapędy to nie była ich natura. Kolejna sprawa, czemu by miała chcieć go zabić? Nic jej nie zrobił nawet jej na oczy nie widział a kucyki miały u niego pewien dług wdzięczności za pomoc, jaką wykazał się dawniej w ich kierunku, więc czemu któryś z nich miałby go chcieć zabić? Z tego zamyślenia ponownie wyrwała go jego rozmówczyni. Na jej słowa się lekko uśmiechnął.

 

- Takaż pewna swych zdolności? - spytał z lekkim uśmiechem. - Skoro jednak tego chcesz to proszę bardzo. Muszę jednak wybrać coś, co wypada bardzo nisko w akcjach. Giełda to nigdy nie był mój konik - powiedział i zaczął patrzeć w telewizor szukając odpowiedniej akcji. - Więc wybiorę tą - powiedział wskazując palcem na akcje dotyczącą nowego rodzaju żarówek. Chyba naprawdę potrzeba było magii by te akcje poszły nagle tak w powietrze. Wtedy przy okazji będzie pewny, co do jej mocy.

 

- A wracając do poprzednich tematów - powiedział znowu kierując wzrok na nią. - Nie sądzisz, że to, co mówisz brzmi niedorzecznie? Mówisz, że Felicja Romanis i ta Crystal to jedna osoba? Felicja, Romanis od dawna otacza się samymi rodowitymi ludźmi nawet w gazetach o tym pisali jakoś nie potrafię jej sobie wyobrazić, jako kucyka. Na dodatek ty twierdzisz, że w kucyku odezwały się mordercze zapędy i chce on dokonać masowej eksterminacji? Czy nie sądzisz, że to nie bardzo pasuje do ich spokojnej i pokojowej rasy? Poza tym jak niby nas widzi? Żaden kucyk nie zachował mocy po przemianie. No i dlaczego niby chce mnie zabić? Ja zawsze byłem po ich stronie, gdy byłem kucykiem im nawet pomagałem. Nic jej nie zrobiłem nawet na oczy jej nie widziałem. Chyba jedynie w telewizji jak udzielała wywiadu. - powiedział lekko nad tym rozmyślając.

 

- Poza tym czy ona chce zrobić harakiri? Skoro ona również jest człowiekiem to i ona zginie. Niema już innych ras poza ludźmi. W takim wypadku musi i siebie zabić. No i jak niby tego dokona? Żaden zwykły kucyk niema takiej mocy by być zdolnym zniszczyć wszystkie rasy. Więc czy ty przypadkiem nie wymyśliłaś tego wszystkiego tylko po to abym doznał wątpliwości co do tego, co z tobą zrobić? - Spytał teraz wbijając w nią wzrok marszcząc lekko brwi w zaciekawieniu.

 

Snow night/Ewelina Szymańska

Chwilę rozglądała się po dachu nie do końca wiedząc, co teraz będzie przynajmniej tak było do czasu, gdy Anna machnęła w jej stronę ręką. Nic nie mówiąc zaczęła kierować się za nią jak i za drugą kobietą. Gdy coraz bardziej oddalały się od helikoptera dziewczyna wyjęła zatyczki z uszu by słyszeć w razie gdyby coś do niej mówiono. Teraz i tak jej zresztą nie były już konieczne. Sama Snow z zaciekawieniem przyglądała się całej drodze jak to zawsze ona. Przez całą drogę miała wrażenie, że między tymi dwoma panują jakieś chłodne relacje. Jednak nie była pewna czy tylko jej się tak zdawało, bo obie kobiety były raczej milczące.

 

Cisza w końcu dobiegła końca, gdy Anna powiedziała coś, co niewiele właściwie mówiło Snow. Nie bardzo się znała na tego typu rzeczach. Powoli weszła za kobietami do apartamentu chwilę się po nim rozglądając. Widać było, że nie był za bardzo zadbany. Najwyraźniej lokatorka nie miała za bardo czasu tu sprzątać. A może i rzadko, kiedy tu przebywała? Podeszła do instrumentów by na nie spojrzeć, gdy nagle usłyszała kobietę, której nie znała. Lust? To jest prawdziwe imię Anny? Nigdy jednak nie słyszała tego imienia. Golding nic jej nigdy nie mówił o takim kucyku. Jednak skrzywiła się, gdy tamta powiedziała, że do niczego się nie nadaje. Jakim prawem ją oceniała skoro nawet się nie znały? Sięgnęła po koszulę i spojrzała na kobietę, gdy ją brała.

 

- Faktycznie może nie jestem tak silna jak wy. Jednak żadne z was nie zna Goldinga tak jak ja. Nikt nie byłby w stanie do niego dotrzeć. Więc mnie nie skreślaj na samym początku - powiedziała z oburzeniem idąc się przebrać. Nie bardzo chciała to robić na oczach Anny i tej drugiej, dlatego oddaliła się od nich. Włożyła na siebie koszulę nie buntując się, chociaż zdecydowanie to nie był jej styl jednak nie czas był teraz na to. Następnie otworzyła torbę, z której wyjęła czarny sweter, który idealnie zakrywał koszulę. Reszty nie było potrzeby zmieniać. Na chwilę miała jednak pewne wątpliwości. Czy ubierając to szpiegowała jakoś Goldinga? Czy mu nie ufała? Pokręciła głową w zaprzeczeniu. Musiała zaufać Lust czy Annie sama już nie wiedziała jak ją nazywać. Znała Goldinga i też na pewno chciała dla niego dobrze poza tym obiecała jej zaufać. Ubrała wszystko na siebie i wróciła do kobiet.

 

- To, co mam zrobić teraz? - spytała Snow patrząc na Annę i czekając na dalsze jej instrukcje. Była ciekawa czy Anna pójdzie z nią i będzie w okolicy czy może będzie wszystko robić na odległość. Co by nie zrobiła musiała jej zaufać w końcu obiecała.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...


[Natalia Romanova]
- Myślisz że zrobiła bym coś tak głupiego, jak sprowadzanie ciebie na głowę, gdybym nie musiała. - Pokręciła głową wykładając parę kart przed siebie. - Jak chcę tylko przeżyć? - Uniosła pytająco brodę. - Po co by mi to było gdybym nie uważała za konieczne, by zapewnić sobie przeżycie... Jestem tchórzem, który najchętniej nie robiłby nic ale ja jestem przyparta do muru... Muszę działać, gryźć czy tego chce czy też nie. - Zagryzła wargi a w gabinecie Crystal można było poczuć zapach palonego plastiku, a ekran komputera z którego korzystała sczerniał na amen. Niesamowicie wysokie napięcie zwrotne chciało by spaliły się serwery... Tam wybuchł mały pożar na instalacji od której zajęła się reszta nerwów telekomunikacyjnych budynku. Oczywiście zaraz uruchomił się alarm co zgasił ognisko ale przewody stały się niesprawne.
 
- Ja widzę swoje w losie zapisane. Nie twierdzę, tylko swoje wiem i zdania nie zmienię. Głupot mówić mi nie wypada, zwłaszcza że stawką jest moje życie, a je cenię dość wysoko. - Mówiła bardzo przekonana w swoje ja. - Jako chaos jestem neutralna... Nie dążę ani do porządku ani anarchii... Balansuje  na krawędzi ale na niektóre rzeczy nie pozwolę. Nie po tym co widziałam. Ona jest tą złą... - westchnęła zrezygnowana jego wiarą. - Nawet u ludzi zdarzali się ci dobrzy, a w Equestrii były więzienia i znajdowały się tam również rodowite kucyki. Przykład z historii najbardziej znany? Sombra... Władza zawsze sprowadza zło, a ona chce władzy nad rasą sobie upodobaną ~ jej intencje mogą być dobre, ale ja widzę rezultat. Dlatego cię nienawidzi. Nie pasujesz do jej schematu i co zrobiłeś czy kim jesteś nic nie znaczy. Jesteś dla niej po prostu tym gorszym.
 
- Chcesz zobaczyć na kim zależy tak Crystal? - spytała prawie rozkazując. Jak gdyby chciała zmusić go do wypełnienia swojej woli tonem swojego głosu. - Sam określisz kim on jest dla niej i kto tu kłamie. Czy jest naprawdę człowiekiem... Jeszcze dwie do niego zmierzają. Ich pochodzenie też wydaje mi się wątpliwe... Sam stwierdzisz czy oni wszyscy są ludźmi od zawsze, czy musieli nimi zostać. Może jak zobaczysz na kim jej zależy to mi uwierzysz z jakiej rasy pochodzi. Który człowiek interesował się by byłym kucykiem? - Spojrzała w jego oczy pewnie z wyzwaniem...
 
- Tak... -  westchnęła najwyraźniej zła wykładając parę kart. -  Zabijesz mnie, gdy będę próbowała uciec. Nie mam jak się bronić, a twoje żarówki już są warte dwa razy tyle ile minutę temu... Zysk 200%... w minutę... Za niedługo wszyscy będą je kupować - mruknęła jakby to nie było nic. - Ile dam radę zarobić w cały dzień na 100 firmach? Sam policz. - Machnęła dłonią.
 
[Anna Kowalska]
- Połknij jeden nadajnik bym mogła cię znaleźć w razie czego... - wskazała dłonią na plastikowy kubek wody, koło którego leżała plastikowa torebka z pigułką powlekaną - i nie używaj tego imienia publicznie, które właśnie usłyszałaś... Sprowadzi na ciebie tylko to niepotrzebne kłopoty jak nie wiesz kto stoi tuż obok. Nikt ich nie chce.  Tak będzie lepiej - westchnęła zerkając na nią.
 
- Weź Lust nie przesadzaj... - rzuciła druga, wyraźnie używając trybu rozkazującego. - Jesteś mroczna na siłę, przecież wszyscy zapominają... ale nie my. Nie pamiętasz tej zasady? - powiedziała właścicielka mieszkania ale Anna nawet nie zwróciła na nią uwagi jakby była tylko przedmiotem.
 
- Uściślając... Koszula nie pozwoli cię tak łatwo zastrzelić ~ i tak uważam to za minimum ochrony na której życia bym nie zawierzyła. Co do definicji słabej...  Nic takiego nie powiedziałam i nie powiem. To sprzeczne z samej natury każdego kto chce żyć. Nie wiadomo mi nic byś tego nie pragnęła - mówiła najwyraźniej tylko do Snow.
 
- Wykończysz się w tym tempie... i siebie i ją...  Ale nie mój interes. - Machnęła dłonią. - Wynoś się stąd jak już masz wszystko co potrzebujesz. Służbowo tu nie jesteś bo plotki mówią że wyrzucono cię na urlop. Nie chce wiedzieć o co chodzi... - Po kolejnym ruchu ręki można było stwierdzić że to właśnie ona jest ich rozmówczynią...
 
- Nikt zdanie ciebie Glamor nie pytał... Zawsze było tak że... a zresztą... Wiesz co mam na myśli, więc nie muszę używać zbędnych słów... - powiedziała Anna patrząc w jej oczy. Mierzyły się tak a wokół zapanowała nieznośna cisza. Żadna nie chciała ustąpić, a wyglądało na to że obie mają nieziemskie pokłady cierpliwości.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Crystal/Felicja Romanis

Właśnie starała się połączyć przez internet, gdy nagle cały obraz jej zanikł. Zmrużyła na to wszystko oczy próbując ponownie odpalić laptop, lecz nadal nic się nie działo. Nagle poczuła ten nieprzyjemny zapach unoszący się od jej komputera. Wściekle machnęła ręką w jego kierunku, że ten spadł z biurka i uderzył w okoliczną ścianę całkiem się psując.

 

- Przeklęte badziewie - mruknęła wściekle pod nosem kładąc dłonie pod brodą. Nienawidziła złośliwości martwych rzeczy zwłaszcza w takiej chwili. Zresztą, co za różnica? W budynku nie brakowało komputerów, więc jeśli nie ze swojego skorzysta z innego. Chciała właśnie wstać, gdy nagle ktoś zaczął  energicznie uderzać w jej drzwi.

 

- Czego?! - Wrzasnęła w kierunku drzwi nie ukrywając wściekłości w głosie. Nagle drzwi się otworzyły a w nich stanęła kobieta w średnim wieku ubrana w kitel jak wszyscy tutaj.

- Proszę o wybaczenie panno Crystal chciałam tylko panią poinformować, że cały serwer budynku padł. Nie mamy dostępu do internetu. Poinformowaliśmy już techników, ale naprawa chwilę potrwa - ciężko było ocenić czy twarz Crystal przedstawiała zdziwienie czy gniew na to, co właśnie usłyszała. A może było to jedno i drugie? Czy los mógł być dla niej bardziej złośliwy? Nie miała czasu by czekać musiała działać jak najszybciej.

- Podstawcie mi samochód pod budynek z kierowcą. Muszę gdzieś natychmiast jechać - tylko tyle wyszło z ust Crystal w stronę dziewczyny. A jej ton dawał wyraźnie do zrozumienia, że niema ochoty nic wyjaśniać, więc dziewczyna spełniła jej żądanie.

 

Skoro nie tutaj to gdzie indziej pomyślała, Crystal. Musiała zrobić coś jak najszybciej a czas nie był na jej korzyść. Skierowała się w stronę szachownicy by ją podnieść i nagle spostrzegła jak na jej abominacji pojawiła się nowa mała czerwona plamka, na co się szczerze zdziwiła. Nie tego się spodziewała. Co tam się do cholery dzieje?! Dlaczego jeszcze żadne z nich nie zabiło drugiego?! Rozmyślała wściekle.

 

Striding Rason/Jim Grayson

Zmrużył lekko oczy na wszystko, co powiedziała. To nie miało być tak. Nie miał ochoty się w to wszystko ładować, bo to nie była jego sprawa. Zadanie, z którym tu przybył wciąż nie było wykonane. Jego cel nadal żył a co gorsza doprowadzał go do wątpliwości, na które w jego fachu nie można było sobie pozwolić. Z drugiej strony oferowała mu całkiem spory zarobek. Większy niż jakikolwiek, który zgarniał do tej pory. Na dodatek, jeśli nie kłamała to jakby nie patrzeć cała sytuacja w pewnym sensie i jego dotyczyła. Komu z ludzi mogło zależeć na dawnym kucyku? Chyba tylko jakimś skrajnym psycholom, którzy chcieliby go pognębić. No i jakby nie patrzeć miała trochę racji, że i w Equestrii pojawiały się czarne charaktery jednak nadal ciężko było mu w to wszystko jakoś uwierzyć. Może, jeśli rzeczywiście zobaczy to na własne oczy będzie inaczej?

 

- Na początek może innym tonem do mnie mów, bo gdy się zdenerwuje może być nieciekawie - stwierdził lekko marszcząc brwi na jej pytanie czy chce zobaczyć, na kim tak zależy tej całej Crystal. - Skoro chcesz mi dać tyle zarobić a sprawę przedstawiasz jasno mogę rzucić na to okiem - powiedział lekko unosząc ręce w górę by rozciągnąć mięśnie. - Pamiętaj jednak, że nie lubię, gdy ktoś robi ze mnie idiotę i jeśli to, co mi powiedziałaś zostało w jakiś sposób zmyślone to nie będę już zwracał uwagi na to, że jesteś kobietą i po prostu szybko skończę swoje zadanie jak sama to nie dawno zresztą powiedziałaś - stwierdził z chytrym uśmiechem. - Więc kiedy mamy iść? Kiedy i gdzie ma dojść do tego spotkania, które ma tak wszystko zmienić? - spytał wbijając w nią wzrok. Nie bardzo wierzył że jakieś spotkanie może tak wiele zmienić, ale co mu już szkodziło spojrzeć?

 

Snow night/Ewelina Szymańska

Dziewczyna mrugnęła kilkukrotnie na kolejne zalecenia Anny. Dlaczego dawne imię Anny miałoby sprawić jej kłopoty? Co takiego się za tym kryło? Jej wzrok skierował się teraz na kubeczek i pigułkę. Czy ona mówiła poważnie, że ma to zrobić? Zastanawiała się czy to wszystko nie jest jakiś żart zwłaszcza, gdy Anna zaczęła mówić o tym, że ktoś może do niej strzelać i dlatego ma nosić te koszulę. Z niesmakiem na twarzy patrzyła na ten kubeczek i na myśl, że ma coś takiego zrobić. Jednak pamiętała słowa Anny dotyczące jej poczucia humoru. Więc to wszystko nie wyglądało na jakiś żart. Wszystko to zaczynało robić się coraz bardziej dziwne. Przypominało jej to jakiś kiepski film szpiegowski. To wszystko nie pasowało do jej dotychczasowego spokojnego życia. Jak ona się w tym wszystkim znalazła?

 

Nagle jednak jej wzrok zaczął kierować się z jednej kobiety na drugą. Sama nie wiedziała, co do końca o nich myśleć. Co miała na myśli ta Glamor mówiąc, że wszyscy zapominają, ale nie one? Czy to oznacza, że w Equestrii należały do jednej rasy? Tylko, jakiej? Na dodatek miała wrażenie, że między tą dwójką panują jakieś chłodne relacje jakby pomagały sobie tylko, dlatego że to część ich pracy nic poza tym.

 

Jej wzrok ponownie skierował się na kubek i pigułkę. Naprawdę nie miała tego ochoty robić. Jednak obiecała, że będzie słuchała Anny. Nie chciała by ta teraz ją olała przez coś takiego. Anna twierdziła, że ktoś nie chce by Golding ją spotkał i zrobi wszystko by to tego nie doszło. Anna była jej potrzebna. Nie była pewna czy sama sobie poradzi. Wzięła kubeczek i pigułkę w dłonie chwilę się jeszcze wpatrując i wahając. W końcu się jednak zdecydowała. Włożyła pigułkę do ust i natychmiast popiła wodą, czego efektem było, że Snow zaczęła się chrztusić czym przerwała przy okazji ciszę jaka zapanowała w pokoju. Spojrzała nagle na Annę z załzawionymi oczami.

 

- Nie wątpię w twoje metody - powiedziała łapiąc oddech i robiąc tym samym przerwę. - Jednak czy to było konieczne? Nie mogłam go schować w biustonoszu czy coś? Ja i Golding jesteśmy rodziną. Jestem pewna, że nie szukałby w takim miejscu - stwierdziła spokojnie nadal łapiąc oddech i lekko przecierając oczy chustką.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

[Anna Kowalska]

- A ja nie wątpię w jego - powiedziała z dziwnym akcentem wskazując jego osobę - tylko innych... On posunie się wyłącznie do pytań, które udowodnią twoją tożsamość zanim pogrąży się w radości, by PÓŻNIEJ w jego głowie zaświeciła mu się myśl ochrony... Zresztą już zaczął je zadawać. Gra się rozpoczęła a on nie będzie cię raczej obszukiwał. Nie wiem jak zmienił go ten świat. Wątpię w to żeby zapomniał kim naprawdę jest... - zamilkła na moment. - Co do innych... Wolę mieć pewność, a tą pewność dostarcza mi to że tego nie usunie się szybko. Może zdążę, gdy będzie działo się coś złego. - Posłała Snow jeden ze swoich uśmiechów. po czym znowu zaczęła mierzyć Glamor....

- Wiem i nie...  - westchnęła. - Znam zasady gry ale nie do końca potrafię je oddać w tym wypadku. Nie widzę celu, bo stare przestały być aktualne. Nie słychać nic ~ zwłaszcza przymusu. Ty jednak nadal grasz tak samo... Tu słów mi nie brak. Do tego co właśnie chcesz osiągnąć już tak. Bo to jest chore. Tak jak twoje wybory i... - zamilkła nie mogąc znaleźć słowa.

- Nadal próbujesz po tylu latach... Nosząc ból - westchnęła z dezaprobatą. - Wiesz doskonale że nie dasz rady zmienić tego co się wydarzyło. Odpuść już i zaakceptuj rzeczywistość.

- Nie zrobię tego... - warknęło jej się. - Wiesz z jakiej przyczyny.

- Wiem i nic z tym nie zrobię. - Przymknęła oczy mrucząc przez moment coś pod nosem. - Nie pomogę ci tylko przez to że ktoś inny zadecydował; kto będzie miał lepiej w życiu. Padło na mnie. Szczęście moje. Ty źle nie miałaś... Dzieliłaś się szczęściem z innymi... - powiedziała nie zwracając uwagi kompletnie na nic... Zwłaszcza na pojawiającą się żyłkę na czole Glamor.

- Zdolności oratorskie jak zwykle nie zachwiane i - jej spojrzenia padło na  Snow -  moja rada zanim wyjdziecie stąd... Uważaj na jej słowa. Usta jedno, serce drugie, a cel zupełnie inny... Taka właśnie jest ale słowa zawsze pokręconego dotrzyma....

- Nie musiałaś tego mówić... Chcę samochód... I to będzie na tyle...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Snow night/Ewelina Szymańska

O tym rzeczywiście nie pomyślała. Faktycznie Golding by jej nie przeszukał czy jednak tak samo byłoby z innymi? Pytaniem kolejnym było czy byli jacyś inni? Golding zawsze wiódł żywot samotnika czy to się mogło teraz zmienić? Z drugiej strony Anna robiła chyba słusznie że dmuchała na zimne. Lepiej jednak być zawsze przygotowanym na wszystko. Kolejne jej słowa, że "może zdąży, jeśli stanie się coś złego" nie zabrzmiały zbyt optymistycznie zwłaszcza przez to może. Czy naprawdę mogło się coś takiego wydarzyć? A jeśli tak to czy Anna miała większe szanse coś zrobić niż Golding? Z drugiej strony on zapewne nawet nic nie wie o tym zagrożeniu a ona została wcześniej ostrzeżona, przez co łatwo stwierdzić, kto jest lepiej przygotowany. Ponownie trochę ją zastanawiało to jak zaczęła się wypowiadać o Goldingu. Oni musieli się naprawdę dobrze znać. Pytanie brzmiało jak i kiedy do tego doszło? Czy kiedyś się tego dowie?

 

 

Nagle rozmowa skierowała się ponownie na kobiety w pokoju, przez co Snow stała się publiką. Nic nie rozumiała z tego, co mówiły do siebie. Jednak miała wrażenie, że te dwie znają się bardzo dobrze od dość dawna. Czy ta Glamor też znała Goldinga? Nie bardzo chciała o to pytać, więc  zdecydowała przemilczeć to pytanie. Była bardzo ciekawa, o czym one właściwie mówią. Widziała po wrażeniach jednej z nich, że to musiała być osobista rozmowa, dlatego wolała się też nie wtrącać. Tak przynajmniej było do czasu aż ta Glamor skierowała swe słowa bezpośrednio do Snow. Czy ona próbowała ją przed czymś ostrzec? Czy Anna nie była z nią w czymś szczera? Co prawda wiedziała, że ta unika wielu odpowiedzi jednak nie sądziła by ta w czymś ją oszukała. Co miała na myśli mówiąc, że jej słowa a serce mogą mieć zupełnie inne cele?

 

 

- Nie rozumiem. Co chcesz przez to powiedzieć? - spytała niepewnie Snow patrząc w stronę Glamor. Chciała wiedzieć, co dokładnie tamta chciała jej powiedzieć. Chociaż jeśli była charakterem podobna do Anny to pewnie i tak nie udzieli jej satysfakcjonującej odpowiedzi. Na chwilę jeszcze jej wzrok skierował się na Annę, gdy ta powiedziała, że nie musiała tego mówić jednak zaraz potem powrócił na drugą kobietę.

 

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

[Anna Kowalska]

- Uważaj na rzeczywistość, bo ona umie ją kreować, ale kłamać co do niej nie może ~ to tylko miraże zdarzeń. - Spojrzała na nią jak na dziecko, co nie rozumie co się wokół niej dzieję. W oczach tych widać było pewne zrozumie, a może wręcz doświadczenie. - Usta ~ tworzą zdarzenie, serce daje ku temu powód, bo bez niego nie byłoby potrzeby działania dla logiki ~ ona niczego nie zrobi bez korzyści. - Zamilkła na moment patrząc przez moment tylko na Lust kątem oka. Zwracała się jednak dalej do Snow. - Znasz już prawdziwą cenę czy tylko powód? Czy działanie przysłoniło cel jak każdemu kucykowi, gdy tylko coś bardzo, bardzo chce... To zgubne, gdy pragnienia w tobie silne ~ zduś je, a nauczysz się patrzeć bezpodmiotowo. Zadawać właściwe pytania z jedną odpowiedzą. Bardziej z nią ci nie pomogę. Sama musisz znaleźć odpowiedzi inaczej ta nigdy nie będzie satysfakcjonująca. Za szybko by nadeszła. - Uniosła brew. - Wiem co widzę,  Mówię o tym co sama znam.

 

Na początku Anna nie wykazywała żadnej reakcji na monolog swojej rozmówczynie, jednak pod koniec klasnęła teatralnie 3 razy i zaczęła po swojemu...

 

- Droga Glamor znasz mnie, a jednak sama zagadkami prawisz nie gorzej niż ja... Nie to pokolenie by patrzeć na świat po naszemu jeszcze długo... Nie ta gra jak ty to zgrabnie ujęłaś... - zamilkła ale tylko na moment. - A teraz mogę ładnie prosić o kluczyki? Śpieszy nam się, a nie pozostało specjalnie dużo czasu na wszystko. - Jej ruchy stały się zupełnie teatralne, gdy wyciągnęła w kierunku Glamur rękę z cygańskim uśmiecham; daj mi to natychmiast, albo pogadamy inaczej. Później... Drugą cześć jednak mogła zrozumieć ktoś kto znał całą naturą tej mimiki. Ktoś kto znał naturę changelingów przynajmniej dobrze...

 

- Jak sobie życzysz... - Nie dało się poczuć że słowa były uległe przez niemal brak mimiki Glamor i robotyczne, spowolnione ruchy całego ciała, jakby sobie kupowała trochę czasu na przemyślenie wszystkiego jeszcze raz ale naprawdę dobrze. Rzuciła kluczyki Lust jak psu a przez jej twarz przewinął się zawadiacki ruch brwią; a spróbuj ~ to było właśnie wyzwanie, które pozostało bez odpowiedzi, gdy wyzwana się podniosła oznajmiając ruchem dłoni że należy się już zbierać...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield/Karol Patris

Nadal siedziałem wpatrzony w okno spoglądając tylko i wyłącznie na kancelarie. Nie mogłem tracić czujności. Snow mogła pojawić się w każdym momencie. Jednak czekanie było również nużące a ja nie należałem do takich, co lubią tkwić w miejscu. Podciągnąłem rękaw by spojrzeć na zegarek. Tak jak sądziłem czas się niemiłosiernie dłużył. Zawsze tak było, gdy się na coś czekało. Nagle poczułem jakieś wibracje w kieszeni to był mój telefon. Powoli po niego sięgnąłem by odczytać wiadomość. Treść wiadomości była zadowalająca. Moi ludzie zajęli już strategiczne miejsca. Teraz pozostało czekać tylko na Snow. Swoją drogą kancelaria już była pod obserwacją, jeśli Snow się pojawi to zostanę powiadomiony. Więc nie musiałem tkwić wiecznie pod tym oknem. Zamiast tego mogłem poczekać na Snow na miejscu pierwszej wskazówki. Tak bym miał ją na oku, gdy się wszystko zacznie.

 

Powoli wstałem od okna by następnie podejść do stołu, na którym leżał pistolet, na który miałem pozwolenie, więc nie musiałem się bać tutejszych władz. Powoli schowałem go z tyłu spodni być przygotowanym na wszelkie niespodzianki. Następnie nałożyłem na siebie płaszcz, który miał zasłonić broń. Gdy już tak się przygotowałem powoli opuściłem pokój a następnie hotel by złapać taksówkę. Miałem tylko nadzieje, że będę tam przed Snow.

 

 

Snow night/Ewelina Szymańska

Dziewczyna dokładnie wysłuchała słów tej całej Glamor. Jednak nie widziała powodu by się czegokolwiek obawiać. Wiedziała dobrze, dlaczego Anna to robi. A przynajmniej tak myślała. W końcu sama powiedziała jej, gdy się pierwszy raz spotkały, że Golding ją uratował. Więc powód nasuwał się sam. Anna robiła to wszystko po to by zapewne spłacić długi wobec jej kuzyna nic ponad to. W końcu nic ich nie łączyło. Nie było tu raczej mowy o innych powodach. Jednak nie zdążyła nic powiedzieć, bo Anna się już wtrąciła do dyskusji.

 

Wciąż nie do końca rozumiała, co jest między tymi dwiema. Niby ze sobą współpracowały, ale wyglądało to tak jakby robiły to na siłę. Miała wręcz wrażenie, że za sobą nie przepadają. Jednak, dlaczego wtedy w ogóle ze sobą współpracują? Dlaczego Anna nie zwróciła się do kogoś, z kim ma lepsze stosunki? Najpierw księgowe a teraz Galmor. Czemu oni wszyscy mają coś przeciw Annie? A co myślał o niej jej kuzyn? Czy Golding też traktował Annę jak ta Glamor? Czy byłby do tego zdolny? Wiele by dała by wiedzieć jak wyglądała ich znajomość?

 

Nagle z zamyślenia wyrwała ją Anna, która swymi gestami poinformowała ją, że już czas na nie. Powoli zaczęła kierować się za do Anny jednak zanim jeszcze wyszły odezwała się w kierunku Glamor.

- Dziękuje za ostrzeżenie, ale dobrze wiem, dlaczego Anna to robi. Wiem, że niema nic za darmo - powiedziała z miłym uśmiechem i bardzo pewnym głosem idąc dalej za Anną. Zastanawiała się jednak, co będzie dalej? Wciąż bała się trochę tego ostrzeżenia od Anny. A co jeśli ani ona ani Golding nic nie zdołają zrobić? Czy jest jej pisane tam zginąć? Jednak była gotowa się poświęcić byle tylko spotkać ponownie swego ukochanego kuzyna. Nagle odezwała się w kierunku Anny.

 

- Nie będę cię pytać, co jest między tobą a Glamor, bo domyślam się, że to osobiste i niegrzecznie byłoby być dociekliwym - powiedziała by zaraz zrobić pauzę i zmienić temat. - Czyli zawieziesz mnie teraz w okolice biblioteki a następnie już będziesz wszystko obserwować w ukryciu? Czy jeszcze się spotkamy po tym wszystkim czy znikniesz tak jak mnie ostrzegałaś przy pierwszym naszym spotkaniu? Czy jeśli też uda mi się spotkać Goldinga mam mu coś od ciebie przekazać poza tym, że bawiłaś się innymi jak kot kłębkiem wełny dawniej? - pytała nie zatrzymując się i dalej maszerując.

 

New Medica podziemne laboratoria

Jak zwykle wszyscy byli zajęci codziennymi badaniami. Dziś jednak jednej z kobiet, która aktualnie nazywała się Rebeca doszły nowe obowiązki. Kobieta jak zwykle miała związane swoje blond włosy w koński ogon. Jej uroda była dość twarda ale po twarzy widać było oznaki zmęczenia. Miała zapewne ze trzydzieści lat. Musiała przejąć część pracy jednego z laboratorantów, który dziś nie zdołał przyjść do pracy. Ze znużeniem przyglądała się swoim błękitnym okiem kolejną godzinę w mikroskop obserwując zachowanie różnego rodzaju wirusów. Powoli sięgnęła dłonią po kolejną ramkę gdzie miały się mieścić wyniki badania naukowca, którego aktualnie zastępowała. Jednak ze zmęczenia nie spostrzegła, że wzięła coś z jego prywatnych projektów wpadła w kompletny szok widząc coś takiego. Powoli przetarła oko by się upewnić, że wszystko, co teraz zobaczyła nie jest tylko wynikiem zmęczenia. Ponownie spojrzała w mikroskop by znów zobaczyć degeneracje komórek. Były tam wszelkie próbki krwi. Wyglądało to tak jakby ktoś hodował wirus, który mógłby przynieść zniszczenie.

 

Powoli wstała od mikroskopu będąc w kompletnym szoku. Kto mógł wpaść na tak chory pomysł? To coś mogło sprowadzić zagładę. Czy Crystal mogła o tym wiedzieć? Może powinna ją poinformować? Pokręciła w zaprzeczeniu głową. Crystal i tak by ją zapewne zignorowała. Musiała powiedzieć o tym Goldingowi. Nie można było pozwolić by ktoś z nich prowadził takie badania. Powoli zaczęła kierować się ku wyjściu. Chociaż nie powinna od tak wychodzić z pracy to jednak wiedziała, że musi się tym jak najszybciej zająć. Na jej nieszczęście nie zauważyła, że jeden ze strażników bacznie ją obserwował i gdy tylko wyszła zaczął coś pisać na telefonie.

 

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Anna Kowalska]

- Ważne są słowa z danym kontekstem, a został postawiony konkretny warunek, co do tego bym zniknęła bezpowrotnie dla ciebie, tylko dlatego żebym nie mogła tobie zaufać wcale, a było to dokładnie tak; - mówiła powoli zanim zamilkła przypominając sobie wszystko. Było to raczej niepodobne do nikogo. Powiedziała to dokładnie tak samo jak wcześniej - Pomogę ci, ale jeszcze kiedyś podważysz moje intencje w sposób wręcz irracjonalny i bezpodstawny to zniknę dla ciebie że nigdy mnie nie zobaczysz i mówię tu naprawdę serio... Zniknę bezpowrotnie jak to robiłam setki razy, bo jeśli ktoś mi nie ufa i szuka we mnie winy zamiast najpierw w sobie, zanim się zastanowi. To nie mogę zaufać jemu, bo prowadzą go tylko emocje... Które w gruncie rzeczy są dobre ale nie przy podejmowaniu decyzji. Nie ma czegoś takiego że się zmienię. Każdy pozostaje w gruncie niezmienny tak jak został wychowany... Pamiętaj o tym... Tak to szło - rzekła twardo i przestrzegawczo. - Sama się zorientujesz się czy warunek ten został spełniony dla tej akcji. Do tego momentu nie masz się czego obawiać, bo nigdzie mi się nie śpieszy... - powiedziała, gdy stały przy windzie i czekały aż pojawi się ich gondola... Dopiero gdy wsiadł do niej znowu się odezwała.

 

- A co do hasła to też jest błędne, bo zawiera w sobie inną frazę niżeli trzeba, błędne informacje bo interpretowanie tego zmienia zupełnie cały kontekst wiadomości... Nie innymi, a życiem. Taki CM a nie inny bo to oznaczałoby manipulacje... Miało to brzmieć tak; Zapytaj go o... tą która życiem bawiła się jak kłębkiem kot... Wtedy może ci powie kim jestem, jeśli sama go o to zapytasz. Wątpię jednak by cię uświadomił... Za duże koszta całkowite. - Znowu uśmiechnęła się chytrze, gdy wyszły na parkingu, gdzie bezbłędnie Anna znalazła czarne auto alaterenowe, typowe dla bogatych ludzi chcących pokazać jacy to są przy kasie że stać ich na tankowanie takiego silnika. Wsiadły do niego i odjechały z piskiem opon. Lust przesadzała z gazem ale tylko odrobinę na samym początku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield/Karol Patris

Siedziałem w taksówce obserwując w milczeniu wszystko przez boczne okno z dość znużonym wzrokiem. Wciąż nie dostałem żadnej wiadomości o tym by ktoś już widział Snow. Swoją drogą dziwił mnie fakt, że Crystal jeszcze do tej pory nie próbowała się do mnie dodzwonić by mnie ochrzanić za mą samowolkę. Coś było tu zdecydowanie nie tak. Pomimo że mogła sporo ukrywać zdołałem już ją po części rozgryźć. Byłem pewny, że ta już wie, że niema mnie w Chinach. Powoli przyłożyłem telefon do ucha i wtedy też szeroko otworzyłem oczy. Awaria? Ale od jak dawna mogła trwać? Dziwny zbieg okoliczności akurat, gdy telefon mógłby mi przeszkadzać we wszystkim, co planuje przestał działać. A niby zbiegi okoliczności nie istnieją. Zresztą to teraz nie było istotne. Nadal na szczęście miałem kontakt radiowy ze swymi ludźmi.

 

Nagle taksówka się zatrzymała w okolicach biblioteki. Dojechaliśmy na miejsce tak jak chciałem i najwyraźniej przed Snow. Jednak wciąż nie byłem też pewny czy list został jej przekazany. Mogłem tylko mieć nadzieje, że do tego doszło. W innym wypadku będę musiał rozegrać to inaczej. Zapłaciłem taksówkarzowi i powoli opuściłem pojazd kierując się do okolicznej kawiarni. Usiadłem przy jednym ze stolików i zamówiłem herbatę spokojnie czekając aż wszystko się zacznie. Było mnie świetnie widać jednak nie martwiło mnie to. Snow i tak mnie najpewniej nie rozpozna do czasu aż sam się ujawnię. Doskonale także z mojego obecnego miejsca widziałem całą okolicę, więc mogłem zareagować odpowiednio szybko gdyby coś się stało.

 

Plan z założenia był prosty, gdy tylko Snow pojawi się na placu uderzy w nią niby przypadkowo obcy mężczyzna, który wciśnie jej kolejną wskazówkę w dłoń. A sam szybko zniknie w tłumie. Oczywiście tym mężczyzną był jeden z moich ludzi, który już czekał na placu na odpowiedni znak. Teraz musiałem pozostać cierpliwy. Nic nie miało prawa pójść tu nie tak.

 

Snow night/Ewelina Szymańska

Nic nie odpowiedziała na słowa Anny, gdy powoli kierowały się do windy. Taka była prawda Anna ją ostrzegła. Jedyne, co musiała teraz Snow to zaufać Annie, jeśli chce jej pomocy. A wiedziała, że była jej konieczna. Jeśli ktoś naprawdę chciał ją zabić to wiedziała, że niema najmniejszych szans przeżyć bez pomocy. Zastanawiało ją jak Golding w to wszystko się wpakował. Kolejną rzeczą, którą ją zaczęła zastanawiać to kolejne słowa Anny. A mianowicie to, że Golding jej nie powie, kim tak naprawdę jest Anna. Dlaczego miałby tego nie robić to nie miało sensu. Była pewna, że by jej powiedział byli w końcu rodziną. Co takiego strasznego mogło kryć się w przeszłości Anny, czego by nie chciał jej powiedzieć?

 

Nagle zatrzymały się koło jakiegoś samochodu. Snow nie mogła uwierzyć, że to właśnie akurat tym mają jechać. Glamor nie wyglądała na taką, która by posiadała taki samochód spodziewała się raczej typowego samochodu dla każdego zwykłego człowieka. Gdy Anna odpaliła ten pojazd, Snow szybko w panice zapięła pasy. Robiła to chwilę dość gramotnie prawdopodobnie ze strachu przed taką jazdą. Gdy tak jechały w końcu się odezwała.

 

- Spokojnie myślę, że nie musimy się spieszyć. Golding dał przecież tydzień na rozwiązanie zagadki - powiedziała z delikatnym uśmiechem i głosem, który miał albo uspokoić Annę lub ją ciężko było to ocenić. - Bez ciebie bym sobie na pewno nie poradziła, więc możesz być pewna, że już w ciebie nie zwątpię. Tylko, co zrobimy, jeśli będę musiała udać się w kolejne miejsce? Będziesz mnie śledzić czy zostanę zdana na własne siły i na ochronę, którą zapewni mi Golding w czasie tych podchodów? - spytała patrząc w przednią szybę by zaraz znowu się odezwać. - Wiem, że znałaś Goldinga jednak lepiej uważaj, jeśli będziesz mnie śledzić on jednak głupi nie jest - powiedziała nijako w powietrze. - Ale, po co ci to mówię i tak pewnie to wszystko wiesz powiedziała teraz kierując wzrok na Annę i delikatnie się uśmiechając w jej kierunku.

 

Rebeca

Kobieta nawet się nie przebrała tylko natychmiast wybiegła z budynku prosto do samochodu. Wciąż nie mogła uwierzyć, że ktoś w korporacji pracował nad czymś tak strasznym. Tylko, dlaczego i kto miałby to zrobić? Wiedziała, że Golding musi się o tym dowiedzieć. On sam nigdy raczej nie zajmował się badaniami tylko dbał o bezpieczeństwo innych, więc była pewna, że on z pewnością nie może być w to zamieszany. Co jeśli jednak Crystal o wszystkim wiedziała? Co się wtedy stanie? Czy to będzie oznaczało rozłam ich organizacji? Nawet, jeśli to nie mogła jednak zignorować tego, co zobaczyła zbyt wiele istnień by mogło na tym ucierpieć.

 

Jechała naprawdę szybko powoli zbliżając się w okolice terenów należących do organizacji. Miała tylko nadzieje, że Golding jest na miejscu i ją wysłucha. Jednak, gdy tak jechała coraz dalej nagle z zarośli wyjechał kolejny samochód, który uderzył prosto w jej samochód. Momentalnie straciła równowagę i uderzyła przodem samochodu w okoliczne drzewo. Jej głowa wylądowała na kierownicy. Nie była w stanie się ruszyć czuła okropny ból i była całkowicie zamroczona. Czuła jak po jej czole spływa coś mokrego. Nagle usłyszała jak drzwi drugiego samochodu się otwierają. Nie sądziła by przyszli jej pomóc.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Anna Kowalska]

- Za mocny silnik, nie czułam go przez moment... Przepraszam. Zwykle jeżdżę mniejszymi pojazdami niż ten... - rzuciła zmieniając bieg przy wyjeżdżaniu z parkingu na świat zewnętrzny... Chwile nic nie mówiła myśląc nad tym wszystkim, albo po prostu nie miała ochoty...

- Nie mówiłam już że masz nie wątpić w siebie? - powiedziała dość zaczepnie zaczynając starą śpiewkę. - Że stara wersja ciebie bardziej mi się podobała, gdzie potrafiłaś zdobywać to co pragnęłaś... - Westchnęła. - Ja będę przy tobie, bo będę wiedzieć gdzie będziesz. Może nie idealnie w zasięgu twojego wzroku czy jego ale na tyle blisko by nie pozwolić ciebie skrzywdzić... - zamilkła ale tylko na moment wskazując przez moment schowek. - Chcesz poczęstować się paralizatorem? Dwa powinny być tam... - po tym dalej kontynuowała własną spowiedź.

- Używałam kiedyś takiej zasady... Nie wiem czy słusznie ale sprawdzała się... Sojuszników traktuj jak największych głupców, przeciwników zaś za najlepszych strategów... Wtedy wygrasz... - Wzruszyła ramionami. - Jeśli chodzi o niedocenianie to raczej stosuje to w stosunku do siebie niżeli innych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Snow night/Ewelina Szymańska

Spojrzała dość niepewnie na schowek przy okazji myśląc nad tym, co powiedziała jej Anna. Nawet gdyby chciała to nie potrafiła być znowu taka jak w Equestrii. Tam było inaczej. Nie musiała się niczego obawiać sama sobie ze wszystkim świetnie radziła. A teraz? Każdy dzień był dla niej walką. Tak przynajmniej było do czasu aż poznała Magdę a potem Annę. Teraz nawet miała ponownie spotkać Goldinga. Czy to mogło oznaczać, że znów wszystko może być jak dawniej? Nie była wciąż tego do końca pewna w końcu to nie była już Equestria i zapewne już nigdy więcej jej nie zobaczy takie cuda się nie zdarzają. Jej wzrok ponownie spoczął na Annie.

 

- Być może, gdy spotkam Goldinga ponownie ujrzysz mnie taką, jaką znasz mnie od niego - stwierdziła z lekkim uśmiechem. - Dziwne musi być takie zaglądanie w czyjąś pamięć. Mam czasem wrażenie jak byś mnie już dobrze znała. Tak jak byśmy się już kiedyś spotkały - stwierdziła lekko rozmyślając nad tym i nie spuszczając oka z Anny. - Ale skoro widziałaś wszystko, co ma w głowie Golding to raczej nic dziwnego - stwierdziła ponownie z uśmiechem.

 

Nagle jej dłoń powędrowała w okolice schowka. Nie była do końca pewna czy w razie ataku będzie w stanie użyć tego paralizatora, ale chyba jednak lepiej będzie mieć coś na wypadek gdyby doszło do najgorszego. Powoli wyciągnęła paralizator ze schowka, po czym ponownie odezwała się do Anny.

- Nigdy nie sądziłam, że będę zmuszona używać tego typu rzeczy - powiedziała dalej patrząc na paralizator by przy okazji dokładnie sprawdzić jak się go używa. - Życie jednak jest pełne niespodzianek. Mam jednak nadzieje, że nie będę musiała tego robić a całe spotkanie przebiegnie spokojnie - stwierdziła ponownie spokojnie patrząc już w przednią szybę.

 

Rebeca

Drzwi do samochodu kobiety nagle stanęły otworem. A w nich stanął jakiś mężczyzna. Pomimo że słaba rozpoznała jego twarz. Był to jeden ze strażników korporacji. A za nim stał kolejny. Czyżby jednak się pomyliła i ktoś jej pomoże? Szybko jednak stwierdziła, że jej nadzieje były płynne, gdy spostrzegła broń mężczyzny wymierzoną w jej kierunku.

 

- Wiedza czasem bywa kłopotliwa - stwierdził mężczyzna bez emocji a następnie w tle można było usłyszeć dwa strzały.

- Co teraz? - spytał go drugi mężczyzna.

- To, co zwykle - stwierdził ponownie bez emocji. - Zabierz jej samochód i wrzuć go do jakiegoś rowu z daleka stąd. Niech to wygląda na napaść - powiedział by zaraz schować broń.

- Według danych i tak jest człowiekiem, więc nie będzie napięć na tle rasowym - powiedział drugi powoli kierując się do samochodu.

- Normalnie zapewne nie, ale w organizacji wiadomo, kim była, więc łatwo się wszystkich u nas przekona, dlaczego to się stało. To zwiększy napięcie i szefowa zyska większe poparcie i ukarze wszystkim po raz kolejny, że Golding jest w błędzie - powiedział z chytrym uśmiechem

- To brzmi jak plan - powiedział drugi odwzajemniając uśmiech i powoli pozbywając się problemu i tak za wielu się tym nie przejmie. Tylko w organizacji miała przyjaciół a tak nawet nie miała rodziny. Ironią losu jest to, że mogła dać Goldingowi coś, co mogłoby poważnie zaszkodzić Crystal a tak stało się zupełnie odwrotnie i zamiast pomóc mu pomogła jej swym śmiałym wyczynem.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

[Anna Kowalska]

- Ja nigdy nie walczyłam niczym oprócz słowem czy zdobytą wiedzą... Teraz nie zawahałabym się gdybym musiała zrobić coś nieetycznego dla dobra innych... To nic niezwykłego... Obrona samego siebie to instynkt... Nie zaplanowane działanie, co uderzyłoby w poczucie moralności. Będziesz wiedzieć co i jak... - Wjechała na jakiś parking podziemny w galerii na obrzeżach rynku i dopowiedziała sobie w myślach następujące słowa; "o ile się w tobie nie odezwie kucyk", bo nie miała pewności jak to wszystko się potoczy... - Teraz albo nigdy... Idź... Pójdę za tobą... - rzekła zakładając swoje soczewki. Do pasa przypięła nadajnik, który sparowała wcześniej ze swoim małym komputerem, by widzieć nawet przez ściany gdzie znajduje się Snow względem niej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield/Karol Patris - Snow night/Ewelina Szymańska

Jak Golding ją poznał to chodziło chwilę w głowie Snow, gdy Anna wspomniała, jaka była dawniej w Equestrii. Czy ona była jakimś politykiem? Jednak to zupełnie nie miało sensu. Ona i Golding musieli się zupełnie od siebie różnić wnioskowała to po tym, gdy Anna czasem uchylała jej część sekretów swojej przeszłości, więc jak mogło do tego dojść, że się tak zaprzyjaźnili? Myślała o tym niemal za każdym razem, gdy Anna wspominała coś o swojej przeszłości. Jednak szybko przerwała to rozmyślanie na kolejne słowa Anny. Miała racje to była jedyna szansa nie mogła się wycofać. Musiała jej zaufać tak jak obiecała Golding na pewno też nie pozwoli by stała jej się krzywda.

 

- Nie wiem czy będę kiedykolwiek ci się w stanie odwdzięczyć za wszystko, co dla mnie robisz - powiedziała jeszcze w kierunku Anny zanim powoli się od niej obróciła. Chwilę jeszcze stała w miejscu jakby wahając się czy na pewno wszystko dobrze się skończy. Jakby nie patrzeć to będzie pierwszy raz od dosyć dawna, kiedy będzie zupełnie sama, co prawda Anna miała ją obserwować, ale jednak po tym jak usłyszała w kurorcie, że może być zagrożona pojawił się w niej pewien lęk. W końcu jednak wyrwała się z tego i ruszyła. Nie mogła pozwolić by Golding ponownie zniknął.  Chciała być teraz tak odważna jak on. Miała nadzieje, że zdoła to zrobić.

 

Snow przez całą drogę poruszała się dość niepewnie, co jakiś czas błądząc dłonią w okolicy paralizatora i się nerwowo rozglądając. Anna na pewno była gdzieś blisko powtarzała w swojej głowie, ale co jak nie zdąży zareagować? Starała się unikać przechodzących obok niej ludzi. Nie bardzo wiedziała czy któryś z nich nie jest właśnie zagrożeniem, którego powinna się obawiać. W jej oczach można było dostrzec pewien strach jednak najwyraźniej ludzie nie zwracali na nią większej uwagi. Przechodziła tak kolejne przecznicę aż zobaczyła cel swej wędrówki. Jeśli miała racje to gdzieś tutaj powinna otrzymać pierwszą wskazówkę. Miała tylko nadzieje, że nie popełniła błędu.

 

Właśnie kończyłem herbatę rozglądając się przy okazji po okolicy. Snow nadal nie było. Chyba się już dziś nie pojawi. Nie widziałem większego sensu by nadal tu siedzieć. Będę musiał spróbować ponownie jutro. Byłem ciekawy czy w ogóle otrzymała mój list. Jeśli go nie otrzymała to strasznie komplikowało sprawę. Powoli sięgnąłem dłonią do kieszeni by wyciągnąć portfel i zapłacić za obsługę jednak nagle moje oczy otworzyły się szeroko. Widziałem ją jak wchodziła na plac. Taka sama jak na zdjęciu, które zobaczyłem w gazecie. Czyli dostała mój list i rozwiązała pierwszą zagadkę? To coraz bardziej dowodziło, że to jest moja kuzynka. Jednak było jeszcze za szybko bym się ujawnił. Nie mogłem być niczego pewny nadal i nie mogłem głupio ryzykować. Najwyraźniej Snow wyglądała na zagubioną, bo chodziła w kółko szukając chyba kolejnej wskazówki. Cóż trzeba było działać. Nie było powodu by musiała czekać. Podniosłem ponownie filiżankę z herbatą a drugą dłonią koło głowy machnąłem dwoma palcami w kierunku mężczyzny na placu ubranego w zielony golf i ciemną skórzaną kurtkę.

 

Mężczyzna tylko kiwnął głową i zaczął się kierować w kierunku Snow, gdy tylko się do niej zbliżył nagle uderzył ją lekko ramieniem i wcisnął jej w dłoń kartkę. Zanim ta zdążyła cokolwiek zrobić mężczyzna już znikał w tłumie. Przez chwilę była przerażona całą sytuacją. Nawet nie zdążyła sięgnąć po paralizator. Gdyby to był ktoś o złych zamiarach już by nie żyła. Strach ją sparaliżował do tego stopnia, że niemal nie zwróciła uwagi na kartkę, którą otrzymała w końcu zdecydowała się jednak ją rozwinąć. Zastanawiała się czy ten mężczyzna, który jej to dał czy to mógł być właśnie Golding?

 

Pewnie zastanawiasz się, co się teraz stało Snow. Jednak na wyjaśnienia czas przyjdzie później. To nie ja dałem ci te wskazówkę, ale ktoś, kogo o to poprosiłem. Jesteś na dobrej drodze czy to naprawdę jesteś ty? Muszę jeszcze się upewnić. Wybacz, że to robię, ale innego sposobu niema. Nie martw się dopilnuje by nic ci się nie stało. Możesz mnie nie widzieć, ale ja cały czas nad tobą dosłownie czuwam. A teraz czas na kolejną zagadkę. Okres naszego dorastania był taki kolorowy. Jako źrebaki zawsze byliśmy niemal nierozłączni. Zawsze trzymałem innych na odległość. Tylko ty byłaś w stanie się ze mną porozumieć. Przynajmniej tak było do czasu aż los podzielił nasze ścieżki. Nigdy nie byłaś do końca zachwycona moimi wyborami życiowymi i to one nas poróżniły. Niestety dorastanie to bolesny okres Snow. Co prawda niema tego miejsca na Ziemi, ale jest podobne do tego, co było w Equestrii. Kolejna wskazówka jest w miejscu gdzie nasze drogi się podzieliły na pewno już wiesz gdzie

 

Kilkukrotnie czytała list jednak już za pierwszym razem wiedziała gdzie się musi udać. To właśnie to, że Golding poszedł do akademii wojskowej Equestrii ich podzieliło. Kolejna wskazówka musi być w okolicy tutejszej akademii. Zastanawiało ją, po co ta cała gra, dlaczego nie chce się ujawnić? Jednak musiał mieć jakieś powody. Może tak było bezpieczniej? Ulżyło jej za to, że najwyraźniej jest gdzie w okolicy i ją pilnuje. Teraz czuła się pewniej, bo nie tylko Anna jej pilnowała, ale i również Golding. Powoli zaczęła iść w kierunku akademii. Miała nadzieje, że Anna to wszystko widzi i idzie za nią, bo teraz nie mogła jej pokazać wskazówki, bo nawet nie wiedziała gdzie jest.

 

Obserwowałem, jak Snow się powoli oddala. Szybko zapłaciłem za wszystko i zostawiłem napiwek a następnie sam wstałem i zacząłem za nią iść. Nie chciałem by coś jej się stało musiałem jej pilnować. Jednak trzymałem bezpieczną odległość od niej. Nie chciałem by mnie zauważyła i się przestraszyła, że ktoś ją śledzi a żeby się ujawnić było jeszcze za szybko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Anna Kowalska]
Baza danych była uporządkowanym chaosem, a ten na bieżąco był zbierany i rozdzielany przed czujnym okiem Lust... Wiedziała jak znaleźć Goldinga w tym wszystkim, w gruncie rzeczy nie musiała grać w jego grę długo, bo kto każe kobiecie czekać... Instynkt sam powinien działać, gdy kolejne topografie twarzy zbierała z wszystkich kamer w okolicy i własnych soczewek.

 

Normalny człowiek nawet nie próbowałby tego ogarnąć... ale jej się nie miało udać? Tej której nauczenie się książki na pamięć i następne jej przepisanie na następny dzień nie stanowiło większego problemu... Wystarczyło jej zawęzić krąg do osób które będą się poruszać za Snow... Golding podawał specyficzne miejsca, bo musiały pasować do zagadek, a prawdopodobieństwo pokrycia zbioru przez osoby nie śledzące Snow była naprawdę niewielkie...

 

Szła dobre 20 metrów od Snow delikatnie na lewo mając dosłownie oczy dookoła głowy... Kamery były czymś powszechnym w ludzkich miastach. Monitoring i nieustanna kontrola źródłem bezpieczeństwa, a Anna korzystała z nich po przez program scalający wszystko według pewnych wzorów. Szukała mężczyzny... Przynajmniej taką miała nadzieję. Zdziwiłaby się, gdyby Golding po przejściu stał się kobietą ale czy mogłaby, wiedząc to, odpuścić sobie możliwy kontakt z nim. Odpowiedź brzmiała nie... Ona chciała poczuć na nowo jego... a ciało miało być tylko dodatkiem.

 

Nagle ruchem oka zatrzymała kolejne pojawiające się modele twarzy i cofnęła je po kolei, jak gdyby coś  ciężkiego ją uderzyło... Zaintrygowała ją jedna fryzura co mocno skojarzyła się z kimś kto w okolicy powinien się znajdować. Miała wątpliwości by ten zostawił Snow samą i kazał odebrać ją komuś innemu. Sam musiał mieć pewność że wszystko jest w porządku i to na pewno ta której szuka... Wrzuciła wszystko w bazy danych szukając po kolei tego konkretnego człowieka... Jego personaliów, bo mając je mogła odtworzyć wszystko... Czy to jest Golding czy tylko ta pojedyncza fryzura pasowała do jego fryzu gdy jeszcze był kucykiem. Poszczęściło się gdy zajrzała do bazy paszportów z lotniska. Mało tego... Zgadzały się daty i godziny w kolejności zdarzeń. Uśmiechnęła się ale czekała. Wolała mieć pewność zanim sama uderzy. Nie lubiła gdy los kazał jej czekać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield/Karol Patris - Snow night/Ewelina Szymańska

Nie miałem większych problemów z przewidywaniem reakcji Snow. W końcu, kto mógł ją znać lepiej ode mnie? No może była jeszcze jedna osoba, która mogła posiadać taką wiedzę bezpośrednio ode mnie. Jednak teraz nie czas było o tym rozmyślać. Pomimo że szedłem oddalony od niej i była odwrócona do mnie plecami potrafiłem wręcz zauważyć strach i nerwy, które towarzyszyły mojej kuzynce. Zwłaszcza, gdy ta, co jakiś czas się rozglądała nerwowo jakby czuła, że ktoś ją śledzi. Jednak za każdym razem, gdy to robiła ja znikałem w tłumie ludzi tak, że nie sposób było mnie zauważyć. Potrafiłem przewidzieć jej reakcje. Zastanawiało mnie jak to się stało, że tak długo zdołała przetrwać w tym świecie będąc tak przestraszoną. A może to ja ją nie doceniałem?

 

Plan przebiegał pomyślnie. Byłem już pewny, że to jest Snow Night moja kuzynka, którą ostatni raz widziałem kilka lat temu w Equestrii. Gdy ta zaczęła docierać w okolice akademii ponownie zniknąłem jej z oczu jednak nie zaprzestałem jej obserwacji, ale robiłem to z bezpiecznej odległości tak by zareagować w porę gdyby coś się stało. Nie nadszedł jeszcze czas byśmy ponownie się spotkali. Sama Snow ponownie rozglądała się nerwowo. W okolicy nie było niemal nikogo poza samotną taksówką i kilkorgiem ludzi. Zaczęła się nawet zastanawiać czy to na pewno odpowiednie miejsce. Czy się nie pomyliła i źle zinterpretowała wskazówkę Goldinga? Ale to było niemożliwe. Przecież nic innego nie mogło tu pasować.

 

Gdy tak rozmyślała nagle drzwi taksówki się otworzyły a z nich wysiadł średnio ostrzyżony mężczyzna o szatynowych włosach. Wyglądał jakby miał ze dwadzieścia cztery lata. Był całkiem dobrze zbudowany i był średniego wzrostu. Na sobie miał założony zwykły zielony golf jak i niewyróżniające się ciemne jeansy. Kierował się powoli w kierunku Snow nie zwracając uwagi na nikogo poza nią. W dłoni trzymał gazetę z artykułem o niej jak i zdjęciem. Nagle odezwał się w jej kierunku dość twardym, ale zarówno spokojnym głosem.

 

- Witam panno Snow Night - na jego słowa Snow natychmiast obróciła się w jego kierunku. Nie znała tego mężczyzny i nie wiedziała, co powinna robić. Powoli zaczęła błądzić dłonią w okolicy ukrytego paralizatora. Na widok tego wszystkiego mężczyzna zmrużył oczy. Nie pierwszy raz już to widział. Kilkukrotnie był świadkiem tego strachu w dawnych kucykach, gdy zostawały wykryte. Był pewny, że i ona była kiedyś jedną z nich. - Proszę tego nie robić - stwierdził stanowczo. - Patrząc na panią mogę łatwo się domyślić, że wcale pani tego nie chce. Mało tego boi się pani zrobić cokolwiek. Proszę się uspokoić gdybym chciał pani krzywdy to nie byłoby tej rozmowy tylko natychmiast bym do pani strzelił. Mam panią bezpiecznie zawieść w kolejne miejsce - odrzekł spokojnie.

 

- Golding? - spytała niepewnie spoglądając na mężczyznę próbując się uspokoić. Jej dłoń już również zaczęła się odsuwać od paralizatora.

- Schlebia mi pani uważając, że nim jestem - stwierdził wciąż na nią patrząc. A więc jednak Golding znał te kobietę. To, dlatego kazał to wszystko zorganizować? Czy to możliwe by byli dawniej parą? W sumie różnili się od siebie przynajmniej tak to wyglądało a przeciwieństwa się przyciągają. To by tłumaczyło, dlaczego zawsze trzymał wszystkich na uboczu i nigdy nie widać go było by z kimś flirtował. Tak samo jak to, że chciał ją spotkać, pomimo że była zarejestrowana a następnie kazał ją chronić.

- Mam dowieść panią na miejsce spotkania z nim i zapewnić bezpieczeństwo. Kazał przekazać, że to pani ostatnia próba, która wymaga ukazania pewnej odwagi, którą wierzy, że pani posiada. Jednak do niczego pani nie zmusza. Jeśli będzie pani gotowa proszę wsiąść do taksówki na miejscu pasażera i ruszymy - powiedział, po czym zaczął kierować się do pojazdu. Snow patrzyła na niego jak wsiada jakby była skamieniała. Miała od tak jechać z obcym mężczyzną? A co jeśli ją okłamuje? Jednak prawda była taka, że gdyby chciał ją zabić to już by to zrobił. Wiedział o niej czekał tu na nią i najwyraźniej znał jej kuzyna. Rozmyślała tak nad tym dobrą chwilę aż w końcu przełknęła ślinę i zaczęła iść w kierunku pojazdu. Proszę Anno bądź w pobliżu dodała w myśli, gdy wsiadała do taksówki.

 

Całe przedstawienie obserwowałem z okolicznej ławki. Ucieszyłem się widząc, że Snow kieruje się do taksówki. Wiedziałem, że zdoła przejść te najcięższą dla niej próbę. Teraz przyszedł czas na kolejny ruch. Gdy Snow wsiadała do pojazdu powoli wstałem z ławki i zacząłem kierować się kierunku niedaleko zaparkowanego motoru. Tak jak prosiłem czekał już tu na mnie. Co ciekawe były tam dwa kaski jednak nie bez powodu tak było. W końcu później jakoś będę musiał odwieść Snow by mogła wszystko spokojnie przemyśleć. Teraz na szczęście była w dobrych rękach. Miałem pełne zaufanie do Pawła w końcu sam go szkoliłem. Teraz już pozostało czekać aż ruszy i następnie samemu ruszyć. Wciąż jednak nie mogli mnie dostrzec. Jednak Paweł wiedział, że jestem w pobliżu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Anna Kowalska]

Właśnie w takich sytuacjach łowca stawał się ofiarą, gdy ten zapatrzył się na swoją własną zwierzynę, nie patrząc na to co działo się wokół niego, bo zaczął się liczyć dla niego tylko cel, a nie rzeczywistość... To właśnie wykorzystała Lust, by podejść Goldinga na jego własną kuzynkę. Myślał że już ją miał w swych rękach i nie pomyślał że sam mógł się stać celem kogo innego. Ona widziała jego wzrok. Znała go naprawdę dobrze, nie mało w prawdzie spędziła godzin wpatrując się właśnie w nie.

 

Znała jego myśli i nie potrzebował wiele czasu by do niego i tak samo jak Snow została dostarczona przesyłka dotknęła jego szyi w 2 punktach zanim oko ludzkie mogło to zarejestrować. Złapała go w swoje objęcia dość delikatnie jak na taki atak, bo wiedziała jak to działa; że człowiek nie czuje nic gdy traci kontrolę nad ciałem. Wszystko niekomfortowo ciąży, że wydawać by się mogło że nie ma się sił na nic.

 

- Odcięłam ci dopływ krwi do mózgu - poinformowała go szepcząc mu do ucha naprawdę subtelnie i bez emocji. - Masz 60 sekund zanim stracisz przytomność, by dać mi odpowiedź. Jeśli pamiętasz znasz prawdziwe imię tej która to napisała;

Me serce w zieleni skąpane.

Me smutki przez jednego słyszane.

Me intencje nigdy do końca nie poznane.

Me emocje wiecznie wewnątrz chowane - wyrecytowała płynnie akcentując te same słowa, które w jej użnaniu były naprawdę ważne.

- Jak zostało to podpisane i czego brakuje? - rzekła twardo, a w jej głosie można było usłyszeć swego rodzaju groźbę. Sama Lust ryzykowała wiele ale wiedziała że jak ktoś im przeszkodzi to zginą oboje.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield/Karol Patris

Obserwowałem taksówkę czekając na odpowiedni moment. Nie mogłem wyjechać za szybko żeby Snow nagle nie dostała jakiejś paranoi. Musieli ruszyć a następnie oddalić się trochę wtedy miał też nadejść czas na mój ruch. W końcu taksówka ruszyła, więc teraz już przyszedł czas na mnie. Na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Musiałem tylko zaczekać aż się odpowiednio oddalą. Gdy ten moment już nadszedł przyszła moja kolej. Sięgnąłem dłonią w okolice kasku by zaraz go ubrać na głowę jednak nie zdążyłem tego zrobić. Moje oczy szeroko się otworzyły czułem się jak sparaliżowany.

 

To była pułapka? Stałem się zbyt nieostrożny. Czyli Snow została wykorzystana tylko po to by mnie tu zwabić? Jak do tego mogło dojść? Nikt nie miał prawa mnie powiązać z dawnym mną. Człowieka, którym byłem obecnie niemal nie sposób połączyć z kucykiem, którym się urodziłem. Były tylko częściowe poszlaki, ale to by za mało by nas jakoś połączyć. Nie byłem na to przygotowany. Sądziłem, że może do tego dojść dopiero, gdy nawiąże kontakt ze Snow jednak nie tak szybko. Okoliczni ludzie nawet najwyraźniej nie zwracali uwagi na całą scenę. Nic w tym dziwnego ten, kto tego dokonał był zawodowcem może nawet lepszym ode mnie. Wiedziałem, że teraz jestem na łasce napastnika. Radziłem sobie przez całe pięć lat i zostałem tak załatwiony w jedno popołudnie. Płaciłem za własną nieostrożność.

 

Nagle moje oczy się otworzyły szerzej. Napastnikiem była kobieta jednak to, co powiedziała mogła wiedzieć tylko jedna osoba. Lust Tale? Ale jak to możliwe? Skąd wiedziała, że to ja i jak się dowiedziała, że tu jestem? Czy wiedziała także o Snow? Nie to po prostu było coś, co mnie kompletnie zatkało. Jednak musiałem odpowiedzieć wiedziałem, że jeśli tego nie zrobię pozwoli mi tu stracić przytomność i ponownie zniknie z mojego życia. Nie mogłem jej znowu stracić. Nie wiedziałem, o co w tym wszystkim chodziło jednak na odpowiedzi czas przyjdzie potem teraz musiałem zagrać według jej zasad. To na pewno była ona tylko ja ona znaliśmy te dedykacje w końcu napisała ją dla mnie zanim wspólnie wyruszyliśmy do krainy smoków i tam wszystko się między nami zmieniło. Odezwałem się ciężkim głosem jakby każde słowo było ponad moje siły w obecnej sytuacji.

 

Dla... Goldinga... kuca... niezwykłego...

Dla... niego... mą... tajemnicą... niespowitego...

 

Powiedziałem ciężko, co chwilę zbierając oddech jak ryba wyrzucona na brzeg. Jednak nie spełniłem wszystkich warunków umowy pozostał jeszcze podpis. W kolejne słowa włożyłem ostatnie resztki sił.

- Podpisem były inicjały L. T. i oboje wiemy, co oznaczają Lust Tale minęło sporo czasu od naszego ostatniego spotkania... - powiedziałem by zamilknąć to już było ponad moje siły teraz byłem na jej łasce. Miałem tylko nadzieje, że mnie puści i spokojnie porozmawiamy. Chociaż z nią nigdy nie mogłem być niczego pewnym. Jednak nigdy mi to nie przeszkadzało a wręcz przeciwnie.

 

Okoliczny budynek

Golding musiał mieć pewność, że Snow nic się nie stanie, dlatego dwóch jego ludzi zajęło okoliczny budynek w dość opłakanym stanie jeden z nich obserwował teren przez celownik broni jednak to, co zobaczył go zszokowało. Nikt się chyba tego nie spodziewał w końcu mieli chronić te dziewczynę a właściwie robić za wsparcie, ale co mieli zrobić teraz?

 

- Golding jest w niebezpieczeństwie! - wrzasnął w kierunku drugiego. A ten nagle wstał jak poparzony.

- Jaja sobie robisz? Goldinga nikt nie jest w stanie zaskoczyć - powiedział wyciągając lornetkę i spoglądając w okolice gdzie patrzył jego towarzysz. Teraz jego zatkało na ten widok. Jakaś kobieta trochę przypominająca karnacją podmieńca trzymała Goldinga w uścisku a ten nic nie robił. - Na co czekasz idioto?! Strzelaj do tej wiedźmy!

- Nie mogę! - wrzasnął w jego kierunku. - Golding jest na linii strzału. On też oberwie - powiedział nerwowo. - Mam dzwonić do Pawła by przywiózł tą drugą na wymianę za Goldinga? - pytał rozgorączkowany.

- Nie możemy Golding kazał ją chronić ponad wszystko. Takie były jego ostatnie rozkazy, które musimy wypełnić - stwierdził już spokojnie. - Pomyślmy logicznie Golding nadal żyje, więc może się jakoś uwolnić w końcu nie taki rzeczy robił. Musimy mu zaufać tak jak zawsze to robimy. Obserwuj całą sytuacje i czekaj na jego rozkaz lub... - nie dokończył to słowo nie mogło mu przejść przez gardło.

- Rozumiem - powiedział drugi twardo.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Anna Kowalska]

Lust odetchnęła z ulgą, a wyraz jej twarzy wyraźnie złagodniał, jakby cześć napięcia z niej zeszła. Cieszyła się w głębi duszy jak małe dziecko, co po karze otrzymało na nowo swoją ulubioną zabawkę. Oczy jej nadal pozostawały czujne, a na źrenicach raz za razem przewijały się kolejne obrazy z kamer. Dziwnie to wyglądało gdy patrzyła bezpośrednio w jego oczy. Można było pomyśleć że te obrazy przysłaniały jej świat.

 

- To jednak ty, a ja miałam rację jak zwykle... - stwierdziła gładząc szyje, by Golding mógł poczuć jak ciało powoli wraca w jego władanie. By zatrzymać krążenie wystarczył delikatny dotyk w odpowiedni nerw a potem w tętnicę... by go przywrócić trzeba było dotknąć jeszcze delikatniej i taktem. Ona jednak wyszła z wprawy i krew poleciała Goldingowi z nosa, gdy ciśnienie za gwałtownie wróciło na swoje miejsce. Musiała naprawić swój błąd i podała mu natychmiast chusteczkę.

 

- O wiele za dużo czasu i zapewne ciekawi cię; jak ja to wszystko? Nie tutaj i nie teraz czas na te odpowiedzi... Nie póki wszystko się nie wydarzy tak jak powinno. - Tu poczuła się jakby to wszystko już się wydarzyło, a ona była tylko taką podróżniczką po czasie co miała wszystko dopilnować tylko po to by się zgadzało. - Ktoś chce nas zabić. Mnie i Snow. Nie pytaj jak. Nie wiem. Zostało mi to powiedziane i wierzę w to. A to że tu jesteś jest dowodem na to... - Spojrzenie jej spoważniało ale ważniejszy wydawał się głoś. Poważny głos świadczący o tym że wierzy w to co powiedziała i raczej nawet racjonalne dowody nie przekonają jej do zmiany zdania.

 

[Natalia Romanova]

- Patrz... - Wskazała na parę Goldinga i Lust, Natalia swoją smukłą dłonią, gdy mówiła do Rasona, gdy stali z 70 metrów od nich oparci o drzewo. - I jeśli nie wierzysz w to co widzisz, zrób co zechcesz ze mną. Poddałam się już twojej woli, proszę cię tylko byś nie interweniował tutaj ani nigdzie gdzie mogłoby im przeszkodzić... - urwała na moment. - To się musi wydarzyć do końca, a Felicja Romanis musi stracić nad nim kontrolę na zawsze. - Spoglądała w karty, gdy mówiła każde pojedyncze słowo. - Za dużo złego by się wydarzyło, gdyby stało się inaczej przez jego złość i rozpacz. Wybuchłaby wojna pomiędzy dwoma frakcjami... Tymi co byli ludźmi zawsze i tymi którzy się nimi stali...

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield/ Karol Patris

Wciąż nie mogłem uwierzyć, że to się dzieje. Jednak nie było mowy o pomyłce to mogła być tylko ona nikt inny. Lust Tale tak wiele lat minęło od czasu, gdy ją ostatnio widziałem. Miałem wrażenie, że to były całe wieki. Jako jedyna potrafiła znieść mój lodowaty wzrok wciąż patrząc mi bezpośrednio w oczy. Mi jednak ciężko było cokolwiek wyczytać z jej wzroku z powodu urządzenia, które dziwnie zmieniało obrazy na jej siatkówce jednak nie było to dla mnie niczym nowym w tym świecie. Pomimo przemiany w człowieka wciąż pozostawała według mnie piękna jak zawsze. Tak jak już jej to kiedyś powiedziałem jej wygląd nie miał nigdy dla mnie znaczenia liczyło się to, jaka była wewnątrz.

 

Nagle poczułem jej kojący dotyk ponownie na mojej szyi a wraz nim czułem jak zaczyna mi wracać kontrola nad moim ciałem. Czy byłem zły, że tak mnie zaskoczyła od tyłu tym atakiem? Nie mógłbym. Każdy miał swój sposób na zdobycie informacji tak jak ja to robiłem ze Snow tak Lust miała swój sposób dla mnie. Nie mogłem w to uwierzyć. W jednej chwili znalazłem Snow a teraz jeszcze ją, gdy powoli coraz bardziej traciłem nadzieje, że je jeszcze kiedyś zobaczę. Rozmyślając nad tym nawet nie zauważyłem jak z mojego nosa zaczyna spływać krew powoli dosięgając wargi. Oprzytomniałem dopiero, gdy rzuciła mi chusteczkę, która zacząłem wycierać okolice wargi i nosa. Gdy skończyłem ponownie skupiłem swój wzrok na Lust a nagle moja dłoń delikatnie sięgnęła jej policzka.

 

- Najwyraźniej mamy, więc sobie wiele do opowiedzenia. Ty też masz zapewne do mnie masę pytań - dodałem z uśmiechem. - Jak widzę twoja skromność też się nie zmieniła sądząc po tych twoich słowach, w których twierdzisz, że miałaś racje jak zwykle - dodałem dalej uśmiechając się, gdy nagle powoli zabrałem dłoń a moje brwi się zmarszczyły. Sięgnąłem do okolicznej kieszeni by nagle wyciągnąć z niej radio.

 

- Kontynuujcie obserwacje i nie mieszajcie się do niczego, co by się przy mnie stało - stwierdziłem twardo do radia. z którego można było usłyszeć tylko jedno słowo, które brzmiało zrozumiano. Nagle ponownie schowałem swoje radio by skupić swój wzrok na Lust. - Nie po to dopiero, co was odnalazłem by znowu was stracić. Nie wiem, kto chce was zabić, ale nigdy nie pozwolę mu was tknąć zapewne zresztą o tym wiesz - odrzekłem spokojnie patrząc jej w oczy. - Jednak to nie jest dobre miejsce na rozmowy jesteśmy tu pod obserwacją moich ludzi musiałem mieć pewność, że Snow nic nie grozi - stwierdziłem z lekkim westchnięciem.

 

- Więc moja droga, co powiesz na małą przejażdżkę byśmy sobie po drodze wszytko wyjaśnili a przynajmniej choć część rzeczy? - spytałem by powoli rzucić kask w jej stronę. - Mam nadzieje, że nie boisz się motorów - dodałem z uśmiechem wciąż na nią patrząc jakbym się bał, że gdy ją spuszczę z oka ta ponownie zniknie i już jej nie zobaczę.

 

Strding Rason/Jim Grayson

Mężczyzna w milczeniu przyglądał się całemu przedstawieniu stojąc obok swojego niedawnego celu. Pomimo że do tej pory nie bardzo chciał wierzyć tej kobiecie i jej słowom to nie mógł zaprzeczyć temu, co widziały w tej chwili jego oczy. Wszystko, co do tej pory zostało powiedziane się spełniło. Czyli więc Felicja Romanis jest psychopatyczny kucykiem, który dąży do nowej wojny? A chciała do tego wykorzystać uczucia tego gościa zabijając te kobiety? Tak to całkiem sprytny ruch. Serce potrafi mieć w sobie najbardziej bolesne rany. Jednak najbardziej irytował go fakt, że ktoś się z nim zabawił jego kosztem i wykorzystywał go ku tym celom. Nagle jego dłoń szybkim ruchem przeleciała obok uda a jego dłoni w jednej chwili znalazł się nóż, którym rzucił tuż obok Lüge.

 

- Nieźle powiedzmy, więc że zdołałaś mnie przekonać, co do tego, co powiedziałaś. Myślisz, że to jednak koniec tej gry? - spytał patrząc na nią dość twardo. - Myślisz, że ta cała Crystal sobie od tak odpuści, bo zniszczyłaś część jej planów? Jeden plan upada by zaraz mógł zastąpić go nowy tego nauczyło mnie życie. Nieważne jak dobry by był poprzedni. Nawet, jeśli teraz zabrałaś jej kartę atutową to sądzisz, że ona zrezygnuje? - pytał nadal na nią patrząc. - Po tym, co mi o niej powiedziałaś mogę być pewny, że nie zaprzestanie swych działań tak szybko. Więc co chcesz zrobić teraz by zatrzymać to, co ona chce zacząć?

 

Crystal/Felicja Romanis

Powoli jadąc limuzyną coraz bardziej oddalała się od budynku. Wciąż zżerała ją wściekłość. Wszystko jej się mieszało z powodu jednej przeklętej abominacji, która wciąż jej wszystko rujnowała. Nikt nie miał do tego prawa. Zapłaci jej za to wcześniej czy później. Znów zaczęła obserwować szachownicę a jej brwi nagle się zmarszczyły a mimika jej twarzy zmieniła się na wściekłość, jakiej nie sposób było zauważyć jeszcze u niej, gdy zobaczyła obecne ułożenie figur.

 

Najpierw jej przeklęta abominacja, która stała się w pełni czerwona. Straciła kontrolę nad zabawką, która miał pozbyć się tego przeklętego problemu w postaci tej pierwszej abominacji. Jednak to nie to było głównym problemem a był nim Golding. Jedna z figur, która miała zginąć oddalała się od niego to był dobry znak taką miała nadzieje. Jednak ta druga była tuż przy nim i najwyraźniej z nim rozmawiała a na dodatek na jego figurze pojawiły się kolejne elementy czerwieni. Zaczynała go powoli tracić a to był dla niej wielki cios. Ponownie wyciągnęła telefon by spróbować się gdzieś dodzwonić jednak nadal nie było jej to dane. Do jasnej cholery ile można naprawiać łącza telefoniczne?! Rozmyślała wściekle.

 

- Zatrzymaj się! - wrzasnęła w kierunku kierowcy, gdy ten wykonał rozkaz. Sama Crystal powoli za schowka wyjęła zarówno laptop jak i tablet. Zatrzymali się przy parku gdzie mogła mieć swobodny dostęp do sieci. Jeśli ponownie jej się nie uda spróbuje użyć telefonu by połączyć się siecią. Powoli zaczęła uruchamiać tablet. Nie mogła sobie pozwolić na bezczynność. Nie teraz. Zbyt wiele mogłaby stracić a zbyt długo czekała by urzeczywistnić swój plan. Żyła od tak dawna nie miała zamiaru by jakiś wypadek natury, który nigdy nie powinien powstać jej przeszkadzał. Zapłaci jej za wszystko wcześniej czy później i nic jej nie zatrzyma przed tym.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Anna Kowalska]

Pokręciła zawadiacko głową chwytając kask. Gdy on dotknął jej policzka, ona zaczęła uderzać palcem w jego klatkę piersiową, próbując zepchnąć go do defensywy w rytm kolejnych argumentów. Widać że robiła to raczej dla żartów, to że akcentowała ale argumenty były jak najbardziej prawdziwe.

 - Nie pozwolę ci siąść za kierownicą, po tym co ci zrobiłam z głową... - Uśmiechnęła się wrednie. - Zemdlejesz mi jeszcze i oboje wylądujemy w szpitalu - powiedziała dość troskliwie, jednak wydawało się że diabeł tańczy jej w oczach. - Ja poprowadzę i nikt na tym nie ucierpi... - W tym momencie przez moment jej mimika przybrała wyraz szatana. - A jeśli chcesz jechać do Snow. To wiem gdzie jest w tym momencie, ale rozmawiać musisz z nią beze mnie... Są sprawy do których nie chce się mieszać... a ona jest jedną z nich. Znalazłam ją pierwsza... 

 

 [Natalia Romanova]

- Nie, ale ona sama nie jest wstanie mnie dotknąć w tym momencie, możesz zrobić to tylko ty, a ja mogę robić dużo nawet w tym czasie, gdy rozmawiamy ze sobą... - Spoglądała w karty rozmawiając z nim sprawdzając przyszłość. - Teraz jeszcze ma wprawdzie możliwości. Nie jesteśmy się wstanie zabić nawzajem, a nie wiem tylko ile pójdzie za nim - wskazała kartą na Goldinga - na to będę musiała poczekać, by wiedzieć kogo przeciwko niej sprzeciwić, by wszystko się rozpadło w drobny pył. - Wzruszyła ramionami. - Potem odbiorę jej majątek i stanie się kimś szarym z ambicjami i mocą, której nie będzie mogła wykorzystać... Sama bez pomocy innych nie będzie stanowić zagrożenia. Nie sądzisz? - Pstryknęła palcami i nic nie stało się z urządzeniami Crystal... Mogła jednak ona poczuć czyjś wzrok... a na szachownicy mogły pojawić się postacie gdzieś w oddali, które chciały jej zaszkodzić w sprawie jej wizerunku publicznego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield/Karol Patris

- Ponownie mnie najwyraźniej nie doceniasz - stwierdziłem z lekkim grymasem jednak widać było, że mówiłem to bardziej żartobliwie niż poważnie. - Ile jeszcze razy będę musiał ci udowadniać jak wiele mam energii i jak wiele mogę znieść? Jeśli sądzisz, że mój obecny wygląd coś z mienił w tej sytuacji to mogę cię zapewnić, że tak nie jest - dodałem z uśmiechem by nagle wyciągnąć kluczyki. - Nie wiem również czy będziesz w stanie poprowadzić tego potwora. Kazałem mu naprawdę wzmocnić silnik z kilku powodów, dlatego jest szybszy niż inne motory tego typu - stwierdziłem machając kluczykami przed jej oczami, gdy nagle lekko zmarszczyłem brwi a moja mina spoważniała.

 

- Zaopiekowałaś się, więc nią pod moją nieobecność i jak widzę musiałaś zdobyć jej zaufanie? - spytałem patrząc na nią. To wyjaśniało, dlaczego tu była i jak zdołała mnie namierzyć i potwierdzało, że Snow jednak komuś się wygadała, co do wszystkiego, co zaplanowałem jednak obecnie nie miało to znaczenia. - Dziękuje ci, że to zrobiłaś. Ponownie wiele dla mnie zrobiłaś - powiedziałem patrząc jej w oczy. - Domyślam się, że nie powiedziałaś Snow, co nas łączy to nie byłoby w twoim stylu i jestem oczywiście w stanie to zrozumieć - stwierdziłem lekko rozmyślając nad wszystkim, co tu usłyszałem. - Jazda Snow jeszcze chwilę zajmie a mój motor z pewnością szybko dogoni te zwykłą taksówkę. Powiedz mi jednak, co ty proponujesz? - spytałem patrząc na nią. - Dopiero ponownie cię spotkałem po bardzo długim czasie i nie chcę cię znowu stracić jednak muszę też spotkać Snow i się nią zająć. Mam wielkie plany Lust, które mogą przynieść ratunek nam wszystkim. Wiem, że brzmi to niedorzecznie, ale prace nad tym już trwają. Ten świat nigdy nie będzie naszym domem nie pasujemy tutaj - stwierdziłem patrząc na nią niezwykle poważnie. Nie chciałem by ponownie gdzieś zniknęła, ale Snow też musiałem się zająć. Miałem, więc nadzieje, że ma jakiś plan na to wszystko. Mi pewien chodził po głowie, ale najpierw chciałem wysłuchać jej. Jeśli się nie zmieniła to zapewne jak zwykle coś zaplanowała. Zawsze tak przynajmniej działała jeszcze w Equestrii.

 

Striding Rason/Jim Grayson

Jego wzrok nadal był skupiony na dwójce ludzi, którzy tak wiele mieli znaczyć dla dalszego losu świata według słów Lüge. Jeśli miał racje ten gość musiał być dawniej kucykiem, bo nie miał żadnych zmian w wyglądzie jak inne istoty. Wyglądał jak zwykły człowiek. Jednak ta kobieta czy to miał być podmieniec? Kolejna dziwna rzecz, od kiedy to kucyki i podmieńce mają tak dobre relacje? Poza tym, jeśli dobrze myślał to tak musiało być również w Equestrii. Jednak słuchał również uważnie każdego słowa kobiety by w pewnym momencie obrócić swój wzrok na nią i odezwać się w jej kierunku.

 

- Brzmi całkiem rozsądnie - stwierdził w jej stronę. Faktycznie plan, który powiedziała wyglądał nieźle. - Jednak nie rozumieć, po co się męczyć? - spytał spokojnie nad na nią patrząc. - Skąd wiesz czy nie jest przygotowana również na taką sytuacje? Pracowałem dla niej dosyć długo i zdobyłem rzeczy dla niej, które mogą być dla nas strasznie niebezpieczne zwłaszcza w jej rękach. Nie lepiej załatwić to w najlepszy sposób? - ponownie spytał z pewnym błyskiem w oku. - Po prostu ją zlikwidować i wtedy będzie całkowita pewność, że już nikomu nie zagrozi. Czy takie rozwiązanie nie jest znacznie łatwiejsze? - spytał spokojnie w jej stronę. - Ty może nie możesz tego zrobić, ale ja, chociaż mogę to chyba załatwić. Choćby za to jak się mną bawiła

 

Crystal/Felicja Romanis

Spoglądała nadal na szachownicę widząc dokładne położenie Goldinga. Mogła, więc zacząć pisać wiadomość. Nagle jednak spostrzegła, że ułożenie figur się zmienia a ona traci z oczu Goldinga ponownie. Natomiast szachownica skupia się znów na niej. Przypadek? Z pewnością to nie był przypadek. Ta przeklęta abominacja zmieniła metodę najwyraźniej palenie sprzętu ją znudziło. Najwyraźniej również poznała działanie szachownicy i teraz próbuje ograniczyć jej działanie. Nagle na jej twarzy pojawił się wredny uśmiech. Naprawdę sądziła, że tak zdoła ją zatrzymać? Wiedziała jak może zaradzić całej sytuacji. Musiała tylko odpowiednio się skupić.

 

Powoli zdjęła róg zawieszony na szyi by zaraz położyć go na szachownicy. Magia zachowana w nim powinna wzmocnić moc jej szachownicy. Następnie zaczęła się coraz bardziej skupiać. Szachownica na powrót zmieniła swoje ułożenie na Goldinga teraz mogła zmienić swoje ułożenie tylko przy bezpośrednim zagrożeniu życia Crystal. Nie powinna, co prawda ignorować tamtych figur, ale wszystko po kolei. Golding był w tej chwili najważniejszy. Musiała szybko podać jego położenie zanim uciekną. Jeśli tamta zginie na jego oczach to i tak wyjdzie zwycięsko. Szybko sięgnęła po tablet i wróciła do pisania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Anna Kowalska]

- Stwierdzam fakty i nie zamierzam dyskutować na temat ile zniesiesz. Przemilczę resztę jako zbędny popis przede mną, gdy martwię się o ciebie po tym co zrobiłam... - powiedziała rozdrażnionym głosem łapiąc kluczyki. - To nie jest przyjemne uczucie i każdy reaguje troszkę inaczej po... - Przerwała na moment siadając na motor... by znowu się odezwać.

 

- Mówiłam; na pytania i odpowiedzi przyjdzie jeszcze czas i miejsce, a to niestety nie jest dziś czy nawet tu. Nie ma warunków do takiej rozmowy, bo będzie długa... - Po raz kolejny zamilkła. - Zajmij się Snow. Wie że wiem wszystko co ty z pewnego momentu twojego życia, że pomagałam tobie, ale nie zostało powiedziane jak ani kim dokładnie jestem. Uchodzę za taką która zawdzięcza tobie życie... Te decyzje należą do ciebie; jak to rozegrasz. Prawda nie mogła wyjść z moich ust, bo nie doprowadziłabym jej tu. - Zawahała się. - Broniłaby cię że to wszystko nie mogło się tak wydarzyć w mojej wersji wydarzeń. Mi by nie uwierzyła w nic... w żadną prawdę.

 

- Gorzką prawdą jest to że ty również musisz usłyszeć słowo kogo innego, wtedy będziemy mogli pomyśleć o nas... - Odwróciła wzrok zaczynając patrzyć w niebo. - Szukałam szczęścia gdzie indziej ale zawsze wracałam myślą do ciebie i wszystko się waliło... - Znów na niego spojrzała. - Teraz trzymają mnie przy życiu dwie drogi... Będę musiała pokazać ci właśnie tą drugą... Bo nie jesteś jedynym który szuka przeszłości...

 

[Natalia Romanova]

- Ty myślisz że potrafisz, że będzie łatwo ale ja nie widzę tej przyszłości... - powiedziała zła nie ukrywając swojej bezbronności. - Nie mogę na nią wpłynąć. Zdecydować musisz sam. Nie wiem też jak wszystko się potoczy gdy zupełnie jej zabraknie. - Zaczęła rozmyślać szukając właściwego przykładu. -W historii ludzkości można było szybciej zakończyć 2 wojnę zabijając Hitlera, mieli do tego 3 okazję. Nie zrobiono tego, bo obawiano się że dojdzie do władzy ktoś kto mógłby wygrać przegraną wojnę... - Zawiesiła głos. - Bali się... Ja też się boję nieznanego.

 

[Crystal]

Nie widziała tego że ktoś z pomocą niechronionej sieci włamuje się do jej urządzeń i zapuszcza wirusa i sam zagląda co ona takiego robi na urządzeniach w takich miejscach jak to. Dane miały posłużyć w 2 rzeczach;

1. Zdobyciu informacji niszczących jej wizerunek.

2. Zapuszczeniu wirusa który miałby wyczyścić wszystkie konta firmowe.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...