Skocz do zawartości

[GRA][Arcybiskup z Canterbury] Nawiedzony Dwór


Bosman

Recommended Posts

Patrick zaśmiał się cicho. 

- Cieszę się, że ci smakuje. Cóż wierzę, że gościom też smakowało. Jak na razie nikt nigdy nie powiedział mi nic nieprzyjemnego. Pan Loren za to mnie chwali - Powiedział z dumą w głosie. Po chwili popatrzył na nią i popukał siebie w czoło - Już nie przesadzaj Saskia. Jakie odwdzięczanie się? Po prostu robię co do mnie należy. Nie musisz w żaden sposób mi się odwdzięczać. Bo się obrazimy i nie będzie więcej ciasta - Zaśmiał się Patrick patrząc na nią. Widać było, że droczył się z dziewczyną w tym momencie. Po jej pytaniu o egzorcystach prychnął ze śmiechu - Jakich egzorcystów? Tutaj nie było ich widać od mniej więcej 10 lat. Nie mają tutaj nic do roboty. Żadnych opętanych osób, żadnych niezwykłych rzeczy. Więc jesteś pierwsza. Ale spokojnie. Raczej nikt nic nie powie. I tak by im nie uwierzyli - Puścił jej oko po czym spoważniał. - Myślę, że dopiero, jak goście wyjdą. A skoro już jedzą deser to obstawiam, że mniej więcej godzinę dopiero zaczną się rozchodzić - Powiedział po czym przyniósł dziewczynie kubek z wodą i sokiem z cytryny. - Spokojnie. Nie stresuj się Saskia. Będzie dobrze - kucharz położył dłoń na ramieniu dziewczyny. Chciał dodać jej otuchy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 648
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

- Dzięki - odparła, wsuwając kolejne porcje ciasta. Próbowała sobie wmówić, że nadchodząca rozmowa wcale jej nie denerwuje, ale to nie było prawdą i sama Saskia sobie nie wierzyła. Z drugiej strony, pan Loren całkiem pozytywnie zareagował na to, co pokazała. I całkiem entuzjastycznie pozwolił wyrzucić tą durną szlachciankę przez okno, co musiało być przynajmniej kontrowersyjne dla reszty gosci. 

- Przepyszne, Patrick. Mam nadzieję, że mnie pan Loren wywali, bo inaczej zgrubnę na twojej kuchni. Robisz to specjalnie, prawda? Żeby ludzie byli grubi i nieszczęśliwi?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrick przez chwilę milczał po czym wybuchł śmiechem. Śmiał się głośno i chwila czasu minęła, zanim się uspokoił. 

- Przestań tak mówić Saskia. Bo poczuję się, że to co robię jest złe - Powiedział z uśmiechem po czym sam wziął do ust kawałek ciasta. Przełknął go i dopiero wtedy odpowiedział. - Kocham gotować. I jak widać coś mi z tego wychodzi - Powiedział i napił się wody - A ja bym tam wolał, żebyś została. Przyjemnie mi się z tobą rozmawia. Poza tym jesteś ogarnięta i myślę, że skoro zaskoczyłaś mnie przed chwilą tym całym pokazem i iluzjami to czekam co jeszcze tam skrywasz - Powiedział i puścił jej oko. Po chwili do kuchni wszedł Heron, prowadząc wózek z pustymi talerzami. Widząc Saskię uśmiechnął się lekko. 

- Ale zrobiłaś pokaz w jadalni. Wszyscy goście mówią tylko o tym. Ale na szczęście nikt nie poczuł się urażony tym wyrażeniem - Powiedział odstawiając wózek niedaleko dużego zlewu. - Mam nadzieję, że to była tylko jakaś sztuczka. Bo przyznam ci się, że mnie przestraszyłaś tym - Powiedział po czym poszedł znowu do jadalni obsługiwać gości. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- A co jeśli iluzją jest to, jak wyglądam teraz? - zapytała Patricka z całkowicie poważnym wyrazem twarzy. - Skrywamy jeszcze sporo, właśnie na takie okazje. Ale żałuję, że tak szybko odkryłam to - stwierdziła, a na przedramieniu na ledwie kilka sekund pojawiło się parę piór. Ot, jako lekkie zabezpieczenie - na wypadek, gdyby Patrick miał skłonność do paplania. Saskia wolała, żeby wampirze towarzystwo było przekonane, że tamto było jej prawdziwą postacią. 

- Ptaki nie były sztuczką - odparła. - Reszta też nie do końca. Ale możesz spać spokojnie - zapewniła Herona, odwzajemniając uśmiech. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrick wzdrygnął się, widząc pióra na ręce dziewczyny. 

- No dobrze. Ale i tak mam nadzieję, że to co widzieli goście to była sztuczka lub inny rodzaj magii, a ty w rzeczywistości jesteś normalną dziewczyną - Powiedział z lekkim uśmiechem. Trochę nerwowym ale jednak uśmiechem. Heron zdążył jeszcze popatrzyć na Saskię niepewnie zanim wyszedł do jadalni. - Ale martwi mnie jedno. Pamiętasz tego dzieciaka z wczoraj. On pracował dla tej całej arystokratki. A raczej miał takie samo ubranie jak służba, która u niej pracuje. Tak więc obawiam się, że to coś może mieć wspólnego ze sobą. Też masz takie wrażenie? - Zapytał kucharz, patrząc na nią. Po chwili Saskia i Partick usłyszeli dźwięk tłuczonego szkła. Na całe szczęście dobiegł on z pokoju wspólnego służby. Chyba ktoś ze służby przez przypadek coś upuścił. Jednak Patrick aż podskoczył, słysząc ten dźwięk. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Saskia podobnie jak Patrick nie spodziewała się tłuczonego szkła. Spojrzała na niego, potem za siebie. 

- Chyba ktoś się zdenerwował - skomentowała, ale uznała, że tym problemem ktoś z pewnością się zajmie. 

- Co do dzieciaka... Ta dziewczyna, Vala, nie wygląda mi na pacyfistkę. Powiedz mi tylko, czego on tu szukał? Albo kogo, skoro przyszedł zabijać? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrick już chciał odpowiedzieć, lecz wtedy do kuchni weszła jakaś starsza kobieta, trzymając w rękach kawałki szkła i porcelany, które wcześniej pewnie były kubkiem i talerzem. 

- Przepraszam Patricku. Trochę nie przypilnowaliśmy - Powiedziała ni to smutna, ni to niezadowolona. Wyglądała tak, jakby już nie raz coś jej spadło i się potłukło. Patrick tylko pokręcił głową. 

- No cóż zdarzyło się. Nie przejmuj się tym Marto. Wrzuć to do śmieci a jeśli ktoś się pociął to plastry są w szafie - Powiedział mężczyzna, patrząc na Saskię. Marta uśmiechnęła się słabo po czym wrzuciła talerz i kubek do śmieci i wyszła. Widać nie chciała przeszkadzać w rozmowie. Dopiero kiedy ta odeszła Patrick odpowiedział. 

- Nie mam pojęcia. Przez chwilę myślałem, że to po prostu zabłąkany wampirek. Ale, kiedy zobaczyłem jego strój to pomyślałem, że przyszedł do nas aby coś nam ukraść. Ale ten po prostu rzucił się na mnie. Niestety nie wiedział kim jestem - Tutaj kucharz pozwolił sobie na lekki uśmiech - No ale wracając. Sam chciałbym wiedzieć o co tutaj chodziło. A nie zapytamy się go, bo pamiętasz co się z nim stało - Dodał kończąc wodę, którą miał w kubku. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Więc trzeba czekać na rozwój kolejnych wypadków. Z jakiegoś powodu wydaje mi się Patricku, że wbrew temu co mówiłeś nie każdy jest pacyfistą. Pokusiłabym się nawet, że nie jest to większość - odpowiedziała Saskia. Uśmiechnęła się pocieszająco do kobiety. 

- Rany, mam nadzieję, że niedługo skończą. Właśnie! Jak to jest z tym jedzeniem? - zapytała, mając na myśli fakt, że będąc wampirami towarzystwo spożywało normalne pożywienie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrick zmieszał się trochę. Potrzebował chwili, żeby odpowiedzieć. 

- Chyba masz rację. Cóż niestety nie mogę odpowiadać za innych. Wiem tyle, że pan Loren wraz z rodziną nie zabijają ludzi - Powiedział po czym popatrzył na resztki jedzenia, które zostały na talerzu. - Cóż to trochę skomplikowane. Otóż oni mogą jeść normalne jedzenie, tak jak my. Tyle, że nie smakuje to im tak jak nam. W zasadzie, przynajmniej tak mówił Loren i Aleksander. Dla nich to trochę tak jakbyś ty jadła papier lub stare, prawie rozgotowane warzywa i owoce. W zasadzie normalne jedzenie jest tutaj z dwóch powodów. Po pierwsze po to, żeby ludzie nic nie podejrzewali. A po drugie. Pamiętajmy, że pana Lorena odwiedzają również ludzie. Przychodzą na obiady lub inne spotkania. A poza tym dzięki temu ja mam pracę - Powiedział z uśmiechem i zaczął powoli wkładać talerze do zlewu. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No tak, jasne - odparła. - To musi być dla nich ciężka próba. Życie pełnie wyrzeczeń i takie tam... Z drugiej strony, to tylko jedzenie. Mam na myśli, że da się żyć ograniczając się - odparła. Coraz bardziej się niecierpliwiła, bo miała nadzieję mieć już rozmowę z panem Lorenem za sobą. Poza tym, póki co Saskia nie chciała za bardzo pojawiać się w jadalni, skoro i tak już o niej mówili. Niby czuła odrobinę dumy z tego powodu, ale chyba gościom wystarczało na pewien czas. Spojrzała jeszcze na zegar, jeśli takowy znajdował się w kuchni i westchnęła ciężko. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zegar na kuchni pokazywał, że zbliżała się 19. A z racji faktu, że obiad zaczął się ok godziny 15 to raczej za chwilę powinien się kończyć. 

I faktycznie tak było. Nie minęło więcej niż 10 minut a Saskia usłyszała, jak z jadalni zaczynają wychodzić osoby. Rozmawiali cicho między sobą, jednak dziewczyna nie była w stanie usłyszeć co było tematem ich rozmów. Mogła jedynie przypuszczać, że nadal rozmawiali o jej nadprzyrodzonych zdolnościach. Po chwili do kuchni wszedł Heron.

- Patricku obiad skończony. Możesz wraz z Regusem iść sprzątać - Powiedział po czym popatrzył na Saskię.  - Pan Loren kazał mi przekazać, żebyś przyszła do jego gabinetu za jakieś 2 minuty. Tak więc możesz powoli tam iść - Posłał jej słaby uśmiech po czym poszedł do pokoju wspólnego, informując po kolei każdego co i gdzie ma robić. Patrick poklepał dziewczynę po ramieniu. 

- Powodzenia - Powiedział tylko po czym wstał i poczekał z wyjściem aż dziewczyna wyjdzie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wstała szybko z krzesła i odruchowo poprawiła fartuch. Dopiero teraz zdjęła rękawiczki i odłożyła je na stół. 

- Dzięki, Patricku - odpowiedziała z uśmiechem i ruszyła dziarsko ku gabinetowi, uważając, żeby minęły dokładnie dwie, regulaminowe minuty. Starała się nie zaprzątać myśli mrocznymi scenariuszami, choć bardziej czuła ciekawość. Pan Loren nie wyglądał na zezłoszczonego z okazji jej występu.

Stanęła przed drzwiami i zapukała, gotowa wejść w razie usłyszenia zaproszenia. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy Saskia szła do gabinetu minęła kilku służących, którzy sprzątali zamek. Kiedy ich mijała ci patrzyli na nią lekko zaciekawieni. ale nie powiedzieli nic. Po dotarciu na miejsce natomiast dziewczyna usłyszała, że w gabinecie Lorena ktoś jest. Pan Loren mówił do kogoś, ale ta druga osoba nie odpowiadała. Zanim dziewczyna zapukała z gabinetu dobiegł ją głos Lorena

- Wejdź proszę Saskia - Powiedział. Kiedy dziewczyna weszła do środka dostrzegła, że poza nią i Lorenem w gabinecie siedziała Medira. Dlatego nie odpowiadała na jego pytania. Pan Loren uśmiechnął się lekko, widząc służącą. Pokazał ręką na krzesło po drugiej stronie biurka, na przeciwko kobiety. - Proszę usiądź. Musimy porozmawiać - Powiedział. Medira spojrzała na Saskię kątem oka. Ale nadal wydawała się niewzruszona nią ani jej pokazem w Jadalni. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie spuszczała wzroku, kiedy mijała gapiów. Odwzajemniała spojrzenia, nie przekazując w nich absolutnie żadnych emocji. 

- Domyślam się - odpowiedziała z zakłopotanym uśmiechem. Zamknęła drzwi i usiadła na krześle zgodnie ze wskazaniem, zastanawiając się co u licha robiła tam ta dziewczyna. I czy powinna się jej obawiać, skoro jako jedyna miała w głębokim poważaniu jej pokaz. 

Saskia odchrząknęła, czekając na potencjalne pytania. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Loren poczekał aż dziewczyna usiądzie po czym zaczął. 

- Saskio chciałbym abyś mi wyjaśniła co się stało w jadalni. Ja rozumiem, że zachowanie Valii było karygodne, ale to co ty pokazałaś było... nieoczekiwane. Mogłabyś mi powiedzieć co ty tak właściwie zrobiłaś? Bo jakoś nie słyszałem wcześniej od nikogo ze służby, żebyś robiła coś podobnego wcześniej. Nawet Patrick, a wiem, że sporo ze sobą rozmawiacie. Tak więc? Co to jest? - Zapytał siadając na swoim fotelu i patrząc na dziewczynę. Medira, co ciekawe również podniosła wzrok na nią. Co bardziej zainteresowało Saskię oczy dziewczyny świeciły się szkarłatem. W tym momencie nie ukrywała, że jest wampirem. Pytanie brzmiało czemu? Czyżby wiedziała, że Saskia wie o wampirach? A może nie obawiała się jej zdolności? Pan Loren albo nie widział tego, albo widział i nie reagował. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Zareagowałam... Emocjonalnie - wycedziła, myśląc nad kolejnymi częściami wypowiedzi. - Tak się czasem dzieje, czasem tak wyglądam. Jeśli coś mnie wyprowadzi z równowagi. Co się tyczy ptaków, poprosiłam żeby przybyły. Przyznam, że nie spodziewałam się nietoperzy, ale na to też wpływają emocje. Żadnego z tych zwierząt nie zmusiłam i naprawdę nie sądzę, żeby mogły rzeczywiście zrobić Valii krzywdę. Chyba, że ona próbowałaby zrobić krzywdę mnie, wtedy mogłyby zareagować równie agresywnie. Z tego miejsca chcę zaznaczyć, że jest mi przykro, jeśli pańscy goście uznali to za... Ekhm. NIEGRZECZNE i za to mogę przeprosić, ale nie żałuję tego, co stało się z Valą. Jeśli uzna pan, że nasza współpraca powinna się zakończyć, zaakceptuję to w pełni i więcej mnie pan nie zobaczy. Mogę też obiecać, że to co wiem o panu i pańskiej rodzinie zachowam dla siebie, ale nie pozwolę sobie na traktowanie jakiego dopuściła się Vala - wypowiedziała niemal jednym tchem, mówiąc - ku własnemu zdziwieniu - bardzo spokojnie i z całkowitym opanowaniem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Loren milczał, słuchając wyjaśnień kobiety. Medira przez cały czas patrzyła na nią, a jej szkarłatne oczy nawet nie mrugnęły przez ten cały czas. 

- Cóż ciekawa zdolność muszę przyznać. Tak więc widzę, że nie jesteś zwykłą służącą. Jaka szkoda, że nie wiedziałem wcześniej o twoich zdolnościach, Nie musiałbym improwizować w jadalni i udawać, że wiem o wszystkim.  - Powiedział z lekkim uśmiechem. Jednak słysząc o jego tajemnicy wstał. 

- Saskia o czym ty... - Zaczął mówić, lecz Medira podniosła palec uciszając go. Po chwili ten skinął głową i znowu usiadł - Rozumiem. A więc to prawda, że wiesz kim jesteśmy. Dlatego Medira nie zmieniła koloru oczu, kiedy tutaj weszłaś - Powiedział po czym splótł palce i zaczął się nad czymś zastanawiać. Medira znowu popatrzyła na Saskię i wtedy ta coś poczuła. Takie dziwne uczucie w środku czaszki, jakby ktoś chciał się tam usilnie dostać. Po chwili dziewczyna usłyszała jakiś szept wewnątrz głowy. 

- Masz braki w pamięci. Ktoś nie chce byś dowiedziała się prawdy - Saskia na 200% była pewna, że to był głos Mediry. Miała bardzo ciepły i miły dla "ucha" głos. Prawie tak ciepły jak matczyny. - Mówisz prawdę. Widzę ją. I odpowiadając na twoje pytanie, ja nie mówię, bo nie mogę. Zapytaj się Lorena jeśli chcesz. On ci wszystko opowie, bo to dzięki niemu jestem tutaj - Po chwili głos jak i uczucie w głowie Saskii zniknęło. Pan Loren patrzył na nią. Widać domyśli się mentalnej rozmowy i nie chciał przeszkadzać. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ma pan rację, powinnam powiedzieć wcześniej. Ale mam wrażenie, że znalezienie pracy wówczas mogłoby być nieco skomplikowane. I tak, wiem. Paru rzeczy się domyśliłam - odpowiedziała. Starała się co prawda patrzeć na pana Lorena, ale oczy osoby mu towarzyszącej cały czas ją rozpraszały. I to dosyć znacząco. A uklucie w głowie i słowa, które usłyszała wprawiły ją z początku w niepokój, potem w strach, ale przecież...

Przecież Medira potwierdziła obawy Saskii. Czy to możliwe, że była raczej przyjazną personą? Bądź co bądź, ujawnienie oczu było swego rodzaju zaufaniem. 

Tak mi się wydawało. Staram się dotrzeć, kto i dlaczego, ale to dosyć trudne. Dziękuję za zaufanie. Z pewnością zapytam przy bardziej sprzyjających okolicznościach. Czy możesz zobaczyć, kto usunął mi wspomnienia? Czy mogę je odzyskać? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Loren siedział na swoim fotelu i zastanawiał się nad tym co ma teraz powiedzieć. Po chwili dopiero odpowiedział.

- Rozumiem. Cóż... Nie będę ukrywał, że nie lubię być tak zaskakiwany a zwłaszcza, że stało się to podczas spotkania z tyloma ważnymi osobami. Jednakowoż muszę przyznać, że to jak potraktowałaś Valę przypadło mi do gustu. Zresztą nie tylko mi, prawda Medira? - Zapytał patrząc na kobietę. Ta jednak nie ruszyła się ani trochę. Po chwili niezręcznego milczenia pan Loren odchrząknął i kontynuował - Cóż co prawda mógłbym ci powiedzieć do widzenia ale jak na razie dobrze się sprawujesz tutaj. Poza tym tak jak mówiłem potrzebuję osoby, która zastąpi mi tutaj Herona na kilka dni. Tak więc dalej pracujesz u mnie. Ale następnym razem proszę, żebyś informowała mnie wcześniej, że planujesz zmieniać się w ogromnego ptaka lub wzywać inne ptaki do mojego domu. Dobrze? - Zapytał z lekkim uśmiechem po czym popatrzył na Medirę. Ta jednak nadal patrzyła na Saskię. 

- Niestety nie jestem w stanie tego zobaczyć. Jestem więcej niż pewna, że był to inny wampir. Ale kto to był, co tam się ukrywa i jak to jest ukryte pozostaje dla mnie zagadką. Niestety musisz sama odszukać sprawcę tego. A powiedz mi jedno 'Saskio' - Widać było, a raczej dziewczyna to poczuła, że zwrócenie się bezpośrednio do niej było trochę kłopotliwe dla Mediry - Czemu pochowaliście tego wampira? - Zapytała. Widać chodziło jej o zdarzenie z nocy, kiedy to, prawdopodobny służący Valii, wkradł się do zamku. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dziękuję, proszę pana - odparła Saskia, czując, że napięcie i nerwy zaczynają z wolna mijać. Nawet pokusiła się o promienny uśmiech. 

- Postaram się to następnym razem rozwiązać trochę lepiej strategicznie, ale... Cóż, jeśli nikt nie zagrozi mojemu życiu, po prostu tego nie zrobię. 

A potem zwróciła twarz z powrotem ku kobiecie, lekko marszcząc brwi w skupieniu. Inny wampir? Felicja? W końcu to wobec niej czuła to dziwaczne odczucie. Czy to wszystko miało związek ze śmiercią Klary? Skoro oni wszyscy byli tak bardzo w porządku, to kto ją zabił?

Było nam żal. Wampir czy nie, chłopak był dzieckiem na czyichś usługach. Jeśli wy jesteście w stanie być dobrzy, on też byłby. Ale nikt nie wskazał mu dobrej drogi. Widziałam strach w jego oczach. Zło rodzi zło. Może on po prostu nie dostał szansy? Poza tym, nawet źli ludzie zostają pochowani. A wy jesteście tylko trochę bardziej drapieżną wersją ludzi, tak to widzę. Dlaczego więc mieliśmy go nie pochować?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pan Loren skinął głową. On też uśmiechnął się lekko. 

- Cieszę się, słysząc to Saskia. Tak więc liczę, że od jutra zaczniesz swoje obowiązki. No, chyba, że czujesz nieodpartą chęć pracy to możesz zaraz zejść do Patricka. Myślę, że będzie potrzebował pomocy przy zmywaniu talerzy - Powiedział do dziewczyny po czym podszedł do okna i popatrzył na nie. Słońce już zachodziło, tak więc pan Loren obserwował długie ciebie, które drzewa rzucały na trakt. 
- Żal? Cóż twój wybór i twoja decyzja. Ale to jest to, czego nie umiem pojąć w was, ludziach. Żal wam osób, które wcześniej życzyły wam śmierci. Robicie dla nich to, czego oni nigdy by dla was nie zrobili. W jakim celu? Chcecie się poczuć lepiej? - Zapytała Medira, ciągle patrząc na Saskię. - Coraz bardziej się zastanawiam co ja bym robiła, gdybym nadal była człowiekiem - Powiedział, jakby trochę już oderwana od rzeczywistości kobieta. Po chwili oczy kobieta zmieniły kolor na jasnozielony a kontakt mentalny się urwał. Loren spojrzał na nią a potem na Saskię, jakby czekał na to co ona odpowie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dobrze zatem. Myślę, że rzeczywiście pójdę mu pomóc. Dziękuję również tobie, Mediro. Czy mogę odejść? - zapytała. Skoro kontakt został zerwany, nie zamierzała kontynuować dyskusji i poczuła nawet ulgę, że to się stało. Saskia nie lubiła szczególnie kiedy ktoś jej siedział w głowie, a dowiedziała się o tym właśnie teraz. Miała jeszcze co prawda parę przemyśleń dotyczących moralności, dobra i zła, ale skoro Medira nie była zainteresowana, to cóż... Zadanie na teraz: pomóc Patrickowi. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Loren popatrzył na dziewczynę i skinął głową. 

- Tak Saskia. Możesz iść. Spokojnej nocy ci życzę - Powiedział pracodawca dziewczyny po czym usiadł za biurkiem. Medira o dziwo też skinęła lekko głową, żegnając się z dziewczyną. Kiedy Saskia schodziła po schodach nie widziała już nikogo. Widać było, że służba skończyła sprzątać i wróciła co pokoju wspólnego. Świadczył o tym hałas i zgiełk, jaki tam panował. Po wejściu do środka dziewczyna naliczyła ok 15 osób, które rozmawiały o dzisiejszym dniu. Kiedy dostrzegli dziewczynę część rozmów zamilkła. A służba patrzyła na dziewczynę. Część była nieco niepewna, część natomiast uśmiechała się do niej ciepło. Widać było, że spodobało im się to, co ona zrobiła w jadalni. 

- Skoro tutaj jesteś to znaczy, że nadal pracujesz dla pana Lorena. A więc nie było tak źle. Tak jak mówiłem - Zaśmiał się Patrick, stojąc przy ogromnym zlewie. - Cóż chciałbym porozmawiać, ale muszę to wszystko umyć, a Regis teraz jest zajęty, wyrzucaniem resztek i innych pozostałości po obiedzie. Tak więc musisz mi wybaczyć tym razem Saskia.  - Dodał mężczyzna. Widać było, że nie domyślił się, że Saskia przyszła mu pomóc. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Saskia weszła do jadalni z podniesioną głową, czując się niemal jak zwycięzca. Uśmiechnęła się pewnie do wszystkich, którzy byli w środku i ruszyła do kuchni. 

- Jestem tu, żeby ci pomóc - odparła i zaczęła szukać ścierki, którą mogłaby wycierać naczynia. 

- Nie, nie było źle. Całkiem fantastycznie, że dalej mogę tu być. Znaczy się jednak zgrubnę - stwierdziła z teatralnym, przerysowanym zmartwieniem na twarzy. 

- Mów mi "Regus drugi", jeśli ma ci być lepiej. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrick zaśmiał się głośno i radośnie, słysząc słowa dziewczyny. 

- Wolę mówić ci Saskia. Bardziej pasuje - Przyznał z uśmiechem po czym pokazał dziewczynie koszyk, w którym leżało kilka szmatek do mycia talerzy. - Cieszę się, że nadal pracujesz z nami. A jeśli boisz się, że zgrubniesz to po prostu nie będę ci dawał ciast czy innych słodyczy. Może to jakoś pomoże - Kucharz droczył się z dziewczyną i widać było po nim, że sprawia mu to dużo frajdy. - Mówiłem ci, że pan Loren jest bardzo otwarty i przychylny dla swoich pracowników. Tak więc nie miałaś się co martwić - Powiedział podając dziewczynie talerze, które miała wytrzeć i odłożyć do odcieknięcia na specjalną półkę. W dwójkę praca szła dość sprawnie. Tak więc nie minie więcej niż 15 minut i wszystkie talerze, sztućce i szkła do picia będą czyste. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...