Skocz do zawartości

[GRA][Arcybiskup z Canterbury] Nawiedzony Dwór


Bosman

Recommended Posts

Do sprzątania mebli wystarczaly dwie ścierki i wiadro z wodą, bo i drewno nie było szczególnie wymagające - wystarczyło nie przesadzić z wodą. Do powierzchni szklanych, w tym luster, wykorzystała roztwór soli, wody i soku z cytryny. Sprzątała bardzo dokładnie, ale bez choćby tknięcia szuflad. Sprawdziła też, czy okna wymagają umycia, a na sam koniec posprzątała podłogę. Raz jeszcze sprawdziła, czy czegoś nie pominęła i te same czynności wykonała w gabinecie. Po skończonej pracy wyprała ścierki i zostawiła je do wyschnięcia, a miotły i inne przyrządy do sprzątania zaniosła z powrotem do schowka. Potem ruszyła się zameldować do kuchni. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 648
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Pokój gościnny był przestronnym pomieszczeniem. Na środku stał duży stół z rzeźbionymi nogami. Wokół niego znajdowało się osiem foteli z wysokimi oparciami. Każdy fotel był obity w skórę. Po prawej stronie stała wysoka, szklana szafka z kielichami, pucharami i kuflami. Po przyjrzeniu się wyglądało, że część z nich jest srebrna a część złota lub szklana. Obok tego stał spory barek. Kiedy dziewczyna go czyściła mogła dostrzec tam sporo trunków, z czego wiele zagranicznych. Po drugiej stronie pokoju znajdowała się kolekcja portretów przedstawiających poprzednich właścicieli zamku. Saskia od razu dostrzegła podobieństwa między nimi. Otóż każdy z nich miał delikatnie zakrzywiony nos, zielone oczy oraz bliznę na policzku. Po drugiej stronie od wejścia znajdowało się wejście na balkon. Z owego balkonu rozciągał się wspaniały widok na morze, Krótka orientacja w kierunkach świata i już dziewczyna wiedziała, że z tego pokoju będzie doskonale widać zachód słońca. 

Gabinet natomiast by pełny różnych regałów czy półek z książkami. Na przeciw dużego okna stało solidne, dębowe biurko a za nim wygodny fotel z wysokim oparciem, obity czerwoną skórą. Przed fotelem stały trzy proste krzesła, pewnie po to aby pokazać, jaka jest różnica między właścicielem a odwiedzającymi go osobami. Poza tym w pomieszczeniu znajdował się również mały barek  na lewo od biurka a nad nim kilka kieliszków i szklanek. W sumie gabinet był pokojem, gdzie panował najmniejszy przepych.

Kiedy Saskia pojawiła się w kichni zobaczyła, że jedyną osobą, która tam przebywała był starszy mężczyzna. Na oko miał z 50 lat. Świadczyły o tym krótkie, brązowe włosy, przetykane siwymi paskami. Miał na sobie strój kucharza. Na piersi znajdował się herb rodu. Widząc dziewczynę wyprostował się i skłonił lekko. 

- Witaj. Ty musisz być Saskia tak? Heron wspominał mi o tobie. Jak ci się podobał pierwszy dzień na zamku? - Zapytał posyłając dziewczynie lekki uśmiech. Po chwili klepnął się w czoło. - Przepraszam gdzie moje maniery. Nazywam się Patrick Veres. Jestem głównym kucharzem rodziny -  Przedstawił się i wyciągnął do niej rękę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dzień dobry. Tak, Saskia. Saskia Villen - odparła, uśmiechnęła się i uścisnęła mocno dłoń mężczyzny. Znalazła sobie krzesło bądź taboret i usiadła na nim, gotowa na niezobowiązującą pogawędkę. 

- Jest bardzo... Miło. Ze strony współpracowników, oczywiście. Macie wygodne łóżka, dawno nie spałam tak dobrze - odparła. - Chociaż przyznam, że klimat wystawi mnie chyba na próbę. Chętnie zobaczyłabym klify z bliska, sporo się o nich nasłuchałam. A sam zamek jest... Duży - odpowiedziała z lekkim uśmiechem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mężczyzna uśmiechnął się po czym usiadł na przeciwko dziewczyny na krześle. 

- Na pewno dasz radę się przyzwyczaić do tutejszego klimatu. Każdy dał radę - Powiedział po czym dodał - Tak klif jest wspaniały. Zwłaszcza w czasie zachodu słońca. Niestety przeważnie nie mam możliwości oglądać go, bo przygotowuję posiłek albo sprzątam po nim - Westchnął po czym wstał i poszedł do kuchni. Po chwili wrócił z dwoma kubkami herbaty. Postawi jeden z nich na stole przy dziewczynie a sam napił się z drugiego. - Mimo, że zamek jest duży, to dość łatwo się w nim poruszać. A zwłaszcza - Tutaj zniżył głos do szeptu i nachylił się lekko do dziewczyny. - jeśli ktoś zna kilka dodatkowych przejść - Wyszeptał po czym wyprostował się i mrugnął do niej porozumiewawczo - Zatem powiedz mi Saskia, co cię skłoniło, żeby zacząć tutaj pracę?  - Zapytał kucharz patrząc na dziewczynę ciekawy. Widać było to w jego szarych oczach. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Chciałam wyrwać się spod kontroli ciotki-wiedźmy, zrobić jej na złość, udowodnić że da się żyć bez czarów i bzdurnych czarów, wrócić jako zwycięzca z małym, własnym majątkiem i zasłużyć na zazdrość tych głupich dziewek ze wsi i powszechny szacunek rodziny. No ale przede wszystkim czarownictwo..."

- Chęć poznania kawałka świata, oczywiście. Zmiana otoczenia, próba życia na własny rachunek - odpowiedziała z uśmiechem. - Dziękuję - rzekła, odbierając ciepłą herbatę od kucharza. Niemal od razu wzięła łyka, mimo temperatury. - Chętnie w takim razie kiedyś przejdę na klify. Jak tylko się rozpogodzi. Ale z drugiej strony, mimo niewielu okazji do obserwowania zachodów słońca lubisz pracę w kuchni? - zapytała. - I musisz mi powiedzieć więcej o tajnych przejściach. Lepiej wiedzieć skąd kto może mnie podglądać. Mam nadzieję, że jedno nie znajduje się w mojej szafie. Bez przesady, mam tam reformy, trochę prywatności - zażartowała. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kucharz zaśmiał się głośno. Widać dziewczyna bardzo go rozbawiła swoim żartem. 

- Nie spokojnie. Przejść nie ma tutaj. Znajdują się tylko na pierwszym i drugim piętrze. Mimo, że dość łatwo je znaleźć to jednak poza mną wie o nich Weronika i David. Wiem, że już zdążyłaś ich poznać. A co do pracy w kuchni... TO moje powołanie. Od zawsze uwielbiałem gotować. A tutaj mam dostęp do wielu nowych składników, których nigdzie wcześniej nie widziałem - Wyjaśnił mężczyzna ze szczerym uśmiechem na twarzy. Dziewczyna mogła wyczuć w jego głosie, że była to prawda. - Możesz spróbować zobaczyć klif jutro. Ludzie w mieście mawiają, że pogoda ma się poprawić. Teraz wystarczy liczyć, że nie dostaniesz jakieś pracy - Zaśmiał się po czym wziął kolejny łyk. - A propos pracy. Zaraz będę musiał wracać do kuchni, bo zbliża się pora obiadowa - Powiedział po czym dopił herbatę i wstał. - Gdybyś była głodna wystarczy, że powiesz. Mój pomocnik coś dla ciebie przygotuje. Regusie chodź! Czas wracać do pracy! -  Patrick uśmiechnął się do dziewczyny po czym wszedł do kuchni. Po chwili przez drzwi prowadzących do pokojów sypialnych przeszedł młody chłopak. Na oko nie miał więcej niż 18. Ubranie świadczyło, że pracował w kuchni. Mijając Saskię uśmiechnął się lekko i pomachał do niej po czym wbiegł przez lewe drzwi do pomieszczenia obok. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To nie będę ci przeszkadzać. Właściwie... Przyznam, że trochę zgłodniałam, więc jeśli to nie kłopot, to poproszę o coś na ząb - odpowiedziała.Ten gość był całkiem przyjemny w obyciu, ale i trzeba przyznać, że na takiego wyglądał. Gdy w kuchni pojawił się pomocnik, Saskia odmachała mu i odwzajemniła jego uśmiech. Była całkiem zadowolona po tej krótkiej i niezobowiązującej pogawędce, a i klify rzeczywiście chętnie by zobaczyła. Co się tyczy samych 'tajnych' przejść... Nie zamierzała się nimi zajmować, póki nie miałaby takiej potrzeby. Saskia była cholernie ciekawska, ale potrafiła nad tym zapanować. A tu mogło jej to przynieść kłopoty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna siedziała chwilę sama w salonie. Po kilku minutach z kuchni wyszedł Regus z tacą w rękach. Na tacy stał talerz z zupą serową i grzankami. 

- Proszę bardzo - Powiedział chłopak stawiając na stole tacę. Jednak nie wrócił do kuchni. Przyglądał się dziewczynie uważnie, jakby była jakimś obrazem lub eksponatem. - Miło mi cię poznać. Jestem Regus. Pracuję tutaj od roku i pierwszy raz cię widzę. Zaczęłaś dopiero pracę tutaj? CO sądzisz o tym miejscu? Podoba ci się? - Zapytał zajmując miejsce obok niej. Wyglądał dość przyjaźnie. Jasne włosy, biały strój kucharza oraz delikatnie pucołowata. Jedynym elementem, który mógł nie pasować do obrazu grzecznego chłopaka był ślad po oparzeniu na jego lewej dłoni. Wyglądało jakby oparzył się dość niedawno.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dzięki. Mnie również miło cię poznać, Regusie. Jestem Saskia. - Podała mu dłoń. Zupa serowa pachniała naprawdę przednio. - Widzisz mnie po raz pierwszy, bo przyjechałam wczoraj. Słyszałam od Patricka, że klify są niesamowite w tracie zachodu słońca i liczę na to, że jutro uda mi się je zobaczyć, bo podobno ma być przejaśnienie. Nie mogę się doczekać - dodała entuzjastycznie. - Pogoda trochę mnie wystawia na próbę, bo nie jestem do tego typu temperatur przyzwyczajona. Wiesz, jestem bardziej z południa. Ale okolica jest malownicza, wszyscy póki co są mili, a zamek jest... Jakby to powiedzieć, duży. Jakim cudem się w nim nie gubicie? - zapytała. A potem spojrzała na dłoń chłopaka. - Wypadek przy pracy? Mam nadzieję, że to nie moja zupa przysporzyła ci tego oparzenia. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopak uśmiechnął się po czym pokręcił głową. 

- Nie to nic. Tylko - Tutaj zawahał się lekko - Oparzyłem się z tydzień temu w czasie podawania obiadu - Wyjaśnił szybko. Po chwili dodał - A jeśli chodzi o klif i pogodę to nie przejmuj się. Pogoda tutaj jest zmienna, ale łatwo się przyzwyczaić. Sam pochodzą z centrum, więc mniej więcej wiem o czym mówisz - Powiedział po czym poprawił się na krześle - A jeśli chcesz zobaczyć klif to mogę ci coś zdradzić. W zasadzie służbie nie wolno wychodzić z zamku bez pozwolenia jego mieszkańców. Ale w kuchni jest dodatkowe wyjście dla służby. Używamy go, aby przyjmować towary do kuchni. Wychodzi ono na zachód, więc będziesz miała blisko do klifu A wieczorami nikt tamtędy nie chodzi. Straży też nie ma. Zresztą kto spróbowałby zaatakować od morza? - Zapytał, nadal uśmiechając się lekko. - Sam kilka razy korzystałem z niego, aby wyjść na zewnątrz i odetchnąć świeżym powietrzem - Wyjaśnił chłopak, nadal patrząc na Saskię, jakby była jakimś obrazem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Och, tajne przejście - zachichotała. Włożyła w ten chichot naprawdę dużo trudu, tym bardziej żeby brzmiał głupio i naiwnie. - No tak. Kusząca sugestia, to na pewno. Myślę, że kiedyś z niej skorzystam, ale na pewno nie dziś. Dziś panuje taki chłód, że nie mam najmniejszej ochoty wysuwać nosa na zewnątrz - uśmiechnęła się radośnie, zastanawiając się dlaczego właściwie Regus się tak wgapia i czy jest to powód by czuć się dziwnie. 

Sięgnęła po zupę i zaczęła ją z wolna jeść. 

- Ty gotowałeś? Jest naprawdę świetna. Nie miałam jakoś wcześniej okazji skorzystać z zupy serowej i widzę że było czego żałować. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopak również zaśmiał się. Słysząc o zupie skinął głową.

- Tak ja. Patrick powiedział, że zanim zacznę gotować dla rodziny będę mu jedynie pomagał. Zgodził się jednak, żebym przyrządzał posiłki dla służby. I dziękuję ci za uznanie - Uśmiechnął się. Widać pochwała mu się spodobała. - Pomagam Patrickowi, więc widzę jak on gotuje a potem próbuję to odtworzyć. Jak widać chyba mi wychodzi - Powiedział z dumą w głosie, patrząc jak dziewczyna je zupę. Po chwili dało się słyszeć z kuchni głos kucharza.

- Regusie chodź tutaj. Musisz mi pomóc! - Zawołał niedawny rozmówca Saskii. Chłopak westchnął po czym wstał. 

- Wybacz. Porozmawiałbym dłużej, ale obowiązki wzywają. Powodzenia w pracy. A jeśli będzie ci mało to nie krępuj się i przyjdź po dolewkę - Rzucił na odchodne po czym pobiegł do kuchni, gdzie kucharz chyba wyciągał jakąś pieczeń, bo zapach mięsa bardzo szybko wypełnił całe pomieszczenie. Tak więc dziewczyna znowu została sama w pomieszczeniu. Widać słowa Herona, że służba rzadko ma wolne nie wzięły się znikąd. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy skończyła jeść, odniosła talerz do kuchni i postanowiła poczekać w pokoju wspólnym nim nadejdzie czas na... Pomaganie pani w zdjęciu ubioru. Tego faktycznie trochę się obawiała - nie chciała w końcu popełnić żadnej gafy, a szlachcianki bywały bardzo kapryśne, żeby nie powiedzieć że czasem nawet sadystyczne. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowany)

Reszta część dnia minęła w przyjaznej atmosferze. Głównie dlatego, że Patrick, po posprzątaniu w kuchni wrócił do salonu, gdzie uciął sobie przyjazną rozmowę z dziewczyną. Kucharz opowiadał jej o tym jak się tutaj pracuje, o okolicznych lasach, oraz ostrzegł, że klif potrafi być zdradziecki, i żeby nigdy nie zbliżała się do krawędzi, bo mieli już takie przypadki, że któryś ze służących lub straży stanąć na skraju i ziemia osunęła się tej osobie spod nóg, skazując ją na pewną śmierć. 

Wieczorem, mniej więcej w porze kolacji do Saskii podeszła Weronika. Dziewczyna akurat jadła kolację, na którą składał się kawałek mięsa z ziemniakami oraz gotowana marchewka. Do tego kubek z sokiem. 

- Jak skończysz jeść udaj się do garderoby pani Felicji. To na 2 piętrze po lewej stronie schodów. Drzwi będą otwarte, ale zapukaj i poczekaj aż pozwoli ci wejść - Powiedziała Kobieta, przechodząc obok niej i kierując się w stronę kuchni - I pamiętaj, żeby nie odzywać się, jeśli pani Felicja nie spyta się bezpośrednio ciebie. Bo ona lubi policzkować służące za nie posłuszeństwo. Na szczęście tylko ona tak robi - Dodała z lekkim uśmiechem po czym udałą się do kuchni, pewnie po kolację. 

Edytowano przez Bosman
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Świetnie się składa, ja lubię policzkować panie Felicje za czepialstwo"

- Oczywiście, dziękuję za rady Weroniko - odparła Saska, nawet radosna przez to, że współpracownica się uśmiechnęła. Ogólnie humor miała dość dobry, choć na uwadze miała też fakt, że szybko może się jej zepsuć. 

W odpowiednim czasie ruszyła do jej pokoju, zapukała według instrukcji i czekała na pozwolenie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy dziewczyna zapukała do drzwi usłyszała tylko krótkie.

- Wejść - Powiedział wysoki, kobiecy głos. Saskia od razu wyczuła w głosie tej kobiety wyższość oraz nutkę pogardy. Kiedy weszła do garderoby zobaczyła przed sobą wręcz przytłaczającą ilość sukni różnego kroju i koloru. Po lewej stronie, na specjalnych pułkach stały różne buty, wysokie, zabudowane, na obcasie. Saskie nigdy w życiu nie widziała tylu butów w jednym miejscu. Po prawej stronie natomiast, poza dużą ilością różnych kapeluszy z piórami czy innymi wymyślnymi wzorami stało wysokie lustro, sięgające sufitu. Przed lustrem, na krześle siedziała wysoka, szczupła kobieta. W odbiciu można było dostrzec, że ma pociągłą twarz, lekko zadarty do góry nos, niebieskie oczy, w których nie było widać niczego ciepłego. Blond włosy, zapewne sięgające połowy pleców były teraz rozczesywane przez inną służącą, młodą dziewczynę. Saskia oceniła, że młoda służka miała nie więcej niż 16 lat. Wyglądała niewinnie a nawet można byłoby odnieść wrażenie, że jest przestraszona faktem przebywania w jednym pomieszczeniu z panią Felicją. - Wystarczy - Rzuciła do dziewczyny obok niej. Tak odłożyła szczotkę do włosów na szafkę, skłoniła się po czym szybkim krokiem opuściła garderobę. Na jej twarzy widać było wyraźną ulgę. Felicja obróciła głowę tak, że patrzyła teraz na Saskię. - Zapleciesz mi włosy w szeroki warkocz a potem pomożesz założyć suknię - Powiedziała ozięble. Brzmiało to bardziej jak rozkaz niż zwykłe stwierdzenie. Na szafce obok lustra, na wieszaku wisiała długa, biała suknia z koronkami i falbanami i długimi rękawami. Na szczęście dziewczyna wiedziała jak zapleść warkocz, o którym mówiła kobieta. Więc jedna możliwość popełnienia gafy mniej. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miała dość sporo sióstr, więc miała sprawność jeśli chodziło o obejście z długimi włosami, a te kobieta miała naprawdę piękne. Działała więc szybkimi, pewnymi, ale i delikatnymi ruchami, żeby przypadkiem nie sprawić jej bólu. Miała nawet ochotę ją skomplementować, ale nie była pewna jak zostanie to odebrane, więc postanowiła na wszelki wypadek trzymać język za zębami, choć nie zamierzała zachowywać się jak tamta, spłoszona dziewczyna. Kiedy fryzura była gotowa, czekała aż pani będzie gotowa na włożenie sukni. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pani Felicja nie ruszała się, kiedy Saskia układała jej włosy. Kiedy skończyła Pani domu spojrzała na warkocz. Widać było, że przez chwilę przyglądała się swoim włosom, jakby chciała doszukać się jakieś nieprawidłowości. Nie widząc niczego wstała i podeszła do sukni. Przez chwilę patrzyła na nią po czym odwróciła się do służącej i popatrzyła na jej twarz. 

- Załatwmy to szybko. Nie chcę się spóźnić - Powiedziała z odrobiną mniej pogardy w głosie niż wcześniej. po czym stanęła na niedużym stołku, zrobionym specjalnie, aby ułatwić zakładanie takich długich sukni. Zanim jednak dziewczyna pomogła jej założyć sukienkę pani Felicja zapytała - Co sądzisz o ten młodej służce? - Zapytała, czekając, aż Saskie pomoże jej założyć sukienkę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Saskia zaczęła już zakładać suknię, nim odpowiedziała. Nie zamierzała tracić cennego czasu jej pracodawczyni.

- Widzę ją pierwszy raz, pani. Jeszcze nie miałam okazji jej poznać. Jedyne co mogę ocenić, to to, że dobrze rozczesała pani włosy. Nie wiem czy wypada, proszę mi wybaczyć bezczelność, są piękne - odpowiedziała, starając się nie brzmieć jak ktoś, kto chce się podlizać. W międzyczasie nie próżnowała i kończyła zakładać pani suknię - delikatnie, ale stanowczo. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Felicja popatrzyła na dziewczynę. 

- Nie prosiłem cię o twoją opinię o moich włosach - Powiedziała ozięble. Nie ruszała się, kiedy Saskia zakładała jej suknię. Kiedy natomiast skończyła zeszła ze stołka i sięgnęła po kapelusz. Założyła go i poprawiła. - kiedy wyjdę posprzątaj, odstaw krzesło w róg pokoju i umyj lustro. Do końca dnia masz wolne. Jutro przyjdź tutaj po śniadaniu - Poleciła kobieta po czym sięgnęła po parasolkę, która stała w dogu, w specjalnym stojaku i wyszła, zostawiając dziewczynę samą w garderobie. Teraz, kiedy kobieta wyszła Saskia uświadomiła sobie, że jest takiego samego wzrostu i budowy ciała jak pani Felicja. Tak więc zapewne suknie i inne elementu ubioru pani zamku będą na nią pasować. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dobrze, pani - odparła i ukłoniła się.  Odstawiła stołek na miejsce, żeby potem pójść do magazynu po środki do czyszczenia. Porządnie posprzątała wszystko, odłożyła na miejsce odpowiednie rzeczy, zabrała wszystko czym wysprzątała pokój i już miała wychodzić... Sprawdziła jeszcze, czy lustro nie ma smug po jej umyciu i upewniwszy się, że wszystko jest w najlepszym porządku, wyszła z pokoju i odstawiła wszystkie rzeczy na miejsce. Ruszyła z powrotem do pokoju wspólnego służby. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Droga powrotna była spokojna. Saskia nie spotkała po drodze nikogo. Za to, kiedy weszła do pokoju wspólnego zobaczyła tam sporo osób. Większość co prawda zajęta była jedzeniem kolacji. Widać dopiero wrócili z zamku. Natomiast reszta zajęta była albo rozmową albo, co było chyba ciekawsze graniem. Dwóch kucharzy siedziała pod ścianą i grała w karty. Jedna ze sprzątaczek siedziała w rogu pokoju i grała na skrzypcach. Po wejściu większość spojrzała na Saskię. Część tylko kiwnęła głową, część natomiast podeszła i się przywitała. Jedyną osobą, która nie zareagowała na jej przybycie była ta młodsza służka, którą dziewczyna spotkała jakiś czas temu. Siedziała na krześle i patrzyła się w swoje buty. Wyglądała, jakby się nad czymś zastanawiała. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przywitała się z tymi, którzy ją przywitali. Innym skinęła głową i usiadła na pierwszym możliwym miejscu. Oczywiście pierwszym na co zwróciła uwagę była służka grająca na skrzypcach. Saskia lubiła muzykę skrzypiec. Następnie uwagę zwróciła na kucharzy, a potem niemal na wszystko prócz smętnej służącej w pokoju. Zastanawiała się co się stało i jaki miało to związek z pytaniem pani Felicji, ale nie zapytała. Miała to w planach, ale może później, nie przy wszystkich. Na sam początek Saskia chciała się przywitać i poznać z dziewczyną. Siadła naprzeciwko niej.

- Witaj, jestem Saskia - przedstawiła się. Starała się to zrobić jak najbardziej nienachalnie, nie wiedząc czy ma się spodziewać wybuchu płaczu, agresji, czy może zignorowania jej obecności. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowany)

Młoda służka podniosła gwałtownie głowę, jakby słowa Saskii wytrąciły ją z zadumy. Spojrzała na nią i wymusiła lekki uśmiech.

- Witaj. Miło mi cię poznać. Jestem Liandra - Odpowiedziała dziewczyna. Mimo jej słów dziewczyna mogła odnieść wrażenie, że coś ją trapi.  - To ty przyszłaś do pani Felicji przed chwilą prawda? - Zapytała, nadal patrząc na nią. - Myślałam, że ona poprosi mnie, abym jej pomogła. Ale chyba jestem zbyt młoda na to - Powiedziała. Saskia od razu zobaczyła dwie rzeczy. Pierwszą z nich był fakt, że dziewczyna jest trochę zawiedziona faktem, że ją zastąpiłaś. Drugą rzeczą był czerwony ślad na lewym policzku. Wygląda na to, że dziewczyna została spoliczkowana przez Felicję. Możliwe, ze to był powód jej odesłania tutaj. Chyba młoda służka złamała jedną z zasad i spotkała ją za to kara. 

Edytowano przez Bosman
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie wiem, dlaczego tak się stało. Jestem tu ledwie od wczoraj, nie znam jeszcze wszystkich zasad. - odpowiedziała zgodnie z prawdą, a potem podniosła dłoń ku policzkowi dziewczyny. Nie dotknęła go, choć palce znalazły się blisko zaczerwienionej skóry. A więc Weronika mówiła prawdę. Nie straszyła jej. Pani domu faktycznie była jędzą. 

- Nie jestem na twoim miejscu, ale gdybym była zastanowiłabym się, czy twoje wynagrodzenie jest tego warte. Na moje oko nie - stwierdziła. 

Edytowano przez Arcybiskup z Canterbury
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...