Skocz do zawartości

[GRA][Arcybiskup z Canterbury] Nawiedzony Dwór


Bosman

Recommended Posts

To co wydarzyło się już w powozie było znacznie bardziej szokujące niż mężczyzna przebity widłami, który następnie beztrosko wstał i wyszedł. 

Kiwnęła więc głową i uśmiechnęła się lekko. Cóż, z jednej strony "dziękuję" nic nie kosztowało, z drugiej strony była to radykalna zmiana. Nawet jeśli na chwilę.

Ale wciąż pozostawał fakt dziwnego zachowania chłopów, które w pewien sposób było uzasadnione. Bo mężczyzna nie zrobił tego czego się od niego oczekiwało i nie umarł, w przeciwieństwie do tej dziewczyny. A Saskia czuła, że nikt jej nie odpowie dlaczego tak się stało. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 648
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Powóz po chwili zatrzymał się już w zamku. Kiedy obie kobiety wyszły z powozu Felicja od razu poszła do zamku. Krasnolud zeskoczył i stanął obok Saskii.

- CO tam się stało? Pierwszy raz usłyszałem, żeby pani Felicja komuś podziękowała - Powiedział zaskoczony, patrząc z dołu na dziewczynę. Ta mogła usłyszeć, że w zamku Felicja wydaje jakieś polecenia służbie. Chyba chciała zapomnieć o tym co się stało w mieście. Po chwili z zamku wyszedł Heron i popatrzył na Saskię. Na jego twarzy było widać zmieszanie. Chyba zauważył coś w zachowaniu Felicji, co go zaniepokoiło. Pytanie czemu czuł się zaniepokojony? W końcu tylko pracował u nich na zamku, podobnie jak ona i reszta ludzi i nie ludzi. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Właściwie to nie jestem pewna - odpowiedziała krasnoludowi patrząc przed siebie i nie było to kłamstwo. Rzeczywiście nie była pewna. Po pierwsze, nikt by nie uwierzył w faceta przebitego widłami który wstał i poszedł dalej, po drugie ona sama w to nie wierzyła i miała desperacką nadzieję, że nie uwierzy. Saskia nie lubiła zmieniać światopoglądu i wolała żyć w swoim czarno-białym, logicznym świecie, niż w świecie z wampirami i innymi paskudztwami. A jeśli Felicja też...? Nie, to nie wchodziło w grę. 

- Wiesz - podjęła, zwracając wzrok z powrotem ku rozmówcy. - Wydaje mi się, że kogoś zamordowano. Chłopi zabili jedną dziewczynę, wydawali się bardzo zdenerwowani. A potem... Potem nie zabili pewnego szlachcica. To się stało bardzo szybko - dodała. Miała wyraz twarzy jakby przeszła traumę. - Dziękuję za wszystko, Horadinie. Bywaj w zdrowiu - rzekła i ruszyła ku drzwiom i ku Heronowi. 

- Czy coś się stało, Heronie? - zapytała. - Mam na myśli poza tym, co stało się w mieście. To znaczy co stało się TERAZ? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Horadin popatrzył na dziewczynę z lekkim niedowierzaniem. Jednak skinął głową.

- Ty też uważaj na siebie Saskio - Powiedział po czym wdrapał się na powóz i ruszył nim w kierunku stajni. Kiedy już Saskia dotarła do Harona ten, zanim cokolwiek powiedział, poprowadził ją do środka. Stanęli w głównym pomieszczeniu, gdzie teraz nie było nikogo. 

- Sam nie wiem Saskio. Pani Felicja po prostu odesłała wszystkich służących do pokoju wspólnego. Mówiła, że poza jej mężem nikt nie ma prawa do niej wchodzić, bo... Nie będzie miło - Widać było, że nie chciał dokładnie powtórzyć słów swojej pracodawczyni. Może to i dobrze? Chyba czasami lepiej nie wiedzieć. - Wyglądała jakby było czymś bardzo roztrzęsiona. Co się wydarzyło w mieście? Nie dotarła do nas żadna informacja. Poza tym, że spodziewaliśmy się was nieco później. Ani obiad, ani nic nie zostało jeszcze przygotowane - Wyjaśnił szybko mężczyzna, spoglądając na schody, jakby się obawiał, że nagle pani Felicja zejdzie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Poszłyśmy do kawiarni. Przez dłuższą chwilę nic się nie działo, a potem... Potem jacyś mężczyźni wparowali do środka. Zabili dziewczynę, a następnie... A następnie nie zabili pewnego mężczyzny. To znaczy wydaje mi się, że wbili w niego widły. Ale wiesz, Haronie? Ten mężczyzna później wstał. Wydaje mi się, że to bardzo dużo szczęścia w nieszczęściu. Mam na myśli... To naprawdę niesamowite, że widły ominęły jako ważniejsze narządy i naczynia krwionośne. Ale to wszystko da się wytłumaczyć, jestem pewna, że tak. Krzyczeli coś o wampirach. Ha, ha, głupie, prawda? - zapytała, wydając z siebie nieprzekonujący chichot. Jakby była na granicy załamania nerwowego. Właściwie trochę się tak czuła. - Wampiry... Niedorzeczność. Dlaczego akurat wampiry? Równie dobrze mogliby zarzucić, że to duchy. Albo inne upiory - stwierdziła. - Prawda? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heron wysłuchał w milczeniu słów Saskii. Podrapał się po brodzie. 

- Tak faktycznie głupie. Przecież wampiry to wymysł starszych babć, aby straszyć maluchy - Powiedział nadal czymś zmartwiony. Jednak po chwili dodał już z lekkim uśmiechem. - Najważniejsze, że tobie i Pani Felicji nic się nie stało. A co do chłopów... Mam nadzieję, że w mieście szybko to wyjaśnią. Nie może być, że chłopi od tak atakują szlachtę. Ja rozumiem, że oni mogą uważać naszych pracodawców za nie wiadomo kogo, no ale atakować ich w mieście? To już szczyt. Dobrze, że pan Loren tego nie wie. Bo inaczej....

- Czego nie wiem Heronie? - Zabrzmiał jakiś głos nad dwójką osób. Kiedy oboje popatrzyli w górę mogli zobaczyć twarz mężczyzny w starszym wieku. Saskia od razu domyśliła się, że to musiał być właściciel zamku. Ten przeszedł po balkoniku i zszedł po schodach. Stanął przed Saskią i Heronem, który od razu skłonił się. - Co się stało w mieście? - Zapytał jeszcze raz. Heron chyba chciał coś powiedzieć, ale zaplątał mu się język. Loren machnął ręką, a ten skłonił się jeszcze raz i odszedł. Po chwili popatrzył na dziewczynę. Na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. - Witaj Saskio. Jestem Loren Lenster, właściciel tego zamku. A teraz proszę. Powiedz mi co się stało w mieście? Tylko ze szczegółami - Nadal uśmiechał się lekko do niej. Wyglądał na spokojnego, opanowanego i życzliwego. Przynajmniej takie sprawiał wrażenie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Saskia dygnęła i ukłoniła się nisko. 

- Dzień dobry, panie. Mówiąc szczerze, do teraz nie jestem pewna co dokładnie się wydarzyło. Pani zabrała mnie ze sobą do kawiarni. Przez dłuższą chwilę nic szczególnego się nie działo, usiadłam przy stoliku dla służby i czekałam, aż pani rozkaże mi wyjść. I wtedy ktoś krzyknął. Kiedy się odwróciłam, zobaczyłam tłum ludzi. Podeszłam bliżej i wówczas zobaczyłam ciało kobiety leżące na podłodze. I kilku chłopów. Jeden z nich dźgnął widłami mężczyznę, gościa kawiarni. Mężczyzna był... jest szlachcicem i... - Saskia na ułamek sekundy zwróciła oczy ku panu zamku. To był ten najbardziej stresujący moment, kiedy to nie chciała wyjść na wariatkę. Spokojnie, tylko spokojnie - przede wszystkim logika. - Wtedy krzyknęłam, żeby się odsunęli i zapytałam, dlaczego go dźgnęli. Chłopi jak to chłopi, stwierdzili, że ów pan jest... upiorem. Wampirem, ha, ha - Saskia nie potrafiła się śmiać przekonująco, kiedy wcale nie było jej do śmiechu. -...Kontynuując, na chwilę przestali się awanturować i zostali wygonieni z kawiarni, a pan dźgnięty widłami... Cóż, jestem pewna, że da się to logicznie wytłumaczyć. Sądzę, że na szczęście widły nie wbiły się głęboko i ominęły ważniejsze narządy, niemniej dzięki temu szczęściu w nieszczęściu pan był w  stanie wstać. Bardzo mnie cieszy, że żyje, ale to bardzo przykre, co spotkało tamtą kobietę - powiedziała niemal na jednym wdechu. Dotknęła dłonią czoła, mając wrażenie, że zaraz rozboli ją głowa. Minę miała nieszczęśliwą. - Proszę mi wybaczyć bezczelność, czy mogłabym poświęcić godzinę z dnia na spacer? Myślę, że potrzebuję odetchnąć - stwierdziła z błagalnym wyrazem twarzy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Loren milczał przez cały czas, kiedy Saskia mówiła. Słuchał uważnie. Widać było, że w milczeniu analizuje jej słowa. Kiedy skończyła westchnął. 

- Rozumiem. Cóż nie wiem kogo to spotkało. Ale współczuje mu, i mam nadzieję, że szybko wróci do zdrowia - Powiedział z nieudawanym smutkiem w głosie. Po chwili skinął głową i znowu uśmiechnął się lekko. - Dobrze Saskio. Poinformuję Herona, że do końca dnia masz wolne. Skoro mówisz, że potrzebujesz spaceru. Zresztą należy ci się po tym, co spotkało Felicję i ciebie. Tak więc jutro po śniadaniu Heron powie ci co masz zrobić. A teraz musisz mi wybaczyć. Idę zobaczyć jak się trzyma Felicja. Bo wyglądała na mocno zestresowaną - Powiedział po czym skłonił lekko głowę i poszedł po schodach na piętro. Cóż do końca dnia było mniej więcej 4 godziny. Tak więc Saskia miała sporo czasu. Poza tym pogoda, tak jak mówił Patrick, zaczęła się poprawiać. Tak więc można było spokojnie iść przejść się po okolicy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odetchnęła i po ukłonieniu się na pożegnanie pana domu ruszyła w stronę klifów drogą wskazaną przez Regusa. Powoli zaczęła się uspokajać i prawie uwierzyła w wersję o możliwości przeżycia mężczyzny. 

Kiedy dotarła na miejsce postanowiła usiąść w bezpiecznej odległości od krawędzi (również za wskazówką o osypujących się skałach) i podziwiać morze, starając się nie myśleć o rzeczach nieistotnych i w efekcie myśląc o nich więcej. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Droga na klif była spokojna. Saskia nie spotkała nikogo. Co mogło być jednocześnie uspokajające i podejrzane. No ale cóż. Zdarza się.

Po dotarciu na miejsce widok okazał się jeszcze lepszy niż opisali go inni pracownicy na zamku. Siedząc na trawie dziewczyna mogła podziwiać, jak słońce leniwie zbliżało się do powierzchni morza, które teraz było spokojne. Jego fale rozbijały się leniwie o brzeg, a powietrze wypełniał morski, lekko słonawy zapach. Krótko mówiąc miejsce to nadawało się idealnie do odpoczynku i zrelaksowania się. Na dodatek pojedyncze ptaki przelatywały nad głową Saskii, prowadząc między sobą rozmowę, którą dziewczyna słyszała jako ich śpiew. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż, takich widoków w Zalipiu nie było. Siedziała tam oczarowana, obserwując piękno które zostało jej dane i żywiąc wdzięczność do pana Lorena. Postanowiła jednak wkrótce wrócić do zamku, bo zaczęło się robić chłodno. 

Saskia poczuła się pewniej i miała wrażenie, że zdarzenia z dnia były ledwie nierealnym, sennym wspomnieniem. Odzyskała równowagę swojego logicznego i uporządkowanego świata. Teraz zaczęła być głodna i zamierzała coś na to zaradzić. Wstała więc i ruszyła z powrotem do zamku, do Patricka. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W drodze powrotnej Jedyny dźwięk, który mogła Saskia usłyszeć było wycie wilka gdzieś w oddali. Cóż normalne, w końcu wokoło był las. I to chyba ogromny.

Po wejściu do zamku ludzie też wydawali się jacyś spokojniejsi. Dziewczyna mogła od razu zobaczyć, że Patrick siedzi w kuchni i gwiżdże pod nosem jakąś piosenkę. W pokoju wspólnym też panowała miła atmosfera. Weronika siedziała przy stole i rozmawiała z kilkoma innymi służącymi. Ktoś grał na skrzypcach. 

- Zgłodniałaś? - Zapytał kurzach, odwracając się do dziewczyny z uśmiechem. - Mam nadzieję, ze tak. Bo zostało mi sporo potrawki oraz trochę ziemniaków. Tak więc polecam - Zaśmiał się i pokazał na garnek, z którego dobiegał bardzo intensywny zapach mięsa i warzyw. Sam ten zapach dodatkowo pobudził brzuch dziewczyny, który teraz dawał o sobie znać. No ale Saskia nic nie jadła od rana. - Poza tym, chyba już się uspokoiło. Heron powiedział, że z panią Felicją już lepiej. Przez chwilą rozmawiał z panem Lorenem. Podobno pani poszła już spać. W sumie to nie dziwne. Słyszałem co się stało. Też miałbym dość dnia po czymś takim - Odparł i znowu popatrzył w stronę pokoju wspólnego. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- O, tak. Była w końcu w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia... To musiało być straszne - odparła, uprzednio zapewniając Patricka że istotnie, zjedzenie potrawki jest świetnym pomysłem. A potem coś przyszło jej do głowy. Ostatecznie nie czuła się szczególnie zmęczona, a wędrówka na klify tylko ją orzeźwiła. Nachyliła się trochę nad blatem, uprzednio sprawdzając, czy nikt nie patrzy. 

- Dzisiaj też będziesz tańczył z szablami? - zapytała tonem wskazującym na to, że mówi o czym zupełnie innym. Ot, dla zmyłki. I nie było w tym krzty wyrzutu, raczej czysta ciekawość. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrick uśmiechnął się lekko i nałożył dziewczynie potrawkę oraz ziemniaki. Postawił przed nią pełen talerz oraz widelec i, co było chyba trochę dziwne, łyżkę. Słysząc o tańcu z szablami wzruszył ramionami. 

- Pewnie tak. Od jakiegoś czasu ćwiczymy regularnie. Pan Aleksander mocno zabiegał o to. A więc chyba nie ma co mu odmawiać - Zaśmiał się i puścił jej oko. - A co zainteresowana? Wiesz o tym, że jeśli chcesz popatrzyć to musisz się ukryć w kuchni? Bo Aleksander raczej nie lubi, jak ktoś go jawnie ogląda. Ale to chyba kwestia tego, że obawia się, żeby ktoś nie doniósł pani Felicji. Ale nie wyglądasz na taką osobę, która powie coś Felicji - Patrick był pewny swoich słów. Saskia mogła wyczuć to w jego głosie. Mężczyzna chyba bardzo polubił dziewczynę. A raczej dziewczyna odniosła takie wrażenie, widząc jak on się do niej zwraca i jak ją traktuje. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- A kto powiedział, że chcę oglądać? - zapytała, zaczynając jeść. Przypomniała sobie, że to niegrzeczne gdy ktoś mówi jednocześnie jedząc, więc zanim wznowiła mówienie, najpierw przeżuła kęs jedzenia. 

- Rany, Patrick. Jestem w stanie zostać tu dla twojego jedzenia - stwierdziła Saskia. Rzeczywiście, wszystko co dotychczas wyszło spod jego ręki jej smakowało. - Zastanawiam się, jak to będzie wyglądać. Wiesz, dorastałam z dwójką starszych braci i czwórką sióstr. Bracia mają w zwyczaju się tłuc, a ja będąc jedną z młodszych latorośli zostałam w to wciągnięta. Jestem ciekawa, czy moje umiejętności w tej kwestii się do czegoś przydają. Nie chodzi nawet o broń białą i wiem, to brzmi głupio. Ale po dzisiejszym dniu dochodzę do wniosku, że obrona to chyba jedna z tych potrzebnych rzeczy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrick uśmiechnął się lekko. 

- Cieszę się, że tak bardzo ci smakuje - Powiedział zadowolony. - Cóż ja miałem tylko młodszą siostrę. Jednak ona postanowiła pracować jako sprzedawczyni w naszym rodzinnym mieście. A ja... cóż. Najpierw pracowałem jako pomocnik kucharza w niedużej kawiarni. Potem zatrudniłem się tutaj. Najpierw jako pomocnik, tak samo ja teraz Regus. Potem awansowałem i skończyłem tutaj, jako główny kucharz rodziny Lensterów - Powiedział i oparł się o framugę drzwi. Saskia mogła zobaczyć, że pomachał komuś w pokoju wspólnym. - A jeśli chodzi o obronę, to muszę się z tobą zgodzić. To jest najważniejsze, żeby być zawsze przygotowany. Dlatego ćwiczę władanie szpadą od 10 roku życia. I muszę przyznać, że zaimponowałaś mi. Nie spodziewałem się po tobie, że będziesz miała na tyle odwagi. Nie wyglądasz na taką - Powiedział z uśmiechem i puścił dziewczynie oko. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To był impuls. Nie jestem pewna, czy odwaga - odparła. - Jeśli mówisz o tym w kawiarni. No i szczęście, że sama nie dostałam widłami. Podeszłam blisko - dodała, kończąc jeść potrawkę. Zamierzała odnieść talerz i sztućce do kuchni i je umyć. 

- O jakichś konkretnych porach się umawiacie? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrick pokazał, żeby dziewczyna nie kłopotała się myciem. 

- Impuls czy nie impuls chłopi z miasta będą się teraz ciebie bali - Zaśmiał się kucharz po czym usiadł na krześle przed dziewczyną. - Umawiamy się różnie. Zależy od tego, czy pan Aleksander jest w domu czy nie. Po ostatnim spotkaniu nie umówiliśmy się, bo nieoczekiwanie przyszłaś do nas pamiętasz? - Zapytał z lekkim uśmiechem - Ale jest tak, że najczęściej Aleksander przychodzi do mojej sypialni i budzi mnie, jeśli umówiliśmy się w środku nocy. Ale wydaje mi się, że dzisiaj przyjdzie najpóźniej za dwie godziny. Do tego czasu wszyscy zdążą już położyć się spać. Tak więc jeśli chcesz to pójdź załatwić co tam chcesz załatwić i wróć tutaj. Razem poczekamy na niego - Zaproponował mężczyzna wstając i podchodząc do szafki. Wyjął z niej dwie szklanki. Włożył do każdej z nich torebkę z herbatą i zalał je wrzątkiem. - Słodzisz? - Zapytał stawiając na stoliku dwie czerwone herbaty. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Słodzę od kiedy tu jestem, dwie łyżeczki, dziękuję bardzo - odpowiedziała. Towarzystwo Patricka było tak bardzo przyjemne i niezobowiązujące, że Saskia zaczynała czuć się w zamku coraz bardziej swobodnie. Oczywiście z pewnymi ograniczeniami. Swoją drogą, ciekawe jak też będą przebiegać kontakty z panią Felicją... 

- Słuchaj, Patrick. Ja wierzę, że ty się znasz na folklorze tutejszych bardziej niż ja, ale intryguje mnie pewna kwestia. Dlaczego akurat wampiry? Dlaczego zarzucili temu człowiekowi, że jest wampirem? Mam na myśli... Wiesz, ja też jestem ze wsi, ale u mnie nie wierzy się w żadne takie na tyle, żeby dźgać kogoś widłami. Jeśli już to czosnek i inne takie, ale widły? U nas w ogóle w mało stworów mitologicznych się wierzy, dlaczego tu jest inaczej? Kiedy przyjechałam, miałam wrażenie że ludzie są nawet bardziej oświeceni niż na południu - rzekła. 

Edytowano przez Arcybiskup z Canterbury
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrick zamyślił się przez chwilę nad słowami dziewczyny. Widać było, że trochę się musiał nad tym zastanowić. 

- Czy ja wiem. W tej części kraju dość popularne jest straszenie ludzi, a zwłaszcza dzieci Wampirami. Ale to nie jest jedyne, w co wierzą tutejsi. Wierzą również w wilkołaki, wiedźmy i inne dziwactwa. Ale czemu tak nazywają tych bogatszych? Nie mam bladego pojęcia. Może tak sobie tłumaczą, że tamtym powodzi się lepiej niż reszcie? Szczerze ci powiem, że wcześniej też wiele razy krzyczeli coś o wampirach. Ale teraz pierwszy raz postanowili kogoś zaatakować. Zastanawiam się, czym to może być spowodowane. Może ktoś ich do tego nakłonił? Kto wie - Powiedział po czym wziął łyk herbaty. - Ale powiem ci, że ja mając jeszcze 15 lat wierzyłem w takie stwory jak wampiry. A teraz mam lat 35 i jakoś nie wierzę. I dobrze mi z tym - Zaśmiał się i rozsiadł wygodnie na krześle. Na bystry wzrok Saskii Patrick wyglądał nieco starzej niż sam mówił.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Niech będzie - stwierdziła, po czym upiła łyk herbaty. Spodziewała się takiego wyjaśnienia i brzmiało ono bardzo rozsądnie. Niemniej musiał być jakiś zwrot akcji, jakiś punkt zapalny który spowodował taki wybuch. Coś musiało się stać...

Saskia po wypiciu herbaty podziękowała Patrickowi i poszła załatwiać 'swoje rzeczy', żeby później móc wrócić do pokoju wspólnego. Już nie w mundurku, ale i nie w koszuli nocnej - założyła zwykłą, czarną sukienkę którą zwykła nosić za czasów kiedy uczyła się czarownictwa, czyli niedawno. Ciotka mawiała, że czerń jest barwą pasującą zawsze i wzbudzającą szacunek. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czas minął dość szybko. Saskia w tym czasie zdążyła się wykąpać, chwilkę odpocząć po podróży oraz porozmawiać z Liandrą. Dziewczyna była bardziej ożywiono. Widać cieszył ją fakt, że jutro wraca jej współlokatorka. Tym razem dziewczyna wolała spać u siebie. Co prawda podziękowała  Saskii za możliwość spania u niej poprzedniej nocy. 

Kiedy Saskia wyszła ze swojego pokoju pokój wspólny był już pusty. W kuchni jednak nadal paliła się świeczka. Po wejściu tam dziewczyna mogła zobaczyć Patricka. Miał on na sobie czarny kaftan, materiałowe spodnie a przy pasie miał zaczepioną pochwę z szablą. 

- Już jesteś. To dobrze. Aleksander przyjdzie pewnie za jakiś czas. Myślę, że dobrym pomysłem będzie, żebyś siedziała tutaj. Nie wiemy jak zareaguje Aleksander. A nie chcę stracić uznania w jego oczach - Powiedział mężczyzna. No cóż nikt nie chce niszczyć dobrych stosunków z osobą, u której pracujesz - Ale myślę, że jeśli będziesz stąd oglądać to nic się nie stanie - Dodał wyciągając szablę z pochwy i sprawdzając czy jest ostra. Wyglądała jak zwykła szabla. Żadnych ozdób czy innych niepotrzebnych rzeczy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dobrze - odpowiedziała. Przyjrzała się Patrickowi uważnie, nawet się z tym nie kryjąc. - Wyglądasz niesamowicie poważnie, Patrick. Widząc cię w takiej konfiguracji nigdy bym nie pomyślała, że jesteś kucharzem. Robi wrażenie. - Saskia pokiwała z uznaniem głową i usiadła we wskazanym miejscu, czekając na przybycie "gwiazdy wieczoru". Nie czuła się zmęczona i póki co ją to cieszyło. Miała nadzieję, że sama będzie mogła wziąć chociaż raz aktywny udział. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrick uśmiechnął się.

- Dziękuję. Cieszą mnie twoje słowa. Ale to tylko wygląd. Jak sama zdążyłaś się przekonać jestem dość przyjazny. Przynajmniej dla tych, którzy nie życzą mi źle - Zaśmiał się po czym schował broń do pochwy. Po chwili dało się słyszeć jakieś kroki na schodach. Patrick odwrócił się w tamtą stronę. - Oho chyba przyszedł. Miłego oglądania - Powiedział ciszej po czym wyszedł na środek pokoju wspólnego. Po chwili faktycznie w drzwiach prowadzących na schody pojawił się Aleksander. Miał na sobie ten sam strój co ostatnio. 

- Patricku co się stało? Teraz to ty czekasz na mnie a nie ja na ciebie? - Zaśmiał się i uścisnął z nim dłoń. 

- Jakoś nie mogłem zasnąć, więc postanowiłem poczekać. To chyba nie jest żaden problem? - Zapytał uśmiechnięty mężczyzna. Aleksander pokręcił głową. 

- Nie absolutnie. Po prostu mnie zaciekawiłeś. No ale koniec gadanie. Możemy zaczynać? - Zapytał wyciągając szpadę. Patrick skinął głową i sam wyjął swoją broń. Po chwili mężczyźni zaczęli się pojedynkować. Wyglądało to jak jakiś bardzo dobrze dopracowany taniec. Każdy z nich poruszał się z gracją. Każdy ruch był przemyślany. Mężczyźni na zmianę atakowali się i blokowali, parowali ataki i wyprowadzali kontry. Nie było ani chwili spokoju. Każdy z nich poruszał się na tyle, na ile pozwalał mu drugi. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z początku rzeczywiście było interesująco, ale potem Saskia zaczęła się trochę nudzić. Nie była zwolenniczką biernej rozrywki, a i wolałaby znaleźć się na miejscu jednego z nich niż tylko siedzieć na tyłku i obserwować. Nie potrafiła się uczyć w ten sposób, ale i nie sądziła, żeby któryś z nich zaproponował, żeby sama spróbowała "tańca" z bronią. Była w końcu służącą. Wciąż jednak siedziała na miejscu, żeby Patrickowi się nie dostało. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...