Legion Napisano Maj 6, 2014 Share Napisano Maj 6, 2014 To teraz pytanie ode mnie: kiedy można spodziewać się dostępu do pierwszych rozdziałów? Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
UMBRA Napisano Maj 6, 2014 Share Napisano Maj 6, 2014 Aktualnie piszę sequel. Jeżeli aktualizacja nie pojawi się do końca maja to spisuj go na straty. To na sequel będę czekał prawie nie opuszczając forum, a broken chciałbym nie spisywać na straty bo to naprawdę FF na szóstkę. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Ravebow Napisano Maj 7, 2014 Autor Share Napisano Maj 7, 2014 @Legion - Nie spodziewaj się, na chwilę obecną nie potrzebuję prereadera. Zacząłem pisać, potrzebowałem jakiegoś kopniaka Za tydzień-dwa będzie rozdział (przedostatni... w końcu) 1 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
UMBRA Napisano Maj 7, 2014 Share Napisano Maj 7, 2014 Takie coś można zaliczyć jako kopniak? Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Ravebow Napisano Maj 19, 2014 Autor Share Napisano Maj 19, 2014 Przedostatni, 24 rozdział już jest! Do końca maja FF powinien zdobyć etykietkę "zakończony" Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Add Napisano Maj 19, 2014 Share Napisano Maj 19, 2014 Wielki powrót, mała bitwa. Cóż mogę napisać? Było dobre waćpanie, pomimo upływu czasu nie straciłeś skilla, że się tak wyrażę. Tylko jedno ale... Gdzie są epickie bitwy mości Ravebow?! Mam nadzieję, że nadrobisz ten aspekt w kolejnym rozdziale, bo szczerze tylko tego mi było brak. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Legion Napisano Maj 19, 2014 Share Napisano Maj 19, 2014 Nie pozostało mi nic innego, niż czekać na ostatni rozdział. Mimo wszystko przyjemnie się czytało. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Ravebow Napisano Maj 19, 2014 Autor Share Napisano Maj 19, 2014 Po ostatnim rozdziale od razu zabieram się za długo oczekiwany przeze mnie sequel. Jeszcze w czerwcu chciałbym wypuścić pierwszy rozdział. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Add Napisano Lipiec 29, 2015 Share Napisano Lipiec 29, 2015 Witam, witam i o zdrowie oraz rozdział pytam. Wykopując temat, zadam to kategoryczne pytanie. Co się stało z ostatnim rozdziałem? I jak tam sequel? Czy rozdział następny będzie pisany, czy los go przeczytać będzie nam dany? Z góry dzięki za odpowiedź i życzę miłego dnia. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Add Napisano Sierpień 17, 2016 Share Napisano Sierpień 17, 2016 kolejne opowiadanie godne polecenia, chociaż nie zostało dokończone... chlip... chlip Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Accurate Accu Memory Napisano Sierpień 17, 2016 Share Napisano Sierpień 17, 2016 godzinę temu Add napisał: kolejne opowiadanie godne polecenia, chociaż nie zostało dokończone... chlip... chlip Da, epicka historia Niestety, autor nigdy tego nie ukończył, nie ukończy[raczej]... A ja go od dawna na forum żem nie widział :( A mogło być tak pieknie :( Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Hoffman Napisano Sobota o 13:21 Share Napisano Sobota o 13:21 (edytowany) Opowiadanie powróciło po latach, za sprawą Klubu Konesera Polskiego Fanfika, lecz mnie zeszłotygodniowe czytanie niestety ominęło. Jednakże dziś znalazłem trochę czasu, by nadrobić pierwsze pięć rozdziałów tejże historii, toteż wypada napisać komentarz i pomóc niniejszemu wątkowi wypłynąć na powierzchnię - bo choć typowych dla wczesnej fanfikcji mankamentów tu nie brakuje, to przynajmniej pierwsze wrażenie nakazuje sądzić, iż jest to kawałek historii, do której warto powrócić i której warto dać szansę, i która, z tego co widzę, swego czasu zgromadziła czytelników oczekujących niecierpliwie jej rozwinięcia. Czym zatem "Zerwane Więzi" zaskarbiły sobie sympatię forumowiczów i czy jest dla nich miejsce dzisiaj, ponad dekadę później? Na początek muszę wspomnieć o formie, gdyż ta od razu rzuca się w oczy. Oczywistym było, że, najprawdopodobniej, będzie ona niedoskonała; element czaru wczesnego fandomu, a i autor, z tego, co zrozumiałem po jego wiadomościach, był wówczas maturzystą, sam fanfik powstawał jeszcze wcześniej, toteż możliwe, że nie zdążył nabrać doświadczenia, warsztat dopiero miał się rozwinąć - wszystko to jest zrozumiałe i nie wolno nie brać tego pod uwagę w ocenie fanfika. Przede wszystkim, muszę wskazać na dość niefortunne formatowanie tekstu - z jakiegoś powodu akapity zostały zwężone, tak po bokach strony, jak i na górze, i na dole, co powoduje, że tekstu mieści się znacznie więcej niż zazwyczaj. Jakby autor zapragnął upchnąć go jak najwięcej w ramach pojedynczych stron. Zastosowany rozmiar czcionki, jak i fakt, że z reguły kolejne akapity nie są od siebie należycie oddzielone (niekiedy akapitów brakuje, tak swoją drogą), nie ułatwiają sprawy. Efekt był taki, że lektura wydawała się mozolna; człowiek powoli przedzierał się przez kolejne strony, a nierzadko tekst zlewał się w ściany, na które ciężko się patrzyło. Całe szczęście, że stron nie było zbyt wiele - w ramach poszczególnych dokumentów Google autor zawarł kilka rozdziałów, one same nie są zbyt długie, więc o ile jest mozolnie, o tyle udało się uniknąć zmęczenia czytanym tekstem. Widzę dwa powody tego stanu rzeczy - styl oraz przyjęte tempo akcji. Ale o tym nieco później. Wydaje się, że wystarczyło po prostu powiększyć te akapity, a poszczególne fragmenty dodatkowo oddzielić od siebie, by już byłoby znacznie lepiej. Zwłaszcza, że autor wiedział o co chodzi, gdyż oddzielił od reszty tekstu treści listów czy ksiąg - dlaczego nie zastosował tego dla całego opowiadania? Oczywiście nie obyło się bez drobnych błędów, takich jak literówki, brakujące przecinki, dywizy w zapisie dialogowym, a także wtrącenia w czasie teraźniejszym, gdy całość narracji jest pisana w czasie przeszłym. Jak tutaj chociażby: Cytat Proroctwo, jakie chwilę wcześniej przeczytała, pochodziło jeszcze sprzed okresu, w którym walczyła u boku gryfów, zebr i smoków przeciwko najpotężniejszej istocie, jaka kiedykolwiek chodziła po ziemii. Wojna zakończyła się sukcesem, a przepowiednia okazała się fałszywa. Księżniczka ostatnim czasy wyczuwa dziwne zawirowania energii, które sprawiają, że jej moc słabnie z dnia na dzień. Nie mogąc doszukać się przyczyny, po prostu starała się to kontrolować. Udawało jej się, ale tylko przez jakiś czas. Jest to pierwszy akapit rozdziału drugiego, a zważywszy na to, że na pierwszy składa się krótka, napisana wierszem przepowiednia, czytelnik bardzo szybko dochodzi do zgrzytu, zwraca on jego uwagę. Dobrze, że tego typu wtrąceń w ramach tych pięciu pierwszych rozdziałów jest niewiele. Ale są i trudno o nich nie wspomnieć. Zarazem mamy też literówkę, jedną z wielu. Wiadomo, trzeba, zwłaszcza z perspektywy roku 2025, wziąć poprawkę na czas, w którym powstawało opowiadanie, a także panujący wówczas klimat - cieszyliśmy się tak nowymi epizodami, jak i każdym jednym fanfikiem, kreatywny proces i poznawanie twórczości innych było doświadczeniem ważniejszym niż to, czy forma jest w stu procentach poprawna, czy nie, a świeże i śmiałe pomysły potrafiły niekiedy przyćmić rzeczy, których nie dało się nie zauważyć podczas lektury. Mimo to, pomimo prostej natury tychże błędów, ich mnogość w pewnym momencie zaczyna rzucać się w oczy - tym bardziej, że da się je dostrzec przy łatwych wyrazach i prostych zdaniach. Jak one się tam znalazły? Cóż, każdemu się zdarzyć może. Znajdą się i słowa użyte niewłaściwie: Cytat Kucyk popadał w obłęd i tracił zmysły. Stawał się pustą skorupą, którą powoli wypleniało zło. W zadanym kontekście słowo to mogłoby działać jeśli przyjąć, że zło wypleniało (wyplewiało?) pustą skorupę, którą stawał się dany kuc, ze wspomnianych zmysłów, w domyśle zdrowych zmysłów. Niemniej jest to duża nadinterpretacja z mojej strony, a i tak zdanie to brzmi źle. Poza tym jestem pewien, że tam miało być "wypełniało" - wówczas wszystko gra. Co do stylu, to miałbym tylko pewne zastrzeżenia - zdania złożone, skonstruowane zupełnie nieźle i robiące swoją robotę, przeplatają się ze zdaniami prostymi, krótkimi, występującymi parami albo trójkami, co troszeczkę psuje płynność czytania, jak również wrażenia po poszczególnych fragmentach, ale poza tym... powiedziałbym, że jest naprawdę spoko. Nawet zgrabnie. Mimo niefortunnego formatowania i pewnej mozolności, nie uświadczyłem dłużyzn, zdania okazały się przystępne i dość szczegółowe, bym mógł wyobrazić sobie kolejne sceny, nie natrafiłem na jakieś niezrozumiałe czy chaotyczne fragmenty - co najwyżej te źle użyte słowa czy słowa lub literki zjedzone - wszystko wydaje się z grubsza grać i po prostu spełniać należycie swoje zadanie, czyli przekazywać nam wizję autora. Ponadto odpowiada mi przyjęte tempo akcji, jak również to, że jest ono konsekwentnie utrzymywane, jak dotąd, przez cały tekst. Nie jest ani za szybko, ani za wolno, a po prostu miarkowanie w najlepszym tego słowa znaczeniu - autor nie bawi się w zbędne szczegóły, chociaż mógłby to robić, nie skacze od sceny do sceny nagle, chociaż mógłby to robić, nawet nie atakuje nas dużymi ilościami naraz wątków, ani nie sypie oryginalnymi postaciami jak z rękawa, chociaż mógłby to robić, zwłaszcza, że miał ciekawy pomysł, a sama skala opisywanych wydarzeń spokojnie wyczerpywała pojęcie "epickiej historii". Zamiast tego wybiera sobie główne postacie - jak dotąd jest to księżniczka Celestia i Twilight Sparkle, w rozdziale piątym mamy także i Lunę - wspomina o paru kluczowych bohaterach oryginalnych, koncentruje się na jednym, głównym wątku i po prostu spokojnie prowadzi fabułę, nie męcząc, ani nie nudząc czytelnika. W ogóle, po przeczytaniu tych zaledwie pięciu (a tak na dobra sprawę to czterech), przecież niedługich rozdziałów, miałem wrażenie, jakby wydarzyło się naprawdę wiele, zwłaszcza w przeszłości. Dlatego też uważam, że dzięki stylowi, jak i takiemu, a nie innemu tempu akcji, udało się ustrzec przed wywołaniem u odbiorcy znużenia czytaną zawartością czy przytłoczeniem go tajemnicami z historii Equestrii. A co do postaci, to powiedziałbym, że zostały oddane poprawnie. Jest to wczesny fandom, z tego, co wyczytałem po starych komentarzach w dokumencie, tekst powstawał jeszcze nim ktokolwiek usłyszał o Starswirlu, więc nie należy się tu spodziewać żadnych rewolucji czy rewelacji - Twilight spędza czas głównie na czytaniu, a gdy nie czyta, przytrafiają się jej nietypowe rzeczy, Spike jest Spike'm, towarzyszy bohaterce, jest przy niej gdy trzeba ją pocieszyć, jest też Celestia, która jest Celestią - mentorką lawendowej klaczy, władczynią Equestrii, noszącą na sobie bagaż tak chwil trudnych jak i wcześniej nikomu nie wyjawionych tajemnic, wiele z nich dotyczących także i Luny. Tutaj po prostu wszystko gra, zastrzeżeń nie mam, ale nie mam też nad czym się rozpływać. W ogóle, dialogów jest... niewiele. Ale nie przeszkadza mi to zbytnio. Najwięcej mają do opowiedzenia księżniczki, ale w postaci nie tradycyjnych dialogów, lecz dłuższych monologów, które zostały dobrze oddzielone od zwykłej narracji i dobrze z nią współgrają. Zatrzymują one akcję, ale przez to, że im samym akcji nie brakuje, tekst utrzymuje swoje flow. Także ponownie - wszystko gra. No dobrze, ale jak się ma fabuła, zapytacie? Na tym etapie serial nie miał zbyt rozwiniętego lore, więc lore każdy musiał sobie sam dopisać, jeśli tego zapragnął, a elastyczna fabuła pozwalała w zasadzie na wszystko, ograniczała nas tylko wyobraźnia. A tej autorowi z pewnością nie brakowało - chociaż trochę się obawiałem widząc zapowiedź o epickiej przygodzie, dawnym wrogu, który powraca, wojnie, magicznych paktach i tak dalej. Sądziłem, że jak na początek, to może być zbyt wiele i autora najzwyczajniej w świecie to przerośnie. A póki co, jest naprawdę nieźle. I zważywszy na nostalgię oraz klimat wczesnego fandomu, fabuła prezentuje się przeuroczo. Tego mi właśnie dzisiaj brakuje. Zaczyna się od wierszowanej przepowiedni - na wierszach i rymach się nie znam, ale generalnie jest... w miarę. Zaczyna się spoko, później tu i ówdzie da się odczuć zaburzenie rytmu, ale generalnie pretensji nie mam. Jednakże otwarcie to lepiej nadawałoby się na jakiś prolog aniżeli pełnoprawny rozdział. Potem przeskakujemy do właściwej akcji. Zaczyna się niewinnie, bo od niedomagającej Celestii, która z czasem zmuszona zostaje przejść w stan spoczynku. Gdy wydaje się, że Pani Dnia zaczyna się polepszać, choroba powraca, a ta uświadamia sobie, że odpowiedzi, których poszukuje, mogą znajdować się w "Teorii Harmonii", spisanej przez niejakiego Starlancera. Księga ta szczęśliwie znajduje się w zbiorach Twilight Sparkle, która to po jej lekturze wnioskuje, że przyczyną tajemniczej choroby, na którą zapadła jej mentorka, jest zerwanie więzi z Elementami Harmonii. Gdy pojawia się w królewskim zamku, okazuje się, że Celestii pogorszyło się, a jakby tego było mało, jeszcze tej samej nocy Twilight odwiedza kuc, który później okaże się Doomlancerem - wypaczonym przez zło Starlancerem, który swego czasu znalazł Klejnot Harmonii i podzielił go na sześć elementów. Gdy księżniczka budzi się ze śpiączki, decyduje się opowiedzieć Twilight o nieznanych jej początkach Equestrii, głównie wydarzeniach, których sama była uczestniczką - o odnalezieniu Elementów Harmonii, o potyczce z Discordem, a także o starych sojuszach, pierwszej wojnie z armią Doomlancera, a także klątwie, w wyniku której Luna przemieniła się w Nightmare Moon, a która najwyraźniej teraz "atakuje" Celestię. Poznajemy także prawdziwe powody, dla których Celestia z bólem serca wysłała na księżyc swą młodszą siostrę. Twilight musi zmierzyć się z prawdą i znaleźć sposób na Doomlancera, który nieuchronnie powraca ze swej klatki czasu. To jest tylko ogólny zarys tego, o czym będziemy czytać w ramach tych pierwszych pięciu rozdziałów, ale jak na otwarcie, muszę przyznać, że jest całkiem w porządku i nawet mnie się podoba. Wnikając w treść głębiej, znajdziemy sporo interesujących detali, jak chociażby cechy charakterystyczne ras, z którymi Celestia i Luna zawarły kiedyś sojusz przeciwko Doomlancerowi, skróconą historię tego jak odbyło się przypieczętowanie między nimi przymierza - tu szczególnie spodobał mnie się koncept przekazywanych z pokolenia na pokolenie relikwii, które przedstawiciele poszczególnych ras mieli składać na szczycie Echelonu, każda z tych relikwii przypominała mi o artefaktach rodem ze starych "hirołsów", ale takich z górnej półki i dających absurdalne wręcz bonusy, co ja osobiście uwielbiam - a także wzmianki, jak sądzę, o wymarłych już rasach, o których Twilight nic nie wie, interesująca wydała mnie się także natura klątwy, która rozprzestrzenia się jak choroba między istotami idealnymi, czyli takimi, które mogą dostąpić zaszczytu korzystania z Elementów Harmonii. Kulisy zesłania Luny na Księżyc, okazały się niezłym twistem, wciągnęły mnie zmiany w zachowaniu księżniczek ilekroć Doomlancer wdzierał się do ich umysłu, opis jak to działa, a także próby poradzenia sobie z tym zagrożeniem. Może nie śledziłem tego z zapartym tchem, ale rzeczy te w pełni wystarczyły, by los tych postaci nie był mi obojętny i żebym się wkręcił w fabułę, a opowieści o przeszłości pozwoliły w krótkim czasie stworzyć nastrój wielkości, lecz w tym sensie, że świat przedstawiony jest dużo bardziej rozległy, a jego historia pełna sekretów, czekających na odkrycie. Dodając do tego wizje, magiczne runy, relikwie, klątwy, księgi nie do końca przetłumaczone, podróże do niezwykłych miejsc, uzyskuje się naprawdę przyjemny klimat [Fantasy], idealny przedsmak czegoś przełomowego. I to wszystko, jak już wspominałem, prezentuje się wprost uroczo. Moooże, gdybym miał się czegoś przyczepić, to łatwości, z jaką w rozdziale piątym Luna opowiada swoją historię; na początku mamy sugestię, że temat jest trudny i Celestia nie chce go poruszać, lecz "za moment" Twilight odwiedza Lunę, prosi ją o opowieść, a ta jej opowiada - jak się okazało, że ostatni strzał Doomlancera rzeczywiście był klątwą, jak zaczęła dawać o sobie znać, jak przebiegała przemiana młodszej z sióstr, jakich księżniczki szukały rozwiązań, no i jak ostatecznie doszło do tego, że jedna z nich trafiła na Księżyc i jak na tym Księżycu było. Ale to tylko drobny nitpick z mojej strony. Ale na plus przedstawienie Doomlancera, jako... takiej siły, która mimo pokonania, mimo zamknięcia między światem żywych i umarłych, nadal jest groźna i jest w stanie dosięgnąć celu nawet daleko poza planetą. Dobra robota - bo jego dialog z Twilight nieszczególnie sprzedał go jako poważnego złoczyńcę, z którym się trzeba liczyć; ten moment był dość kreskówkowy. Ale tylko moim zdaniem. Ciekaw jestem jak się to rozwinie. Ostatecznie muszę przyznać, że nawet po latach jest to dosyć ciekawy kawałek tekstu, który ma czym się bronić nawet dzisiaj. Szkoda, że forma jest tak niefortunna; gdyby zaprowadzić do niej małe, ale znaczące zmiany, uważam, że byłaby na tyle solidna, by nie odstawać zbytnio od, może nie współczesnych, ale tych nowszych fanfików. Autorowi nie można odmówić wyobraźni, pomysły ma ciekawe i najwyraźniej wie jak je zagaić w sposób ciekawy, wciągający, a przy tym nie epatując zbytnim patosem czy nadmuchaniem, miejmy nadzieję, że zostaną równie solidnie rozwinięte w kolejnych partiach tekstu. Na razie nie można zbyt wiele powiedzieć o kreacji postaci, zobaczymy. Ponadto pomysły na historię Equestrii wydają się wpisywać w serialowe ramy, nie ma tutaj przesady czy zbytniego skomplikowania. Wszystko jest raczej przystępnie podane i nie idzie się pogubić. Przynajmniej na razie. Ostatecznie, zaczyna się nieźle i wciąga. Nawet dziś, wiele lat po premierze fanfika, widzę w nim ciekawe elementy, które nadal dają radę. Jednocześnie biją od niego kreatywność i śmiałość, tak bardzo charakterystyczne dla wczesnego fandomu, od razu udziela się pozytywna nostalgia, a dla mnie to zawsze jest plus. Zobaczymy co będzie dalej. Kolejne czytanie już dziś Pozdrawiam! Edytowano Sobota o 13:24 przez Hoffman 1 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Recommended Posts
Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony
Utwórz konto
Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!
Zarejestruj nowe kontoZaloguj się
Posiadasz własne konto? Użyj go!
Zaloguj się