Skocz do zawartości

[Multi] Ku chwale światłości!


Recommended Posts

Lars spojrzał w stronę tarasu siedziby, który mijali. Siedział tam wielki, czarny pies będący stadium pośrednim pomiędzy owczarkiem niemieckim, a szakalem. Miał duże, stojące, trójkątne uszy, krótką sierść i wyglądał tak bardzo ponuro i majestatycznie jak tylko może wyglądać pies. Wstał i zniknął gdzieś w cieniu budynku. 

- Zobaczymy. Czekali na zakończenie egzaminu. Za każdym razem kiedy rekrut przeżyje, egzamin uznany jest za zaliczony - odparł, prowadząc chłopaka do wnętrza siedziby. 

Poszli do gabinetu wychodzącego na owy taras. Gabinet znajdował się na parterze. 

Otwarł im mężczyzna, w którym Adam rozpoznał jednego z trzech założycieli Stowarzyszenia. Nie był to Benu. 

- Do środka zapraszam - odezwał się niskim, grobowym niemalże głosem. Ciekawostką było to, że podłogi w gabinecie nie było widać pod warstwą piachu. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 879
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Również spostrzegł psa. Patrzył na niego z lekkim podejrzeniem. Za młodzika, miał kilka okazji spotykać się z takimi czworonogami. Jakoś tak było, że zawsze musiał uciekać.

- W sumie logiczne. Przeżyje, znaczy użyteczny. A przynajmniej trochę.

Spojrzał na członka stowarzyszenia. Może by i próbował zgadnąć kim on jest, ale nie miał ochoty. Nawet...bardzo.

- I znowu piach. Ciekawe, czy zdarzył się przypadek że ktoś zrobił im dowcip i pozbył się go.

Podążył dalej za Larsem, wewnątrz gabinetu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pies widziany wcześniej siedział w gabinecie przy oknie, gapiąc się badawczo na Adama. 

- Usiądź - powiedział mężczyzna, wskazując fotel. To tutaj stała szafa, do której Adam "wszedł" na pierwszy egzamin. Mężczyzna tymczasem wyjął z innej szafki drewniane pudełko pokryte hieroglifami, po czym - odwrócony do chłopaka plecami - zaczął w nim coś energicznie mieszać. Owocem tego był gliniany kubek podany Adamowi z gęstą, bursztynową breją w środku.

- Najlepiej wypić na raz - stwierdził.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak mu kazali tak zrobił. Zasiadł spokojnie na miejscu rozglądając się po pomieszczeniu. Patrzył na psa, zastanawiając się czy aby to też nie jest demon. Choć to bardziej niż pewne.

Widząc kubek, zmarszczył brwi. Wyglądem to to nie zachęcało. Ale cóż. Chwycił za ucho i zbliżył do ust.

- No to zdrowie - szepnął, od razu przechylając, a zawartość wlewając do gardła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciecz wlała się do gardła, rozgrzewając je. Nie była ciepła, ale zapewne miała w sobie jakąś zawartość alkoholu. Była też dosyć gorzka i miała korzenny smak. Z początku nie było najlepiej, bo aż wykrzywiała twarz, ale chwilę później Adam poczuł, że powoli zaczyna czuć się lepiej. Potrzebne było parę minut, nim przestał krwawić, ale rany wciąż jeszcze nie były zasklepione. 

Mężczyzna podszedł do niego z bandażami, a Adamowi rzucił się w oczy pewien... Stół, stojący we wnęce pomieszczenia widocznego z pokoju. To plus hieroglify dosłownie wszędzie sugerowało, że facet może faktycznie znać się na bandażowaniu, tyle, że w nieco innej... Formie. Jego klienci mogli zazwyczaj być martwi. 

- Stół do mumifikacji - wyjaśnił, widząc spojrzenie chłopaka. - Pamiątka z dawnych czasów. Ciało musi być dobrze zachowane, aby przetrwało podróż do zaświatów, więc nie powinieneś się wyrywać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzymaj się! Nie takie rzeczy piłeś! - zacisnął zęby, kiedy nabój przepływał przez jego gardło. Cóż, przynajmniej krew już go nie opuści.

Egipcjanin. Jeszcze się okaże że mam przed sobą Anubisa a ten szakal to Set.

- Powiadasz? No cóż, nie będę się kłócić, ty jesteś specjalistom z błogosławieństwem Ozyrysa - pokiwał głową. Po chwili sobie coś uświadomił - Ej! Moment. Jaka podróż do zaświatów? Ja chcę jeszcze pożyć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Chcieć to by każdy chciał - odparł mężczyzna, nieco zawiedziony. - Po ostatnim miałem nadzieję, że przestraszysz się choć trochę, ale najwyraźniej nie doceniłem. I pieprzyć Ozyrysa - stwierdził. Wziął jedną rolkę bandaża i najpierw zdecydował się na opatrzenie ran na rękach, potem zakleił jakimś żelowym opatrunkiem największą ranę na karku, na końcu zajął się nogami. 

- Gotowe. Ale co się odwlecze... Zobaczysz jeszcze. W każdym razie powodzenia i nie namawiam, ale w przypadku zgonu... Wiesz kogo szukać - powiedział z uprzejmym uśmiechem,  zupełnie jakby to nie brzmiało szczególnie ponuro. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Aha. W porządku - już się nie zamierzał wyrywać, bo i powodu nie miał.

Wstał z miejsca, poprawiając ubranie.

- Zapamiętam. Znając moje szczęście, to jeszcze parę razy się spotakmy. Dzięki - już miał wychodzić - A tak zapytam. Jak cię zwą? Wiesz, żebym się orientował.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- An Apraesis. Pierwsze dwie litery imienia i nazwiska, niesamowicie sprytna gra słowna - rzucił ironicznie. - To stare imię. Większą podpowiedzią jest on - wskazał na majestatyczne psisko w pokoju. Od momentu w którym Adam wszedł pies nie poruszył się ani o centymetr, trwając niby bazaltowy pomnik. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Faktycznie, dość szczwane. Ale co się dziwić. Starożytność cechuje ilość ciekawych imion. Podpowiedzią? - zerknął ponownie na psa. Czy szakala. Nie specjalnie coś zauważył, a tym bardziej nie zdziwiło go że ten zastygł.

- To jest...wysłannik Anubisa czy Seta? Bo nie wiem czy się go bać czy nie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Bingo, pierwsza odpowiedź. To moje oczy, uszy i węch. Set nie miał absolutnie nic wspólnego z psowatymi kiedy żył. Niestety, okazuje się że nawet bogowie umierają w odpowiednich warunkach. Nie zabija nas srebro, ani żadna inna broń. Nie zabija nas trucizna ani choroba. Umieramy naturalnie, z niedoboru... Wiary - odparł, a w ostatnie słowa wkradła się na nowo ponurość. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tak sądziłem. Myli mi się który bóg miał postać kojota. No cóż...Horus prawie zmarł, kiedy ukąsił go skorpion. Ale jak to wiary? Myślałem że Egipscy, Greccy, Ryzmscy, Północni bogowie są zapomniani i raczej nikt nie oddaje im czci - Był dość zainteresowany słowami...chirurga.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- O, większość żyje. Myślisz że będziesz miał do czynienia tylko z demonami? O, nie. Dlatego też istnieje stowarzyszenie - odparł. - Śpią, albo błąkają się, na wpół szaleni. Ale czasem się budzą. Czasem mają przebłyski. I wtedy zaczyna się problem. Niektórzy dobrze się kamuflują, niemal każdy potrafi zmieniać kształty. Twoje szkolenie nie skończy się, póki nie umrzesz. To jest robota w której uczysz się całe życie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- W sumie sądziłem że będę musiał sobie radzić z chodzącymi rybami, wielkimi skorpionami, wikingami ożywieńcami, albo coś tym rodzaju. Ale skoro mówisz, że na mojej drodze staną też Mars, Sechmet, Kronos, albo Swarożyc, to może być dużo bardziej interesująco. A skoro mówisz że są w oszaleli, to czy istnieją tacy obudzeni, ale stojący po stronie Stowarzyszenia?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

An podniósł brwi. 

- Właśnie ci się przedstawiłem. Jestem jednym z trzech założycieli i każdy z nas jest starym bogiem. Benu, Hel i ja. Zapytałeś o Anubisa i Seta, odpowiedziałem, że chodzi o tego pierwszego. Jestem nim - odpowiedział. - To nie ty reklamowałeś się jako ten doskonały strateg i intelektualista? - zapytał ze złośliwym uśmieszkiem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Słuchaj. Musiałem przedrzeć się przez bandę wymyślnych testów, potem stawić czoła wyspiarskim klimatom, spotkałem teoretycznie swoją rodaczkę, niby coś do niej poczułem, a ona chciała mnie utopić. Wjęc miej dla mnie trochę litości, dzięki ci. - powiedział jednym ciągiem, trochę ironicznie, przecierając przy tym oczy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Spotkasz znacznie więcej, testy były tylko dwa, a ty wyszedłeś z nich praktycznie bez szwanku, więc jeśli ci to przeszkadza, zastanów się, czy to robota dla ciebie. A teraz zmykaj, zanim zdążysz mnie zirytować, a ja przypomnę sobie dawne czasy kiedy nie byłem tylko reliktem i postanowię przypomnieć tobie dlaczego bogom należy się szacunek - rzucił, już odrobinę mniej przyjaźnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dobra. Dobra. Do zobaczenia - kiwnął głową i wyszedł - Egipcjan wyrżnęli Rzymianie, tych pokonali barbarzyńcy, ci przeszli na chrześcijaństwo. Wikingowie, Słowianie, tylko Konstantynopol jest islamski. Nawet ludy Ameryki odrzuciły bożków, przyjmując katolicyzm. Obecnie jest buddyz, islam, judaizm i sporo odmian chrześcijaństwa. On i jemu podobni są reliktem dawnych czasów. Boją się zapomnienia, że przestaną ich czcić. A widocznie moją rolą w tym wszystkim jest pozbycia się pojedynczych pionków, które zapomniały, iż krzyżowcy, legioniści czy konkwistadorzy ich wyrżneli. Ciekawe...może są jeszcze jakieś grupy potomków rycerzy-ekstremistów, próbujących się pozbyć tego tałatajstwa? Hmm - powiedział do siebie.

Edytowano przez Hetman WK
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety, nikt nie odpowiedział. Lars gdzieś zniknął, rany Adama zostały opatrzone, a w korytarzu nie było nikogo innego. Mógł więc zmyć się pełnoprawnie do domu i wreszcie odpocząć po dość intensywnej, zmieniającej światopogląd nocy. 

A to był dopiero początek...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozejrzał się po korytarzu. Wzruszył ramionami, zmierzając do wyjścia. Nim wyszedł z budynku, dopiął kurtkę. Chciał już iść do domu, przekręcić zamek kilka razy, a potem paś na łóżko, żeby odespać ten cały dzień. W czasie marszu, począł myśleć, co go jeszcze spotka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W drodze nie stało się nic nadzwyczajnego. Nic nadzwyczajnego nie stało się również w trakcie czasu od powrotu do domu do momentu zaśnięcia, który nadszedł niebywale szybko. 

Adam był tak wyczerpany i zmarznięty, że nawet nie pamiętał kiedy zasnął. Obudził się w tej samej pozycji w której zapadł w sen. 

Słońce przebijające się przez chmury świeciło już jasno. Było południe, ale nie musiał się spieszyć - Lars powiedział, że tryb życia odtąd będzie nocny. I że w razie czego może go szukać w kaplicy cmentarnej. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ta...znacznie lepiej - pomyślał, kiedy wszystkie organy zgodziły się że czas na podniesienie się już nadszedł. Spełzł z łóżka, przecierając oczy. Zaczął dybać, co przez resztę dnia robić. Do wieczora miał mnóstwo czasu, więc problem. Podstawowe instynkty wzięły jednak górę. Postanowił sprawdzić lodówkę, aby dowiedzieć się czy będzie musiał spacerować do sklepu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W lodówce był słoik z musztardą, ketchup, ser żółty, jogurt i mleko. W kuchni był też chleb i makaron i to było właściwie wszystko. Wkrótce będzie musiał pójść do sklepu. 

Zawsze mógł też skoczyć do Stowarzyszenia, ponieważ dostał dostęp do bogatej tamtejszej biblioteki. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skrzywił się na widok swoich wiktuałów - Dobra żołądek. Mi się nie chce robić, a ty i tak nie będziesz pożywiony. To robimy w ten sposób. Jak zgłodniejemy...to coś wykombinuje. Hmm...w sumie...skoro tych bożków trochę jest...powinienem uzyskać lepsze rozeznanie.

Postanowił wybrać się do siedziby Stowarzyszenia i poszperać w archiwach. A jak nie trafi, to kogoś zapyta gdzie pokój. Zatarł ręce, przechodząc do przedpokoju, aby się ubrać, wyjść, przed to zamknąć drzwi, i spacerkiem przejść się do swojego celu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W budynku znajdował się drogowskaz informacyjny wskazujący drogę między innymi do biblioteki. 

Drzwi do niej były wielkie, dwuskrzydłowe i uroczyste. W środku natomiast sala była równie imponująca. 

Była odpowiednikiem dwóch pięter. Drzwi wychodziły na balkon podtrzymywany drewnianymi filarami, od którego odchodziły zakręcone schody. Na obu piętrach rozciągały się regały z księgami, plikami czy nawet zwojami. Na dole widać było czytelniejsze - parę stolików z krzesłami i fotele pod półpiętrami. 

Przy wejściu było biurko, przy którym siedziała podstarzała bibliotekarka, wyglądająca jak chyba każda standardowa osoba w tym zawodzie - zakurzona, w granatowej marynarce kobieta po pięćdziesiątce w okularach i ciasno spiętym koku. Chuda.

- Dobry - odezwała się.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...