Skocz do zawartości

[Multi] Ku chwale światłości!


Recommended Posts

- No nie powiem. Ładnie, ładnie - rozejrzał się. Spostrzegł bibliotekarkę. Podszedł spokojnie.

- Dzień dobry - powiedział, oczywiście dość cicho - Prze panią, jestem tu nowy i chciałem trochę pogłębić swoją wiedzę. Mogłaby mi pani powiedzieć, gdzie znajdę coś w stylu...nie wiem. Bestiariusza, albo historii stowarzyszenia, czy czegoś w tym stylu?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 879
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Kobieta sięgnęła do szuflady biurka i podała Adamowi cienką książeczkę.

- Nie musisz oddawać - poinformowała. - Bestiariusz jaki konkretnie? Mamy sporo. Uporządkowane regionami, gatunkami, do wyboru, do koloru. Co najbardziej interesuje? Mogę dać na początek podstawę, jeśli jesteś nowy, a daje głowę że jesteś bo nigdy cię tu nie widziałam. "Klasyfikacja bestyj wszelakich. Nadzwyczajnych rzeczy opisanie" autorstwa brata Hieronimusa. Do tego księga "O ludziach skorumpowanych magyi oddanych". Magowie i inni. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dziękuje? - szepnął książkę - Co do konkretów...bestiariusz opisujący stwory czy demony, na Wyspach Brytyjskich...oraz w rejonie Niemiec a także coś sięgającego do początków stowarzyszenia. Jeżeli jest taka możliwość.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bibliotekarka wskazała książeczkę.

- Tu cała historia. Co do reszty... Proszę za mną - powiedziała, wolno wstając od biurka i ruszając w stronę morza regałów. 

Czas w bibliotece zleciał bardzo szybko. Ani się Adam obejrzał, a już była piąta. Niebawem zatem mógł się zacząć kolejny jego "dzień".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podążył za bibliotekarką.

Był tym typem osoby, którego czytanie jakoś specjalnie nie nudziło. Wręcz przeciwnie. Właściwie to tylko ta ilość różnego rodzaju dziwactw, wydała mu się przytłaczująca. Podczas wertowania jakiegoś dzieła zerknął spokojnie na zegar. Spojrzał kolejny razy, orientując się że jest już piąta - Ale ten czas zapiernicza - Postarał się odłożyć wszystkie pozycje na swoje miejsce i udać się do wyjścia.

- Do widzenia - rzucił na odchodne - Dziękuje za pomoc.

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I tak przez najbliższy tydzień Adama dopadł zaskakujący spokój. Nie było żadnych zleceń dotyczących stworów grasujących w okolicy (prócz jednego drobnego goblina, który po ingerencji musiał uroczyście przeprosić za swoje występki w postaci gubienia ludzi i został zmuszony do wyprowadzki z miasta na równiny, gdzie przestał komukolwiek szkodzić). 

Owszem, inni członkowie Stowarzyszenia mieli dużo do zrobienia. Adam słyszał o całej grupie wysłanej do Szanghaju i drugiej wysłanej do Tanzanii, choć nie poznał szczegółów. Nie widywał się też zbyt często z Larsem. Ale w końcu spokój minął. 

Został wezwany o godzinie szóstej do sali konferencyjnej, która w rzeczywistości była dość mała. Przed nią zauważył czekającego już Larsa, który zlewał się z cieniem pod ścianą. Obok stał też chłopak, którego Adam widział na egzaminach wstępnych i jakaś kobieta w przeciwwiatrowej kurtce, przeglądająca coś na telefonie. Oboje musieli być członkami Stowarzyszenia i nikomu najwyraźniej nie pozwolono jeszcze wejść. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze to spokój mu odpowiadał. A cały tydzień...to coś czego nie doświadczył od dawna. Pół biedy, bo mógł przesiadywać w bibliotece. Ale nic co dobre nie może trwać wiecznie.

Do siedziby wszedł w miarę wcześnie. Nie chciał się spóźnić. Już miał podejść do Larsa, kiedy dostrzegł dwójkę pozostałych. Oparł się spokojnie o ścianę, czekając na rozwój wypadków.

- Panowie. Co sądzicie? Czujecie coś...podejrzanego, albo obcego?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jakby to powiedzieć... Wyczuwam dużo niepokoju - odezwał się Hetman. 

Ktoś tam siedzi i łączy się z drugim światem. 

- Naszym światem. 

- To miałem na myśli. 

Wejść - rozległ się głos ze środka. Głos należał z całą pewnością do Ana.

Wewnątrz panował półmrok. Odsunięto krzesła, tworząc okrąg wewnątrz sali. Podwyższenie na którym zazwyczaj odbywały się przemówienia bądź też wykłady było zasłonięte ciemną zasłoną, zza której widać było pojedynczy płomień świecy. Na lewo od zasłony siedział czarny pies, którego Adam miał już okazję wcześniej widzieć. Wewnątrz kręgu stała kobieta, zapewne jedna z trzech założycieli obok Anubisa i Benu.

- Proszę usiąść - odezwała się szeptem. - To kolejna ze spraw. Uznaliśmy, że warto aby członkowie mający związek ze światem zmarłych usłyszeli pewne... Niepokojące doniesienia - dodała. Przyłożyła palec do ust i nakazała usiąść. 

Lars i dwójka nieznanych towarzyszy spełniła prośbę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Naprawdę? Ciekawe.

Wszedł do środka sali, rozglądając się. Przeszedł go dziwny dreszcz. Bardzo nieprzyjemny. Widząc psa oraz Anubisa, lekko dla niego atmosfera się rozluźniła. Spojrzał na kobietę, która zaczęła przemowę. Nie widząc w sumie żadnych przeciwwskazań, usiadł na wolnym miejscu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez pierwsze pół godziny nie działo się nic. Chłopak towarzyszący kobiecie w kurtce wyraźnie się nudził, Lars siedział jak posąg konkurując z czarnym psem (Anubisa nie było widać), kobieta przysypiała, a założycielka siedziała na krześle, przysypiając. 

I nagle ciszę przeszył wrzask. 

Zasłona spadła przy nagłym podmuchu przeraźliwie zimnego wiatru. Za nią po turecku siedziała kobieta w średnim wieku, chuda i bardzo blada. Włosy miała rozpuszczone, wokół niej unosiły się malutkie, białe światełka. Miała półprzymknięte oczy i wyglądało na to, że jest w transie - nawet kiwała się jak w transie. 

- Setki! Tysiące! I wydało morze umarłych, którzy w nim się znajdowali, również śmierć i piekło wydały umarłych, którzy w nich się znajdowali... Otwarły się groby! Otwarły we wnętrzu wysp, a i następne się otworzą... - przemówiła niskim głosem. Potem zakaszlała i odezwała się znowu. 

Mamo, wróciłam. Halo, Andres? Powiedz Myrnie, że niedługo przyjdę ją odwiedzić. Jesteśmy ich oczami i uszami. Magia to wynaturzona, magia to plugawa. Tylko jeden jest mistrz, tylko jeden jest uczeń... Teraz. Ale powstaną, powrócą... Jeśli ich nie powstrzymamy! - wycharczała. Teraz głos na zmianę był niski i wysoki. Co bardziej niepokojące, brzmiał jak całe mnóstwo głosów.

Kobieta wzięła głęboki wdech i... upadła do tyłu. Nie umarła, po prostu skończył się kontakt. Zapadła cisza. 

- Lydia mówiła, że nie mogła spać. Chcieli z nią rozmawiać - wyjaśniła założycielka. 

Edytowano przez Arcybiskup z Canterbury
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czekając zastanawiał się, kim są pozostali niższego stopnia. Jeżeli przyjdzie im pracować razem...to lepiej się rozeznać.

Słysząc wrzask, zakrył uszy, lekko się przy tym wzdrygając - Nie cierpię niespodzianek - Przeszedł go dreszcz, po podmuchu zimnego wiatru. Swoją uwagę skupił na kobiecie. Kiedy pierwszy raz się odezwała, patrzył z zainteresowanie, ale im dalej w las, tym bardziej czuł się przestraszony. Nawet po cichu się pomodlił. - Co to za cholerstwo? Czy ja naprawdę muszę ciągle spotykać nawiedzone baby? Co ja takiego zrobiłem? Z tego wszystkiego pojął tylko że jest zagrożenie ze strony wielkiej armii truposzy. Jak tylko wiedźma padła na ziemie, to w sumie poczuł ulgę że nie musi słyszeć tych  jęków.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobieta w przeciwwiatrowej z powrotem zaczęła robić coś na telefonie, niewzruszona. 

- Chris - odezwała się. 

- Gdyby nie uczeń, podejrzewać by można dawne bóstwo zaświatów bądź ogromnie potężnego ducha. Jak mniemam chodzi o magów, bowiem mowa była o wynaturzonej magii. Moja odpowiedź to: nekromanta - wyrecytował jak rasowy kujon. 

- Zuch chłopak. Pojedziemy, pojmiemy, wrócimy. Ktoś zgłasza jakieś protesty? - zapytała kobieta. 

- To nie zwyczajne zmory - odezwał się swoim śliskim jak jedwab głosem Lars. 

- Za godzinę na parkingu, dziękuję. Zbierz się, Chris - odparła kobieta, mając go w poważaniu. I oboje wyszli. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ledwo mógł się zorientować, co się w sumie obok niego dzieje. Spojrzał na dziewczynę, a ta już wyszła. Pierwsze co mu wpadło do głowy, to:  Co tu się na wszystkich władców Rzeczpospolitej dzieje? Dobra. Uspokój się. Nie takie dziwactwa miałeś przed sobą...Panowie, opinia. Bo jest tego zbyt wiele.

Zwrócił się do Larsa.

- Słuchaj...mam takie pytanie...tamten chłopak to robot, tak? Bo mam dziwne przeczucie że chyba tak jest - chciał powiedzieć, ale postanowił poczekać.

- Co miałeś na myśli, mówiąc ,,nie zwyczajne zmory"? - zapytał spokojnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Poradzimy sobie, Hel. Zajmijcie się porządkowaniem swoich spraw - odezwał się Lars. Kobieta, Hel, przyjęła to z nieukrywaną ulgą. Jej pedantycznego wyglądu sekretarki dopełniał tik nerwowy w postaci wycierania sobie co i rusz rąk w chusteczki. Pokiwała głową i podeszła nerwowym krokiem do zemdlałej kobiety-medium. 

- Chcesz mi powiedzieć, że nie wiesz, kim jest nekromanta? Będąc poniekąd nekromantą? - zapytał mentor, kierując się z wolna w stronę wyjścia. Nie wyglądał na niezadowolonego. Nie brzmiał, jakby taki był. Ale on ogólnie nie okazywał emocji, a w przekazie kryło się głęboko zakamuflowane niezadowolenie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powodził przez moment wzrokiem za kobietą.

- Nie no wiem. Tylko tamten chłopak powiedział nekromanta a ty odpowiedziałeś że to coś gorszego. To mnie lekko zmyliło - podążył za mentorem - A ten. W ogóle ten...Chris, to robot, nie? A dziewczyna to jego konstruktorka? Wiem, może pretensjonalne pytanie, ale wolę się upewnić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Powiedziałem, że nekromanci nie są zwykłymi zmorami, zleceniami na dwie godziny. Są... ludźmi - powiedział. Ostatnie słowo zabrzmiało tak, jakby ludzie byli najgorszymi z istot, z którymi można mieć do czynienia. - I nie, nie jest robotem. Ale jest przydatny w tropieniu celów i bez niego nie znaleźlibyśmy nekromanty i jego ucznia, zanim ci nie przywołaliby ożywieńców, co zapewne planują - uciął, jakby wcale nie chciał zajmować się tematem przyszłych współtowarzyszy. 

- Nekromanci to magowie trudniący się kontaktami ze zmarłymi. Jeśli duchy które wzywają wyrażą zgodę na współpracę, nie jest to nic złego. Ale są też ci którzy posługują się ciałami bądź postępują wbrew woli duchów. Pod koniec XIX wieku zniszczyliśmy bractwo nekromantów pochodzące z zachodniej Rumunii i wydawało się, że to już ostatnie z nich. Niestety okazać się może, że nie. 

Podążał w stronę schodów prowadzących do piwnic. Tam znajdowały się magazyny. Lars przekręcił kluczyk w pierwszych drzwiach w długim podziemnym korytarzu i wszedł do środka, by zaraz potem zapalić światło. 

W środku była cała masa... wszystkiego. Półki ze szklanymi słoikami z różną zawartością, fiolki, skrzynie. Otworzył jedną z nich, w której leżały zwinięte równo metalowe łańcuchy o drobnych ogniwach. 

- Weź jeden. Są pokryte srebrem, ja nie mogę ich dotknąć. Działają jak pęta na stworzenia posługujące się siłami mrocznej magii albo z niej pochodzące. Bardzo bolesne, potrafią oszołomić. Słabsze osobniki nawet zabić. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Aha. O to chodzi - odrzekł - Są nekromanci. Brakuje paladynów.

Podążył za nim do piwnic. Szczerze nie za bardzo interesowała zawartość półek. Nie licząc tych skrzyń.

- Skoro tak sądzisz - chwycił za jeden ciąg ogniw, ważąc je w dłoni.

- A co możesz mi powiedzieć o tamtej dwójce?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Człowiek i człowiek. Skuteczni - odpowiedział zdawkowo. Łańcuch był dosyć ciężki i żeby kogoś tym skrępować pewnie trzeba było nabyć wprawę. Przynajmniej kogoś, kto nie został uprzednio znieczulony. 

- Ufam, że masz przy sobie posrebrzany nóż, który ci dałem.

Lars zaczął kierować się z powrotem na górę, uprzednio zamknąwszy na klucz drzwi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I niebawem byli znów w podróży. 

Zdecydowali się jechać samochodem kobiety, która przedstawiała się jako doktor Polly Richardson. Doktor Richardson uwielbiała mówić. Na samym początku już objaśniła, że mają parę godzin by dotrzeć do Anglii, ponieważ jak to odkrył Chris, wszystko miało dziać się parę kilometrów od jakiejś małej wsi w centrum Wielkiej Brytanii. Richardson była nieco irytująca ze swoją pewnością siebie i zachwalaniem Chrisa. Prowadziła samochód, Lars siedział obok, a Adamowi i Chrisowi miejsce przypadło na tylnych siedzeniach terenowej Toyoty. 

Chris milczał. Był chudy, miał zakręcone, brązowe włosy i okulary grube jak denka od butelek. Miał ze sobą książkę, którą namiętnie czytał. Nie odezwał się ani razu od początku podróży. 

Jeśli chodziło o ekwipunek Adama, to w plecaku miał dwie kanapki, butelkę napoju, łańcuch, nóż, jabłko, plastry, bandaże, ubrania na zmianę, telefon, latarkę i kompas. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie przeszkadzał mu nadmierny zasób informacji, którym pani doktor chciała się podzielić. Oczywiście, raczej nic nie zapamięta, ale nie nudziło go to. Zastanawiał się tylko, co może go spotkać gdy dojadą na miejsce. Ukradkiem, aby wzbudzić jak najmniej podejrzeń, zerkał na treść książki Chrisa, żeby dowiedzieć się, co go tak zainteresowało.

- Hetman. Ty może będziesz lepiej obeznany. Na terenach dzisiejszej Rumuni, byli jacyś czarnoksiężnicy? Znaczy czy może słyszałeś?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Książka czytana przez Chrisa nosiła tytuł "Obiekty astronomiczne" i wyglądała jak czyjaś praca naukowa. Chris kątem oka zauważył, że Adam się gapi, więc lekko, płochliwie niemal przymknął książkę. 

To nie są już moje czasy, Adamie. Słyszałeś. Pod koniec XIX wieku ich zniszczono. Jeśli nawet istnieli kiedy istniałem ja, musieli żyć w tajemnicy. Poza tym, wyznawałem wiarę, że lepiej obawiać się żywych, niż martwych - odpowiedział Hetman.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- O nie. Ja się od ścisłych trzymam z daleka - odsunął głowę, ponownie patrząc przez okno - Spokojnie, przyjacielu. Ja ci tego nie ukradnę - pokiwał głową.

- Myślałem że mi dasz jakieś informacje na ten temat. W sumie to mieli dobre pole do rozwijania się, bo przecież Rzeczpospolita była krajem bez stosów. No i władze były zajęte czym innym.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpowiedziałem. Nie wiedziałem o ich istnieniu. 

Miejscem docelowym była wioska Avenbury. Szczęśliwie Adamowi udało się przespać większą część podróży, bo trwała ona dosyć długo - koło dziewięciu godzin. Większość czasu Richardson trajkotała, nadrabiając za pozostałą trójkę podróżujących. Zatrzymywali się dwa razy, żeby zatankować. 

Dojechali wczesnym świtem. Adama bolał kark - musiał krzywo się ułożyć. Trzasnęły drzwi od samochodu. Larsa nie było w pobliżu, zapewne przez nadejście dnia. 

Było ładnie. Zatrzymali się w niewielkiej uliczce (choć najprawdopodobniej wszystkie uliczki w Avenbury były małe) zabudowanej kamiennymi domkami. Wieś była mała i głównie otoczona lasami i polami uprawnymi. W chwilach przebudzeń Adam widział kamienne murki dzielące pola. 

Chris bez słowa stanął obok auta gapiąc się w ziemię, a Richardson się przeciągała. 

- No, chłopcy. Zapakujemy się do moteliku i urządzimy niezłą wycieczkę krajoznawczą. Lubisz bardzo stare zabytki, Adamie? - zapytała wesoło. Richardson bywała irytująca, ale dało się ją lubić. Jej twarz poznaczona lekkimi zmarszczkami zawsze miała radosny wyraz, a rude, krótkie i zazwyczaj w nieładzie włosy tylko ten efekt potęgowały. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Co? Już? Jesteśmy na miejscu? - pomyślał budząc się. Rozmasował powoli bolący kark. Spojrzał przez okno, patrząc na mieścinkę, czyli wizytówkę wysp. Obok Londynu i floty. - Mury dzielące pola...to już płoty nie wystarczą?

Zerknął na przód.

- Pani doktor, jeżeli ktoś da mi wybór, czy wybrać się nad morze za darmo, czy wybrać się do starego zamku...to zapłacę z własnej kieszeni - odrzekł spokojnie, wychodząc na zewnątrz - Choć trudno mi orzec, czy gdzieś w okolicy są jakieś starsze budynki. Przynajmniej z poprzedniego stulecia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...