Skocz do zawartości

Pinkamena vs Pinkie Pie - Pierwsze Starcie!


Lemuur

Recommended Posts

Im więcej przyjaciół, tym mniej spokoju i wygody. Wiem, że niektórzy preferują wrzaski, trzaski i hałas, jaki zwykle powoduje grupa osób powyżej dwóch, mimo to spokój jest...spokojny. Przy posiadaniu wielu przyjaciół szanse na odpoczynek od nich i poświęcenie trochę czasu tylko sobie bywają złudne.

BlackHawk, argument o zdrajcach jest nieśmiertelny, jak zapewne udało Ci się zauważyć. Argumentów mamy sporo, czekać należy jednak na odpowiedni moment. Po co pokazywać przeciwnikowi karty? To świadczy tylko o głupocie.

Z przyjaciółmi można się sprzeczać. Nie mówię tu o poważnych kłótniach, ale o takich pyskówkach o pierdołach. One męczą. Traci się na nie cenny Czas. A spokoju jak nie było tak nie ma.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popieram opinie moich poprzedników i twierdzę, że życie w samotności, to nie jest życie, to wegetacja. Życie, zaczyna się wtedy, gdy ma się je z kim przeżyć, a nie siedzieć samemu w kącie. I ponownie jak kolega BlackHawk, powiem, że przyjaciel "zdrajca", to nie jest przyjaciel. Bello, owszem można się kłócić ze znajomymi, lecz to oni nam pomogą jak coś, będąc samemu NIK nam nie pomoże. Przyjaciel, to nie jest nasz przeciwnik, a sojusznik jak już, należy o tym pamietać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapewnienie sobie jak najwygodniejszego standardu życia jest przecież wręcz instynktem pierwotnym. Czy zwierzę będzie odchodziło od spokojnych żyznych pastwisk / bogatych łowisk? Nie, po to by zapewnić sobie wygodę. Czy roślina będzie rosła na suchej, jałowej glebie? Nie, przecież to nie byłoby dla niej zbyt miłe. Czy człowiek będzie świadomie pchać się w bagno? Nie, to wręcz nielogiczne. Tak więc unikamy rzeczy które mogły by nie być dla nas wygodne. To naturalne, instynktowne zachowanie.

Ktoś kiedyś napisał, że przyjaciel będzie z nami dzielił troski i problemy. Więc będąc dla innych przyjaciółmi mamy obowiązek pomagać mu w trudnych chwilach. Czy to wygodne? Nie. Primo - musielibyśmy sami się dociążać, brać na siebie problemy innych. Secundo - trzeba by wyciągać przyjaciela z każdego bagna, ryzykując, że też się w nie wpadnie. Tertio - Bylibyśmy zmuszeni poświęcać czas na rozwiązywanie problemów innych, zamiast skupić się na swoich. Ten cenny czas. Bo życie płynie, nie mamy nieograniczonej ilości czasu. Więc może lepiej byłoby żyć wygodnie, cieszyć się spokojem i nie przejmować innymi, zamiast harować aby reszcie było dobrze?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na nasze szczęście jesteśmy ludźmi nie zwierzętami, a kucyki n MLP mają więcej wspólnego z człowiekiem niż z zwierzęciem.

RedSky doskonale to powiedziałeś, cały czas narzekacie, że przyjaciele was zdradzają, trudno nie zdradzić gdy przyjaciel i tak ci nie ufa.

Mówicie, że przyjaciel wam nie pomaga, trudno pomagać komuś kto nawet, nie będzie próbował pomóc ci bo jak to powiedziałeś "to nie wygodne"

Niestety przyjaźń działa w dwie strony!

A tak wracając do tematu. Naprawdę myślicie że siedzenie na wygodnej kanapie w samotności i całe życie jedynie kłócenie się z myślami jest dobre na dłuższą metę. Po chwili góra dwóch człowiek zaczyna się tym nudzić, a skoro te kucyki są oparte na ludzkich charakterach, to one też się tym znudzą ponieważ są istotami stadnymi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż powiem tak, lepiej jest iść trudną drogą i płynąć w górę rzeki, niż iść na łatwiznę i żyć jak glon, płynąć z nurtem. Życie nigdy nie jest łatwe, lepiej się na to nastawić, bo niezależnie, czy mamy znajomych, czy nie, kłopoty same nas znajdą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten kto spędził swe życie samotnie, nigdy go nie zaznał. Do źródła dojdziesz idąc w górę rzeki a nie z jej prądem. Oczywiście można pójść na łatwiznę, wygoda jest w końcu wygodna prawda? ale można też pójść trudną drogą...ale nie mówię że będzie łatwo, mówię że będzie warto. Każdy potrzebuję odrobiny szaleństwa jak i odrobiny spokoju.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale nie mówimy tu o jakimś bagnie, ani zagrożeniu. Mówimy o naszych kumplach! To, że czasami przeszkadzają nam i hałasują, powoduje że chcemy odprężyć się, odpocząć i pobyć w zacisznym miejscu. Nie znaczy to jednak że mamy zostać w jakiejś ciemnej "norze" do końca swojego życia w samotności. To jest świat kochających się kucyków, Equestria. Pinkamena to najbardziej smutna, samotna, ponura i dziwna klacz na całym świecie.

Dajmy na to przykład: Jesteśmy chorzy, od tygodnia/dwóch nie chodzimy do szkoły i prawie wcale nie ruszamy się z łóżka. Czy to nas uszczęśliwia? Albo nie, inaczej. Samotność i smutek jeszcze bardziej nas dołują i "dobijają", nie pomaga to w chorobie. Oczywiście, gdy mamy prawdziwych przyjaciół, odwiedzą oni nas i samotność nie będzie tak wielka. Gdy po tym długim czasie, wracamy znów do szkoły/możemy wyjść z domu i spotkać się z tymi prawdziwymi (nie, nie z tymi sztucznymi, nie z wiadrem rzepy!) przyjaciółmi, to czy nie czujemy się szczęśliwi? Ta radość, że w końcu możemy ich zobaczyć, pobawić się z nimi i pospędzać wspólnie czas! To nas uszczęśliwia. Wtedy wracają wszystkie wspomnienia, nasze wycieczki i spacery z całą paczką przyjaciół, zabawy i imprezki, wszystko to, co razem przeżyliśmy. Mimo pozorów i tego, że cierpieliśmy przez tą chorobę, a jeszcze bardziej przez samotność, warto żyć dla takich chwil. Otwieramy drzwi, a przed nimi widzimy naszych przyjaciół. Ciepło nas witają i uśmiechają się. W tym momencie, dobre wspomnienia szybko wracają, bo jest to równie miła i radosna chwila jak dawniej.

Pinkamena zaś, po pierwsze: Nie zostałaby przez nikogo odwiedzona, bo nie ma przyjaciół.

A po drugie: Nawet gdyby ktoś do niej przyszedł (Puk, puk! Kto tam? Pani Mączka!), to cieszyłaby się z tego tak bardzo, ponieważ jej styl życia to samotność, ona nigdy nie spędza czasu z nikim (nie licząc sztucznych "przyjaciół"). Wspomnienia w takiej chwili byłyby mniej więcej takie:

"Pani Mączko? Może dolać jeszcze ponczu?

Panie Skałko, chce pan jeszcze trochę tortu?"

I wątpię by były one jakoś bardzo radosne i szczęśliwe.

Dlatego właśnie ten styl życia, radosny, wesoły, szalony i z przyjaciółmi, opłaca się prowadzić. Między innymi właśnie dla tych wspaniałych wspomnień.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich serdecznie w dyskusji na nowy temat. Dziękuję za podzielenie się swoimi przemyśleniami. Pozwólcie, że jak zwykle je skomentuję, a potem powiem coś od siebie. Po pierwsze, mam takie pytanko, dlaczego nie odpowiadacie mi na moje od dawna zadawane pytanie: Czy naprawdę nie macie nikogo, komu moglibyście zaufać i nazwać go Prawdziwym Przyjacielem, np. rodziny, a jeśli macie (wydaję mi się, że większość ludzi ma, jeśli nie to powtarzam, że ja chętnie się zaprzyjaźnię) to jak możecie pisać, że każdy musi nas zdradzić. Następną ważną do poruszenia sprawą jest to, że cały czas mówicie o fałszywych przyjaciołach , rozumiem, że to Wasz sztandarowy argument, ale z definicji przyjaciel nie może zdradzić, więc postuluję, o zaprzestanie tego, a zamiast wcześniej używanego słowa wstawić np. kolega, znajomy, sojusznik itp. Są to słabsze określenia na więź interpersonalną, które nie wykluczają zdrady, natomiast przyjaciel musi być pewnym oparciem i pomocą dla drugiego. Odniosę się teraz bezpośrednio do wypowiedzi Zegarmistrza. W pierwszej części twierdzisz, że każdy dąży do wygody, nawet czyimś kosztem. Może to i prawda, ale nie powoduję to, że ta żądza jest dobra. Wiele ludzi robi wiele podobnych rzeczy i nie oznacza to, że wszystkie są właściwe. Z następną częścią Twojej wypowiedzi śmiem się kompletnie nie zgodzić. Twilight nie wyjeżdża, dla wygody, tylko dlatego, że odkryła jeden z największych skarbów- prawdziwą przyjaźń, gdyby wyjechała, była by samotna, tak jak Wy to mówicie w samotności jest wygoda, a jednak nasza główna bohaterka wybrała przyjaźń i tak zwaną niewygodę i wrzaski, zastanawiające prawda? Dla mnie to o czymś świadczy. Z następnym zdaniem dotyczącym czarów również się nie zgodzę, nie widziałem, żeby Twilight użyła kiedykolwiek czaru dla swojej wygody, ona uczy się magii, ponieważ ją to fascynuje i po to aby pomagać. Więc nie rozumiem, gdzie w tych celach własna wygoda- nauka to ciężka praca, a pomoc innym, to według Waszych wypowiedzi też zbędny wysiłek. Następną rzeczą wartą skomentowania jest nazwanie świrem i wariatem. Jest kilka powodów mojego zdziwienia, a mianowicie: W świecie MLP każdy ma przyjaciół i to bardziej ich brak spowodować może niechciane wyzwiska(oczywiście raczej one nie padną gdyż to świat MLP, a tam każdy jest miły). Następną rzeczą wartą wspomnienia jest to, że ja uważam, że bycie świrem jest najlepszą rzeczą jaka może nas spotkać. Wydaję mi się, że każdy z nas został kiedyś tak nazwany, czy to dlatego, że lubi MLP, czy z innych dziwnych powodów. Ja osobiście wolę lubić MLP i inne ciekawe rzeczy, niż być szarym anonimowym człowiekiem i udawać kogoś innego niż jestem. Dla mnie świr jest pozytywnym określeniem. Moja cała rodzina jest nietypowa i świrnięta, za przyjaciół mam same świry i uważam, że bycie kimś takim jest naturalne dla niektórych i nie jest to określenie złe. Ponieważ czy złym określeniem jest "Pinkie you are so random." dla mnie nie i dla Pinkie też, a czym to się różni od bycia świrem, kontekst tej wypowiedzi jest taki, że Pinkie nie da się przewidzieć i robi inne rzeczy niż inni, co jest chyba bardzo podobnym zachowaniem do zachowania świra. Co do Twej wypowiedzi o tym czy ból jest dobry i cy troski są dobre, odpowiem, że po części tak. Najpierw zacytuję swoją mamę: "jak cię boli to przynajmniej wiesz, że żyjesz" Jak każdy wie trupa już nic nie zaboli. Teraz przytoczę kolejny argument: Przypowieść z Kościoła, którą już pewnie słyszeliście (bardzo często jest na kazaniach, w różnych wersjach) Każdy z nas na początku wybiera swój Życiowy Krzyż, czyli cierpienia jakie chce znosić. Są Krzyże najróżniejszych rozmiarów i każdy bierze jaki chce. Idzie z nim przez życie i dźwiga Go. Jeśli wziął duży jest mu ciężko, a jeżeli mały to lekko, na końcu drogi widać Niebo odgrodzone wielką bezdenną przepaścią, tylko ci, których Krzyż jest wystarczająco duży, żeby stworzył most na drugą stronę przejdą do Nieba inni się tam nie dostaną. Ta krótka opowieść bardzo dobrze obrazuje wiele rzeczy np. to, że nie przejdzie się "pozytywnie" życia, bez cierpień różnego rodzaju. Co do wypowiedzi związanej z Panem mąką, wydaję mi się, że On jest częścią Pinkameny i jej rozumu, a zatem stwierdzenie, że jest nieomylny w tych sprawach, jest stwierdzeniem, że Pinkamena się nie myli, a to, że ona w to wierzy, to wiadomo, ale dalej brak poparcia innej niezależnej osoby, więc ten argument można zaliczyć do takich: jest tak, ponieważ ja tak mówię, a ja zawszę mam rację. Przejdę teraz do wypowiedzi Bellaminy. Co do spokoju, że jest on spokojny- ja rzadko kiedy lubię spokój np. teraz gdy to piszę, ale przeważnie wolę rozmowy z innymi, które są ciekawe i można się pośmiać. Powiem teraz tak: Śmiech i zabawa są... śmiechowe i zabawne. Co do Twojego odkrywania kart to nie zawsze świadczy to o głupocie, ale może też o chęci pomocy nawet swojemu przeciwnikowi, ale to takie mało ważne wtrącenie z mojej strony. Co do kłótni z przyjaciółmi, one się zdarzają, ale tak naprawdę to tylko wzmacniają więzi, gdyż poznajemy zdanie drugiej osoby i uczymy się rozmawiać ze sobą, a to jest lepsze niż duszenie w sobie emocji, które kiedyś wybuchnął. Poza tym czasami można się pośmiać z sytuacji, które wtedy powstają, a co do męczącego charakteru tych sprzeczek, to tak naprawdę wszystko jest męczące, nawet sen, nie wytrzymałbym w łóżku non stop całego tygodnia tylko śpiąc, byłbym już tym zmęczony. Z innymi ludźmi nie da się wpaść w monotonię, gdyż każdy jest inny i wprowadza niepowtarzalny element do świata. Przejdę teraz do wypowiedzi RedSky, dlaczego twierdzisz, że pomaganie nie jest wygodne? Podajesz swoje argumenty, zaraz na nie odpowiem: Branie na siebie problemów innych to nie obciążenie, to radość z pomocy, ja lubię pomagać i cieszyć się szczęściem innych. Jeżeli, jak mówisz, wpadniemy w bagno razem z przyjacielem, wspólnie szybciej się tak czy siak wydostaniemy, a wtedy gdy to my będziemy w potrzebie, to On nas wyciągnie, poza tym każdy ma inny umysł i większa jest szansa rozwiązania problemu wspólnie niż samemu, a na pewno zajmie to mniej czasu. Mówisz dalej o cennym czasie, a ja powiem: na co my mamy go poświęcać, jeżeli nie na pomoc innym? Żyjemy przecież po to aby innym pomóc, nie da się lepiej wykorzystać życia. Pora teraz powiedzieć coś od siebie: Porównując wygodę do przyjaźni- wolę przyjaźń, z wielu powodów, które w części wymienię: Pojechałem kiedyś na LARP'a z przyjaciółmi i pomimo spartańskich warunków świetnie się bawiłem ( podejrzewam, że wielu z Was było na czymś takim i myślę, ze było to wspaniałe przeżycie, lepsze niż leżenie samemu na kanapie). Oczywiście LARP jest moim przykładem rzeczy nie dość komfortowej, którą robimy z przyjaciółmi ponieważ chcemy. Takich przykładów na pewno jest więcej. Poza tym kto powiedział, że nie da się mieć przyjaciół i wygody jednocześnie, przykład sesja RPG- siedzicie wszyscy wygodnie na łóżkach, kanapach itp. i spędzacie czas z kolegami, jak zatem ilustruję ten przykład da się pogodzić wygodę z przyjaźnią. Przejdę teraz do tematu naszej dyskusji: Zawarte jest tam sformułowanie "szaleństwo" - kto nie lubi szaleństwa? Ja je uwielbiam, to coś, co wyrywa nas z monotonii dni powszechnych i ponieważ jestem szalony nigdy nie odczuwam monotonii, ciekawe prawda? Dziękuję Wam bardzo za cierpliwe przeczytanie mojej wypowiedzi (ale ja Was męczę) i z powodu mojego szczęścia związanego z rozpoczęciem się dla mnie ferii zimowych, chciałbym życzyć Wam wszystkim wszystkiego najkucykowszego. Dziękuję raz jeszcze i Bożego błogosławieństwa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh Kapi uwielbiam te twoje ściany tekstu!

A teraz ja coś zacytuje: "„Co dobrego przyjdzie z siedzenia i użalania się nad sobą? Nawet trup może stać, lecz ja żyję i stoję o własnych siłach. Jeśli mam umrzeć, to przed śmiercią nie chcę niczego żałować"- ten cytat bardzo mocno odnosi się do życia każdego z nas. Bo pomyślcie sami, co dobrego z tego przyjdzie? Z siedzenia samemu w wygodnym łóżku, czy czymś innym. Lepiej jest się ruszyć i chwycić życie za rogi. Wygoda jest fajna, ale jest też strasznie nudna. Nie lepiej znaleźć przyjaciół i poznać życie, pójść gdzieś razem i się zabawić. Ale ten wybór zależy od każdego z nas. Wybrać życie dla szczęścia, czy egzystowanie dla samego faktu egzystencji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż - co do nieomylności... Drgająca powieka, oklapnięte ucho, drżenie kolan - kryć się.

No to jak już ustaliliśmy że posiadamy celność godną Elity Snajperskiej, przejdźmy do argumentów.

Można długo i namiętnie dyskutować dlaczego tak a nie inaczej. Można ale po co? Czy nie zostało już dobitnie udowodnione że wygoda to nie cierpienie? Czy żeby czuć się dobrze mamy ściągać na siebie cierpienia, no bo bez nich nie wiemy że żyjemy?

Czytam książkę, myślę więc jestem, tyle w kwestii bytu doczesnego. Krótkie zdanie obalające potrzebę cierpienia by udowodnić swoje jestestwo.

Jeśli jest mi wygodnie, jeśli lubię spokój, ba, jeśli uwielbiam odpoczywać w samotności - to na kij mi rezygnować z tego co:

1. Jest dla mnie wygodne

2. Nie sprawia mi żadnego dyskomfortu

3. Nie naraża mnie na dyskomfort niewywołany moimi własnymi poczynaniami.

4. Sprawia mi przyjemność?

I miałbym to poświęcić? W imię czego? Osób które już raz się na mnie wypięły? Witamy w rzeczywistości, ostatni przystanek - brutalna prawda życia.

Doprowadzenie do poświęcenia tego co jest dla nas dobre na rzecz ściągani na samych siebie cierpień, nie jest ani logiczne, ani rozsądne że o inteligentnym nie wspomnę.

Wasze ideały są jak wypowiedzi Poety który jest podobny księciu na obłoku, co brata się z burzą, a szydzi z łucznika. Lecz spędzony na ziemię i szczuty co kroku - Wiecznie się o swe skrzydła olbrzymie potyka.

A z tego co się orientuje, ani nam do masochizmu, ani samobójstwa nie po drodze, więc nie widzę potrzeby w zadawaniu samym sobie cierpienia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twierdzisz, że wygodne życie, jest życiem? Nie ma takiego czegoś, ponieważ życie to nie bajka, nie można uciec przed problemami, zamknąć się w czterech ścianach, odciąć się od świata i tak egzystować, bo życiem nazwać tego się nie da. Mówisz, że przyjaciele ściągają na nas swoje kłopoty, ale też oni zabierają nasze, coś za coś. To co opisujesz, też można porównać, do życia rośliny, albowiem roślina nie ma przyjaciół, wrogów i kłopotów, a przecież żyje, oddycha, pobiera wodę, itd. Ponad to, życie bez poświęceń, to życie egoistyczne, natomiast żyjąc z innymi, potrafisz dbać nie tylko o siebie, lecz i o innych. Każde żywe stworzenie, dąży do innych stworzeń, w osamotnieniu jest zdecydowanie trudniej żyć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza tym wspominając o życiu bez cierpienia, chyba nie mówisz nadal o Pinkmenie? Która jednak ściąga cierpienie na siebie i innych. Przypominam, że tu jednak chodzi o Pinkie nie o nas. Tak chodzi o tą małą różową klacz, która kocha się bawić i dzięki zaufaniu i charakterowi pokonuje wszystkie problemy. Zauważcie, że pokonywanie, a omijanie przeszkód życiowych to różnica. Siedząc samemu w domu cały dzień tylko dlatego, że jest to wygodne nie żyjemy tylko bez życiowo egzystujemy, że się tak wyrażę. I zgadzam się z tym co powiedział kolega, że zaczynamy w tedy przypominać roślinę. Która dość szybko zwiędnie. Teraz odwołam się do tego co powiedział Zegarmistrz. Według ciebie życie pełnią życia i próby bycia szczęśliwym są tylko bajką i ułudą? Otóż nie to siedzenie ma tyłku i oczekiwanie zmian jest dziecięcą bajeczką

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

RedSky doskonale to powiedziałeś, cały czas narzekacie, że przyjaciele was zdradzają, trudno nie zdradzić gdy przyjaciel i tak ci nie ufa.

Jeżeli zdradzi to po co mu było kiedykolwiek ufać? Jeśli będziemy mu ufać to jego zdrada zaboli nas dwa razy mocniej! Więc czy nie lepiej pozostawać nieufnym? Bo nawet jeśli zaufam "przyjacielowi" to jaką mam pewność, że mnie nie zostawi?

Mówicie, że przyjaciel wam nie pomaga, trudno pomagać komuś kto nawet, nie będzie próbował pomóc ci bo jak to powiedziałeś "to nie wygodne"

Niestety przyjaźń działa w dwie strony!

Właśnie, i tu jest to błędne koło. Jeśli on nam nie pomoże to czemu my mielibyśmy pomagać mu, co?

To też działa w dwie strony!

A tak wracając do tematu. Naprawdę myślicie że siedzenie na wygodnej kanapie w samotności i całe życie jedynie kłócenie się z myślami jest dobre na dłuższą metę. Po chwili góra dwóch człowiek zaczyna się tym nudzić, a skoro te kucyki są oparte na ludzkich charakterach, to one też się tym znudzą ponieważ są istotami stadnymi.

Czemu mielibyśmy się gryźć z myślami jeśli nie zrobiliśmy nic złego?

To, że wolimy wygodnie spędzać czas z samymi sobą nie zmusza nas do ciągłego myślenia o samotności. To tak jakbyś założył, że ateista całe życie spędza na udowadnianiu sobie, że Boga nie ma lub nawet, że palacz myśli wyłącznie o tym aby zapalić. Jeśli mi nie wierzysz, że tak nie jest to się zapytaj jakiegokolwiek palacza lub niewierzącego.

Z nudą też się nie zgodzę. Np. Zecora była samotna przez większość czasu a jakoś nie wyglądała na znużoną lub zwariowaną.

Cóż powiem tak, lepiej jest iść trudną drogą i płynąć w górę rzeki, niż iść na łatwiznę i żyć jak glon, płynąć z nurtem. Życie nigdy nie jest łatwe, lepiej się na to nastawić, bo niezależnie, czy mamy znajomych, czy nie, kłopoty same nas znajdą.

Ten kto spędził swe życie samotnie, nigdy go nie zaznał. Do źródła dojdziesz idąc w górę rzeki a nie z jej prądem. Oczywiście można pójść na łatwiznę, wygoda jest w końcu wygodna prawda? ale można też pójść trudną drogą...ale nie mówię że będzie łatwo, mówię że będzie warto. Każdy potrzebuję odrobiny szaleństwa jak i odrobiny spokoju.

A jeśli oddanie się prądowi wystarcza? Jak możecie mi zagwarantować, że tam przy źródle nie ma tego co tu w dole rzeki? A jeśli własnie tak jest? Jeśli tylko się natrudzę aby stwierdzić, że nic nie zyskałem? Aż mi się coś przypomniało.

Amerykanin podchodzi do mężczyzny łowiącego ryby.

- Jak Ci się żyje?

- Dobrze: Żyję bez zmartwień. Rano spędzam czas z rodziną, później połowię ryby godzinę lub dwie, tak aby nam akurat wystarczyło, później spędzę czas z przyjaciółmi i mogę robić co chcę

- Mam lepsze rozwiązanie. Łów dziennie dłużej. Z zysku z ryb kupisz kuter. Z pieniędzy z kutra kupisz następny i po jakichś 20 - 25 latach będziesz miał całą firmę.

- I co dzięki temu zyskam?

- Będziesz mógł do końca swoich dni żyć spokojnie, spędzać czas z rodziną, łowić ryby, spotykać się z przyjaciółmi i robić co chcesz...

(...)Nie znaczy to jednak że mamy zostać w jakiejś ciemnej "norze" do końca swojego życia w samotności.(...)

Czemu ciemna nora? Ja o tym myślę inaczej. Jak o pięknym domku z białymi ścianami. Znajduje się na słonecznej górce, dookoła jest zadbany ogródek, cicho i spokojnie, nikt mi nie przeszkadza. Jestem szczęśliwy. To, że nie spotykam się z innymi nie oznacza, że słońce się mnie wyprze i będę pogrążony w wiecznej ciemności. Wcale a wcale. I nie muszę być smutny, zły ani opryskliwy.

Kapi, masz gdzieś ten kawałek o RPG. powiem Ci coś z moich własnych doświadczeń. Prowadzę D&D dla kumpli z klasy i była sytuacja, że jeden zawalił strop jaskini na wszystkich. Oczywiście nikt nie ocalał. Ziutu (jego ksywka) został pojechany tak równo, że już nigdy nie przyszedł na sesję. Miło, co? Naprawdę super spędza się czas z kolegami, tak? Bo my znamy się siedem lat i chyba możemy już powiedzieć o sobie "koledzy", co nie?

Heh Kapi uwielbiam te twoje ściany tekstu!

A teraz ja coś zacytuje: "„Co dobrego przyjdzie z siedzenia i użalania się nad sobą? Nawet trup może stać, lecz ja żyję i stoję o własnych siłach. Jeśli mam umrzeć, to przed śmiercią nie chcę niczego żałować"

Chyba zaśmiałbym się gdyby na łożu śmierci ktoś powiedział, że żałuje nie spróbowania brania na siebie kłopotów innych. Czemu po szczęśliwym życiu tak jak się chciało miałoby się czegoś żałować?

Twierdzisz, że wygodne życie, jest życiem? Nie ma takiego czegoś, ponieważ życie to nie bajka, nie można uciec przed problemami, zamknąć się w czterech ścianach, odciąć się od świata i tak egzystować, bo życiem nazwać tego się nie da. Mówisz, że przyjaciele ściągają na nas swoje kłopoty, ale też oni zabierają nasze, coś za coś. To co opisujesz, też można porównać, do życia rośliny, albowiem roślina nie ma przyjaciół, wrogów i kłopotów, a przecież żyje, oddycha, pobiera wodę, itd. Ponad to, życie bez poświęceń, to życie egoistyczne, natomiast żyjąc z innymi, potrafisz dbać nie tylko o siebie, lecz i o innych. Każde żywe stworzenie, dąży do innych stworzeń, w osamotnieniu jest zdecydowanie trudniej żyć.

Czyli twierdzisz, że nie ma wygodnego życia? Absurd. I, że nie jest bajką? Tu się zgodzę, ale można z niego bajkę uczynić. Ale jeśli ty i twoi przyjaciele takowego z niego nie zrobicie, to może mi samemu się uda.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jeśli oddanie się prądowi wystarcza? Jak możecie mi zagwarantować' date=' że tam przy źródle nie ma tego co tu w dole rzeki? A jeśli właśnie tak jest? Jeśli tylko się natrudzę aby stwierdzić, że nic nie zyskałem?[/quote']

Podobnie jak Ty udowodnisz, że w dole rzeki znajdziesz szczęście? Może i się natrudzisz, ale przynajmniej zobaczysz, że do czegoś doszedłeś, że coś osiągnąłeś i że Twoje życie coś znaczyło, a nie sama egzystencja, po której nic nie pozostanie, po Twojej śmierci.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ehhh... więc spróbujmy tak: Kto lepiej i bardziej przyzwoicie wygląda?

Gruby, samotny i leniwy kucyk, który całymi dniami wypoczywa i nic nie robi? [Pinkamena]

Czy...

Wesoły i energiczny kucyk z wielkim gronem przyjaciół, który zawsze jakąś przygodę do opowiedzenia? [Pinkie Pie]

Jeszcze? Proszę bardzo:

W kim zakochałbyś/zakochałabyś się:

W samotnym, leniwym, odizolowanym od świata nudziarskim kucykiem bez uczuć i bez przyjaciół? [Pinkamena]

Czy...

W szalonym, miłym, towarzyskim, rozmownym i wesołym kucykiem który chętnie spędzi z tobą czas? [Pinkie Pie]

No właśnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zanim walnę tu takiego posta, że byłaby z tego mała książka, zwrócę na coś uwagę - broniąc Pinkie wszyscy popełniacie kardynalny błąd logiczny - zakładacie, że zabawa z przyjaciółmi i imprezy to fajniejsze życie. BŁĄD BŁĄD BŁĄD. Wszystko zależy od osoby, to nie jest aksjomat.

Według mnie lepiej jest spędzać czas z przyjaciółmi. Bawić się, urządzać imprezy, spędzać wspólnie czas!

Hah, co ma Twoje zdanie do tego? Tutaj mamy Pinkie i Pinkamenę. Brrrrr!

Ale to "działa" tylko przez jakiś czas. Potem zaczynamy się nudzić' date=' brakuje nam kogoś.[/quote']

A jeśli doszło do swoistej samoindoktrynacji, w której jednostka staje się w pełni autonomiczna i niezależna od osób trzecich? Wtedy Twój argument odpada.

No właśnie - nie wie. Czego oko nie widzi tego serce nie boli. Nie może cierpieć z powodu czegoś, czego nigdy nie zaznała - a więc nie odczuwa tego.

A od kiedy ktoś z nas może sobie rościć pretensje do oceniania co jest esencją dobrego życia? Zrozum, że te rzeczy które oceniłaś jako "to co najlepsze" to Twój subiektywizm - nie dla każdego to jest najlepsze, każdy jest inny i to co sprawia radość jednemu, denerwuje drugiego. Pinkamena żyje własnym życiem i nie wjeżdża nim w życie innych.

Wegetacja? Jak możesz. Wyalienowanie ze społeczeństwo często prowadzi do wysokiego poziomu rozwoju jednostki, gdyż ma czas tylko dla siebie. Ma więc większą okazje stać się kimś wybitnym.

No właśnie życie w samotności jest trudniejsze - i można więcej osiągnąć, nie tracąc za dużo czasu na osoby trzecie. Płynąc z nurtem - robić jak większość - być jak Pinkie, bo tak wygląda obecny model młodej jednostki w społeczeństwie. Życie jak glon? A może niezależność?

Kopii kopia ten post. Nic nie wnosi nowego do tematu prawie, jak wypowiedź polityka.

Człowieku, mam życie osobiste, a ty masz przegadane posty - średnio informacji, duuuużo słów. Skomentuje później.

Ten cytat jest ładny - ale mylisz się, nie odnosi się. Po skończeniu szkoły zdecydowana większość społeczeństwa zaczyna żyć tak jak inni, a coś takiego jak marzenia schodzą na bardzo daleki plan. Co do użalania się... Użalanie lub konkretna próba analizy swoich błędów. Po użalaniu się przychodzi czas na refleksję i analizę - dzięki niej dochodzimy coraz dalej.

Odcinąjąc się stajesz się niezależny od tego na zewnątrz - nie dotyczą Cię więc problemy dzisiejszego świata.

Życie pełnią życia jest niemożliwe - "kajdany konsekwencji ciągniesz u nóg do śmierci". System ściaga nas na dół. Gdyby Pinkamena żyła tak cały czas, na nikogo nie ściągałaby cierpienia - żyłaby jak pustelnik, w samotności. Zaczynamy przypominać roślinę? A wiesz dlaczego mówi się o ofiarach pewnych ciężkich wypadków, że żyją jak "rośliny"? Bo najczęściej ich mózg niemal umarł. Brak myśli.

Zastanów się zanim napiszesz. Co mnie obchodzi wygląd kogoś kto ma być niby przyjacielem? Poza tym - anatomia Pinkie nie różni się prawie od Pinkameny. Wydaje mi się nawet, że puszyste włosy Pinkie sprawiają, że to właśnie ona wygląda grubiej.

Pytanie - jest durnowate! "W kim byś się zakochał" - No bez jaj, to zależy od każdego indywidualnie! Nie mówiąc już o tym, że szukając dziewczyny lepiej patrzyć po tych cichych, nie imprezujących bo na ogół mają więcej w głowie i są porządne - nie to co większość imprezowiczek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arjen w takim razie, idąc drogą twojego rozumowania, bronienie Pinkmeny też nie ma sensu. Sorry drużyno że taki krótki i nic nieznaczący post daje, ale dla mnie to nie ma sensu

Aha z miejsca mówię, że nie zgadzam się na ograniczenie postów, ponieważ jest to łamanie zasady, że wszystkie tricki są dozwolone (znowu). Poza tym osobiste opinie i doświadczania można podkładać gdy pasują one do bohatera

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gruby, samotny i leniwy kucyk, który całymi dniami wypoczywa i nic nie robi? [Pinkamena]

Gruby? Leniwy? Czy ty widzisz granice? Miarka się przebrała. Kto powiedział, że Pinka jest gruba czy leniwa? Zdaje się, że Wy widzicie to tak: jest domek, w domku ciemno, żaluzje zasłonięte, domek wygląda jak wygląda, talerze na podłodze walają się razem z jedzeniem. Mamy już Wasz obraz Pinkameny.

Kto powiedział, że bez znajomych od razu traci się chęć do życia? Że nie uprawia się sportów, nie spaceruje po parku, nie cieszy się blaskiem słońca? Czy to jest lenistwo. Raczej nie.

W samotnym, leniwym, odizolowanym od świata nudziarskim kucykiem bez uczuć i bez przyjaciół?

Uważaj na to, co mówisz, bez uczuć to są trupy, a Pinkamenie wbrew pozorą daleko do tego stanu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję bardzo za kontrargumenty, dzięki temu dyskusja jest ciekawsza i zmuszacie mnie do myślenia nad sednem egzystencji, naprawdę jestem Wam bardzo wdzięczny. Zegarmistrzu wcale nie namawiałem na ściąganie na siebie bólu i cierpienia. Chodzi mi tylko o istotę naszego istnienia. Wydaję mi się, że życie poświęcone sobie to życie zmarnowane. Nie istniejemy po to aby robić złe rzeczy tylko po to, aby żyć wygodnie. Zauważmy, że przyjęliśmy określone wartości jako godne pochwały, a inne jako naganne. Generalnie robienie krzywdy innym, nawet w celu wysławianej przez Was wygody jest uznane za złe i nikt nie chce być tak wykorzystany. Natomiast przebywanie i pomoc przyjaciołom w opinii większości jest złe. Dlaczego zdarzają się więc takie przypadki? Dlatego, że z natury człowiek nie jest doskonały i popełnia błędy, ale czy to znaczy, że nie mamy starać się dążyć do doskonałości, ponieważ jak widzę według Was wygoda jest najważniejsza. Można teraz spojrzeć jak wyrządzacie krzywdę innym? Wydaję mi się, że Pinkamena nie tylko lubi żyć sama, bo w tym nie ma nic złego, ale cały czas źle myśli o innych, obgaduje ich ze swoimi przyjaciółmi(Rzepą, Mąką, Kamieniami i Kłaczkiem) i nie pomogła by innym nawet gdyby zależały od tego losy świata. To już jest krzywdzące, ponieważ jak każdy wie złe myślenie o kimś też jest grzechem. Następnie zastanówmy się, co człowiekowi naprawdę sprawia przyjemność. Czy jeżeli mój/Wasz Tata pracuje dniami i nocami po to aby zarobić na Was, na Waszą wycieczkę gdzieś czy inne zachcianki, to czy On to robi dla własnej wygody? Nie dla własnej wygody, wychodziłby wcześniej z pracy, nie płacił za różne prezenty, tylko wykorzystałby je na własny urlop i wyjazd. Nie wiem ilu z Was ma syna, córkę, albo czy zamierzacie mieć dzieci, ale wydaję mi się, że pracujecie, bądź będziecie pracowali na nie. Dlaczego tak ludzie robią? Przecież można by było zostawić dziecko na pastwę losu, niech sobie samo radzi, zwierzęta tak robią i nic się nie dzieje. Otóż to pokazuje, że człowiek chce robić coś dla innych i że nie został stworzony dla własnej wygody, ale odczuwa silną chęć pomocy i uszczęśliwiania innych. Czy będąc samotnym w wygodzie da się pomóc innym, pewnie jakoś tak, ale robiąc to samo i jeszcze będąc negatywnie nastawionym do innych i uważania ich za zło nikomu nie pomożemy. Co gorsza unieszczęśliwimy tych, którzy będą nam chcieli pomóc. Następną rzeczą jaką ponownie chciałem poruszyć jest to, że nigdzie nie ma powiedzianego, że spędzanie czasu z przyjaciółmi jest niewygodne, nawet w temacie wypowiedzi na ten temat nie widzę takiego stwierdzenia, zatem co jest lepsze: życie w wygodzie, czy życie w wygodzie + pomoc innym, spełnianie się i uszczęśliwianie drugich osób? Chyba to drugie, jak uważacie? Przejdę teraz do wypowiedzi RedSky. Na początek piszesz o tym jaki sens ma ufanie innym, jeśli nie mamy pewności czy nas nie okłamują. Podam analogiczny przykład takiego pytania: A po co się myć, skoro i tak potem będziemy brudni? A jednak ludzie się myją. Po co wybierać się na Księżyc, skoro nie ma pewności, że astronauci przeżyją? A jednak polecieliśmy. Odpowiedź na to dlaczego mamy ludziom ufać jest taka: po pierwsze ułatwia to kontakty, następnie daje możliwość pomocy i uszczęśliwienia danej osoby, a to jak już wcześniej powiedziałem, dobry uczynek. Przypomniało mi się. Zegarmistrzu twierdzisz, że myślę więc jestem. Zgodzę się, ale czy być to wystarczające pole dla człowieka, roślina też jest. Powiedziałeś, że tyle w kwestii życia doczesnego, a co z tym po śmierci z tego co mi wiadomo większość religii pochwala i nagradza zachowania dobre, a potępia te złe. Podam przykład powszechne znany, a mianowicie Chrześcijaństwa. Jeśli starasz się żyć jak najlepiej i spełniać się w swoim życiu(nie zakopywać swych talentów), co zwykle prowadzi w pewien sposób do pomocy innym, idziemy do Nieba- raju, w którym jest wieczna radość, jeśli postępujemy, z własnej woli źle, to idziemy do piekła, a tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Należy sobie zadać pytanie czy dla wygody warto tracić wieczną radość. Teoretycznie ktoś może powiedzieć, że warto, ale tak mówi też np. palacze, którzy nie walczą z nałogiem, a potem okazuje się, że są chorzy umierają i żałują swojej głupoty, czy wygoda jest warta późniejszego zamartwiania się naszą głupotą? Jak dla mnie nie. Wracam teraz do RedSky. Następnie twierdzisz po co pomagać innym, gdy inni nam nie pomogą. Poza korzyścią wiecznego raju, jest jeszcze wiele. Pierwszą jest nie czyń drugiemu co Tobie nie miłe. Bądźmy lepsi od innych, którzy nas prześladują. Przecież przez myślenie oko za oko powstają największe tragedie ludzkości takie jak wojny. Wiadomo w pierwszej chwili jest ciężko, emocje i te sprawy, ale potem gdy ochłoniemy, możemy zło dobrem zwyciężać. Czy ja nie pomagałem swoim prześladowcom z podstawówki? Oczywiście, że pomagałem, jak mi dokuczali to emocje brały górę i niejednokrotnie dochodziło nawet do rękoczynów, ale to nie powstrzymało mnie nigdy przed wyjaśnieniem jednemu z nich zadania, albo pożyczenia kredki. Takie zachowania mimowolnie wpływają na takiego człowieka. On spodziewa się, że ja będę dla niego zły, a tu niespodzianka. Zaczyna się wtedy zastanawiać, dlaczego ja tak zrobiłem, aż w końcu dojdzie do tego jaki był niemiły robiąc mi takie rzeczy, właśnie przez moją dobroć. Dzięki temu w przyszłości będzie się starać tak więcej nie robić, a przez to świat stanie się lepszy. Czy to skutkuje, powiem, że tak. Spotkałem się po dwóch pełnych latach z najgorszym prześladowcą z podstawówki i o dziwo był dla mnie miły i serdeczny, nie powiedział o mnie żadnego złego słowa, choć stali przy nim inni podobni do niego i bez przeszkód mogliby się ze mnie śmiać godzinami. To daje do myślenia. A dzięki temu i ja zapamiętam go do końca życia jako osobę, która popełniła błędy, ale żałuje ich i dlatego nie chowam do niego żadnej urazy. Następną wypowiedzią mówisz, że nie robicie nic złego. Jak już wyżej napisałem robicie. Chowacie swoje talenty, nie pomagacie nikomu, oprócz siebie, a to nie na tym polega dobre życie w pełnym tego słowa znaczeniu. Poza tym zasmucacie innych, którzy są Wam bliscy. Tu wracamy do odwiecznego mego pytania, na które do tej pory nie dostałem odpowiedzi, czy Wy naprawdę nie macie absolutnie nikogo, ani rodziny, ani znajomych, którzy by Was wspierali? Jeśli macie to uświadomcie mnie jak możecie tak mówić o innych ludziach, ponieważ tego nie pojmuję, bo byłoby to tak jakbym ja teraz odwrócił się od Boga, bo tak mi pasuje w dyskusji. Następna wypowiedź dotyczy płynięcia z prądem. Nie można dać żadnej gwarancji sukcesu, ale jest to kwestia poszukiwania prawdy, którą człowiek ma od lat wpisaną w genach. Poza tym, jak można zaobserwować, zwykle coś takiego wychodzi na dobre i to nie tylko nam, ale i całej ludzkości. Spójrzmy chociażby na wielkich odkrywców np. Kolumba, śmiali się z nich, a co jest teraz ludzkość zyskała nowe ziemie, surowce i kontynenty. Poza tym źródło z definicji musi być inne niż cała rzeka, na co wskazuje chociażby samo nazewnictwo. Każdy fragment i odcinek rzeki, zawiera w nazwie część wyrazu rzeka, natomiast źródło jest jedno i niepowtarzalne. Co do Twej wypowiedzi o sesji, wydaję mi się, że albo ten facet zrobił to nieumyślnie i wtedy, nie rozumiem, dlaczego go aż tak skrzyczeli, albo specjalnie i wtedy powinien wiedzieć jaka będzie reakcja grupy. Ale zauważ podajesz coś odwrotnego, mówiąc, że jednak spotykaliście się na sesjach, a skoro się spotykaliście to było Wam razem dobrze i fajnie, nie wiem czy dalej się spotykacie i czy spotykaliście się po zawaleniu stropu ( choć z Twojej wypowiedzi można wywnioskować, że tak, ponieważ skąd mieliście wiedzieć, że on już nigdy nie przyjdzie na sesje), ale chyba robiliście to z własnej woli i nikt nie kazał Wam tego robić. A zatem sam przyznajesz, że fajnie jest z kumplami i tu odpowiadam na Twoje pytanie: "Miło co?" - wielkim szczerym tak miło jest się spotkać z kolegami, bo jednak ludzie to robią. Co do następnych wypowiedzeń odniosę się tak: Skąd wierz, że Twoje życie było szczęśliwe? Jak dla mnie największym szczęściem jest to pochodzące z robienia dobra, między innymi z pomocy innym, a jak ,że zapytam, wyobrażasz sobie czynienie dobra nienawidząc ludzi i uważając ich za zdrajców. Co do braku możliwości nie wygodnego życia jeśli o wszystkim decydujesz Ty to się nie zgodzę. Wyjdziesz do sklepu, a na Twój wygodny domek spadnie bomba i już po wygodzie. Widzę, że w trakcie pisania mojego posta Arien się dołączył chciałem tylko powiedzieć, że w tym temacie popieram BlacHawka, trafił w sedno, czekam z niecierpliwością na komentarz moich wypocin, ale chciałbym zaznaczyć, że nie opieram się na tym które życie jest fajniejsze, tylko które jest przyjęte za lepsze i które bardziej pomoże innym, bo to najważniejsze, nie mówię, że Pinkamena i jej samotność jest zła, znam wielu wspaniałych i samotnych ludzi, ale tu chodzi o podejście do innych i krzywdzenie ich przez Pinkamenę. Dziękuję za przeczytanie mojego postu, a co do ograniczenia długości postów to nie wiem w czym to ma pomóc, bo ja i tak napiszę, co będę uważał za słuszne, tylko wtedy będzie to dziwnie i nieskładnie podzielone. Dziękuję raz jeszcze i przepraszam jeśli powiedziałem coś co sprawiło przykrość komuś z Was.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arjen, nie powiem, też wpadło mi to do głowy :rainderp: Ale byłoby to zbyt śmiałe posunięcie, tym bardziej, że drużyna przeciwna nie ma tego luksusu.

Kapi, Arjen ma rację, zacznij robić choćby akapity. Wygodniej będzie nam wszystkim.

BlackHawk, miło mi, że się ze mną zgadzasz. Chociaż tyle. Lepiej cierpieć, czuć cokolwiek, czy ból, czy smutek, czy radość i szczęście. Pinkamena nie jest martwa. Żyje, tak samo jak Pinkie, na swój własny sposób.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kapi, przestań odmieniać mój nick jakbym był dziewczyną. To trochę denerwujące widzieć "Przechodzę do posta RedSky" chociaż w tytule mam wyraźnie "brony".

Najpierw opowiem o sesji: Kumple stracili bezpowrotnie pięć postaci 12-14 poziom których stworzenie trwało długie miesiące. Przez jeden ruch którego nie uzgodnił z grupą zniszczył ich bezpowrotnie (bo ja zły MP jestem). Uwierz, że nie było to zabawne. Kumple potrafią świetnie pomóc, co nie?

P.S. Uczucia płynące z sesji nie mają nic do rzeczy. Ja mam swoje życie towarzyskie, a po waszych wypowiedziach wnioskuję, że nastąpił podstawowy błąd atrybucji.

Przybliżyłeś też przypowieść o talentach. Ja Ci opowiem coś innego. Historia jak najbardziej prawdziwa. Był sobie pewien facet, który pił już od gimnazjum. Miał wielu wspaniałych przyjaciół którzy go chowali przed nauczycielami gdy był pijany. Oczywiście nikomu nie powiedzieli, bo przyjaciela się nie wkopuje. Jakimś cudem skończył gimnazjum. Zmarł w pierwszej liceum. Wątroba mu nie wytrzymała. Gdyby nie przyjaciele, którzy ukrywali jego problem to może by jeszcze żył. Może dzisiaj byłby na studiach kończąc jakiś porządny kierunek. Ale dzięki Magii Przyjaźni się tego nie dowiemy.

Poza tym ktoś powiedział, że świat jest zły, że nie jest bajką. W takim razie czemu mu wychodzić na przeciw. Czy nie lepiej mieszkać sobie w jakimś słonecznym zakątku gdzie zło świata Ci się nie wleje, gdzie będziesz mógł być szczęśliwy nie przejmując się niczym poza wygodnym usadowieniem swoich czterech liter?

Jeśli nikomu nie szkodzę, ale żyję dla siebie a nie dla innych to jestem zły i grzeszę? To smutne. Jeśli nie będę usługiwał innym to zostanę potępiony? Tak, to bardzo smutne.

I na zakończenie muszę coś odreagować. PINKAMENA NIE JEST GRUBA!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jeśli oddanie się prądowi wystarcza? Jak możecie mi zagwarantować, że tam przy źródle nie ma tego co tu w dole rzeki? A jeśli własnie tak jest? Jeśli tylko się natrudzę aby stwierdzić, że nic nie zyskałem? Aż mi się coś przypomniało.

Jeśli u źródła nie znajdziesz tego czego szukasz, wtedy udajesz się w dół rzeki i wypływasz na otwarte morze, ale by odnaleźć się na otwartym morzu musisz mieć cel, bo jeśli popłyniesz przed siebie bez wyraźnego celu to nic nie osiągniesz. W takim wypadku warto mieć u swego boku kogoś kto pomorze ci w trudnych chwilach, które nadejdą. Tak wyprawa w poszukiwaniu tego "czegoś" jest trudna, jest porzuceniem wygodnego trybu życia, ale każdy musi odbyć taką podróż, nic nie ma w górze rzeki? nic niema u jej ujścia? to co z tego? szukaj dalej, szukajcie a znajdziecie.

Kopii kopia ten post. Nic nie wnosi nowego do tematu prawie, jak wypowiedź polityka.

Możliwe, a nawet prawdopodobne, ale trzeba pamiętać że "politycy" kłamią.

Życie pełnią życia jest niemożliwe - "kajdany konsekwencji ciągniesz u nóg do śmierci". System ściaga nas na dół. Gdyby Pinkamena żyła tak cały czas, na nikogo nie ściągałaby cierpienia - żyłaby jak pustelnik, w samotności. Zaczynamy przypominać roślinę? A wiesz dlaczego mówi się o ofiarach pewnych ciężkich wypadków, że żyją jak "rośliny"? Bo najczęściej ich mózg niemal umarł. Brak myśli.

Jeśli coś jest niemożliwe wystarczy znaleźć kogoś kto o tym nie wie. "kajdany"...sami je ukuliśmy i sami je sobie założyliśmy, i tylko my sami możemy je zdjąć, gdyby pinkamena nie ściągała cierpienia na innych to też nie ściągała by go na siebie, zresztą czy pinkamena w sensie emocjonalnym nie przypomina takiej "rośliny"?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie nie ma nic wspólnego z rośliną. Pinkameną nie kierują tylko złość i nienawiść. Gdyby tak było to nawet nie starałaby się znaleźć przyjaciół. A się stara. przecież dla niej Pani Mąka i Kamień to właśnie przyjaciele. Gdyby nic nie czuła i była "rośliną" to nie robiłaby nic poza zaspokajaniem najprostszych potrzeb. A ona żyje, myśli, piecze :crazy: i robi co jej się podoba (odważ się jej zabronić).

Mam jednak jedno pytanie. Na razie przekonywaliśmy się w narzuconych nam twierdzeniach. Ale nikt jeszcze nie pomyślał o punkcie widzenia Pinkameny. Jej przyjaciół uważacie za dziwnych. Dla niej to w zupełności normalne. Może ona to, że wierzycie sobie nawzajem i zawiązujecie przyjaźnie uważa za tak samo nienormalne i złe. Uważa to za marnowanie życia. I udowodnijcie wtedy, że to wasz punkt widzenia jest słuszny, jeśli jest to ten sam skierowany w dwie różne strony.

I jeszcze wracając do Joasiq. Post bezsęsowny i mocno subiektywny. Popatrz, kto prezentuje się lepiej.

Spokojna, cierpliwa, cicha, konsekwentna, szczera Pinkamena

czy

Roztargniona, losowa, namolna, uparta Pinkie Pie.

Widzisz? Chodzi o stanowisko jakie autor ma reprezentować. Uwielbiam Pinkie, ale napiszę tak bo to się bardziej zgadza z moim interesem. Poza tym o czym my mówimy. Przyjaciele nie zdradzają, trzeba się otwierać. Przecież od nas odeszłaś i to w momencie gdy byliśmy osłabieni. I jak tu komuś zaufać?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze posty mają być subiektywne.

Po drugie to nie są prawdziwi przyjaciele. To tak jakby gadała do siebie. Bo ta doniczka czy coś tam to tylko wytwór jej wyobraźni wywołanej chęcią wygadania się komuś, chociaż mogła by zawsze iść do prawdziwych przyjaciół, ale przecież oni nie są "księżniczki" Pinkmeny godni prawda. Bo tak właśnie wygląda jej tok myślenia. Zachowuje się jak pępek świata, krzywdzi wszystkich w okół, a sama użala się nad swoim losem. Chociaż wierzcie mi znam ludzi którym przytrafiły się gorsze rzeczy niż te bzdety, a jakoś żyją i nie krzywdzą ludzi w okół tylko są dla nich wsparciem mimo swoich problemów i vice versa.

I udowodnijcie wtedy' date=' że to wasz punkt widzenia jest słuszny[/quote']

Ziemia do bazy. Przecież cały czas to robimy, na tym polega ten temat, żeby opowiedzieć się po jednej ze stron i pociągnąć ją do zwycięstwa.

O czym ty teraz mówisz? Była z wami czymś związana? Przyjaźnią choćby? Zmieniła drużynę bo lepiej się widocznie czuła po naszej stronie i dobrze jej tutaj. Ona chcę pomóc prawdziwej Pinkie i chwała jej za to. Poza tym od kiedy Pinkmena potrzebuje przyjaciół? Myślałem, że jest samowystarczalna?. Coś się zmieniło?

To by było na tyle.

Nie obrażajcie się znowu jeżeli coś zabrzmi na atak waszą stronę. W końcu przypominam, że na tym polega debata

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...