Skocz do zawartości

Wilcza wataha: Dołącz i wędruj z nami!


Nightmare

Recommended Posts

- W więzieniach w których byłem podsuwali mi różne jedzenie próbowałem się oprzeć lecz nie mogłem i pewno coś zjadłem.

Mówi do Necturne ( tak to się pisze tak ?).

- Czasami mogę mówić przez sen ale to tylko po tym co przeżyłem wiec się tym ni... *nagle zasnął ciężko oddychając*

Link do komentarza

(Pisze się Nocturne.)

Asiana zobaczyła zamieszanie w szpitalu. Tylu rannych... Raczej nie ruszą na wyprawę... Podniosła jajo-kamień i wyszła. Następnie starannie zakopała kamień w krzakach, a łapy umyła w strumieniu. Następnie poszła się przespać.

Link do komentarza

- Przepraszam Mordimerze że znów ci się walę na łeb. Po prostu tak jakoś wyszło. Nie mogłam jakoś przewidzieć że w czasie ucieczki z paktem chwilowego pokoju, uderzy we mnie generał... - odetchnęłam głęboko - Raczej narkozy mi nie podawaj. Nawet nie chcę zasypiać, dobrze?

Link do komentarza

Nie było mnie jeden dzień i ludzie pozabijani i tyle rannych, a ja ciągle w szpitalu :rainderp: )

_______________________________________________________________________________

Obudziłam się słysząc Mordimera. - Umm ... dobrze, już wychodzę. - Rozciągnęłam się i wyszłam ze szpitala. - Tyle rannych a ja spałam, co tu się w ogóle stało! - Wykrzyczałam. Chciałam znaleźć kogoś aby z nim pogadać. Nie miałam się kogo spytać co się stało, usiadłam pod najbliższym drzewem i czekałam aż ktoś będzie przechodził, aby go zaczepić.

Link do komentarza

Jacob obudził się bo ktoś przechodził i zakłócił sen faraona. Wstał i lekko kulejąc wpadł na szafkę. Przewrócił się i poprzeklinał do niej. Wstał i wyszedł na zewnątrz. Zauważył Nivyy. Podszedł i usiadł koło niej zapytał się

- Co tam koleżanko?

------------

Jane powiedziała

- Mówię ogólnie.

Link do komentarza

(Ściągnę z mojego poprzedniego postu :) )

Jacob powiedział

- Usiądź młoda damo, że się tak wyrażę.

Jacob chwilę pomyślał i powiedział wreszcie:

- To będzie długa historia

- Urodziłem się daleko stąd. Na małej polanie obok wielkie góry Marnak. To wielka tajemnicza góra, na której szczyt nikt nie wszedł i nikt stamtąd nie powrócił. Kiedy miałem 16 lat założyłem się z kolegami że wejdę na szczyt Marnak. Założyliśmy się o 2 duże steki wołowe. Poszedłem na wyprawę 2 dni później pod pretekstem że idę nad rzekę. Szedłem tygodniami. Napotkałem 2 duże niedźwiedzie które chciałby mnie zabić, ale z pomącą szczęścia uciekłem. Prawie doszedłem na szczyt, ale nagle jakiś wilk mnie zaatakował. Walczyłem i niestety przegrałem. Powalił mnie i spytał: "Co robię na jego górze" ja odparłem że: Założyłem się z kolegami, że wejdę na szczyt. Zauważyłem że ten wilk to jeden ze sług Wanga. Legendy opowiadały o potężnym wilku który zamieszkał na starość na tej górze i posiadł moc nieśmiertelności. Myślałem że to nieprawda, ale tatuaż na lewej nodze oznaczał że Wang istnieje naprawdę. Wilk zauważył że patrze na jego tatuaż i... zgasło światło.

Nagle obudziłem się u jakiegoś szamana w lesie nieopodal góry. Poczułem ból na szyi i ból oka. Na szyi nic nie było, ale jak spojrzałem się na lustro zauważyłem tą szramę. Dowiedziałem się że szaman znalazł mnie u zboczu góry z poderżniętym gardłem. Uleczył mnie. Posiedziałem u szamana 3 dni i wyruszyłem w stronę północy do mojej watachy. Jednak już jej nie było. Były tylko ciała mojej rodziny...

Jacob przestał na chwilę opowiadać i położył uszy ze smutku. Smutku tak dużego że asz strasznego. Kiedy się uspokoił zaczął dalej opowiadać:

- Przysiągłem zabić Wanga i jego sługi. Ale najpierw poszedłem do wojska w watahie wojskowej. Żyłem tam 5 lat. Narobiłem tam sobie wrogów. Kiedy już skończyłem się szkolić ostatniego dnia napadli mnie. Walczyłem i wygrałem. Ale z gniewu zabiłem ich. Poczułem radość i gniew razem. Następnego dnia wyruszyłem w stronę góry. Prawie doszedłem do szczytu ale nagle zaatakował mnie ten sam wilk, ale tym razem nie pokonał mnie. Prosił o litość ale byłem w gniewie i... zabiłem go. Doszedłem na szczyt i zauważyłem mały domek otoczony wilkami. Z gniewu zabiłem wszystkich. Dokładnie wszystkich. Wszedłem do środka i zobaczyłem dzieci i wilczyce. A na końcu sali siedział na tronie stary wilk to był Wielki Wang. Wilczyce zauważyły mnie i zaatakowały. Rzuciły się na mnie jak komary. Walczyłem długo. Wydawało mi się że dzień i noc. Wygrałem i zabiłem też wszystkich. Także dzieci. A na końcu stanąłem przed Wangiem. Powiedziałem: "To zemsta za moją rodzinę. A teraz stawaj staruszku." Gniew był tak wielki że moje oczy były czerwone ze złości. Walczyliśmy 3 dni i noce. Wygrałem. Prosił o litość. Nie słuchałem. Gniew mną sterował. Zabiłem go i zszedłem na duł. Powróciłem do wojskowej watahy. Panowała wtedy wojna. Jako żołnierz poszedłem na nią. Wojna trwała 3 lata. Aż wreszcie kiedy się skończyła. Odszedłem po wojnie z wojskowej watahy. Usłyszałem o tej watahie i dołączyłem do niej by żyć w spokoju przez resztę życia. Podczas podróży zmieniłem się.

- W watahie wojskowej poznałem Jane. Była w wieku Rema. Właściwie Jane jest starsza ode mnie o rok, chociaż tego nie widać. Zostaliśmy parą. Pewnego dnia zniknęła i już jej więcej nie widziałem. Od tej pory stałem się trochę agresywniejszy niż przedtem. No i teraz powróciła.

Jacob uśmiechnął się bez powodu.

- To koniec mojej historii.

Link do komentarza
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...