Skocz do zawartości

Wilcza wataha: Dołącz i wędruj z nami!


Nightmare

Recommended Posts

(Ludzie wolniej bo ja odpadnę. Normalnie nie mogę nadążyć. Wszedłem dzisiaj i widzę 2 razy więcej stron niż wczoraj)

Gdzie ja się znowu zapodziałem? Dobra niech będzie że zasnąłem pod drzewem, a Jane biega za ogonem z nudów.

-----------------------

Jacob obudził się ze snu i zauważył człowieka. Zaatakował go, ale tym razem nie miał litości. Gryzł zawzięcie.

-----

Jane przestała biegać za ogonem i poszła na polanę. Zauważyła człowieka i Jacoba który go gryzł. Rzuciła się na człowieka zapominając o tym że człowiek jest większy i silniejszy.

Link do komentarza

Nocturne zerwała się i przez chwilę nie miała pojęcia co robić. Zaczęła rozglądać się za ewentualnym celem. I oto na skraju polany stał człowiek - o wiele drobniejszy i szczuplejszy niż inni myśliwi. Spod czapki wychodziły długie, spięte włosy. Wilczyca warknęła i pobiegła w stronę dwunoga, ten zaś podniósł kij i wycelował w Nocturne. Rozległ się strzał, choć zapewne nikt nie zwrócił na niego uwagi - wszędzie rozbrzmiewały strzały. Człowiek zaklął szpetnie, a jego głos był znacznie wyższy i delikatniejszy niż innych. Spudłował. A może spudłowała? Wilczyca zbliżała się, i skoczyła na samicę człowieka, która upuściła broń.

Link do komentarza

Miałam dobry słuch, usłyszałam Wave'a (Mogę tak mówić czy muszę dodawać to X?) wzywającego pomocy. - Już idę. - Powiedziałam niewyraźnie a futro miałam całe pokrwawione. Podeszłam do niego. - Chodź, idziemy do szpitala. - Sama idąc resztkami sił i kulejąc podniosłam go i odprowadziłam do szpitala. - Mordimerze...- Przewróciłam się i walnęłam głową o ziemię. Krwawiłam. Zasnęłam, nic nie czułam.

Link do komentarza

Jacob i Jane zabili tego człowieka. Jacob sapał ciężko, a Jane uśmiechnęła się bo udało się jej pokonać strach. Jacob odwrócił się agresywnie. Rozglądał się za następnymi wrogami.

Jacob miał na boku rozciętą ranę. Padł na ziemię i zasnął. Jane zauważyła to i wzięła go na plecy. Niosła go do szpitala

Link do komentarza

Jacob obudził się ze snu. Jane niosła go do szpitala, ale on zeskoczył i owinął ranę jakimś dużym liściem. Podbiegł do Nivyy i WaveXa. Powiedział do zaskoczonej takim szybkim powrotem do zdrowia Jacoba.

- Może byś poniosła Nivyy ona jest bardziej poraniona ode mnie.

Jacob wziął WaveXa na plecy i niósł go do szpitala. Jane zrobiła to samo z Nivyy, będąc nadal zaskoczoną.

Link do komentarza

Jeśli to samica, może mieć młode. Nie można jej zabić... W takim razie... Nocturne przygważdżała człowieka do ziemi, aż wreszcie zdecydowała się puścić go wolno - ale nie bez nauczki. Ugryzła w rękę przeciwniczkę, zeszła z niej, chwyciła broń i zaczęła biec w przeciwnym kierunku. Za sobą słyszała krzyki ludzi, a potem znowu huk. Kobieta chyba krzyczała, a w jej głosie słychać było strach. Wilczyca potknęła się i upadła. Tym razem chyba dostała - ból w tylnej łapie dawał o sobie znać, najgorzej jak tylko potrafił. Wstała szybko i spojrzała za siebie - dwójka ludzi biegła. Ale nie po nią - oni uciekali. Zerwała się, podkuliła nogę i najszybciej jak mogła ruszyła na polanę. Zastanawiała się, czy ktoś zginął.

Link do komentarza

*wbiegł spowrotem na polane, czuć było zapach prochu i krwi w powietrzu. Czuł jeszcze krew wilka w ustach i wiedział, że to nie mógł być wilk z wschodniej watahy, ich krew miała inny posmak. Oznaczało to, że ludzie są w stanie spętać wilki i zmuszać je do walki przeciw innym. Pobiegł w stronę szpitala, przed nim leżała ta sama złota wilczyca która wcześniej została postrzelona. Wziął ją na grzbiet i wniósł do środka* Czy...czy mogę jakoś pomóc? *pytał się, widząc jak zmasakrowane było stado*

Link do komentarza

Jacob wszedł do szpitala z WaveXem na plecach. Jane miała lekkie problemy z wejściem, ale weszła z nieprzytomną Nivyy. Położyła ją na łóżku i wzięła trochę wody podała jej i sprawdziła jak jej serce bije. Biło dosyć szybko, ale było OK. Z WaveXem było gorzej. Jacob wziął pęk bandaży i owinął nimi jego rany. Podał jemu wodę i kokę oraz kilka innych leków które powinny pomóc w takich przypadkach. Sprawdził bicie serca. Biło coraz szybciej, aż się wyrównało.

Link do komentarza

Krew, łapy ogony skrzydła ... w takim wypadku trzeba zrobić tylko jedno...... BABECZKI :crazy: znaczy...ekhem zawołać kogoś :rainderp:

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Gdy Mordimer skończył, prawie cała wataha wbiegła albo poraniona albo pół przytomna. Ogarnęłam wszystkich bezradnym wzrokiem. Biedny Mordimer może mieć przechlapane za to że nie jest na spotkaniu.

- Brakowało Iladri, Lejli i jeszcze kilku

Wyszłam przed szpital. Zauważyłam Asiannę leżącą i ciężko oddychającą. Zawołałam zimno do Jacoba aby ją zaniósł. Całe pobojowisko było przesiąknięte krwią. Ludzie wilki, niczym się nie różnili. Zaczął padać deszcz.

- i Tak nas to z tego nie obmyje.

Zawyłam. Było to wycie wołające o pomoc, jak i nawołujące nasze inne wilki. Kilkoro ludzi leżało na skraju. I co najdziwniejsze jeden z nich się poruszył. Podbiegłam od razu, ale mnie nie zauważył. Czołgał się pod drzewo. Ciężko oddychał, w dodatku ślizgał się na błocie. Zauważył mnie gdy wstawał opierając się o drzewo. Krzyknął i od razu zwinął się w kulkę. Mówił coś nie zrozumiałym językiem. Było mi go szkoda. Gdy zniknęłam między krzakami, on znów powstał i kuśtykał w stronę, z której przyszedł. Śledziłam go. Gdy upadał odruchowo wsparłam go. Ten nie wiedział jak zareagować. Ja jedynie szłam dalej. Odprowadziłam go do obozowiska ludzi, ale nie zachęcało mnie większa ich ilość. Wróciłam na polanę, byłam zła. Nie na ludzi, ale za to że byłam wilkiem.

Link do komentarza

-Co - wdech- mam - kolejny wdech - robić? - Nocturne rzuciła broń człowieka w kąt i oparła się o ścianę. Pokuśtykała do łóżka, na którym leżała Asianna, i przy którym stał Corra. Stan złotej wilczycy był przerażający - krew była wszędzie. -Gdzie tu są bandaże? Opatrunki? Cokolwiek? - Co prawda nie miała pojęcia jak tego wszystkiego użyć, ale może gdyby ktoś bardziej rozgarnięty w temacie przyszedł...

Link do komentarza

*starał się coś powiedzieć, ale miał ochotę zwymiotować, ponieważ dalej czuł smak krwi na języku. Mógł by pomóc, w jego starej grupie sam się nauczył jak leczyć podstawowe rany. Nie był w stanie uleczyć kogoś, kto był ciężko ranny, ale mógł chociaż pomóc* Czy.......Czy*o mało nie zwymiotował jak próbował to powiedzieć* Czy może ktoś wskazać mi opatrunki? postaram zająć się tym krwawieniem, ty....tylko tyle mogę zrobić.

Link do komentarza

Jane usiadła koło Nivyy i pilnowała jej. Zawsze gdy jest w takich miejscach gdzie istoty umierają; to smutnieje.

------------------

Jacob zauważył że z jego rany już nie leje się krew więc położył się na łóżku, bo był lekko zmęczony. Rozmyślał jak ma postąpić następnym razem kiedy nadejdą ludzie

Powiedział do Corry

- Tam jest wszystko

Wskazał szafkę na końcu sali.

Link do komentarza

Dz...dzięki*ruszył w stronę szafki i wyjął z niej bandaże, coś co przypominało gazy i coś na kształt igły i nici. Wrócił do łóżka i zajął się raną wilczycy. Widać było, że jeżeli kula trafiła by parę milimetrów bliżej kości, trzeba by było amputować nogę, na szczęście, kula wyszła drugą stroną. Oczyścił ranę, zaszył i zabandażował. Teraz musiał tylko czekać na kogoś o większych umiejętnościach medycznych by na to spojrzeć, ale na razie, wiedział, że dzięki temu, że zatamował krwawienie, wilczyca będzie mogła przeżyć* Na razie tylko tyle mogłem zrobić, czy mogę pom *przerwał w pół słowa i wybiegł, żeby zwymiotować. Długo już nie czuł smaku wilczej krwi, ale ta krew była inna. Smakowała jak krew niewolnika. Wytarł się, i wrócił do środka* Czy mogę w czymś jeszcze być przydatny?

Link do komentarza

Jacob podszedł i spojrzał na ranę

- Dobra jest OK. Przydał by się jeszcze spirytus, by oczyścić jeszcze ranę dokładniej, ale to wystarczy. Dobrze zabandażujcie ranę.

Jacob znowu się położył na łóżku, bo kręciło mu się w głowie. Wstał. Ruszył w stronę szafki. Niestety tuż przed szafką zemdlał.

------------

Jane nagle się uśmiechnęła

- Dobrze się już czujesz Nivyy?

Link do komentarza

Nocturne powoli wyszła ze szpitala i ruszyła żeby zdobyć wodę i przydać się do czegoś. Znalazła wklęsły kawałek kory, a potem odeszła do strumienia. Ból w nodze palił, ale wiedziała że musi pomóc tym ciężej rannym. Napełniła prowizoryczne naczynie cieczą i pokuśtykała z powrotem do szpitala. Skierowała się do łóżka Asianny i położyła kawałek kory obok. -A ty? - Zwróciła się do Corry - jesteś ranny?

Link do komentarza

-Ym... tak,chyba tak. Inni bardziej potrzebują pomocy. - Spojrzałam na klatkę piersiową z której leciała krew, najprawdopodobniej była w niej kula. - Przeżyję. - Uśmiechnęłam się do Jane. - Trzeba pomóc Jacob'owi. - Spojrzałam na wilka który się przewrócił. Chciałam wstać aby mu pomóc, ale od razu zrezygnowałam, zakręciło mi się w głowie.

Link do komentarza

- Nie musisz już pomagać Matyas. - poklepałam wilka po plecach - Nie wyglądasz najlepiej.

- Wszyscy ci którzy tutaj są nawet niech się nie ruszają. Macie odpoczywać. Nie ma żadnego latania i zgrywania bohatera jasne! - zobaczyłam mdlejącego Jacoba - Ohhh m...

Podeszłam i go podniosłam. Zebra po tym jak je Mordimer poukładał nie bolały już tak bardzo. Odłożyłam Jacoba. Miał kilka ran, więc przeżyje.

- Nivvy może nie będę tak dobra jak Mordimer, ale daj sobie pomóc. Kula w klatce nie jest dobrym rozwiązaniem.

Link do komentarza

*zwrócił się w stronę nocturne* J..ja? nie, ale jest coś co mnie martwi..... Na początku, jak zostaliśmy zaatakowani, widziałem jak Wave dostał czymś w głowę. Pobiegłem w krzaki zobaczyć co to było, myślałem, że był tam człowiek. A to był wilk, czarny wilk. Ja.....ja musiałem go zabić, ale nie to mnie najbardziej martwi. W moim ple.....w mojej starej watasze mieliśmy rytuał dla wszystkich młodzików, mieliśmy spróbować krwi wolnego wilka i tak zwanego sługi. Nikt z nas nie wiedział kim był ten sługa. Ale każdy z nas zapamiętał ten smak.....i ten wilk, którego ugryzłem, jego krew.....miała ten sam smak. I chyba rozumiem o co chodzi z tym sługą.....chodziło o wilki które służą ludziom...*lekko zaskomlał, bo poczuł w boku ból, zauważył, że rana się otworzyła, niewiele ale bolało* przepraszam, ale muszę się zabandażować *podniósł kawałek bandaża, i zajął się raną*

Link do komentarza

Jacob się obudził z bólem głowy.

- Ehm... gdzie jestem?

-------------

Jane spojrzała na Nivyy która zemdlała. Powiedziała do niej

- Lepiej się wyśpij.

Jane podeszła do Jacoba który był zdezorientowany. Powiedziała do niego na ucho

- Odpocznij przyjacielu. Masz wreszcie czas na to.

Jacob położył głowę i zasnął. Był bardzo zmęczony. Jane popatrzyła na pozostałych i usiadła koło Jacoba. Zamyśliła się

Link do komentarza
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...