Ryś Raindrops Napisano Luty 25, 2013 Share Napisano Luty 25, 2013 Obudziły mnie wrzaski i strzały. - Co się dzieje? - Zobaczyłam ludzi. - O nie ... nie, nie, nie, nie i jeszcze raz nie! Jest niedobrze, jest bardzo niedobrze! - Powiedziałam po czym rzuciłam się w krzaki aby zobaczyć co się dzieje. Przede mną stał człowiek i mierzył mi w głowę jakimś patykiem. - Hej! Czego ty ode mnie chcesz? Co ja Ci takiego zrobiłam że chcesz mnie zabić? - Mówiłam do siebie, wiedziałam że i tak mnie nie zrozumie. Człowiek coś przycisnął. W tym momencie doszło do mnie że to mogą być ostatnie sekundy mojego życia. - Nigdy się nie poddam! - Wrzasnęłam, po czym chwyciłam za to coś, co trzymał człowiek i wyrwałam mu to. Nie chciał puścić więc się przewrócił. Niechcący strzeliłam sobie patykiem w klatkę piersiową. Na szczęście kula nie weszła głęboko, inaczej bym przecież już nie żyła. Rzuciłam to w krzaki i zaczęłam gryźć człowieka. Dusiłam go łapami. Nie ruszał się. Zabiłam go. Nie byłam z siebie dumna ale to było jedyne rozwiązanie. Link do komentarza
Adm1RED Napisano Luty 25, 2013 Share Napisano Luty 25, 2013 Patrzyłem się na różne strony widziałem wiele lecz tylko chwilami kolorowe plamy. - Jacob... Nivyy... Aghhhhhhh... Pomoże ktoś, nic nie widzę jest mi ciepło (choć na polanie wiał zimny wiatr) nie czuję bulu. Powiedziałem o resztkach sił. Link do komentarza
Arcybiskup z Canterbury Napisano Luty 25, 2013 Share Napisano Luty 25, 2013 Nocturne zerwała się i przez chwilę nie miała pojęcia co robić. Zaczęła rozglądać się za ewentualnym celem. I oto na skraju polany stał człowiek - o wiele drobniejszy i szczuplejszy niż inni myśliwi. Spod czapki wychodziły długie, spięte włosy. Wilczyca warknęła i pobiegła w stronę dwunoga, ten zaś podniósł kij i wycelował w Nocturne. Rozległ się strzał, choć zapewne nikt nie zwrócił na niego uwagi - wszędzie rozbrzmiewały strzały. Człowiek zaklął szpetnie, a jego głos był znacznie wyższy i delikatniejszy niż innych. Spudłował. A może spudłowała? Wilczyca zbliżała się, i skoczyła na samicę człowieka, która upuściła broń. Link do komentarza
Ryś Raindrops Napisano Luty 25, 2013 Share Napisano Luty 25, 2013 Miałam dobry słuch, usłyszałam Wave'a (Mogę tak mówić czy muszę dodawać to X?) wzywającego pomocy. - Już idę. - Powiedziałam niewyraźnie a futro miałam całe pokrwawione. Podeszłam do niego. - Chodź, idziemy do szpitala. - Sama idąc resztkami sił i kulejąc podniosłam go i odprowadziłam do szpitala. - Mordimerze...- Przewróciłam się i walnęłam głową o ziemię. Krwawiłam. Zasnęłam, nic nie czułam. Link do komentarza
Adm1RED Napisano Luty 25, 2013 Share Napisano Luty 25, 2013 - Nie ma dla mnie ratunku uciekajcie ratujcie siebie. Powiedziałem do Nivyy z lekko przymkniętymi oczami. ( Nie musicie dodawać X do imienia XD, Lol ja umieram już to niemożliwe ) Link do komentarza
Arcybiskup z Canterbury Napisano Luty 25, 2013 Share Napisano Luty 25, 2013 Jeśli to samica, może mieć młode. Nie można jej zabić... W takim razie... Nocturne przygważdżała człowieka do ziemi, aż wreszcie zdecydowała się puścić go wolno - ale nie bez nauczki. Ugryzła w rękę przeciwniczkę, zeszła z niej, chwyciła broń i zaczęła biec w przeciwnym kierunku. Za sobą słyszała krzyki ludzi, a potem znowu huk. Kobieta chyba krzyczała, a w jej głosie słychać było strach. Wilczyca potknęła się i upadła. Tym razem chyba dostała - ból w tylnej łapie dawał o sobie znać, najgorzej jak tylko potrafił. Wstała szybko i spojrzała za siebie - dwójka ludzi biegła. Ale nie po nią - oni uciekali. Zerwała się, podkuliła nogę i najszybciej jak mogła ruszyła na polanę. Zastanawiała się, czy ktoś zginął. Link do komentarza
Adm1RED Napisano Luty 25, 2013 Share Napisano Luty 25, 2013 Widziałem plamy aż tu nagle zdyszana Nocturne wbiegła do Szpitala, byłem już na skraju śmierci lecz ziołem się w garść. - To nie pora na umieranie. Próbowałem wstać ale bez szans wszystko było zamazane ciepło i bólu nie czułem ale nadal próbowałem. Link do komentarza
Nightmare Napisano Luty 25, 2013 Autor Share Napisano Luty 25, 2013 Asianna powoli wstała. Nie czuła bólu w przedniej łapie. W ogóle jej nie czuła. Widok jej się rozmazywał. Kulejąc ruszyła do szpitala, podpierając się skrzydłami. Jednak tuż przed wejściem padła nieprzytomna. Link do komentarza
Matyas Corra Napisano Luty 25, 2013 Share Napisano Luty 25, 2013 *wbiegł spowrotem na polane, czuć było zapach prochu i krwi w powietrzu. Czuł jeszcze krew wilka w ustach i wiedział, że to nie mógł być wilk z wschodniej watahy, ich krew miała inny posmak. Oznaczało to, że ludzie są w stanie spętać wilki i zmuszać je do walki przeciw innym. Pobiegł w stronę szpitala, przed nim leżała ta sama złota wilczyca która wcześniej została postrzelona. Wziął ją na grzbiet i wniósł do środka* Czy...czy mogę jakoś pomóc? *pytał się, widząc jak zmasakrowane było stado* Link do komentarza
Matyas Corra Napisano Luty 25, 2013 Share Napisano Luty 25, 2013 *położył złotą wilczyce na łóżku i usiadł obok, czekając na jakieś rozkazy. Był nowy i nie wiedział jak zareaguje reszta, gdy spróbuję coś zrobić* Link do komentarza
Dżuma Napisano Luty 25, 2013 Share Napisano Luty 25, 2013 Krew, łapy ogony skrzydła ... w takim wypadku trzeba zrobić tylko jedno...... BABECZKI znaczy...ekhem zawołać kogoś ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Gdy Mordimer skończył, prawie cała wataha wbiegła albo poraniona albo pół przytomna. Ogarnęłam wszystkich bezradnym wzrokiem. Biedny Mordimer może mieć przechlapane za to że nie jest na spotkaniu. - Brakowało Iladri, Lejli i jeszcze kilku Wyszłam przed szpital. Zauważyłam Asiannę leżącą i ciężko oddychającą. Zawołałam zimno do Jacoba aby ją zaniósł. Całe pobojowisko było przesiąknięte krwią. Ludzie wilki, niczym się nie różnili. Zaczął padać deszcz. - i Tak nas to z tego nie obmyje. Zawyłam. Było to wycie wołające o pomoc, jak i nawołujące nasze inne wilki. Kilkoro ludzi leżało na skraju. I co najdziwniejsze jeden z nich się poruszył. Podbiegłam od razu, ale mnie nie zauważył. Czołgał się pod drzewo. Ciężko oddychał, w dodatku ślizgał się na błocie. Zauważył mnie gdy wstawał opierając się o drzewo. Krzyknął i od razu zwinął się w kulkę. Mówił coś nie zrozumiałym językiem. Było mi go szkoda. Gdy zniknęłam między krzakami, on znów powstał i kuśtykał w stronę, z której przyszedł. Śledziłam go. Gdy upadał odruchowo wsparłam go. Ten nie wiedział jak zareagować. Ja jedynie szłam dalej. Odprowadziłam go do obozowiska ludzi, ale nie zachęcało mnie większa ich ilość. Wróciłam na polanę, byłam zła. Nie na ludzi, ale za to że byłam wilkiem. Link do komentarza
Arcybiskup z Canterbury Napisano Luty 25, 2013 Share Napisano Luty 25, 2013 -Co - wdech- mam - kolejny wdech - robić? - Nocturne rzuciła broń człowieka w kąt i oparła się o ścianę. Pokuśtykała do łóżka, na którym leżała Asianna, i przy którym stał Corra. Stan złotej wilczycy był przerażający - krew była wszędzie. -Gdzie tu są bandaże? Opatrunki? Cokolwiek? - Co prawda nie miała pojęcia jak tego wszystkiego użyć, ale może gdyby ktoś bardziej rozgarnięty w temacie przyszedł... Link do komentarza
Matyas Corra Napisano Luty 25, 2013 Share Napisano Luty 25, 2013 *starał się coś powiedzieć, ale miał ochotę zwymiotować, ponieważ dalej czuł smak krwi na języku. Mógł by pomóc, w jego starej grupie sam się nauczył jak leczyć podstawowe rany. Nie był w stanie uleczyć kogoś, kto był ciężko ranny, ale mógł chociaż pomóc* Czy.......Czy*o mało nie zwymiotował jak próbował to powiedzieć* Czy może ktoś wskazać mi opatrunki? postaram zająć się tym krwawieniem, ty....tylko tyle mogę zrobić. Link do komentarza
Matyas Corra Napisano Luty 25, 2013 Share Napisano Luty 25, 2013 Dz...dzięki*ruszył w stronę szafki i wyjął z niej bandaże, coś co przypominało gazy i coś na kształt igły i nici. Wrócił do łóżka i zajął się raną wilczycy. Widać było, że jeżeli kula trafiła by parę milimetrów bliżej kości, trzeba by było amputować nogę, na szczęście, kula wyszła drugą stroną. Oczyścił ranę, zaszył i zabandażował. Teraz musiał tylko czekać na kogoś o większych umiejętnościach medycznych by na to spojrzeć, ale na razie, wiedział, że dzięki temu, że zatamował krwawienie, wilczyca będzie mogła przeżyć* Na razie tylko tyle mogłem zrobić, czy mogę pom *przerwał w pół słowa i wybiegł, żeby zwymiotować. Długo już nie czuł smaku wilczej krwi, ale ta krew była inna. Smakowała jak krew niewolnika. Wytarł się, i wrócił do środka* Czy mogę w czymś jeszcze być przydatny? Link do komentarza
Ryś Raindrops Napisano Luty 25, 2013 Share Napisano Luty 25, 2013 Obudziłam się. - C...Co się d...dzieje? - Zauważyłam że obok mnie siedziała Jane. - Dziękuję wam. - Powiedziałam, uśmiechnęłam się i położyłam głowę na ziemi. Czułam tylko chłód jaki od niej leciał. Link do komentarza
Arcybiskup z Canterbury Napisano Luty 25, 2013 Share Napisano Luty 25, 2013 Nocturne powoli wyszła ze szpitala i ruszyła żeby zdobyć wodę i przydać się do czegoś. Znalazła wklęsły kawałek kory, a potem odeszła do strumienia. Ból w nodze palił, ale wiedziała że musi pomóc tym ciężej rannym. Napełniła prowizoryczne naczynie cieczą i pokuśtykała z powrotem do szpitala. Skierowała się do łóżka Asianny i położyła kawałek kory obok. -A ty? - Zwróciła się do Corry - jesteś ranny? Link do komentarza
Ryś Raindrops Napisano Luty 25, 2013 Share Napisano Luty 25, 2013 -Ym... tak,chyba tak. Inni bardziej potrzebują pomocy. - Spojrzałam na klatkę piersiową z której leciała krew, najprawdopodobniej była w niej kula. - Przeżyję. - Uśmiechnęłam się do Jane. - Trzeba pomóc Jacob'owi. - Spojrzałam na wilka który się przewrócił. Chciałam wstać aby mu pomóc, ale od razu zrezygnowałam, zakręciło mi się w głowie. Link do komentarza
Dżuma Napisano Luty 25, 2013 Share Napisano Luty 25, 2013 - Nie musisz już pomagać Matyas. - poklepałam wilka po plecach - Nie wyglądasz najlepiej. - Wszyscy ci którzy tutaj są nawet niech się nie ruszają. Macie odpoczywać. Nie ma żadnego latania i zgrywania bohatera jasne! - zobaczyłam mdlejącego Jacoba - Ohhh m... Podeszłam i go podniosłam. Zebra po tym jak je Mordimer poukładał nie bolały już tak bardzo. Odłożyłam Jacoba. Miał kilka ran, więc przeżyje. - Nivvy może nie będę tak dobra jak Mordimer, ale daj sobie pomóc. Kula w klatce nie jest dobrym rozwiązaniem. Link do komentarza
Matyas Corra Napisano Luty 25, 2013 Share Napisano Luty 25, 2013 *zwrócił się w stronę nocturne* J..ja? nie, ale jest coś co mnie martwi..... Na początku, jak zostaliśmy zaatakowani, widziałem jak Wave dostał czymś w głowę. Pobiegłem w krzaki zobaczyć co to było, myślałem, że był tam człowiek. A to był wilk, czarny wilk. Ja.....ja musiałem go zabić, ale nie to mnie najbardziej martwi. W moim ple.....w mojej starej watasze mieliśmy rytuał dla wszystkich młodzików, mieliśmy spróbować krwi wolnego wilka i tak zwanego sługi. Nikt z nas nie wiedział kim był ten sługa. Ale każdy z nas zapamiętał ten smak.....i ten wilk, którego ugryzłem, jego krew.....miała ten sam smak. I chyba rozumiem o co chodzi z tym sługą.....chodziło o wilki które służą ludziom...*lekko zaskomlał, bo poczuł w boku ból, zauważył, że rana się otworzyła, niewiele ale bolało* przepraszam, ale muszę się zabandażować *podniósł kawałek bandaża, i zajął się raną* Link do komentarza
Ihnes Napisano Luty 25, 2013 Share Napisano Luty 25, 2013 Ludzi było już mniej, w każdym razie wokół polany. Ihnes jednak postanowił wypełnić to co sobie obiecał. Oddalił się od polany. Zatrzymał się i zaczął węszyć. Człowiek. Ihnes rozpędził się i nie przyglądając mu się ani nie dając mu czasu na reakcję rzucił się przewracając go na ziemię. Podrapał mu twarz - niech pocierpi trochę dłużej. Odepchnął Ihnesa i sięgnął po broń. Gdy już miał strzelać zorientował się, że wilk zniknął mu z oczu. Po chwili coś pchnęło go w plecy ponownie przewracając na ziemię. Ty razem Ihnes dorwał się do karku. Walka się skończyła dość szybko. Po chwili nadbiegło dwóch innych. Wilk ukrył się w krzakach. Przy pierwszej okazji ugryzł jednego z nich w nogę i od razu rzucił się na drugiego, z którym skończył szybko. Wrócił do człowieka z ranną nogą. Ihnes nie był sobą. "Teraz będzie zabawa..." (Odpuszczę sobie szczegóły znęcania się nad człowiekiem. ^^) Po "zabawie" Ihnes wrócił na polanę z zakrwawionym pyskiem. Udał się tam gdzie miał w zwyczaju odpoczywać i leżał, ale nie spał. Link do komentarza
Arcybiskup z Canterbury Napisano Luty 25, 2013 Share Napisano Luty 25, 2013 -Wilki które służą ludziom? Czy tamten wyglądał tak samo jak my? Większy? A może mniejszy? -Przerwała, zauważywszy że Corra chwilowo nie jest w stanie odpowiedzieć. Odwróciła się i spojrzała na nogę. Ból zdawał się promieniować aż od kości i uniemożliwiał ruch kończyną. "Ja dałam nauczkę jej, ona dała ją mnie." Znów przypomniała jej się kobieta. Podczas ataku sama wyglądała na przestraszoną, a jednak nie powstrzymało jej to przed strzeleniem... A może to strzelił jej towarzysz? Link do komentarza
Matyas Corra Napisano Luty 25, 2013 Share Napisano Luty 25, 2013 *gdy skończył, chciał odpowiedzieć nocturne, ale wydawało mu się, że jest zbyt zamyślona by posłuchać* Noc...Nocturne, nie potrzebujesz pomocy? mogę obejrzeć tą nogę jak chcesz, jak nie, to udam się na spoczynek *po czym czekał, i myślał, czy nocturne w ogóle go słuchła* Link do komentarza
Arcybiskup z Canterbury Napisano Luty 25, 2013 Share Napisano Luty 25, 2013 Z zamyślenia wyrwał ją Corra. Popatrzała na niego nieprzytomnym spojrzeniem. -Tak. Nie. Znaczy o co...? A, tak. Już wiem. -Rozejrzała się dookoła -Jeśli nie ma nikogo bardziej potrzebującego pomocy... To mnie by się ona przydała. Link do komentarza
Matyas Corra Napisano Luty 25, 2013 Share Napisano Luty 25, 2013 Ni..nie, wydaje mi się, że wszystko wraca do normy, a na razie mogę albo ci pomóc z tą nogą albo iść się położyć *podszedł do nocturne, wziął jej łapę, i obejrzał dokładnie ranę* Postrzelili cię, co? i tak wygląda lepiej niż rana tej złotej wilczycy, wystarczy tylko przemyć, zszyć i zabandażować *jak powiedział, tak też zrobił. Wziął sobie uwagę czarnego wilka do serca, bo nie chciał 2 raz popełnić tego samego błędu, że nie przemył rany wcześniej. Nie był lekarzem, ale wiedział, że trzeba przemywać ranę przed zajęciem się nią. Gdy skończył, odstawił łapę nocturne spowrotem i spytał* Potrzebujesz czegoś jeszcze? Link do komentarza
kameleon317 Napisano Luty 25, 2013 Share Napisano Luty 25, 2013 Ja wysiadam. Nie nadążam. Z tego co wyczytałem wilki medycyną dorównują ludziom. Spirytus, bandaże itp. 2 sprawa. Prosiłem o nie spamowanie. Jest lepiej niż wczoraj, ale to dalej masakra. Ja tu jestem lekarzem. Przychodzicie do szpitala i zamiast poczekać na mnie jako szamana to nie sami się leczycie albo zdychacie. Gdzie tu sens? Także proszę o mniej spamu. Dajcie się wszystkim wypowiedzieć. Nie wszyscy siedzą tak długo przed kompem. Zaraz przeczytam te wasze posty i postaram się wypowiedzieć. Link do komentarza
Recommended Posts