Skocz do zawartości

Wilcza wataha: Dołącz i wędruj z nami!


Nightmare

Recommended Posts

- A gdybyśmy poszli do puszczy między górami a terenem proponowanym przez Asiannę? Blisko żeby coś upolować i blisko do gór gdybyśmy musieli uciekać. A jeśli będziemy mieli na to czas, to możemy co jakiś czas wybierać się w góry żeby uszykować sobie ścieżkę dla nas. Co myślicie?

Link do komentarza

- W górach ciężko znaleźć pożywienie, a z tego, co widziałam, kraina nad morzem jest "mlekiem i miodem płynąca", że tak powiem! - krzyknęła różowa Rosie z drzewa nieopodal. Od razu oberwała gałęzią (zwykłą) od Asianny.

Link do komentarza

Wszedłem do szpitala i zobaczyłem jednego pacjenta. Wilczyce.

- Chyba się nie znamy. Jestem Mordimer z watahy Wilków Morskich(Muszelkarze byli trochę... no wiecie), członek rady szamanów i z jej ramienia opiekun tej watahy. Mógłbym powrzucać jeszcze kilka tytułów, ale nie lubię się chwalić. Ostatni raz kiedy je wypowiadałem dostałem tą bliznę - wskazałem na pysk z uśmiechem spytałem się - a jak ci na imię?

Link do komentarza

Po wysłuchaniu, wszystkich opinii, dalej byłam za górami, a raczej za ich podnóżami. Obejrzałam dziwne wydarzenie z różową wilczycą. Chciałam coś powiedzieć, ale nie warto było. Wróciłam do szpitala.

- Mordimerze, jakoś ci pomóc? Mamy jeszcze dużo wolnego czasu. Powinniśmy złożyć tych ludzi w jedno miejsce, ze względu na szacunek. Przejść się po Rem'a. W dodatku nasze 2 wilki nie wracają z polowania, a Bellamina zaginęła. Trzeba będzie wschodnich się zapytać. Wiem, wiem to to to tamto, ale ja mam swoje kontakty na szczęście. Omegi są bardziej lojalne, szczególnie dla mnie, nie wiem czemu. ... Jane nie wiesz gdzie jest Jacob? Widziałam że jest ranny, powinien odpoczywać, jak z resztą cała wataha.

Link do komentarza

Asianna rzuciła kolejnym patykiem w różową wilczycę ze skrzydłami.

- Rosie, pomimo tego, że pewnie masz rację, mówię ci: NIE WCINAJ SIĘ W NIESWOJE SPRAWY! - wrzasnęła na nią. Na to Rosie zaczęła się śmiać.

- Jakby co, polecam nad morzem. Droga trudna, ale tam są gorące źródła! - zachichotała i odleciała na północ.

Link do komentarza

-Jednak jest jedno ,ale', przecież koło piluszzczy i na plaży, będziemy łatwym łowem dla silniejszych watah. Lepsze będą góry te przyprzerzne jako nas teren-możemy mieszkać na terenie plaży i gór. Za górami jest miejsce di, którego często chodzę, podczas mojej ostatniej wędrówki, którą mam nadzieje pamiętacie znalazłam w górach dużo roślin, kóz, jakichś pasterzy z owcami-ich nie atakowałam, bo z czego byżyli? Jescze był jeden niedźwiedź i pełno robali.-popatrzyli się na mnie krzywym wzrokiem

-Nie lubicie robali?

~~~~~

Sory jestem z telefonu:/

Link do komentarza

Jane odpowiedziała Mordimerowi nieśmiało

- Jestem Jane. Przyjaciółka Jacoba

Spojrzała na Nasze i powiedziała

- Jacob pewnie się gdzieś pałęta. Nigdy nie chodził do lekarza, sam się leczył co nie wychodziło mu za dobrze. Musieliśmy ze znajomym ciągnąć go siłą kiedy miał złamaną łapę.

--------------

Jacob tymczasem chodził sobie po terenie watahy wschodniej nie zważając na niebezpieczeństwo.

Link do komentarza

- Meh trzeba będzie po niego iść . Jak wszyscy to wszyscy. Mogę ja pójść i tak jestem przebadana, a nawet mniej żebra mnie bolą - uśmiechnęłam się poszłam za śladem Jacoba.

Powoli biegłam, aż natrafiłam na granicę naszego terytorium. - O matko naturo, po co on tam polazł.

Przyspieszyłam do pełnego biegu. Na szczęście nie wszedł zbyt głęboko w teren i od razu natrafiłam na najświeższy ślad. Biegłam przed siebie. Zobaczyłam Jacoba chodzącego jak nigdy nic.

- Jacob odbiło ci. To nie jest teren naszej watahy. W dodatku my szykujemy przeniesienie się, a ty sobie idziesz. Dobra mniejsza z tym. Musimy wracać i to szybko, ty idziesz się przebadać, a ja zwołać innych na badania. Na i chciałam ci zadać pytanie. Już chyba nie muszę cie pilnować w sprawie Asianny? Prawda?

Link do komentarza

Jacob odsunął się od Naszej. Powiedział ostrym tonem i wyszczerzył zęby

- Nigdzie nie idę na żadne badanie!

Jacob zaczął biec w stronę granicy z ludźmi. Biegł z dużą prędkością i nie zważał na nic.

------------------------

Tymczasem Jane rozmyślała nad skrzydłami.

- Hm... jak fajnie było by tak polatać. Wszystko widać i ten wietrzyk. Eh... szkoda że nie urodziłam się skrzydlatą jak ta Asianna eh...

Link do komentarza

- Ehh Jacob! To... - nie dokończyłam, gdyż Jacob zniknął mi z przed oczy i pobiegł w stronę ludzi.

Wiedziałam że nie mam szans aby go dogonić, gdy będę prosto za nim biec. Na szczęście umiałam wykorzystać otoczenie. Pobiegłam na małe wzgórze. Widziałam gdzie Jacob zmierzał. Pobiegłam w linii prostej. Jeśli wszystko dobrze pójdzie powinnam być w pewnym miejscu przed Jacobem.

Biegłam ile starczyło mi sił. Po tym co ludzie mi podali byłam nawet wyspana, a co za tym szło pełna energii. Niestety z bólem traciłam ją 2 razy szybciej. Idealnie wbiegłam na Jacoba. Przeturlaliśmy się kilka metrów. Na szczęście nic sobie nie zrobiliśmy. Przygwoździłam go do ziemi.

- Jacob przestań! Na mnie to że byłeś w wojsku i że masz żeby nie robi wrażenia. Masz teraz wracać do tej naszej cholernej polany i czekać aż Mordimer cię zbada!

Link do komentarza

- Jacob co ty... - padłam na ziemię aby uniknąć Jacoba.

Niestety jego wyszkolenie było zbyt dobre. Ten od razu się zatrzymał i rzucił się ponownie. Zrobiłam unik w bok, ale ten jedynie uderzył w mój bok. Zabrakło mi tchu. Przez chwilę łapałam oddech. Gdy go złapałam, wrzasnęłam:

- Co ty odwalasz Jacob?! - krzyknęłam, ale musiałam robić kolejny unik. Tym razem odbiłam się od drzewa. Wiedziałam że nie mam z nim szans. Musiałam atakować, gdy się bronię, a gdy bronię atakować.

Link do komentarza

Jane patrzyła się na łapę.

- A tam nic takiego. Ludzie mnie postrzelili, a gdzie jest to nie wiem. Widziałam ich przy tej mapie. A właśnie skąd pochodzisz?

------------------

Jacob wreszcie przestał atakować i pobiegł w stronę watahy szamanów. Biegł z taką samą szybkością jak wcześniej, ale tym razem zygzakiem. Poczuł się słaby, ale biegł bez namysłu dalej.

Link do komentarza

- Skąd? Z nad morza. Piękna okolica. Jestem za tym, żebyś my się tam przenieśli. Niedaleko puszcza, ryby, świeżę powietrze. No i do tego w razie czego blisko do mojej rodzimej watahy. Dobra. W sumie... skończyłem. Nie nadwyrężaj jej. A tak przy okazji. Skąd ty jesteś?

Link do komentarza

Pobiegłam jak najszybciej za Jacobem. Nie mógł mieć nade mną przewagi nawet kilku sekund. Udało mi się podhaczyć jego tylne łapy przez co ciężko upadł. Gdy wstał aby dalej biec, bardzo mocno uderzyłam go w brzuch.

- Jacob, wracamy ! Nie zamierzam być taka miła! - ten po raz kolejny spróbował swoich sił.

Link do komentarza

Jane rozprostowała łapę, ale poczuła ból więc zostawiła ją w pozycji zgiętej. Usiadła i powiedziała do Mordimera

- Pochodzę zaa gór, a dokładniej z watahy wojskowej. Urodziłam się tam i wychowałam, ale nie na żołnierza. Życie tam wcale nie jest takie złe jak ma się ojca generała. Poznałam tam też Jacoba. Zostaliśmy najlepszymi przyjaciółmi itd.

---------------

Jacob się zdenerwował. Rzucił ją o drzewo i przybił ją do niego powiedział do niej

- Nie chcę ciebie skrzywdzić. Zostaw mnie w spokoju, albo pożałujesz.

Jacob zaczął biec, ale się przewrócił i próbował wstać. Miał na boku wielką ranę i uszkodzone przednie łapy.

(JESTEM ZA GÓRAMI)

Link do komentarza
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...