Skocz do zawartości

Wilcza wataha: Dołącz i wędruj z nami!


Nightmare

Recommended Posts

- Udaje twardego tak samo jak ty - powiedziałem do WaveX'a z uśmiechem. O Jacob zaczyna się tłumaczyć:

- Mordimerze nie będę tłumaczyć jakie zasady są w wojsku, ale powiem ci jedną: Żadnemu żołnierzowi nie wolno uszkodzić lub zabić samicy. To jest święta zasada. Nie wiem co się ze mną działo, ale tego żałuję. A jak teraz pozwolisz pójdę przeprosić Nasze, Asianne i Jane tak mówiła Jane że to je pobiłem - powiedział po czym wybiegł.

- Czekaj ty baceolus - powiedziałem po czym pobiegłem za nim. Dziwnie patrzył się pod łapy. Był zmęczony i ranny. Łatwy cel. Dogoniłem go i podłożyłem mu łapę. Poleciał na pysk. W żaden kamień to plus dla mnie. Trudności z oddychaniem przy takim krótkim biegu. Będę musiał się przebadać, ale najpierw ten szaleniec:

- I... co kolego? - przerwa na oddech - Nigdzie... nie idziesz... dopóki cię... - kaszel - nie zbadam... więc wracaj... mi do szpitala - oddech w normie. Słabo ze mną. Do tego jestem zmęczony. A tylu głupców do uleczenia. Więcej walk to będę miał więcej praktyki i może nie tylko z tytułu będę jednym z lepszych szamanów - To co? Jacob?

Link do komentarza

Jacob spojrzał się na niego z lekki wyrzutem

- Mogłeś to powiedzieć, a nie od razu mnie przewracać. Do tego jesteś już bardzo zmęczony drogi Mordimerze. Może lepiej się przebadaj najpierw, a później mnie.

Jacob wstał z bólem w pysku. Trochę nim poruszał i zapytał się Mordimera

- Mozę ciebie poniosę. Nie wyglądasz na pełnego sił.

Jacob rozprostował się i złapał się za ranę z boku i pisnął. Spojrzał z wyrzutem na ranę która wyraźnie nie chciała się zamknąć

Link do komentarza

Nocturne siedziała w cieniu, niewidoczna dla innych - tylko jarzące się ślepia mogły ją zdradzić. Każde z wilków w stadzie miało swoją rolę i uparcie jej broniło, nie dopuszczając innych. Czy istniał więc sens komukolwiek pomagać? Odbiór ze strony reszty stada jednak nie miał na razie większego znaczenia. Wszystko było lepsze, niż bezczynne siedzenie w jednym miejscu. Chociaż... Wizja bycia zagryzioną przez oszalałego wilka również nie przedstawiała się nazbyt atrakcyjnie. Wilczyca po długim namyśle i kilku wnioskach natury czysto filozoficznej, postanowiła pójść na polowanie, omijając starannie Jacoba i Mordimera. Plan był dobry i niósł za sobą tyle korzyści, ile było możliwe na tę chwilę.

Link do komentarza

Nie miałam co robić, a burczało mi w brzuchu. Przypomniały mi się kotlety z różnych zwierząt oraz sałatka, której nie cierpiłam. Poszłam coś upolować. I przez przypadek potrąciłam w zamyśleniu Mordimira

-Oj, sory-poszłam dalej. Musiałam coś upolować, bo za długo to ja bym nie poszła nad morze, a planowałam jeszcze iść na moją ,,podróż".

Link do komentarza

Jacob spojrzał się na nią z lekkim niedowierzaniem, ale to go teraz mało obchodziło więc po cichu ruszył w stronę szpitala. Po drodze się potknął o jeden z znajomych tego znienawidzonego kamienia. Wstał boleśnie i kopnął w kamień. Zapiskał z bólu. Dmuchał na łapę z dużą szybkością, by przestało boleć. Kiedy przestało go boleć usiadł koło wejścia do szpitala, by poczekać na Mordimera kory rozmawiał z tą skrytą wilczycą, którą ledwo znał.

Link do komentarza

Wróciłam po 10 minutach z dwoma sarnami

-Hmm, hm, hm szczęście mi dopisało...-rozłożyłam obiad na trawie i zostawiłam trochę. Po chwili poszłam szukać jakiegoś głodnego wilka, bo sama byłam przejedzona. Dostrzegłam naburmuszonego i obolałego Jackoba.

-Hej! Może chcesz trochę, sama już nie mogę...

Link do komentarza

Jacob spojrzał na to kątem oka i powiedział

- No nie wiem? Chociaż...mogę wziąć jeden kawałek.

Jacob wziął w łapę duży kawał mięsa i w ciągu 5 sekund już go nie było.

- Dziękuję ci bećko. (już nie pamiętam imienia sorki)

Po czym Jacob wstał i obleciał szpital dookoła by sprawdzić co jest za nim, bo jeszcze tam nie był.

Link do komentarza

Wstałam rześka. Przeciągnęłam się. Jak to zazwyczaj robiłam, wytarzałam się w trawie. Później poszłam bliżej szpitala. Rozglądałam się, aby zgarnąć wszystkich na badania. Słyszałam i widziałam wszystko. Mordimer kazał Jacobowi siedzieć, a Noctrune próbowała iść do lasu coś upolować. Niestety Lejla przyniosła 2 sarny. Słuchałam rozmowy. Jacob ukradkiem wyszedł za szpital. Westchnęłam. Wstałam i poszłam za nim, po raz kolejny. Gdy go dogoniłam, powiedziałam:

- Jacob i tak czy siak idziesz na to badanie, daj sobie już spokój.

Link do komentarza

Wstałem skrzydło przestało mnie boleć ponieważ Mordimer mi je nastawił. Wyszedłem przed szpital i położyłem się obok wejścia spoglądałem na las wokół

Nic wielkiego tylko krzewy, drzewa i ptaki oraz znajome wilki. Popatrzyłem na niebo aby trochę porozmyślać i spróbować sobie przypomnieć, nie udało mi się nic przypomnieć. ( Bećka to lejla )

Link do komentarza

Jacob zatrzymał się ostro i znowu potknął się o jeden z kamieni gangu znienawidzonego kamienia. Wstał i zwrócił się do Naszy i położył uszy

- Po pierwsze chciałem cię przeprosić za to co zrobiłem. Nie byłem sobą i...to moja wina. Wybaczysz mi? A po drugie czekam na Mordimera aż przyjdzie do szpitala. Nudziło mi się więc chciałem odkryć co jest za szpitalem , bo jeszcze tu nie byłem.

Link do komentarza

- Ehh... wybaczyć wybaczam. - odetchnęłam - Ale ufać już nie ufam. Mniejsza z tym jesteś ranny i potrzebujesz pomocy. Mordimer pewnie poszedł się przewietrzyć. - odparłam zimno - Lepiej choć. Assianna mówiła że niedługo ruszamy, trzeba się spakować.

Link do komentarza

Jacob powiedział już spokojniej

- Może lepiej pójdę i poczekam przy szpitalu na Mordimera. Nie wiem co się ze mną dzieje, ale widzę cię podwójnie. Dobra ja muszę lecieć.

Po czym przeskoczył nad Naszą i wszedł do szpitala. Usiadł niedaleko wejścia i przyglądał się swojej łapie którą widział podwójnie. Śmiał się przy tym cicho, jakby się upił miodem korzennym.

Link do komentarza

- Troska i ciekawość. Chce cię widzieć na badaniach - powiedziałem po czym poszedłem w stronę szpitala. Zobaczyłem Nasze, która poszła za szpital. Chciałem z nią pogadać na temat przenosin, ale przypomniałem sobie, że Jacob wciąż potrzebuję mojej pomocy. Wszedłem do szpitala i go nie było. Zobaczyłem WaveX'a przed szpitalem i spytałem się go:

- Widziałeś gdzieś Jacoba. Nie może usiedzieć na w jednym miejscu. Szamanów powinno się szanować i słuchać. No, ale ja jestem już dość stary w porównaniu z wami i może wszystko się zmienia - za rogu wyskoczył Jacob - Jest nasz kolega - poszedłem z nim do szpitala i zacząłem go badać.

Link do komentarza

Nie wiedziałam co robić, więc usiadłam i wspominałam dawne czasy. Ja byłam małym gówniarzem, kiedy odłączyłam się od stada, jak znalazłam przyjaciółkę, kiedy miałam depresję. Nie zauważyłam że wszystko mówiłam jak komendator... Rozejżałam się-chyba nikt tego nie słyszał.

Link do komentarza

Poszłam leniwie w stronę szpitala. Musiałam pomóc Mordimerowi. Minęłam się z Wavexem. Powiedziałam do niego aby odpoczywał i zbierał siły na podróż.

- Mordimerze przyszłam ci tu pomóc, bo Wave mi mówił że ci się łapy trzęsły. Powinieneś odpocząć. - powiedziałam wchodząc do szpitala. - No i Jacob'owi podali jakieś środki odurzające, które wywołały halucynacje. Pociągnęło to za sobą atak, ale to nie zmienia faktu, że się chce od razu kogoś zabić. W dodatku ma efekt uboczny jakim jest zdublowany obraz i zaburzenia ruchu. Jak to zneutralizować zostawiam tobie, gdyż nie ma niestety takiej wiedzy. - zaczerpnęłam powietrza - Dodając ma ranę na boku, którą trzeba najszybciej przemyć i obłożyć.

Link do komentarza

- I jak tu się z wami nie nudzić. Dzięki za pomoc, zaoszczędziło mi to kilka minut roboty. Co do mojego stanu to jest taki jaki być powinien. I tak wiem, że jestem przemęczony co uświadamia mnie że nie jestem już taki młody - zamyśliłem się - No Jacob - oblałem go wodą i uderzyłem łapą - taki z ciebie żołnierz? Dajesz się pokonać? Słabo. Masz dojść do siebie zanim skończę operować twój bok inaczej zrobię ci coś co ci się nie spodoba. Chyba, że lubisz bliższe spotkania z ogniem. Ty Nasza zostajesz. Opowiesz mi o tych nowych. Chociażby imiona. No i o tych przenosinach. Ja zagłosowałem na morze z przyzwyczajenia. A ty na co zagłosowałaś - zacząłem operować Jacoba.

Link do komentarza

Jacob położył uszy z nudów i leżał nieruchomo, słuchając Naszy. Coś co jakiś czas go bolało, ale to go teraz mało interesowało. Był ciekaw co robią na polanie. Jeszcze wszystkich widział słabo i podwójnie bo miał bardzo rozszerzone źrenice. Jego oddech był płytki z powodu otwartej rany którą operował drogi Mordimer. Wreszcie mu się to tak znudziło że wszedł do krainy snów tymczasowych w innym słowie, zrobił sobie krótką drzemkę.

Link do komentarza

- Z tego co wiem doszło 5 wilków. Szarusai, biały wilk niebieskie oczy. - zobaczyłam Noctrune - Noctrune, która właśnie przyszła. Jest poważna i tajemnicza. W sumie ktoś taki jak ona teraz się przydaje. Wave, ale tego znacz. Pewnie musiałeś mu nastawiać, bo latał ze złamanym skrzydłem i odstawiał tragedię. Mdlał i walczy, mdlał i walczył. Matyas, przyszedł z watahy podobnej do Jacoba i nie chce niczego zabijać. Jest też Artem, który na mnie naskoczył na powitanie. - zamyśliłam się - To chyba wszyscy. - słuchając końca wypowiedzi Mordimera weszła Lejla - Nie przesadzaj Mordimerze. Każdy ma prawo tracić siły, ale to nie jest oznaka od razu starzenia się. W sumie to nie wiem czemu wybrałam góry. Może dlatego, że to bardziej strategiczny punkt. W dodatku morze to kraina miodem płynąca, to ludzie też tam są. Takiego czegoś nikt nie zostawi bez opieki. - wysłuchawszy odpowiedzi Lejli, odparłam - Tak wszyscy muszą. Choć Lejla mogę się teraz tobą zająć, nie będę tak profesjonalna, ale opatrzenie ran to pikuś.

Link do komentarza
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...