Skocz do zawartości

Wojna - Sombra kontra my!


Lunaris

Recommended Posts

(Jak się przebiły moje statki? Tak, jak twoja armia. Reszta floty rozpoczęła ostrzał, a grupa krążowników zbliżyła się na odległość strzału. To wystarczyło.

Co do torpedy, to wyjaśnienie jest proste. Ta torpeda pojawia się wielokrotnie w świecie wh40k. 

od 1:16 masz taką torpedę, ale jednostopniową. Dwustopniowa służy do niszczenia planet od środka.)

 

W sztabie połączonych sił Sombralandu i Equestrii...

Gandzia nachylał się właśnie nad mapą, kiedy jeden ze stojących za nim Krypteków stwierdził

-Wyczuwam dwie nieproszone formy życia.-

Jednocześnie wysłał obecnym w pomieszczeniu Nekronom informację o położeniu Arceusa i jego kumpla. Gandzia i jego eskorta skierowali swoje bronie w odpowiednie strony. Custodianie aktywowali swoje włócznie energetyczne.

 

W celu spowolnienia wojsk komputera Zwiastun Burz wywołał ogromną burzę. Pioruny waliły w pole Odbijacza, powoli przeciążając system. Jednocześnie czołówki wroga natknęły się na gotowy do działania Legion Tytanów, przed którym rozstawiły się dywizje Armii Czerwonej. Obie formacje postawiły ogień zaporowy, uniemożliwiając podejście Zergom. Obrona przeciwlotnicza nie próżnowała, zestrzeliwując wrogie stwory latające. Jednocześnie Anrakyr wykonał zwrot zaczepny, częścią swoich sił atakując wroga od tyłu. Towarzyszące mu czołgi Stormhammer skupiły ogień na Tytanach Chaosu, niszcząc je. Jednocześnie Tyranidzi wykorzystali fakt, że przeciwko nim walczyły już tylko siły Orków i Pożeraczy Światów i rozpoczęli kontratak. Górujące nad polem bitwy biotytany nie miały problemów z konsumpcją wrogich sił. Następnie część Roju została, by szybko pochłonąć nową biomasę, zaś reszta ruszyła w stronę, z której nadciągnął wróg, pożerając po drodze wszystkie wrogie instalacje.

Przeciw desantującym się w Equestrii siłom Zergów wystawiono oddziały Kosmicznych Marines, wspierane przez Equestriańską Armię Ochotniczą. Wojska Gandzi izolowały wrogie oddziały, po czym atakowały je, nim Zergi zdołały się namnożyć.

 

W kosmosie załogi zainfekowanych okrętów aktywowały wszystkie systemy obronne, zatrzymując postępy wroga i stopniowo odbijając zajęte pokłady. Jeden z zaatakowanych okrętów, pancernik Dominus Astra, niespodziewanie aktywował swoje silniki i, mimo zniszczonego uzbrojenia, ruszył w stronę wrogiej floty. Całą moc skierowano do silników i osłon, dzięki czemu statek znalazł się w środku wrogiej formacji. Wówczas kapitan Dominus Astra wysadził swój silnik warpowy. Eksplozja objęła zasięgiem znaczną część wrogiej biofloty i wywołała powstanie krótkotrwałej anomalii, która wsysała wrogie okręty niczym czarna dziura.

 

Z jednego z kosmodromów Sombralandu wystartowało kilka statków zwiadowczych, które miały rozsiać gdzieś zarodniki Tyranidów i zlokalizować wrogie światy, z których nadchodziły posiłki komputera.

Link do komentarza

-Uwaga! Wykryto zagrożenie! Broń strategiczna gotowa do odpalenia!-Komputer odpalił rakietę strategiczną która leciała na Tyranidów. Niebezpiczeństwo dla procesora było zbyt wielkie, kto wie czy Tyranidzi nie zaatakują Gryfiego Królestwia gdzie stał procesor

 

Szczerze nie było żadnej szansy aby siły Komputera się wycofały, zakończenie walk to całkowite zniszczenie atakujących lub zdobycie Equestri. Orkowie się nie cackali z Tyranidami, Orkowa Pancerfura(nie ta mała) miażdzyła Tyranidów na naleśniki a chopaki mieli ubaw z rąbania. Hersz Czahołamacz który w tym czasie mażdzył Tyranidom czaszki

-Hahah Komputer muwił racje że tu znajdziemy prafdziwe ŁAAAA!-powiedział strzelając z zamontowanego zamiast dłoni karabinu maszynowego do ciekawskiego robaka. Głowna armia również się nie cackała, Marines Kakafoni uniemożliwiali wrogiej piechocie ostrzał. W ogóle wszystkie Legiony zaczęły szarżować razem z Mrocznymi Eldarami. Zergi w miastach Equestri infekowały SM robiąc z nich wiernych sługusów Nadświadomości, ich wola była zbyt słaba by przeciwstawić się jej potędze. Z kapsuł desantowych wychodziły czasami miotacze żółci które były dobrą artylerią

 

Na orbicie flota Komputera wycofała się przez Osnowę, z powodu strat przekraczających 10%. Na infekowanych statkach Zergi przepalały kwasem ściany i omijały wrogie jednostki kierując się do silników, rdzenia i silnika warpowego

Link do komentarza

-hehe-do pokoju wleciał granat ogłuszający ja i S1 spodziewaliśmy się czegoś takiego więc szybko zrobiliśmy to co trzeba. Ja poszedłem po skołowaną celestie, S1 uśpił Lune, a Aion który akurat wpadł zajął się ochroną. Po chwili i kilku strzałach cała piątka (ja, Aion, S1, celestia i wilk) byliśmy w połowie drogi na dół. A reszta ocalałych z pokoju obrad akurat doszła do siebie.

Link do komentarza

Cała drużyna Arceusa uciekała właśnie korytarzami pałacu. Za nimi było słychać odgłosy pościgu. Dotarli do kolejnych drzwi, prowadzących na kolejny korytarz. Otworzyli je. Pierwszą rzeczą, jaką zobaczyli, było ostrze Kostura Światła Gandzi, zatrzymane zaledwie centymetr od twarzy Arceusa.

-Czas, jaki jest mi potrzebny na zadanie ciosu wynosi ułamek sekundy. W razie gdybym otrzymał krytyczne uszkodzenia lub gdybym wykrył najmniejszy ślad tego, że coś kombinujecie, serwomotory w mojej ręce zadziałają automatycznie. Innymi słowy najmniejszy wasz ruch wystarczy, byś zginął. Kostur jest ustawiony w tryb Empatycznego Dezintegratora, więc jeśli zranię ciebie, zginą twoi koledzy- rzekł car Sombralandu.

W tym czasie korytarz wypełnił się dziesiątkami strażników. Ich zbroje ustawiły się w tryb zapobiegający skutecznemu użyciu granatów ogłuszających. Inni zablokowali pozostałe wejścia, by nikt nie przeszkodził Gandzi.

-Więc może byłbyś łaskaw rzucić broń, zostawić księżniczki i przedyskutować twoją rolę w tej wojnie?-

 

Na froncie Marines Kakofonii zaczęli wić się z bólu. Coś rozerwało od środka ich pancerze. Tym czymś były genokrady, które wcześniej zainfekowały nieszczęśników. Potwory rzuciły się na wrogów, tnąc ich swoimi ostrymi niczym diamenty pazurami. Do ataku ruszyły Książęce Tytany, swoimi bolterami i mieczami przerąbując sobie drogę przez pozycje wroga. Chociaż mniejsze, niż Tytany Chaosu, to były liczniejsze. Jeden z nich wbił swoje ostrze w Odbijacza Pocisków, niszcząc go ostatecznie.

W innym miejscu Orkowie Czachołamacza nagle zorientowali się, że jest ich coraz mniej, za to Tyranidów robiło się coraz więcej. Na miejsce każdego zabitego Gaunta wchodziły cztery inne; większe bestie pojawiały się niewiele rzadziej. Pancerfura dosłownie zapadła się pod ziemię, kiedy zapadł się podkopany przez Tyranidów grunt. Unieruchomiony pojazd został otoczony przez Gaunty i zniszczony.

 

Nadlatująca rakieta strategiczna została zestrzelona przez satelitę Obrony Powietrznej. Tyranidy kontynuowały marsz w kierunku pozycji, z której wystrzelono rakietę. Do akcji dołączyły gryfy. Uzbrojone przez Sombraland chimery zaatakowały wrogie umocnienia, zdobywając je dzięki elementowi zaskoczenia.

 

Do akcji w miastach włączyły się oddziały Straży Śmierci, elitarnego zakonu Kosmicznych Marines szkolonego do walki z Zergami, Orkami i innymi obcymi. Byli oni odporni na zdolności Nadświadomości. Wrogie kapsuły zostały ostrzelane i ciężko uszkodzone przez Tytany. Zaraz, skąd tu Tytany? Musiał je wezwać jakiegoś rodzaju geniusz taktyczny, hurrr! (komputer powinien teraz krzyknąć "CREEEED!") Dowodzący obroną miast Ursarkar E. Creed z zadowoleniem palił cygaro, patrząc, jak jego czołgi i piechota powoli spychają pozbawione uzupełnień Zergi.

 

Tymczasem w kosmosie przeciw Zergom posłane zostały oddziały Służby Bezpieczeństwa Floty i Nekroni. Ci pierwsi miotaczami ognia zmuszali wrogie bestie do przerwania swojej ofensywy, ci drudzy po prostu atakowali ich z karabinów Gaussa oraz wyjątkowo skutecznych w walce z dużymi ilościami wrogów karabinów Tesli. Dzięki temu wróg nie mógł posunąć się w głąb okrętów, jednak na wszelki wypadek wyłączono awaryjnie silniki warpowe. Dzięki temu żaden okręt nie podzieliłby losu Dominus Astra. Ponadto zergowy kwas okazał się mało skuteczny w abordażu na nekrońskie jednostki, zbudowane z żywego metalu, który szybko się regenerował. Dzięki temu wrogie bestie musiały walczyć w małych, łatwych do odizolowania i zlikwidowania grupach.

Link do komentarza

-Stopień zagrożenie: Wysoki, wysłać kolejną rakietę strategiczną-z wyrzutni stojącej obok procesora wyleciała kolejna rakieta, oddziały broniącę wycofały się na drugą i ostatnią linie obrony. Ich przewaga była taka że mieli teraz przewagę wysokości, Komputer rozstawił potężne pole wokół procesero przez które nikt nie mógł przejść z zewnątrz i wewnątrz. W końcu uzupełnione siły Fal'shia dołączyły się do obrony

 

Na froncie siły Komputera atakowały dalej, mimo że wielu ginęło posuwali się dalej i w krótkim czasie dotarli wreszcie do pozycji wroga. Po chwili rozpoczęli morderczy ostrzał do wrogów.

-Wycofać siem! Nie jeśtesmy tak głupi aby siem pchać na liczebniejszego wroga-krzyknął Herszt, po chwili Orkowie się wycofywali

 

Na statkach Zergowie wybuchli zalewając wszystko kwasem, tych których dosięgł kwas umierali w strasznych agoniach

 

W miastach Zergowie przeprowadzi zadziwiająco skuteczny atak z lewej flanki, niezauważono przez nikogo kapsuła spadła razem z wylęgarnia po czym zaczęto budować Zergi by po tym zalać wroga

Link do komentarza

-czy muszę coś robić? na prawdę nie wiele mnie obchodzi co ty tam sobie gadasz poza tym...-kilka kul w mundurze wroga dało o sobie znać zmuszając Gandzie do rzucenia broni-...nie zapominaj z kim rozmawiasz!-na zewnątrz wybuchła głowica plazmowa zostawiona przez maćka i S2 korytarz (z wyjątkiem miejsca w którym stałem) został ostrzelany rakietami-Żegnaj może innym razem cię wykończę!-powiedziałem wchodząc do transportera który przyleciał przed chwilą.* (pamiętaj na ziemi wybuchła niemała bomba więc w najlepszym wypadku zostało kilka działek plot)

Link do komentarza

(Ciekawe, jak Arceus zdołał uniknąć pędzącej na niego z dużą prędkością z odległości kilku cm broni białej...)

Spomiędzy budynków wyleciało kilka Gargulców, które zatkały silniki transportera, niszcząc je. Ten pojazd już nigdzie nie poleci. Gandzia wystrzelił z nadgarska linkę z hakiem, która oplątała się wokół S1. Gandzia przyciągnął go do siebie. Kiedy S1 leżał już przed nim, Gandzia przyłożył mu do pleców swój kostur.

-To nie był najlepszy pomysł. Wracaj, albo on zginie!- krzyknął, przełączając coś w swoim nadgarstku i znowu celując do transportera. W tym czasie przed pałacem zgromadziły się oddziały Nieśmiertelnych, którzy ostrzelali transporter, niszcząc uzbrojenie.

 

(komputer - skąd ta nowa kapsuła? Przecież twoja flota odleciała, a wcześniejszy desant był obserwowany przez radary etc. i otoczony w całości przez moje siły.

Czy dobrze zrozumiałem, że twoje grupy abordażowe przestały istnieć?)

 

Co do komputera - nadlatująca rakieta nr. 2 została zniszczona przez tego samego satelitę. Opłaciło się budować tarczę antyrakietową! Tyranidzi przystąpili do szturmu na pozycje wroga na szczycie góry. Kiedy okazało się to nieskuteczne, Umysł Roju przygotował kolejny atak. Druga fala składała się z jednostek ryjących, które zaczęły podkopywać się do wroga od dołu, niszcząc jego punkty ogniowe i stanowiska artylerii.

 

Tyranidzi ruszyli w pościg za uchodzącymi Orkami, do którego wkrótce dołączyli Eldarzy, blokując Orkom drogi ucieczki i wysadzając mosty.

 

W miastach Straż Śmierci wykańczała kolejne biofabryki Zergów. Wokół nowej kapsuły+wylęgarni zaczęto niszczyć budynki, by pozbawić Zergów biomasy. Samą wylęgarnię ostrzelano z dział oblężniczych Vindicatorów. Szybki kontratak przy użyciu ścigaczy i szwadronów motocykli zakonnych, wspartych ogniem Devastatorów zatrzymał atak Zergów na lewą flankę.

Link do komentarza

(lata praktyki poza tym upuściłeś broń)

-S1 zaskocz mnie!-S1 skoczył z pałacu razem z gandzią (po drodze na ziemie się rozplątał) potem go jakoś wystawił i dał w długą bo... ja stałem z granatnikiem i celowałem mniej więcej w jego stronę. Do komputera-załatw mi transport.-Ranny, ale żywy snajper w końcu do nas przybiegł-chłopie ile razy dostałeś?

-a chociaż go trafi nawet kulek trzysta maszeruje dalej i wesoło śwista... dwa razy w rękę, a reszta stanęła na mundurze.

-Aha następnym razem podetnij mu gardło.

 Nieśmiertelni mieli bliskie spotkanie z myśliwcami eskortującymi transporter.

Link do komentarza

(Jedna kapsuła miała wylęgarnia. Tak dobrze zrozumiałeś moje siły abordażowe nie istnieją już)

 

Z lądowiska trochę dalej od procesora wyleciały 3 transportowce z najnowszą technologią stealth, do tego 2 z nich były zapełnione specjalnymi maszynami. Same transportowce przeleciały szybko przez linie obronne wroga nie będąc wykrytym i poleciały w kierunku miasta w którym był Arceus (sam nie wiem jakim), sam transportowiec leciał z prędkościa 1500 km/h dzięki Komputerow technologi. Orkowie może i mieli spowolnioną ucieczkę a to dla nich nic przełamywali blokady i przepływali rzeki, armia atakujących wyniosła niestety straty w wysokości 96% ale dalej nacierała. Na linii obrony w górach radzono sobie z Tyranidami choć było wiadomo że wygrają, Komputer wypuścił swoje mechaniczne macki które były nieskończenie długie. Zaczął nimi wiercić pod ziemią w kierunku Canterlotu gdzie wykryto ważny surowiec, Zergi w miastach się zakopały by więcej o nich świat nie słyszał, wylęgarnia była zrównana z ziemią

Link do komentarza

(To może po kolei. Plebiscyt chyba powinniśmy rozstrzygnąć rzutem procentowym głosów na ZRR. Problemem jest tylko kwestia, kto wykona ów rzut. Nie wiem, jak bardzo sobie nawzajem ufamy.)

 

Pięcioosobowa grupa zwiadowcza przemierzająca ostępy lasu Everfree natrafiła na kolejną przeszkodę na swej drodze. Duży, niezidentyfikowany obiekt tarasujący drogę akurat w poprzek. Jeden z żołnierzy, młody, rozczochrany i z wąsem iście szlacheckim, prawdopodobnie dowódca oddziału, wytaskał komunikator.

- Towarzyszu starszyno, mamy pewien drobny problem. Jakiś idiota wapno chyba kopał, bo trasę zagradza kupa białych kamieni. Zapisać i ominąć, czy wysadzić w cholerę? - zapytał dla formalności. Wiedział, co odpowie starszyna. Dziad lubił rozwałkę.

- Spróbujcie to ruszyć, jak się nie uda, to rozwalić. - uzyskał odpowiedź.

- Tak toczna, tawariszczi.

Któryś z sołdatów z rozmachem kopnął w głazy. Rozbolała go trochę noga, pomimo ciężkich wojskowych butów. Stęknął głośno i zaklął.

 

Do walki między rojami wmieszały się jednoski radzieckie, poprawione pod względem opancerzenia i broni. Rozpylono silnie stężony kwas i ostrzelano nieprzyjaciół mieszanką palną, oraz osobno napalmem bez żadnych udziwnień. W ruch poszły także zwykłe karabiny i pepeszki, bagnety, szable, nawet sztachety wyrwane z płotów z okolicznych wsi. Powoli, acz nieustępliwie, siły radzieckie parły naprzód, dosłownie wypalając sobie drogę. Nie dawano pardonu, nie oczekiwano go też od oponenta. Bombowce nurkujące i artyleria z wsparcia zmieniły się w regularnie walczącą siłę zbrojną. Sytuacja stawała się dramatyczna, by nie rzec rozpaczliwa, dla obu stron. Z orbity od czasu do czasu dawały o sobie znać okręty, zajęte toczącą się bitwą w przestworzach.

 

Dzięki faktowi, iż północna Equestria zajęta była przez ZRR, oddziały komputera znalazły się w kleszczach. Zwłaszcza, że od Północy wciąż napływały nowe jednostki. Wydawało się, że ściśnięte i szarpane przez Sowietów mogą tylko poddać się lub zginąć. Bo i do Gandzi zwrócono się z prośbą o zrzucenie meteorytów na adwersarza.

 

Do Canterlotu w ogromnym pędzie wjechała taczanka z czwórką ludzi na "pokładzie" ozdobiona pojedynczą czerwoną chorągiewką. Wykręciła przed wejściem do pałacu, lub tego co z niego zostało. Do środka wszedł, pierwej opóściwszy powóz, wysoki mężczyzna w szynelu, mundurze nawiązującym jeszcze do tradycji Konarmii oraz budionnówce nasadzonej krzywo na kudłatą głowę. Obfita broda spływała mu falami na pierś, u pasa podzwaniała szaszka, a obrazu postaci przypominającej z zewnątrz czystego menela dopełniała drewniana fajka, stercząca z ust. Przynajmniej było widać, że takie ma. Zwrócił się do najbliższego strażnika, zionąc zapachem jakiejś mieszanki ziołowej.

- Słyszałem, ze odbywa się tu narada bądź szczyt. Wpadłem więc. Przepraszam, że bez uprzedzenia, ale imienne zaproszenie jakoś do mnie nie dotarło. Za pozwoleniem. - rzekł, po czym ruszył dalej korytarzami czekając na kogoś, kto go oprowadzi. Był to nie kto inny, a Przewodniczący Rady Republiki Equestrii przy ZRR Antoni Kupała. Towarzyszył mu jeden z Kozaków, uzbrojony w szablę i przewieszony przez plecy kawaleryjski model karabinu przypominającego Mosina. Dwóch pozostałych zostało na straży taczanki.

Link do komentarza

Góra, szybko niczym strzała, poruszyła się z trzaskiem jakoby drzew walących się podczas burzy. Nader żołnierzami pojawiło się wysokie na dziesięciu mężuw smoczysko, a białe niczym śnieg. Jedynie oczy jego czerwienią krwistą zabłyszczały. W paszczy jego sowiet w pełnym uzbrojeniu znalazłby miejsca dla siebie dość, gdyby ten tylko ją rozdziawił. Długi był on na dwa razy tyle co wysoki a skrzydła potężne sterczały z jego pleców. Smoczysko białe stanęło na swych czterech wielkich łapach i obejżało się niemrawie po żołdakach.

 

-A cóż to? Wieśniacy smoka przybili ubić. Jednak nie widze w rękach waszych ni wideł, ni cepów. Jak więc ze smokiem mierzyć się chcecie?

 

Zagrzmił smok swym sykliwym głosem. Dziwiło go iż żaden z ludzi ni zbroi, ni miecza nie przyodział. Więc to wioskowa gawiedzi być musiała.

Link do komentarza

Sowietom po prostu opadły szczęki. Jeden, blady prawie jak ów smok, rozpoczął manewr odwrotu na własną rękę. Powstrzymał go jednak krótki gest wąsatego młodzieniaszka. Wszyscy wpatrywali się intensywnie w domniemany ślad nielegalnego wydobycia.  Gdy ten przemówił, aż przysiedli, stłamszeni siłą głosu jaszczura. Z wszystkich krasnoarmiejców tylko rozczochraniec zachował zimną krew, choć także bledszy niż powinien być. Zareagował niemal natychmiast na słowa nieoczekiwanego znajomka, wyczuwając w tym szansę do wzmocninia morale swych podwładnych.

- Jestem Franek Kimono, młodszy sierżant. W dużym skrócie należę do składu IV Pieszej. A mierzyć się chyba nie będziemy musieli. - odkrzynął raźno. By potwierdzić swoje słowa, powoli zdjął z ramienia karabin i wypalił w niebo. Huk odbijał się echem jeszcze jakiś czas. W ciszy, jaka podem zapadła, metalicznie szczęknął zamek.

Pozostali, odzyskując trochę animuszu, poszli za przykładem dowódcy i wycelowali w smoka.

Link do komentarza

Smoczysko, gdyby nie łuska jego biała, zbladłby z przerażenia. Machnął raz skrzydłami wywracając żołnieży sowieckich.

 

-Co to za piekielne sztuczki wieśniacy?

 

Smok skulił się z prędkością jakiej nikt nie spodziewałby się po tak wielkiej bestii. Strach malował się na jego paszczy co było łatwe do zauważenia dla każdego kto go ujżał.

Link do komentarza

Żołnierze spostrzegli uchodzącego Arceusa z resztą zestawu.

- Stoj! - rozległy się okrzyki. Zaraz po nich w powietrzu zaświstały kule, raniąc jeszcze bardziej snajpera i, jakoś tak przy okazji, Celestię. Radio zagrzmiało, ogłaszając alarm. Za oddalającym się transportowcem ruszyły radzieckie Jakowlewy z zadaniem zestrzelenia celu.

 

W tak zwanym międzyczasie oddział Franciszka zbierał się z ziemi. Wojskowi wpatrywali się w wielkiego jaszczura, nie za bardzo wiedząc, co zrobić. Rozpoczęli więc naradę.

- Wiecie co, towarzysze? On nie wygląda na szkodliwą istotę. Może zostawimy go w spokoju? - odezwał się dowódca.

- A co z drogą? Przecież cholerstwo nie da przejść. - zapytał rzeczowo jeden z żołnierzy.

- Zamachaj bagnetem, może się przestraszy i odleci. - wtrącił się jeszcze inny.

- Jaja sobie robisz? Bagnet to ty sobie możesz wsadzić w jelita. - wymruczał Kimono. Rosądek podpowiadał, by zapytać dowództwo, co o tym sądzi. Ponownie nawiązał więc kontakt.

- Towarzyszu starszyno, to znowu my. Mamy drobny problem.

- A co takiego?

- Pamiętacie ten zwał głazów? To słusznych rozmiarów smok.

-...

- Towarzyszu starszyno, jesteście tam?

- Da, da, jestem. Jeszcze. Ale chyba za nisko uderzacie. Zachowuje się agresywnie?

- Nie, jest raczej spokojny. Stracha się. - odparł młodszy sierżant, po czym zarechotał do komunikatora.

- Dobrze więc, wyprowadźcie to-to z lasu.

- Tak toczna, tawariszcz kamandir.

I przerwał połączenie. Rozejrzał się po swych kompanach. Wszyscy mieli mocno zaniepokojony wyraz twarzy. Jeden nawet popijał z piersiówki. Jakoś nikt nie przejął się faktem, że pić na służbie nie można.

- Pojęli rozkaz? To dobrze.

Franek Kimono odwrócił się w stronę smoka. Podszedł nieco bliżej.

- Ej, ty tam, smoku chędożony! Zbieraj swe łuskowate siedzenie i za mną! Wierchuszka bardzo chce cię poznać! - wykrzyczał do białego jaszczura. Bał się trochę, ale w tej krainie cieżko było go zadziwić.

Link do komentarza

Smok napuszył się dumnie. Czuł się urażony.

 

-Sam żeś chędożony, kozi smakoszu jeden wioskowy. I ja niczego się nie boje chłopie.

 

Nie widziało mu się nazywanie go tchórzem. W końcu zabijał całe zastępy rycerzy w dawnych latach.

 

-A gdzie to gród tego waszego szlachetki, co to ze mnie ozdobe nad tron chce sobie uczynić?

Link do komentarza

- A przed Mosinkiem ja się kłaniałem? - odrzekł wesoło Franek smokowi po czym poklepał znacząco broń. Cała sytuacja, mimo, że raczej specyficzna, zaczynała go bawić. Także sposób wysławiania się łuskowatego przyjaciela sugerował, iż ten wywodzi się z czasów, gdzie komunizm, czołgi, karabiny i regularna armia były tylko marzeniami szaleńca. Ale to tylko niewielka przeszkoda.

- Pierwsze primo, wieśniak równy tutaj wojewodzie. Wszyscyśmy ludzie i tak samo urodzeni równi jesteśmy wobec prawa i władzy. - gładko przeszedł na język przybysza. - Drugie primo, nie do szlachetki pójdziem, ale do wodza mojej armii. On to pozna cię i być może ugości, zamiast wieszać nad kominkiem. No i trzecie primo, za chędożonego przeprosić mogę, ale takich supozycji już nie daruję! Pilnuj się zatem!

Odwrócił się do swoich ludzi i nakazał im odwiesić karabiny. Raczej nie będą potrzebne. Uśmiechnął się pod wąsem. Ciekawe, co na to Kupała powie.

 

(Arceusie, naprawdę sądzisz, że ot tak sobie zestrzelisz zwrotne sowieckie myśliwce, lecące od dołu i za tobą?)

Jeden z samolotów zadymił i spadł, pozostałe jednak wymijały wraże pociski i odgryzały się. Maszyna nieprzyjaciela niedaleko transportowca poszła w korkociąg, grzmocąc w glebę. Kilka kul trafiło w transportowiec, nie czyniąc mu jednak znacznej szkody.

Link do komentarza

(PpTomek - ewentualnie każdy z nas wykona taki rzut i wyciągniemy średnią, możemy też poprosić kogoś o wykonanie takiego rzutu, ale to musi być ktoś, komu to nie zrobi różnicy, czy ZRR powiększy się o cały teren objęty plebiscytem, czy o połowę.)

-Co za czasy...- mruknął Gandzia, uruchamiając przytwierdzony do nadgarstka przedmiot. Dzięki namiarom, jakie Gandzia otrzymywał z satelitów floty, Strzała Tachionowa pomknęła z niemożliwą do oszacowania prędkością, przebijając pancerz drugiego transportera, niszcząc silniki i zabijając pilota. Następnie pocisk przebił kolejną warstwę pancerza i pomknął w siną dal. Z góry spadły nań Gargulce, chwytając spadającą maszynę i ciągnąc ją z powrotem ku stolicy.

-Panie przewodniczący Kupało, zawsze zjawiacie się w porę- stwierdził Gandzia.

 

W kosmosie zaczęto naprawianie floty i uzupełnianie strat. Postawiono nowe pola minowe.

Odrzutowe myśliwce Gandzi nie miały problemów z dogonieniem wrogich transportowców, wykrytych przez obserwatorów naziemnych. Myśliwce dopadły wrogie statki i zestrzeliły dwa z nich.

Orkowie przepływali właśnie kolejną rzekę, kiedy zostali ostrzelani przez Eldarów. Oddziały eldarskie ostrzeliwały się zawzięcie, zabijając te bestie, które próbowały przepłynąć rzekę. Jednocześnie do Orków zbliżały się Tyranidzi.

W miastach rozpoczęto poszukiwanie zakopanych Zergów za pomocą specjalnych wykrywaczy. Zlokalizowane bestie były następnie atakowane przez czołgi ryjące lub mniejsze Tyranidy.

 

W dowództwie gandziowej Floty odebrano właśnie prośbę sowietów - chcieli zrzucić na atakujące wojska Chaosu meteoryt. Dowództwo zaakceptowało ten plan. Chwilę później holownik kosmiczny wleciał na orbitę, zrzucając na oddziały Chaosu kolejny kamień.

Link do komentarza

(no dobra wszystkie może nie... niech będzie kilka nadal mnie goni)

*ostrzelany ale jako tako sprawny transporter*

-i co z nim?-pytałem wskazując na S1

-ranny, ciężko ranny, ale żywy. wyliże się.

-no ja myślę bo urlopu mu nie wypiszę.-do rannego-rozumiesz!!!

*jakieś uzbrojenie transportera zestrzeliło gargulce, a ja wystrzelałem resztę. Transporter rozbił się kilka km od stolicy.*

-och wszyscy żyją ty S2 nie odpowiadaj.

wszyscy (oprócz celesti)-tak.

Link do komentarza

( W sumie niezły pomysł, ale nie mam kandydatów na stanowisko rzucającego. Więc chyba średnia będzie.)

 Antoni Kupała skinął Gandzi głową w uprzejmością zadziwiającą u człowieka o takim wyglądzie. Rozglądał się po pałacu księżniczek, szacując wartość każdego przedmiotu w zasięgu wzroku. Przeciągle gwizdnął pod nosem. Tyle majątku możnaby przeznaczyć na głodujących przynajmniej na połowie powierzchni tej chorej planety. Obserwował akcję Gargulców i eskortujące je myśliwce. "Ciekawe, jak tam Celestia" pomyślał i uśmiechnął się paskudnie. Może posłać kogoś po zestrzelony transportowiec? Pyknął z fajki, zapełniając powietrze kojącym zapachem ziół. W pewnym momencie sielankę przerwał brzęk komunikatora.

- Tak?

- Towarzyszu przewodniczący, powinniście o czymś wiedzieć.

- Mianowicie?

- W tym lesie, co to ruiny pałacu stoją, znaleźliśmy smoka.

Mężczyźnie fajka wypadła z półotwartych ust. Namyślał się nad odpowiedzią, po czym odrzekł do komunikatora:

- Sprowadzić przed Canterlot, mamy tu tyle wojska, że podziurawimy go jak tylko zrobi coś głupiego.

- Zrozumiałem, niedługo się zjawi.

Połączenie przerwano. Kupała podniósł z ziemi fajkę, nabił ją ponownie, zapalił, po czym odwrócił się w stronę cara.

- Napiłbyś się czegoś? - zapytał rzeczowo.

Link do komentarza

W rejon katastrofy natychmiast udały się oddziały szybkiego reagowania. Niszczyciele i Ostrza Grobowe otoczyły okolicę, by nikt z niej nie uciekł. Po chwili dotarły regularne oddziały wojska, które zaczęły przeczesywać rejon kordonu w poszukiwaniu Celestii i Luny.

 

Gandzia popatrzył na przewodniczącego.

-Jestem Nekronem, czyli swego rodzaju maszyną. Nie jem, nie piję, chodzę, nie żyję. Uznam, że nie pytał pan o to.-

Car skinął głową na jednego ze służących. Ten wyszedł; po chwili wrócił z niesionymi na tacy kieliszkami z alkoholem.

-Proszę się nie krępować- dodał Gandzia.

Link do komentarza
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...