Skocz do zawartości

W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Drużyna Wolnej Equestrii)


kapi

Recommended Posts

Po słowach usłyszanych od Dakelin, Masked odwrócił się w stronę ściany jakby słuchał i co najdziwniejsze, odpowiedział jej.

 

-Nie pytałem cie o zdanie błaźnie. -Po tych słowach odwrócił się ku kobiecie, a spod maski błysnęły jego czerwone ślepia. -A ty kim jesteś istoto w ciele Dakelin?

 

Jego głos był zimny i gniewny. Nie podobało mu się że przerwano mu medytację i że nie wychodzą mu zaklęcia. Teraz jeszcze to. Jeden z pierścieni zabłysnął z lekka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja? Ja jestem tą którą nazwałeś pochopną, głupią i niebezpieczną.  Jej się nic nie stało. A ja chcę tobie pomóc. Lewe oko zmieniło kolor na czarny. Ja jej daję wolną wolę. Ona jest mną. A ona mną. Jeśli chcesz abym zniknęła ci z oczu nic nie mów. Jeśli chcesz żebym ci pomogła jestem otwarta na propozycje. Ja ciebie potrzebuje ponieważ nikomu innemu chyba w tej sprawie nie zaufam, Mroczny mistrzu. Twoja magia jest jedną z najgorszych. A ja takiej właśnie potrzebuje. Lewe oko wróciło do koloru fioletu.

Edytowano przez Silent Enchantress
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy Nick wyszedł od Shadow Rocky próbował wstać , lecz miał tak odrętwiałe kopyta , że po wstaniu znowu osunął się na ściane. Po kilku próbach , po prostu w koziołkował do pokoju Shadow i wypalił : Przeprrrrrraszam , czy można chwile zająć ?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdybym próbowała cię obrazić powiedziałabym coś innego. I tak najgorszej... jeśli efekt ma być pełny. Chciałam stworzyć gaz który mógłby u kucy powodować koszmary na jawie. Bardzo... realistyczne. Chciałabym żebyś... polepszył te koszmary. Tak aby każdy sądził że to najczystsza prawda A nawet jeśli to może stworzysz z tego coś innego.. Podeszła do stołu przy którym produkowany był gaz, znowu wzięła fiolkę i podeszła do Maskeda. Otarła sobie lekko czarną łzę i wlała ją do fiolki. Tak aby można było go rozpylać. W zamian za pomoc będę ci pomagać za każdym razem gdy będziesz tego gazu potrzebować, Mroczny mistzu. Jej oczy zaczęły lekko się przyciemniać. Edytowano przez Silent Enchantress
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiktor przerwał na chwile i obrócił się szybkim ruchem i zatrzymał topór kilka cm od szyji Nicka. Widoczne było że był wściekły, ciężkie opary dymu wylatywały z jego nosa, Czerwone orzy żarzyły się jak ogień pochodni, mięśnie były napięte, gotowe do zadania ostatecznego ciosu, ale po chwili emocje opadły, tak jak i topór.

- Oh... wybacz... szaragają mną nerwy, ale mysle że jest już ok.... Bo pewna panienka musiała się odezwać jak na dame przystało - wiktor zamachnął się i przeciął manekina na pół - i troche się wkurzyłem...

Usiadł na ziemi i wyciągnął manierke. Pociągnął spory łyk.

-Toporki mam od kwatermistrza, spytaj się go, może jeszcze mu zostały - powiedział spokojnym tonem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dakelin odwróciła się na pięcie i przeszła za inny regał. Tam usiadła po turecku i zaczęła medytować.

 

Obydwie siedziały w przy ognisku. Trochę się zapędziłaś. Nie sądzisz że ten gaz to jednak trochę zbyt... nieetyczne metody? Nie. Uważam też że ten młody alicorn powinien w jakiś sposób ukarany. Najpierw umawia się z tobą a po kilkunastu minutach zarywa do kolejnej. Może ci się wydawać że niby korzysta z życia ale któraś się zakocha na amen. Zacznie do niej a kolejnego dnia zacznie do jeszcze innej. Niektóre klacze będą mogły mieć przez niego złamane serce. Trochę... masz racji. A co do gazu... Jeśli już chcesz to może wykorzystasz jakieś leki psychoakty... Jesteś genialna! Teraz powinno się jakoś udać chociaż nie wiem dalej jak będzie to wywoływać koszmary. A nawet jeśli nie będzie wywoływać to i tak i jakoś chyba rozproszy. Żałuję że to powiedziałam ale jestem tobą... lepiej żebym sobie pomagała. Na pewno Rocky trochę tego gazu dostanie. I Atlantis też. NIE! Nie możesz tego zrobić! Nie pozwolę na to! Pomogłam ci z pomysłem gazu. Zaczynasz chyba szaleć. Nie. Nie zaczynam szaleć. Atlantek chciał z cię wykorzystać jako nieumarłą tarczę. On spróbuje wykorzystać jak najbardziej to że jesteś wampirem i nie będzie ci za to wdzięczny. A nawet jeśli będzie... będziesz pół-żywa. Jakiś to powód jest ale Rocky? Nie sądzisz że to i tak za wysoka kara? Nie, taka kara jest wystarczająca według mnie. Zbyt łagodna kara nie nauczy go na długo. A zbyt surowa? Nauczy go na dłużej, więc wyjdzie z tego lepszy po tym względem. Proszę, pozwól mi dokończyć gaz. Obiecuję, nie zagazuję żadnego z nich. No dobra. Ale pilnuj się na zewnątrz.

 

Dakelin wstała i skierowała się do skrzydła szpitalnego. Macie może tutaj jakieś leki psychoaktywne? Muszę się pobawić w aptekarza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Animal zrobiła duże oczy po tym, kiedy ujrzała to, co przedstawiła jej Sandstorm. Nie wiedziała za bardzo co powiedzieć. Wyjątkowo nie spodziewała się tego. 

- O... rany...

- Um... - wydusiła z siebie pegazica i posmutniała. - Och... naprawdę bardzo mi przykro, że to u was tak wygląda. 

- Ta... nawet mi się zrobiło smutno, a to się rzadko zdarza. 

- I ja... nie wiem, co bym mogła rzecz... Nie mogę sobie wyobrazić siebie w takiej sytuacji - wyszeptała.

- No, ja też... EJ, CO TO JEST?! - wrzasnął królik i wskazał na wejście do skrzydła szpitalnego. 

Klacz spojrzała tam i ujrzała dziwne stworzenie. Przypominało odrobinę Rebona, ale wydawało się jakieś takie... inne... I emanowało niepokojącą energią. Nigdy nie widziała czegoś takiego, ale wiedziała jedno... to jest straszne!

Nieśmiały kucyk krzyknął z przerażenia i schował się błyskawicznie za przyjaciółkę. Angel pobiegł za nią, lecz nagle Animal zniknęła. Jedyne co po niej zostało to juki, które teraz przygniotły królika. Zwierzę wydostało się spod nich i prychnęło. Sandstorm za to była teraz w stanie poczuć jak coś małego oraz miękkiego wtula się w jej grzywę i całkiem się w niej chowa. 

Edytowano przez Wilcza Liddell
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

( To nie królik chowa się w grzywie tylko Animal i nie wyciągniesz jej )

Sandstorm odsunęła się i Angel'a od dwunożnej istoty. Oby dwie postacie raczej nie polubiły tego bytu, który zwał się Dakelin. Po niechętnym wysłuchaniu odrzekła.

- Cóż na lekach znają się tu wszyscy, chyba, że są pacjentami. Psychotropy jak mi wiadomo nie są lekami i z substancji też nie powinno tu być zwłaszcza, że o 3:00 mamy misje. Powinnaś się na nią przygotowywać, a nie ćpać.

Podsumowała sucho i ze znużoną miną czekała na rozwój wydarzeń.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

( Dakelin po prostu pomyliła miejsca gdzie były postacie myślała, że Angel siedział mi na grzywie, a on stał obok mnie. A co do poruszania można ingerować do pewnego stopnia. np: Możesz się między kimś przeciskać albo podnieść coś należącego do innego gracza jeśli leży na ziemi, ale postacie mogą na to zareagować. Nie można za to robić coś z graczem i potem przejść do innej czynności tak jak gdyby reakcja była mało ważna np: "Postać A podeszła do Postaci B wyjęła jej miecz z ręki i poszła do swojego pokoju by użyć go do rytuału. Po zakończonym rytuale oddał miecz jego właścicielowi." W tym przypadku nie dano szansy na reakcje, w której Postać B nie zezwala na zdobycie miecza przez Postać A.)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Ok, wystarczy mi. Zedytuję posta i będzie po wszystkim. Przepraszam za błąd.)

Nie mam czasu na kogoś jak ty. Odwróciła się do Sandstorm a na jej twarzy widać było gniew. Pieprz się. Jeśli chcesz jeszcze zobaczyć Lunę to załatw mi te psychotropy. Potrzebuję stworzyć gaz który wywoła u podmieńców koszmary. Pomóż mi a ja pomogę nam wszystkim. Jeśli nie jesteś w stanie mi pomóc zejdź mi z drogi i nie prowokuj mnie więcej. Wiem że każda minuta jest ważna więc nie marnuj mojego czasu.

Edytowano przez Silent Enchantress
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tymczasem w umyśle Shapeshiftera

- To bardzo źle, że nie masz czasu na kogoś takiego jak ja. Bo ja jestem osobą, która niespodziewanie może pokrzyżować czyjeś plany. Nienawidzę jak ktoś mi grozi albo szantażuje, a już na pewno nie będę tolerował grożenia moim przyjaciół. Daj mi tylko jedną okazję, a nie zaprzepaszczę jej.

Sandstorm patrzyła na dziwadło wzrokiem pełnym nienawiści, zdawać się mogło, że patrzy więcej niż jedna osoba i że ten drugi wzrok, bardziej ukryty, nosi w sobie widmo zguby.

- Sama marnujesz swój czas szukając w niewłaściwych miejscach, wiadomo gdzie są te substancje i do czego są wykorzystywane. I nie sadze, żeby ten gaz był dobrym pomysłem, nie wiemy jak będą się zachowywać i czy będzie to na nich działało tak jak byśmy chcieli.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie pomożesz sobie jak będziesz się tak zachowywać. Przykro mi ale warunek nie został spełniony. Przejmuję kontrolę. Nie! Nie pozwolę ci zniszczyć mojego. Ona mówi o bibliotece. Nigdzie indziej nie ma substancji o których ona mówi. Nie możesz przerwać mojego planu. Wątpię żeby tam się znajdowały takie substancje. Lepiej już zebrać jakieś medykamenty i jakkolwiek się przygotować. Dakelin dyskutowała ze sobą w myślach.

 

Dakelin zaczęła się kierować w stronę wyjścia tyle że obie szalały. Każda chciała utrzymać kontrolę nad ciałem więc trochę im to nie wychodziło. Kiedy już miała wyjść uznała że dość tego i walnęła głową w ścianę. Dysząc upadła na ziemię. Jej już... nie wolno ufać... staje się bezwzględna... pomóż... Zemdlała.

 

Teraz mogły sobie wszystko przedyskutować. Miały na to mnóstwo czasu. Pewnie teraz nam nie pomogą. Wielkie dzięki. Muszę pomyśleć jak zareagują podmieńce. Pewnie nie wiesz jak reaguj... Jeżeli ja nie wiem to ty tym bardziej. Trzeba będzie zaryzykować. Nie ma chyba innego wyjścia. A tamta Visionary? Ona jest podmieńcem więc... Nie! Stanowczo nie. Albo ryzykujemy albo nie dostaniesz w ogóle gazu. Niech ci będzie. Spróbujesz mnie spokojnie zabrać tam gdzie mają psychotropy? Nie poradzisz sobie? Będziesz znowu taka niemiła i znowu stracisz zaufanie? Tak. Przynajmniej umiem działać bezwzględnie, nie to co ty. Ehhh. Ciekawe jak długo będę nieprzytomna. Ciekawe czy emanuje z nas mroczna energia?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grzywa Sandstorm zaczęła się ruszać. Po chwili ostrożnie wyjrzał z niej biały gronostaj. Rozejrzał się i zeskoczył na ziemię. Zwierzątko było tak przerażone tą całą sytuacją, że jedynie podbiegł do juk i szybko je przyciągnął do kopyt Sandstorm.

- Animal, wiesz, że ten doktor chyba widział to zajście, co? - powiedział do opiekunki Angel.

Ta tylko zapiszczała coś w odpowiedzi, spojrzała w stronę kuca i zerknęła na przyjaciółkę.

- Cóż... może spróbujemy udać, że ty jesteś jakimś zwierzątkiem Sandstorm, a ta twoja... kucykowa wersja schowała się gdzieś tak dobrze, że nie można ją znaleźć, hm? - zaproponował królik oraz wraz z Animal wskoczył na grzbiet klaczy jednorożca.

- Plan nie jest zły, uhm... - piszczał nieśmiały, dawniej, kucyk do gryzonia, który jako jedyny mógł ją zrozumieć.

Gronostaj obserwował co się działo z... um... znała ona w ogóle jej imię? Raczej nie, albo znała, lecz nie pamiętała. Zobaczyła, że zemdlała, jednak była wciąż zbyt przerażona, żeby podbiec.

Edytowano przez Wilcza Liddell
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sandstorm widząc te scenę zachichotała cicho i z rozbawieniem powiedziała do siebie:

- Nie można walczyć z wrogiem jeśli nie wygrasz ze sobą.

- Albo nie znajdziesz odpowiedniego kompromisu.

Przeszedł teraz do szeptu by tylko Animal mogła go usłyszeć Tak czy siak Animal chciałem Ci podziękować. Za to, że się mnie nie wystraszyłaś i za to, że mogę nazywać Ciebie moją przyjaciółką.

- A co do niej.

Shapeshifter w formie klaczy wskazał kopytkiem na nieprzytomną Dakelin.

- Nie ufam jej ale walczy więc zasługuje na drugą, ostatnią szanse. Prosi o pomoc? Z tego co widzę jest zagrożeniem dla siebie i otoczenia. Sądzę, że powinniśmy ją jakoś zamknąć i poinformować o tym Shadow. Doktorze!

Zwróciła się bezpośrednio do doktora, który wcześniej rozmawiał z Animal.

- Czy dostałeś jakieś informacje od Shadow, że w tym miejscu jest ktoś z takimi zaburzeniami? Czy ktoś inny mógł dostać takie informacje? Pytam bo może on wie co z nią zrobić albo wie jakich leków użyć aby pomóc jej w tym stanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atlantis podał swe wymagania, kula przetrawiła informacje. Kuca zdziwiło, że zamiast długich obliczeń i pojawienia się konstruktu kula od razu podała raport.

Brak danych, aby opracować wykrywacz artefaktów, potrzeba manualnego wprowadzenia schematu działania.

Możliwość lotu do spełnienia

Długi lot wymaga dużego pokładu energii możliwe rozwiązania w systemie: magiczny rdzeń energetyczny, kontrola osobista i transfer mocy

Odporność na warunki pogodowe częściowo uzależniona od zapasu mocy, niemożliwa do określenia na tym etapie projektu

 

Jeśli chodzi o pojedynek Twój Tomku z Plaugem to możne on przybrać kilka wersji: Oryginalnie, jeśli byłaby to walka w złości na śmierć i życie to za każdy cios, tak jak w normalnej walce musiałby być wykonywany test (czyli wymagana moja ingerencja). Jednak jeśli gracze są świadomi realizmu to można zaufać Wam i jeśli podejmiecie decyzję ,że poradzicie sobie bez rzutów, tak aby obie strony były zadowolone, to ja się zgadzam. Trzecią opcją jest skopiowanie pomysłów magicznych pojedynków (tutaj tak nie do końca magicznych) i utworzę temat w poddziale RPG, gdzie przeprowadzicie słowne starcie (głosy publiki rozstrzygną, kto wygrał) Jeśli macie zamiar się pojedynkować proponuję szczegóły rozstrzygnąć na PW.

 

Masked kontynuował medytację. Chciał jak najsilniej uodpornić się na magię światła. Jego myśli zagłębiły się w jej istocie. Była trudna do zdefiniowania, ale stanowiła częściowe przeciwieństwo jego magii. Zatem jedna niwelowała drugą najlepiej. Chodziło w tym wszystkim o moc, której on na początku ma więcej z racji prostszego sposobu jej zdobywania, jednak w przypadku starcia z magiem światła o wiedzy pozwalającej mu osiągnąć odpowiedni poziom zaczynał się problem. Mrok był jakby magią energii pustki, ona pochłaniała, pragnęła i zarażała tym wszystko, niszcząc i wynaturzając. Magia światła była jakby pełnością, szczytem naładowania cząsteczek energią i dlatego przy styku tych dwóch sił wzajemnie się niwelowały. Masked był pewny jednego: im dłużej rozmyślał tym mniej miał pomysł na jakąś bardzo skuteczną metodę obrony poza tymi konwencjonalnymi, które będzie ciężko utrzymać i w wypadku pojedynku będzie liczyć się rzeczywista siła maga. Jednak człowiek zdobywał także wiedzę, ona wzbogacała go i dawała mu profit w przypadku, gdy świetlisty młokos nie będzie wiedział z czym ma do czynienia. Masked zauważył, że obie te magie w swej naturze może nie są tak niszczycielskie jak np. magie żywiołów (choć potrafią być) to mają o wiele większą siłę przebicia, bo o ile tamte korzystają z cząsteczek częściowo naturalnych, nienaładowanych magią, to magia światła i ciemności stanowiły czystą energię w jej ujemnej, bądź dodatniej formie. Człowiek podejrzewał, że wśród i jednej  i drugiej szkoły znajdą się zaklęcia o przeciwnym naładowaniu od tych zwyczajowych, co wskazywało na wielki stopień korelacji tych dwóch pozornie przeciwstawnych sił. Być może Masked mógłby pokusić się o stwierdzenie, że wyszkolony mag ciemności byłby w stanie ujarzmić magię światłości i na odwrót, gdyż główną różnicą było pozyskiwanie tej mocy, a przecież zarówno w późniejszych zaklęciach magii światła wymagana jest skomplikowana inkantacja i występuje przyzywanie konstruktów magicznych, tak i w magii ciemności potrzebna jest później rozległą wiedza. Dalsze rozmyślania jednak przerwała mu Dakelin, gdy jej odpowiedział, nie mógł odnaleźć wątku i jego postępy w rozmyślaniach się skończyły.

 

Nick wyszedł z gabinetu Shadow, a jego miejsce zajął Rocky. Przywódczyni nawet nie drgnęła widząc alikorna, który wwalił się jej do pokoju. Spojrzała tylko na niego, wysłuchała i odrzekła:

- Można, lecz za pół godziny zaczynamy akcję, wypada już wszystko dopinać na ostatni guzik, bo zbiórki są za 15 minut. Czego chcesz?

 

Yellow z Thermalem ponownie weszli do kuli. Mag uważnie przyglądał się całemu projektowi, w końcu po kilku minutach namysłu odrzekł.

- Pomysł zaiście genialny. Taki magiczny konstrukt zapewni nam wiele profitów. Jeśli udałoby nam się kontaktować z dowództwem w trakcie lotu, stanowiłoby to cenne źródło informacji o ruchach nieprzyjaciela. Jedyne co rzeczywiście niepokoi to siła czarów wroga. Nie wolno nam jednak rezygnować z tego smoka. Dzięki Tobie wiem już gdzie jest moje miejsce w tej bitwie. Bałem się walczyć w pierwszej linii, a prowadząc atak na koszary nie wykorzystałbym w pełni potencjału magicznego. Kuce poradzą sobie pod przywódtwem moich kolegów. Lecę z Tobą... oczywiście jeśli się zgodzisz. Skupię całą swą energię na tarczy ochronnej, a Ty pokierujesz lotem i atakami. Nie będę w stanie Ci pomagać, bo będę w czymś w rodzaju medytacji, ale zapewni to o wiele lepszą odporność i mamy szansę długo polatać. Aktualnie to jedyny pomysł, który przychodzi mi do głowy, który zagwarantowałby dość dużą żywotność smoka, przy niskim zaangażowaniu. -Yellow mówiąc to wszystko uśmiechał się, a w jego oczach płonął ogień entuzjazmu i żądzy przygody.

 

Rebon doszedł do zbrojowni, która byłą teraz w głównym holu. Pomocnicy Solida uwijali się rozdając z wielkich skrzyń rozmaity oręż od mieczy po zbroje. Po drodze alchemik przeszedł przez salę żołnierzy Green Sparka. Od razu było widać, kto stanowił elitę sił rebelii. Części jego wojów miała stare zbroje gwardii królewskiej, niezrównane pod względem jakości wykonania i siły pancerza, jeśli brać pod uwagę podziemie, a inni wykonane tutaj w kuźni zbroje półpłytowe i ćwierćpłytowe. Oddziały Grima były trochę gorzej wyposażone, bo część dostała kolczugi, a pewna ilość musiała zadowolić się zbrojami skórzanymi. Do skrzyń tłoczyły się ogromne kolejki. Jednak alchemik w końcu dobrną i otrzymał pancerz kolczy. Nie był to szczyt marzeń, ale zawsze jakaś ochrona, jak na warunki konspiracji to wręcz bardzo dobra.

 

Do Grima podszedł Green. Wystawił kopyto w geście pozdrowienia i przemówił głosem chłodnym stanowczym i pewnym. Gdyby ktoś stał z boku pewnie zaśmiałby się, gdyż tony obu ogierów miały prawie ten sam wydźwięk, co nie zdarzało się zbyt często.

- Jako dowódca naszych najliczniejszych oddziałów nie możesz latać z gołą piersią, jak bezmózgie potwory z lasu. Dlatego przyniosłem Ci prezent. - tu skinął kopytem i podeszło dwóch wojów z jego oddziału. Nieśli bardzo ładny, matowy, srebrno-miedziany pancerz półpłytowy na korpus i kopyta. Hełm także znalazł się w komplecie, lecz nie była to zasłaniająca widoczność obudowa głowy, tylko lekki, choć stalowy, hełm dowódcy. Po bokach zwisały mu kolcze narzuty na kark.

- Jest Twoja - skwitował Green.

 

Gdy Animal zaczęła mówić o swym rozumieniu zwierząt doktor, pojmując poufność wypowiedzi oddalił się i zajął noszeniem zaopatrzenia medycznego, tak, ze Sandstorm nawet nie musiała prosić go, aby się oddalił. Gdy do skrzydła przybiegła Dakelin, lekarz od razu się nią zainteresował. Na jej pytania odnośnie leków odparł.

- Masz pozwolenie od Shadow na uszczuplanie zapasów medycznych?

Jednak po reakcji Sandstorm nieopodal, wywnioskował, że najprawdopodobniej dziwna humanoidalna postać działa na własną rękę. Wstrzymał się więc z dawaniem następnych informacji. Gdy jednak Dakelin zemdlała Healing Breeze podbiegł do niej i położył ją na łóżko. Potem zaczął badać.

- Co się ostatnio dzieję, że tak wszyscy mdleją? - Powiedział na wpół do siebie, na wpół do innych. Lekarz był teraz zajęty, więc Animal mogła się przemienić. Szansa na to, że doktor zobaczy to, w trakcie zajmowania się Dakelin była minimalna. Breeze rzucił tylko odpowiedź na pytanie Sandstorm:

- Nic nie wiem, ani osobiście, ani, że ktoś inny wie. Jednak w tym stanie to coś nie może stąd wyjść. Unieruchomimy to do czasu aż się ocknie i powiadomimy Shadow. 

Ogier machnął kopytem, aby któraś z pielęgniarek poleciała do dowódczyni dowiedzieć się co robić, a sam delikatnie, choć stosunkowo mocno przywiązał Dakelin do łózka i zaczął dobierać leki, mające przywrócić jej świadomość, po czym podał dożylnie.

- Niedługo powinna być przytomna -  oznajmił.

 

Obwieszczam oficjalnie, że do rozpoczęcia akcji pozostało pół godziny, a później armagedon. Kończcie swoje sprawy, budujcie smoki, zmieniajcie zbroje, gadajcie itp, bo później nie będzie na to czasu. Jak wszyscy skończą wykonywać akcje oficjalne (bądź jeśli będą one przeciągane baaaardzo dłuuugo) to odpalamy powstanie.             

Edytowano przez kapi
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masked był wielce zdeterminowany, wiedział że dalsza nauka wymusi na nim następne poświęcenia, jednak miał już kolejne pomysły, jednak czas się kończył. Nie zdąży przygotować się teraz, swoje badania dokończy bo bitwie która to przesądzi losy Equestri. Bitwie która przesądzi jego losy, wiedział bowiem że wolność mieszkańców tego królestwa jest ich naturalnym prawem. Jednak niestety ci głupcy chcieli osadzić na swym tronie tyranki po raz kolejne, a mężczyzna wiedział doskonale że skończy się to kolejnymi pogromami, polowaniami i bezkarnymi mordami jego braci. Nie mógł do tego dopuścić, jednak nikt mu nie pomoże. Musiał zdobyć większą siłę, a na to zdobył okazję. Wiedział gdzie się udać oraz po co. Ruszył teraz do tej części skrzydła magicznego gdzie odbywały się ćwiczenia związane z rzucaniem zaklęć. Chciał dla rozluźnienia raz jeszcze odetchnąć powietrzem przesyconym magią, a jego pierścienie odwzorowały jego zadowolenie błyskami światła. Czy zdradzały one jego uczucia? Czy były połączone z jego mentalnością? Tylko sam Masked znał prawdę, lecz nie miał najwyraźniej ochoty się nią dzielić. Gdy był gotów duchowo ruszył ku sali gdzie przebywał sam Atlantisa. Jego oczy świeciły czerwienią, a myśli łaknęły krwi i śmierci. Był gotów do walki, był gotów do rzezi, był gotów na wszystko. Teraz jednak stanął przez tak przez siebie znienawidzonym, pysznym i dziecinnym kucem, który jednak zaoferował mu coś czemu nie mógł odmówić. Coś co dałoby mu szanse obrony rodaków przed gniewem i nienawiścią tyranek. Nie mógł odmówić. Stanął przed Atlantisem, a z jego ust wydobył się zimny i złowrogi głos trafiający zarówno do uszu co i umysłu.

 

-Jestem gotów...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli jest taka możliwość ( Rocksplash dalej próbował wstać , lecz z mizernym skutkiem. Ciągle się przewracał , przy siódmym razie udało mu się chwile postać. ) Chciałbym wiedzieć kto idzie na arsenał i czy też mógłbym tam iść. Znam dużo zaklęć ofensywnych ale praktycznie siedemnaście czy osiemnaście zaklęć defnsywnych , więc moge się przydać przy arsenale wroga. Ponad to potrafie chodzić i biegać cicho. ( Po wypowiedzeniu tych kilku zdań Rocky zatoczył się , ale już zaczął czuć kopytka. ) I jeszcze jedna rzecz , mianowicie , gdzie można dostać jakąkolwiek zbroje ?

Edytowano przez Giercownik13
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atlantis stwierdził że to musi poczekać gdyż za pewno zostało mało czasu,teraz czas na spakowanie sprzętu a następnie zebranie drużyny,lecz wtedy prace przerwał mu pracę Masked.Atlantis natychmiast zareagował na jego słowa,po czym mu dopowiedział:

-A zatem jesteś,bardzo dobrze,tylko się spakuję-

Po tym jak Termal i Yellow opuścili kulę zaczął zmieszać rzeczy tak aby mógł je nosić przy sobie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...