Skocz do zawartości

Zapisy do Czarnego Zawijasa


black_scroll

Recommended Posts

Witam na zapisach Czarnego Zawijasa, nowego Mistrza Gry, czyli mnie.

 

Najważniejsze info znajdziecie tutaj

 

No to skoro wszystko wyjaśnione, to przejdźmy do rzeczy:

 

Podania:

Oprócz danych przeze mnie wymaganych informacji do podań, inne, dodatkowe  mile widziane :)

Co do historii, nie wymagam nie wiadomo jak długiej. Ma być treściwa i nakreślać przeszłość bohatera. I nie krótka.

Reszta można się domyślić. Jeśli jednak nie można się domyślić, to pisać na PW, wszystko wyklaruję.

 

(multisesje można zgłaszać, ale trzeba znaleźć innych graczy, albo będzie się czekać)

 

A oto podania do światów, które prowadzę:

(zaznaczę jeszcze, że poza pierwszym światem, raczej chodzi mi o normalne RPGi, a nie ponyfikacje)

 

Equestriańskie Przygody

Imię:

Rasa:
Wiek:

Wygląd:
Cutie Mark:

Zawód:

Charakter:
Historia:

Cel:

 

Warhammer Fantasy 

Imię:

Rasa:

Wiek:

Pochodzenie:

Profesja:

Wygląd:

Charakter:

Ekwipunek:

Cel:

 

Neuroshima

Imię:

Wiek:

Pochodzenie:

Profesja: (nie trzeba stricte trzymać się podręcznika)

Wygląd:

Charakter:

Choroba: (jak ktoś nie zna, mogę wylosować)

Historia:

Ekwipunek: (jedna broń ciężka, jedna lekka - nie ma biegania z karabinem i snajperką!)

Cel:

 

Star Wars

Imię:

Rasa:

Pochodzenie:

Wiek:

Czasy: (najlepiej Old Republic, albo czasy okołofilmowe)

Profesja:

Wygląd:

Charakter:

Historia:

Ekwipunek:

Cel:

 

Elder Scrolls

Imię:

Rasa:

Pochodzenie:

Wiek:

Profesja:

Czasy:

Wygląd:

Charakter:

Preferencje bitewne: (broń biała/broń miotana/magia/skradanie)

Historia:

Okres:

Cel:

 

Fallout (Falloutowy Fallout)

Imię:

Wiek:

Pochodzenie:

Funkcja w społeczeństwie:

Wygląd:

Charakter:

Historia:

Ekwipunek:

Cel:

 

Mass Effect (raczej przed fabułą pierwszej części, choć kto co lubi)

Imię:

Rasa:

Wiek:

Zawód:

Wygląd:

Charakter:

Preferencje bojowe: (broń/technologia/biotyka)

Nastawienie do innych ras: (przede wszystkim ludzie, turianie, asari, salarianie, quarianie,  kroganie)

Historia:

Ekwipunek:

Cel:

 

Dobrze znany i lubiany świat, typu Ziemia

Imię:

Wiek:

Narodowość:

Zawód:

Czasy:

Wygląd:

Charakter:

Historia:

Ekwipunek:

Cel:

 

Inne uniwersum (istniejące już lub własne)

Nazwa uniwersum: (jeżeli własne, to trochę wprowadzenia przydałoby się)

Imię:

Wiek:

Rasa:

Profesja:

Czasy:

Wygląd:

Charakter:

Historia:

Ekwipunek:

Cel:

 

Nie robić mi Mary Sue! Ani Gary Sue. W charakterze chcę widzieć jakąś rysy, choć jedną dwie na charakterze.

 

Przyjmę tyle osób ile będę w stanie prowadzić sesji (zakładając, że będą to dobre postacie)

No. Czekam na karty!

Niech Celestia, Sigmar, Tyr was błogosławią, a Moc będzie z wami!

Edytowano przez black_scroll
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ym, no pierwsze to raczej oczywiste, że kucyki. Reszta, nie koniecznie ludzie, dostępne są inne rasy.

Hmm :twilight3: . Nie wykluczam kucykowych wersji podanych uniwersów, ale osobiście preferowałbym humanoidy, niż equusoidy.

Edytowano przez black_scroll
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie. Za to przeszedłem całego pierwszego Fallouta dwa razy :D Drugiego do połowy, tak samo trójkę, trochę w New Vegas, ale żadna mnie nie urzekła tak jak jedynka. Cud, miód i orzeszki.

Tak jak napisałem, preferowałbym ludzkie postacie, niż kucyki. Jak chcesz mieć Fallouta kucykowego - no problem, ale będziesz musiał poczekać aż przeczytam całe Fallout: Equestria. Przynajmniej będę miał motywację :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak napisałem wyżej: Fallout kucykowy - nie będę prowadził dopóki nie przeczytam fica. Ale ja miałem zamiar prowadzić zwykłego Fallouta, wiesz? Tego z 1997. Krypta 13 i te sprawy.

 

EDIT: Czytam, śmieję się i powiem jedno: to JEST Fallout. Rożnica gdzie się nosi Pipboya, C.A.T. zamiast G.O.A.T.'a i parę innych zmian skrótów nie zmienią tego, że właśnie tak wyobrażałem sobie sponyfikowanego Fallouta. 

 

EDIT 2: Dalej czytam i dalej się śmieję. Ja tu sobie wyobrażam nie wiadomo co, skoro pytasz o tego fica, przerażony czytam, że to jakaś wielka różnica, a tu taka niespodzianka. Nihil novi, mój drogi. Normalnie jakbym po oglądnięciu Zemsty Sithów usłyszał, że powinienem przeczytać książkę "Zemsta Sithów".

Nie obrażaj się, czy coś, po prostu... Fallout+kucyki. Stable zamiast Vault. Heh.

 

I przypominam: pytania proszę kierować na PW, na pewno odpowiem, a wyjaśnione nieścisłości dodam do pierwszego posta.

Edytowano przez black_scroll
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Imię: Ruffian

Rasa: Kucyk ziemski
Wiek: 20 lat

Wygląd: ccf2013041300002.jpg

 

Cutie Mark: Mała błyskawica

Zawód: Kucyk wyścigowy

Charakter: uparta, szczera, szybka, zawsze gotowa do wyścigu, nie lubi się śmiać ze swojej przegranej, nie cierpi swoich rywali

 

Historia: Urodziła się w YanHoover - mieście słynącym z wyścigów i różnego typu zawodów. Gdy miała 5 lat zaczęła trenować do zawodów w bieganiu lecz szybko stwierdzono że się do tego nie nadaje. Postawiła na swoim i wraz z przyjaciółmi którzy ją do tego przygotowywali trenowała.
Podczas treningu poznała ogiera z którym wkrótce się zaprzyjazniła. Nazywał się chuck i był brązowym kucem. Ruffian umuwiła się z nim na następny dzień. Polubiła go, ponieważ ten kucyk pochodzący z Manahettanu był miły, opiekuńczy i schludny. Zawsze starał się robić coś jak najlepiej.
Podczas spotkania z nim inne klacze napadły na nią i trochę poobijały, gdyż były zazdrosne. Następnego dnia miał się odbyć wyścig. Wszyscy ustawili się już na lini
mety kiedy niespodziewanie pojawiła się ona. Rozległ się dzwięk dzwonka i
wszystkie kucyki ruszyły. Podczas wyścigu była spychana z drogi. Walczyła dzielnie i wygrała. Wtedy pojawił się jej znaczek. Kolejne wyścigi także wygrywała choć nie wszystkie. Podczas wyścigu z najszybszym kucykiem Black Kingiem potknęła się i przewróciła a po powrocie z " urlopu " przegrała kilka wyścigów. Z tego powodu czarny kuc z tego samego miasta co ona zaczął ją nazywać smołą. Wkrótce wszyscy ją tak przezywali.Nie cierpiała więc z całego serca czrnego ogiera, który wyśmiał ją przez jeden mały wypadek.  W końcu wróciła do formy i znów zaczęła wygrywać. Mieszka obecnie tam gdzie mieszkała i cieszy się wyścigami.

 

Cel: Ponownie stanąć do wyścigu z Black King i przeżyć jakąś przygodę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Imię : Blind Arcum Apple

 

 

Rasa: Kucyk ziemny 

 

Wiek: 17 

 

Wygląd: post-1154-0-76582900-1367064478_thumb.pn 

 

CM: Na zdjęciu cm jest błędny, naprawdę wygląda on tak http://t1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTuurraWRW_sDNeymBQiURy4PSAYTjpS4UQEQ_7cLHPFY4UhsH2

 

 , czyli umie perfekcyjnie strzelać. 

 

Zawód: Brak 

 

Charakter: Spokojna, opanowana, cierpliwa, woli być sama, nie chce przyjmować pomocy od innych, robi wszystko na własne kopyto, nie słucha rad innych, czasami się przecenia. 

 

Historia:  Urodziła się w Ponyville. Kiedy była mała razem z ojcem ćwiczyła strzelanie z łuku.Była kuzynką  Applejack, gdy były małe bawiły się często razem. W wieku 11 lat dostała swój CM trafiając w sam środek jabłka . Gdy Blind miała 12 lat jej dom spłoną.Przyczyna była nie znana. Ogień spowodował u niej utratę wzroku, na głowę spadły jej deski, przez co straciła przytomność. Wszyscy myśleli że zginęła razem ze swymi rodzicami. Obudziła się w Lesie Everfree , nic nie widziała i nie pamiętała. Nie wiedziała co robić. Usiadła na ziemi i płakała zastanawiając się nad wszystkim. Podszedł do niej mały wilk, ona nie wiedziała co to, ale było to zaprzyjaźnione. Nazwała małego wilka Arrow. Mały Wilk pomagał jej zapoznawać się z tym miejscem. Od czasu do czasu miała przebłyski pamięci,ale nic jej nie podpowiadały.Rósł on, tak samo jak ona. Przez ten czas poznała wszystkie zakątki liasu, każdy dźwięk i zapach.  W końcu przypomniała sobie swoją umiejętność strzelania z łuku. Sama zrobiła sobie własny łuk i strzały. 

  Gdy miała już 17 lat szła drogą gdy nagle wbiegło na nią jakieś spłoszone zwierze i wywróciło ją, był to niedźwiedź. Blind miała już go zastrzelić gdy nagle usłyszała cienki głosik krzyczący -  Stooooooooop!! - Była to płochliwa pegazica o imieniu Fluttershy. 

 

Cel: Dowiedzieć się czegoś o swej przeszłości.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fallout

Imię Gary Sue(dzięki za pomysł)

Wiek 23 lata

Pochodzenie Urodził się i wychował w bractwie stali, gdzie miał zostać paladynem. 

Funkcja w społeczeństwie Wojownik

Wygląd Młody, silnie zbudowany mężczyzna. Nie goli się zbyt często, przez co ciągle ma zarost. Włosy średniej długości.

Charakter Bractwo Stali- chroni artefakty sprzed wojny oraz pilnuje sprawiedliwości

Historia

Urodził się jako dziecko paladyna i kobiety-rycerza w siedzibie bractwa stali. Od dziecka był szkolony na paladyna, choć przejawiał wysokie zainteresowanie technologią. Treningi były ciężkie, lecz z racji na predyspozycje szło mu dość dobrze. Ćwiczenia z używania broni szły za to wiele gorzej. Broń poniżej 4 kilogramów była dla niego za lekka, a powyżej 7 za ciężka.

W wieku 18 lat, za prośbą rodziców, pierwszy raz udał się na powierzchnię na dłuższy czas. Jego rodzice wmówili, że jest to część jego treningu, a tak naprawdę miała być to wycieczka. Niestety, zostali zaatakowani przez bandytów. Wywiązała się długa walka. Choć bandyci mieli wielokrotną przewagę, Gary wraz z rodziną mieli wiele lepszą broń. Ostatecznie Gary zabił ostatniego bandytę, choć został przy tym trafiony w jamę brzuszną, a jego rodzice zostali ciężko ranni. Niestety, nie posiadali przy sobie stimpacków. Wszystkie zużyli podczas walki jego rodzice. Opatrzył się. Mógł chodzić. Pozbierał nieuszkodzone wyposarzenie, to znaczy swoją strzelbę bojową, karabin plazmowy ojca oraz karabin snajperski matki. Zostało mu dość amunicji, by nie bać się kilku małych potyczek. Udało mu się także skompletować całą zbroję bojową z części swojej i matki. Z części od swojej matki musiał oderwać kieszenie przyszyte od wewnątrz. Tylko dzięki temu zdołał ją założyć-uspokajał swoje sumienie, że nie ma na sobie krwi swojej matki, bo cała wsiąkła w materiał. Po pozbieraniu ekwipunku skierował się w stronę siedziby bractwa. Po kilku kilometrach szybkiego chodu zemdlał.

Obudził się na jakiejś farmie. Miał przy sobie swój ekwipunek. Od gospodarza dowiedział się, że zemdlał tuż przy jego farmie. Gospodarz, wdzięczny za pomoc, którą okazało mu bractwo rozprawiając się z bandytami, zabrał go i podleczył. Jeszcze przez jakiś czas kurował się, po czym udał się w domniemaną stronę siedziby. Niestety, nie miał szczęścia. Po kilkunastu dniach błąkania się po pustyni znalazła go karawana. Dotarł z nią do Cienistych Piasków. Pobył w nich trochę, pracując dla różnych osób. Jego praca polegała głównie na bronieniu przed lub atakowaniu bandytów. W Piaskach nie było jej zbyt wiele, więc jakiś czas popracował także w Złomowie. Po uzbieraniu odpowiedniej kwoty zapłacił za medykamenty, które wziął od karawany, która go znalazła, nakupował sobie medykamentów i amunicji, po czym poszedł wraz z karawaną do Hubu. Dotarł do niego bez problemów. Po odczekaniu kilkunastu dni wraz z karawaną udał się do siedziby bractwa stali, w której nie było go już od dłuższego czasu. Po naprawie dokumentacji, w której wpisano, że umarł wraz z rodzicami, urządzono mu ciężki trening życia na zewnątrz i wysłano go na pustkowia w celu poszukiwania nowoczesnej technologii. Stało się to przez to, że nieumyślnie powtórzył w bazie plotkę o zbrojeniowcach, którą usłyszał jeszcze w Hubie.

Ekwipunek Pancerze Bojowy Bractwa Stali, przemalowany na barwy normalnego;karabin plazmowy; strzelba bojowa; rozpruwacz; amunicja; medykamenty; instrukcje naprawy swoich broni wraz z częściami zamiennymi i narzędziami;woreczek kapsli(to, co mu zostało)

Broń prócz rozpruwacza posiada niewielkie przeróbki dokonane przez jego matkę, więc nosi ją całą przy sobie, choć wiele osób, które spotkał, śmiało się, że nosi przy sobie małą zbrojownię. 

Cel Znaleźć Zbrojeniowców.

Statystyki

Posiada dużą siłę, wytrzymałość,percepcję i inteligencję, podwyższone przez wszczepy z wysokiego poziomu. Charyzma jest na normalnym, może trochę poniżej normalnym poziomie. Nie wiadomo jakie ma szczęście, ponieważ choć jego rodzice zginęli, często udawało mu się zrobić coś na farta. Zwinność ma normalną, trochę podwyższoną przez wszczepy, dokonane w celu lepszego przygotowania go do misji.

Choć szkolony od dziecka na paladyna, odpoczywał ucząc się o technologii. Spowodowało to, że umie zrobić wiele rzeczy przy rozmaitych urządzeniach. Zna się na pierwszej pomocy. Dość słaby w rzucaniu. Poznał teorię sztuki przetrwania oraz zakładania pułapek. Umie się ukryć, lecz nie za bardzo wychodzi mu skradanie. Nie interesuje go hazard. Podczas rozmów stara się przemyśleć, co powinien powiedzieć do danej osoby. Jeśli chodzi o otwieranie zamków, to ma dwie lewe ręce. Jedynym sposobem, jaki umie, jest rzucenie z całej siły zamkniętym pojemnikiem. Nie umie korzystać z pistoletów ani broni ciężkiej. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

inka 2001 - tak jak się umówiliśmy. Spójniejsza historia, trochę więcej detali, parę imion i możemy ruszać z kopyta. No rush.

 

Imka 2000, PiekielneCiastko - sesje będą najpóźniej we wtorek, postaram się, żeby były już jutro wieczorem.

Edytowano przez black_scroll
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NimfadoraEnigma

Przepraszam, ale umieszczanie tego samego podanie jest niezgodne z pkt 5 regulaminu działu. To samo podanie widziałem u Sierżanta Amolka.

I zmiana słowa z "wiedźmin" na "łowca" nie sprawia, że jest to inna karta postaci :P

Edytowano przez black_scroll
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Warhammer
 
Imię: Nastia Mordu
Rasa:Człowiek
Wiek:21
Pochodzenie: Bretonnia
Profesja: Piromanka
Wygląd: Piękna. Dzika. Zabójcza. Tak właśnie Bran, stary oberżysta podający piwo w jeszcze starszych kuflach opisałby kobietę która siadła przy stole i powoli sączyła piwo z wyszczerbionego kufa. Gdyby ktoś jeszcze dziś  powiedział mu że do jego oberży zawita tak piękna kobieta jak gdyby była elfką wyśmiałby go i posądził o bycie chorym na umyśle. Teraz jednak nie mógł oderwać wzroku od pięknej pani. Zachwycał się jej czarnymi jak węgiel włosami przechodzącymi na końcach w turkus. Nie mógł napatrzeć się na jej idealną wręcz twarz na której znajdowały się oczy tak intensywnie zielone że zdawały się być kamieniami szlachetnymi. Jej piękna talia mogła by nie tylko zadowolić ale i zachęcić najbardziej wybrednych. Coś jednak mówiło mu że nie powinien mieć z nią nic wspólnego. Coś od niej emanowało. Jakaś energia która była mroczna a zarazem potężna. Nie wiedział co wzbudzało u niego taki strach przed tą kobietą. Może to jak była ubrana? A był to naprawdę niecodzienny ubiór. Miała na sobie męską zapinaną na guziki białą koszulę, czarne sznurowane buty sięgające do kolan. Ciemno zielone spodnie które podtrzymywał skórzany pas. Przy mankietach tak wielkich że aż zakrywały jej dłonie były zawiązane granatowe wstążki  takie same jak przy kołnierzu koszuli. Całość sprawiała wrażenie jak gdyby to ten facet dał jej te ubrania, pomimo tego jednak wyglądała bardziej ponętnie niż wszystkie dziwki jakie Bran kiedykolwiek widział razem wzięte. Może to dlatego tak go pociągała. Bo nie była łatwo dostępna  Nie wystarczyło pomachać przed nią mieszkiem z monetami aby wśliznęła się do łóżka i sprzedała swoje ciało. Tak pochłonięty rozmyślaniami nawet nie zauważył kiedy podszedł do niego klient żądając kolejki. Dopiero po dłuższej chwili podszedł do beczki z piwem, ale nawet nalewając w głowie kotłowało mu się tylko jedno pytanie. ;Kim ona jest?'
 
Charakter: Jedna z najodważniejszych ludzi jacy stąpali po ziemi. Krnąbrna i mało zdyscyplinowana. Nie potrafi słuchać rozkazów i siedzieć bezczynnie gdy jest coś do zrobienia. Nie toleruje łaski jej okazanej i prawie nigdy nie przyjmuje pomocy. Jest bardzo porywcza a co za tym idzie lekkomyślna. Bardzo często zdaża jej się palnąć głupstwo które potem próbuje odkręcić na wiele sposobów. Trudno zdobyć jej zaufanie ale gdy już się to komuś uda nigdy tego nie żałuje. Jest bardzo honorowa i dumna. Ma sentyment do dzieci, szczególnie dziewczynek ponieważ przypominają jej o młodszej przyszywanej siostrze której nie udało jej się uratować przed epidemią.
Ekwipunek: Płomień/kruk, miecz, lina, bukłak, zapasowa koszula (biała), zapasowe spodnie ( brązowe), fiolka z trucizną, lusterko, dwa sztylety (małe), opatrunek, srebrny łańcuszek, trochę mięsa, cienie pod oczy, maśc na oparzenia, srebrny medalion matki, mieszek z monetami,
Cel: Dowiedzieć się kto i po co zabił jej przyszywaną matkę. Odnaleźć Thristiana
 
 
Zimny deszcz spływał po jej karku gdy stała przed domem burmistrza. Minęło prawie dziesięć lat odkąd ostatni raz stała w tym miejscu, planując zabójstwo. Ostatnim razem musiała uciekać stąd pod zarzutem zabójstwa którego nie popełniła. Ktoś ją uprzedził, a wina spadła na nią. Teraz wszyscy pomarli na epidemię ospy która zniknęła tak niespodziewanie jak się pojawiła. Miasto było tak opuszczone i ciche że przypominało wioskę duchów. Nastia tak właśnie się czuła. Gdy weszła do domu przeszył ją dreszcz. Jej nozdrza natychmiast wychwyciły zapach śmierci, leniwie unoszący się w powietrzu. Szła ciemnym korytarzem ze ścianami obwieszonymi bibelotami i obrazami przodków jej rodziny. Surowe, namalowane na płótnie twarze zdawały się śledzić za nią wzrokiem gdy przechodziła obok nich i wymawiać tego czego nie potrafiły powiedzieć usta: Dołączysz do nas. Umrzesz. Jesteś taka jak my. Ona jednak nie była podobna do żadnego z nich. Zamiast gładkich bond włosów, ona miała czarne jak węgiel przechodzące w turkus na końcach. Zamiast bladej, wręcz białej cery jej była w odcieniu miodu. Zamiast wielkich niebieskich oczu, jej były jak zielone migające światełka  Nie była do niech podobna. Do nikogo na świecie, nie była podobna. Kiedy weszła do pokoju swojej matki, od razu podbiegła do łóżka na którym leżała. Na pierwszy rzut oka poznała, że jej matka nie umarła od ospy, tylko od miecza.
-Mamo...- Wyszeptała a łzy poleciały jej po policzku.- Powinnam była tu zostać. Obroniła bym  i ciebie, i Posy,i Jhona, i tatę też. Nie umarli byście. Zabrała bym was gdzieś daleko. Gdzie nie zabiła by was ani ospa ani ten kto zabił ciebie.Wybacz mi.
-To takie sentymentalne.- Odezwał się głos dochodzący z nieoświetlonej części pokoju. Brzmiał pogardliwie, ale Nastia wyczuła kryjącą się pod maską dobroć. Pomimo swego swojego przeczucia błyskawicznie wyciągnęła miecz z pochwy przyczepionej do pasa. Na dźwięk szczęknięcia nieznajomy tylko głośno się roześmiał.- Masz zamiar ze mną walczyć? Naprawdę? Proszę cię. Pokonał bym cię z rękoma związanymi za plecami. Ale, gdzie moje maniery? Jestem Jamie Seaworth, syn Melchiora  A ty, nie musisz się przedstawiać, Nastio córko nikogo.
-Obawiam się że nie wiesz co mówisz mój panie.- Powiedziała Nastia przypatrując się mężczyźnie który wyszedł z zaciemnionego kąta. Był wysoki, i dobrze zbudowany. miał brązowe gęste włosy opadające do piersi i lekki zarost. Pod łukowatymi dostrzegła brązowe, błyszczące oczy. Z lekką niechęcią, stwierdziła że był dość przystojny.- Prawdą jest że mam na imię Nastia lecz jestem córką Bastiana.
-Och, ty nadal w to wierzysz. To smutne że jeszcze nie zauważyłaś tego faktu że nie pochodzisz z tej rodziny. Właśnie dlatego tu jestem. Pochodzisz ze starego rodu o nazwisku Dark i ....
-Nieeeeeee!- Wrzasnęła nastia rozwścieczona słowami przybysza- Ty jesteś opętany.  Wyjdź z tego domu, ja jestem normalna! Rozumiesz,normalna!-W tym momencie nieznajomy złapał się za głowę i rzucił na podłogę zwijając się w konwulsjach,a Nastia nie przestawała krzyczeć.- Jesteś nienormalny!Ja nie jestem potomkinią rodu Dark, rozumiesz? Wyjdź i nie wracaj, nie chcę cię więcej widzieć na oczy!-Kiedy Nastia nadal krzyczała, mężczyzna nadal z rękami przy głowie podszedł do niej powolnym krokiem i jednym wprawnym ruchem powalił ją na ziemię. Ona przestała krzyczeć, a jego konwulsje ustały.
- Posłuchaj,- Zaczął powoli jak gdyby bał się że Nastia znowu wpadnie w szał.- Wiem że to może być dla ciebie trudne do przyjęcia, ale jesteś Nastią córką nikogo z rodu Dark. Mam dla ciebie propozycję. Ja wiem, kto jest twoim ojcem, a ponad to muszę do niego dotrzeć w pewnej sprawie. Jednak nie mogę iść tam sam, ponieważ do wejścia do ich fortecy potrzebny jest ktoś z rodu. Jeśli mi pomożesz zdobędziesz ojca, i rodzinę o jakiej zawsze marzyłaś  Jeśli nie chcesz ich miłości możesz poprosić Lorda Dark o wydziedziczenie cię co spowoduje że pozbędziesz się swoich mocy. Co ty na to?- Zapytał wyciągając rękę.
Nastia zastanowiła się chwilę. Ten typ zdecydowanie wiedział o niej więcej niż ona sama. A poza tym, wiedziała że i tak nie ma wyboru. jeśli by się nie zgodziła ten człowiek wyda ją kapłanom oczyszczenie aby spalili ja na stosie jako nieczystą. Poza tym wiedział o jej przypadłości. Nie mogła mu zaufać. Ale jeśli okazało by się że to co on mówi jest prawdą... Coś w jego głosie podpowiadało jej że nieznajomy nie kłamie. Popatrzyła mu prosto w oczy, i chwyciła wyciągniętą rękę.
 
Gdy dojechali do ciemnej ponurej cytadeli Nastia podliczyła w myślach ile zajęła jej ta podróż. Tydzień do pierwszego porządnego miasta, w którym był ten gapiący się na nią bezczelnie oberżysta. Potem jeszcze elfy i mantykora, to będzie 40 i 10... Doszła do wniosku że w podróży była od około miesiąca i tygodnia. Jeszcze jeden tydzień stracili kiedy oberwała w głowę od mantykory. Czyli około miesiąca i dwóch tygodni. Tyle jechała aby tu dotrzeć. Spojrzała na Thristiana, to on ją tu zaprowadził. Myśląc o rozstaniu z nim poczuła się dziwnie. W trakcie tej podróży poczuła do niego coś czego nigdy nie czuła. Może to była miłość. 'Nawet o tym nie myśl;-przykazała sobie-'Miłość jest dla ludzi słabych. A ty nie możesz być słaba.'
-Więc dojechaliśmy.- Z zamyślenia wyrwał ją spokojny głos Thristiana.- Chyba to już koniec. - Zawahał się i rozejrzał. W jego spokojnych dotąd oczach Nastia dostrzegła błysk niepokoju.- Słuchaj uważnie- powiedział nagle głosem tak odmiennym od swojego normalnego tonu że Nastia aż podskoczyła w siodle.- Musisz stąd  uciekać. Za chwilę....
Reszta słów odpłynęła gdzieś w mrok za sprawą uderzenia w głowę, a Nastia poczuła jedynie jak ciemność bierze ją w swe objęcia.
 
Ból. Była to jedyna rzecz której istnienia Nastia mogła być pewna. Gdy tylko zdołała podnieść powieki przed oczami stanęło jej tysiące obrazów. Zaczęła sobie przypominać. Była córką burmistrza. Że widzi duchy ludzie zaczęli się od niej odsuwać i szydzić z niej po czym uciekła. Widziała je. Martwych, którzy naznaczyli na niej piętno i cieli ja starchem głębiej niż najostrzejszy miecz. Przypomniała sobie pierwszego ducha. Małego chłopca, jeszcze niemowle. Był to bękart żony burmistrza. Nadal pamiętała jego zapadnięte oczy. czy wiedział że to jego matka go zabiła aby uniknąć hańby? Dalsze wydarzenia pamiętała jak przez mgłę. Znalazła się sama, mw środku lasu. mała, nikomu nie potrzebna dziewczynka. Właśnie wtedy go znalazła. czrnego jak jej włosy kruka który usiadł jej pewnego dnia na ramieniu i niegdy już jej nnie opuścił. Stara niania mówiła żę kruki wyczuwaja dotkniętych przez haos, bo same są nieczystymi ptakami. Potem go odnalazła. Starego pustelnika o zapadniętętych szarych oczach i długiej siwej brodzie. Wspominała jak nauczył ja władać mieczem, a w końcu zdradził jej tajniki ognia. Ogień ja lubił, a ona jego. Byli dla siebie stworzeni. Oboje destrukcyjni, i sprowadzający strach. Oboje inni i silni. Tak właśnie nazwała kruka. Płomieniem. Jak powróciła chcąc zabić kapłana który próbował spalić jej rodzinę ponieważ wydali ją na świat. Ktoś ją jednak uprzedził. Znaleźli ją z nożem przy trupie. Jednak to nie ona zadała ranę. Pamiętała chłód lasu przez który musiała uciekać. To jak powróciła i zastała wszystkich martwych. Jak Thristian... Thristian  Kiedy tylko pomyślała to imię ból stał się jeszcze silniejszy. Nie zaprowadził jej do lorda Dark ale do ośrodka gdzie badano takich jak ona. Mutantów. Obrazy które miała przed oczami ustały, ujrzała jedynie ciemną ścianę z cegieł która znajdowała się przed nią. Rozejrzała się. Nie była w stanie dotknąć stopami ziemi ponieważ kajdany założone jej na nadgarstkach podtrzymywały ją w powietrzu. Dopiero teraz zauważyła ławkę stojącą w końcie kamiennej celi, a na niej przypatrującą się jej postać. Wszędzie rozpoznała by te sylwetkę.
-Thristian.- Wypowiedziała te słowa syknięciem. W swoim głosie wyczuła całą złośc jaką czuła do Thristiana. Do tego co zrobił. Jak on mógł ją zdradzić? - Ufałam ci.
-To był błąd.- Przyznał ze smutkiem... - Zagrozili że jeśli nie przywiozę innej osoby dotkniętej przez haos, to na mnie będą robili eksperymenty więc...
- Więc sprzedałeś mnie ratując siebie.- Dokończyła za nim.
- Nie zamierzam zaprzeczyć że tak nie było. Ale... ja ci teraz pomogę.
- Nie chce jej! Już dość mi tej łaski. Jeszcze trochę a szczeznę od tej twojej pomocy.
- Ale jej potrzebujesz. - Powiedział po czym podszedł, a Nastia zauważyła że w dłoni trzyma klucz.- Uciekaj, zielonooka.- Powiedział i przekręcił klucz w zamku od kajdanek. Kiedy upadła na ziemie rozcierając przeguby Thristian ukląkł tak aby mieli twarze na tej samej wysokości, a gdy podniosła głowę objął ją i złożył na jej ustach pocałunek. Nastia poczuła ciepło, tak niespodziewane i zabójcze że aż piękne. Nie chciała tego przerywać ale on powiedział:
-Musimy uciekać.
Zrobili tak jak powiedział uciekli z cytadeli ale rozdzielili się aby nieznacznie, acz zauważalnie zmniejszyć szanse na złapanie jednego z nich. Umówili się w niedalekim mieście. Gdy tam dotarła jednak na miejscu nie zastała Thristiana. czekała dzień, dwa, miesiąc, dwa miesiące, ale on się nie pokazywał. nastii znudziło się czekanie i postanowiła sama go odszukać, nieważne za jaką cenę.
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NimfadoraEnigma

Jednego Ci nie można odmówić dziewczyno - jesteś pomysłowa. Historia niesamowicie mi się podoba. Szkoda, że końcówka wygląda jakby była pisana na odczepnego, ale cała reszta - cud, miód orzeszki.

Opis tak samo, aż miło się to czyta.

Nie ma ekwipunku rozpisanego, ani profesji nie musi to być coś niesamowitego, w sumie błąd drobny.

Przecinki - raz są normalnie, raz znikają i nie ma ich nigdzie. Takie coś kłuje w oczy.

I największa wada podania - chociaż historia super, dająca niesamowite podłoże pod przygodę ma jedną wadę - ja nie czuję tutaj Warhammera. Nawet odwołań geograficznych, historycznych.Opowieść pasuje praktycznie do każdego świata fantasy, ale nie do Warhammera/

Spotkać mantikorę w Imperium? Niezły pech.

 

Określenie nieczysta też słabo pasuje. Rozumiem o co chodzi, ale raczej oczywistym byłoby nazwanie jej przeklętym pomiotem Chaosu.

Do poprawy.

Albo własne uni, ale wtedy jakieś dodatkowe informacje chcę, albo zostajemy przy Warhammerze, ale ma być więcej klimatu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jasne. Wczoraj nie miałam za bardzo głowy bo myślałam o czymś kompletnie innym. Zaraz wprowadzę kilka poprawek bo zuwarzyłam że kilka żeczy nie trzyma sie kupy. Co do odczepności od Worhammera to jest on jednym z moich ulubionych światów (zaraz obok Tolcalena) ale nie zawsze jestem w tym klimacie. Jak juz mówiłam zaraz wszystko poprawiam



POPRAWIONY FRAGMENT 1.

Gdy tylko zdołała podnieść powieki przed oczami stanęło jej tysiące obrazów. Zaczęła sobie przypominać. Była córką burmistrza. Że widzi duchy ludzie zaczęli się od niej odsuwać i szydzić z niej po czym uciekła. Widziała je. Martwych, którzy naznaczyli na niej piętno i cieli ja starchem głębiej niż najostrzejszy miecz. Przypomniała sobie pierwszego ducha. Małego chłopca, jeszcze niemowle. Był to bękart żony burmistrza. Nadal pamiętała jego zapadnięte oczy. czy wiedział że to jego matka go zabiła aby uniknąć hańby? Dalsze wydarzenia pamiętała jak przez mgłę. Znalazła się sama, mw środku lasu. mała, nikomu nie potrzebna dziewczynka. Właśnie wtedy go znalazła. czrnego jak jej włosy kruka który usiadł jej pewnego dnia na ramieniu i niegdy już jej nnie opuścił. Stara niania mówiła żę kruki wyczuwaja dotkniętych przez haos, bo same są nieczystymi ptakami. Potem go odnalazła. Starego pustelnika o zapadniętętych szarych oczach i długiej siwej brodzie. Wspominała jak nauczył ja władać mieczem, a w końcu zdradził jej tajniki ognia. Ogień ja lubił, a ona jego. Byli dla siebie stworzeni. Oboje destrukcyjni, i sprowadzający strach. Oboje inni i silni. Tak właśnie nazwała kruka. Płomieniem. Jak powróciła chcąc zabić kapłana ...

POPRAWIONY FRAGMENT 2

Zminana rozmowy w więzieniu z mentalnej na normalną. Thristian również dotknięty przez haos, nie wiem jak.

EKWIPUNEK

Ekwipunek: Płomień/kruk, miecz, lina, bukłak, zapasowa koszula (biała), zapasowe spodnie ( brązowe), fiolka z trucizną, lusterko, dwa sztylety (małe), opatrunek, srebrny łańcuszek, trochę mięsa, cienie pod oczy, maśc na oparzenia, srebrny medalion matki, mieszek z monetami,

Jeśli coś ci nie odpowiada to sam możesz wprowadzić jakieś poprawki a ja sie dostosuje.
 ;)

P.S mogę prosic o sesje z innymi graczami jeśli będzie taka możliwość?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świat Warhammera jest moim ulubionym. Pora na moje podanie :P
Świat: Warhammer

 

Imię: John
Rasa: Człowiek
Wiek: 22 lata
Pochodzenie: Urodzony w Ostermarku
Profesja: Najemnik
Wygląd: John jest wysoki, dobrze zbudowany, ma szare oczy i jest łysy. Nosi czarny skórzany strój bez rękawów i buty sięgające kolan z tego samego materiału. Nosi dwa pasy, jeden opina mu w poprzek klatkę piersiową a drugi biodra. Oba pasy mają mnóstwo kieszonek wypełnionych tylko jemu znanymi przedmiotami.
Charakter: Twardziel. Jest cyniczny i arogancki. Z zasady małomówny i skryty, nie poddaje się emocjom. Dba tylko o siebie ale dotrzymuje raz danego słowa. Nigdy nie ogląda się za siebie.
Historia: John urodził się w mieście Ostermark. Mieszkał tam z rodzicami oraz starszym bratem  Aronem. Jego ojciec był kapitanem straży a matka kapłanką Shayli. Od wczesnego dzieciństwa Jego i Arona łączyły wspólne marzenia – chcieli stać się wielcy i szanowani. Niestety los był okrutny dla Arona który w dniu swych 17 urodzin zachorował na febrę. Był to wielki cios dla rodziny, która chcąc nie chcąc spisała go na straty. Podczas gdy Aron leżał w łóżku John okazał się nad wyraz sprawnym szermierzem złaknionym wiedzy. Ojciec miał nadzieję, ze pewnego dnia syn zastąpi go na stanowisku kapitana straży, los miał jednak inne plany. Pewnego dnia John spotkał krasnoluda imieniem Ragar. Okazał się on inżynierem, któremu nie powiodło się wśród swych pobratymców. Z miejsca się polubili a John zatrudnił się u krasnoluda jako czeladnik. Tymczasem ku ogólnemu zdumieniu wszystkich Aron wyzdrowiał. Nie miał żadnych wcześniejszych objawów febry. Radość w domu Johna była wielka, świętowali całą noc. Choroba opuściła Arona ale zmieniła go na zawsze. Przez kolejny rok John uczył się u Ragara trudnej sztuki tworzenia przeróżnych bomb i pułapek, miał do tego dryg co nie uszło uwadze krasnoluda. Podczas gdy John rozwijał się pod czujnym okiem swego mistrza Aron stawał się coraz bardziej tajemniczy. Wychodził często na całe noce wracając wczesnym rankiem. Ojciec robił mu z tego powodu awantury pytając się co jego syn robi o tak późnej porze. Aron odpowiadał wtedy „Pracuję na chwałę bożą” i uśmiechał się. Jego zachowanie niepokoiło rodzinę.
Gdy John miał 20 lat na cały Ostermark padła straszliwa plaga. Przerażające choroby spadały na bezbronną ludność dziesiątkując ją. Ludzie na ulicach przepowiadali zagładę wykrzykując imię pana rozkładu. Na skutek wrzodzienicy  zmarła matka Johna i jego mistrz Ragar. Gdy zobaczył tak wiele śmierci opuściła go cała naiwność. Świat był okrutny a John zamierzał w nim żyć. Stał się twardy i szorstki. Zaczął pomagać ojcu zaprowadzić porządek na ulicach, uznał że tylko tak może pomóc tym wszystkim ludziom. Sytuacja była krytyczna, zaczynało brakować wody i jedzenia. Aż w końcu ojciec Johna zachorował. Przed śmiercią wręczył synowi dziwny pierścień mówiąc „przyjmij to synu. To mój największy skarb. Niech służy ci tak dobrze jak mi”. John nie wiedział o co chodzi ojcu ale zatrzymał pierścień.
Zaraza szalała już drugi rok aż w końcu pojawiła się nadzieja. Łowcy czarownic twierdzili, że znaleźli przyczynę zarazy i zamierzają ją zniszczyć. Radość ludzi była wielka. Wielu ochotników przychodziło do łowców chcąc pomóc w zniszczeniu zarazy, John również był jednym z nich. Okazało się, że plagę sprowadzili kultyści Nurgla pana rozkładu mający swoje sanktuarium w samym sercu Ostermarku. Łowcy czarownic przypuścili atak na owo sanktuarium gdzie na Johna spadł kolejny cios. Jednym z kultystów okazał się jego brat Aron. Widział go tylko przez chwilę – uśmiechał się do niego szyderczo a następnie znikł. Po bitwie bardzo dokładnie zbadał wszystkie ciała ale go nie znalazł. Ten cios zmienił go na zawsze. Stał się jeszcze bardziej małomówny i skryty. Był pełen gniewu, który nie znajdował ujścia. Nie mając już nic co trzymałoby go w Ostermarku wyruszył w świat w poszukiwaniu brata. Od tamtej pory jego jedynym celem było odnalezienie i zabicie Arona. On musiał odpowiedzieć za swoje winy.
Ekwipunek: Dwa zakrzywione runiczne ostrza, „zabawki” pirotechniczne i osobista pamiątka po ojcu – tajemniczy pierścień.
Cel: Odnaleźć i zabić swojego brata.
 

NimfadoraEnigma Ja mogę z tobą zagrać ^^ Edytowano przez Mani
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Świat Warhammera jest moim ulubionym. Pora na moje podanie :P

Świat: Warhammer

 

Imię: John

Rasa: Człowiek

Wiek: 22 lata

Pochodzenie: Urodzony w Ostermarku

Profesja: Najemnik

Wygląd: John jest wysoki, dobrze zbudowany, ma szare oczy i jest łysy. Nosi czarny skórzany strój bez rękawów i buty sięgające kolan z tego samego materiału. Nosi dwa pasy, jeden opina mu w poprzek klatkę piersiową a drugi biodra. Oba pasy mają mnóstwo kieszonek wypełnionych tylko jemu znanymi przedmiotami.

Charakter: Twardziel. Jest cyniczny i arogancki. Z zasady małomówny i skryty, nie poddaje się emocjom. Dba tylko o siebie ale dotrzymuje raz danego słowa. Nigdy nie ogląda się za siebie.

Historia: John urodził się w mieście Ostermark. Mieszkał tam z rodzicami oraz starszym bratem  Aronem. Jego ojciec był kapitanem straży a matka kapłanką Shayli. Od wczesnego dzieciństwa Jego i Arona łączyły wspólne marzenia – chcieli stać się wielcy i szanowani. Niestety los był okrutny dla Arona który w dniu swych 17 urodzin zachorował na febrę. Był to wielki cios dla rodziny, która chcąc nie chcąc spisała go na straty. Podczas gdy Aron leżał w łóżku John okazał się nad wyraz sprawnym szermierzem złaknionym wiedzy. Ojciec miał nadzieję, ze pewnego dnia syn zastąpi go na stanowisku kapitana straży, los miał jednak inne plany. Pewnego dnia John spotkał krasnoluda imieniem Ragar. Okazał się on inżynierem, któremu nie powiodło się wśród swych pobratymców. Z miejsca się polubili a John zatrudnił się u krasnoluda jako czeladnik. Tymczasem ku ogólnemu zdumieniu wszystkich Aron wyzdrowiał. Nie miał żadnych wcześniejszych objawów febry. Radość w domu Johna była wielka, świętowali całą noc. Choroba opuściła Arona ale zmieniła go na zawsze. Przez kolejny rok John uczył się u Ragara trudnej sztuki tworzenia przeróżnych bomb i pułapek, miał do tego dryg co nie uszło uwadze krasnoluda. Podczas gdy John rozwijał się pod czujnym okiem swego mistrza Aron stawał się coraz bardziej tajemniczy. Wychodził często na całe noce wracając wczesnym rankiem. Ojciec robił mu z tego powodu awantury pytając się co jego syn robi o tak późnej porze. Aron odpowiadał wtedy „Pracuję na chwałę bożą” i uśmiechał się. Jego zachowanie niepokoiło rodzinę.

Gdy John miał 20 lat na cały Ostermark padła straszliwa plaga. Przerażające choroby spadały na bezbronną ludność dziesiątkując ją. Ludzie na ulicach przepowiadali zagładę wykrzykując imię pana rozkładu. Na skutek wrzodzienicy  zmarła matka Johna i jego mistrz Ragar. Gdy zobaczył tak wiele śmierci opuściła go cała naiwność. Świat był okrutny a John zamierzał w nim żyć. Stał się twardy i szorstki. Zaczął pomagać ojcu zaprowadzić porządek na ulicach, uznał że tylko tak może pomóc tym wszystkim ludziom. Sytuacja była krytyczna, zaczynało brakować wody i jedzenia. Aż w końcu ojciec Johna zachorował. Przed śmiercią wręczył synowi dziwny pierścień mówiąc „przyjmij to synu. To mój największy skarb. Niech służy ci tak dobrze jak mi”. John nie wiedział o co chodzi ojcu ale zatrzymał pierścień.

Zaraza szalała już drugi rok aż w końcu pojawiła się nadzieja. Łowcy czarownic twierdzili, że znaleźli przyczynę zarazy i zamierzają ją zniszczyć. Radość ludzi była wielka. Wielu ochotników przychodziło do łowców chcąc pomóc w zniszczeniu zarazy, John również był jednym z nich. Okazało się, że plagę sprowadzili kultyści Nurgla pana rozkładu mający swoje sanktuarium w samym sercu Ostermarku. Łowcy czarownic przypuścili atak na owo sanktuarium gdzie na Johna spadł kolejny cios. Jednym z kultystów okazał się jego brat Aron. Widział go tylko przez chwilę – uśmiechał się do niego szyderczo a następnie znikł. Po bitwie bardzo dokładnie zbadał wszystkie ciała ale go nie znalazł. Ten cios zmienił go na zawsze. Stał się jeszcze bardziej małomówny i skryty. Był pełen gniewu, który nie znajdował ujścia. Nie mając już nic co trzymałoby go w Ostermarku wyruszył w świat w poszukiwaniu brata. Od tamtej pory jego jedynym celem było odnalezienie i zabicie Arona. On musiał odpowiedzieć za swoje winy.

Ekwipunek: Dwa zakrzywione runiczne ostrza, „zabawki” pirotechniczne i osobista pamiątka po ojcu – tajemniczy pierścień.

Cel: Odnaleźć i zabić swojego brata.

 

NimfadoraEnigma Ja mogę z tobą zagrać ^^

 

Ekstra! O ile nie boisz się w przypływie schizy zadźgam cie nożem podczas snu. :P

A tam, taki głupi żarcik.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, bo od tego słodzenia dostanę cukrzycy :P

NimfadoraEnigma - wyczuwam lekki pośpiech w poprawkach (niepotrzebny), np. Chaos w literkach, tu za dużo, tu zjadłaś jakąś, tam na początku zdania mała...

I poprawiony fragment dalej ma mało wspólnego z Warhammerem jak dla mnie (patrz na historię Maniego - tam jest klimat). Ale potencjał jest, dlatego zgoda. (wszyscy wrzucają kolorki to ja też, a co, mogę!)

 

Mani - Stary, dobry Ojczulek Nurgle ^^ Mam trochę awersję do runicznych ostrzy. Jeśli nie jest to super Miecz Chaosu, z paszczami zagłady, mogą być. Co do historii - niezła. Klimacik jest, Chaos jest. Witam na pokładzie!

 

Teraz do obojga:

Osobiście pasuje mi żeby prowadzić wspólną sesję, pytanie do was, czy chcecie poczekać na kogoś jeszcze, czy wystarczy wam wasza dwójka.

Ach i jakby co, ta sesja będzie powstawała troszeczkę dłużej w końcu muszę was jakoś upchnąć razem.

 

Soczek, moja obrończynio! Oni się zapisują do mnie, na multisesję, także nie ma co się martwić ^^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...