Skocz do zawartości

[Gra][Fairy Tail] Gildia Magów "Biała Gwiazda"


Spinwide

Recommended Posts

Diego zawsze uznawał się za osobę ze stosunkowo mocną głową, jednak tej nocy, Makarov i jego przyjaciele pokazali mu, co naprawdę oznaczają te słowa.

Był w pociągu i wracał do gidlii, ponownie z kacem, tym razem potężniejszym niż wszystkie z kilku ostatnich dni razem wzięte.

Jednak tak naprawdę jego myśli zaprzątała propozycja mistrza Fairy Tail. Może i zebrał kilku silnych magów, ale istniał potężny nacisk na KILKU. Jeśli gildia nie rozrośnie się bardziej, będzie musiał sam stawić się wśród wysłanników sojuszu...

Uznał, że najpierw zrobi wielkie zebranie w gildii, poinformuje członków, a potem się zobaczy.

Napił się wody z butelki którą miał przy sobie, o mało nie wylewając na siebie zawartości przez kolejny wstrząs pociągu.

Zakręcił butelkę, odłożył ją na miejsce i spojrzał przez okno. Drzewa, budynki a potem góry przymykały przed jego oczami. Diego zastanawiał się, co czeka sprzymierzonych, gdy staną przeciw Oracion Seis. Byli w końcu jedną z najsilniejszych gildii magów w całym państwie, możliwe że okażą się zbyt silni i...

Odrzucił tę myśl. Powinien być bardziej pozytywnie nastawiony do życia. Pięć gildii przeciw jednej, mała szansa aby przegrali mając taką przewagę.

Z tym przekonaniem, postanowił się zdrzemnąć. Pozostało mu jeszcze kilka godzin podróży a nic tak dobrze nie pomagało mu na kaca, co drzemka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23.X.X784

Joseph wstał koło szóstej i od razu zabrał się za czytanie książek. Na szczęście miał resztki z wczorajszej kolacji, więc nie był głodny.

Niestety, przez dwie godziny dalej stał w miejscu. 

Tuż przed ósmą rzucił czytanie do diabła i poszedł do gildii. Na szczęście budynek nadal stał. Wszedł do środka. Od razu zauważył Rinzlera i jakiegoś nowego. Podszedł do nowego maga. Kto wie? Może niedługo będzie on jego towarzyszem?

-Witaj, jestem Joseph, mag błota - podał rękę magowi wyglądającego na rówieśnika.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ktoś podszedł witając się. Nieco zmieszany odpowiedział nieśmiało.
- Witaj. Jestem Kai. Znam się trochę na magii strzeleckiej.
Siedział przez chwilę nie odzywając się. Jednak po chwili zapytał.
- Czym zajmujecie się na co dzień?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zasunąłem drzwi do mieszkania, a po chwili byłem już w budynku gildii. Wziąłem łyk piwa i powiedziałem do Kaia:

- Narazie niczym intrygującym. Jesteśmy jeszcze małą gildią, więc zajmujemy się tym, co każdy mag. Wykonujemy misje, upijamy się do nieprzytomności. - spojrzałem na maga. - Nie no żartuję. - uśmiechnąłem się szeroko i podszedłem do nowo przybyłego.

- Jestem Nathan. Dla przyjaciół Lightning. - podałem Kai'owi dłoń na powitanie. - Jestem magiem demonicznej burzy. - mrugnąłem do maga, ale ze względu na bandaże na oczach nikt tego nie widział.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wygląda na to, że sporo jeszcze się muszę nauczyć.
Zamyślił się na chwilę.
- A przynajmniej się przyzwyczaić - uśmiechnął się do Lightning'a. Po chwili spojrzał na Josepha - Wiesz... Nie wiem za bardzo jak wygląda funkcjonowanie gildii. W życiu tylko raz się spotkałem z pewną gildią. Nie mam dobrych wspomnień.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23.X.X784

 

Susanne już drugi dzień wędrowała już przez Dolinę Web, jednak nie sama. W mieście Clove spotkała dawną przyjaciółkę z dzieciństwa, która koniecznie chciała pomóc jej w wykonaniu misji. Przy okazji rozmawiały o swoich przygodach, znajomych... jak to dziewczyny, o wszystkim.

Dla własnej wygody Sue wywołała małe zachmurzenie nad Doliną. Tylko niestety małe zachmurzenie znów zmieniło się w niewyobrażalną ulewę. Cóż było robić, dziewczyny ukryły się w pierwsze lepszej jaskini i rozpaliły ognisko, bo zarówno na zewnątrz jak i w środku panowały egipskie ciemności. Nagle Lili ( przyjaciółka) wpadła na pomysł, by przeszukać jaskinię, bo jak słyszała, kwiat, którego akurat szukały, rośnie właśnie w takich miejscach jak ta jaskinia. Z czystej ciekawości (i chyba także z nudów) Sue przystała na tej pomysł. Ruszyły w głąb jaskini.

Edytowano przez Elizabetta
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23.X.X784 10:50

 

Rinzler stał już nad wodospadem, odłożył swoje laski, plecak z książkami i małym zapasem żywności oraz zdjął większość ubrań. Trening rozpoczął od podnoszenia ciężarów i biegania z obciążeniem. 

 

23.X.X784 13:30 

 

Gdy Rinzler skończył ćwiczenia fizyczne zabrał się za ćwiczenia mentalne, usiadł na małej wysepce pod lejącą się na niego wodą i zaczął się skupiać na swoich mocach. Powoli wokoło niego zaczęły unosić się małe kamyki i po dłuższym czasie małe, złote kule energii. Koncentrując się na przepływie mocy magicznej przez swoje ciało wlał trochę w swoje laski żeby dawały lepsze efekty. 

 

23.X.X784 16:50 

 

- No czas kończyć - Powiedział do siebie Rinzler i duże kule energii nagle zniknęły, przepłynąwszy się trochę w jeziorze  Rinzler wyszedł z wody i zjadł wcześniej zebrany ze sobą prowiant, ubrał się i usiadł pod drzewem ze swoim plecakiem. - Czas na trening umysłu - I rozpoczął czytanie książek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny szły już prawie godzinę w głąb jaskini. Ani Sue ani jej przyjaciółka Lili, nie spodziewały się, że jaskinia może być tak wielka. Żeby się nie zgubić w labiryncie korytarz, zostawiały na ścianach, w widocznych miejscach, znaki. W końcu ich uwagę przykuło nieco jaśniejsze światło z jednego, z korytarzy. Z duszą na ramieniu poszły w jego kierunku. Gdy dotarły do jego końca, aż dech im zaparło. Była tam cała masa krwiście czerwonych kwiatów, o niezwykle intensywnym zapachu. 

- Znalazłyśmy! - wrzasnęła Lili na całe gardło po czym pobiegła w ich stronę. Sue tylko z uśmiechem na twarzy przekręciła oczami i ruszyła za nią. Zebrały kilka kwiatów i od razu postanowiły wrócić do miasta. Z powrotem na zewnątrz nie było wielkiego problemu jednak na zewnątrz wciąż szalała ulewa. Musiały poczekać aż się uspokoi ( Susanne wolała już nic nie robić z pogodą ). Czekały kilka godzin. Dopiero pod wieczór mogły już wyjść ze swojej kryjówki. Nie traciły czasu i natychmiast ruszyły w drogę powrotną do Clove. "Mam nadzieję, że w gildii wszystko dobrze." pomyślała Sue.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23.X.X784 17:40

 

- Czas się zbierać - Powiedział do siebie Rinzler. Czytał książkę którą i tak znał na pamięć ale wolał sobie przypomnieć formuły. Planował stworzyć od 3 wielkich zaklęć do 4 zaklęć. Tworzenie takich czarów to wielkie ryzyko ale sprytny i silny mag potrafi stworzyć zaklęcia wprost destrukcyjne lub nie wykonalne dla zwykłych zaklęć. Takimi były zaklęcia gildii Fairy Tail:

pierwsze: Fairy Law - zabija wszystkich wrogów gildii, drugie: Fairy Glitter - zaklęcie zdolne do wymazania wroga i 3 zaklęcie które dla Rinzlera było nadal wielką zagadką. - Ehh chciał bym wiedzieć na czym ono polega. - Rinzler wszedł do gildii i zobaczył Joseph'a, podszedł do niego. 

- Dzięki że przypilnowałeś gildii, masz klucze?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23.X.X784 20.00

 

Późny wieczór, Diego, znów typowym dla siebie sposobem, zaspał i obudził się w połowie drogi do sąsiedniego miasta. Że też nikt go nie obudził by poinformować, że czas już wysiadać.

Gdy wreszcie dotarł do Magnolii, było już bardzo późno. Wracał do gildii, rozmyślając wciąż nad walką z Oracion Seis. Jednak jedna, zbłąkana myśl całkowicie zresetowała jego umysł.

Pozostawił gildię Rinzlerowi.

Momentalnie popędził w stronę gildii, przerażony całkowicie widmem płonącego budynku. NIE BYŁO GO PRAWIE DWA DNI. A Rinzler to Rinzler, nie zdziwiłby się, gdyby zastał zamiast budynku gruzy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23.X.X784 Wieczór.

 

Od kiedy tylko skończył padać deszcz, dziewczyny niemal biegły. Chciały pokonać jak najszybszy dystans dzielący je od miasta. W końcu jednak zrobiło się tak ciemno, że musiały zrobić postój. Skryły się pod jakąś skalną półką i znów rozpaliły ognisko. Noc z każdą chwilą stawała się coraz chłodniejsza, więc założyły na siebie koce. 

- Myślę, że już jutro dojdziemy do miasta - powiedziała z entuzjazmem Lili. 

- Mam nadzieję. Lubię podróże, ale nie lubię pustyń. - odparła, zmęczonym tonem. Jeszcze chwilę rozmawiały ze sobą, próbując pozbyć się senności (drzemka w takich miejscach jest dość niebezpieczna), jednak już po chwili obie zasnęły. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kai włóczył się trochę po pomieszczeniu, w którym wcześniej był razem z Rinzlerem. Zaciekawiła go tablica z misjami.
"Te zadania nie wyglądają na łatwe. A może to tylko ja jestem niedoświadczony. Ehh... Muszę się dotlenić."
Wyszedł z powrotem przed budynek. Porozglądał się i zamierzał poćwiczyć sobie strzelanie z łuku. Wybrał jedno z drzew w okolicy i po kolei oddawał strzały.
"Jak właściwe wygląda takie życie w gildii? Ja nawet... No właśnie. Trzeba by sobie jakieś mieszkanie znaleźć."

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wieczór 23.X.X784

-Mam! - odwrócił się do zaczytanego Rizlera. Przez alkohol w jego krwi prawie się przewrócił, lecz jakimś sposobem zdołał utrzymać pion - Na razie - wybiegł z gildii.

Choć chwiejnie, ostatecznie dotarł do magicznego bez żadnego upadu i przed zamknięciem. W ostatnim momencie zakupił potrzebne rzeczy i popędził do kowala. U niego też kupił najlepsze rękawice bojowe, jakie miał on w asortymencie.

Gdy wrócił do domu dotarła do niego myśl, że być może stracił bez powodu sumę, za którą mógłby żyć w mieszkaniu przez pół roku.

Z wiedzą, że to, co zamierza zrobić jest pracą bardzo precyzyjną zabrał się za czytanie książki "Magia dla każdego". Gdy przeczytał zaplanowany rozdział zjadł, umył się i przygotował do snu.

-Dobra, więc teraz skup się, Joseph. Możesz to zrobić tylko raz.

Wziął do ręki lacrymę magii ognia, a drugą ustawił nad rękawicami. Skupił się. Po chwili w rękawicach zrobiły się małe dołki. Włożył do nich małe, puste lacrymy leżące obok. Ponownie się skupił, tym razem wtapiając kulki tak, by twardo trzymały się rękawic. Ta operacja była przeprowadzona przez tak nieumiejętnego maga, że cała magia z lacrimy ognia została wyczerpana tuż po zakończeniu obróbki rękawic. Wrzucił pęknięty kryształ do kosza i założył rękawice. Okazały się bardzo wygodne, choć trochę niezdarne.

-A teraz jedziemy z tym koksem. Przelanie mocy! - poczuł, że cała moc magiczna przelewa się z jego ciała do kryształów. Po chwili było już po wszystkim, a on czuł się bardzo osłabiony.

Przed snem zdążył tylko zdjąć rękawice. Efekt miał sprawdzić następnego dnia.


0/300 i 300/0

Edytowano przez PiekielneCiastko
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie da sie opisać ulgi jaką poczuł, widząc budynek w jednym kawałku.

Wszedł szybko do środka, by upewnić się, że wszystko w porządku i jedyne co zastał to kilku magów, którzy wciąż siedzieli w gildii i rozmawiali na różne tematy.

Wyszukał wzrokiem Rinzlera i podszedł do niego.

-Rinzler! Mam nadzieję, że podczas mojej nieobecności obyło się bez.... niepożądanych sytuacji?

Widząc zaprzeczająco trzęsącego głową maga, całkowicie się rozluźnił.

-Dobrze....dopilnujcie, by jutro zebrali się wszyscy magowie...muszę coś ogłosić.- mruknął odwróciwszy się do Rinzlera plecami i poszedł szukać czegoś do picia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Diego usłyszawszy o nowym magu, prędko wyszedł przed budynek gildii, szukając przybysza. Każdy mag był w końcu na wagę złota.

Ujrzał młodego człowieka, z łukiem w ręku, strzelającego w pobliskie drzewo. Trzeba nadmienić, że strzelał nad wyraz celnie. Mimo, że był skupiony na obecnej czynności, to widać, że czuł się....zagubiony.

Mistrz usiadł na ławce przed gildią, praktycznie obok strzelca, i obserwował z jaką szybkością i gracją korzysta ze swojej broni. Bez wątpienia byłby cennym członkiem gildii...

Zastanawiało go tylko, jakim cudem wciąż pozostał niezauważony, w końcu tacy strzelcy są praktycznie niemożliwi do podejścia.

W końcu, znudzony ciągłym patrzeniem, wstał i stanął tuż obok niego.

~To może być zabawne...~pomyślał, po czym krzyknął magowi prosto do ucha:

-SIEMA!!! Słyszałem, że chcesz dołączyć do mojej gildii. Jestem Diego, mistrz gildii.

 

 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~`

Ihnes, pragnę nadmienić, że nie napisałeś choćby ogólnego wyglądu postaci :P

Ciekawe...dopiero teraz to zauważyłem xD

 

Anyway. RED CHOLERO JEDNA! Też mógłbyś mi pomóc ich pilnować! xD

Edytowano przez Spinwide
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wygląd powiadasz... <Tworzę>

Kai nie jest zbyt wysoki. Można powiedzieć, że jest przeciętnego wzrostu, szczupły i dobrze zbudowany. Ma średniej długości, jasne włosy, które zazwyczaj przykryte są kapeluszem. Wokół szyi zawiązaną ma ciemną chustę. Jest na tyle duża, że bez problemu może zakryć nią twarz, tworząc swego rodzaju "maskę". Ciało przykrywa płaszczem, a może raczej peleryną, pod którą zakłada zwyczajne ubrania. Stara się dobierać takie, by mieć zapewnioną swobodę ruchu - ważny element dla łucznika. 
(To chyba tyle... Chyba...)

Kai, strzelając z łuku rozmyślał nad różnymi rzeczami. Zamyślił się do tego stopnia, ze nie byłby w stanie usłyszeć przechodzącego pieszego, a co dopiero mistrza, który zakradł się do niego. Gdy ten krzyknął, Kai wystraszony odskoczył, wymierzając strzałę prosto w nieznajomego. Jednak gdy usłyszał z kim ma do czynienia opuścił łuk.

- Przepraszam. Macie tutaj niezwykłe poczucie humoru - powiedział chowając strzałę. - Czy chcę dołączyć... Umm... Ja...  - Wahał się przy decyzji. Cały czas bowiem prześladowały go urywki wspomnień z dzieciństwa. Krzyki, ból, rozpacz i śmierć dziesiątek osób. - Sam nie wiem.

"To było dawno. Poza tym, może nie każda gildia jest taka? Na pewno nie jest! Oni nie wydają się źli."

- Myślę, że mógłbym spróbować swoich sił w gildii.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24.X.X784 Wczesny ranek 
 
Nad Doliną Web wstawał nowy dzień. Mimo wczesnych godzin porannych już było tam jasno. Promienie słońca rozganiały ciemność, tańcząc tu i tam. To właśnie one, nieznośnie jasne promyki, obudziły Susanne. Dziewczyna wstała z niezadowoloną miną, przetarała oczy i zaspana rozejrzała się po najbliżej okolicy. Chwilę jeszcze siedziała ( właściwie to snęła na siedząco ), lecz na chwilę wstała i zajęła się śniadaniem. Jej przyjaciółka wstała chwilę po śniadaniu, stwierdziła, że nie jest głodna, więc dziewczyny niemal natychmiast zwinęły swoje manatki i ruszyły szybko w stronę miasta.
Edytowano przez Elizabetta
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rinzler szedł uliczkami miasta rozglądając się po witrynach sklepowych. Lubił spacerować, uspokajało go to. 

- Cały dzień spędziłem na treningu, powinienem czuć się obolały, no cóż - Powiedział i wszedł do swojego domu, zdjął laski i położył je w specjalnym miejscu. Przyrządziwszy sobie małą kolacje Rinzler rozmyślał nad czarami dla gildii. 

- Hmm jak można by je nazwać - Mówił do siebie Rinzler - Trudno jutro się do tego zabiorę. - Rinzler zjadł swoją kolacje i poszedł spać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Więc witaj wśród nas!- zawował Diego do Kaia, zaraz po tym jak skończył się zastanawiać.

-Nazywasz się...Kai, tak? -Objął go ramieniem i zaprowadził do gidlii. Kai przytaknął.

-Powiedz mi...skąd do nas przybyłeś? - zapytał. W sumie sam nie wiedział, czemu go to obchodzi, ale powinien wyjść na "dobrego mistrza" jeśli chce by więcej magów dołączyło do gildii.

Kai wyglądał na mocno skołowanego, zamyślonego i tym podobne, ale był magiem, NOWYM w gildii, więc uznał, że czas zacząć się interesować nowymi rekrutami.

Powinien chyba zagadnąć Rinzlera, żeby opowiedział mu o najnowszych nabytkach...W końcu on obecnie przyjmował kandydatów i wysłuchiwał ich opowieści...

~Tak, to nienajgorszy pomysł...-pomyślał Diego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popołudnie:

 

Dziewczyny szły ładnych kilka godzin, gdy w końcu na horyzoncie pojawił się zarys miasta Clove. Były już bardzo blisko. Uszczęśliwione szybko pobiegły w tamtym kierunku. Po jakiejś godzinie, całe zdyszane ale zadowolone, że w końcu osiągnęły swój cel, stanęły niedaleko budynku gdzie niedawno odbywało się regularne spotkanie. Kiedy odzyskały oddech, poszły szybko w stronę domu, w którym mieszkał ten, który zlecił poszukiwanie kwiatu. Sue ciekawiło dla czego sam po niego nie poszedł, przecież podczas podróży nie spotkało jej nic niebezpiecznego. Poza ulewą, którą sama wywołała. Po kilku minutach rozmowy wyszła z domu i wraz z Lili skierowała się w stronę stacji aby sprawdzić, o której odjeżdża najbliższy pociąg do Magnolii. Okazało się, że o 19. Była dokładnie 17:50. Susanne już od dana chciała zwiedzić Clove, tak więc postanowiła je zwiedzić. Dzięki przyjaciółce, która mieszkała tu kilka lat, udało jej się zwiedzić najciekawsze miejsca w mieście. Przez to zwiedzanie, Sue mało nie spóźniła na pociąg. Dziękowała niebiosom, że wcześniej kupiła sobie bilet. Gdy dotarły na stację, pociąg już szykował się do odjazdu. Dziewczyna szybko do niego wskoczyła i zajęła swoje miejsce w odpowiednim wagonie. Zdążyła tylko pomachać przyjaciółce na do widzenia i pociąg ruszył.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...