Skocz do zawartości

Multisesja: Pakt


Arcybiskup z Canterbury

Recommended Posts

Przez dziurę w kamieniu wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Na podłodze leżała ludzka sylwetka, cała w rażącym, lekko błękitnym świetle. Wiązki z jej pleców układały się w skrzydła. Nad nim zaś stał ohydny, wysuszony i nawpół zgnity trup z dziwnymi, szponiastymi wyrostkami na grzbiecie. Na głowie miał kilka brązowych macek przypominających nieco korzenie drzew. Trzymany w łapie sztylet wyglądał jak długa, wąska szpila spleciona z kilku wiązek przywodzacych na myśl jedynie ciemność. Druga taka szpila była wbita w Syda i powoli odbierała światło, zastępując je ciemnym dymem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jonathan wypuścił kose a ta zniknęła w dymie. Po chwil złożył ręce jak do modlitwy. -  Bible of the beast in the dawn of damnation, Bible of the beast in the call of the dark ,Bible of the beas of the final temptationeast. - wyrecytował. Trupy stanęły jak wryte. Odwrócił się i złapał Elizabeth pod ramię i szybko wyszedł z cyrku. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wiem... - odpowiedział Jonathan stojąc w ciemnym miejscu. - Dlatego odesłałem Elizabath. - dodał i zszedł na dół. Przestał wyglądać jak człowiek, zamiast tego wyglądał jak kościotrup w ciemnej szacie narzuconej na ciało i kosie zrobionej z czaszki i kręgosłupa do których ktoś doczepił ostrze. - Amen and Attack... - dodał wpatrując się w mężczyznę oczodołami wypełnionymi gęstym żółtym światłem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Odesłać? - zapytał  żniwiarz głosem pozbawionym jakiejkolwiek barwy bądź emocji.. Po chwili dało się słyszeć kobiecy, maniakalny śmiech. - Jonny cię nie odeśle... ja cię pożrę... - odezwała się czaszka na kosie. - Wybacz ale to Deus Vult... Santus Lupus in nomine Dei... - powiedział Jonathan. - Po prostu znikniesz z tego świata... - dodał. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wiesz czym się różnimy? - zapytał. - Ja nie wiem czym jesteś... - powiedział. Odtrącił klona który spłonął, zamiast popiołu zostały z niego złote sfery które wleciały w kosę. - Ale to nie będzie mi przeszkadzać. Sprawiedliwości stanie się zadość... - powiedział. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Jessy nie wiedziała co robić. Co niby ten kamień miał jej pomóc? Nie miała pojęcia co zrobić. Nie zostawi tu Syda. Ale przecież nie ma szans z tym czymś.
-POMOCY!!!-wrzasnęła na cały głos. Krzyk dało się usłyszeć w całym domu
-POMOCY!!!-krzyknęła nieco głośniej, aż ją gardło zabolało. Teraz tylko zrozpaczona czekała aż ktoś przyjdzie z pomocą.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Jess

 

Monstrum zaczęło powoli zbliżać się do dziewczyny, po czym z powrotem zamieniło się w jej matkę.

- Chodźmy stąd, Jess - powiedziała z uśmiechem, jakby przed chwilą nic się nie stało. Jess miała możliwość podbiec do Syda i wyrwać z jego ciała czarny kolec. Znajdowała się tylko trzy metry od niego.

 

Jonathan

 

Człowiek znowu się zaśmiał.

- Zróbmy tak: masz trzy szanse na zgadnięcie, czym jestem. Za każdą złą odpowiedź twoja kontrahentka dostanie nożem. Ostatni raz spowoduje śmierć, i tym razem permanentnie!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Hehe. Mogę spróbować... ale niestety, zgadywanie nie jest moją mocną stroną. - powiedział Żniwiarz. - Jednak pierwsze co mi przychodzi do głowy to to że jesteś jakimś trupem... - stwierdził. - Ale kto wie, mogę się mylić... jestem już stary. - powiedział wzdychając. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jonathan

 

Żniwiarz usłyszał krzyk Elizabeth. Facet stojący naprzeciwko niego wyszczerzył się triumfalnie. Podniósł lewą dłoń, zacisnął w pięść i wysunął jeden palec.

- Raz. Dwie próby pozostały - stwierdził.

 

Jess

 

Idź za nią - pojawił się głos Syda w głowie Jess. Mimo wszystko wciąż się nie ruszał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żniwiarz nie poruszył się słysząc krzyk. Gdyby nie fakt że przybrał formę szkieletu na pewno skrzywił by się. - Po co to robisz? Czym ona ci zawiniła? - pomyślał. Był naprawdę kiepski w tego typu zabawy a jego wróg z pewnością się z nim bawił. Nie wiedział co robić. - Nienawidzę zgadywanek... - mruknął. - Jesteś Shinigami. - powiedział. Jego głos nie miał żadnego wyrazu jednak żniwiarz nie był pewny swojej wypowiedzi. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jonathan

 

Jęk, znowu. Mężczyzna zachichotał.

- Uwielbiam, kiedy inni grają w moje gry! A teraz proszę, nawet żniwiarz jest na mojej łasce! Ohohoho! - był widocznie bardzo wesoły.

 

Jess

 

- Ale najpierw mi to oddaj, córeczko. Skaleczysz się! - powiedziała z troską i wyciągnęła dłoń po sztylet trzymany przez Jess.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jess

 

- Już prawie zapomniałam o incydencie przed chwilą. Daj mi to! - powiedziała już ostrzej. W tym momencie Syd zerwał się z podłogi, podbiegł do "matki" Jess, przewrócił ją na ziemię, wyrwał sztylet zszokowanej dziewczynie i zaczął raz za razem wbijać go w głowę istoty. Ta szarpała się, drapała stróża po twarzy i kopała, wydając z siebie  przeraźliwe, wysokie dźwięki. Po chwili walki dywan na podłodze pokrył się krwią, strzępkami mózgu i odłamkami kości. Ciało dziwacznego stwora znieruchomiało.

 

Jonathan

 

- Ha, ha, ha! Racja! Będę trupem! - krzyknął mężczyzna.  - Jak wszyscy! Jak wszyscy! Mogę zaliczyć tę odpowiedź - stwierdził. Zniknął namiot cyrkowy, zniknęły trupy. Otaczał ich las. Pod jednym z drzew siedziała Elizabeth, próbując pozbierać myśli i wpatrując się w Jonathana z przerażeniem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...